Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gosc

Dziwię się kobietom, które się cieszą że w dużej mierze babcia wychowuje im dziecko. MNie to wkurza nawet jak na kilka dni przyjadę do matki, wchodzi w moją rolę, podważa wszystko, babcie tak mają. Ktoś czuje podobnie?

Polecane posty

Gość gosc

Mam oczywiście na myśli moją matkę. Moja teściowa ma podobnie ale zauważyłam że nie fika i zgadza się z tym co my, rodzice, stwierdzimy i chcemy dla swojego syna. Natomiast moja matka bez przerwy podważa autorytet, neguje nasze pomysły, najchętniej ubrałaby to dziecko jak na 20 stopni mrozu albo w ogóle nie wypuszczała. Dziś mój syn chciał z tatą na zewnątrz wyjść, było 5 stopni, to ta że nie, bo dziecko zachoruje. Napycha go słodyczami, w dodatku uważa że jesteśmy beznadziejnymi rodzicami. Jej uwagi irytują i bolą. Cieszę się, że jutro wracamy do domu. Dziwię się kobietom, którym pasuje to, że teściowa lub matka wychowuje im dziecko. Dwie matki to za dużo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

nie, ja bym oddala babciom i niech sobie wychowują jak chcą, tylko zadna nie chce 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kim

Mam tak w mniejszym stopniu ale generalnie moje zdanie jest uznawane, jak są jakieś pierdoły to przymykam oko ale w kwestii słodyczy nie popuszczam. Dzięki Bogu teściowa dziecka nie chce nawet tykać a dziecko nie chce się nawet do niej zbliżać więc mam z glowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

ja podziwiam kobiety,ktore trzęsą sie jak kwoki nad tymi dziecmi i wszystko same same same...do tego trzeba sie nadawac, ja mam teraz 3 dni wolnego z moimi bliznietami i wlasnie grzane wino poszlo w ruch,bo juz mam dosc. Mam tak dosc,ze doczekac sie piątku nie moge,az wyjde do pracy-do swojej oazy spokoju. Niech sobie tatus radzi jak chce. Ja sie nie nadaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Czytałam przed chwilą ciekawego bloga z artykułem o słabych zachowaniach babć i dziadków i z przykrością muszę stweirdzić że moja matka spełnia wszystkie z ponizszych punktów:

1)  podważa autorytet rodziców przy dziecku

2) krytykuje nasze pomysły odnośnie dziecka PRZY DZIECKU

3) robi po swojemu jak rodzice nie widzą

4) przekupuje dziecko słodyczami

5) rywalizuje z matką dziecka (ze mną)

6) jest nadopiekuncza i nadmiernie kontrolujaca.

 

Czytalam tez gdzie indziej ze kobiety, ktore byly matkami ktore swoje corki tłamsił i wystepowaly w tej relacji z corkami zawsze z pozycji siły, beda staraly sie zawłaszczyc wnuki. Poczucie kontroli i jakas nerwica.

Pomocy, z jednej strony wiem ze moj syn kocha babcie ale z drugiej....mam juz ochote wracac i dlugo im sie na oczy nie pokazywac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
6 minut temu, Gość gosc napisał:

ja podziwiam kobiety,ktore trzęsą sie jak kwoki nad tymi dziecmi i wszystko same same same...do tego trzeba sie nadawac, ja mam teraz 3 dni wolnego z moimi bliznietami i wlasnie grzane wino poszlo w ruch,bo juz mam dosc. Mam tak dosc,ze doczekac sie piątku nie moge,az wyjde do pracy-do swojej oazy spokoju. Niech sobie tatus radzi jak chce. Ja sie nie nadaje.

mylisz pojęcia. ja też potrzebuje spokoju, czesto puszczam syna z mezem samopas, nie kontroluję, a nawet mam nianie jak chce dzies wyskoczyc. ale niania nie podwaza autorytetu, slucha zalecen i nie robi dziecku wody z mozgu. A moja matka robi wszystko doladnie odwrotnie niz ja. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
1 minutę temu, Gość gość napisał:

mylisz pojęcia. ja też potrzebuje spokoju, czesto puszczam syna z mezem samopas, nie kontroluję, a nawet mam nianie jak chce dzies wyskoczyc. ale niania nie podwaza autorytetu, slucha zalecen i nie robi dziecku wody z mozgu. A moja matka robi wszystko doladnie odwrotnie niz ja. 

mi to kompeletnie zwisa,byle byli najedzeni i wysmigani,bo inaczej nie spią w nocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
1 minutę temu, Gość gość napisał:

mylisz pojęcia. ja też potrzebuje spokoju, czesto puszczam syna z mezem samopas, nie kontroluję, a nawet mam nianie jak chce dzies wyskoczyc. ale niania nie podwaza autorytetu, slucha zalecen i nie robi dziecku wody z mozgu. A moja matka robi wszystko doladnie odwrotnie niz ja. 

mi to kompeletnie zwisa,byle byli najedzeni i wysmigani,bo inaczej nie spią w nocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
3 minuty temu, Gość gosc napisał:

mi to kompeletnie zwisa,byle byli najedzeni i wysmigani,bo inaczej nie spią w nocy

mi nie zwisa, bo moja matka ma złe metody wychowawcze, uwazam ze w wychowywaniu mnie i brata popełnili ogrom błędow i nie są w tym dobrzy, wiec jednak swoje dziecko chcialabym wychowwac bez ich chorych pomysłów. Ja wychowanie mnie przez moją matkę przypłacilam w wieku dojrzewania bulimią i nerwicą. Do dziś mam problemy z psychiką. Kontrolowała mnie, inwigilowała choc nigdy nie dałam jej pwoodu by myslala ze zadaję się z kims niefajnym. Ot takie zboczenie, ona ogolnie ma tak ze chciala mnie za wszelka cene wykreowac na obraz i podobienstwo swoje. Uwaza, ze cos poszlo nie tak, bo zamiast w garach, siedzialam w ksiazkach. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

zabijała we mnie indywidualizm, jest skrajną katoliczką i jak słuchałam rocka i metalu (wcale nie tego satanistycznego), potrafiła załatwić od jakiegoś klechy sól egzorcyzmowaną i mi posypać płyty. Chory umysł. ładowała we mnie żarcie, ciągle byłam za bardzo lub za mało jakaś, nie akceptowała mnie taką jaką byłam, moich zainteresowan, niczego, a przeciez zawsze same szóstki miałam i wzrowe zachowanie. Teraz próbuje jeszcze to mi odebrac, wlasne dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
8 minut temu, Gość gosc napisał:

zabijała we mnie indywidualizm, jest skrajną katoliczką i jak słuchałam rocka i metalu (wcale nie tego satanistycznego), potrafiła załatwić od jakiegoś klechy sól egzorcyzmowaną i mi posypać płyty. Chory umysł. ładowała we mnie żarcie, ciągle byłam za bardzo lub za mało jakaś, nie akceptowała mnie taką jaką byłam, moich zainteresowan, niczego, a przeciez zawsze same szóstki miałam i wzrowe zachowanie. Teraz próbuje jeszcze to mi odebrac, wlasne dziecko.

wspolczuje, ja nizej pisalam,ze miałam podobnie dlatego wpadlam w "towarzystwo"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość2

Ja cieszę się, że moja matka jest daleko - widujemy się parę razy do roku i mi to w zupełności wystarcza. Inaczej miałabym sajgon. To osoba typu: "rób jak chcesz, ale ma być po mojemu". Przez całe dzieciństwo, wiek nastoletni i początki dorosłości była nadopiekuńcza, kontrolowała i inwigilowała mnie na każdym kroku, poza siedzeniem w książkach nie miałam prawa do swojego życia. Zafundowała mi kilka problemów zdrowotnych, ale ona odchowała trójkę i dziecko wyłącznie wg jej wizji wychowywać. Przez telefon sobie tylko pogada, a w trakcie spotkań ma za mało czasu na pouczanie mnie. Jak mi za dużo, to ja jej robię wykład, dlaczego nie po jej myśli będę robiła i sfoszona zmienia temat sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13 minut temu, Gość gosc napisał:

wspolczuje, ja nizej pisalam,ze miałam podobnie dlatego wpadlam w "towarzystwo"

Gdzie to pisałaś? W innym wątku? niestety nie czytałam, więc przybliż swoją sytuację jeśli chcesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
7 minut temu, Gość gość2 napisał:

Ja cieszę się, że moja matka jest daleko - widujemy się parę razy do roku i mi to w zupełności wystarcza. Inaczej miałabym sajgon. To osoba typu: "rób jak chcesz, ale ma być po mojemu". Przez całe dzieciństwo, wiek nastoletni i początki dorosłości była nadopiekuńcza, kontrolowała i inwigilowała mnie na każdym kroku, poza siedzeniem w książkach nie miałam prawa do swojego życia. Zafundowała mi kilka problemów zdrowotnych, ale ona odchowała trójkę i dziecko wyłącznie wg jej wizji wychowywać. Przez telefon sobie tylko pogada, a w trakcie spotkań ma za mało czasu na pouczanie mnie. Jak mi za dużo, to ja jej robię wykład, dlaczego nie po jej myśli będę robiła i sfoszona zmienia temat sama.

no to podobnie jak u mnie - autorka. u mnie nie tylko konczy sfochowana ale też próbuje wpędzić mnie i męża w poczucie winy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość2
2 minuty temu, Gość gość napisał:

no to podobnie jak u mnie - autorka. u mnie nie tylko konczy sfochowana ale też próbuje wpędzić mnie i męża w poczucie winy

W poczucie winy nie daję się wpędzić. To już też przerabiałyśmy, przepracowałam temat mojej mamy sama i wiem na co ją stać. Teraz wie bardzo dobrze, że nie będę jej zadowalała na każdym kroku, przestało mi zależeć na uzyskaniu za wszelką cenę jej aprobaty - nigdy mi się to nie udało, za to sama byłam nieszczęśliwa. Jak przestałam żyć, tak jak ona chciała, to chociaż ja zaczęłam cieszyć się życiem, dzięki tej dawce samolubności jest mi dobrze i nie mam zamiaru mieć z tego powodu wyrzutów sumienia.

Wiem, że to co robię dla mojego dziecka jest słuszne, mały super się rozwija, więc nie będę tego "udoskonalała" pod jej dyktando.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klonn

Przeciez sa różni ludzi, wiec są rozne babcie.

Moja babcia byla cudowna, nowoczesna, madra, o wszechstronnych zainteresowaniach.Nigdy nie powiedzila nic zlego o mamie.  Mnostwo czytala, takze literature obca w oryginale,  miala ogromna wiedze o swiecie.  Gotowała swietnie , bardzo zdrowo i racjonalnie. Kompletnie nie pasowala do stereotypow, bo w dodatku ateistka ( choc nie walcząca). Dzieki temu, ze zajmowala sie mną  w bardzo duzej mierze do jakiegos 8-10 roku zycia , mama mogla rozwijac swobodnie swoja kariere zawodową ( ojciec z nami nie mieszkał), obie byłysmy z niej dumne.  Babcia wiele mnie nauczyla, w tym  samodzielnosci i odpowiadzialnosci , bardzo wczesnie swietnie radzilam sobie sama. Niestety ja takiego szczescia nie mialam, moja mama ciezko zachorowala, gdy moje dzieci byly male, wiekszy kontakt mialy z dziadkiem, co tez im wyszlo na bardzo dobre, duzo sie od niego nauczyły.Ubostwialy tez moja tesciowa, tyle,ze ona mieszkała daleko. Dobre babcie, dobra rodzina  to genialna instytucja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc123

To prawda. Fajni dziadkowie to skarb.

Ja mialam naprawde wspanialego dziadka. Moj tata niestety taki nie jest i strach zostawic go samego z dziecmi. Swoja droga jak to mozliwe ze taki fajny gosc jak moj dziadek nie wychowal rownie fajnie syna.

Z moich doswiadczen wynika ze najfaajniejsze to jest to pokolenie przedwojenne. Pozniej ci wychowani w prl to juz jacys inni.ludzie. 

Mozna sie spierac ze to rodzice maja wplyw na uksztaltowanie dzieci ale to nieprawda.  Dzieci ksztaltowane sa ogolnie przez spoleczenstwo i przez CZASY.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×