Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość xxxxxx

Nie wiem jak mam z nim rozmawiać,pomocy.

Polecane posty

Gość xxxxxx

Witam !

Tak naprawdę nie mam pojęcia od czego mam zaczac. Nie wiem jak to wszystko uzbierać w słowa,mam ochotę wyć i sie wylaczyc. Do sedna. 

Mam 25 lat,moj  facet 30. Razem jesteśmy od pół roku,poczatki bywaja trudne -fakt faktem nie u nas. Dopiero sie zaczyna. Chyba chodzi o spedzanie wspolnego czasu. Sytuacja z dzisiaj- wszystko super,zero dogadania przez smsemy,wiec stwierdzilam porozmawiamy,zaproponował mi spotkanie (czuje sie srednio ,praktycznie koncowka okresu i przechodzaca grypa zoladkowa) wyskoczyl z tekstem ze sie zebral i moze spotkamy sie u mnie . Tutaj zaczyna sie problem - nie mieszkam w domu sama,mama dopiero co poszla sie myc,pozniej dwie godziny nosi na wlosach wałki,tata spi w salonie gdzie trzeba przez niego przejsc aby dostac sie do mojego pokoju. Gdy jest u mnie siedzimy-w moim pokoju. Cala ta sytuacja nie jest dla mnie komfortowa,gdybym wiedziala wczesniej ze chce DO MNIE DO DOMU PRZYJECHAC nie robilabym problemu, powiedzialam ze jestem dosc spiaca i zaraz ide spac. (nie krylam tego ze nie chce aby przyjechał) Nie obeszlo sie raczej bez focha ktorego wyczulam w trakcie rozmowy (jutro bedzie tekst 'czulem  ze nie chcesz bym do ciebie przyjechał'  ). To mam skoczyc do niego z tekstem " sluchaj chlopie mowisz mi pol godziny przed przyjazdem do mnie a nawet mniej ze jestes zebrany i jedziesz " tata w sumie jest po 50 (glownie przed 21:30 po prostu zasypia)  mama lekko przed 50 . Tez zostaje jej ogarnac lazienke i szczerze mowiac nie usmiecha jej sie gdy ktos odwiedza nas wieczorem a zwlaszcza w sobote gdzie lubi cos upiec,troche nabalagani. jest mi naprawde ciezko,nie wiem jak mam mu to wyjasnic. Ja nigdy nie bylam u niego w domu-nawet nie zaproponował (aczkolwiek fakt wiem gdzie mieszka i znam jego mame) . Naprawde nie wiem czy ktos mnie zrozumie o czym mowie,ale sa takie sytuacje gdzie ja po prostu nie che zapraszac do domu kogos a zwlaszcza o tej godzinie. Powiem mu ze no tata spi ,srednio w sumie  sie spotykac (rodzicom tez nie umiechaja sie odwiedziny gdzie  np.chca polozyc sie w salonie ),zaraz zauwaze mine mamy gdzie odechce mi sie wszystkiego (kiedys wypalila do mnie tekstem-przyjedzie do ciebie o tej godzinie ? ale w domu taki bałagan ) . Po prostu jestem nauczona ze odwiedziny wieczorem ale max do 21,w sumie to moze tez nawinelo sie z tego ze zaden mezczyna u mnie w domu po prostu nie był,zadnego nigdy nie zapraszalam do domu -moze to tez wynika z tego ze jestesmy dosc wierzacy . Mysle ze nie robilabym problemow gdybym mieszkala w jakims mieszkaniu sama bez swiadkow,rodzicow i czulabym sie swobodniej. Cała ta sytuacja mnie przytłacza. 

Druga sprawa-koscioł. Chodzimy  do jednego on sporadycznie. Zaczelo mu przeszkadzac to ze nie chodzimy do niego razem-na zasadzie w jednym miejscu,obok siebie,jednym autem ewentualnie w jednej lawce. Nie chce chodzic w tak 'publiczne " miejsca gdzie kazdy nas zna i kojarzy z osoba z ktora jestem pol roku. Wiem ze dziwne ale ja w relacjach damsko meskich jestem po prostu na straconej pozycji-nie wiem jak czasem sie zachowac,nigdy nikogo nie mialam. A sobota zawsze kojarzona jest u mnie ze sprzatniem od rana do godziny +/- 17. Pozniej rodzinna kapiel gdzie schodzi srednio do 20,czasem 21. Nie robie problemow ze spotkaniami w niedziele. Prosze pomozcie mi bo ja juz nie daje rady. Dziekuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×