Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ania87

Najgorszy poród na świecie

Polecane posty

Gość Ania87

  Poród mojego syna był najgorszym dniem w moim życiu mówię to każdemu z ręką na sercu. 

 Z mężem planowaliśmy dziecko w przyszłości, chociaż ani ja, ani on pierwszej młodości nie jesteśmy. Zrzędzenie rodziny co święta doorowadzało mnie do szału i kiedy kolejny raz słyszałam "kiedy dziecko?", to pytałam się w odwecie "kiedy pogrzeb?". Może to bezczelne, ale jesteśmy 10 lat po ślubie i 10 lat w każde święta, urodziny, uroczystości był poruszany temat dziecka. W pracy układało mi się z roku na rok o wiele lepiej, nie chciałam tego przerywać i czułam się jak ryba w wodzie. Serio się spełniałam. W końcu któregoś dnia niespodziewanie zaszła w ciążę. Cieszyłam się w sumie, chociaż chciałam żeby ten dzień nadszedł kilka lat później. Ale do sedna. 

 Całe 9 miesięcy nie paliłam, co było oczywiste (a palić uwielbiam, do kawy, do drinka, w pracy, na powitanie dnia, zawsze). Dałam o dietę jak nigdy, ani razu nie skorzystałam z fast food, ograniczyłam cukry mocno i regularnie chodziłam na basen, choć często mi się nie chciało. Robiłam totalnie WSZYSTKO dla dobra dziecka. Nawet zaczęłam dbać o regularny sen. Totalny odlot, nie spodziewałam się że tak się wczuje, choć brakowało mi momentami mojego dawnego życia. 

 Poród zaplanowałam od A do Z i wiecie co? Wody odeszły mi w nocy, 2 tygodnie przed terminem, kiedy mój mąż był w ostatniej delegacji (później miał być cały czas ze mną i oczekiwać porodu). Nie chce mi się opisywać jak to było, zanim trafiłam do szpitala. To wydarzyło się szybko. Jak palca pstryknięcie. Zanim dodzwoniłam się do kuzynki, miałam juz takie bóle, że nie wiedziałam jak mam na imię. W moim przypadku postęp porodu był ekspresowy. Karina dojechała do mnie w 40 minut i kolejne 30 jechałyśmy do szpitala. Na miejscu okazało się, że nie ma już szans na podanie znieczulenia, więc już na samą świadomość zrobiło mi się słabo, ale ból skurczy mnie ocucił. W chwile znalazłam się na sali porodowej i się zaczęło. O 3 nad ranem obudziłam swoim panicznym krzykiem cały oddział i podejrzewam, że piętro wyżej i niżej również mnie słyszano. Darłam się jak nigdy wczesniej w swoim życiu. Położna delikatnie zasugerowała, żebym była cicho, więc jak to usłyszałam zaczęłam wszystkich wyzywać i krzyczeć, żeby wyciągnęli ze mnie dziecko. Panika była coraz większa. Z bólu nie mogłam skupić się na parciu i zawolano lekarza, który powiedział że jeżeli się nie uspokoje i nie przyłóże do współpracy, to uzyją kleszczy do wyciągnięcia dziecka. Blagalam, żeby to zrobił już teraz, że ja nie dam rady. Czułam, że coś jest nie tak, że to niemożliwe żeby tak bolało. I w końcu jakimś cudem urodziłam. Usłyszałam płacz mojego syna i się uspokoiłam, ale powiedziałam żeby mi go nie przykładali. Zapytałam ile będą mnie oporządzać, bo w sekundę poczułam, że nie będę karmić piersią ABSOLUTNIE (chociaż wcześniej bardzo chciałam) i chce zapalić papierosa zaraz po ogarnięciu mnie. Położna spojrzała na mnie jak na ...ke, ale ja wiedziałam, że moja decyzja jest nieodwołalna i tak też zrobiłam. Wyszarpałam od kuzynki papierosa, a syna ani mi się śni karmić. Od porodu minęły 4 miesiące i szukam kliniki, gdzie podwiązują jajowody, bo nie mam zamiaru mieć więcej dzieci. Kocham syna najmocniej na świecie, ale więcej tego nie mam zamiaru eorzezyc i trzeba być wariatką, żeby rodzic bez znieczulenia na własną prośbę. Już 2 x usłyszałam pytanie od rodziny, kiedy drugie dziecko. Powiedziałam ciotce i babci "nigdy ... więcej". Trauma na całe życie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
8 minut temu, Gość Ania87 napisał:

  Poród mojego syna był najgorszym dniem w moim życiu mówię to każdemu z ręką na sercu. 

 Z mężem planowaliśmy dziecko w przyszłości, chociaż ani ja, ani on pierwszej młodości nie jesteśmy. Zrzędzenie rodziny co święta doorowadzało mnie do szału i kiedy kolejny raz słyszałam "kiedy dziecko?", to pytałam się w odwecie "kiedy pogrzeb?". Może to bezczelne, ale jesteśmy 10 lat po ślubie i 10 lat w każde święta, urodziny, uroczystości był poruszany temat dziecka. W pracy układało mi się z roku na rok o wiele lepiej, nie chciałam tego przerywać i czułam się jak ryba w wodzie. Serio się spełniałam. W końcu któregoś dnia niespodziewanie zaszła w ciążę. Cieszyłam się w sumie, chociaż chciałam żeby ten dzień nadszedł kilka lat później. Ale do sedna. 

 Całe 9 miesięcy nie paliłam, co było oczywiste (a palić uwielbiam, do kawy, do drinka, w pracy, na powitanie dnia, zawsze). Dałam o dietę jak nigdy, ani razu nie skorzystałam z fast food, ograniczyłam cukry mocno i regularnie chodziłam na basen, choć często mi się nie chciało. Robiłam totalnie WSZYSTKO dla dobra dziecka. Nawet zaczęłam dbać o regularny sen. Totalny odlot, nie spodziewałam się że tak się wczuje, choć brakowało mi momentami mojego dawnego życia. 

 Poród zaplanowałam od A do Z i wiecie co? Wody odeszły mi w nocy, 2 tygodnie przed terminem, kiedy mój mąż był w ostatniej delegacji (później miał być cały czas ze mną i oczekiwać porodu). Nie chce mi się opisywać jak to było, zanim trafiłam do szpitala. To wydarzyło się szybko. Jak palca pstryknięcie. Zanim dodzwoniłam się do kuzynki, miałam juz takie bóle, że nie wiedziałam jak mam na imię. W moim przypadku postęp porodu był ekspresowy. Karina dojechała do mnie w 40 minut i kolejne 30 jechałyśmy do szpitala. Na miejscu okazało się, że nie ma już szans na podanie znieczulenia, więc już na samą świadomość zrobiło mi się słabo, ale ból skurczy mnie ocucił. W chwile znalazłam się na sali porodowej i się zaczęło. O 3 nad ranem obudziłam swoim panicznym krzykiem cały oddział i podejrzewam, że piętro wyżej i niżej również mnie słyszano. Darłam się jak nigdy wczesniej w swoim życiu. Położna delikatnie zasugerowała, żebym była cicho, więc jak to usłyszałam zaczęłam wszystkich wyzywać i krzyczeć, żeby wyciągnęli ze mnie dziecko. Panika była coraz większa. Z bólu nie mogłam skupić się na parciu i zawolano lekarza, który powiedział że jeżeli się nie uspokoje i nie przyłóże do współpracy, to uzyją kleszczy do wyciągnięcia dziecka. Blagalam, żeby to zrobił już teraz, że ja nie dam rady. Czułam, że coś jest nie tak, że to niemożliwe żeby tak bolało. I w końcu jakimś cudem urodziłam. Usłyszałam płacz mojego syna i się uspokoiłam, ale powiedziałam żeby mi go nie przykładali. Zapytałam ile będą mnie oporządzać, bo w sekundę poczułam, że nie będę karmić piersią ABSOLUTNIE (chociaż wcześniej bardzo chciałam) i chce zapalić papierosa zaraz po ogarnięciu mnie. Położna spojrzała na mnie jak na ...ke, ale ja wiedziałam, że moja decyzja jest nieodwołalna i tak też zrobiłam. Wyszarpałam od kuzynki papierosa, a syna ani mi się śni karmić. Od porodu minęły 4 miesiące i szukam kliniki, gdzie podwiązują jajowody, bo nie mam zamiaru mieć więcej dzieci. Kocham syna najmocniej na świecie, ale więcej tego nie mam zamiaru eorzezyc i trzeba być wariatką, żeby rodzic bez znieczulenia na własną prośbę. Już 2 x usłyszałam pytanie od rodziny, kiedy drugie dziecko. Powiedziałam ciotce i babci "nigdy ... więcej". Trauma na całe życie. 

2 razy rodzilam jak ty, bez znieczulenia. Myslalam, ze umre. Za 1szym razem pekłam az do OdbYTu.. 

Straszne to bylo. Dzieci mam z 6letnia roznicą. Drugi porod byl szybszy i wstalam po godzinie.

No i dobrze, ze sobie zapaliłas. I ze sie darłaś. A ze nie karmisz piersia, to co z tego. Ja tez mojej dwojki nie karmiłam, zyją i sa zdrowe. 

Mozesz zostac przy jednym dziecku, wygodniej a i zycie drogie 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania87

 Ja na prawdę nie jestem złą mamą, a już sugestie teściowej miałam, że nie powinnam palić, tylko karmić swoje dziecko, więc szybko ją podsumowałam, że nie głodze Wojtka i palić będę nawet 2x więcej, bo coś mi się teraz za to poświęcenie należy. Niech myśli co chce, ja sobie radzę dobrze jako mama, tylko poród był dla mnie traumą i nadal jest. Ciągle zastanawiam się co by było, gdybym zaszła 2 x w ciążę, bo rodzić nie mam zamiaru i w moim przypadku nie było tak jak mówiły koleżanki, że "urodzisz i zapomnisz o bólu", bo myślę o nim codziennie. W dodatku wydaje mi się, że źle zostało mi zszyte krocze, bo do dziś czuję dyskomfort jak leżę, siedzę i stoję, dlatego współczuję Ci, że pękłaś po samą pupę -. - Jeszcze chciałam wspomnieć, że poszłam spać po porodzie ok 6, może chwilę po, a o 9 z minutami na salę wbijają 4 osoby do mojej "współlokatorki" i gadają sobie w najlepsze, nie zachowując przy tym ciszy. Dałam im 10 minut, po czym lekko się podniosła i powiedziałam, że jestem po ciężkim porodzie, zasnęłam po 6 i nie mam ochoty słuchać ich gadania metr od siebie, niech idą wszyscy na korytarz, albo niech przychodzą pojedynczo i sobie rozmawiają w ciszy, na szczęście pielęgniarka weszła na to jak im to powiedziałam i tak jakby mnie poparła, bo wiedziała już że ze mną nie ma żartów. Ja z natury jestem ludzka, miła i dobrze wychowana, ale na tamtą chwilę chciałam spać i obudzić się miesiąc później i nie obchodziło mnie co inni o tym myślą. Poprosiłam rodzinę żeby mnie nie odwiedzała, napisałam zbiorowego smsa. Jedyną osobą która mogła do mnie przyjść, to moja mama. Żałuję że nie miałam cesarskiego cięcia, ale znajome mówiły że nie, że później nie można się wyprostować, naturalnie zdrowiej dla dziecka itd. No ale nie sądzę, że po cc kobiety krzyczą tak, jak ja podczas porodu. Na prawdę rdzenie naturalne to była najbardziej szalona i nieorzemyślana decyzja w moim życiu. Nie chce nikogo straszyć, ale w moim wypadku to jest traumą do końca życia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Każda kobieta jest inna i każdy poród jest inny. Ja też się nasłuchałam jak to będzie mnie bolało i blablabla. Mój poród trwał 6 godzin od początku do końca. Nie miałam znieczulenia w ogóle. Pękłam i troszeczkę bolało ale przeżyłam i pewnie znowu będę rodzic. Ty byłaś ta pechowa. I spoko. Rozumiem cię w 100%

A komentarz o pogrzebie hahahah mega ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddd

Pierwszy poród zazwyczaj boli najbardziej, ale potem to już najczęściej lajcik:) także nie ma co dramatyzować, ja też się się darłam przy pierwszym porodzie a za drugim razem nie zauważyłam kiedy urodziłam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Super Żona

Sorry że tak napisze ale marudzisz.... Wiele kobiet rodzi bez znieczulenia i żyje. Dla mnie ten temat to nastraszenie dziewczyn które będą rodzić pierwszy raz, a prawda jest taka że NIE TAKI DIABEŁ STRASZNY JAK GO PISZĄ.... Ja rodziłam dwa razy i żyje poród do najprzyjemniejszych nie należy ale da radę go przeżyć:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oschła

Po prostu masz bardzo niski prog bolu i wpadlas w panike, zamiast zachowac spokoj i wspolpracowac, tez sie zdarza. Troche moim zdaniem koloryzujesz i prowokujesz, bo po odejsciu wod i rozpoczeciu skurczy partych to juz taka adrenalina, ze ja zadnego bolu z tego etapu nie pamietam. Twoj porod byl normalny, wierz mi, ze najgorszy to jest wtedy, kiedy z olewatorstwa personelu dziecko staje sie kalekie, albo umiera... Tez sie dolacze do glosu, ze niepotrzebnie straszysz. 

PS mam nadzieje, ze nie palisz przy synu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oschła

I z tym papierosem zaraz po urodzeniu to juz chyba sciemniasz - gdzie go niby zapalilas? Bo raczej nie na oddziale, a wyjsc na zewnatrz to juz na pewno nie wyszlas... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oschła

I z tym papierosem zaraz po urodzeniu to juz chyba sciemniasz - gdzie go niby zapalilas? Bo raczej nie na oddziale, a wyjsc na zewnatrz to juz na pewno nie wyszlas... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
5 godzin temu, Gość ddd napisał:

Pierwszy poród zazwyczaj boli najbardziej, ale potem to już najczęściej lajcik:) także nie ma co dramatyzować, ja też się się darłam przy pierwszym porodzie a za drugim razem nie zauważyłam kiedy urodziłam:)

Mój najgorszy poród był trzeci. Tak jak autorka mogę powiedzieć że to był najgorszy dzień mojego życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
8 minut temu, Gość Oschła napisał:

I z tym papierosem zaraz po urodzeniu to juz chyba sciemniasz - gdzie go niby zapalilas? Bo raczej nie na oddziale, a wyjsc na zewnatrz to juz na pewno nie wyszlas... 

Ja też wyszłam z oddziału. Fakt że nie zapalić ale do kiosku po drugiej stronie ulicy. Szpital to nie więzienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Masz rację, nie ródź więcej. Jeżeli ktoś ma taki charakter, że wpada w panikę zamiast współpracować to słuszna decyzja. Zawsze wszystko robiłaś dla swojej przyjemności a tutaj poród do rozrywek nie należy. Zależy jak się do tego podejdzie czy "ja i tylko ja" czy "wydaję na świat nowe życie za które jestem odpowiedzialna" zazwyczaj kobiety prezentują drugie podejście i nie robią takich scen i dramatów. U ciebie było za późno na znieczulenie, a przy pierwszym porodzie to bardzo rzadkie. To warto podkreślić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ano

jprdl co za cyrki. Gdybyś paniusiu zamiast drzeć japę skupiła się na rodzeniu, tj współpracy z lekarzem/położną, oddychaniu, parciu i innych rzeczach to wszystko byłoby prostsze. Panikara i egoistka.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Jakie wy wszystkie madki polki mądre jesteście 😂 żenada 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

ku.r.wa za przeproszeniem ale mnie wkurzaja takie madrale co tu komentuja. nie wam oceniac innych, porownywac czy matkowac. kobieta ma traume, ale nie ma to jak przerzucac winy na ofiare co? "ooo bo mnie nie bolalo", to siedz cicho i ciesz sie wygrana od zycia, nie kazdy ma tak gladko. jestescie na pewno swietnymi madkami z empatia na poziomie wycieraczki na podlodze. wspolczuje waszym dzieciom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Dla mnie najgorszy poród życia miała moja koleżanka. Po 20 godzinach skurczy lekarze jednak stwierdzili ze nie urodzi normalnie i ChYBA musza zrobić cesarkę. Zrobili ktg (? Jakieś badanie które określa tętno płodu) i okazało się że jak się nie pospieszą to mała nie przezyje. Szybko na sale operacyjną podali znieczulenie, zabierają się do cesarki a ona w krzyk. Okazało się że znieczulenie jesczze nie Zaczęło działas kiedy zaczęli kroić. Zrobili zastrzyk miejscowy i cięli dalej bo z dzieckiem już było słabo. Na szczęście małą zdołali reanimować i dziś jest wszystko w porządku ale to co przeszła mama to jej. Zemdlała podczas cesarki i to jedyne ją uratowało od dalszego krojenia „na żywca” 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

🤣🤣🤣🤣ale histeryczka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Dlatego nigdy porodu naturalnego mieć nie będę, pierwszy poród cc i teraz jestem w ciąży, też załatwiam cc, wolę mieć blizne na brzuchu niż wyć z bólu kilka godzin i skończyć z pocietą czy popękaną pi*ą. Okropieństwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
16 minut temu, Gość gosc napisał:

ku.r.wa za przeproszeniem ale mnie wkurzaja takie madrale co tu komentuja. nie wam oceniac innych, porownywac czy matkowac. kobieta ma traume, ale nie ma to jak przerzucac winy na ofiare co? "ooo bo mnie nie bolalo", to siedz cicho i ciesz sie wygrana od zycia, nie kazdy ma tak gladko. jestescie na pewno swietnymi madkami z empatia na poziomie wycieraczki na podlodze. wspolczuje waszym dzieciom.

sory, ale laska opisuje jak to dbanie o siebie w ciąży było tak dużyyyym poświęceniem że aż należy jej się za to nagroda. To jak ktoś ma takie dziecinne podejście to czego tu oczekuje? Poród to wysiłek, jak ktoś jest taki wygodny i nie skłonny do poświęceń dla innych to dobrze robi że kończy z rozrodem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Polecam cc, bez traumy. Polskie szpitale to rzeź, a kobiety są tam traktowane jak maciory rozpłodowe bez szacunku jakiegokolwiek. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
8 godzin temu, Gość Ania87 napisał:

  Poród mojego syna był najgorszym dniem w moim życiu mówię to każdemu z ręką na sercu. 

 Z mężem planowaliśmy dziecko w przyszłości, chociaż ani ja, ani on pierwszej młodości nie jesteśmy. Zrzędzenie rodziny co święta doorowadzało mnie do szału i kiedy kolejny raz słyszałam "kiedy dziecko?", to pytałam się w odwecie "kiedy pogrzeb?". Może to bezczelne, ale jesteśmy 10 lat po ślubie i 10 lat w każde święta, urodziny, uroczystości był poruszany temat dziecka. W pracy układało mi się z roku na rok o wiele lepiej, nie chciałam tego przerywać i czułam się jak ryba w wodzie. Serio się spełniałam. W końcu któregoś dnia niespodziewanie zaszła w ciążę. Cieszyłam się w sumie, chociaż chciałam żeby ten dzień nadszedł kilka lat później. Ale do sedna. 

 Całe 9 miesięcy nie paliłam, co było oczywiste (a palić uwielbiam, do kawy, do drinka, w pracy, na powitanie dnia, zawsze). Dałam o dietę jak nigdy, ani razu nie skorzystałam z fast food, ograniczyłam cukry mocno i regularnie chodziłam na basen, choć często mi się nie chciało. Robiłam totalnie WSZYSTKO dla dobra dziecka. Nawet zaczęłam dbać o regularny sen. Totalny odlot, nie spodziewałam się że tak się wczuje, choć brakowało mi momentami mojego dawnego życia. 

 Poród zaplanowałam od A do Z i wiecie co? Wody odeszły mi w nocy, 2 tygodnie przed terminem, kiedy mój mąż był w ostatniej delegacji (później miał być cały czas ze mną i oczekiwać porodu). Nie chce mi się opisywać jak to było, zanim trafiłam do szpitala. To wydarzyło się szybko. Jak palca pstryknięcie. Zanim dodzwoniłam się do kuzynki, miałam juz takie bóle, że nie wiedziałam jak mam na imię. W moim przypadku postęp porodu był ekspresowy. Karina dojechała do mnie w 40 minut i kolejne 30 jechałyśmy do szpitala. Na miejscu okazało się, że nie ma już szans na podanie znieczulenia, więc już na samą świadomość zrobiło mi się słabo, ale ból skurczy mnie ocucił. W chwile znalazłam się na sali porodowej i się zaczęło. O 3 nad ranem obudziłam swoim panicznym krzykiem cały oddział i podejrzewam, że piętro wyżej i niżej również mnie słyszano. Darłam się jak nigdy wczesniej w swoim życiu. Położna delikatnie zasugerowała, żebym była cicho, więc jak to usłyszałam zaczęłam wszystkich wyzywać i krzyczeć, żeby wyciągnęli ze mnie dziecko. Panika była coraz większa. Z bólu nie mogłam skupić się na parciu i zawolano lekarza, który powiedział że jeżeli się nie uspokoje i nie przyłóże do współpracy, to uzyją kleszczy do wyciągnięcia dziecka. Blagalam, żeby to zrobił już teraz, że ja nie dam rady. Czułam, że coś jest nie tak, że to niemożliwe żeby tak bolało. I w końcu jakimś cudem urodziłam. Usłyszałam płacz mojego syna i się uspokoiłam, ale powiedziałam żeby mi go nie przykładali. Zapytałam ile będą mnie oporządzać, bo w sekundę poczułam, że nie będę karmić piersią ABSOLUTNIE (chociaż wcześniej bardzo chciałam) i chce zapalić papierosa zaraz po ogarnięciu mnie. Położna spojrzała na mnie jak na ...ke, ale ja wiedziałam, że moja decyzja jest nieodwołalna i tak też zrobiłam. Wyszarpałam od kuzynki papierosa, a syna ani mi się śni karmić. Od porodu minęły 4 miesiące i szukam kliniki, gdzie podwiązują jajowody, bo nie mam zamiaru mieć więcej dzieci. Kocham syna najmocniej na świecie, ale więcej tego nie mam zamiaru eorzezyc i trzeba być wariatką, żeby rodzic bez znieczulenia na własną prośbę. Już 2 x usłyszałam pytanie od rodziny, kiedy drugie dziecko. Powiedziałam ciotce i babci "nigdy ... więcej". Trauma na całe życie. 

Autorko to bardzo dobrze, że są takie kobiety jak Ty, które opisują jak było naprawdę. Przykro, że tak to wyglądało. Teraz matki polki będą wieszać na tobie psy że osmielilas się napisać prawdę. W Polsce dominuje wciąż kult martyrologii porodów i macierzyństwa. A najgorsze ze same kobiety szczują na siebie. Ciekawe czy jakby faceci rodzili to też tak wszystko by to wyglądało, raczej wątpię 😉 oni (rządzący mężczyźni, kler) pociągają za sznurki, resztę odwalamy my kobiety szczując na siebie wzajemnie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
12 minut temu, Gość Gość napisał:

sory, ale laska opisuje jak to dbanie o siebie w ciąży było tak dużyyyym poświęceniem że aż należy jej się za to nagroda. To jak ktoś ma takie dziecinne podejście to czego tu oczekuje? Poród to wysiłek, jak ktoś jest taki wygodny i nie skłonny do poświęceń dla innych to dobrze robi że kończy z rozrodem

A ty dostałaś medal za kwiczenie jak świnia i wiadro między nogami? Kolejna madka polka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
14 minut temu, Gość Gość napisał:

Polecam cc, bez traumy. Polskie szpitale to rzeź, a kobiety są tam traktowane jak maciory rozpłodowe bez szacunku jakiegokolwiek. 

Otóż to. Poród porodem, ale to jak rodzace są traktowane to skandal. Nigdy nie odwazylabym się rodzic naturalnie w Polsce. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Przykre, że Ci nie wyszło, jak planowalas. Wydaje mi się, że spanikowalas, ale każdemu może się zdarzyć. 

Z mojego doświadczenia wynika, że poród do przyjemności nie należy, ale nie jest niczym strasznym. Rodzilam 2x, bez znieczulenia i nie wspominam tego źle.

Tu apel do kobiet, które jeszcze nie rodziły: nie sugerujcie się opowieściami innych. Każdy poród jest inny, każda rodząca też. Znacie siebie, postepujcie tak, żeby Wam było dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
16 minut temu, Gość Gość napisał:

A ty dostałaś medal za kwiczenie jak świnia i wiadro między nogami? Kolejna madka polka. 

ani nie kwiczałam bo miałam znieczulenie ani nie mam wiadra między nogami. Nie oczekuję laurów za urodzenie dzieci w przeciwieństwie do niektórych. Zdecydowałam się na ciążę wiadomo to że skończy się porodem.Nie chcesz rodzić, boisz się to nie zachodź w ciążę. Proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda999

Mnie od 6 msc lekarz straszył szybszym porodem przez szyjke. Miałam leżeć i nic nie robić. Kondycja zerowa przez to. Urodziłam 9 dni po terminie. Wywolywali, najpierw balonik. Doszło do 3,5 cm rozwarcia. Na 2 dzien oksytocyna. Sama na sali, bo póki nie mają pewności, że się zacznie byłam na tzw sali przejsciowej. Po kilku godz skurcze jak do porodu, a akcji brak. Dzięki Bogu odeszły mi wody i dopiero o 19 miałam cesarke. Gdyby nie wody odeslali by mnie na oddział i po 2 dniach powtórka z rozrywki. Nigdy więcej. Partner był że mną może godzinę na sali, ale byłam już tak wykończona, że jego obecność była mi już obojętna. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja się nie dziwię autorce, że nie chce mieć więcej dzieci przez poród. Ja dzięki naszym szpitalom, lekarzom również nie zajdę ponownie w ciążę, a jeżeli tak się stanie to sprzedam duszę diabłu ale nie pójdę rodzić do normalnego szpitala i nie SN. Mimo współpracy z położną, mimo całej świadomości co będzie się działo najpierw mimo zgłaszanych niepokojących objawów nie rozwiązali mi ciąży w jednym ze szpitali, w drugim jakoś się udało umówić na wywołanie mimo, że i tak już byłam po terminie. Efekt: rodziłam prawie dobę ale samo się zaczęło w nocy przed terminem zgłoszenia się do szpitala. Przez ponad 12 godzin skurcze częściej niż co 5 minut. Nie spałam nic prawie dwa dni, przysypiałam pomiędzy skurczami, błagałam o znieczulenie. Była anastezjolog ale po konsultacji z lekarzem nie dali mi go bo za wolno postępował poród. I co w tym wypadku zrobili? No przecież nie cesarkę tylko oksytocyne w żyłe. Jedna, druga dawka. W końcu zaczęło coś iść. Wody mi nie odeszły, sami przebijali i co słysze? O zielone. Super. Dalej rodze. W końcu się udało. Tydzień w szpitalu bo dziecko wysokie CRP i antybiotyk. Jest na szczęście zdrowy. Miał tylko pęknięty obojczyk. Pozszywali mnie dobrze, nie odczuwałam porodu fizycznie. Psychicznie bardzo. Do tego stopnia, że jak spóźnił mi się kilka godzin okres darłam się i wyłam do księżyca. Minęło 3 lata, a ja nie zapominam i nie zapomnę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja się nie dziwię autorce, że nie chce mieć więcej dzieci przez poród. Ja dzięki naszym szpitalom, lekarzom również nie zajdę ponownie w ciążę, a jeżeli tak się stanie to sprzedam duszę diabłu ale nie pójdę rodzić do normalnego szpitala i nie SN. Mimo współpracy z położną, mimo całej świadomości co będzie się działo najpierw mimo zgłaszanych niepokojących objawów nie rozwiązali mi ciąży w jednym ze szpitali, w drugim jakoś się udało umówić na wywołanie mimo, że i tak już byłam po terminie. Efekt: rodziłam prawie dobę ale samo się zaczęło w nocy przed terminem zgłoszenia się do szpitala. Przez ponad 12 godzin skurcze częściej niż co 5 minut. Nie spałam nic prawie dwa dni, przysypiałam pomiędzy skurczami, błagałam o znieczulenie. Była anastezjolog ale po konsultacji z lekarzem nie dali mi go bo za wolno postępował poród. I co w tym wypadku zrobili? No przecież nie cesarkę tylko oksytocyne w żyłe. Jedna, druga dawka. W końcu zaczęło coś iść. Wody mi nie odeszły, sami przebijali i co słysze? O zielone. Super. Dalej rodze. W końcu się udało. Tydzień w szpitalu bo dziecko wysokie CRP i antybiotyk. Jest na szczęście zdrowy. Miał tylko pęknięty obojczyk. Pozszywali mnie dobrze, nie odczuwałam porodu fizycznie. Psychicznie bardzo. Do tego stopnia, że jak spóźnił mi się kilka godzin okres darłam się i wyłam do księżyca. Minęło 3 lata, a ja nie zapominam i nie zapomnę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oschła
2 godziny temu, Gość Gość napisał:

Ja też wyszłam z oddziału. Fakt że nie zapalić ale do kiosku po drugiej stronie ulicy. Szpital to nie więzienie.

Nie wiezienie, ale chyba nie wyszla ZARAZ po tym, jak urodzila dziecko? To mialam na mysli. 

Mozna trafic na naprawde nieprzyjemny i nieodpowiedzialny personel, ale autorka z tego co pisze, trafila na normalny. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Współpraca z położną i odpowiednia nauka oddychania to połowa sukcesu przy tym okropnym bólu jak ktos wrzeszczy jakby go ze skóry obdzierali i nie słucha co ma robić to w życiu sobie nie ulży

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×