Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy miałyscie tak kiedys ze choc ogolnie nie lubicie jak wam zazdroszczą, to wobec jednej osoby macie satysfakcję jesli moze wam czegos zazdroscic? kto to taki?

Polecane posty

Gość gość

Ja nigdy nie lubiłam sytuacji ani gdy ktoś ewidentnie mógł mi zazdrościć danej sfery życia, sytuacji, etc. Nie lubiłam też otaczać się ludźmi o sytuacji skrajnie lepszej od mojej w jakimś konkretnym aspekcie życia. Ale jest jedna jedyna osoba co do której mówię szczrze że mam dziką satysfakcję gdy widać że mi czegoś zazdrości. Jest to bratowa męża, ktora od poczatku naszej znajomosci stale nas porownywała tak zeby to ona wyszla na tę lepszą, wprowadzała ogromną rywalizacje, ogolnie zawsze musiała byc naj, inaczej cierpiała. Pamietam jak potrafila mi dos/rac ze ja to musze uwazac na diete a ona nie, albo wystawic kopyta z nowymi butami tak zebym ja widziala, a gdy nie moglam miec dzieci gladzila sie przy mnie ostentacyjnie po brzucu ciazowym i z mezem robili szopke polegajacą na wybieraniu wozka w internecie na spotkaniu z nami. 

i przyznam ze po tym wszyskim mam dziką satysfakcje jak mam cos czego ona nie ma a chcialaby, jak w czyms uklada mi sie lepiej niz jej. Mam duzo grzeczniejsze dziecko, lepsze do niego podejscie i do dzieci dar ogolnie, lepsze kontakty z tesciowa, wiecej kasy i przyznam ze tak, ciesze sie ze może mi zazdroscic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tytr

Zdarzyło się dobre kilka lat temu. Moja koleżanka, naprawdę lubiłyśmy się,  ale nie byłyśmy żadnymi wielkimi przyjaciółkami. Ona była fajna, bardzo fajna, ale czuła się lepsza, bylo to czuć, bo miala lepszą pracę niż ja. cóż. w  życiu jednak bywa różnie. Jakoś tak się złożyło, że troche czasu później, mój mąż dostał naprawdę dobrą pracę. ma takie samo wykształcenie jak mąż tamtej koleżanki. nasi meżowie się nie znają, zresztą ona mojego męża też nie zna osobiście, a ja jej meża widziałam z pięc razy w życiu. no i mój dostał pracę o wiele lepszą niż jej mąż ma - i firma, i zarobki, i stanowisko. zresztą po poł roku miał awans. Ona ,jak sie dowiedziała - jej mina bezcenna a wzrok mógł zabić.  od tamtego czasu już nie miala czasu na kawę, na ploty, na  babskie zakupy. Raz jak spotkala nas w sklepie, mnie z mężem  i dzieckiem, to niemalze uciekała przed nami. no i dodam, że ja troche czasu później dostalam też  inną pracę,  i nagle to ja mialam ciekawszą, trochę lepiej płatną pracę niż ona. I wiem doskonale, że ona o tym wie - mimo że od prawie 2 lat na kawę jakoś jej nie po drodze. w październiku przeszła na drugą stronę ulicy, żeby mnie uniknąć.... jednak jakaś satysfakcja  była. mam fajniejsze koleżanki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja się nie wywyższam i zawsze lubię się dzielić, pomagać. Ale siostra i brat mojego ojca zawsze wywyższali się nad nim i nad naszą rodziną. Uważali nas za gorszych biedaków, często się z nas wyśmiewali, ignorowali, nie zapraszali na żadne uroczystości, uważali nas za ludzi gorszej kategorii, bo moi rodzice wykonywali zwykłe prace i żyliśmy po prostu skromnie, bez fajerwerków. Dużo by pisać co się przez te lata działo... Ale sytuacja zmieniła się 5 lat temu, na początku grudnia miałam akurat rocznicę, jak postanowiłam zarejestrować działalność gospodarczą, która okazała się strzałem w dziesiątkę. Co prawda początki był trudne, zaczynałam od zera i ciężko pracowałam. Były miesiąc, kiedy wyszłam na czysto 100 zł, był taki kiedy byłam na minusie, ale jakoś się rozkręciło. Z czasem  wciągnęłam do firmy mamę, potem tatę i brata. Teraz prowadzimy to razem. Dzięki temu na przestrzeni czasu znacznie poprawiła się nasza sytuacja finansowa. Firma bardzo się rozwinęła. Poprawiła się jakość naszego życia, a takie rzeczy nie uchowają się w malutkiej miejscowości. Doszły mnie nawet plotki, że ludzie gadają, że jesteśmy najbogatsi w okolicy. Co jest lekką przesadą, ale faktycznie zaczęliśmy się liczyć i ludzie kojarzą nas z dobrze prosperującą firmą. W między czasie u ciotki i wujka trochę się pogorszyło. Wujek mieszka w Niemczech i o ile kiedyś mógł czuć się panem, to teraz nie jest już tam tak kolorowo i wielu przeciętnych ludzi w Polsce żyje lepiej od nich. Zostali trochę w tyle. U ciotki też znacznie pogorszyła się sytuacja finansowa. Jej mąż stracił dobrze płatną posadę, skończyły mu się kontakty, poszedł na przedwczesną emeryturę. Dostaje teraz ułamek z dawnej pensji i lewizny. W dodatku córka rozwiodła się z bogatym mężem, który wiele im sponsorował. Pokłóciła się z nimi, poszła do zwykłej pracy na etat i ma nowego faceta, który nie zarabia jakoś specjalnie. Z ludzi, którzy kiedyś uchodzili za "elitę" naszego miasteczka stali się zwykłymi mieszkańcami, którzy mają wręcz problemy finansowe. A wujek z przyjeżdżający zza granicy też już na nikim wrażenia nie robi. Bo nawet na około ludzie mają lepsze auta i to wszystko co w Niemczech. A w małym miasteczku jak to w małym miasteczku 🙂 Ludzie wszystko wiedzą i wszystko doniosą. Wiemy, że rodzeństwo ojca bardzo przeżywa fakt, że teraz my jesteśmy bogatsi od nich. Podobno dużo o nas plotkują, skarżą się, że nie utrzymujemy kontaktów. Źle nam życzą, wściekają się o nasze inwestycje i o to, że ludzie bardzo się z nami liczą. Jak wujek przyjeżdżał z Niemiec to zawsze zatrzymywał się u ciotki, do nas przychodził tylko na chwilę, pochwalić się jacy to są majętni. Od jakiegoś czasu już nas w ogóle nie odwiedza jak przyjeżdża do ciotki. Bo wie, że teraz wypadnie u nas jak biedny kuzyn ze wsi. Nie ukrywam, że sprawia mi to satysfakcję i motywuje mnie. Bo całe życie traktowali nas jak śmieci. A teraz role się odwróciły. Co prawda my się nie wywyższamy. Ale ich zatruwa własny jad, bo nie mogą przeżyć tego, że pod naszym domem stoją dwa nowe auta. Albo że na festynie charytatywnym dla lokalnego schroniska byliśmy głównymi sponsorami i dziękował nam burmistrz, było o tym wspomniane w lokalnej prasie i ludzie też gadali. A jeszcze kilka lat temu moja ciotka, wielka dama, rozgadywała wokoło, że nic ze mnie nie będzie, bo nie poszłam na studia jak jej córka. Postawiłam na własną firmę i nie żałuję. Dzisiaj lekką ręką kupuję buty za tyle, ile ona ma na cały miesiąc na przeżycie. I cieszę się, że mimo wszystko nie zrobiłam się taka jak oni i cały czas mam dobry kontakt z biedniejszą rodziną mojej mamy, która była z nami, gdy byliśmy biedni, i jesteśmy dalej z nimi, gdy jesteśmy bogatsi 🙂 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
5 godzin temu, Gość Gość napisał:

Ja się nie wywyższam i zawsze lubię się dzielić, pomagać. Ale siostra i brat mojego ojca zawsze wywyższali się nad nim i nad naszą rodziną. Uważali nas za gorszych biedaków, często się z nas wyśmiewali, ignorowali, nie zapraszali na żadne uroczystości, uważali nas za ludzi gorszej kategorii, bo moi rodzice wykonywali zwykłe prace i żyliśmy po prostu skromnie, bez fajerwerków. Dużo by pisać co się przez te lata działo... Ale sytuacja zmieniła się 5 lat temu, na początku grudnia miałam akurat rocznicę, jak postanowiłam zarejestrować działalność gospodarczą, która okazała się strzałem w dziesiątkę. Co prawda początki był trudne, zaczynałam od zera i ciężko pracowałam. Były miesiąc, kiedy wyszłam na czysto 100 zł, był taki kiedy byłam na minusie, ale jakoś się rozkręciło. Z czasem  wciągnęłam do firmy mamę, potem tatę i brata. Teraz prowadzimy to razem. Dzięki temu na przestrzeni czasu znacznie poprawiła się nasza sytuacja finansowa. Firma bardzo się rozwinęła. Poprawiła się jakość naszego życia, a takie rzeczy nie uchowają się w malutkiej miejscowości. Doszły mnie nawet plotki, że ludzie gadają, że jesteśmy najbogatsi w okolicy. Co jest lekką przesadą, ale faktycznie zaczęliśmy się liczyć i ludzie kojarzą nas z dobrze prosperującą firmą. W między czasie u ciotki i wujka trochę się pogorszyło. Wujek mieszka w Niemczech i o ile kiedyś mógł czuć się panem, to teraz nie jest już tam tak kolorowo i wielu przeciętnych ludzi w Polsce żyje lepiej od nich. Zostali trochę w tyle. U ciotki też znacznie pogorszyła się sytuacja finansowa. Jej mąż stracił dobrze płatną posadę, skończyły mu się kontakty, poszedł na przedwczesną emeryturę. Dostaje teraz ułamek z dawnej pensji i lewizny. W dodatku córka rozwiodła się z bogatym mężem, który wiele im sponsorował. Pokłóciła się z nimi, poszła do zwykłej pracy na etat i ma nowego faceta, który nie zarabia jakoś specjalnie. Z ludzi, którzy kiedyś uchodzili za "elitę" naszego miasteczka stali się zwykłymi mieszkańcami, którzy mają wręcz problemy finansowe. A wujek z przyjeżdżający zza granicy też już na nikim wrażenia nie robi. Bo nawet na około ludzie mają lepsze auta i to wszystko co w Niemczech. A w małym miasteczku jak to w małym miasteczku 🙂 Ludzie wszystko wiedzą i wszystko doniosą. Wiemy, że rodzeństwo ojca bardzo przeżywa fakt, że teraz my jesteśmy bogatsi od nich. Podobno dużo o nas plotkują, skarżą się, że nie utrzymujemy kontaktów. Źle nam życzą, wściekają się o nasze inwestycje i o to, że ludzie bardzo się z nami liczą. Jak wujek przyjeżdżał z Niemiec to zawsze zatrzymywał się u ciotki, do nas przychodził tylko na chwilę, pochwalić się jacy to są majętni. Od jakiegoś czasu już nas w ogóle nie odwiedza jak przyjeżdża do ciotki. Bo wie, że teraz wypadnie u nas jak biedny kuzyn ze wsi. Nie ukrywam, że sprawia mi to satysfakcję i motywuje mnie. Bo całe życie traktowali nas jak śmieci. A teraz role się odwróciły. Co prawda my się nie wywyższamy. Ale ich zatruwa własny jad, bo nie mogą przeżyć tego, że pod naszym domem stoją dwa nowe auta. Albo że na festynie charytatywnym dla lokalnego schroniska byliśmy głównymi sponsorami i dziękował nam burmistrz, było o tym wspomniane w lokalnej prasie i ludzie też gadali. A jeszcze kilka lat temu moja ciotka, wielka dama, rozgadywała wokoło, że nic ze mnie nie będzie, bo nie poszłam na studia jak jej córka. Postawiłam na własną firmę i nie żałuję. Dzisiaj lekką ręką kupuję buty za tyle, ile ona ma na cały miesiąc na przeżycie. I cieszę się, że mimo wszystko nie zrobiłam się taka jak oni i cały czas mam dobry kontakt z biedniejszą rodziną mojej mamy, która była z nami, gdy byliśmy biedni, i jesteśmy dalej z nimi, gdy jesteśmy bogatsi 🙂 

Znam to, co prawda ja nie dokonałam tak dużej rzeczy jak Wy, po prostu mój mąż zaczął lepiej zarabiać, z roku na rok coraz więcej aż naprawdę nasza sytuacja stała się świetna, stać nas na samochód tej samej kategorii co ciotkę i wujaszka nowobogackich którzy kiedyś mieli mnie i moich rodziców za to samo co Twój wujek Was i to jawnie okazywali. Gul im skacze bo już nie tylko oni są zamożni, wożą sie najlepszymi autami. Dodatkowy gul im skacze że ich córka nie może sobie życia ułożyć, ma 34 lata i po licznych rozstaniach znalazła sobie jakiegoś brzydkiego chłopaka za granicą. Poniżej jej możliwości właściwie. A ja niby ze skromnej rodziny a mój facet to obiekt zazdrości wielu. Przystojny, z humorem, oddany mi i dzieciom, bardzo zaradny. Tego nie przewidzieli. Oni nie zachowują się jak Twoi że nas teraz obgadują, przynajmniej ja nic o tym nie wiem ale ewidentnie teraz chcą się do nas uśmiechać, są mili i udają przyjaciół. Bo mamy grubszy portfel i już nie odstajemy? No super. Dziękuję za takie coś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

I tu nie chodzi tylko o samochód, stać nas na wakacje kilka razy do roku, mam wrażenie że im się pogorszyło bo z dwóch swoich inwestycji jedna zlikwidowali z uwagi na nierentowność. Na pewno mają teraz dochód niższy niż my, nagle zrobili się naszymi "przyjaciółmi".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Lubię to zdziwienie, gdy ktoś, kto lekceważyl mnie w sferze zawodowej, nagle robi wielkie oczy, że jednak coś potrafię i robię to lepiej od niego. Niektórzy w takich sytuacjach są rozbrajajaco szczerzy. Oczywiście później zaczyna się podkladanie giry...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
12 minut temu, Onkosfera napisał:

Lubię to zdziwienie, gdy ktoś, kto lekceważyl mnie w sferze zawodowej, nagle robi wielkie oczy, że jednak coś potrafię i robię to lepiej od niego. Niektórzy w takich sytuacjach są rozbrajajaco szczerzy. Oczywiście później zaczyna się podkladanie giry...

Ja nie zwracam uwagi na takie rzeczy. Wiem ze jest tak ja piszecie. Ale po co sie babrac w tym gownie ? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

Ja nie zwracam uwagi na takie rzeczy. Wiem ze jest tak ja piszecie. Ale po co sie babrac w tym gownie ? 

A ja zwracam, bo jestem notorycznie umniejszana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
5 minut temu, Onkosfera napisał:

A ja zwracam, bo jestem notorycznie umniejszana

Ja pewnie tez. Zawsze juz bedziesz bo ludzie bez powodu czuja sie lepsi od innych. Ja to juz powinnam sie w geobie chyba zakopac. Naprawde chce ci sie bawic w takie rzeczy ? Ludzie lecza w ten sposob swoje kompleksy nic wiecej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Gość Gość napisał:

Ja pewnie tez. Zawsze juz bedziesz bo ludzie bez powodu czuja sie lepsi od innych. Ja to juz powinnam sie w geobie chyba zakopac. Naprawde chce ci sie bawic w takie rzeczy ? Ludzie lecza w ten sposob swoje kompleksy nic wiecej.

Ja też mam kompleksy, też zazdroszczę i też jestem pewnie podła, tylko nie zdaję sobie sprawy w jakiej dziedzinie. Sam fakt że czuję satysfakcję gdy ktoś się co do mnie pomylił, świadczy o moim skompleksieniu. W przeciwnym przypadku chyba nie zwracałabym na to uwagi, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Mam takie osoby... Na ten moment są takie dwie. Bardzo tego nie chce ale po traktowaniu mnie i innych ludzi nie mam już wyrzutów powoli. Jest to moja kiedyś bardzo dobra koleżanka. Dziś już tak nie jest bo odkąd urodziła pozjadala wszystkie rozumy i na każdym kroku próbuje wbić mi szpile że ja nadal dziecka nie mam. Sama nie radzi sobie z dzieckiem i widzę nieraz zazdrość w jej oczach jak chwale się czymś. Druga osoba moze mniej ale jednak to Bratowa męża która jest mega zazdrosnica i jak ktoś ma lepiej to obgaduje. 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Na szczęście nie mam takich osób w najbliższym otoczeniu, ewentualnie moi znajomi, co mnie obserwują na instagramie, ale jeżeli są zazdrośni to obgadują mnie między sobą. Już dawno odcięłam się od właśnie takich ludzi, jakich opisujecie, miałam koleżankę od przedszkola do końca liceum, z która rywalizowałyśmy przez 12 lat szkoły i jak poszłam na studia to szczerze odetchnęłam z ulgą. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Ze strony męża, kuzyna żona. Pierwsze nasze spotkanie (moja córka miała kilka miesięcy, jej trzecie dziecko było parę miesięcy starsze) ona 5 minut po naszym wejściu do ich domu i wzięciu mojej córki na ręce, stwierdza że mała ma kolki. Tylko dlatego,ze mała wybudzona i w obcym miejscu i zaczęła płakać a ta jeszcze naciskał jej brzuszek jak trzymała na rękach i mała podwijalo nóżkę. Ja rozumiem, że matka trójki dzieci i rozumy pozjadala a ja się poczułam jakbym w twarz dostała, że nie znam swojego dziecka. Oczywiście nie muszę mówić, że córka kolek nie miała.. .

następnie zaprosiliśmy ja do nas, przyjechała z dziećmi raz bo była ciekawa jak mieszkamy, później już jakoś jej nie było po drodze. Zawsze jak się chciała kontaktować to pisała do męża, mimo że do mnie też mogła napisać. Generalnie ja byłam otwarta na nowa znajomość, ona miała w dupie więc ja tez zaczęłam mieć. U niej sytuacja finansowa jest tragiczna, mimo że udaje że tak nie jest. Gul jej skacze kiedy mój mąż mi robi prezenty lub zabiera na randki. Jej jest od niej starszy i już się wyszumial i mu się nie chce. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tina
10 godzin temu, Gość Gość napisał:

dziękował nam burmistrz, było o tym wspomniane w lokalnej prasie i ludzie też gadali.

wow, no to faktycznie ... 😄 hahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość okmokm
4 godziny temu, Onkosfera napisał:

Ja też mam kompleksy, też zazdroszczę i też jestem pewnie podła, tylko nie zdaję sobie sprawy w jakiej dziedzinie. Sam fakt że czuję satysfakcję gdy ktoś się co do mnie pomylił, świadczy o moim skompleksieniu. W przeciwnym przypadku chyba nie zwracałabym na to uwagi, prawda?

Prawda, mam podobnie. pozdrawiam z Genevy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
5 godzin temu, Onkosfera napisał:

Ja też mam kompleksy, też zazdroszczę i też jestem pewnie podła, tylko nie zdaję sobie sprawy w jakiej dziedzinie. Sam fakt że czuję satysfakcję gdy ktoś się co do mnie pomylił, świadczy o moim skompleksieniu. W przeciwnym przypadku chyba nie zwracałabym na to uwagi, prawda?

W dzisiejszych czasach nie wolno mowic zle o sobie. Wiec nie rob tak. Zwracasz uwage bo cie gnoja i na tym cierpi twoja godnosc jako czlowieka i chcesz tego bronic. Myslenie o sobie zle to najgorsza rzecz jaka mozemy sobie robic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
30 minut temu, Gość Gość napisał:

W dzisiejszych czasach nie wolno mowic zle o sobie. Wiec nie rob tak. Zwracasz uwage bo cie gnoja i na tym cierpi twoja godnosc jako czlowieka i chcesz tego bronic. Myslenie o sobie zle to najgorsza rzecz jaka mozemy sobie robic.

Bez przesady. Mowienie źle o sobie stanowi pewną tarczę ochronną. Natomiast myślenie... to już całkiem inna sprawa. Ale na to niestety mamy mniejszy wpływ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Takapanienka

Moj ex ktory mnie zdradzal na lewo i prawo mowil ze inne sa ladniejsze ode mnie.

teraz sie we mnie wpatruje jak mnie widzi. Miewam dni ze lepiej wygladam imi sie przygladaja albo ktos zagada. Jak widze jak on sie gapi albo napisze to czuje satysfakcje. Nie wiem czy sie porownuje czy nie ale on nie zalozyl zadnej rodziny z zadna z tych dziw o ktore bylam tak zazdrosne zadna nie miala tak jak ja tradziku ani meskiej twarzy mialy za to duzy biust w przeciwienstwie do mnie. 

Bylam skrajnie niedowartosciowana przez niego ale wiem ze sam czul sie zerem i przez to mnie tak dolowal zebym nie odeszla do innego i odeszlam. Mialam roznych facetow oprocz niego a on wmawial mi ze nikt mnie nie chce mowil to wprost. A ja udawalam ze nie jest mi przykro a plakalam w samotnosci. Tak. Teraz czuje mega satysfakcje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Jak byłam mała to nie mogłam bawić się ze swoją kuzynką, która przyjeżdżała do babci mieszkającej obok nas. Ponieważ uważano mnie za złe towarzystwo. Dlatego, że matka tej kuzynki była dyrektorką szkoły. Niby to moja ciotka, a widywałam ją tylko z daleka i nawet nie mogłam się do niej zwracać ciociu, tylko per Pani. Chociaż za dziecka bawiła się z moją mamą, no ale potem poszła na studia i już przestała się kontaktować z moją mamą. Ta starsza ciotka (babcia kuzynki) często się nią wychwalała, bo ona łaskawie odzywała się do moich rodziców i czasem mnie tam gdzieś zaczepiła. Zawsze chwaliła się, że jej wnuczka ma same szóstki, że jest chwalona w szkole, że taka grzeczna. Głównie wynikało to z tego,  że do gimnazjum uczyły ją koleżanki matki dyrektorki. W liceum skończyła się sielanka, kuzynka wpadła w złe towarzystwo, chodziła po mieście z piwem, w szkole nie było koleżanek matki i nawet matury chyba nie zdała. Starsza ciotka trochę kręciła, że niby gdzieś się tam uczy. Ale już cała rodzina wie, że pracuje jako kasjerka na stacji benzynowej. Jak ja poszłam na studia, to starsza ciotka udawała wielce zdziwioną, że jak to na dzienne mnie przyjęli i to na UJ... Aktualnie robię doktorat. Jak moja mama pochwaliła się tym starszej ciotce i zapytała o jej wnuczkę, to stwierdziła, że mina tej ciotki, była jednym z najpiękniejszych widoków w jej życiu 🙂 Jak widać chyba byłam jednak takim złym towarzystwem dla córki dyrektorki szkoły 😉 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 minutę temu, Gość Gość napisał:

Jak byłam mała to nie mogłam bawić się ze swoją kuzynką, która przyjeżdżała do babci mieszkającej obok nas. Ponieważ uważano mnie za złe towarzystwo. Dlatego, że matka tej kuzynki była dyrektorką szkoły. Niby to moja ciotka, a widywałam ją tylko z daleka i nawet nie mogłam się do niej zwracać ciociu, tylko per Pani. Chociaż za dziecka bawiła się z moją mamą, no ale potem poszła na studia i już przestała się kontaktować z moją mamą. Ta starsza ciotka (babcia kuzynki) często się nią wychwalała, bo ona łaskawie odzywała się do moich rodziców i czasem mnie tam gdzieś zaczepiła. Zawsze chwaliła się, że jej wnuczka ma same szóstki, że jest chwalona w szkole, że taka grzeczna. Głównie wynikało to z tego,  że do gimnazjum uczyły ją koleżanki matki dyrektorki. W liceum skończyła się sielanka, kuzynka wpadła w złe towarzystwo, chodziła po mieście z piwem, w szkole nie było koleżanek matki i nawet matury chyba nie zdała. Starsza ciotka trochę kręciła, że niby gdzieś się tam uczy. Ale już cała rodzina wie, że pracuje jako kasjerka na stacji benzynowej. Jak ja poszłam na studia, to starsza ciotka udawała wielce zdziwioną, że jak to na dzienne mnie przyjęli i to na UJ... Aktualnie robię doktorat. Jak moja mama pochwaliła się tym starszej ciotce i zapytała o jej wnuczkę, to stwierdziła, że mina tej ciotki, była jednym z najpiękniejszych widoków w jej życiu 🙂 Jak widać chyba byłam jednak takim złym towarzystwem dla córki dyrektorki szkoły 😉 

Chyba nie byłam* miało być na końcu 🙂 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Kiedys nie. Ale mam znajoma, ktora uważałam za koleżankę, a okazało się,że laska ma mnie gdzieś i jest bardzo fałszywa. Traktowała mnie z góry, czuła się lepsza, to przyszła sobie poprawic samoocenę. W sumie nie miała mu temu powodu... zdenerwowałam sie, już nie zapraszam, ale przy każdej okazji robie cos zebg jej gul skoczył. Może dziecinne, ale nikt mnie bardziej nie wkurza, niz jak z dziada pan się zrobi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Ale już cała rodzina wie, że pracuje jako kasjerka na stacji benzynowej. Jak ja poszłam na studia, to starsza ciotka udawała wielce zdziwioną, że jak to na dzienne mnie przyjęli i to na UJ

No ale czemu się śmiejesz,  że ona pracuje na stacji benzynowej? ktoś musi, prawda? tak jak i ktoś musi być śmieciarzem, piekarzem i rolnikiem...

A co do studiów. Ja akurat też się dostałam na UJ. oraz na UAM. na ten sam kierunek, w 2002 roku. Moja ciotka to zrobila oczy. najlepsze jest to, że ona chciala zobaczyć listy z uczelni, bo nie wierzyła,  że mnie obie uczelnie przyjęły. To z satysfakcją jej pokazałam. Oczywiscie uznała, że oszalalam, bo wybralam UAM zamiast UJ.  A ja nigdy nie żałowalam. pewnie, że nie mam pojęcia jak uzłożyłoby się moje życie, jakbym  studiowala w Krakowie. Ale studiując w Poznaniu poznalam świetnych ludzi, no i mojego męża, z ktorym jestem b a r d z o  szczęśliwa, razem jestesmy od 14 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×