Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mycha15

Sabotaż w związku - czy to jest logiczne?

Polecane posty

Gość Gość
8 minut temu, Gość Gosc napisał:

Metoda ugotowanej żaby? - rozwin temat.

Jeśli wrzucisz żabę do gorącej wody to ona natychmiast wyskoczy. Jeśli natomiast wrzucisz ją do zimnej i stopniowo zaczniesz podnosic temperaturę to żaba się ugotuje. Jeśli ktoś od razu wyskoczy do Ciebie z grubej rury to uciekniesz, ale jeśli facet (najczęściej, bo to ich metody na uzależnianie/zatrzymywanie kobiety przy sobie) stopniowo i reguralnie będzie robił pranie mózgu w stylu:

*Kwestionowanie słów, podważanie opinii, negacja - najczęściej usłyszysz: 

Mężczyzna trywializując, umniejsza rangę osiągnięć partnerki, jej pracy, zainteresowań, zmartwień. Najbardziej niebezpieczna forma lekceważenia to umniejszanie znaczenia jej zranień.

Jesteś przewrażliwiona.

Przesadzasz.

Nie znasz się na żartach, brak ci poczucia humoru.

Nie wiesz, o czym mówisz.

Wydaje ci się, że zjadłaś wszystkie rozumy.

Zawsze się musisz przyczepić.

Przesadzasz, robisz z igły widły.

Zawsze wszystko przekręcisz.

Chyba chcesz się pokłócić.

*Upokarzające żarty - wszystkie te „żarty” podważają zdolności intelektualne, kobiecość, wartość partnerki. Anegdoty ośmieszające błędy kobiety, lub zwykłe kłamstwa na jej temat mają przedstawić kobietę w gorszym świetle w oczach innych. Czasem bolesne uwagi nie są wypowiadane w tonie żartobliwym, jednak partnerce zamyka się usta słowami, że był to żart, a ona nie ma za grosz poczucia humoru.

*Oskarżanie, osądzanie i krytykowanie-

Partner doszukuje się winy niepowodzeń, przykrych zdarzeń i okoliczności w partnerce. Krytykuje ją za nieudane wakacje, problemy dziecka w szkole, swoje kłopoty. Nie tylko sam nie bierze odpowiedzialności za wynik, ale też obarcza partnerkę odpowiedzialnością nie rzadko za sprawy zupełnie niezależne od kogokolwiek. Na siłę szuka winnego i tym winnym zawsze jest kobieta. Jedną z form tej agresji słownej jest oskarżanie partnerki o niepowodzenia w związku. Często argument ten jest wykorzystywany do różnorakich szantaży emocjonalnych, z wymuszeniem seksualnym włącznie.
*Rozkazywanie

Tryb rozkazujący wypowiedzi odbiera kobiecie równe prawa, stawia ją w pozycji niższej, służebnej, sprowadza ją do roli wykonawcy życzeń. Nie uwzględnia jej woli, zakłada że ma ona jedynie zrealizować polecenie, umniejsza jej wartość, poniża.

Weź to.

Jest brudno (w domyśle, posprzątaj).

Zrób to.

Nigdzie nie wyjdziesz.

Nie będziemy dyskutować na ten temat.

Idziemy, wychodzimy.
*Wycofywanie się

Polega na chowaniu swoich odczuć, wrażeń, myśli dla siebie. Partner nie dzieli się z kobietą przemyśleniami, emocjami. Ukrywa swoje wnętrze, często za zasłoną obojętności, chłodu. Bywa, że przez długie lata partnerka akceptuje zamkniętą postawę partnera, jednak samotność, jaka towarzyszy wycofaniu partnera niszczy wzajemną relację.
Próby nawiązania głębszego kontaktu partner zbywa słowami:

Co ci mam powiedzieć?

Wszystko w porządku.

Nic się nie dzieje.

O co ci chodzi, przecież rozmawiamy.

I tak tego nie zrozumiesz.

Po co ci moja zgoda? I tak zrobisz, jak chcesz.
*Wybuchy gniewu

Podłożem wybuchów gniewu jest poczucie bezsilności trawiące partnera. Wyładowując swoją agresję na kobiecie, daje upust wewnętrznemu napięciu, w efekcie czego odczuwa ulgę, dodatkowo odzyskując dominację i władzę nad partnerką. Najgorszą rzeczą, jaką może zrobić kobieta zaatakowana złością i gniewem partnera, jest zastanawianie się, co złego zrobiła, co w nim spowodowało wybuch. Kiedy partnerka próbuje się bronić lub tłumaczyć, zgadza się grać wedle jego reguł. On tymczasem upewnia się, że robienie z partnerki kozła ofiarnego jest akceptowane. Dopiero uzmysłowienie sobie przez kobietę, że nie jest ona przyczyną wybuchu, a jedynie próbą odreagowania, rozładowania napięcia – daje jej okazję zobaczyć siebie, jako ofiarę manipulacji.

Ważnym krokiem do odzyskania niezależności jest zrozumienie, że nie istnieją zachowania, które uchronią ją przed kolejną napaścią słowną. Jej starania nie mają wpływu na zachowanie partnera. Nie pomoże jej żadne „bardziej”: bycie bardziej uważną, bardziej kochającą, bardziej interesującą, bardziej inteligentną, szczupłą, zadbaną, sexi, elegancką, oczytaną, błyskotliwą, opiekuńczą czy zabiegającą. Największy problem z identyfikacją manipulacji polega na przekonaniu kobiety, że to ona jest powodem agresji, której doświadcza od partnera. Usilnie szuka momentu, w którym zrobiła błąd, coś źle powiedziała, użyła niewłaściwego tonu, źle oceniła sytuację, nie uszanowała jego uczuć. Ciągle zadaje sobie pytanie: Co źle zrobiłam? Gdzie popełniłam błąd? „Początkowo bałam się, że go niechcący urażę, zdenerwuję. Później, kiedy zauważyłam, że wszystko dzieje się bez powodu, zaczęłam się bać jego irracjonalnych wybuchów”.

No to szeroki temat 🙂 Ale ma to wszystko sprawić, żeby samoocena spadła i kobieta czuła się bezwartościowa. Przyzwyczajają się stopniowo aż duch w końcu w nich umiera. U mnie się to zaczynało dziać, ale na przeszkodzie temu skooorwysynowi stanął jego "kolega" i moja "przyjaciółka", która pracują z ludźmi zaburzonymi rozpoznała w porę pewne objawy. Poza tym, NIE IGNORUJ NIGDY INTUICJI, ja pomimo wielu czerwonych lampek nadal w to weszłam, ale jak się tylko zorientowałam, że coś jest nie tak, byłam już ostrożna i powoli raczkiem szłam w tył...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mycha15
10 minut temu, Gość Gość napisał:

Jeśli wrzucisz żabę do gorącej wody to ona natychmiast wyskoczy. Jeśli natomiast wrzucisz ją do zimnej i stopniowo zaczniesz podnosic temperaturę to żaba się ugotuje. Jeśli ktoś od razu wyskoczy do Ciebie z grubej rury to uciekniesz, ale jeśli facet (najczęściej, bo to ich metody na uzależnianie/zatrzymywanie kobiety przy sobie) stopniowo i reguralnie będzie robił pranie mózgu w stylu:

*Kwestionowanie słów, podważanie opinii, negacja - najczęściej usłyszysz: 

Mężczyzna trywializując, umniejsza rangę osiągnięć partnerki, jej pracy, zainteresowań, zmartwień. Najbardziej niebezpieczna forma lekceważenia to umniejszanie znaczenia jej zranień.

Jesteś przewrażliwiona.

Przesadzasz.

Nie znasz się na żartach, brak ci poczucia humoru.

Nie wiesz, o czym mówisz.

Wydaje ci się, że zjadłaś wszystkie rozumy.

Zawsze się musisz przyczepić.

Przesadzasz, robisz z igły widły.

Zawsze wszystko przekręcisz.

Chyba chcesz się pokłócić.

*Upokarzające żarty - wszystkie te „żarty” podważają zdolności intelektualne, kobiecość, wartość partnerki. Anegdoty ośmieszające błędy kobiety, lub zwykłe kłamstwa na jej temat mają przedstawić kobietę w gorszym świetle w oczach innych. Czasem bolesne uwagi nie są wypowiadane w tonie żartobliwym, jednak partnerce zamyka się usta słowami, że był to żart, a ona nie ma za grosz poczucia humoru.

*Oskarżanie, osądzanie i krytykowanie-

Partner doszukuje się winy niepowodzeń, przykrych zdarzeń i okoliczności w partnerce. Krytykuje ją za nieudane wakacje, problemy dziecka w szkole, swoje kłopoty. Nie tylko sam nie bierze odpowiedzialności za wynik, ale też obarcza partnerkę odpowiedzialnością nie rzadko za sprawy zupełnie niezależne od kogokolwiek. Na siłę szuka winnego i tym winnym zawsze jest kobieta. Jedną z form tej agresji słownej jest oskarżanie partnerki o niepowodzenia w związku. Często argument ten jest wykorzystywany do różnorakich szantaży emocjonalnych, z wymuszeniem seksualnym włącznie.
*Rozkazywanie

Tryb rozkazujący wypowiedzi odbiera kobiecie równe prawa, stawia ją w pozycji niższej, służebnej, sprowadza ją do roli wykonawcy życzeń. Nie uwzględnia jej woli, zakłada że ma ona jedynie zrealizować polecenie, umniejsza jej wartość, poniża.

Weź to.

Jest brudno (w domyśle, posprzątaj).

Zrób to.

Nigdzie nie wyjdziesz.

Nie będziemy dyskutować na ten temat.

Idziemy, wychodzimy.
*Wycofywanie się

Polega na chowaniu swoich odczuć, wrażeń, myśli dla siebie. Partner nie dzieli się z kobietą przemyśleniami, emocjami. Ukrywa swoje wnętrze, często za zasłoną obojętności, chłodu. Bywa, że przez długie lata partnerka akceptuje zamkniętą postawę partnera, jednak samotność, jaka towarzyszy wycofaniu partnera niszczy wzajemną relację.
Próby nawiązania głębszego kontaktu partner zbywa słowami:

Co ci mam powiedzieć?

Wszystko w porządku.

Nic się nie dzieje.

O co ci chodzi, przecież rozmawiamy.

I tak tego nie zrozumiesz.

Po co ci moja zgoda? I tak zrobisz, jak chcesz.
*Wybuchy gniewu

Podłożem wybuchów gniewu jest poczucie bezsilności trawiące partnera. Wyładowując swoją agresję na kobiecie, daje upust wewnętrznemu napięciu, w efekcie czego odczuwa ulgę, dodatkowo odzyskując dominację i władzę nad partnerką. Najgorszą rzeczą, jaką może zrobić kobieta zaatakowana złością i gniewem partnera, jest zastanawianie się, co złego zrobiła, co w nim spowodowało wybuch. Kiedy partnerka próbuje się bronić lub tłumaczyć, zgadza się grać wedle jego reguł. On tymczasem upewnia się, że robienie z partnerki kozła ofiarnego jest akceptowane. Dopiero uzmysłowienie sobie przez kobietę, że nie jest ona przyczyną wybuchu, a jedynie próbą odreagowania, rozładowania napięcia – daje jej okazję zobaczyć siebie, jako ofiarę manipulacji.

Ważnym krokiem do odzyskania niezależności jest zrozumienie, że nie istnieją zachowania, które uchronią ją przed kolejną napaścią słowną. Jej starania nie mają wpływu na zachowanie partnera. Nie pomoże jej żadne „bardziej”: bycie bardziej uważną, bardziej kochającą, bardziej interesującą, bardziej inteligentną, szczupłą, zadbaną, sexi, elegancką, oczytaną, błyskotliwą, opiekuńczą czy zabiegającą. Największy problem z identyfikacją manipulacji polega na przekonaniu kobiety, że to ona jest powodem agresji, której doświadcza od partnera. Usilnie szuka momentu, w którym zrobiła błąd, coś źle powiedziała, użyła niewłaściwego tonu, źle oceniła sytuację, nie uszanowała jego uczuć. Ciągle zadaje sobie pytanie: Co źle zrobiłam? Gdzie popełniłam błąd? „Początkowo bałam się, że go niechcący urażę, zdenerwuję. Później, kiedy zauważyłam, że wszystko dzieje się bez powodu, zaczęłam się bać jego irracjonalnych wybuchów”.

No to szeroki temat 🙂 Ale ma to wszystko sprawić, żeby samoocena spadła i kobieta czuła się bezwartościowa. Przyzwyczajają się stopniowo aż duch w końcu w nich umiera. U mnie się to zaczynało dziać, ale na przeszkodzie temu skooorwysynowi stanął jego "kolega" i moja "przyjaciółka", która pracują z ludźmi zaburzonymi rozpoznała w porę pewne objawy. Poza tym, NIE IGNORUJ NIGDY INTUICJI, ja pomimo wielu czerwonych lampek nadal w to weszłam, ale jak się tylko zorientowałam, że coś jest nie tak, byłam już ostrożna i powoli raczkiem szłam w tył...

SZOK!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
4 minuty temu, Gość Gość napisał:

Jeśli wrzucisz żabę do gorącej wody to ona natychmiast wyskoczy. Jeśli natomiast wrzucisz ją do zimnej i stopniowo zaczniesz podnosic temperaturę to żaba się ugotuje. Jeśli ktoś od razu wyskoczy do Ciebie z grubej rury to uciekniesz, ale jeśli facet (najczęściej, bo to ich metody na uzależnianie/zatrzymywanie kobiety przy sobie) stopniowo i reguralnie będzie robił pranie mózgu w stylu:

*Kwestionowanie słów, podważanie opinii, negacja - najczęściej usłyszysz: 

Mężczyzna trywializując, umniejsza rangę osiągnięć partnerki, jej pracy, zainteresowań, zmartwień. Najbardziej niebezpieczna forma lekceważenia to umniejszanie znaczenia jej zranień.

Jesteś przewrażliwiona.

Przesadzasz.

Nie znasz się na żartach, brak ci poczucia humoru.

Nie wiesz, o czym mówisz.

Wydaje ci się, że zjadłaś wszystkie rozumy.

Zawsze się musisz przyczepić.

Przesadzasz, robisz z igły widły.

Zawsze wszystko przekręcisz.

Chyba chcesz się pokłócić.

*Upokarzające żarty - wszystkie te „żarty” podważają zdolności intelektualne, kobiecość, wartość partnerki. Anegdoty ośmieszające błędy kobiety, lub zwykłe kłamstwa na jej temat mają przedstawić kobietę w gorszym świetle w oczach innych. Czasem bolesne uwagi nie są wypowiadane w tonie żartobliwym, jednak partnerce zamyka się usta słowami, że był to żart, a ona nie ma za grosz poczucia humoru.

*Oskarżanie, osądzanie i krytykowanie-

Partner doszukuje się winy niepowodzeń, przykrych zdarzeń i okoliczności w partnerce. Krytykuje ją za nieudane wakacje, problemy dziecka w szkole, swoje kłopoty. Nie tylko sam nie bierze odpowiedzialności za wynik, ale też obarcza partnerkę odpowiedzialnością nie rzadko za sprawy zupełnie niezależne od kogokolwiek. Na siłę szuka winnego i tym winnym zawsze jest kobieta. Jedną z form tej agresji słownej jest oskarżanie partnerki o niepowodzenia w związku. Często argument ten jest wykorzystywany do różnorakich szantaży emocjonalnych, z wymuszeniem seksualnym włącznie.
*Rozkazywanie

Tryb rozkazujący wypowiedzi odbiera kobiecie równe prawa, stawia ją w pozycji niższej, służebnej, sprowadza ją do roli wykonawcy życzeń. Nie uwzględnia jej woli, zakłada że ma ona jedynie zrealizować polecenie, umniejsza jej wartość, poniża.

Weź to.

Jest brudno (w domyśle, posprzątaj).

Zrób to.

Nigdzie nie wyjdziesz.

Nie będziemy dyskutować na ten temat.

Idziemy, wychodzimy.
*Wycofywanie się

Polega na chowaniu swoich odczuć, wrażeń, myśli dla siebie. Partner nie dzieli się z kobietą przemyśleniami, emocjami. Ukrywa swoje wnętrze, często za zasłoną obojętności, chłodu. Bywa, że przez długie lata partnerka akceptuje zamkniętą postawę partnera, jednak samotność, jaka towarzyszy wycofaniu partnera niszczy wzajemną relację.
Próby nawiązania głębszego kontaktu partner zbywa słowami:

Co ci mam powiedzieć?

Wszystko w porządku.

Nic się nie dzieje.

O co ci chodzi, przecież rozmawiamy.

I tak tego nie zrozumiesz.

Po co ci moja zgoda? I tak zrobisz, jak chcesz.
*Wybuchy gniewu

Podłożem wybuchów gniewu jest poczucie bezsilności trawiące partnera. Wyładowując swoją agresję na kobiecie, daje upust wewnętrznemu napięciu, w efekcie czego odczuwa ulgę, dodatkowo odzyskując dominację i władzę nad partnerką. Najgorszą rzeczą, jaką może zrobić kobieta zaatakowana złością i gniewem partnera, jest zastanawianie się, co złego zrobiła, co w nim spowodowało wybuch. Kiedy partnerka próbuje się bronić lub tłumaczyć, zgadza się grać wedle jego reguł. On tymczasem upewnia się, że robienie z partnerki kozła ofiarnego jest akceptowane. Dopiero uzmysłowienie sobie przez kobietę, że nie jest ona przyczyną wybuchu, a jedynie próbą odreagowania, rozładowania napięcia – daje jej okazję zobaczyć siebie, jako ofiarę manipulacji.

Ważnym krokiem do odzyskania niezależności jest zrozumienie, że nie istnieją zachowania, które uchronią ją przed kolejną napaścią słowną. Jej starania nie mają wpływu na zachowanie partnera. Nie pomoże jej żadne „bardziej”: bycie bardziej uważną, bardziej kochającą, bardziej interesującą, bardziej inteligentną, szczupłą, zadbaną, sexi, elegancką, oczytaną, błyskotliwą, opiekuńczą czy zabiegającą. Największy problem z identyfikacją manipulacji polega na przekonaniu kobiety, że to ona jest powodem agresji, której doświadcza od partnera. Usilnie szuka momentu, w którym zrobiła błąd, coś źle powiedziała, użyła niewłaściwego tonu, źle oceniła sytuację, nie uszanowała jego uczuć. Ciągle zadaje sobie pytanie: Co źle zrobiłam? Gdzie popełniłam błąd? „Początkowo bałam się, że go niechcący urażę, zdenerwuję. Później, kiedy zauważyłam, że wszystko dzieje się bez powodu, zaczęłam się bać jego irracjonalnych wybuchów”.

No to szeroki temat 🙂 Ale ma to wszystko sprawić, żeby samoocena spadła i kobieta czuła się bezwartościowa. Przyzwyczajają się stopniowo aż duch w końcu w nich umiera. U mnie się to zaczynało dziać, ale na przeszkodzie temu skooorwysynowi stanął jego "kolega" i moja "przyjaciółka", która pracują z ludźmi zaburzonymi rozpoznała w porę pewne objawy. Poza tym, NIE IGNORUJ NIGDY INTUICJI, ja pomimo wielu czerwonych lampek nadal w to weszłam, ale jak się tylko zorientowałam, że coś jest nie tak, byłam już ostrożna i powoli raczkiem szłam w tył...

O ch... to poleciałaś grubo. To w ogóle można rozmawiać, czy wszystko trzeba robić według schematu, bo inaczej to terroryzujesz biedną kobietę? Rozbawiło mnie końcowe wybuchanie. Wiesz dlaczego facet wybucha? Tak z bezsilności, najczęściej spowodowanej tym, że się kobiecie tłumaczy coś miliardy razy, a ona i tak nie kuma, przez to, że ona wymaga od niego rzeczy których mu nie mówi, bo jej poziom komunikacji jest z podstawówki i tak dalej.

Ton rozkazujący? Wynika z tego, że kobiety nie mają własnego zdania i wykształciły system obronny, który można nazwać - brakiem podejmowania decyzji- skoro ona nie podjęła tej decyzji, to jeśli okażę się, że była błędna to nie ona za to odpowaida. 

Umniejszanie jej zmartwień? Może dlatego, że mijają lata, a kobieta wciąż przejmuje się tymi samymi pierdołami? jestem gruba, ona na mnie źle spojrzała, jestem niezadowolona bo... (ale nic nie zrobię). Słysząc to miliardowy raz, w końcu mówisz "Weź nie przesadzaj kobieto", bo to rozjechany jeż na jezdni, a nie patologiczne znęcanie się nad zwierzętami. 

Wycofywanie się? Spowodowane jest tym, że gdy facet się otwiera, w sekundę staje się nieatrakcyjny i kobieta przestaje go szanować. Facet musi być twardy, bo inaczej zaraz jest sierotą, lebiegą itp. później pojawiają się problemy w łóżku i jest jeszcze gorzej. Wsparcie kobiety polega często na wprowadzaniu jeszcze większej histerii, nie na konstruktywnej, logicznej ocenie sytuacji, dlatego konsultowanie z nią problemu nie ma sensu, bo prowadzi tylko do pogłębienia problemu. 

Upokarzające żarty- pozwalasz sobie na nie przez kilka lat, to później sie nie dziw, że się pojawiają. 



Można się przerzucać argumentami w nieskończoność. Jesteśmy ludźmi popełniamy różne błędy i różnie się zachowujemy. Ku t a s czy  c y c k i tu nic nie zmieniają., 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
19 minut temu, Gość Gosc napisał:

O ch... to poleciałaś grubo. To w ogóle można rozmawiać, czy wszystko trzeba robić według schematu, bo inaczej to terroryzujesz biedną kobietę? Rozbawiło mnie końcowe wybuchanie. Wiesz dlaczego facet wybucha? Tak z bezsilności, najczęściej spowodowanej tym, że się kobiecie tłumaczy coś miliardy razy, a ona i tak nie kuma, przez to, że ona wymaga od niego rzeczy których mu nie mówi, bo jej poziom komunikacji jest z podstawówki i tak dalej.

Ton rozkazujący? Wynika z tego, że kobiety nie mają własnego zdania i wykształciły system obronny, który można nazwać - brakiem podejmowania decyzji- skoro ona nie podjęła tej decyzji, to jeśli okażę się, że była błędna to nie ona za to odpowaida. 

Umniejszanie jej zmartwień? Może dlatego, że mijają lata, a kobieta wciąż przejmuje się tymi samymi pierdołami? jestem gruba, ona na mnie źle spojrzała, jestem niezadowolona bo... (ale nic nie zrobię). Słysząc to miliardowy raz, w końcu mówisz "Weź nie przesadzaj kobieto", bo to rozjechany jeż na jezdni, a nie patologiczne znęcanie się nad zwierzętami. 

Wycofywanie się? Spowodowane jest tym, że gdy facet się otwiera, w sekundę staje się nieatrakcyjny i kobieta przestaje go szanować. Facet musi być twardy, bo inaczej zaraz jest sierotą, lebiegą itp. później pojawiają się problemy w łóżku i jest jeszcze gorzej. Wsparcie kobiety polega często na wprowadzaniu jeszcze większej histerii, nie na konstruktywnej, logicznej ocenie sytuacji, dlatego konsultowanie z nią problemu nie ma sensu, bo prowadzi tylko do pogłębienia problemu. 

Upokarzające żarty- pozwalasz sobie na nie przez kilka lat, to później sie nie dziw, że się pojawiają. 



Można się przerzucać argumentami w nieskończoność. Jesteśmy ludźmi popełniamy różne błędy i różnie się zachowujemy. Ku t a s czy  c y c k i tu nic nie zmieniają., 

Hej ale jest różnica między zdrowym gniewem a takim z doopy. Nie znałeś tamtego kolesia z którym się spotykałam, on nie wybuchał gniewem bo niby mi tłumaczył coś a ja dalej swoje. Bo mu czegoś nie mówiłam - to ja własnie chciałam rozmawiać, ale kiedy przychodziło co do czego to on się odcinał i "nie będziemy o tym rozmawiać", "najlepiej jak nie będziemy w ogóle rozmawiać".

Ton rozkazujący - typ powiedział mi wprost "Zabraniam ci..."- zabraniać to on sobie może... Mnie może powiedzieć "Słuchaj nie chcę, żebyś coś bo...." i tu argumenty.

Umniejszanie zmartwień - w takim przypadku, jak kobieta faktycznie pitoli pińcet razy to samo to owszem ale nie w powaznych sprawach, kiedy kobieta mówi, że nie życzy sobie podłego traktowania bo to rani jej uczucia a on - weeź nie przesadzaj i gnoi ją dalej.

Wycofywanie się- jak chcesz zbudować związek bez otwarcia się na drugą osobę? Mnie tamten powiedział "musisz się otworzyć", ale nie oznaczało to, że chce mnie poznać, ale chce wyciągnąć ode mnie rzeczy, które potem użyje przeciwko mnie. Kiedy z kimś jesteś, to z tą osobą rozmawiasz o tym czego oczekujesz, czego pragniesz itp. A jak facet se jest wycofany... no sorry ale ja nie czytam w jego myślach. Jeśli ma problem to jak mam mu pomóc skoro nie wiem co się dzieje? Otwarcie się to nie znaczy być słabym, możesz być meski ale i otwarty na partnerkę. Wycofywanie się i nie komunikowanie to oznaka lekceważenia - nie jesteś warta bym w ogóle z tobą coś omawiał. No to na choclik mi taki facet co tak uważa?

Upokarzające żarty- tu sprawa jest prosta i nie powinno miec to miejsca nigdy. Ja na to reagowałam ostro, choć już się zastanawiałam czy to ja nie jestem przewrażliwion bo tak potrafił wykręcać kota ogonem. I znów czerwona lampka.

Generalnie, jesli się czuje, że w głowie robi się bałagan to należy się nad tym grubo zastanowić. Poznałam wielu facetów w swoim życiu. Przy żadnym nie miałam odczucia takiego bałaganu w głowie i czerwonych lampek, że on manipuluje i wiem jak to robić, choć niekoniecznie wiedziałam czy świadomie czy nie. Przy wszystkich facetach czułam się dobrze i "normalnie", ale kiedy przy facecie nagle twoja samoocena spada przez takie chwyty, zamiast czuć się jak wyrastają ci skrzydła, to znaczy, że coś grubo jest nie tak. Takie chwyty najczęściej stosuja meżczyźni, których samoocena jest bardzo niska a nie potrafiąc "wybić się w górę", ściagają innych w dół w taki sposób. I to już nawet nie tylko swoją kobietę. Bo robią to także znajomym i innym ludziom. Poznałam historię jego poprzedniego związku, kontaktów z innymi ludźmi i wszystkie puzzle wskakiwały na swoje miejsce. Toksyczne typy są prawdziwe i chcąc się chronić przed nimi i taka agresją słowną należy uciekać i odcinać się. Poczytaj sobie wpisy kobiet o tym, jak z takich związków wyszły z poranioną psychiką i zerową wartością siebie, podczas kiedy "partner" znalazł sobie kolejną ofiarę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
Przed chwilą, Gość Gość napisał:

Hej ale jest różnica między zdrowym gniewem a takim z doopy. Nie znałeś tamtego kolesia z którym się spotykałam, on nie wybuchał gniewem bo niby mi tłumaczył coś a ja dalej swoje. Bo mu czegoś nie mówiłam - to ja własnie chciałam rozmawiać, ale kiedy przychodziło co do czego to on się odcinał i "nie będziemy o tym rozmawiać", "najlepiej jak nie będziemy w ogóle rozmawiać".

Ton rozkazujący - typ powiedział mi wprost "Zabraniam ci..."- zabraniać to on sobie może... Mnie może powiedzieć "Słuchaj nie chcę, żebyś coś bo...." i tu argumenty.

Umniejszanie zmartwień - w takim przypadku, jak kobieta faktycznie pitoli pińcet razy to samo to owszem ale nie w powaznych sprawach, kiedy kobieta mówi, że nie życzy sobie podłego traktowania bo to rani jej uczucia a on - weeź nie przesadzaj i gnoi ją dalej.

Wycofywanie się- jak chcesz zbudować związek bez otwarcia się na drugą osobę? Mnie tamten powiedział "musisz się otworzyć", ale nie oznaczało to, że chce mnie poznać, ale chce wyciągnąć ode mnie rzeczy, które potem użyje przeciwko mnie. Kiedy z kimś jesteś, to z tą osobą rozmawiasz o tym czego oczekujesz, czego pragniesz itp. A jak facet se jest wycofany... no sorry ale ja nie czytam w jego myślach. Jeśli ma problem to jak mam mu pomóc skoro nie wiem co się dzieje? Otwarcie się to nie znaczy być słabym, możesz być meski ale i otwarty na partnerkę. Wycofywanie się i nie komunikowanie to oznaka lekceważenia - nie jesteś warta bym w ogóle z tobą coś omawiał. No to na choclik mi taki facet co tak uważa?

Upokarzające żarty- tu sprawa jest prosta i nie powinno miec to miejsca nigdy. Ja na to reagowałam ostro, choć już się zastanawiałam czy to ja nie jestem przewrażliwion bo tak potrafił wykręcać kota ogonem. I znów czerwona lampka.

Generalnie, jesli się czuje, że w głowie robi się bałagan to należy się nad tym grubo zastanowić. Poznałam wielu facetów w swoim życiu. Przy żadnym nie miałam odczucia takiego bałaganu w głowie i czerwonych lampek, że on manipuluje i wiem jak to robić, choć niekoniecznie wiedziałam czy świadomie czy nie. Przy wszystkich facetach czułam się dobrze i "normalnie", ale kiedy przy facecie nagle twoja samoocena spada przez takie chwyty, zamiast czuć się jak wyrastają ci skrzydła, to znaczy, że coś grubo jest nie tak. Takie chwyty najczęściej stosuja meżczyźni, których samoocena jest bardzo niska a nie potrafiąc "wybić się w górę", ściagają innych w dół w taki sposób. I to już nawet nie tylko swoją kobietę. Bo robią to także znajomym i innym ludziom. Poznałam historię jego poprzedniego związku, kontaktów z innymi ludźmi i wszystkie puzzle wskakiwały na swoje miejsce. Toksyczne typy są prawdziwe i chcąc się chronić przed nimi i taka agresją słowną należy uciekać i odcinać się. Poczytaj sobie wpisy kobiet o tym, jak z takich związków wyszły z poranioną psychiką i zerową wartością siebie, podczas kiedy "partner" znalazł sobie kolejną ofiarę.

Ja nawet tego ni będę czytał. Nie znałaś kobiety, z którą ja byłem wcześniej. Potrafiła z doopy zrobić takie tornado, że mój 60 letni ojciec na drugim końcu Polski spać nie mógł. Raz miałem miesiąc awanture, bo nie szanuje jej ojca robiąc kurs na prawo jazdy. PO dziś dzień nie wiem jak połączyła te dwie rzeczy.

Różnica między Tobą, a mną jest taka, że ja wiem, że po prostu trafiłem na chorą osobę, lub po prostu złą osobę. Ty tego nie wiesz, dla Ciebie wszyscy faceci są tak samo straszni, bo trafiłaś na jednego barana. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

BTW- ja się skupiłam na metodach manipulacji meżczyzn. Kobiety też potrafią perfidnie to robić, żeby zgnoić faceta i przed tym też trzeba się bronić. Jednak nie umawiam się z kobietami więc nie wiem i nie interesuję się tym jakie sztuczki stosują 😕

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
12 minut temu, Gość Gosc napisał:

Ja nawet tego ni będę czytał. Nie znałaś kobiety, z którą ja byłem wcześniej. Potrafiła z doopy zrobić takie tornado, że mój 60 letni ojciec na drugim końcu Polski spać nie mógł. Raz miałem miesiąc awanture, bo nie szanuje jej ojca robiąc kurs na prawo jazdy. PO dziś dzień nie wiem jak połączyła te dwie rzeczy.

Różnica między Tobą, a mną jest taka, że ja wiem, że po prostu trafiłem na chorą osobę, lub po prostu złą osobę. Ty tego nie wiesz, dla Ciebie wszyscy faceci są tak samo straszni, bo trafiłaś na jednego barana. 

No gdybyś przeczytał to byś wiedział, że napisałam "Poznałam wielu facetów w swoim życiu. Przy żadnym nie miałam odczucia takiego bałaganu w głowie i czerwonych lampek, że on manipuluje i wiem jak to robić, choć niekoniecznie wiedziałam czy świadomie czy nie. Przy wszystkich facetach czułam się dobrze i "normalnie", ale kiedy przy facecie nagle twoja samoocena spada przez takie chwyty, zamiast czuć się jak wyrastają ci skrzydła, to znaczy, że coś grubo jest nie tak. "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
3 minuty temu, Gość Gość napisał:

No gdybyś przeczytał to byś wiedział, że napisałam "Poznałam wielu facetów w swoim życiu. Przy żadnym nie miałam odczucia takiego bałaganu w głowie i czerwonych lampek, że on manipuluje i wiem jak to robić, choć niekoniecznie wiedziałam czy świadomie czy nie. Przy wszystkich facetach czułam się dobrze i "normalnie", ale kiedy przy facecie nagle twoja samoocena spada przez takie chwyty, zamiast czuć się jak wyrastają ci skrzydła, to znaczy, że coś grubo jest nie tak. "

Ale kogo to obchodzi przecież, to temat o sytuacji autorki nie o Tobie? Jeśli spada i coś grubo jest nie tak, pakujesz manatki i odchodzisz. Przecież to się widzi po pół roku, nie po 10 latach. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 minuty temu, Gość Gosc napisał:

Ale kogo to obchodzi przecież, to temat o sytuacji autorki nie o Tobie? Jeśli spada i coś grubo jest nie tak, pakujesz manatki i odchodzisz. Przecież to się widzi po pół roku, nie po 10 latach. 

"Różnica między Tobą, a mną jest taka, że ja wiem, że po prostu trafiłem na chorą osobę, lub po prostu złą osobę. Ty tego nie wiesz, dla Ciebie wszyscy faceci są tak samo straszni, bo trafiłaś na jednego barana. " - napisałam to, żebyś wiedział, że nie myślę o wszystkich facetach, że są tacy straszni bo trafiłam na jednego barana...I że przy wszystkich czułam się normalnie, bo to byli fajni, wartościowi mężczyźni. To że temat jest autorki to fakt, ale wdaliśmy się w dyskusję między nami toteż pisałam o swoim przypadku, bo tak najłatwiej opisać. Ja zwiałam po 4 miesiącach. A Ty ile byłeś z tą swoją?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aska
16 minut temu, Gość Gość napisał:

 

Serio, będziecie się teraz ścigać o to kto szybciej uciekł od toksycznego byłego? 

Nie ma to jak ofiary wpedzajace się wzajemnie w poczucie winy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Prawie wiosna

Odpuść facet. Załóż swój temat i tam się żołądkuj. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
46 minut temu, Gość Aska napisał:

Serio, będziecie się teraz ścigać o to kto szybciej uciekł od toksycznego byłego? 

Nie ma to jak ofiary wpedzajace się wzajemnie w poczucie winy. 

Nie ścigamy się, po prostu spytałam z ciekawości... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aska
6 minut temu, Gość Gość napisał:

Nie ścigamy się, po prostu spytałam z ciekawości... 

Ahm, ok. 

Sytuacje są różne i nie ma co wyliczać ile ktoś potrzebował czasu, by uciec. Mówię to do osoby, która napisała, że po pół roku max widzi się, że coś jest nie tak i że nikt nie czeka 10 lat. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
2 minuty temu, Gość Aska napisał:

Ahm, ok. 

Sytuacje są różne i nie ma co wyliczać ile ktoś potrzebował czasu, by uciec. Mówię to do osoby, która napisała, że po pół roku max widzi się, że coś jest nie tak i że nikt nie czeka 10 lat. 

Ja jestem tą osobą i chętnie Ci odpowiem. Jeśli czekasz 10 lat z odejściem to są dwie opcje. 

1. Jesteś na prawdę głoopia i latami żyjesz z kimś kto Ci nie odpowiada, czekając na dzień, w którym ta osoba cudownie się zmieni.

2. Odpowiadało Ci to latami, a po 10 latach nagle robisz z tego problem i chciałabyś by Twój partner stał się kimś kim nigdy nie był. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aska
4 minuty temu, Gość Gosc napisał:

Ja jestem tą osobą i chętnie Ci odpowiem. Jeśli czekasz 10 lat z odejściem to są dwie opcje. 

1. Jesteś na prawdę głoopia i latami żyjesz z kimś kto Ci nie odpowiada, czekając na dzień, w którym ta osoba cudownie się zmieni.

2. Odpowiadało Ci to latami, a po 10 latach nagle robisz z tego problem i chciałabyś by Twój partner stał się kimś kim nigdy nie był. 

A czytać ze zrozumieniem próbowałeś kiedyś? Bardzo fajna rzecz, polecam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mycha15

Były przybiera dość ciekawa postawe. Nie wiem jakie pobudki nim kierują (raczej wyrzuty sumienia) walczy o moje projekty w tamtym kraju, wypytuje co ma powiedzieć, czy bede w przyszyłym miesiącu na szczepieniu w szpitalu (razem mamy zaplanowane wizyty w szpitalu, aby przyjąć odpowiednie porcje dawek). Kulturalnie odpisuje, ze moje zycie jest teraz tutaj, w Polsce, a w temacie przyszłych projektów coś mogę podziałać, jak odzyskam narzędzia pracy.  W sumie nie wiem po co to robi, totalne zaburzenia, mogl to wszystko mieć na miejscu i dbać o to, a nie rozwalać wszystko w drobny mak w 5 minut i teraz próbować wypracowane rzeczy ratować. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mycha15

Były przestał mi tez robić problemy w pracy i mnie blokować. Mogę spokojnie wrócić do swoich obowiązków. Prześle mi mi tez najpotrzebniejsze rzeczy na teraz. Czuje, jak schodzi ze mnie cały stres, przynajmniej ten z tego tygodnia. Nie wiem co bedzie w przyszłym tygodniu i jak będę sie czuła, ciagle drania mam w sercu i boli strasznie wszystko, ale na dzien dzisiejszy to juz nieważne. Udało mi sie zachować prace, a to był mój cel numero uno. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

No to teraz do przodu i... szukaj nowego 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mycha15
27 minut temu, Gość Gość napisał:

No to teraz do przodu i... szukaj nowego 🙂

Od jutra z pewnością będę z kimś nowym. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mycha15
5 godzin temu, Poetka napisał:

Wszystko skończyło się dobrze, to świetnie. Miał ewidentnie jakieś zaburzenia emocjonalne, nie panował nad tym. Ciężko z kimś takim budować życie.

Szkoda mi tego wszystkiego. Naprawdę fatalnie obrócił to w proch... Można to było inaczej rozegrać, ale nie potrafił... On cierpi, ja cierpię. Wszystko zniszczone. Kryzys do pokonania, ale poddał sie emocjom. Rozstanie zupełnie bez sensu, w głębokich emocjach, choć musiał juz byc dawno w jakimś procesie, a finalnie rozstanie było tylko jego zwieńczeniem, choć kompetnie bez klasy. Cieżko jest sie pozbierać po czymś takim. Jak długo to potrwa? Mam juz swoje lata. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aska
25 minut temu, Gość Mycha15 napisał:

Szkoda mi tego wszystkiego. Naprawdę fatalnie obrócił to w proch... Można to było inaczej rozegrać, ale nie potrafił... On cierpi, ja cierpię. Wszystko zniszczone. Kryzys do pokonania, ale poddał sie emocjom. Rozstanie zupełnie bez sensu, w głębokich emocjach, choć musiał juz byc dawno w jakimś procesie, a finalnie rozstanie było tylko jego zwieńczeniem, choć kompetnie bez klasy. Cieżko jest sie pozbierać po czymś takim. Jak długo to potrwa? Mam juz swoje lata. 

Tylko nie daj się znowu wkręcić w tę relacje, a będzie z czasem coraz lepiej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mycha15
9 godzin temu, Poetka napisał:

Tak się nie zachowuje stabilny człowiek.

Tylko jak to zaakceptować, pogodzic sie z tym? Rozumiem juz, ze to musiało byc jakieś zaburzenie emocjonalne,  niezdiagnozowane, bagatelizowane (ch, taki jestem porywczy z charakterku) i dobrze kamuflowane na początku. Mi juz coś wcześniej nie pasowało, w ubiegłym roku był na terapii, ale nic sie nie zmieniło (prawdopodobnie niedopasowana diagnoza i metoda terapeutyczna), zakończył to. W tym roku poszedł na nowa, mówił ze ta terapeutka jest świetna (choć szedł tam z problemem uzależnienia od leków nasennych), ale było z nim coraz gorzej i wobec mnie. Przestał nawet ze mną rozmawiać o tych spotkaniach (podobno miał zakaz). Mysle, ze w gabinecie sporo ukrywał (znam go juz trochę), nie mówił całej prawdy o tym jak sie zachowuje, nie wykonywał w domu zalecanych ćwiczeń. Nikt mu zatem nie postawił właściwej diagnozy, terapia w moim przekonaniu rzeźbila w nim tylko przekonanie, ze jesteśmy niedopasowani i musimy pewnie, ze musi dbac o siebie (co jest piękne dla takiego egoisty).

Nie wiem, żyje, jestem, mam teraz komfortowe dość warunki na dojście do siebie, ale każdego dnia toczy mnie dojmujący smutek, ogromny ból, cierpienie i niedowierzanie, ze można tak wszystko zrujnować. To ostanie jest najgorsze, a akceptacja, ze „bo tak, bo taki jest i nie zmienisz” trudna jeszcze dla mnie do poczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Tylko patrzeć jak do niego wrócisz!

Jeszcze parę dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mycha15
36 minut temu, Gość Gość napisał:

Tylko patrzeć jak do niego wrócisz!

Jeszcze parę dni.

Wczoraj do niego wróciłam. Zapomniałam napisać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mycha15
1 godzinę temu, Poetka napisał:

Akceptacja tego to jakby ostatni etap, przed tym jest żal, smutek, złość czy niedowierzanie. Nie znajdziesz odpowiedzi na to dlaczego on taki jest, bo sam nawet nie chciał jej poznać. 

Nie musisz też od razu zmuszać się żeby się z tym pogodzić, takie rzeczy wymagają czasu. A co do tego, że terapia rzeźbiła w nim jakieś przekonanie, to wiedz, że to tak nie działa. Terapia to nie jest oddzielny twór, dzieje się tam to co pacjent stwarza. Nie zdejmuj z niego odpowiedzialności za to.

Czy mogłabyś coś wiecej powiedzieć na temat tego, co sie moze zadziewac na takiej terapii? Ja chodziłam na swoją kilka lat temu. Wtedy sobie z czym nie radziłam. Poszłam tam naga i podziałam - chce sobie pomoc. Terapeuta postawił diagnozę, pracowałam długo nad zmiana moich przekonań i nieefektywnych przekazów. Pod koniec terapii zaczynaliśmy sie juz spotykać z moim ex (wtedy związek tylko na odległość) i pamietam, ze każde moje spotkanie nastrajało mnie pozytywnie to tego związku, do niego. Uważaliśmy, zarówno ja, jak i moja pani terapeutka, ze coś sie we mnie zmieniło, ze nauczyłam sie wybierać typ mężczyzn, który w końcu mogły by mi zapewnić to, o czym skrycie marzyłam, a co dotychczas sabotowalam. A tu taka pomyłka. Dziwne to wszystko. Nie chce go usprawiedliwiać. To, jak mnie potraktowała było rodzajem najgorszego draństwa. Nie ufam juz takiemu człowiekowi ani tez nie dążę go wielka estymą. Zastanawiam sie tylko, dlaczego  pomimo terapii, z nim było coraz gorzej, coraz gorsze i impulsywne zachowania wychodziły. Dlaczego wracał ze spotkania i sie na mnie wyładowywał? Boje sie takich ludzi i boje sie takich terapii. Jeśli nawet rozwiązywał tam swoje problemy, to przecież mogl mnie zostawić w spokoju.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mycha15
52 minuty temu, Poetka napisał:

Poczytaj sobie jeśli cię to ciekawi, jeśli nie to po krótce tylko napiszę, że początki terapii bywają trudne - ludzie mają ochotę to rzucić, wkurzają się na siebie, na terapeutę, to co przeżywają na jednej sesji potrafi być tak mocne, że wychodzą z myślą "nigdy już tam nie wrócę", czasem dochodzi do tego gniew na terapeutę i myśl, że "ten patałach mi nie pomaga, czuję się gorzej". Coś takiego mogło doprowadzić do tego, że on przychodził i wyżywał się na tobie żeby temu dać upust. 

Co do tego, że ex okazał się być pomyłką to niestety, ale zdarza się. Poznajesz człowieka i nie wiesz jakie naprawdę motywy stoją za jego postępowaniem. Zakończona sukcesem terapia nie gwarantuje, że nie spotkasz kogoś toksycznego na swojej drodze, ani tego, że od razu wyłapiesz takie zachowania. Nie jesteśmy nieomylni, sami terapeuci też nie są.

 

No tak, to jakoś by tłumaczyło jego zachowanie, choć wyglądało to tak, jakby  jakby tam upewniał sie co do bezsensowności tego związku i mnie jako partnerki. 

Pomyłka - tak bolesna i okrutna w swym zakończeniu. Oby mnie to zdarzenie nie naznaczyło negatywnie w stosunku fo świata i ludzi.  Dzięki, ze zechciałas sie w  tym wątku udzielić. Bardzo to doceniam.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mycha15
3 godziny temu, Poetka napisał:

Jemu się różne rzeczy mogły wydawać i różnie mógł je przedstawiać na sesji terapeutycznej. Jeśli czujesz, że coś mogło być na rzeczy to możesz mieć rację.

Trzymam kciuki za to abyś poukładała sobie to w głowie. Kiedyś znajdzie się miejsce w twoim życiu na kogoś kto cię doceni i ta sytuacja pozostanie tylko przykrym wspomnieniem.

Złapałam sie na tym, ze ja go juz nawet nie pamietam! To wydarzyło sie raptem 2 tygodnie temu, a czuje jakby to było wieki temu! Nie mam tu żadnych naszych zdjeć, alumow, nie zaglądam do komórki, nie mam żadnych Fb czy innych aplikacji.  Jestem przerażona. Czuje tylko, ze zmieniła sie scenografia. Gdzie jest moje zycie?? Czy to sie dzieje naprawdę, czy to jest jakieś posttraumatyczne wyparcie? Gdzie jest mój mezczyna? Gdzie jest moja miłość do niego? 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mycha15
3 minuty temu, Poetka napisał:

Może od dawna tliło się słabym blaskiem, który ledwo cię ogrzewał, a gdy zgasł nawet tego nie odczułaś? 

W takim razie ja nie wiem co to jest miłość. Jestem przerażona. Nie rozumiem tego. Nie chce go nie kochać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aska
2 minuty temu, Gość Mycha15 napisał:

W takim razie ja nie wiem co to jest miłość. Jestem przerażona. Nie rozumiem tego. Nie chce go nie kochać. 

Uczucia masz, tylko teraz jesteś straumatyzowana. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mycha15

Dzięki dziewczyny za wsparcie. Wczoraj byl okropny dzien i w pewnym momencie przestałam cokolwiek czuć. Przerażająca pustka. Nikomu tego nie życzę. Dzis z kolei od samego rana mną rzuca, przyszła złość i rodzi sie gniew. Muszę to jakoś konstruktywnie rozładować. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×