Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość MisasGaga

Relacje rodzinne

Polecane posty

Gość MisasGaga

Drogie Mamusie i Niemamusie 😉 proszę was o poradę.

Jestem mężatką od 5 lat. Rodzina męża jest bardzo ze sobą zżyta, mieszkają w niewielkim mieście, często się spotykają, dzwonią do siebie itp itd. Nie do końca mi się taka inwigilacja podoba, ja mam z rodzicami dobre kontakty, ale nie muszą o wszystkim wiedzieć (dzwonimy do siebie raz na tydzień). Mojego męża poznałam na studiach poza naszymi miejscami zamieszkania. Jego rodzice dzwonili do niego każdego dnia, a on opowiadał im o wszystkim co się działo... Po ślubie to samo, w podróży poślubnej "musiał" zdać im relację czy dojechaliśmy, jak hotel, jak plaża i takie tam. Jak urodziły się dzieci trochę przystopował, bo nie miał czasu na codzienne telefoniczne relacje 😉 To się teściom nie podoba i oczywiście ja jestem ta zła. Dzisiaj miałam rozmowę z teściową, że nic im już nie mówimy, że nic nie wiedzą, co się u nas dzieje itp. itd. Mój problem polega na tym, że nie bardzo mam argumenty, dlaczego nie możemy im o wszystkim opowiadać. Chodzi o to, że oni się NIE wtrącają, są pomocni itd., ale muszą o wszystkim wiedzieć, więc nie mogę powiedzieć, że to dlatego. Mnie to ogólnie męczy, nie mam ochoty roztrząsać niektórych wydarzeń na forum rodzinnym, coś się dzieje i już, jak się spotkamy to opowiemy albo nie opowiemy i też się nic nie stanie. Ale nie mam żadnych twardych argumentów, a teściowa ciśnie, że przecież to normalne, że chcą być blisko nas i wiedzieć co się u nas dzieje. No niby normalne, a jednak nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ola Ola

Po pierwsze -wiedziałaś jaka to jest rodzina. Po drugie - powinien mąż rozmawiać i wyjaśniać sprawy ze swoją matką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MisasGaga

Mąż rozmawia (ale nie widzę problemu, żebym i ja to robiła, skoro oboje mamy to samo zdanie), ale tak samo - jak grochem o ścianę. No bo przecież co w tym złego, że chcą wiedzieć, co u synusia. On czasem przez dwa dni nie odbiera od nich telefonów, pisze potem smsa, że nie miał czasu bo dzieci. Ale oni są smutni, wyrzucają nam, że się od nich odcinamy, że przecież oni chcą dobrze i tak dalej. Gdyby się wtrącali to można by powiedzieć, że nie chcemy, żeby się wtrącali i dlatego im nie opowiadamy, ale nie mam takiego argumentu. Teściowie jeszcze pracują, udzielają się w lokalnym domu kultury, ciężko powiedzieć, że robią to z nudów..

Mimo wszystko nie znam nikogo innego, kogo rodzice by tak bombardowali pytaniami, co u nich i sama osobiście mam poczucie, że to nie jest normalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kota

Nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę... nie psuj tego. Dla Ciebie to tylko mała niedogodność przecież? Zostaw to jak jest. Ciesz się. Moi teściowie nawet nie wiedzą czy żyję....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

A po seksie też im zdaje relacje czy doszedł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Na początek radzę sobie uświadomić, że żadna z postaw nie jest lepsza. Problem pojawia się gdy jednej ze stron zaczyna coś nie odpowiadać - tak jak u was.

Co bym zrobiła? Powiedziałabym co leży wam na sercu, ale tak szczerze, bez wyrzutów oraz pretensji. Że ich kochacie, że zależy wam na kontakcie ale tyle telefonów to dla was za dużo. Umówcie się, że będziecie dzwonić w konkretne dni (np. dwa razy w tygodniu - raz rozmawiasz Ty, raz mąż) i trzymajcie się ustaleń, a w inne dni nie odbierajcie. Z czasem rodzice pewnie przywykną ale musicie być twardzi oraz zapewniać ich, że nie chce się od nich odciąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosciowka2019
18 godzin temu, Gość MisasGaga napisał:

Drogie Mamusie i Niemamusie 😉 proszę was o poradę.

Jestem mężatką od 5 lat. Rodzina męża jest bardzo ze sobą zżyta, mieszkają w niewielkim mieście, często się spotykają, dzwonią do siebie itp itd. Nie do końca mi się taka inwigilacja podoba, ja mam z rodzicami dobre kontakty, ale nie muszą o wszystkim wiedzieć (dzwonimy do siebie raz na tydzień). Mojego męża poznałam na studiach poza naszymi miejscami zamieszkania. Jego rodzice dzwonili do niego każdego dnia, a on opowiadał im o wszystkim co się działo... Po ślubie to samo, w podróży poślubnej "musiał" zdać im relację czy dojechaliśmy, jak hotel, jak plaża i takie tam. Jak urodziły się dzieci trochę przystopował, bo nie miał czasu na codzienne telefoniczne relacje 😉 To się teściom nie podoba i oczywiście ja jestem ta zła. Dzisiaj miałam rozmowę z teściową, że nic im już nie mówimy, że nic nie wiedzą, co się u nas dzieje itp. itd. Mój problem polega na tym, że nie bardzo mam argumenty, dlaczego nie możemy im o wszystkim opowiadać. Chodzi o to, że oni się NIE wtrącają, są pomocni itd., ale muszą o wszystkim wiedzieć, więc nie mogę powiedzieć, że to dlatego. Mnie to ogólnie męczy, nie mam ochoty roztrząsać niektórych wydarzeń na forum rodzinnym, coś się dzieje i już, jak się spotkamy to opowiemy albo nie opowiemy i też się nic nie stanie. Ale nie mam żadnych twardych argumentów, a teściowa ciśnie, że przecież to normalne, że chcą być blisko nas i wiedzieć co się u nas dzieje. No niby normalne, a jednak nie.

Rodzina mojego męża miała to samo. Z tym że to teściowie jako rodzice chcieli wszystko wiedzieć, we wszystkim uczestniczyć. Tylko u nas to w którymś momencie poszło o krok dalej - jak już wiedzieli coś, to zaczynało się doradzanie, narzucanie zdania, próby przekonywania.... Wszystko w dobrej wierze i z dobrymi intencjami, ale ja się czułam niewolnikiem i małym dzieckiem. Mówiłam mężowi itp, ale on nie rozumiał o co chodzi i zaganiał to na to, że nie wiem co to prawdziwa rodzina. Rozegralam to tak, że to ja zaczęłam wydzwaniać i opowiadać co się dzieje - głównie u męża ;D a teściowie później jemu suszyli głowę. I wtedy zrozumiał. Ale.... Długie lata zajęło odzwyczajenie i męża i teściowa z takiej inwigilacji. Ale teraz mogę powiedzieć, że są zdrowe relacje. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Figa

Moim zdaniem mogłabyś zawsze ale to zawsze odpowiadać , ze u was wszystko ok, że bez zmian, ze nie ma problemów. Jak zapytają konkretnie to odpowiadaj jak wyżej potem odwracaj sytuacje i pytaj co u nich. Nie wtrącają się wiec nie są szkodliwi, przekierowywać rozmowę na pogodę, pytaj jak u nich w pracy , uczep się jakiejś sprawy i ciagle drąż temat, zazwyczaj jak mówi się o problemach tzn ze chcesz rozmawiać dlatego spraw aby nie było osobistych wycieczek , gadaj ogólnikowo i powoli, na miękko zmienisz obyczaje. 
a mężowi powiedz, ze może opowiadać co u niego ale już nie co u ciebie bo od tego można zacząć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Bez żadnych podchodów i sztuczek powiedz jasno, że chcesz zachować trochę prywatności swoje rodziny. Jak tak powiesz, to może dotrze że jesteście odrębną rodziną, a nie jednym organizmem z nimi i im się głupio zrobi. Raz, drugi, trzeci i się opamiętają. Najgorzej jest nauczyć spowiadania. Mów po prostu ok a na próby dopytywania zrób głupią minę i powtórz: no wszystko ok, jak zobaczą, że nic nie mogą wyciągnąć to zrozumieją, że naciskają za bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Bez żadnych podchodów i sztuczek powiedz jasno, że chcesz zachować trochę prywatności swoje rodziny. Jak tak powiesz, to może dotrze że jesteście odrębną rodziną, a nie jednym organizmem z nimi i im się głupio zrobi. Raz, drugi, trzeci i się opamiętają. Najgorzej jest nauczyć spowiadania. Mów po prostu ok a na próby dopytywania zrób głupią minę i powtórz: no wszystko ok, jak zobaczą, że nic nie mogą wyciągnąć to zrozumieją, że naciskają za bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iubire

Pisałaś, że nie masz argumentów. Dla mnie argumenty są potrzebne gdy walczymy, gdy chcemy przekonać kogoś do swojej racji, a tu (jak zresztą zawsze w życiu), każdy ma swoją rację, dla obu stron co innego jest "normalne".

Wisz co argumentów nie wymaga nigdy? To jak i co czujesz w danej sytuacji. Tylko to wymaga swego rodzaju odwagi, by to wyrazić. A my jesteśmy nauczeni nie mówić o tym co czujemy, żeby nie urazić kogoś, bo nie wypada, bo powinniśmy, bo coś tam...

Dbamy o uczucia innych, nie dbając o Siebie. I tu rodzi się frustracja i konflikty. 

Zobacz co czujesz i miej odwagę to powiedzieć. Bardzo często reakcją na naszą prawdę, kiedy pokażemy siebie prawdziwych, jest zupełnie inna (pozytywna) od naszego wyobrażenia. 

Powodzenia. Jeśli dasz radę:)

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×