Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lopla

Jak rozegrać sytuację z koleżanką?

Polecane posty

Gość lopla

Od dość niedawna niedaleko nas mieszka moja koleżanka z rodziną z którą kiedyś chodziłam do liceum. Byłyśmy dość bliskimi koleżanki przez kilka lat. Gdzieś od połowy studiów kontakt osłabł. Później wyszłam za mąż, ona kilka lat po mnie. Ma dwie córki, ja dwóch synów. To było chyba 5 lat temu, jak przez maile mocno mnie zaatakowała, można powiedzieć, że to był tak modny ostatnio hejt na mnie. Ja się tylko zapytałam, co słychać, a ona wylała na mnie swoje morze frustracji. Nikt wcześniej i później tak mnie nie potraktował. No zachowała się, jak osoba chora psychicznie...No ale do rzeczy...Czasem ją widuję, głównie gdzieś w oddali i czasem tylko powie cześć (było to dosłownie 2 razy), nigdy nie zaczynam rozmowy...Męczy mnie ta sytuacja, bo ta sytuacja nie została wyjaśniona, a to już kilka lat minęło...Uważam że powinna mnie przeprosić...No ale jakby zwyczajnie do mnie przyszła pogadać, to i bez przepraszania by się obyło. No ale ona tego nie zrobi, taki typ, sama nigdy z żadną inicjatywą nie wyszła, a co dopiero taka niezręczna sytuacja. Rozumiem że jest jej głupio, mi też by było...

Może to się wydaje dziecinadą, że koleżaneczki z liceum, itp...ale i tak męczy! Gdybym się czuła winna na pewno bym do niej poszła już dawno, ale akurat w tej historii wyjątkowo nie czuję się winna ani trochę...

Poradźcie coś, jak to rozegrać i przestać się tym dręczyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Gdyby chciała sprawę wyjaśnić, to by wyjaśniła. Widocznie nie chce i znajomości na "cześć" jej wystarczy. Daj sobie spokój. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Syl

Ciezko doradzic, jak nie wiadomo o co chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ja miałam niedawno (tzn ponad rok temu) taką sytuację od tej drugiej strony tzn. może nie, że hejtowałam na przyjaciółke ale ją spławiłam całkowicie, potraktowałam niemiło i kazałam do siebie nie pisać. Byłam w wyjątkowo ciężkim okresie, a nie miałam żadnej ochoty jej mówic o swoich problemach ani o swojej trudnej sytuacji. Wręcz przeciwnie zależało mi na tym aby ukryć przed nia swoją wstydliwą sytuacje życiową. Byłam mocno poirytowana więc na beztroskie zagadnięcie "co słychać" zareagowałam alergicznie i jak płachta na byka. Tęsknie czasami za spotkaniem ale moja fatalna sytuacja życiowa nie zmieniła się i nic nie wskazuje aby miała sie zmienić, a wiem, że gdyby doszło do spotkania to musiałabym się gęsto tłumaczyć co spowodowało moje zachowanie na co nadal nie mam ochoty, a wręcz czuję wstręt na myśl, że musiałabym gadać o tym. Nie chce aby ona wiedziała o mojej sytuacji. Inna rzecz jest taka, że nawet jakby zdarzył sie prawdziwy cud i moje problemy by zniknęły to też czułabym niechęć by sie do niej pierwsza odezwać. To ma swoje podłoże w naszej wcześniejszej relacji. Ona zawsze była tą stroną dominującą. Ubolewała niekiedy, że ja nie przejmuję inicjatywy, a prawda jest taka, że ona sama mnie tego nauczyła, chociaż gdybym ja jej to powiedziała to by zaczeła kategorycznie zaprzeczać w ramach samoobrony. Jednak wiem, że nie byłoby to zgodne z prawdą. Prawda jest taka, że jak ona dzwoniła czy chciała sie spotkać to miała takie podejście, że ja zawsze mam miec dla niej czas i zgodę.cNatomiast w drugą stronę to niestety nie działało już tak łatwo. Jak dzwoniłam do niej to dawała mi odczuć, że nie trafiłam w "jej" porę czy "natchnienie" na gadke szmatke i rozmowę kończyłam czując się niezręcznie. Jak ja proponowałam jakąś określoną formę spędzenia czasu to też często nie było zbytnio odzewu na moją propozycję. Oczywiście ona pewnie tego nie pamięta lub jest to zbyt błahe dla niej, jednak dla mnie były to czynniki które mnie zniechęcały do tego by być stroną inicjującą cokolwiek, choćby głupi telefon. Oczywiście na koniec ja wychodziłam na kogoś komu nie zależało na podtrzymaniu przyjaźni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Autorko, najpierw by się trzeba było zastanowić, czy ona nie miała czasem powodu do wylania na ciebie tych pomyj. A dopiero potem domagać się przeprosin.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Jesteś jakaś psychiczna autorko? Pięć lat temu ktoś ci coś nagadał, a ty dalej to przeżywasz i oczekujesz przeprosin? Skoro nie przeprosiła cię do tej pory, to widocznie nie czuje takiej potrzeby i nie czuje potrzeby wyjaśniania czegokolwiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Co to rozgrywać, sytuacja już dawno rozegrana. Teraz olej to, nie myśl, nie analizuj. To juz historia waszej znajomości, rozdział zamknięty. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lopla
21 minut temu, Gość Gość napisał:

Co to rozgrywać, sytuacja już dawno rozegrana. Teraz olej to, nie myśl, nie analizuj. To juz historia waszej znajomości, rozdział zamknięty. 

Cytat

No żeby to było takie proste...Też sobie mówiłam że olać to, rozsądek tak podpowiada, bo to bardzo toksyczna osoba...Ale wiesz ona mieszka niedaleko, łatwiej do tego nie wracać, jak ktoś jest daleko..A widzę że ona czasem zerka w moją stronę i zawsze to ona mówi pierwsza cześć, ja nawet nie wiem czy bym jej powiedziała...Gdyby to była jakaś pierdoła, albo znajomość słaba, trwająca krótko. Przyznaję że to był błąd z mojej strony, że przez kilka lat ciągnęłam tą znajomość na zadzie czasem napisałam mail, czy sms i to też bardzo rzadko...Ona czasem nie odpisała, no to ja znowu do niej za jakiś czas, powinnam odpuścić...teraz już tak nie robie...

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
12 godzin temu, Gość lopla napisał:

Od dość niedawna niedaleko nas mieszka moja koleżanka z rodziną z którą kiedyś chodziłam do liceum. Byłyśmy dość bliskimi koleżanki przez kilka lat. Gdzieś od połowy studiów kontakt osłabł. Później wyszłam za mąż, ona kilka lat po mnie. Ma dwie córki, ja dwóch synów. To było chyba 5 lat temu, jak przez maile mocno mnie zaatakowała, można powiedzieć, że to był tak modny ostatnio hejt na mnie. Ja się tylko zapytałam, co słychać, a ona wylała na mnie swoje morze frustracji. Nikt wcześniej i później tak mnie nie potraktował. No zachowała się, jak osoba chora psychicznie...No ale do rzeczy...Czasem ją widuję, głównie gdzieś w oddali i czasem tylko powie cześć (było to dosłownie 2 razy), nigdy nie zaczynam rozmowy...Męczy mnie ta sytuacja, bo ta sytuacja nie została wyjaśniona, a to już kilka lat minęło...Uważam że powinna mnie przeprosić...No ale jakby zwyczajnie do mnie przyszła pogadać, to i bez przepraszania by się obyło. No ale ona tego nie zrobi, taki typ, sama nigdy z żadną inicjatywą nie wyszła, a co dopiero taka niezręczna sytuacja. Rozumiem że jest jej głupio, mi też by było...

Może to się wydaje dziecinadą, że koleżaneczki z liceum, itp...ale i tak męczy! Gdybym się czuła winna na pewno bym do niej poszła już dawno, ale akurat w tej historii wyjątkowo nie czuję się winna ani trochę...

Poradźcie coś, jak to rozegrać i przestać się tym dręczyć?

Zaraz, bo czegoś nie rozumiem... Nie miałyście kontaktu i nagle ona ni stąd, ni zowąd wysłała do Ciebie obraźliwe maile? A skąd miała Twój adres e-mail? I co w tych listach było?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Odpuść, sama widzisz, że ta sytuacja nie rokuje. Ona miała 5 lat żeby to wyprostować, nie zrobiła nic więc i Ty już nic nie rób. Część, część i tyle, więcej nie ma sensu. Problem jest tylko w Twojej głowie pogodz się z tym, że ludzie w naszym życiu przychodzą i odchodzą, są znajomości do których nie warto wracać i to jest właśnie taka znajomość. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lopla

Nie napisałam wyraźnie o co mi dokładnie chodzi. Nie chce odnawiać z nią kontaktu, no już za stara jestem 😉 na takie głupawe znajomości. Chodzi mi tylko o wyjaśnienie tej sytuacji sprzed lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lopla
7 minut temu, Gość Gość napisał:

Zaraz, bo czegoś nie rozumiem... Nie miałyście kontaktu i nagle ona ni stąd, ni zowąd wysłała do Ciebie obraźliwe maile? A skąd miała Twój adres e-mail? I co w tych listach było?

Dokładnie to było tak, że przez kilka lat już nie widywałyśmy, ale utrzymywaliśmy kontakt sms i mailowy.  Ja to inicjowałam...Wcześniej zdarzyły się już sytuacja że pojechała mi w mailu bez powodu, czepiała się słówek, szydziła z obojętnie czego, co napisałam. Ale wtedy to jeszcze nie był ten kaliber, no i wiadomo każdemu może się zdarzyć, choć to też było mocne. Napisałam do niej po jakimś czasie, że przepraszam, jak czymś ją uraziłam, choć tak na prawdę nie miałam za co...Ona wtedy też mnie przeprosiła...I dalej mieliśmy kontakt raz na pół roku powiedzmy...No i później ten mail, a chyba to były ze 2, może 3, już dokładnie nie pamiętam, straszne rzeczy pisała. W ostatnim napisała żebym się do niej już nie odzywała, no to się nie odezwałam do dziś...Tzn. ja rozumiem że może nie chcieć mieć ze mną kontaktu, ale takie rzeczy wypisać...No ja bym napisała po prostu sorry, ale chyba nie mamy o czym rozmawiać, nie ma sensu tak utrzymywać kontaktu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lopla

Męczy mnie to że to nie jest wyjaśnione. Ale na prawdę nie wyobrażam sobie żebym poszła do jej domu, mam ok. 100 m...bo mi będzie niezręcznie jeszcze bardziej, bo to na jej terenie że tak powiem...Z kolei ona jest typem, że tylko odbiór córek z placówek i siedzi w domu. Bardzo rzadko ją gdzieś spotykam. Mieszka tu już 3 rok, a ja ją widziałam mniej niż 10 razy...Tylko ostatnio dwa razy w kościele ;), no i pojednać by się przydało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lopla
12 godzin temu, Gość gość napisał:

Ja miałam niedawno (tzn ponad rok temu) taką sytuację od tej drugiej strony tzn. może nie, że hejtowałam na przyjaciółke ale ją spławiłam całkowicie, potraktowałam niemiło i kazałam do siebie nie pisać. Byłam w wyjątkowo ciężkim okresie, a nie miałam żadnej ochoty jej mówic o swoich problemach ani o swojej trudnej sytuacji. Wręcz przeciwnie zależało mi na tym aby ukryć przed nia swoją wstydliwą sytuacje życiową. Byłam mocno poirytowana więc na beztroskie zagadnięcie "co słychać" zareagowałam alergicznie i jak płachta na byka. Tęsknie czasami za spotkaniem ale moja fatalna sytuacja życiowa nie zmieniła się i nic nie wskazuje aby miała sie zmienić, a wiem, że gdyby doszło do spotkania to musiałabym się gęsto tłumaczyć co spowodowało moje zachowanie na co nadal nie mam ochoty, a wręcz czuję wstręt na myśl, że musiałabym gadać o tym. Nie chce aby ona wiedziała o mojej sytuacji. Inna rzecz jest taka, że nawet jakby zdarzył sie prawdziwy cud i moje problemy by zniknęły to też czułabym niechęć by sie do niej pierwsza odezwać. To ma swoje podłoże w naszej wcześniejszej relacji. Ona zawsze była tą stroną dominującą. Ubolewała niekiedy, że ja nie przejmuję inicjatywy, a prawda jest taka, że ona sama mnie tego nauczyła, chociaż gdybym ja jej to powiedziała to by zaczeła kategorycznie zaprzeczać w ramach samoobrony. Jednak wiem, że nie byłoby to zgodne z prawdą. Prawda jest taka, że jak ona dzwoniła czy chciała sie spotkać to miała takie podejście, że ja zawsze mam miec dla niej czas i zgodę.cNatomiast w drugą stronę to niestety nie działało już tak łatwo. Jak dzwoniłam do niej to dawała mi odczuć, że nie trafiłam w "jej" porę czy "natchnienie" na gadke szmatke i rozmowę kończyłam czując się niezręcznie. Jak ja proponowałam jakąś określoną formę spędzenia czasu to też często nie było zbytnio odzewu na moją propozycję. Oczywiście ona pewnie tego nie pamięta lub jest to zbyt błahe dla niej, jednak dla mnie były to czynniki które mnie zniechęcały do tego by być stroną inicjującą cokolwiek, choćby głupi telefon. Oczywiście na koniec ja wychodziłam na kogoś komu nie zależało na podtrzymaniu przyjaźni.

Tylko wiesz jest jednak różnica powiedzieć w emocjach nawet za mocno i chamsko tylko spadaj, ale bez czepiania się o każde słówko drugiej osoby...Ona mi poematy pisała jak to ja źle myślę, itp....Generalnie zrobiła wielki problem, bo ja myślę inaczej niż ona, no ja kto tak, albo udaję, albo jestem nienormalna 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Gość lopla napisał:

[...] Tzn. ja rozumiem że może nie chcieć mieć ze mną kontaktu, ale takie rzeczy wypisać...No ja bym napisała po prostu sorry, ale chyba nie mamy o czym rozmawiać, nie ma sensu tak utrzymywać kontaktu... [...]

Może miała do Ciebie jakiś skrywany żal, frustracja narosła i koleżanka się odegrała właśnie w taki sposób, by się zdystansować i uniemożliwić bliższy kontakt. Skoro to ona rozpoczęła konflikt, to ona powinna pierwsza wykazać konkretną chęć pojednania. Jeśli nie, nie ma sensu się napraszać, tym bardziej, że już tyle lat minęło i nic Was nie łączy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lopla
2 minuty temu, Nenesh napisał:

Może miała do Ciebie jakiś skrywany żal, frustracja narosła i koleżanka się odegrała właśnie w taki sposób, by się zdystansować i uniemożliwić bliższy kontakt. Skoro to ona rozpoczęła konflikt, to ona powinna pierwsza wykazać konkretną chęć pojednania. Jeśli nie, nie ma sensu się napraszać, tym bardziej, że już tyle lat minęło i nic Was nie łączy.

Nigdy nie mieliśmy bliskiego kontaktu, raczej taki częstszy przez jakiś czas...Nie chce tego odnawiać, bo wiem że to nigdy nie będzie szczera znajomość...No właśnie to ona powinna wykazać się chęcią wyjaśnienia tego...Ale ona taka po prostu jest...Sama nie wyjdzie z inicjatywą, tak ma odkąd pamiętam...Pamiętam jak po tej wcześniejszej akcji napisałam do niej z przeprosinami, no to ona mi napisała, że dobrze że się odezwałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nie chcesz mieć kontaktu a chcesz wyjaśniać? Po co? Nie wszystko trzeba rozbierać na czynniki pierwsze, rozdrapywac i wyjaśniać. Było minęło i koniec. Sama robisz sobie urojony problem, nie wyjaśnione to nie wyjaśnione i po temacie, zamknięta sprawa. Na przyszłość pamiętaj, że, sprawy wyjaśnia się od razu a nie po 5 latach, po 5 latach już jest po temacie. Wyszłabys na ...ke teraz chcąc cos wyjaśniać, dodatkowo ta koleżanka miała by satysfakcję, że 5 lat żyć przez to nie mogłaś. Jesteś dorosła to zachowuj się jak dorosły człowiek, czyli racjonalnie i adekwatnie do sytuacji, a nie wlasnych fantazji o wyjaśnianie bo dawno nie ma czego wyjaśniać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Acotu

Miałam podobną sytuację. Najlepsze koleżanki w średniej i pod koniec pieprznęło z hukiem wszystko. Zero kontaktu, aż tu spotykam na ulicy i nie wiem jak się zachować (ja powiedziałam ciche cześć, ona minęła mnie jak powietrze). Kilka lat zajęło mi zapomnienie o tym wszystkim. Ale ja nie musiałam na nią patrzeć. 

Współczuję i rozumiem powód rozterek.

Ale popatrz na to tak. Jeśli to toksyk, to lepiej, że nie macie kontaktów. Jakbyś się pogodziła, to trzeba by jakoś tę znajomość odnowić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9 minut temu, Gość lopla napisał:

Nigdy nie mieliśmy bliskiego kontaktu, raczej taki częstszy przez jakiś czas...Nie chce tego odnawiać, bo wiem że to nigdy nie będzie szczera znajomość...No właśnie to ona powinna wykazać się chęcią wyjaśnienia tego...Ale ona taka po prostu jest...Sama nie wyjdzie z inicjatywą, tak ma odkąd pamiętam...Pamiętam jak po tej wcześniejszej akcji napisałam do niej z przeprosinami, no to ona mi napisała, że dobrze że się odezwałam...

Ale co ona ma wyjaśniać, bo nie rozumiem? Napyskowała ci wtedy i to było jej wyjaśnienie. Ona nie ma co wyjaśniać, to ty chcesz jej odpyskować. Męczy cię to, że jej wtedy nie pojechałaś po majtach. Ja tam nie wiem jak było, czy sobie zasłużyłaś, czy nie, ale wygląda na to, że tobie bardziej zależy na tej znajomości niż powinno. Jeśli ona jest faktycznie taka toksyczna jak piszesz, to najlepiej byłoby podejść i zapytać, że po tej niesprawiedliwej ocenie i tej wannie pomyj, którą na ciebie niesłusznie wylała, to niech ma trochę honoru i udaje, że cię nie zna. Co? Szuka kontaktu, żeby znowu móc się kiedyś wyżyć jak jej się coś posypie, albo ma gorszy dzień?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc "
16 minut temu, Gość lopla napisał:

Nigdy nie mieliśmy bliskiego kontaktu, raczej taki częstszy przez jakiś czas...Nie chce tego odnawiać, bo wiem że to nigdy nie będzie szczera znajomość...No właśnie to ona powinna wykazać się chęcią wyjaśnienia tego...Ale ona taka po prostu jest...Sama nie wyjdzie z inicjatywą, tak ma odkąd pamiętam...Pamiętam jak po tej wcześniejszej akcji napisałam do niej z przeprosinami, no to ona mi napisała, że dobrze że się odezwałam...

Czytam to wszystko i wiesz do czego doszłam autorki??? Przepraszam ale na moje oko szukasz problemu na siłę... Koleżanka okazała się chamska w zasadzie zawsze taka była w stosunku do ciebie, ostatnio czyli kilka lat temu potraktowała cię jak psa a ty nadal skomlisz.... Ciebie taka sytuacja rajcuje??? Prawda jest taka że koleżanka z jakiegoś powodu tak a nie inaczej zakończyła wasza znajomość i spaliła za sobą wszelakie mosty nawet te które ty mogłabyś przejść by znowu się do niej dobić. Zrób to o co prosiła olej ja. Jeśli myślała że znowu cię poraz kolejny zgnoi a ty znowu zaskowyczysz i wrócisz z podkurczonymi ogonem to pokaż jej że teraz ma do czynienia z dorosła kobieta. A nie z licealistka i już sobie na tobie nie pouzywa. Nawet jak by przeprosiła to trzymają ja na dystans który sama zbudowała i to nie h ona ponosi konsekwencje swojego zachowania. Piszesz że sama siedzi w domu nie dziwię się że ludzie od niej stronia ty też. A na jej cześć nawet bym nie odpowiedziała,przecież kazała ci się nie odzywać. Najlepsza rada... Olej i to ciepłym moczem dziewczyna chyba nie wyrosła z liceum albo nie chce mieć z tobą nic wspoobego, cokolwiek by to nie było powinnaś zachować się jak kobieta z klasą o ja olać ignorować i przestać znać. Moje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

jesli nie utrzymujecie kontaktu,to zadna twoja kolezanka. Najwyzej dawna znajoma. Zachowała sie jak zachowała, potraktowała Cie okropnie,a ty oczekujesz,ze bedzie cie przepraszac? by przeprosić trzeba kogos w jakims stopniu szanowac i umiec przyznac sie do błedu i czuć zal.Ona Cie zjechala i juz dawno o tym nie pamieta,a ty rozkminiasz.Olej ja i poszukaj kolezanki KOLEZANKI.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OlejJa
1 godzinę temu, Gość lopla napisał:

Dokładnie to było tak, że przez kilka lat już nie widywałyśmy, ale utrzymywaliśmy kontakt sms i mailowy.  Ja to inicjowałam...Wcześniej zdarzyły się już sytuacja że pojechała mi w mailu bez powodu, czepiała się słówek, szydziła z obojętnie czego, co napisałam. Ale wtedy to jeszcze nie był ten kaliber, no i wiadomo każdemu może się zdarzyć, choć to też było mocne. Napisałam do niej po jakimś czasie, że przepraszam, jak czymś ją uraziłam, choć tak na prawdę nie miałam za co...Ona wtedy też mnie przeprosiła...I dalej mieliśmy kontakt raz na pół roku powiedzmy...No i później ten mail, a chyba to były ze 2, może 3, już dokładnie nie pamiętam, straszne rzeczy pisała. W ostatnim napisała żebym się do niej już nie odzywała, no to się nie odezwałam do dziś...Tzn. ja rozumiem że może nie chcieć mieć ze mną kontaktu, ale takie rzeczy wypisać...No ja bym napisała po prostu sorry, ale chyba nie mamy o czym rozmawiać, nie ma sensu tak utrzymywać kontaktu...

Sama tutaj napisałam powody, dlaczego też powinnaś ją olać.

Kto powinien coś tłumaczyć to ona.

W waszej relacji pewnie czuła, że jesteś słaba i można wyżywać sie na Tobie i chyba miała rację, bo nadal Cię to dręczy.

Szanuj siebie a inni beda ciebie szanowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

"Wcześniej zdarzyły się już sytuacja że pojechała mi w mailu bez powodu, czepiała się słówek, szydziła z obojętnie czego, co napisałam. Ale wtedy to jeszcze nie był ten kaliber, no i wiadomo każdemu może się zdarzyć, choć to też było mocne"

Miałam dwa takie przypadki. W jednym przypadku było że "przyjaciółka" mnie przedrzeźniła, a potem było coraz gorzej, jakiś niedługi czas później szydziła ze mnie z inną znajomą. W drugim przypadku w innych okolicznościach miałam poznaną inną osobę i ta inna "przyjaciółka" po latach znajomości nagle napadła mnie ostro w smsie z błahej przyczyny, wygarneła mi jakąś pierdołe,  już jakiś rok wcześniej zdradziła przebłysk czegoś podobnego chociaż słabsze to było, ale dzięki takim i jeszcze innej sytuacji zaczęło wyłazić co jej w duszy gra i jak mnie postrzega. To było dla mnie wystarczające. Co tu wyjaśniać ?

Do czego zmierzam. W przypadku pierwszej i drugiej znajomości relacje rozpadały się. Może nie od razu ale było to kwestią czasu. Te osoby jeszcze nawiązywały kontakt raz czy pare razy ale ja ze swej strony już nie odzywałam sie nigdy sama od siebie,a i one szybko odpuściły a mi to bardzo odpowiadało, bo wiedziałam już, że to nie były żadne przyjaciółki a zwykłe znajome w dodatku słabe, bo widząc świetną relacje, świetny kontakt i widząc, że wiele nas łączy nie traktowały tego jako nic istotnego. Ja nie czułam potrzeby już niczego więcej wyjaśniać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lopla

Dzięki dziewczyny...Macie rację zdecydowanie...Przede wszystkim za dużo już czasu upłynęło od tego że tak powiem incydentu, ja sama już nie pamiętam co mi dokładnie powiedziała, ale na pewno to było mocne, na tyle że już się nie odezwałam pierwsza. Czuję to, po jej spojrzeniach, itp, że jest jej głupio, ale właśnie brak dojrzałości i odwagi nie skłoni jej do przyjścia do mnie. Myślę że ona jest zdziwiona, że ja jej sama nie zaczepiłam, skoro mieszka blisko. Ostatnio jej wzrok zlekceważyłam i patrzyłam się tylko na jej męża...Także po około 5 latach, to już macie racje, że nie jest sytuacja tylko przeszłość, no i to co najwyżej była znajoma...Uważam też że sama sobie strzeliła w kolano, bo jest obca w mieście, a tak by chociaż mnie miała obok...No ale cóż skoro tak chce, to niech się kisi sama w swojej frustracji w wielkich domu...A część będę jej odpowiadać, choć to też ma średni sens, ale sam jej mówić nie będę pierwsza 😉. Myślałam też że z czasem jakoś samo wyjdzie to pogadanie, bo będzie się spotykać, bo będzie choćby przechodzić obok mojego domu, ale ona piechotą praktycznie nie chodzi...

Ja dość dawno doszłam do tego, co napisałyście, bo są pewne granice i właśnie honor mi nie pozwolił do niej odezwać...Ale teraz jak w krótkim czasie zobaczyłam ją dwa razy w kościele, to znów mnie naszły wątpliwości...Tym bardziej to ciężkie, bo to jej się zdarzyło więcej niż raz, bardzo możliwe że z czasem by znów zaczęła odwalać, a ja nie jestem workiem do bicia. Wtedy te 5 lat temu była w ciąży z drugą córką, więc ja odniosłam się tylko dyplomatycznie do tego co mi nawypisywała. Ale jak pierwszy raz się na mnie rzuciła to w ciąży nie była...Ona wie że ja się nie zniże do jej poziomu i jej nie nawrzucam, po pierwsze nie mam zwyczaju czepiać się, że ktoś np. kupuje drogie buty 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosciowa

Ja miałam inną sytuację 12lat temu gowniarskie czasy. Wtedy przyjaciółka oblala mnie specjalnie drinkiem na imprezie, niby tak dla żartów, zawsze była szurnieta, ale wtedy grubo przesadzila. Ja tez ja oblalam swoim, doszło prawie do rekoczynow. I przez takie glupkowate zachowanie z jej strony, nasza przyjazn zakończyła się. Minęło tyle lat, nigdy ani ja ani ona nie próbowała tego wyjaśnić, przeprosić. Czasem sie widzimy, Ale nigdy nie mówimy sobie cześć, nie mamy siebie w znajomych. Z niektórymi osobami nie warto podtrzymywać na siłę znajomości, bez wzgledu na to jakie byly to relacje przed kłótnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

No i brawo autorko. Może i gryzie Ciebie ta sytuacja, ale jak sama, zauważyłaś to juz jest przeszłość do której nie ma powodu wracać. Zapamiętaj też sobie, że żmija po 10 wylince dalej jest żmiją. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 minut temu, Gość Gosciowa napisał:

Ja miałam inną sytuację 12lat temu gowniarskie czasy. Wtedy przyjaciółka oblala mnie specjalnie drinkiem na imprezie, niby tak dla żartów, zawsze była szurnieta, ale wtedy grubo przesadzila. Ja tez ja oblalam swoim, doszło prawie do rekoczynow. I przez takie glupkowate zachowanie z jej strony, nasza przyjazn zakończyła się. Minęło tyle lat, nigdy ani ja ani ona nie próbowała tego wyjaśnić, przeprosić. Czasem sie widzimy, Ale nigdy nie mówimy sobie cześć, nie mamy siebie w znajomych. Z niektórymi osobami nie warto podtrzymywać na siłę znajomości, bez wzgledu na to jakie byly to relacje przed kłótnia.

Pewnie to ten typ co myśli, że ona może coś skandalicznego komuś powiedzieć lub zrobić, ale ktoś inny jej już nie, bo będzie wojna stulecia, a może nawet i rękoczyny. Znam takie psychiczne s.u.k.i. I to niejedną. Nie mam pojęcia skąd tacy popaprańcy sie biorą.

Wiem tylko, że osoby delikatniejsze z charakteru muszą sie mieć na baczności bo takie indywidua jak kogoś takiego wyczują to lubią "testować" wytrzymałość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ucięto
21 godzin temu, Gość gość napisał:

Ja miałam niedawno (tzn ponad rok temu) taką sytuację od tej drugiej strony tzn. może nie, że hejtowałam na przyjaciółke ale ją spławiłam całkowicie, potraktowałam niemiło i kazałam do siebie nie pisać. Byłam w wyjątkowo ciężkim okresie, a nie miałam żadnej ochoty jej mówic o swoich problemach ani o swojej trudnej sytuacji. Wręcz przeciwnie zależało mi na tym aby ukryć przed nia swoją wstydliwą sytuacje życiową. Byłam mocno poirytowana więc na beztroskie zagadnięcie "co słychać" zareagowałam alergicznie i jak płachta na byka. Tęsknie czasami za spotkaniem ale moja fatalna sytuacja życiowa nie zmieniła się i nic nie wskazuje aby miała sie zmienić, a wiem, że gdyby doszło do spotkania to musiałabym się gęsto tłumaczyć co spowodowało moje zachowanie na co nadal nie mam ochoty, a wręcz czuję wstręt na myśl, że musiałabym gadać o tym. Nie chce aby ona wiedziała o mojej sytuacji. Inna rzecz jest taka, że nawet jakby zdarzył sie prawdziwy cud i moje problemy by zniknęły to też czułabym niechęć by sie do niej pierwsza odezwać. To ma swoje podłoże w naszej wcześniejszej relacji. Ona zawsze była tą stroną dominującą. Ubolewała niekiedy, że ja nie przejmuję inicjatywy, a prawda jest taka, że ona sama mnie tego nauczyła, chociaż gdybym ja jej to powiedziała to by zaczeła kategorycznie zaprzeczać w ramach samoobrony. Jednak wiem, że nie byłoby to zgodne z prawdą. Prawda jest taka, że jak ona dzwoniła czy chciała sie spotkać to miała takie podejście, że ja zawsze mam miec dla niej czas i zgodę.cNatomiast w drugą stronę to niestety nie działało już tak łatwo. Jak dzwoniłam do niej to dawała mi odczuć, że nie trafiłam w "jej" porę czy "natchnienie" na gadke szmatke i rozmowę kończyłam czując się niezręcznie. Jak ja proponowałam jakąś określoną formę spędzenia czasu to też często nie było zbytnio odzewu na moją propozycję. Oczywiście ona pewnie tego nie pamięta lub jest to zbyt błahe dla niej, jednak dla mnie były to czynniki które mnie zniechęcały do tego by być stroną inicjującą cokolwiek, choćby głupi telefon. Oczywiście na koniec ja wychodziłam na kogoś komu nie zależało na podtrzymaniu przyjaźni.

Jesteś lesbijką?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Nie ma czegoś takiego jak przyjaciel, a zwłaszcza przyjaciółka. Jest to fikcja literacka i w życiu nie występuje. "Przyjaźń" nauczyła mnie, że relacje z drugim człowiekiem najlepiej trzymać na zasadzie luźnej znajomości. Zwłaszcza w dorosłym życiu, gdzie relacje przestają być bezinteresowne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lopla
1 godzinę temu, Gość Gosciowa napisał:

Ja miałam inną sytuację 12lat temu gowniarskie czasy. Wtedy przyjaciółka oblala mnie specjalnie drinkiem na imprezie, niby tak dla żartów, zawsze była szurnieta, ale wtedy grubo przesadzila. Ja tez ja oblalam swoim, doszło prawie do rekoczynow. I przez takie glupkowate zachowanie z jej strony, nasza przyjazn zakończyła się. Minęło tyle lat, nigdy ani ja ani ona nie próbowała tego wyjaśnić, przeprosić. Czasem sie widzimy, Ale nigdy nie mówimy sobie cześć, nie mamy siebie w znajomych. Z niektórymi osobami nie warto podtrzymywać na siłę znajomości, bez wzgledu na to jakie byly to relacje przed kłótnia.

Dla mnie to bardzo dziwna sytuacja...tym bardziej że byłyście przyjaciółkami...i bez wyjaśnienia tuż po tym zdarzeniu...? no rozumiem że to był tylko pretekst, pewnie od dawna wasza relacja się psuła..

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×