Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Ciężka choroba. Jak bliskie są Wasze relacje z teściami

Polecane posty

Gość gość

Mój teść w weekend trafił do szpitala, jego stan jest nienajlepszy i na chwilę obecną nie wiemy, czy wróci do pełnej sprawności i jak będzie wyglądało jego życie po wyjściu ze szpitala, czy w ogóle będzie samodzielny.

Cała sytuacja oczywiście zszokowała nas wszystkich, mi też było ciężko i przykro gdy się dowiedziałam ale dość szybko mogłam wrócić do własnych spraw, do własnych zadań. W przeciwieństwie do mojego męża któremu do teraz ciężko jest normalnie funkcjonować mimo że jego kontakt z ojcem nigdy nie był bliski. Nasze relacje z teściami były normalne, niezbyt bliskie, kawki co dwa-trzy tygodnie żeby mieli kontakt z wnukiem. Ta sytuacja uświadomiła mi, że jeśli w przyszłości będzie taka konieczność że będziemy musieli zająć się chorymi teściami to mi będzie bardzo ciężko bo nie czuje z nimi więzi. Wiem, że będę miała dużo większy problem pielęgnować chorych teściów niż miałoby to miejsce z moimi rodzicami.

Zaczynam się zastanawiać czy wszystko ze mną ok czy jestem bez serca i totalnie nie czuła? Oczywiście żal mi męża, wspieram go, jeździmy do szpitala, będę się angażować w ta sytuację tak bardzo jak trzeba ale robię to tylko dla męża. Tylko dlatego, że widzę jakie dla niego to ciężkie i trudne. 

Jak jest u Was? Czujecie prawdziwa więź z teściami tak jak z rodzicami? Czy może nadal są to dla Was obcy ludzie? (Pytam o to ludzi z normalnymi relacjami, nie te osoby które zakładają tu tematy w stylu "nienawidzę mojej teściowej")

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

My mamy dość oficjalne stosunki, widujemg sie niezmiernie rzadko, ale jeśli trzeba pomóc to jestem. Uważam,że ze względu na męża powinnam okazać pomoc, wsparcie i współczucie. Poza tym wiadomo,że jak jest źle, to staram sie tez wesprzeć tesciowa. Nikt chory byc nie lubi. Już tez mieliśmy taka sytuację, na szczęście teściowej sie polepszylo i radzi sobie sama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oreo

Oficjalne i rzadkie kontakty mam z tesciami. Widujemy się 4 razy w roku mimo dzielacych nas 40km. Kiedyś mieliśmy poważny problem i teściowie nawet dobrym słowem nas nie wsparli nie wspomnę o zainteresowaniu się jako rodzice męża - zero. Więc podchodzę do tematu jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie. Niestety jeśli jest problem wtedy życie weryfikuje ludzi. Jeśli miałabym dobre relacje z tesciami to jak najbardziej nie widzę problemu, ale w mojej sytuacji absolutnie nie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Tesciowa nie zyje, za tesciem nie przepadam. Odwiedzamy go co tydzien, dwa ale bardziej z poczucia obowiazku i zeby nie czul sie samotny niz z potrzeby serca. On nie wykazuje wiekszego zaimteresowania nami czy innymi dziecmi. To samo z wnukami. Czasami maz przez telefon mowi mu ze nasz synek jest chory, a on nawet nie dopyta co mu dolega, nie zadzwoni za kilka dni czy juz lepiej. Po prostu widzi tylko swoj swiat i duzo rzeczy robi na pokaz, zeby ludzie widzieli. Nie wyobrazam sobie zajmowac sie nim na starosc. Moj maz zawsze powtarza, ze czuje wieksza wiez z moim tata niz ze swoim, gdy ma jakas sprawe do obgadania to dzwoni do mojego taty a nie do swojego, bo jego nie wykazuje zainteresowania. Np dom kupilismy w lutym, a on dopiero w lipcu przyjechal go zobaczyc, mimo ze to tylko 15 km odleglosci. Mimo ze siedzial w domu nie zaproponowal zadnej pomocy przy przeprowadzce, a bylam w zaawansowanej ciazy i czas nas gonil. Troche zalu sie w nas nazbieralo, ale coz widac taki typ czlowieka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Myślę, że to rzadkie zjawisko w rodzinach aby mieć dobre relacje z treściami. Teściowa nie żyje, mój teść jest bardzo stary ma ponad 74 lata ale jestem mu bardzo wdzięczna bo bardzo pomógł nam w życiu, dzięki niemu mieliśmy łatwy start. Nie wtrąca sie w nasze życie, nie interesuje się za mocno, czasami zadzwoni do męża. Czuję, że też miałabym problem by się nim zająć na starość lecz gdyby nie było nikogo innego to kto wie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

U nas kontakty raz na 2  3 mies, tel raz na tydzień. Więzi z mojej strony nie ma. Relacje poprawne, tesciu mnie lubi teściowa nie. W razie czego idą pod opiekę córki. Ja nie mam na to warunków ani chęci. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie mam z tymi ludźmi kontaktu od kilku lat. Gdyby się coś stało to spłynęłoby to po mnie. Nie pomogłabym, nie opiekowałabym się, nie odwiedziła. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja jestem z teściową bardzo zdystansowana. I nie wiem co by było jakby trzeba było się nią zaopiekować. Mieszka z mężem i dają radę, ale nie wiadomo jak będzie, bo jest po trzech wylewach. Nie wiem jakim cudem się porusza, gotuje, spaceruje, robi sama zakupy, chodzi do kościoła po trzech wylewach. Mam w sobie duża złość, bo ona nie chodzi na żadną rehabilitację, na żadną fizjoterapię! Uważa, że tego nie potrzebuje. Mąż ją zawozi do lekarza, nic więcej nie chce ona. Nikt do niej nie przemówi, że rehabilitacja jest jej potrzebna. Ona mieszka z mężem w mikroskopijnym mieszkaniu, my też mamy nieduże, więc nie wiem jakby to wyglądało. Chyba wolałabym dps. Szczerze mówiąc, jak raz zapytałam męża jakby to miało wyglądać, bo ja nie zamierzam rzucać pracy i robić wokół niej, kiedy ona nawet nie chce na rehabilitację iść to powiedział, że chyba by wanajal pielęgniarke. Moi rodzice też mają swoje niepełnosprawnosci, ale regularnie się rehabilitaja i w domu codziennie ćwiczą wg zaleceń 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 godziny temu, Gość gość napisał:

Zaczynam się zastanawiać czy wszystko ze mną ok czy jestem bez serca i totalnie nie czuła? Oczywiście żal mi męża, wspieram go, jeździmy do szpitala, będę się angażować w ta sytuację tak bardzo jak trzeba ale robię to tylko dla męża. Tylko dlatego, że widzę jakie dla niego to ciężkie i trudne. 

Jak jest u Was? Czujecie prawdziwa więź z teściami tak jak z rodzicami? Czy może nadal są to dla Was obcy ludzie? 

Twoje zachowanie jest najzupełniej normalne, to nie są twoi rodzice i nigdy nie wytworzysz z teściami takiej więzi. Oczywiście, że to obcy ludzie, nawet jeśli są fajni, to krew nie woda. Mogę się martwić chorobą, mogę podchodzić empatycznie - ale nie przeżyję tego tak samo jak gdyby chodziło o własnych rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×