Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Bez nazwy

Czy jest jeszcze szansa?

Polecane posty

Gość Bez nazwy

Hej, chciałem się doradzić, bo nie wiem co robić.. jestem chłopakiem, 23 lata, dziewczyna ma 20.

Jesteśmy razem od ponad roku, poznaliśmy się w pracy w pizzerii. Zaczęliśmy chodzić razem, choć ja z początku nie miałem przekonania do tego związku. Powiedziałem jej nawet, że nie powiem że ja kocham, bo za mało się znamy i nie wiem jeszcze co czuje. Ale generalnie układało się nie najgorzej, ona była po uszy zakochana, ja też coś już zaczynałem do niej czuć. Po pół roku zaproponowałem żebyśmy się wprowadzili z domu i zamieszkali razem w Krakowie. Po przeprowadzce i rozpoczęciu samodzielnego życia nie było mi do końca łatwo z kasą, a dziewczyna w dniu przeprowadzki straciła pracę. Ale generalnie przeprowadzka bardzo mocno mnie umocniła w uczuciach do niej i stwierdziłem że to fajny krok w naszym związku. Musiałem jednak z wielu rzeczy zrezygnować (ona z pewnością też) i zacząłem żyć oszczędniej i dużo badziej rozważniej, myślami planowałem już różne rzeczy, bo widziałem że z tego coś naprawdę może być. Dziewczyna przez pierwsze miesiące się wkurzala, że poświęcam jej za mało czasu (po przyjściu z pracy często siadalem przed komputerem albo wisialem na telefonie, bo zacząłem handlować różnymi rzeczami żeby coś dorobić). Po kilku miesiącach zauważyłem że jest ona tym bardzo zmęczona i zdenerwowana, więc obiecałem jej zmianę i zacząłem organizować czas inaczej, tak żeby jej faktycznie więcej poświęcać. W tym momencie u niej zrobił się zwrot o 180 stopni - zaczęła wychodzić na imprezy beze mnie, z ludźmi z pracy których nie znam, zrobiła praktycznie 3 tygodniowy maraton - po pracy przychodziła na mieszkanie, przebierala się i szła na imprezę po czym wracała nad ranem smierdzac fajkami i woda.. Raz zdarzyło się nawet ze wgl nie wróciła, bo przysnela u koleżanki o czym mi nie powiedziała i do południa nie było z nią kontaktu. Później zaczęło się już sypać, kłótnie, sprzeczki.. Kiedy ja zapytałem dlaczego się tak zachowuje, to powiedziała, że przyzwyczaiła się że mnie nie było w domu albo że nie miałem czasu, więc ona zaczęła sobie sama czas organizować i że polubila takie życie.. Po długich kłótniach i rozmowach w końcu udało mi się ją trochę złamać żeby mówiła jesli już idzie to z kim i gdzie..ale powiedziałem że koniec z wracaniem po nocach i ma być o 12 w nocy najpóźniej na mieszkaniu. Stwierdziła że nie mam prawa jej rozkazywac, więc postawiłem ultimatum, że albo wróci o 12 albo może wcale nie wracać. Nie wróciła, pol nocy przesiedziala u sąsiadki a rano pojechała do rodziców i nie rozmawialiśmy 3 dni. 

Przez ostatni czas dużo się klocimy i nie wiem już co mam robić, jak ratować związek i czy jest sens ratować? Jak uważacie, przesadzam czy dobrze postapilem? Co o tym sądzicie? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×