Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gość

Praca-obowiązki domowe-kobieta/mężczyzna...

Polecane posty

Gość taka tam
11 minut temu, Gość Gossc napisał:

Nie moze facet nic nie robic, z prostej przyczyny, jadłby tylko obiad i miały brudne, nieuprasowane ciuchy, więc orzy sobie musi chociaż robić.

Tu narzekasz, mowisz, że widzisz błąd, ale wychodzi na to, ze jednak pierzesz i prasujesz też jemu, a po co? Ogarniaj pranie swoje i dzieci, to samo z prasowaniem i chowaniem do szafek.

Posiłki, hmmm....ok, gotujesz obiad no to już tyle zrobisz żeby było dla wszystkich, ale przecież śniadanie możesz kazdemu (czyt.sobie i dziecion) wrzuci na talerz i dac do reki, i to samo z kolacją, a mąż niech sam sobie robi.

Zakupy? Rob pod siebie i dzieci, nie uwzględniaj tego.co lubi i.co.chce mąż.

Jak se poscielesz, tak sie wyspisz, powiadasz? Ty dalej ścielesz tak zeby padać na ryj. Wobec dzieci masz obowiązek, choć zdaje się czas ich wdrazac, wobec leniwego ignoranta, nie.

I twój mą jest bardzo złym męzem i ojcem, nie ma krzty wspólczucia i troski wobec ciebie, traktuje cię jak służącą, robota a nie człowieka, kobietę, partnerkę, żonę i matkę swoich dzieci. A dzieci traktuje jak zbędne meble. Człowiek ktory nie dba o zdrowie własnych dzieci i bagatelizuje ich problemy emocjonalne, choroby czy zaburzenia, ktory dom traktuje jak hotel, żonę i dzieci przedmiotowo, NIE JEST DOBRYM MĘŻEM I OJCEM.

Ale ty nadal tak ścielesz i nadal śpisz, nie widzac jak naprawdę wygląda świat a w jakim Ty gó/wnie tkwisz.

To nie do końca tak. Nie wyrabiam, więc czasem olewam i obiady. Jedzenie generalnie w lodówce jest. Śniadania robi sobie sam. Jak nie zrobię obiadu - zleje i tyle. Obiad każde dziecko ma w przedszkolu/szkole. Ja też jestem bałaganiarz, ale fakt, większość problemów wynika z tego, że czuję się olana przez rodzinę. Nie chce mi się już. Robię się zrzędliwą babą, od jakiegoś czasu uciekam z domu. Mąż jest specyficzny (autystyk wysoko funkcjonujący) i zwyczajnie nie rozumie, jak mnie czasem krzywdzi. Potrzebuję zainteresowania, jak je mam mogę góry przenosić, jak mnie - usycham. Dzieci mnie wykańczają. Czuję się trochę jak topiący się człowiek - walczę o oddech. Kiedyś myślałam (ba, czułam), że dzieci czynią życie pełnym, dziś uważam, że czynią życie trudnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
9 minut temu, Gość taka tam napisał:

Kiedyś myślałam (ba, czułam), że dzieci czynią życie pełnym, dziś uważam, że czynią życie trudnym.

Jedno nie wyklucza drugiego, ale domyślam się, że jest Ci dużo trudniej z uwagi na problemy zdrowotne dzieci i ciągłe zajęcia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam
35 minut temu, Gość Gość napisał:

Jedno nie wyklucza drugiego, ale domyślam się, że jest Ci dużo trudniej z uwagi na problemy zdrowotne dzieci i ciągłe zajęcia. 

Tracę sens.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gossc
1 godzinę temu, Gość taka tam napisał:

To nie do końca tak. Nie wyrabiam, więc czasem olewam i obiady. Jedzenie generalnie w lodówce jest. Śniadania robi sobie sam. Jak nie zrobię obiadu - zleje i tyle. Obiad każde dziecko ma w przedszkolu/szkole. Ja też jestem bałaganiarz, ale fakt, większość problemów wynika z tego, że czuję się olana przez rodzinę. Nie chce mi się już. Robię się zrzędliwą babą, od jakiegoś czasu uciekam z domu. Mąż jest specyficzny (autystyk wysoko funkcjonujący) i zwyczajnie nie rozumie, jak mnie czasem krzywdzi. Potrzebuję zainteresowania, jak je mam mogę góry przenosić, jak mnie - usycham. Dzieci mnie wykańczają. Czuję się trochę jak topiący się człowiek - walczę o oddech. Kiedyś myślałam (ba, czułam), że dzieci czynią życie pełnym, dziś uważam, że czynią życie trudnym.

Autystyk wysokofunkcjinujący ? Ty tak twierdzisz, czy on sobie zdaje z tego sprawę?

Bo jeśli on jest świadom swego autyzmu to czemu nie wierzy w autyzm swego dziecka?

I jeszcze jedno, to nie dzieci czynią życie trudnym, a brak wsparcia, współpracy ze strony partnera życiowego. Jeśli "pasożyt" siądzie na grzbiebie "osła" to zwyczajnie będzie mu ciężko w życiu, bo musi ciągnąć za dwoje. Ty masz dwoje dzieci? To jak masz dwoje, to tak naprawdę masz troje, dwoje swoich a jedno z wyboru (w papierach widnieje jako Twój mąż).

Tak konczy się bajka gdy kobieta sama z siebie bierze wszystko na siebie. 

Pamiętaj, w zyciu nie ma ofiar, są tylko ochotnicy!

Sama chętnie weszlaś w rolę ofiary.

zdajesz sobie sprawę jak przyklad, jaki model rodziny, jaki wzorzec właśnie wdrukowujesz swojemu synowi?

Raz, że jako autystyk bedzie miał trudno znaleźć partnerkę która wykrzesa z siebie ogromne poklady empatii, to jeszcze bedzie musiała robić za jego nianke, bo dzieciak wyrośnie na faceta, przekonanego, że facet po pracy odpoczywa, a kobieta po pracy zajmuje się domem i dziećmi.

Sory, maleńka, w tych i przyszlych czasach taki facet nie przejdzie, to jest skazywanie młodych pokoleń mężczyzn na bycie wiecznymi kawalerami, bo żadna swiadoma kobieta nie da z siebie zrobić osła by latać przy pasożycie, kazda normalna bedzie chciala związek w ktorym to obie strony mają obowiązki domowe , zajmują się dziećmi i pracuja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 godzin temu, Gość Gość napisał:

Jak myślicie? Jak to powinno być? Jeśli kobieta nie pracuje, siedzi w domu z dzieckiem. Czy mężczyzna powinien też coś robić w domu czy nie?

U nas wygląda to tak, że siedzę z dzieckiem w domu do momentu, aż pójdzie do szkoły. On zarabia. Jednak po powrocie do domu tez pomaga. Wkłada do zmywarki, gotuje, opiekuje się dzieckiem. Oczywiście robi mniej jednak coś robi. A CZEMU TAK? Bo jak ja bym pracowała to też bym więcej po pracy w domu robiła niż on więc nic go z tych obowiązków nie wyklucza. 

Często można się spotkać z komentarzami typu: "On zarabia, ty robisz w domu. Proste" Moim zdaniem to takie wieśniackie podejście😂😂

Jak to wygląda u was?

Ja robię większość sama, ale było tak także kiedy pracowałam.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość

On zarabia, ty robisz wszystko przy dziecku. Proste. Nie dla niego, bo nie jesteś jego służącą tylko żona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 godziny temu, Gość Danuta napisał:

Ja znalazłam dobra prace po 10 latach przerwy. Teraz naprawdę jest dużo ofert, więc już tak nie przezywajcie 

dobra czyli za ile ? 2.5 tyś:)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 godziny temu, Gość taka tam napisał:

To ja Wam podrzucę swoją historię i proszę zainteresowanych o komentarz.

Po ślubie przejęłam wszystkie domowe obowiązki na siebie (bez rozmowy, po prostu). Gotowanie, sprzątanie, pranie, prasowanie, zakupy wszelkie, trzymanie domu w kupie i nawet podstawowe naprawy. Miało to sens, bo mąż wstawał koło 5 i wracał koło 18. Ja na etacie akademickim miałam w porównaniu z nim mało zajęć.

Jak byłam w ciąży jeszcze dawałam radę. Przy małym dziecku też, ale potem zaszłam w 2 ciążę i się zaczęło. Przeciążyłam się. Taskanie zakupów na 4 piętro, w ciąży i z maluchem dało mi się we znaki. Ale najbardziej we znaki dało mi się sprzątanie. Nigdy nie miałam do tego serca. Przestałam się schylać w pewnym momencie.

Jak wygląda sytuacja dziś? Mąż pracuje do 15.30, mamy 3 dzieci. Ja mam dużo roboty poza zajęciami, cały dom jest na mojej głowie. Jak nie powiem to nikt nic nie rusy. Mężowi nie przeszkadza. Dzieciom też nie (przyzwyczaiły się, gdy pieprznęłam sprzątanie bo miałam dość etatu sprzątaczki). Walka z wiatrakami. Ja robię zakupy, pranie i prasowanie (nie mają dla mnie litości, więc jest tego w opór), gotuję, choć już bez serca, jakie miałam kiedyś. Jak mój mąż zabierze się za sprzątanie to słyszę ciąg utyskiwań, a potem wielkie chwalenie się, że parę rzeczy zebrał i podłogę zamiótł. 

wiem, jak se pościelisz.... On po pracy siedzi przed kompem. w tej formie "pilnuje" dzieci. Ja niestety zaczęłam robić to samo, bo zwyczajnie nie mam sił. Syn i córka wymagają rehabilitacji (wg ślubnego - mój wymysł, wg terapeuty - spektrum autyzmu). Kolejne dziecko też problemy, ale innego kalibru. Na rehabilitację jeżdżę blisko - ok. 15-20 min., ale za to mają ją 6 razy w tygodniu + każde dziecko w innej placówce (od 5 do 15 min. drogi). Słowem jeżdżę jak szalona. Mąż mnie nie ogranicza - jak chcę wyjść to siedzi z dziećmi (dokładniej z kompem), nie jest złym mężem czy ojcem. Ale sprzątanie leży, a ja nie mam sił. Dzieci uczą się żyć w bałaganie i brudzie. Ja popadam w beznadzieję.

 

Nie moglibyście wynająć kogoś do sprzątania? wiem że to koszt ale zaoszczędzony czas i energia są bezcenne.

też mam syna że spektrum więc doskonale Cię rozumiem. Mogę wiedzieć ile lat mają twoje dzieci ? 

na pewno wszystkie zajęcia dla dzieci są wartościowe? z doświadczenia wiem że niektóre są bardzo słabe. Nie każdy terapeuta umie dobrze pracować więc jak masz takie na odwal się to z nich zrezygnuj. 

Jakby ci odeszło sprzątanie to możesz w tym czasie zrobić coś dla siebie, coś też Dla dzieci. Dla mnie sprzątanie to straszna strata czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Ja nie pracowałam przez 3 lata - macierzynski a potem wychowawczy. Przed macierzyńskim w obowiązki domowe dzieliśmy praktycznie na pół. Gdy byłam z dzieckiem w domu, starałam się zrobić wszystko w domu zanim mąż wrócił do domu. Po powrocie męża spędzaliśmy czas razem, mąż też często przejmował dziecko, kąpał je, przewijał, karmił itp. W weekendy dzieckiem zajmowaliśmy się oboje, prac domowych dużo nie było, bo wszystko starałam się ogarnąć w ciągu tygodniach. Tylko gotowanie, ale to robiło to z nas, które miało wenę. Teraz gdy wróciłam dopracy znowu staramy się dzielić obowiązkami, z tym, że ja zaprowadzam i odbieram dziecko z przedszkola bo mam po drodze do pracy.

Myślę, że dobrze jest jeśli ojciec włącza się w opiekę nad dzieckiem. Ważne jest aby wytworzyć więź i aby tata potrafił się zaopiekować swoim dzieckiem samodzielnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 godziny temu, Gość Gość napisał:

No dobrze, ale ty pracujesz. A mówimy o takiej sytuacji, kiedy jedna osoba nie pracuje. A odwracając sytuację, to też tak fajnie wygląda? Że ty zapierdzielasz, mąż nie, coś tam niby w domu zrobi a jak ty wracasz zmęczona z pracy to masz jeszcze pranie wieszać? No sorry, ale jak ktoś ma dwie lewe ręce do roboty, to chociaż niech odciąży tą pracująca osobę w obowiązkach domowych. Już też nie przesadzajmy, że ogarnięcie domu i jedzenia, to jakiś wyczyn, ludzie chodzą do pracy i jakoś ogarniają, a królewny w domu siedzą 24h i mają problem żeby pranie wywiesić. Bez przesady.

Z tym talerzem to trochę pojechałaś, bo to jest zwyczajne sprzątanie po sobie, wody w toalecie też po nikim nie spuszczasz. 

Ale wiesz jak każdy posprząta po sobie to i tez pomoże. Ale jak nie pracowałam to tez sprzątaczka nie byłam 😄 sorki bardzo , mieszkamy razem, zajmujemy się domem razem. Macierzyński miałam płatny, zajmował się dzieckiem, domem, ale nie.mialam nerwicy natręctw by lizać wszystkie kąty. ja nie uważam,że moim obowiązkiem jest robienie wszystkiego, bo jestem kobietą na macierzyńskim. Służąca nie jestem. Krolewna tez nie jestem. Dzień wypełniony po brzegi, ale nie żyje jedynie po to by sprzątać. Nie wiem jak wy 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam
10 godzin temu, Gość Gość napisał:

Nie moglibyście wynająć kogoś do sprzątania? wiem że to koszt ale zaoszczędzony czas i energia są bezcenne.

też mam syna że spektrum więc doskonale Cię rozumiem. Mogę wiedzieć ile lat mają twoje dzieci ? 

na pewno wszystkie zajęcia dla dzieci są wartościowe? z doświadczenia wiem że niektóre są bardzo słabe. Nie każdy terapeuta umie dobrze pracować więc jak masz takie na odwal się to z nich zrezygnuj. 

Jakby ci odeszło sprzątanie to możesz w tym czasie zrobić coś dla siebie, coś też Dla dzieci. Dla mnie sprzątanie to straszna strata czasu.

Młody jest w programie. Ciężko mi ocenić jakoś zajęć, bo na nich nie bywam. W zasadzie bywam tylko na SI (jakbym mogła to bym mu jeszcze dołożyła), pedagog pracuje nad różnymi aspektami, raczej jest ok, uczy Młodego dyscypliny, TUS to TUS (czyli mus), a jazda konna to już moja fanaberia, ale dobrze mu robi jak sądzę.

Młoda ma diagnostykę w tym momencie.

Co do sprzątania to mam poczucie, że nie chcę wpuszczać nikogo do domu. Zresztą jaki to przykład dla dzieci?! No i co ze mnie za baba, że nie umiem ogarnąć przestrzeni wokół. To nie powinno być trudne. A jednak 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laura

Taka tam - jak ja Cię rozumiem... Pracowalam jako nauczyciel więc teoretycznie w sporo mniejszym wymiarze niż mąż. Stąd pomysł by przejąć większość  domowych obowiązków. Z jednym dzieckiem dawałam radę, ale po drugim miałam epizod nowotworowy, wycięto mi to i owo, jestem w dużo gorszej kondycji fizycznej. Mąż jest z tych co mówią : nie masz siły sprzątać - nie sprzątaj, prasować nie musisz, będzie pogniecione. Dzieci w domu dość żywe, zawodowo pracowałam z autystami. Nie czuję się na siłach by wrócić do pracy... Psycholog zaleca odpoczynek i relaks, tylko mnie nikt od rodziny urlopu nie da... Rodzice wpadają udzielić mi porad, skontrolować i poutyskiwac że rozlazła jestem i nie ogarniam... Staram się przetrwać jedynie w oczekiwaniu na... nie wiem sama co...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam
5 godzin temu, Gość Laura napisał:

Taka tam - jak ja Cię rozumiem... Pracowalam jako nauczyciel więc teoretycznie w sporo mniejszym wymiarze niż mąż. Stąd pomysł by przejąć większość  domowych obowiązków. Z jednym dzieckiem dawałam radę, ale po drugim miałam epizod nowotworowy, wycięto mi to i owo, jestem w dużo gorszej kondycji fizycznej. Mąż jest z tych co mówią : nie masz siły sprzątać - nie sprzątaj, prasować nie musisz, będzie pogniecione. Dzieci w domu dość żywe, zawodowo pracowałam z autystami. Nie czuję się na siłach by wrócić do pracy... Psycholog zaleca odpoczynek i relaks, tylko mnie nikt od rodziny urlopu nie da... Rodzice wpadają udzielić mi porad, skontrolować i poutyskiwac że rozlazła jestem i nie ogarniam... Staram się przetrwać jedynie w oczekiwaniu na... nie wiem sama co...

Ooo, jakbym mojego słyszała: po co tyle prasujesz. Nic się nie stanie, jak będzie trochę pomięte. Nie masz siły sprzątać - ok, nie sprzątaj tyle.

Bardzo Ci współczuję, czuję, że Cię rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kluska

To są zawsze tematy wywołujące emocje, a nierzadko też sporo kontrowersji. To jak powinien wyglądać podział obowiązków z pewnością zależy od wielu czynników, między innymi ile i kiedy kto pracuje, od stanu zdrowia itp. itd. U nas oboje pracujemy na etacie. Mąż odwozi dzieci do szkoły oraz wozi na zajęcia dodatkowe (odwiezienie, poczekanie, przyzwienie do domu). Ja gotuję w ciągu tygodnia, maż okazjonalnie, w weekend przynajmniej jednego dnia wychodzimy całą rodziną jeść na mieście lub jesteśmy akurat u rodziców. On sprząta łazienkę, ja kuchnię. Piorę je. Zazyczyłam sobie robota odkurzającego i kupiliśmy Zonder Robo Basic z Zeegmy. Odkurza się jak nas nie ma. starsza córka ma 13 lat, więc jest włączona w obowiązki domowe, tj. jej zadaniem jest ogarnianie ładowania i wyładowania zmywarki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość

Jak to jest, że kiedyś kobiety miały kupę dzieci, żadnych pralek, zmywarek, wodę w studni i jako sobie radziły? A teraz dwójka dzieci, sprzęt AGD, jednorazowe pieluchy a bez pomocy męża nie da rady?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Robimy na spòłe bo oboje pracujemy, każdy ma jakieś obowiązki. Ja robię jedno on w tym czasie drugie i na zmianę. Gdybym nie pracowała robiłabym wszystko (był czas że on nie pracował też robił wszystko) bez przesady, dziecko w wieku szkolnym nie potrzebuje nie wiadomo jakiej opieki z twojej strony, wieśniackie to jest lenistwo madek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
1 godzinę temu, Rescator555 napisał:

Jak to jest, że kiedyś kobiety miały kupę dzieci, żadnych pralek, zmywarek, wodę w studni i jako sobie radziły? A teraz dwójka dzieci, sprzęt AGD, jednorazowe pieluchy a bez pomocy męża nie da rady?

No są takie sieroty, uwierz. Tipsy sobie wyEbie Na 4 cm i nie ma jak doopy podetrzeć samej sobie a co dopiero dziecko ogarnąć. Mąż też sam sobie woli ugotować niż żeby mu kupskiem spod pazura zamieszalam w talerzu 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zegnam81

NIE I ... TY IEBANA NIEMIECKA ...O...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Vanessa
1 godzinę temu, Rescator555 napisał:

Jak to jest, że kiedyś kobiety miały kupę dzieci, żadnych pralek, zmywarek, wodę w studni i jako sobie radziły? A teraz dwójka dzieci, sprzęt AGD, jednorazowe pieluchy a bez pomocy męża nie da rady?

Ano było tak: dzieciaki chodziły brudne w łachmanach a na obiad codziennie były kartofle z kwaśnym mlekiem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
Dnia 29.11.2019 o 08:26, Gość Laura napisał:

Taka tam - jak ja Cię rozumiem... Pracowalam jako nauczyciel więc teoretycznie w sporo mniejszym wymiarze niż mąż. Stąd pomysł by przejąć większość  domowych obowiązków. Z jednym dzieckiem dawałam radę, ale po drugim miałam epizod nowotworowy, wycięto mi to i owo, jestem w dużo gorszej kondycji fizycznej. Mąż jest z tych co mówią : nie masz siły sprzątać - nie sprzątaj, prasować nie musisz, będzie pogniecione. Dzieci w domu dość żywe, zawodowo pracowałam z autystami. Nie czuję się na siłach by wrócić do pracy... Psycholog zaleca odpoczynek i relaks, tylko mnie nikt od rodziny urlopu nie da... Rodzice wpadają udzielić mi porad, skontrolować i poutyskiwac że rozlazła jestem i nie ogarniam... Staram się przetrwać jedynie w oczekiwaniu na... nie wiem sama co...

Czemu nie weźmiesz kogoś do pomocy ? W dzisiejszych czasach to nie żaden luksus wziąc dziewczynę do prasowania czy gruntownych porządków raz w tyg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
20 minut temu, Gość Vanessa napisał:

Ano było tak: dzieciaki chodziły brudne w łachmanach a na obiad codziennie były kartofle z kwaśnym mlekiem. 

Wcale nie chodziłem w łachmanach i miałem całkiem smaczne obiady. Mimo, że z AGD to była tylko pralka Frania i prodiż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asop

W dobrym malzenstwie kazdy robi to, w czym jest lepszy, co sie dla obojga lepiej oplaca, co mu sparwia wieksa pzryjemnosc, albo ma w tyu, momecie wiecej czasu i sily. Sztywny podzial jest bez sensu. '

W ukladzie "zona w domu, facet w pracy " jest pewnie ogółny zakres obowiazkow, ale bez przesady. Zmiana czynnosci jest zdrowa dla psychiki, odpreza. Nie szkodzi, jak maz pobawi sie z dzieckim, czy ugotuje, jak lubi, a zona np pomoze mu zawodowo- jesli potrafi - ja np przyklad pomagałam mezowi robic prezentacje komputerowe, albo wyszukiwałam materiały  -oboje czulismy sie potrzebni i niesfrustrowani.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×