Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Wszystkie ręce na pokład i ratujemy najsłabsze ogniwo w rodzinie. Tacy są moi rodzice :( Znacie to?

Polecane posty

Gość autorka
14 minut temu, Gość Gość napisał:

Najlepiej ja po prostu olac. Wroci do zakladania swoich wulgarnych prowokacji i bedzie spokoj. 

Weacajac do tematu, mysle, ze nie mamy zadnego obowiazku dawac szans takiej rodzinie. Mozemy jak odczuwamy taka potrzebe czy chec, ale nic na sile

Sama potoli olewam siostre. Jej zdaniem tylko ona probowala utrzymywac przyjazne stosunki, ale to osoba ktora potrafi wyzwac jezeli odezwiesz sie w nieodpowiednim momencie. Potem ma pretensje, ze nikt pierwszy sie nie odzywa...

No i właśnie chyba mimo nacisków zostawię to tak jak jest. Formalnie, kilka razy w roku spotkanie ze  względu na dzieci i tyle.

 

45 minut temu, Gość Gosd&d napisał:

U mojego męża jest ok. Rodzice na równi traktują wszystkie dzieci 3 synów i wnuki to samo. Jeśli chodzi o moją rodzinę. Rodzice nie żyją. Ale mam 2 ciotki 2 siostry mamy. Mnie olewaja maja w osie i moja córkę też. Natomiast moja siostra w ich oczach jest super. Mają kontakt spotykają się. Jej dzieci są naj. Więc ja odcielam się. Nie dzwonie. Nie odwiedzam. Mam w nosie taka rodzinę. 

No i bardzo dobrze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
46 minut temu, Gość gość napisał:

Oj juz autoreczkę zabolało że ludzie się na niej poznali 😄 Naucz się kochana że brudów się NIE PIERZE publicznie i dorośnij dziewczynko jeżeli przeżywasz jak mrówka okres coś co było 10 lat temu 

O kurde, co za absurd. Przecież autorka pisze anonimowo🤣🤣🤣 no chyba, że znasz autorkę i jej siostrę, wówczas to zmienia postać rzeczy🤣

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkk2k

A u mnie dla odmiany to ja byłam chwalona i rodzice dumni byli dostając wyróżnienie z podziękowaniami za osiągnięcia córki . Moja siostra była na drugim miejscu pod tym względem i nie miała żadnych większych osiągnięć. Z czasem nadrobiła to umiejętnością w nauce języków, czego mi brakowało zawsze. Ja byłam praktyczna, techniczna i uporządkowana, zawsze z planem działania. Ona na zasadzie "jakoś będzie", "ale wyszedł spontan", zero celu w życiu tylko działanie jak wiatr zawiał. A tu pojadę do Francji, Holandii, Egiptu - do pracy. Zero pomyślunku o stałym swoim miejscu tylko zawsze jak się coś nie udało (czy praca czy studia) lądowała na głowie rodziców. I tak pół roku, rok czasem dwa siedziała nie płacąc za nic a ciągnąc kasę od matki. Przy okazji robiła jazdy bo jak zły humor to nie zostawiała rannych. Ojcu zrobiła we własnym domu gehennę, matkę wykończyła psychicznie. Naubliżała kuzynkom, przyjaciołom, rodzeństwu (bo jest nas w sumie trójka), mojemu mężowi choć nie musiał w ogóle uczestniczyć w jej awanturach. I tym sposobem życie toczyło się jej dobre kilka lat. Po jej atakach na innych był okres wyciszenia, później szukania kontaktów z naobrażanymi osobami i jak wkradała się znów w łaski koło zataczało ponownie swój obrót. Po 10 latach jazd w końcu przegięła i nie chce mieć z nią nic wspólnego. W między czasie dwa razy "wychodziła" za mąż z ledwo co poznanymi facetami ( do końca nie jestem przekonana czy oni o tym wiedzieli). Date sobie upatrywała taką jak moja. Przefarbowała się z blond (od zawsze miała taki kolor) na ciemny (ja zawsze miałam ciemne), poszła niby na studia o profilu podobnym do mojego (ona zaczynała turystykę, stosunki i nawigacje śródlądową i tylko turystykę skończyła). Ja swoje studia skończyłam i pracuję w zawodzie, mam dwójkę dzieci, męża, kupiliśmy mieszkanie, budujemy dom i radzimy sobie dobrze. Ona nie dorobiła sie niczego a moje rady żeby kupiła coś swojego, zainwestowała i miała swój bezpieczny kąt a nie siedziała i robiła manianę u rodziców, traktowała jako atak na nią. Oczywiście z planowanych ślubów nici. Wielokrotnie starałam się z nią nawiązać dobre stosunki (przykładem było poproszenie ją na chrzestną ) bo zawsze chciałam mieć siostrę, z która mogę pogadać czy iść na piwo. Ale się za dużo razy przejechałam bo to, z czego się zwierzałam obracało się przeciwko mnie. Wszystko wykorzystywała w swojej fazie ataków. Aż powiedziałam dość bo ile można znosić jak ktoś cię ocenia jakim jesteś człowiekiem, co powiedziałeś, zrobiłeś, nie zrobiłeś, jaka jest twoja seksualność, jak pracujesz, wychowujesz dzieci.... no brakuje tylko oceniania jak oddychasz. Brat się od niej odciął bo namieszała też mu w życiu i w związku. Ja po ostatniej jeździe również. Rodzice byli również na froncie i była walka żeby poszła do psychologa na terapię bo ogólnie ma ze wszystkimi problem. Pogadali z nią i jakoś się uklepało.... Teraz cisną żebym i ja "uklepała" cała sytuację bo przecież to siostra, bo chrzestna mojego dziecka, bo bo bo bo... bo tak nie można. Doopa już mnie boli od kopów od niej bo ile można nastawiać tyłek do kopania i policzki żeby ciągle w nie dostawać. Gorzkie żale oni wybaczyli a ja ta zła, zawzięta, no jak mogę być taka mściwa i pamiętliwa. Z tego wszystkiego ona uważa, że NIE MA za co przepraszać i poczeka aż mi przejdzie (jej słowa). Zmiany w swoim postępowaniu zero, skruchy zero, przyznania się do winy zero i zapomnijcie o terapii. Teraz rodzice stoją po jej stronie, ją rozumieją a mnie nawet się nie starają zrozumieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
7 minut temu, Gość autorka napisał:

No i właśnie chyba mimo nacisków zostawię to tak jak jest. Formalnie, kilka razy w roku spotkanie ze  względu na dzieci i tyle.

To jest przykre, ale sami na to ciezko pracowali, a z tego co mowisz to nie robisz tego ze zlosliwosci tylko zwyczajnie nie tesknisz za ich towarzystwem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 minuty temu, Gość kkk2k napisał:

A u mnie dla odmiany to ja byłam chwalona i rodzice dumni byli dostając wyróżnienie z podziękowaniami za osiągnięcia córki . Moja siostra była na drugim miejscu pod tym względem i nie miała żadnych większych osiągnięć. Z czasem nadrobiła to umiejętnością w nauce języków, czego mi brakowało zawsze. Ja byłam praktyczna, techniczna i uporządkowana, zawsze z planem działania. Ona na zasadzie "jakoś będzie", "ale wyszedł spontan", zero celu w życiu tylko działanie jak wiatr zawiał. A tu pojadę do Francji, Holandii, Egiptu - do pracy. Zero pomyślunku o stałym swoim miejscu tylko zawsze jak się coś nie udało (czy praca czy studia) lądowała na głowie rodziców. I tak pół roku, rok czasem dwa siedziała nie płacąc za nic a ciągnąc kasę od matki. Przy okazji robiła jazdy bo jak zły humor to nie zostawiała rannych. Ojcu zrobiła we własnym domu gehennę, matkę wykończyła psychicznie. Naubliżała kuzynkom, przyjaciołom, rodzeństwu (bo jest nas w sumie trójka), mojemu mężowi choć nie musiał w ogóle uczestniczyć w jej awanturach. I tym sposobem życie toczyło się jej dobre kilka lat. Po jej atakach na innych był okres wyciszenia, później szukania kontaktów z naobrażanymi osobami i jak wkradała się znów w łaski koło zataczało ponownie swój obrót. Po 10 latach jazd w końcu przegięła i nie chce mieć z nią nic wspólnego. W między czasie dwa razy "wychodziła" za mąż z ledwo co poznanymi facetami ( do końca nie jestem przekonana czy oni o tym wiedzieli). Date sobie upatrywała taką jak moja. Przefarbowała się z blond (od zawsze miała taki kolor) na ciemny (ja zawsze miałam ciemne), poszła niby na studia o profilu podobnym do mojego (ona zaczynała turystykę, stosunki i nawigacje śródlądową i tylko turystykę skończyła). Ja swoje studia skończyłam i pracuję w zawodzie, mam dwójkę dzieci, męża, kupiliśmy mieszkanie, budujemy dom i radzimy sobie dobrze. Ona nie dorobiła sie niczego a moje rady żeby kupiła coś swojego, zainwestowała i miała swój bezpieczny kąt a nie siedziała i robiła manianę u rodziców, traktowała jako atak na nią. Oczywiście z planowanych ślubów nici. Wielokrotnie starałam się z nią nawiązać dobre stosunki (przykładem było poproszenie ją na chrzestną ) bo zawsze chciałam mieć siostrę, z która mogę pogadać czy iść na piwo. Ale się za dużo razy przejechałam bo to, z czego się zwierzałam obracało się przeciwko mnie. Wszystko wykorzystywała w swojej fazie ataków. Aż powiedziałam dość bo ile można znosić jak ktoś cię ocenia jakim jesteś człowiekiem, co powiedziałeś, zrobiłeś, nie zrobiłeś, jaka jest twoja seksualność, jak pracujesz, wychowujesz dzieci.... no brakuje tylko oceniania jak oddychasz. Brat się od niej odciął bo namieszała też mu w życiu i w związku. Ja po ostatniej jeździe również. Rodzice byli również na froncie i była walka żeby poszła do psychologa na terapię bo ogólnie ma ze wszystkimi problem. Pogadali z nią i jakoś się uklepało.... Teraz cisną żebym i ja "uklepała" cała sytuację bo przecież to siostra, bo chrzestna mojego dziecka, bo bo bo bo... bo tak nie można. Doopa już mnie boli od kopów od niej bo ile można nastawiać tyłek do kopania i policzki żeby ciągle w nie dostawać. Gorzkie żale oni wybaczyli a ja ta zła, zawzięta, no jak mogę być taka mściwa i pamiętliwa. Z tego wszystkiego ona uważa, że NIE MA za co przepraszać i poczeka aż mi przejdzie (jej słowa). Zmiany w swoim postępowaniu zero, skruchy zero, przyznania się do winy zero i zapomnijcie o terapii. Teraz rodzice stoją po jej stronie, ją rozumieją a mnie nawet się nie starają zrozumieć.

Czy Twoja siostra nie powinna się leczyć? To wygląda na jakąś chorobę psychiczną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 godzinę temu, Gość gość napisał:

No tak. Pretensje do dziewczyny, ale do leniwej siostry i jej rodziców to już nic... Taka to mentalność o swoich problemach rodzinnych nie można nikomu powiedzieć, bo rodzina to świętość i na nią się nie można skarżyć.

ogólnie cecha ludzi słabych to obrabiać innym tyłek za plecami 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkk2k

To, że powinna to już mówiłam od kilku lat. Bo jej ataki wyglądają na cykliczne. Czasem w dłuższych, a czasem w krótszych odstępach czasowych. I po ostatnim razie nawet rodzice chcieli by poszła na terapię. Miała również myśli samobójcze, na co mam dowód w postaci maili (bo na innych płaszczyznach nie miała do mnie dostępu ze względu na blokady). Jakby się rodzice uparli to na podstawie tej można było ją siłą na obserwacji gdzieś zamknąć. Ale niestety dali się podejść, jak zawsze. Wystarczyło kilka rozmów i mama stwierdziła, że już nie trzeba tak radykalnie, że się uspokoiła. Już ojciec nie jest na jej celowniku, a był dobre kilka lat. Jak ona przyjeżdżała to on dosłownie uciekał z domu. Teraz odpuścili, ona czuje się bezkarna więc już im życia tak nie truje. Podejrzewam, że to znów faza po ataku - wyciszenia i szukania ofiar. Jest też w niej zazdrość o to, że ja swoje życie jakoś ułożyłam i sobie radzę. Rodzice kilka razy zaoferowali pomoc i z niej skorzystałam. Ona jakby potrzebowała tez by pomoc otrzymała. Chciała założyć filię firmy rodziców w innym mieście (nawet w Irlandii jak była). Bez ich zgody utworzyła jakieś konta firmowe na profilu społecznościowym, że niby taka filia istnieje i wypisuje co ona niby tak robi. Bez założonej działalności, bez niczego istniejącego fizycznie czy prawnie. Ja swoją działalność zawiesiła ze względu na wychowawczy co zostało przez nią nazwane, że firma moja jest tylko fikcją, duchem, że wszelkie składki płacili mi rodzice - co oczywiście nie miało miejsca w ogóle. No cuda-wianki. Tyle ile naczytałam się o sobie w mailach od niej w ostatnim czasie to przechodzi wszelkie pojęcie. Ona coś usłyszała, że coś miało miejsce i dopowiada sobie a później kieruje jako atak. Powiedziałam dość bo moim warunkiem było jej pójście się leczyć. Nie zgodzę się na jakieś pół środki ani uklepanie sprawy, za co moi rodzice mają do mnie żal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Autorko nie czujesz dyskomfortu że osoby które piszą o jedzeniu kupy wyzywają twoją siostrę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
9 minut temu, Gość kkk2k napisał:

To, że powinna to już mówiłam od kilku lat. Bo jej ataki wyglądają na cykliczne. Czasem w dłuższych, a czasem w krótszych odstępach czasowych. I po ostatnim razie nawet rodzice chcieli by poszła na terapię. Miała również myśli samobójcze, na co mam dowód w postaci maili (bo na innych płaszczyznach nie miała do mnie dostępu ze względu na blokady). Jakby się rodzice uparli to na podstawie tej można było ją siłą na obserwacji gdzieś zamknąć. Ale niestety dali się podejść, jak zawsze. Wystarczyło kilka rozmów i mama stwierdziła, że już nie trzeba tak radykalnie, że się uspokoiła. Już ojciec nie jest na jej celowniku, a był dobre kilka lat. Jak ona przyjeżdżała to on dosłownie uciekał z domu. Teraz odpuścili, ona czuje się bezkarna więc już im życia tak nie truje. Podejrzewam, że to znów faza po ataku - wyciszenia i szukania ofiar. Jest też w niej zazdrość o to, że ja swoje życie jakoś ułożyłam i sobie radzę. Rodzice kilka razy zaoferowali pomoc i z niej skorzystałam. Ona jakby potrzebowała tez by pomoc otrzymała. Chciała założyć filię firmy rodziców w innym mieście (nawet w Irlandii jak była). Bez ich zgody utworzyła jakieś konta firmowe na profilu społecznościowym, że niby taka filia istnieje i wypisuje co ona niby tak robi. Bez założonej działalności, bez niczego istniejącego fizycznie czy prawnie. Ja swoją działalność zawiesiła ze względu na wychowawczy co zostało przez nią nazwane, że firma moja jest tylko fikcją, duchem, że wszelkie składki płacili mi rodzice - co oczywiście nie miało miejsca w ogóle. No cuda-wianki. Tyle ile naczytałam się o sobie w mailach od niej w ostatnim czasie to przechodzi wszelkie pojęcie. Ona coś usłyszała, że coś miało miejsce i dopowiada sobie a później kieruje jako atak. Powiedziałam dość bo moim warunkiem było jej pójście się leczyć. Nie zgodzę się na jakieś pół środki ani uklepanie sprawy, za co moi rodzice mają do mnie żal.

To jest akurat przykre, a rodzice robia jej wilcza przysluge bo kobieta zrobi sobie krzywde przy nastepnym ataku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13 minut temu, Gość Gość napisał:

To jest akurat przykre, a rodzice robia jej wilcza przysluge bo kobieta zrobi sobie krzywde przy nastepnym ataku

Albo komuś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
36 minut temu, Gość gość napisał:

ogólnie cecha ludzi słabych to obrabiać innym tyłek za plecami 🙂

Powiedziała domorosła psycholozka z kafe🤣

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eeeee

Myślę że wszystkie negatywne wpisy są właśnie od osób co są oczkiem w głowie rodziców i dla nich to niesłychane że za to że im rodzice ciągle pomagają ktoś może być obużony bo toć to im się przecież należy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×