Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Spirit

Po toksycznym facecie nigdy nie bede juz taka sama

Polecane posty

Gość wiesz co
8 minut temu, Gość Spirit napisał:

czyli po takim toksyku można jeszcze poznać kogoś i odżyć

niby mozna, ale co jak po jednym toksyku przychodzi drugi toksyk? wtedy to sobie po prostu wypada calkiem odpuscic, a odpuscic trzeba umiec.

ja nigdy nie chcialam byc w zwiazkach, ale jak widze kolezanki, ze napataczaja sie sami tacy psychole jeden za drugim, nie rozumiem ich postepowania, dlaczego szukaja dalej zamiast zajac sie swoim zyciem, pasjami i zabezpieczeniem swojej starosci jak juz tak biadola na samotnosc

zaloz, ze bedziesz sama i jak cie to martwi, to lepiej bierz sie za siebie i mysl, jak zarobic dobra kase, zeby zyc godnie na starosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
5 godzin temu, Gość Zawieszona napisał:

Chodziłam na terapię. Pierwszy raz zrezygnowałam po 4 spotkaniach, drugi raz po 6 i przestałam brać leki, a trzeci raz posiedziałam chwilę pod gabinetem i wyszłam. Ja wiem, że terapia ma zmienić mnie, a nie mojego męża, ale żaden psychiatra nie dał mi tego, czego potrzebuję. Ja cały czas szukam odpowiedzi na pytanie: dlaczego on się tak zachowuje? Jak to możliwe, że ten sam człowiek okazuje mi miłość, a po chwili może zmieszać z błotem i jeszcze dziwić się, że ja mam jakieś ale, bo on mnie obrażał i groził mi w złości. Czy to ze mną jest coś nie tak, że tego nie rozumiem? 

Moze to u niego choroba dwubiegunowa, inaczej trudno to pojac. To tak jak bys byla z dwoma facetami. To sie podobno leczy ale z roznymi skutkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spirit
1 godzinę temu, Gość wiesz co napisał:

niby mozna, ale co jak po jednym toksyku przychodzi drugi toksyk? wtedy to sobie po prostu wypada calkiem odpuscic, a odpuscic trzeba umiec.

ja nigdy nie chcialam byc w zwiazkach, ale jak widze kolezanki, ze napataczaja sie sami tacy psychole jeden za drugim, nie rozumiem ich postepowania, dlaczego szukaja dalej zamiast zajac sie swoim zyciem, pasjami i zabezpieczeniem swojej starosci jak juz tak biadola na samotnosc

zaloz, ze bedziesz sama i jak cie to martwi, to lepiej bierz sie za siebie i mysl, jak zarobic dobra kase, zeby zyc godnie na starosc.

Widzisz jak sie pakuje w taki zwiazek jeden za drugim to wtedy nalezy sie przyjrzec sobie bo tam tkwia braki jakies z dziecinstwa. Mnie sie raz w zyciu trafila taka osoba... tez nie chcialam byc w zwiazku bo mialam swoje zycie i plany no ale sie wplatalam.

Ktos napisal ze to jakby dwoch facetow w jednym i ma racje.  dokladnie takie mialam wrazenoe podczas przedostatniej naszej rozmowy - jakbym gadala z dwoma roznymi osobami - raz mnie wyzywal, oskarzal o wyimaginowane klamstwa,spiski,zdrade a pomiedzy ze chce zebym do niego przyszla, placzliywym glosem chcial wymusic wyznanie milosci, pytal czemu go oklamuje i ze bede szczesliwa jak wyjedzie...

Kiedys wspominal ze jego miloscia byla psycholog wiec o ile znow nie klamal to moze mial jakas diagnoze a romans miedzy pacjentem a psychologiem to standard tez takze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dawno odkochana

Ja żyłam z dwoma toksykami równocześnie,jeden alkoholik,drugi wojskowy oszust manipulant wykorzystujący swoje stanowisko,obaj znęcali się nade mną psych....doprowadzili mnie do tak ciężkiej choroby psych że leczę się któryś rok z rzędu i nie ma poprawy...doszło do takiego załamania całego organizmu że kilka miesięcy leżałam, nie byłam w stanie wyjść z domu,odizolowalam się całkowicie od ludzi,wpadłam w ciężka depresję i nerwicę lękową,do tej pory tak silne traumy że zaburzoną mam pamięć,koncentrację..wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maczu piczu
7 minut temu, Gość dawno odkochana napisał:

Ja żyłam z dwoma toksykami równocześnie,jeden alkoholik,drugi wojskowy oszust manipulant wykorzystujący swoje stanowisko,obaj znęcali się nade mną psych....doprowadzili mnie do tak ciężkiej choroby psych że leczę się któryś rok z rzędu i nie ma poprawy...doszło do takiego załamania całego organizmu że kilka miesięcy leżałam, nie byłam w stanie wyjść z domu,odizolowalam się całkowicie od ludzi,wpadłam w ciężka depresję i nerwicę lękową,do tej pory tak silne traumy że zaburzoną mam pamięć,koncentrację..wszystko

Az trudno uwierzyc, ze dorosla kobieta pozwoli sie tak traktowac. Chyba w twoim dziecinstwie bylo cos daleko nie halo. To tam lezy zrodlo twoich cierpien. I to trzeba przepracowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spirit
2 godziny temu, Gość maczu piczu napisał:

Az trudno uwierzyc, ze dorosla kobieta pozwoli sie tak traktowac. Chyba w twoim dziecinstwie bylo cos daleko nie halo. To tam lezy zrodlo twoich cierpien. I to trzeba przepracowac.

Trudno uwierzyć, ale to jest możliwe. Jeśli ktoś stosuje metody manipulacyjne, krok za kroczkiem, tak delikatnie i niewidocznie a potem coraz bardziej to w końcu żabę ugotuje i ona nie wyskoczy z garnka. Ludzie nie są świadomi, że takie rzeczy się dzieją i mogą przytrafić się nawet im. To tragiczne co spotkało kobietę, która się wyżej wypowiedziała... Natomiast faktycznie należy sobie zadać pytanie - dlaczego ja się na to godzę. Większość naszych problemów lezy jednak u podstaw dziecinstwa i to należałoby przerobić. Mam nadzieję, że autorka tamtego postu podniesie się jak feniks z popiołu. Nie będzie już ta samą osobą, ale może jeszcze zazna radości w życiu.

Ja być może mam depresję po traumie. Żyłam sobie optymistycznie wierząc i widząć w ludziach to samo co miałam w sobie, aż tu nagle okazało się, że są ludzie skłonni ściągnąć cię na samo dno, byleby tylko poczuć się lepiej... Nie wiem jak mam to przerobić i nie znam odpowiedzi na wiele pytań. Staram się, ale nie mam pojęcia czy mi się uda i ile czasu to zajmie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiesz co
14 godzin temu, Gość Spirit napisał:

Staram się, ale nie mam pojęcia czy mi się uda i ile czasu to zajmie.

zeby wyjsc z szamba, trzeba nabrac powietrza i przedzierac sie na powierzchnie przez.. jeszcze wieksza ilosc szamba

takze trzymam kciuki, sama chec wyplyniecia to juz duzo

radze tez zmienic towarzystwo, jesli jakies tam teraz masz to ewidentnie cie nie wspieraja, jak nie masz to spoko czysta karta szukaj zwyczajnych ludzi, z zainteresowaniami, podobnymi tematami, nie mysl o zwiazkach i facetach, powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zawieszona
18 godzin temu, Poetka napisał:

Wydaje mi się, że autorko masz depresję po traumatycznych wydarzeniach.

A ta druga, która pisała pod nickiem "zawieszona" jest od niego uzależniona i nie znajdzie u żadnego lekarza tego czego szuka. Najtrudniejsze nie jest pytanie dlaczego on nam to robi, na to możemy nigdy nie znaleźć odpowiedzi. Najtrudniejszym pytaniem jest "dlaczego sama sobie to robię", dlaczego jestem z nim mimo, że boję się o życie. Co mnie do tego skłoniło, co mnie tak skrzywdziło, czego tak się boję, że pozwalam odbierać mi radość z życia.

Łatwiej jest mi żyć tak jak teraz, bez zmian, ktorych się boję, choćby nawet wydawały się zmianami na lepsze. Bo przecież nie ma związków idealnych, ja za dużo widocznie wymagam, może przesadzam, a mój mąż ma po prostu wybuchowy charakter, a ja się czepiam. Przecież teraz jest nawet dobrze, a że ja dalej nie radzę sobie z tym, co było, to widocznie ze mną jest problem. Zresztą burzyć dzieciom cały świat, bo mama jest nieszczęśliwa... to bez sensu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Psyche

Do zawieszonej: niestety typowa wypowiedz osoby ciezko uzaleznionej. To moja wina, widocznie duzo wymagam, maz ma po prostu wybuchowy charakter, burzyc dzieciom caly swiat itp. itd. Ofiary zawsze sa bardzo kreatywne i zawsze w koncu znajda wytlumaczenie dla oprawcy. Jestes ciezko chora, a twoj wspanialy maz bedzie cie coraz bardzie katowac, a ty w koncu zawsze znajdziesz wine u siebie. Zadaj sobie choc jedno zasadnicze pytanie: dlaczego twoj maz mialby sie zmienic, dlaczego mialby cie lepiej traktowac??? Przeciez moze robic z toba, co chce i to bedzie twoja wina. I ironia losy to jest tylko i wylacznie twoja wina, poniewaz p o z w l a s z tak siebie traktowac, bez jakichkolwiek konstekwencji dla oprawcy. Wlasciwie codziennie utwierdzasz go w przekonaniu, ze jestes smieciem, z ktorym mozna robic co sie chce i mu jeszcze wmowic wine.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onaaaaaa
23 godziny temu, Gość wiesz co napisał:

niby mozna, ale co jak po jednym toksyku przychodzi drugi toksyk? wtedy to sobie po prostu wypada calkiem odpuscic, a odpuscic trzeba umiec.

ja nigdy nie chcialam byc w zwiazkach, ale jak widze kolezanki, ze napataczaja sie sami tacy psychole jeden za drugim, nie rozumiem ich postepowania, dlaczego szukaja dalej zamiast zajac sie swoim zyciem, pasjami i zabezpieczeniem swojej starosci jak juz tak biadola na samotnosc

zaloz, ze bedziesz sama i jak cie to martwi, to lepiej bierz sie za siebie i mysl, jak zarobic dobra kase, zeby zyc godnie na starosc.

A jaka to przyjemność życ samemu cały czas? Ja tez wyszłam z toksycznego związku ponad 3 lata temu. Najpierw była depresja, strach co dalej itp. Później odżyłam, zaczęłam wychodzić do ludzi, na imprezy, pozbyłam się tego ciężaru. Mam syna, zajęłam się nim, mam pracę, lubię czytać, spacery, rower, zapisałam się nawet na fitness jak któras dziewczyna pisała wcześniej. Jednak euforia odzyskanej wolności minęła i teraz zwyczajnie czuję się samotna. Koleżanki wiecznie nie będa ze mną wychodzić, mają swoje rodziny, mężów, dzieci, a ja co? Mam 36 lat, syn ma już 15 lat, zamiast moje towarzystwo woli kolegów. Trenuje piłkę nozną, karate, chodzi na basen, ma swoje sprawy. Za chwilę wyprowadzi się na studia, a ja zostanę sama jak palec. Nawet nie będę miała do kogo ust otworzyc, opowiedzieć jak minął dzień itp. Wiem, że lepsza ta samotność niż toksyczny związek, ale jednak normalny związek jest lepszy niż samotność i przykro mi, że nie spotkałam dotąd tego odpowiedniego mężczyzny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiesz co
9 minut temu, Gość onaaaaaa napisał:

A jaka to przyjemność życ samemu cały czas? Ja tez wyszłam z toksycznego związku ponad 3 lata temu. Najpierw była depresja, strach co dalej itp. Później odżyłam, zaczęłam wychodzić do ludzi, na imprezy, pozbyłam się tego ciężaru. Mam syna, zajęłam się nim, mam pracę, lubię czytać, spacery, rower, zapisałam się nawet na fitness jak któras dziewczyna pisała wcześniej. Jednak euforia odzyskanej wolności minęła i teraz zwyczajnie czuję się samotna. Koleżanki wiecznie nie będa ze mną wychodzić, mają swoje rodziny, mężów, dzieci, a ja co? Mam 36 lat, syn ma już 15 lat, zamiast moje towarzystwo woli kolegów. Trenuje piłkę nozną, karate, chodzi na basen, ma swoje sprawy. Za chwilę wyprowadzi się na studia, a ja zostanę sama jak palec. Nawet nie będę miała do kogo ust otworzyc, opowiedzieć jak minął dzień itp. Wiem, że lepsza ta samotność niż toksyczny związek, ale jednak normalny związek jest lepszy niż samotność i przykro mi, że nie spotkałam dotąd tego odpowiedniego mężczyzny...

troche chaosu jeszcze widze po toksyku w tobie zostalo.

jaka przyjemnosc? jak nigdy nie zylas pelna piersia (a nie), to nie masz pojecia, zacznij, to zobaczysz, szukaj takich znajomych, ktorzy beda mogli z toba wychodzic, jezeli to "wychodzenie" czy sprawzodanie z dnia dla ciebie takie istotne..

zainteresowania, hobby, funkcje w jakichs stowarzyszeniach, pomoc innym jest masa rzeczy, dla ktorych mozna zyc

ale ja nie rozumiem tutejszej mentalnosci wiec trudno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spirit
2 godziny temu, Gość wiesz co napisał:

zeby wyjsc z szamba, trzeba nabrac powietrza i przedzierac sie na powierzchnie przez.. jeszcze wieksza ilosc szamba

takze trzymam kciuki, sama chec wyplyniecia to juz duzo

radze tez zmienic towarzystwo, jesli jakies tam teraz masz to ewidentnie cie nie wspieraja, jak nie masz to spoko czysta karta szukaj zwyczajnych ludzi, z zainteresowaniami, podobnymi tematami, nie mysl o zwiazkach i facetach, powodzenia!

Mam dwie kumpele, która znają sprawę ale nie wydaje mi się, że rozumieją to jak się czuję... Właściwie ostatnio jak z nimi rozmawiam to czuję sie coraz gorzej. Chce ruszyć do przodu ale... one tak jakby mnie trzymają w tym a ja już powoli mam dość wracania do tych spraw. Nie chce jednak zrywać z nimi znajomości. Powoli nabieram oddechu - mój koń Gerry mi w tym pomaga, choć to głupie wiem XD I zaczynam się zajmować sobą i swoimi zainteresowaniami. Byłam na tych dwóch randkach i wiem, że nie jestem gotowa na faceta. Wydaje mi się, że jak ma coś przyjść to pojawi się niespodziewanie... Zawsze byłam typem wojowniczym - zodiakalny baran także...- i znów chcę walczyć bo mnie to napędza do życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiesz co

no tez baran 🙂ale cenie sobie wolnosc ponad wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spirit
2 godziny temu, Gość Zawieszona napisał:

Bo przecież nie ma związków idealnych, ja za dużo widocznie wymagam, może przesadzam, a mój mąż ma po prostu wybuchowy charakter, a ja się czepiam. Przecież teraz jest nawet dobrze, a że ja dalej nie radzę sobie z tym, co było, to widocznie ze mną jest problem. 

Boooże... jakbym siebie słyszała....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dnia 19.01.2020 o 11:08, Gość Spirit napisał:

Mija juz rok i choc sie staram to mam poczucie ze mam zlamanego ducha.  Najgorzej jest rano kiedy wstaje z lozka choc tylko plakac mi sie chce. Bylam pelna energii a teraz tylko trwam. Czasem jestem tak zmeczona zyciem ze mysle zeby "odpoczac" na zawsze. Staram sie zyc i kontynuowac swoje plany ale... Mam 35 lat i raczej jiz nikogo nie znajde ale gdybym z nim zostala... ja po prostu przez niego Zgasłam... Nadaj mam wrazenie ze mnie pozbawia energii choc znalazl soboe juz inna "zywicielke"...

Jestem w takiej samej sytuacji co Ty. Nawet wiek ten sam 😪

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spirit
47 minut temu, Gość gość napisał:

Jestem w takiej samej sytuacji co Ty. Nawet wiek ten sam 😪

I jak sobie starasz z tym radzić? Ja walczę, stwierdziłam, że chcę żyć jak przed tym. Chcę się odciąć i nigdy już tego nie rozstrząsać, analizować, nie chcę nawet o tym rozmawiać już  przyjaciółmi. Mam dość tej dramy i chcę odpocząć, wywalić go z mojej głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zawieszona

Kto nie był w takiej sytuacji, ten nie zrozumie... Mam w głowie to, że mąż nie powinien tak do mnie mówić i tak mnie traktować, choćbym nie wiem jaka była beznadziejna i znam mnóstwo porad jak wtedy reagować, w końcu tyle o tym czytałam. Ale kiedy on zaczyna, kiedy widzę w jego oczach tylko złość i nienawiść, to paraliżuje mnie strach i nie potrafię nic powiedzieć... Czasami poproszę, żeby tak nie mówił, ale on mnie ignoruje... A ja boję się, że wkurzę go jeszcze bardziej, a nie znam jego granicy, on chyba też jej nie zna. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Musisz iść do psychologa i odbudować swoją psychikę. Ja ciebie doskonale rozumiem, bo sama tkwiłam w takiej relacji przez 7 lat. Pomoc psychologa, okazała się nieodzowna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spirit
6 godzin temu, Gość Zawieszona napisał:

Kto nie był w takiej sytuacji, ten nie zrozumie... Mam w głowie to, że mąż nie powinien tak do mnie mówić i tak mnie traktować, choćbym nie wiem jaka była beznadziejna i znam mnóstwo porad jak wtedy reagować, w końcu tyle o tym czytałam. Ale kiedy on zaczyna, kiedy widzę w jego oczach tylko złość i nienawiść, to paraliżuje mnie strach i nie potrafię nic powiedzieć... Czasami poproszę, żeby tak nie mówił, ale on mnie ignoruje... A ja boję się, że wkurzę go jeszcze bardziej, a nie znam jego granicy, on chyba też jej nie zna. 

Dokładnie, kto nie był w takiej sytuacji to nie zrozumie. Ja przed tym facetem nie spotkałam żadnego innego, który by mnie tak ściągnął w dół. Raczej czułam się dobrze w towarzystwie mężczyzn. A ten... kiedy zauważyłam, że moja wartość i pewność siebie spada, przez jego wbijane takie niby małe, prawie niezauważalne szpileczki zorientowałam się, że coś jest nie tak. I że ktoś, kto w domyśle ma kochać i dbać, że nawzajem macie się wspierać a nie podcinać sobie skrzydła to... Intuicja mi podpowiadała i pojawiały się czerwone flagi ale myślałam, że może to ze mną jest coś nie tak. Bywał agresywny, ale nigdy nie pozwoliłabym mu na rękoczyny wobec mnie, a on to wiedział, że wtedy się postawię i to ostro wobec każdego takiego przejawu. Choć kto wie, co by było gdyby ten związek trwał i poddałabym się ostatecznie... Ty już jesteś "ugotowaną żabą" i my możemy mówić to i tamto, ale jak sama nic nie zrobisz to na nic nasze gadki.

Wiem, że ma teraz nową dziewczynę i z jednej strony zazdroszczę bo ja jestem wciąż sama, a z drugiej współczuję tej pannie. Bo tacy ludzie się nie zmieniają, a jak ona będzie słabsza psychicznie to ją zniszczy. Jego kolega powiedział mi "my wiemy jak łamać kobiety". I to jest esencja toksycznych mężczyzn - nie wolno się poddawać i ja jeszcze resztkami sił walczę. Wierzę w dobrych mężczyzn, ale jak tak teraz patrzę na świat to zastanawiam sie czy ten... czy tamtem... są tacy sami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zawieszona
9 godzin temu, SlodkaPaskuda napisał:

Musisz iść do psychologa i odbudować swoją psychikę. Ja ciebie doskonale rozumiem, bo sama tkwiłam w takiej relacji przez 7 lat. Pomoc psychologa, okazała się nieodzowna.

Ale w jaki sposób pomoże mi psycholog? Jeden nie zrobił nic, chciał tylko słuchać, a mi ciężko było cokolwiek mówić. Drugi dał leki, po których było mi wszystko jedno jak mąż mnie traktuje, w ogóle nie czułam emocji, ale przecież to niczego nie zmienilo,wiec zrezygnowałam z niego i z leków. Trzeci też nie pomoże... Zresztą czulabym się fatalnie chodząc do niego za plecami męża, tym bardziej, że teraz jest między nami względnie dobrze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×