Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

dlaczego bogaci myślą, że biedniejsi się z nimi nie zadają, bo im zazdroszczą? Oni po prostu nie chcą być tłem dla was, gwiazdy. Przyjazn ma sie opierac na rownorzednosci, nie podrzednosci. Zgadzacie sie z tym?

Polecane posty

Gość gość

Nie wiem czy sie ze mna zgodzicie, ale koleżeństwo, a tym bardziej przyjazn z zasady opierają się na zasadzie równorzędności a nie podrzędności gdzie jeden jest gwiazdą a drugi tłem dla tej gwiazdy i kontrastem potrzebnym mu by mógł bardziej błyszczeć. Co kto lubi. Ludzie koleguja się zazwyczaj z równymi lub podobnymi do siebie. I uważam to za w pełni normalne i uzasadnione.

Bo niby skąd tyle rozpadów przyjazni, gdy jedna osoba wychodzi za maz, a druga jest nadal singielka? Albo jedna zostaje matką, a druga nie moze zajsc w ciaze? Kolegowac to niech sie kolegują rowny z równym, ktorzy maja wspolne tematy.

Ja odcięłam bogatą koleżankę, która żyje w szklanej bańce i ze zdziwieniem pyta: "dlaczego nie zmieniacie mieszkania??" no qrwa, zgadnij bystrzaku. Bo nie mam kasy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bebs

miałam inną sytuację: gość z kompleksami, mocno zaniedbany, charakter miał ok, ale niestety zachowanie wyszło z czasem - pokazywał się ze mną w towarzystwie i robił tam z siebie właśnie gwiazdora, macho, czysto instrumentalne podejście, żerował na kasie itp.

także wszystko działa w dwie strony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość gość napisał:

Nie wiem czy sie ze mna zgodzicie, ale koleżeństwo, a tym bardziej przyjazn z zasady opierają się na zasadzie równorzędności a nie podrzędności gdzie jeden jest gwiazdą a drugi tłem dla tej gwiazdy i kontrastem potrzebnym mu by mógł bardziej błyszczeć. Co kto lubi. Ludzie koleguja się zazwyczaj z równymi lub podobnymi do siebie. I uważam to za w pełni normalne i uzasadnione.

Bo niby skąd tyle rozpadów przyjazni, gdy jedna osoba wychodzi za maz, a druga jest nadal singielka? Albo jedna zostaje matką, a druga nie moze zajsc w ciaze? Kolegowac to niech sie kolegują rowny z równym, ktorzy maja wspolne tematy.

Ja odcięłam bogatą koleżankę, która żyje w szklanej bańce i ze zdziwieniem pyta: "dlaczego nie zmieniacie mieszkania??" no qrwa, zgadnij bystrzaku. Bo nie mam kasy?

 Czyli jej zazdroscisz i czujesz sie gorsza. Gdyby nie twoja zazdrosc po prostu odpowiedzialabys, ze cie nie stac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
5 minut temu, Gość Gość napisał:

 Czyli jej zazdroscisz i czujesz sie gorsza. Gdyby nie twoja zazdrosc po prostu odpowiedzialabys, ze cie nie stac.

tez mi sie wydaje ze to po prostu nie byla przyjazn. jak cos nie pasuje to mowie wprost, tak samo kolezanka nie pytalaby zdziwiona jakby mnie znala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12 minut temu, Gość Gość napisał:

 Czyli jej zazdroscisz i czujesz sie gorsza. Gdyby nie twoja zazdrosc po prostu odpowiedzialabys, ze cie nie stac.

KAŻDY człowiek zazdrości. Zazdrość jest wpisana w ludzką naturę i napędza do działania, zazwyczaj. Gorzej jak osoba której zazdrościmy w żaden sposób nie zapracowała na to co ma, jej to po prostu zostało dane za nic. Wtedy trudno nie czuć się sfrutrowanym. Ale co ktoś, kto nigdy nie zaznał biedy, może o tym wiedzieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
1 godzinę temu, Gość gość napisał:

Nie wiem czy sie ze mna zgodzicie, ale koleżeństwo, a tym bardziej przyjazn z zasady opierają się na zasadzie równorzędności a nie podrzędności gdzie jeden jest gwiazdą a drugi tłem dla tej gwiazdy i kontrastem potrzebnym mu by mógł bardziej błyszczeć. Co kto lubi. Ludzie koleguja się zazwyczaj z równymi lub podobnymi do siebie. I uważam to za w pełni normalne i uzasadnione.

Bo niby skąd tyle rozpadów przyjazni, gdy jedna osoba wychodzi za maz, a druga jest nadal singielka? Albo jedna zostaje matką, a druga nie moze zajsc w ciaze? Kolegowac to niech sie kolegują rowny z równym, ktorzy maja wspolne tematy.

Ja odcięłam bogatą koleżankę, która żyje w szklanej bańce i ze zdziwieniem pyta: "dlaczego nie zmieniacie mieszkania??" no qrwa, zgadnij bystrzaku. Bo nie mam kasy?

Ja straciłam kontakt z koleżanka która nie zarabia zbyt dużo, ale nie dlatego, ze one nie chce być tłem, tylko raczej dlatego ze niestety, większość rzeczy które ja robię są poza jej zasięgiem. Jesli chce lecieć na Bali na dwa tygodnie jogi, masaży i detoksu to ona ze mną nie pojedzie, pojedzie za to koleżanka która ma na to czas i pieniądze. Na kolację do nowej eleganckiej restauracji tez pójdzie ze mną ta koleżanka, nie tamta. W ten sposób więzi z jedna się zacieśniają, a z druga poluzowują. Taka kolej rzeczy. Wczoraj właśnie dowiedziałam się ze za tydzień mąż leci do Marakeszu na kilka dni służbowo, zadzwoniłam do koleżanki i obie polecimy z mężem żeby sobie pozwiedzać w czasie jak on będzie zajęty. Nie każdy może prowadzić taki styl życia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kkkk

Ja pochodzę z biednej rodziny. Mój mąż też. My wybraliśmy z mężem wyjazd za granicę, intensywnie uczylismy sie jezyka, duzo pracowalismy az sie dorobilismy. Mamy 2 dzieci. Stac nas na wiele bo wzielismy zycie w swoje rece. Brat meza postawil na standard. On pracuje, jego zona siedzi w domu, maja 2 dzieci na nic ich nie stac. Oczywiście od razu zerwali z nami kontakt. Wprost powiedzieli że nam zazdroszczom, bo nam się udało. Nam się nic nie udało, my sobie to wszystko wypracowaliśmy!

Każdy jest kowalem własnego losu. Skoro ja, córka alkoholika poniżania w szkole z powodu biedy, dałam radę skończyć studia, wyjechać za granice i się dorobić to inni też to potrafią. Trzeba tylko dużo pracować, ciągle przesuwać swoje granice. Dawać sobie cele ciężkie do zrealizowania i je konsekwentnie realizować.

Weźcie  życie w swoje ręce to nawet czasu nie będziecie mieli na zazdrosc. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mariola37
8 minut temu, Gość Kkkk napisał:

Ja pochodzę z biednej rodziny. Mój mąż też. My wybraliśmy z mężem wyjazd za granicę, intensywnie uczylismy sie jezyka, duzo pracowalismy az sie dorobilismy. Mamy 2 dzieci. Stac nas na wiele bo wzielismy zycie w swoje rece. Brat meza postawil na standard. On pracuje, jego zona siedzi w domu, maja 2 dzieci na nic ich nie stac. Oczywiście od razu zerwali z nami kontakt. Wprost powiedzieli że nam zazdroszczom, bo nam się udało. Nam się nic nie udało, my sobie to wszystko wypracowaliśmy!

Każdy jest kowalem własnego losu. Skoro ja, córka alkoholika poniżania w szkole z powodu biedy, dałam radę skończyć studia, wyjechać za granice i się dorobić to inni też to potrafią. Trzeba tylko dużo pracować, ciągle przesuwać swoje granice. Dawać sobie cele ciężkie do zrealizowania i je konsekwentnie realizować.

Weźcie  życie w swoje ręce to nawet czasu nie będziecie mieli na zazdrosc. 

Generalnie zgadzam się z Tobą. Jednak mam też koleżankę, której po prostu nie wychodzi - skończyła dziewczyna studia techniczne, zna 2 języki, kilka programów i NIE MOŻE znaleźć sensownej pracy. Paru znajomych próbowało ją wkręcić do swojej firmy, to normalna i pracowita dziewczyna. Ale przez swoje kompleksy i niskie poczucie własnej wartości - fatalnie wypada na rozmowach kwalifikacyjnych. Cicha myszka, która boi się odezwać. Tkwi więc w jakiejś firmie, gdzie zarabia słabo. Nie ma siły przebicia, nie jest z tych których poznajesz i od razu masz pozytywne wrażenie. Szkoda mi jej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
12 minut temu, Gość Kkkk napisał:

Brat meza postawil na standard. On pracuje, jego zona siedzi w domu

to nie jest standard, tylko patologia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
16 minut temu, Gość Mariola37 napisał:

Generalnie zgadzam się z Tobą. Jednak mam też koleżankę, której po prostu nie wychodzi - skończyła dziewczyna studia techniczne, zna 2 języki, kilka programów i NIE MOŻE znaleźć sensownej pracy. Paru znajomych próbowało ją wkręcić do swojej firmy, to normalna i pracowita dziewczyna. Ale przez swoje kompleksy i niskie poczucie własnej wartości - fatalnie wypada na rozmowach kwalifikacyjnych. Cicha myszka, która boi się odezwać. Tkwi więc w jakiejś firmie, gdzie zarabia słabo. Nie ma siły przebicia, nie jest z tych których poznajesz i od razu masz pozytywne wrażenie. Szkoda mi jej.

Ta dziewczyna NIE MOZE znalezc pracy z czyjej winy? No raczej tylko ze swojej, to nie jest kwestia tego, że nie ma pracy, że jest bezrobocie itd. To że ktoś skończył studia nie oznacza że cokolwiek umie po tych studiach. Chodzenie na rozmowy kwalifikacyjne trzeba wyćwiczyć, z tym nikt się przecież nie urodził. Nad pewnością, umiejętnością publicznego występowania itd można pracować i zmienić to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mariola37
22 minuty temu, Gość Gość napisał:

Ta dziewczyna NIE MOZE znalezc pracy z czyjej winy? No raczej tylko ze swojej, to nie jest kwestia tego, że nie ma pracy, że jest bezrobocie itd. To że ktoś skończył studia nie oznacza że cokolwiek umie po tych studiach. Chodzenie na rozmowy kwalifikacyjne trzeba wyćwiczyć, z tym nikt się przecież nie urodził. Nad pewnością, umiejętnością publicznego występowania itd można pracować i zmienić to.

Tylko widzisz, jak ktoś ma w głowie że się do niczego nie nadaje (wg niej studia skończyć każdy potrafi, języki zna 2 ale nie ma certyfikatu bo uważa że i tak nie zda - angielski zna biznesowy a niemiecki zaawansowany, programów też byle liceliasta potrafi się nauczyć) to nie wyćwiczy w sobie pewnych cech. Jedni mają w sobie wielką potrzebę zmiany, a ona jest w 100% przekonana że jest gowno warta i nic jej się nie uda. Jedni są wygadani i przekonani o własnej zajebistości, inni wyćwiczą jakie często padają pytają na rozmowach a jeszcze inni palą buraka gdy ktoś o coś ich pyta i drży im głos plus się boją. To nie jest takie proste wszystko. Praca jest, ale jak szukasz konkretnej i nie jest to szeroko rozumiana praca z klientem której jest najwięcej, to wcale tak dużo tych ofert nie ma. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aaa
10 minut temu, Gość Mariola37 napisał:

Tylko widzisz, jak ktoś ma w głowie że się do niczego nie nadaje (wg niej studia skończyć każdy potrafi, języki zna 2 ale nie ma certyfikatu bo uważa że i tak nie zda - angielski zna biznesowy a niemiecki zaawansowany, programów też byle liceliasta potrafi się nauczyć) to nie wyćwiczy w sobie pewnych cech. Jedni mają w sobie wielką potrzebę zmiany, a ona jest w 100% przekonana że jest gowno warta i nic jej się nie uda. Jedni są wygadani i przekonani o własnej zajebistości, inni wyćwiczą jakie często padają pytają na rozmowach a jeszcze inni palą buraka gdy ktoś o coś ich pyta i drży im głos plus się boją. To nie jest takie proste wszystko. Praca jest, ale jak szukasz konkretnej i nie jest to szeroko rozumiana praca z klientem której jest najwięcej, to wcale tak dużo tych ofert nie ma. 

Ciężko uwierzyć w to co piszesz. Znając 2 języki biegle nawet jeśli ma się cechy autyzmu można dostać dobra prace. Takich ludzi jest bardzo, bardzo malo wbrew pozorom.  Firmy potrzebują dobrych specjalistów z fachem w ręku. Już 10 lat temu gdy szukałam pierwszej pracy, rekruterzy powtarzali że za dużo jest ludzi z słabymi studiami i rozbuchanym  ego. Każdego można naprostowac więc firmy inwestują w wartościowych pracowników. Moja koleżanka znała tylko biegle angielski i dostała dobra pracę w renomowanej firmie, pomimo tikow nerwowych, i zacinania się. Tam ja wysłali ma kursy cauchingu, potem sama zainwestowała w specjalistów i teraz wpisuje się w "normy". Twoja koleżanka może po prostu w ogóle nie wysyła cv? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mariola37
19 minut temu, Gość Aaa napisał:

Ciężko uwierzyć w to co piszesz. Znając 2 języki biegle nawet jeśli ma się cechy autyzmu można dostać dobra prace. Takich ludzi jest bardzo, bardzo malo wbrew pozorom.  Firmy potrzebują dobrych specjalistów z fachem w ręku. Już 10 lat temu gdy szukałam pierwszej pracy, rekruterzy powtarzali że za dużo jest ludzi z słabymi studiami i rozbuchanym  ego. Każdego można naprostowac więc firmy inwestują w wartościowych pracowników. Moja koleżanka znała tylko biegle angielski i dostała dobra pracę w renomowanej firmie, pomimo tikow nerwowych, i zacinania się. Tam ja wysłali ma kursy cauchingu, potem sama zainwestowała w specjalistów i teraz wpisuje się w "normy". Twoja koleżanka może po prostu w ogóle nie wysyła cv? 

Wiesz, ja też znam osoby z pewnymi defektami które mają normalne, dobrze płatne prace. Ale one nie mają w głowie takiego bagna, jak ta moja koleżanka. My nie mamy np tak waskiej specjalizacji żeby inwestować w kogoś zwłaszcza już na początku. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktosik

strasznie głupi temat watku, wpierający rzecz,y które w zyciu wielu ludzi nie mają miejsca.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 godziny temu, Gość gość napisał:

KAŻDY człowiek zazdrości. Zazdrość jest wpisana w ludzką naturę i napędza do działania, zazwyczaj. Gorzej jak osoba której zazdrościmy w żaden sposób nie zapracowała na to co ma, jej to po prostu zostało dane za nic. Wtedy trudno nie czuć się sfrutrowanym. Ale co ktoś, kto nigdy nie zaznał biedy, może o tym wiedzieć

Ale nie kazdy ma takie komplesy. I nie. Nie jest wcale gorzej jak ktos ma od nas lepiej przez fart. Nigdy w zyciu nie bylam tak zawistna zeby zerwac znajomosc bo kogos realia sa inne niz moje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Mariola37 napisał:

Wiesz, ja też znam osoby z pewnymi defektami które mają normalne, dobrze płatne prace. Ale one nie mają w głowie takiego bagna, jak ta moja koleżanka. My nie mamy np tak waskiej specjalizacji żeby inwestować w kogoś zwłaszcza już na początku. 

 

Kolezanka moglaby isc na terpie, popracowac nad prowadzeniem rozmow z pracodawcami, nabrac bardziej elastycznych umiejetnosci...

Jej sytuacja to jej wina. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mariola37
25 minut temu, Gość Gość napisał:

Kolezanka moglaby isc na terpie, popracowac nad prowadzeniem rozmow z pracodawcami, nabrac bardziej elastycznych umiejetnosci...

Jej sytuacja to jej wina. 

Moim zdaniem to kwestia kombinacji pewnych cech charakteru i życia jakie miała. Nie kwestia winy, przecież w teorii niczego jej nie brakuje. Problem jest w głowie, tak silny ze go widać w rozmowie z nią. Ona jest typem mega pesymisty, mało co ją cieszy, mało co uważa za sukces (przede wszystkim względem siebie, uważa że studia każdy może skończyć, nauczyć się wszystkiego można i to żaden wyczyn), wiecznie smutna, zatroskana i zahukana. W pracy zrzucają na nią obowiązki bo się nie postawi, ma dobre wyniki ale żeby poszła po podwyżkę (ma podstawy moim zdaniem) to ona by się prędzej pod ziemię zapadła, oczywiście uważa że jest nieatrakcyjna i nie zasługuje na nic dobrego w życiu,plus nic jej w życiu nie wyjdzie. Trudny przypadek, w domu była przemoc psychiczna i ekonomiczna, była gnojona jednym słowem i jest bardzo, bardzo przekonana że na nic w życiu nie zasługuje. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
6 minut temu, Gość Mariola37 napisał:

Moim zdaniem to kwestia kombinacji pewnych cech charakteru i życia jakie miała. Nie kwestia winy, przecież w teorii niczego jej nie brakuje. Problem jest w głowie, tak silny ze go widać w rozmowie z nią. Ona jest typem mega pesymisty, mało co ją cieszy, mało co uważa za sukces (przede wszystkim względem siebie, uważa że studia każdy może skończyć, nauczyć się wszystkiego można i to żaden wyczyn), wiecznie smutna, zatroskana i zahukana. W pracy zrzucają na nią obowiązki bo się nie postawi, ma dobre wyniki ale żeby poszła po podwyżkę (ma podstawy moim zdaniem) to ona by się prędzej pod ziemię zapadła, oczywiście uważa że jest nieatrakcyjna i nie zasługuje na nic dobrego w życiu,plus nic jej w życiu nie wyjdzie. Trudny przypadek, w domu była przemoc psychiczna i ekonomiczna, była gnojona jednym słowem i jest bardzo, bardzo przekonana że na nic w życiu nie zasługuje. 

 

W teorii wiele jej brakuje. Brakuje jej umiejetnosci profesjonalnej rozmowy, brakuje jej bardziej uniwersalnych umiejetnosci. To, ze jej dziecinstwo tlumaczy jej zachowanie w zaden sposob nie usprawiedliwia tego, ze jako dorosla kobieta nie idzie na terpie. Jakby miala raka to tez nie bylaby jej wina, ze nie poszla do lekarza?

I teraz takie pytanie...skoro nie robi nic zeby poprawic swoja sytuacje to dlaczego cos ma sie jej nalezec? Sa ludzie ktorzy pazurami walczyli zeby zyc z trauma, zeby pozbyc sie depresji i kompleksow. Dlaczego to jej ma sie cos nalezec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×