Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zrezygnowany31

11 letni związek, zdrada narzeczonej, nowa miłość - ON

Polecane posty

Gość Zrezygnowany31

Po 11 latach związku a od 4 narzeczeństwa czuję niechęć, rezygnację do mojej narzeczonej, ja mam 31lat ona 30. Ona jest bardzo bierna w naszym codziennym życiu, o sex muszę się niemal prosić i to zawsze ja wychodzę z inicjatywą i jestem stroną aktywną. Nie widzę w niej pasji, chęci do zbliżen, do czułości, niby tragedii nie ma ale ciągle czuję, ze czegoś mi brakuje. Kupiliśmy mieszkanie, są chwile że jest nam tam super, a są momenty że mam dość i chcę wyjść i juz nigdy jej nie zobaczyć. Wiem, że nowy związek może być na początku wspaniały a później może być tak jak tu, ale są przecież ludzie, którzy czują tą energię i moc przez 20 i 30 swojej relacji. 

Mało tego, jestem kierowcą zawodowym, przeważnie taki facet wraca do domu w skowronkach, na myśl o ukochanej,  brakującej bliskości, a ja wracam tylko zeby się wyspać, niekoniecznie coś więcej, bo ciągle się kłócimy, to trwa już dłuższy czas, ok 2 lat. Ponad pół roku temu poznałem dziewczynę 29l, która tkwi w prawie 10 letnich związku podobnym do mojego, mamy te same problemy, wspólne żale do partnerów, jest bardzo inteligentna i zabawna czym początkowo przyciągneła moją uwagę do siebie. Gdy poznałem ją bliżej okazuje się, ze myślę o niej prawie bez przerwy, o jej oczach, głosie, ustach, tym co mówi, jak mówi, jak chodzi, jakim jest człowiekem, jaka jest czuła, dobra... Powiedzieliśmy sobie, że możemy sie przyjaźnić ale że to głupie jesli się rozstaniemy, strach ryzykować, że będzie kiedyś tak samo. Gdy lapiemy ciszę w kontakcie na kilka dni, muszę do niej napisać, czuję, że nie jest mi obojętna, trafia w punkt wszystkim co mówi, robi, jak się zachowuje. Nie zakochałem się jak gówniarz, obawiam się, ze podświadomie czekałam na taką kobietę, pełną swojej pasji, chęci do życia, odwagi, pomysłu, inspiruje mnie i przywraca chęć do życia. Dopuściłem się zdrady i ona też. Spotkaliśmy się dwukrotnie, gdy tylko jestem przy niej, gdy tylko ją widzę aż wszystko we mnie drży w środku, ręce mi się trzęsą i przestaję myśleć racjonalnie, ona tak samo... Uwielbiam na nią patrzeć, dać się dotykać i to odwzajemniać, jest cudowną, czulą kobietą, bardzo kobiecą z twarzą anioła. Szaleję przy niej z rozkoszy i mógłbym dojść w minutę gdy tylko mnie dotyka i całuje. Czuję, że to może być nasza dojrzała miłość, ta prawdziwa, ale nikt z nas nie mówi o tym, przecież była umowa... Po tych dwóch spotkaniach mam pełną głowę, mam ochotę pisać o wszystkim, piszę mało bo się boję, że ją wystraszę, bo się boję, że to się skończy, że stary związek się skończy... To cholernie trudne. Nie wiem co zrobić, myslę o kredycie jaki mamy z narzeczoną, o tym co przezylismy, o tej drugiej... Podrzuci ktos swiezą myśl i spojrzenie na tą sytuację.?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lorenzo01

Czyli reasumując przyszedł kryzys w związku i zdradziłeś swoją narzeczoną, nie mogąc poradzić sobie z tym, że emocje waszego pożycia podupadły.

I co my Ci mamy niby poradzić? Jeżeli ona Cie nie zdradza i jest w stosunku do Ciebie fair, no to trochę zacząłem rozwiązywać ten problem od tyłka strony. I to dosłownie. 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lorenzo01

zacząłeś*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona

Głupi skur.wielu,  skoro ją zdradziles to jej to powiedz!!! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ell.

Masz 31at, od 2 lat tkwisz w malo satysfakcjonujacym zwiazku. A co bedzie za 10 lat nastepnych . Szkoda zycia, szkoda emocji, tych pozytywnych ktore moga byc naszym udzialem.Nie masz dzieci, wiec sprawa jest bardzo prosta. Kredyty akurat sa do ogarniecia. Strach przed nowym jest zawsze, nikt nie daje gwarancji na sukces. Gwarancja moga byc jedynie nasze czyste, szczere intencje. A jesli dwoje ludzi spotka sie z takim samymi preferencjami i deklaracjami to moze sie udac. Sadze, ze moze narzeczonej tez jest zle, moze nie czuje sie szczesliwa. Ja bym zaczela rozmowe na powaznie z ta druga. Jesli  chce cos zmienic i pojsc z toba w jedna strone, to warto postarac sie o szczesliwszy los. 

Gdyby nie chciala - coz. Moze warto jeszcze gestem rozpaczy potrzasnac swoim starym zwiazkiem. 

Ale raczej trudno wskrzesic "trupa". 

Nie macie dzieci i to jest dodatkowy bonus do dzialania. 

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nowa znajomość odciąga Cię od tej która niby powinna być ważniejsza... a takie wspólne 'pocieszanie się' w doli a raczej niedoli... w niczym nie poprawi domowej atmosfery 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XYZ

Jest mi żal twojej narzeczonej. Sama jestem w 7 letnim związku. Jest między nami różnie. Były dwa poważne kryzysy, ale one nas umocniły. Przede wszystkim rozmowa jest bardzo ważna! Jesteście tyle lat razem i nie potraficie rozmawiać. Zamiast uzalac się nad sobą, narzekać jaka ona jest zła. Usiądź, poproś ją o szczerą rozmowę, powiedz co czujesz. Może ona czuje to samo, a może nie zdaje sobie sprawy, że jest coś nie tak. Skąd ma to wiedzieć, skoro milczysz i udajesz, że jest okej? 

Ty i twoja kochanka jesteście siebie warci. Obydwoje zamiast szczerze porozmawiać z partnerami, wszystko wyjaśnić i albo walczyć o związek albo się rozstać, narzekacie na nich, macie do nic żal, ale ukrywacie go. To do niczego dobrego nie prowadzi. Teraz wydaje Ci się ona atrakcyjna, bo łączy was kryzys w związkach. Pomysł sobie, że jeśli teraz obydwoje tak postępujecie to jeśli zaczniecie wspólny związek i coś zacznie się sypać to zrobicie to samo. Chciałbyś być tak potraktowany jak teraz twoja narzeczona? Zdrada to najgorsze co może być. 

Ja nie znam związku, który będąc że sobą tak długo zawsze był idealny i nie miał problemów. Jeśli ktoś tak mówi to kłamie. Gdy się poznalicie mieliście po 20 lat. To jest normalne, że z biegiem lat człowiek się zmienia, kształtuje sie, zmieniają się priorytety, myślenie itp. Ale trzeba o tym mówić, rozmawiać. Wasz związek się rozpada bo nie macie wspólnych celów, planów życiowych. O związek trzeba dbać na początku, po 5, 10, 20, 30 latach. Zawsze nie tylko czasami. Związek budują dwie osoby, więc nie zrzucaj winy na narzeczoną, bo sam nie zrobiłeś nic żeby było lepiej tylko wolisz narzekać i robić skok w bok. 

Ja na twoim miejscu szczerze bym porozmawiala z narzeczoną, powiedziała co czujesz, co się stało, o zdradzie. Daj jej czas na przemyślenia, bo to ona będzie musiała zdecydować czy ci potrafi zaufać i czy ciebie jeszcze chce. 

Po tyłu latach związku ty nie martwisz się o nią tylko o swoją wygodę. Boisz się odejść bo nie wiesz czy ci się uda nowy związek... To jest strasznie samolubne. Żeby być szczęśliwym w związku, potrafić kochać, najpierw trzeba nauczyć się żyć z samym sobą, bez nikogo. Pokochać siebie, nauczyć się żyć jako singiel, a potem dopiero wchodzić w związek. 

A na koniec napisze jedno. Nie da się zbudować szczęśliwego związku na czyimś nieszczęściu! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zrezygnowany31

Niestety ale rozmawiałem z nią,wg niej jest wszystko ok, sex uważa że jej wystarcza, ze jesteśmy jak stare małżeństwo i powinniśmy się cieszyć z tego co jest. Niekoniecznie cieszy mnie nic nie robienie i namawianie na wszystko... Dziewczyna z którą spałem podobnie rozmawiała o swoich potrzebach bezskutecznie, czujemy się zrezygnowani ale nie mamy odwagi na zmiany. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ell.

To znaczy, ze jestescie oboje ciapowaci. Takie ciapy to tylko beda plakac i narzekac. Czlowiek swiadomy swoich uczuc, celow dziala. Cale zycie to nie wiadoma. Po co brnac w nijakosc, skoro moga byc jeszcze  wieksze problemy. A jak sie pojawi dziecko? Wtedy odejscie bedzie o wiele bardziej problematyczne. I bardzo wielka trauma dla dziecka. Teraz moze jest ten czas na zmiany z mniejszymi konsekwencjami. 

Ale czy to moje zycie? 

Pozdrawiam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XYZ
18 minut temu, Gość Zrezygnowany31 napisał:

Niestety ale rozmawiałem z nią,wg niej jest wszystko ok, sex uważa że jej wystarcza, ze jesteśmy jak stare małżeństwo i powinniśmy się cieszyć z tego co jest. Niekoniecznie cieszy mnie nic nie robienie i namawianie na wszystko... Dziewczyna z którą spałem podobnie rozmawiała o swoich potrzebach bezskutecznie, czujemy się zrezygnowani ale nie mamy odwagi na zmiany. 

Skoro rozmawiałeś, nic się nie zmieniło to chyba masz odpowiedź... 

Ale zacząłeś od złej strony. Najpierw kończy się związek a potem zaczyna nowy. Zdradziłeś. 

Jesteś z nią z wygody, bo się boisz. Po co to ciagniesz skoro nie cieszy cię nic nie robienie i namawianie do wszystkiego? 

Wg mnie jesteś niedojrzały, wygodny. I nic cię nie usprawiedliwia ani twojej kochanki jeśli chodzi o wasze zachowanie. 

Ciągnie się to jakiś czas, nic się nie zmienia. Podobno próbowałeś rozmawiać, zmienić nadal nic, więc nad czym się zastanawiasz? A no zapomniałam, nie zerwiesz z nią bo się boisz że z nową dziewczyna ci nie wyjdzie i zostaniesz sam... Tragedia! 

Dorośli ludzi, potrafią wejść komuś do łóżka, co wiąże się z bardzo intymną relacją i może ciągnąć za sobą różne konsekwencje, a nie mają odwagi coś zmienić.  Wg mnie nie wiąże was uczucie takie jak miłość, tylko połączyły was problemy w związkach. A pójście do łóżka to tylko pożądanie.  Podstawą związku jest zaufanie, szczerość, rozmowa, wsparcie, wspólne cele, a seks powinien być przyjemnym dodatkiem, który to wszystko łączy. U was seks jest ważniejszy, bo z tego co piszesz, bardzo łatwo wam przyszło zdradzić. Masz wyrzuty sumienia? Jeśli nie to pozwól być swojej narzeczonej szczęśliwą z kimś bardziej wartościowym, z kimś kto jest dojrzały i nie będzie postępował w taki sposób. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×