Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kalendarz

Mam 20 lat i boję się życia.

Polecane posty

Gość Kalendarz

Mam 20 lat, w maju kończę szkołę i boję się pójść do pracy zacząć dorosłe życie. Na studia nie pójdę, bo wiem że nie zdam matury. Nie mam prawa jazdy, ani nigdy nie miałam chłopaka. Przeraża mnie życie. Nie wiem co mam robić po szkole boję się znaleźć sobie pracy, zacząć dorosłe życie. Przygniata mnie świadomość że moi rówieśnicy mają prawojazdy, zaczynają się sami utrzymywać, wyjeżdżają na studia do innego miasta, są w związkach, mają dzieci, planują ślub, żyją... Przerasta mnie wizja dorosłego życia i ciągle pytania: "co dalej?", "na jakie studia?", "a masz chłopaka?", "czemu nie masz prawka?" itp. Przy rozmowach z obcymi ludźmi dopada mnie strach, jestem całą spocona, serce bije jak szalone boję się że powiem coś nie tak, że nie będę potrafiła się wysłowić, że osoba z którą rozmawiam mnie nie zrozumie. Dopada mnie rozpacz przy każdej rozmowie o przyszłości i świadomość że jestem inna, niż moi rówieśnicy, nie do rozwinięta. Matka ostatnio zaczęła temat o chłopaku, dzieciach. I gdy odpowiedziałam, że mnie ten temat nie interesuje stwierdziła że "to nie jest normalne". Coraz częściej przed snem zastanawiam się jak bezie wyglądała moja przyszłość na starość i zawsze dochodzę do wniosku że umrę samotnie, w nędzy i nikt nie będzie po mnie płakać. Mentalnie jestem dzieckiem mam czasem przebłyski dorosłości ale tylko w sytuacjach krytycznych. Potrafię zrobić zakupy, uprać, ugotować, posprzątać radzę sobie sama ale gdy dochodzi do kontaktu z innymi ludźmi w takich sytuacjach jak np. wizyta u lekarza nowego u którego nigdy nie byłam zaczynam się steresować. Do tego do dochodzi jeszcze świadomość tego, że moja młodsza o 8 lat siostra ma chłopaka, wychodzi ze znajomymi. A ja siedzę w domu bo boję się ludzi. I nie wiem co będzie dalej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
2 godziny temu, Gość Kalendarz napisał:

Mam 20 lat, w maju kończę szkołę i boję się pójść do pracy zacząć dorosłe życie. Na studia nie pójdę, bo wiem że nie zdam matury. Nie mam prawa jazdy, ani nigdy nie miałam chłopaka. Przeraża mnie życie. Nie wiem co mam robić po szkole boję się znaleźć sobie pracy, zacząć dorosłe życie. Przygniata mnie świadomość że moi rówieśnicy mają prawojazdy, zaczynają się sami utrzymywać, wyjeżdżają na studia do innego miasta, są w związkach, mają dzieci, planują ślub, żyją... Przerasta mnie wizja dorosłego życia i ciągle pytania: "co dalej?", "na jakie studia?", "a masz chłopaka?", "czemu nie masz prawka?" itp. Przy rozmowach z obcymi ludźmi dopada mnie strach, jestem całą spocona, serce bije jak szalone boję się że powiem coś nie tak, że nie będę potrafiła się wysłowić, że osoba z którą rozmawiam mnie nie zrozumie. Dopada mnie rozpacz przy każdej rozmowie o przyszłości i świadomość że jestem inna, niż moi rówieśnicy, nie do rozwinięta. Matka ostatnio zaczęła temat o chłopaku, dzieciach. I gdy odpowiedziałam, że mnie ten temat nie interesuje stwierdziła że "to nie jest normalne". Coraz częściej przed snem zastanawiam się jak bezie wyglądała moja przyszłość na starość i zawsze dochodzę do wniosku że umrę samotnie, w nędzy i nikt nie będzie po mnie płakać. Mentalnie jestem dzieckiem mam czasem przebłyski dorosłości ale tylko w sytuacjach krytycznych. Potrafię zrobić zakupy, uprać, ugotować, posprzątać radzę sobie sama ale gdy dochodzi do kontaktu z innymi ludźmi w takich sytuacjach jak np. wizyta u lekarza nowego u którego nigdy nie byłam zaczynam się steresować. Do tego do dochodzi jeszcze świadomość tego, że moja młodsza o 8 lat siostra ma chłopaka, wychodzi ze znajomymi. A ja siedzę w domu bo boję się ludzi. I nie wiem co będzie dalej. 

Powiem Ci tylko tyle że mam to samo, z tym że ja już mam 28 lat i ostatnie 8 po skończeniu szkoły to jeden wielki dramat, przegryw i wegetacja na bezrobociu, lęki jeszcze większe, aż sie leczyć nawet trzeba było z tego i terapie podjąć ale to i tak nic nie dało, jestem coraz bliżej s/a/m/o/b/ó/j/s/t/w/a i już z tym nawet nie walcze, widocznie tak ma być.

Jesteś słaby, nie dajesz rady, nie radzisz sobie? to zdychaj gdzieś tam pod płotem albo idź się obwieś i góvno to kogo obchodzi, nawet Pan Bóg ma człowieka w duuuppiiee i nie pomoże, to jest jedyny wniosek wyciągnięty po tych 8 latach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktosik

Nie rozmawiaj ze znajomymi. Nie będą Ci wmawiać, że nie masz prawka,  nie będą się chwalić swoimi chłopakami i dobrą pracą. Siedź w domu, najlepiej w jednym pokoju i rozmawiaj z nieznanymi ludźmi przez kompa. Bezpieczeństwo dobrego samopoczucia masz zagwarantowane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
9 minut temu, Gość ktosik napisał:

Nie rozmawiaj ze znajomymi. Nie będą Ci wmawiać, że nie masz prawka,  nie będą się chwalić swoimi chłopakami i dobrą pracą. Siedź w domu, najlepiej w jednym pokoju i rozmawiaj z nieznanymi ludźmi przez kompa. Bezpieczeństwo dobrego samopoczucia masz zagwarantowane.

tak, ale żyć za coś trzeba, a rodzice wiecznie utrzymywać nie będą, zresztą mnie to już to wlasnie zżera od środka że jestem dla nich tylko i wyłącznie problemem i ciężarem, bo żyć nie potrafie, przełamać sie nie potrafie, iść do pracy nie potrafie by mieć swoje pieniądze i samemu sie utrzymywać, właśnie ta presja ze jestem ciężarem rozwala mnie od środka najbardziej i popycha do samobója, no chyba ze ktoś jest totalnie wypruty z emocji i ma to głęboko w dupie i niczym się nie przejmuje, ale zazwyczaj nie radzące sobie w życiu osoby są bardzo wrażliwe więc ciężko mieć w,y,je,b,a,n,e

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karola

Ja też tak mam.To się nazywa stany lękowe , depresja lub nerwica ( zależy co dokładnie zdiagnozuje lekarz.Idz do psychiatry uwierz to Ci pomoże ...lepszy zaleczony lęk niż zamartwianie się non stop.Ja jestem po 30 też nie mam prawka nie pracuję mam kochającego męża który mnie rozumie i o mnie dba...Każdego dnia walczę ze swoim lękiem żeby wyjść do ludzi z domu ale po lekach jest lepiej...ja to mam przez traumę w dzieciństwie.Mowie serio idź do lekarza i walcz o siebie dziewczyno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kami
3 godziny temu, Gość Kalendarz napisał:

Mam 20 lat, w maju kończę szkołę i boję się pójść do pracy zacząć dorosłe życie. Na studia nie pójdę, bo wiem że nie zdam matury. Nie mam prawa jazdy, ani nigdy nie miałam chłopaka. Przeraża mnie życie. Nie wiem co mam robić po szkole boję się znaleźć sobie pracy, zacząć dorosłe życie. Przygniata mnie świadomość że moi rówieśnicy mają prawojazdy, zaczynają się sami utrzymywać, wyjeżdżają na studia do innego miasta, są w związkach, mają dzieci, planują ślub, żyją... Przerasta mnie wizja dorosłego życia i ciągle pytania: "co dalej?", "na jakie studia?", "a masz chłopaka?", "czemu nie masz prawka?" itp. Przy rozmowach z obcymi ludźmi dopada mnie strach, jestem całą spocona, serce bije jak szalone boję się że powiem coś nie tak, że nie będę potrafiła się wysłowić, że osoba z którą rozmawiam mnie nie zrozumie. Dopada mnie rozpacz przy każdej rozmowie o przyszłości i świadomość że jestem inna, niż moi rówieśnicy, nie do rozwinięta. Matka ostatnio zaczęła temat o chłopaku, dzieciach. I gdy odpowiedziałam, że mnie ten temat nie interesuje stwierdziła że "to nie jest normalne". Coraz częściej przed snem zastanawiam się jak bezie wyglądała moja przyszłość na starość i zawsze dochodzę do wniosku że umrę samotnie, w nędzy i nikt nie będzie po mnie płakać. Mentalnie jestem dzieckiem mam czasem przebłyski dorosłości ale tylko w sytuacjach krytycznych. Potrafię zrobić zakupy, uprać, ugotować, posprzątać radzę sobie sama ale gdy dochodzi do kontaktu z innymi ludźmi w takich sytuacjach jak np. wizyta u lekarza nowego u którego nigdy nie byłam zaczynam się steresować. Do tego do dochodzi jeszcze świadomość tego, że moja młodsza o 8 lat siostra ma chłopaka, wychodzi ze znajomymi. A ja siedzę w domu bo boję się ludzi. I nie wiem co będzie dalej. 

Walcz o siebie dziewczyno. Jak jest tak źle to zgłoś się do lekarza psycholog albo psychiatra tp nic złego a napewno ci pomoże. Nie musi nikt o tym wiedzieć jak co. Choć to żaden wstyd. Teraz jest Ci ciężko ale masz dopiero 20lat i wszystko przed Tobą. Tylko się nie zamykaj w dosłownym i przenośnym tego słowa znaczeniu. Będe trzymać za Ciebie kciuki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
10 minut temu, Gość Karola napisał:

Ja też tak mam.To się nazywa stany lękowe , depresja lub nerwica ( zależy co dokładnie zdiagnozuje lekarz.Idz do psychiatry uwierz to Ci pomoże ...lepszy zaleczony lęk niż zamartwianie się non stop.Ja jestem po 30 też nie mam prawka nie pracuję mam kochającego męża który mnie rozumie i o mnie dba...Każdego dnia walczę ze swoim lękiem żeby wyjść do ludzi z domu ale po lekach jest lepiej...ja to mam przez traumę w dzieciństwie.Mowie serio idź do lekarza i walcz o siebie dziewczyno.

 

2 minuty temu, Gość Kami napisał:

Walcz o siebie dziewczyno. Jak jest tak źle to zgłoś się do lekarza psycholog albo psychiatra tp nic złego a napewno ci pomoże. Nie musi nikt o tym wiedzieć jak co. Choć to żaden wstyd. Teraz jest Ci ciężko ale masz dopiero 20lat i wszystko przed Tobą. Tylko się nie zamykaj w dosłownym i przenośnym tego słowa znaczeniu. Będe trzymać za Ciebie kciuki:)

Ja mam już za sobą 4 terapie i ładnych kilka lat brania leków przeciwlękowych. Skutek ostateczny? żadny... wciąż jest tak samo, leki troche pomagają ale nie na tyle by się ostatecznie przełamać by żyć, choćby spróbować iść do pracy itd Mam tylko przez te terapie wielu znajomych, 99% z nich mimo że już minęły lata od momentu kiedy spotkaliśmy się na terapii, nadal boryka się ze swoimi problemami. Prawda jest taka że mało kto z tego wychodzi, to tylko takie pieprzenie i złudne dawanie nadziei

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona

Wiesz, pod koniec studiów też byłam przerażona, miałam wtedy jakaś depresję, przesiedziałam w domu pół roku i przytyłam 10 kg, co mi pomogło? Pójście na staz, potem szybko pierwsza praca, życie po prostu samo mnie wciągnęło. Warto też zadbać o siebie, schudnąć, zadbać o paznokcie, fajnie się umalować, ubrać, to daje dużo pewności siebie. Myślę że jak dostaniesz prace to zobaczysz że dorosłe życie nie jest takie straszne. Będziesz zarabiać własne pieniądze , z czasem będzie coraz lepiej. Pierwszego chłopaka miałam w wieku..... 28 lat ;), potem kolejnego, teraz mam męża i dziecko późno bo w wieku 37 lat ale co z tego. Ty też nie musisz w wieku 20 lat mieć wszystkiego. Ja też miałam z prawkiem przeboje, zdawałam aż 7 razy ale zawzięłam się i zdałam, w ciągu 15 lat jeżdżenia mialam tylko 2 mandaty za parkowanie. Masz dopiero 20 lat, z mojego punktu widzenia jesteś jeszcze dzieckiem, prawie dorosła ale jeszcze dziecko. Masz całe życie żeby osiągnąć to co napisałaś. Głowa do gory, z każdym dniem będziesz zdobywać nowe doświadczenia w dorosłym życiu i już wkrótce zaczniesz się cieszyć że jesteś niezalezna, dorosła, możesz wyjechać i mieszkać gdzie chcesz, ciesz się że jestes taka młoda, ja Ci zazdroszczę tych wielu lat przed Tobą i fajnych doswiadczen, powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
10 minut temu, Gość Ona napisał:

Wiesz, pod koniec studiów też byłam przerażona, miałam wtedy jakaś depresję, przesiedziałam w domu pół roku i przytyłam 10 kg, co mi pomogło? Pójście na staz, potem szybko pierwsza praca, życie po prostu samo mnie wciągnęło. Warto też zadbać o siebie, schudnąć, zadbać o paznokcie, fajnie się umalować, ubrać, to daje dużo pewności siebie. Myślę że jak dostaniesz prace to zobaczysz że dorosłe życie nie jest takie straszne. Będziesz zarabiać własne pieniądze , z czasem będzie coraz lepiej. Pierwszego chłopaka miałam w wieku..... 28 lat ;), potem kolejnego, teraz mam męża i dziecko późno bo w wieku 37 lat ale co z tego. Ty też nie musisz w wieku 20 lat mieć wszystkiego. Ja też miałam z prawkiem przeboje, zdawałam aż 7 razy ale zawzięłam się i zdałam, w ciągu 15 lat jeżdżenia mialam tylko 2 mandaty za parkowanie. Masz dopiero 20 lat, z mojego punktu widzenia jesteś jeszcze dzieckiem, prawie dorosła ale jeszcze dziecko. Masz całe życie żeby osiągnąć to co napisałaś. Głowa do gory, z każdym dniem będziesz zdobywać nowe doświadczenia w dorosłym życiu i już wkrótce zaczniesz się cieszyć że jesteś niezalezna, dorosła, możesz wyjechać i mieszkać gdzie chcesz, ciesz się że jestes taka młoda, ja Ci zazdroszczę tych wielu lat przed Tobą i fajnych doswiadczen, powodzenia.

pierdu pierdu będzie wiosna, łatwo sie mówi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aaa

Zmienisz nastawienie jak ci bieda zajrzy w oczy. Narazie jesteś u rodziców, nie martwisz się co jeść, gdzie spać, i mas dużo czasu na negatywne myśli. 

Nie bój się ludzi bo po pierwsze: wcale ich nie obchodzisz, nawet jeśli powiesz coś głupiego to za 5 minut ich to noe będzie obchodzić. Ludzie sa w 99proc zajęci myśleniem o sobie

akurat w facetów i pieluchy się nie pchaj, to ci nie jest teraz potrzebne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aaa

Jeśli dzisiaj zaczniesz pracować w jakiejś nawet nieciekawej branży to za 10 lat już możesz mieć osiągnięcia na koncie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aaa
1 godzinę temu, Gość gosc napisał:

Powiem Ci tylko tyle że mam to samo, z tym że ja już mam 28 lat i ostatnie 8 po skończeniu szkoły to jeden wielki dramat, przegryw i wegetacja na bezrobociu, lęki jeszcze większe, aż sie leczyć nawet trzeba było z tego i terapie podjąć ale to i tak nic nie dało, jestem coraz bliżej s/a/m/o/b/ó/j/s/t/w/a i już z tym nawet nie walcze, widocznie tak ma być.

Jesteś słaby, nie dajesz rady, nie radzisz sobie? to zdychaj gdzieś tam pod płotem albo idź się obwieś i góvno to kogo obchodzi, nawet Pan Bóg ma człowieka w duuuppiiee i nie pomoże, to jest jedyny wniosek wyciągnięty po tych 8 latach

Ale ktoś cię utrzymuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Też tak miałam i jeszcze momentami mam.... Musisz skorzystać z pomocy specjalisty ale też probowac zrobić cos z życiem. Zastanów się co byś chciała robić? Jaki masz zawód? Ja się przełamałam i pojechałam do pracy za granicę, poznałam chłopaka miłość ślub dzieci, teraz małżeństwo mi się sypie i żałuję że w to poszłam bo gdybym dłużej popracowała miałabym mieszkanie i gdzie się podziać. Moja rada znajdź pracę zobaczysz że nie będzie źle poznasz ludzi itp.... Postaw sobie jakiś malutki cel i dąż do jego realizacji później kolejny i kolejny. Przede wszystkim postaw na samodzielność w dzisiejszych czasach mąż to słaba stabilizacja, lepiej stać pewnie na nogach bo gdy pojawią się dzieci a małżeństwo nie daj Boże posypie wtedy dopiero jest ciężko.Powodzenia. I nie daj sobie wmówić że facet to główny cel w zyciu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Przykre ale masz bardzo tępych rodziców że nie potrafią się postawić na twoim miejscu i cie wspierać. Głowa do góry jesteś młoda, fajna dziewczyna dasz radę. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak dużo osób m a podobny problem, wyjdź do ludzi uśmiechnij się i będzie ok. Wiem że to trudne bo sama mam ciężki okres w życiu. Trzymam za ciebie kcouki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa

Jesteś bardzo młoda, za młoda na poważne związki, śluby i dzieci.

przede wszystkim idź do psychologa, naprawdę to żaden wstyd, a prawie na pewno Ci pomoże. wygadanie się, popłakanie się przed kims, kto nie ocenia, nie wysmieje, a wysłucha i obiektywnie doradzi i nikomu nie powie, jest bezcenne.

A prawo jazdy? nie przejmowalabym się tym. naprawdę. Można życ bez tego. przykladem jesteśmy ja i mój mąż  - 36 i 38 lat, nie mamy prawa jazdy, nie czuliśmy nigdy potrzeby, nie przeszkadza nam to w podrózowaniu  po Polsce i poza nią. Mamy dobre prace całkiem nieźle platne, prawo jazdy nei jest gwarancją super pracy i zarobków (przeważnie, na pewno są zawdoy gdzie prawo jazdy jet wtmagane, oprócz oczywiście bycia kierowcą rozmaitych pojazdów).

pozdrawiam cieplutko i mówię Ci, moja droga, idź do psychiatry!!! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Pierwsze co widzę to, że masz bardzo niską samoocenę i brak wiary w siebie. Dlaczego? Dlaczego uważasz, że nie zdasz matury, nie znajdziesz pracy, faceta? Musisz uwierzyć w siebie, w swoje umiejętności, możliwości. Jesteś młoda, wszystko przed Tobą. Jeżeli z jakiegoś powodu nie zdasz matury to są szkoły policealne, ale zdasz jeżeli się przyłożysz. Zastanów się co Ty chciałabys robić, czy zależy Ci na studiach? Widzisz się w jakimś zawodzie? Facetem i prawkiem się teraz nie zajmuj. Skup się na szkole, skończ ją jak najlepiej. Porozmawiaj z kimś o swoich lekach, może rodzice cię wespra, może specjalista. Wszystko się poukłada, ale nie zostawaj sama z problemami, które Cię niszczą. Sama jestem mamą, moja córka jest trochę mlodsza, ale też już dorosła i też miewa pesymistyczne myśli. Zawsze ją wspieram i wiem, że będzie dobrze. W liceum sama miałam kryzysy i lęki i też mama mnie wspierała. To najważniejsze mieć kogoś kto wesprze, doda otuchy. Nie bój się i nie wstydź mówić o swoich obawach. Trzymaj się i nie załamuj. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Strach jest złodziejem marzeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
2 godziny temu, Gość Gosc napisał:

Też tak miałam i jeszcze momentami mam.... Musisz skorzystać z pomocy specjalisty ale też probowac zrobić cos z życiem. Zastanów się co byś chciała robić? Jaki masz zawód? Ja się przełamałam i pojechałam do pracy za granicę, poznałam chłopaka miłość ślub dzieci, teraz małżeństwo mi się sypie i żałuję że w to poszłam bo gdybym dłużej popracowała miałabym mieszkanie i gdzie się podziać. Moja rada znajdź pracę zobaczysz że nie będzie źle poznasz ludzi itp..

No własnie, z tym wychodzeniem do ludzi i zmianami bywa róznie. 

Ja tez siedziałam głównie w chacie, ale mam cięzką sytuacje bo sie zajmuje osoba chorą. ale zrobiłam sie b aktywna, remontowałam, wynajęłam pokoje na górze domu, jakis taki przypływ energii miałam. Wyszłam do ludzi, chodzilam na rózne zajęcia sportowe. Znalazłam b miłego pana na pokój, i potem nastepne osoby. Pan sie okazał nie taki miły- agresywny alkoholik, kombinator i cwaniak, który po finalnym wyrzuceniu go zarzeka sie, ze wysle donosy gdzie sie da i mnie pusci z torbami, zrobi ze odbiora mi dziecko. Na tych zajęciach co chodziłam, zostałam obgadana w makabryczny sposób tak ze sie ludzie do mnie nie odzywaja. Zaczęło  powodzic mi sie dobrze, wiec jeden sasiad tez chyba na tym tle robi złosliwosci. 

Często tak myslę, ze lepiej jednak taki pustelniczy tryb zycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spokój 83

Wszystko się zmieni daj sobie czas nic na siłę uda to się uda nie to nie próbuje co będzie to będzie banał wiem ale tak jest... Boimy się poniżenia że ktoś zobaczy w nas człowieka z błędami przecież  nam się wszystko udaje że jesteśmy  pewni siebie a tu nie tak... ja na pierwszą rozmowę o pracy tak się bałam serce waliło jak młot przed drzwiami powiedziałam jezu ufam tobie... a pani już spóźniła się i kogoś przyjęliśmy na drugą do przyszłego pracodawcy na pytanie jak się pani widzi w naszej pracy powiedziałam że nie widzę jak będę dobra to Pan mnie zostawi jak będzie źle to mnie zwolni w końcu pan jest szefem on się uśmiechnol dam ci szanse i nikt tak dawno nie był szczery tak powiedział i pracowałam a dumna byłam że ho ho dla każdego gdzieś jest miejsce nie mogą na świecie być idealni ludzie my też jesteśmy potrzebni świat byłby nudny i przewidywalny... Praca to tylko element życia trza zarobić na chleb reszta dla mnie jest życiem.... Rodzina i te drobne rzeczy które niby nie zwyczajne jak książki spacer wiosną obiad u babci spotkania doceniam że jestem zdrowa bo są ludzie którzy naprawdę mają ciężko itp... Teraz ludzie patrzą przez pryzmat pieniądz muszę mieć byby kupić fajny ciuch by na insta czy Facebooku ktoś to zobaczył? Jaki jestem cool... I mam udawane cudowne życie... Ja niemam Facebook insta.... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Gdy miałam 20 lat nie myślałam o dzieciach i zakładaniu rodziny, ani nikt z moich znajomych. Sami byliśmy dziećmi. Chyba wywodzisz się z jakiegoś biednego środowiska, więc równaj w górę, nie pakuj się w pieluchy jak biedota zanim jeszcze zaczniesz porządnie żyć. Nie myśl od razu o planowaniu całego życia. Po kolei. Skup się na maturze. Czemu masz jej niby nie zdać?! Jeszcze masz czas, żeby się uczyć. Skup na tym wszystkie swoje siły zamiast "przeżuwać" w głowie tematy zastępcze, jak zakładanie rodziny. Jak nie zdasz to nie koniec świata,ale póki co wyluzuj i spróbuj. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
12 godzin temu, Gość gosc napisał:

No własnie, z tym wychodzeniem do ludzi i zmianami bywa róznie. 

Ja tez siedziałam głównie w chacie, ale mam cięzką sytuacje bo sie zajmuje osoba chorą. ale zrobiłam sie b aktywna, remontowałam, wynajęłam pokoje na górze domu, jakis taki przypływ energii miałam. Wyszłam do ludzi, chodzilam na rózne zajęcia sportowe. Znalazłam b miłego pana na pokój, i potem nastepne osoby. Pan sie okazał nie taki miły- agresywny alkoholik, kombinator i cwaniak, który po finalnym wyrzuceniu go zarzeka sie, ze wysle donosy gdzie sie da i mnie pusci z torbami, zrobi ze odbiora mi dziecko. Na tych zajęciach co chodziłam, zostałam obgadana w makabryczny sposób tak ze sie ludzie do mnie nie odzywaja. Zaczęło  powodzic mi sie dobrze, wiec jeden sasiad tez chyba na tym tle robi złosliwosci. 

Często tak myslę, ze lepiej jednak taki pustelniczy tryb zycia

Co to znaczy zaczelo ci sie dobrze powodzic ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paris
21 godzin temu, Gość Kalendarz napisał:

Mam 20 lat, w maju kończę szkołę i boję się pójść do pracy zacząć dorosłe życie. Na studia nie pójdę, bo wiem że nie zdam matury. Nie mam prawa jazdy, ani nigdy nie miałam chłopaka. Przeraża mnie życie. Nie wiem co mam robić po szkole boję się znaleźć sobie pracy, zacząć dorosłe życie. Przygniata mnie świadomość że moi rówieśnicy mają prawojazdy, zaczynają się sami utrzymywać, wyjeżdżają na studia do innego miasta, są w związkach, mają dzieci, planują ślub, żyją... Przerasta mnie wizja dorosłego życia i ciągle pytania: "co dalej?", "na jakie studia?", "a masz chłopaka?", "czemu nie masz prawka?" itp. Przy rozmowach z obcymi ludźmi dopada mnie strach, jestem całą spocona, serce bije jak szalone boję się że powiem coś nie tak, że nie będę potrafiła się wysłowić, że osoba z którą rozmawiam mnie nie zrozumie. Dopada mnie rozpacz przy każdej rozmowie o przyszłości i świadomość że jestem inna, niż moi rówieśnicy, nie do rozwinięta. Matka ostatnio zaczęła temat o chłopaku, dzieciach. I gdy odpowiedziałam, że mnie ten temat nie interesuje stwierdziła że "to nie jest normalne". Coraz częściej przed snem zastanawiam się jak bezie wyglądała moja przyszłość na starość i zawsze dochodzę do wniosku że umrę samotnie, w nędzy i nikt nie będzie po mnie płakać. Mentalnie jestem dzieckiem mam czasem przebłyski dorosłości ale tylko w sytuacjach krytycznych. Potrafię zrobić zakupy, uprać, ugotować, posprzątać radzę sobie sama ale gdy dochodzi do kontaktu z innymi ludźmi w takich sytuacjach jak np. wizyta u lekarza nowego u którego nigdy nie byłam zaczynam się steresować. Do tego do dochodzi jeszcze świadomość tego, że moja młodsza o 8 lat siostra ma chłopaka, wychodzi ze znajomymi. A ja siedzę w domu bo boję się ludzi. I nie wiem co będzie dalej. 

Może zacznij od małych rzeczy jeszcze w trakcie szkoły tzn. dorywczo np. roznoszenie ulotek? Zaczynamy od małych rzeczy stopniowo zwiększając wymagania od siebie🙂 Rozumiem , że taki stan ducha jaki jest teraz paraliżuje cię? Diabeł (praca) nie taki straszny jak go malują. Jak w pierwszej pracy się nie uda, to będzie następna🙂 Jesteś młoda, masz prawo do popełniania błędów. Będzie dobrze, tak myślę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość htrh

O, to to! Coś takiego chciałam napisać, co osoba wyżej.

Więcej działaj, żeby znaleźć jakąkolwiek pracę, a mniej się zastanawiaj. Chyba każdy boi się na początku mniej lub bardziej. Reszta będzie się układać, i tak nie przewidzisz wszystkiego i jak to zostało napisane, do błędów też masz prawo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
10 godzin temu, Gość Gość napisał:

Co to znaczy zaczelo ci sie dobrze powodzic ?

ze miałam w miare finansowo. Ludzie zazdroszcza wszystkiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Nie bardzo rozumiem. Ty masz 20 lat i młodsza o 8 lat czyli 12-letnia dziewczynka ma chłopaka ?

Może czas aby rodzice się tym zainteresowali, bo to nie jest normalne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Autorko miałam to samo i te same problemy. Też w twoim wieku nie miałam żadnego chłopaka. Mam dziś 39 lat. Mam męża dziecko, pracuję. Co by ci tu napisać. Nie patrz na rodziców, bo już widać, że nie dają oni ci należytego wsparcia. Powinni cie akceptować a nie oceniać. W takim więc razie musisz przestać się interesować tym co oni mają do powiedzenia skoro nie mają do powiedzenia nic mądrego. Nie oglądaj sie też na znajomych jak im wszystko wielce wychodzi. Cwaniaków na tym świecie jest multum. Ludzie są różnoracy i takie osoby jak ty też chodzą po tym świecie i też zasługują na wiele. Nie głów się nad tym, że nie masz chłopaka. To nie jest żaden przymus by go mieć. To chory ...y świat to wmawia. Jest mnóstwo ludzi którzy nie żyją w parze i korzystają z życia tak jak się da. Nie mają też z tego powodu żadnego uczucia by z nimi coś było nie tak. Znam wiele takich osób osobiście. Jeżeli bardzo cie dręczy brak tego chłopaka to podstawą by nawiązać relację jest przyjaźń, wspólny język. Pod tym kątem się za to zabieraj. Każdy gdzieś na świecie ma kogoś z kim się uda nawiązać wspólny język tylko często topografia jest zbyt duża by się na te bratnią dusze natknąć. Jak będziesz dużo wychodzić z domu i starać się nawiązywać komunikacje to nie ma co prawda gwarancji ale szansa na to się zwiększa. Wsłuchaj się w siebie co byś chciała w życiu robić co cię interesuje i po prostu ćwicz obracanie się w takiej branży. Tylko musi to być coś co naprawde ciebie interesuje, a nie rodziców znajomych czy społeczeństwo. Jesteś młoda i wolna a więc co za tym idzie jesteś zdrowa i wolna czasowo. Możesz więc angażować się w różnorakie pomysły. Gromadź pomysły i próbuj, próbuj, próbuj, próbuj, próbuj..... Nie możesz się zrażać niepowodzeniami, nawet gdyby było ich sto i miało to trwać latami, ponieważ zrażanie się nic nie daje. Wszystko zależy od środowiska. Jeżeli w jednym środowisku cię odrzucą to próbuj w drugim, jak w drugim to samo to w trzecim, jak w trzecim nie wyjdzie to w czwartym itd. itd. Za którymś razem w końcu coś zaskoczy. Szukaj możliwości aby wychodzić z domu i się rozwijać, zapoznawać różne że tak nazwę światy. Oczywiście są osoby którym w życiu jest 50 razy ciężej i temu nie ma co zaprzeczać, ale to nie oznacza, że takie osoby mają się poddawać, dołować, bo co to ma niby dawać? Nic. Po prostu działaj i tyle. Za dużo rozmyślasz

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
Dnia 22.01.2020 o 17:22, Gość gosc napisał:

Powiem Ci tylko tyle że mam to samo, z tym że ja już mam 28 lat i ostatnie 8 po skończeniu szkoły to jeden wielki dramat, przegryw i wegetacja na bezrobociu, lęki jeszcze większe, aż sie leczyć nawet trzeba było z tego i terapie podjąć ale to i tak nic nie dało, jestem coraz bliżej s/a/m/o/b/ó/j/s/t/w/a i już z tym nawet nie walcze, widocznie tak ma być.

Jesteś słaby, nie dajesz rady, nie radzisz sobie? to zdychaj gdzieś tam pod płotem albo idź się obwieś i góvno to kogo obchodzi, nawet Pan Bóg ma człowieka w duuuppiiee i nie pomoże, to jest jedyny wniosek wyciągnięty po tych 8 latach

A byłaś kiedykolwiek naprawde blisko Boga? Nie mam na myśli modlenia się o swoje osobiste życzenia i jednocześnie robienia sobie żywnie co się chce, a rzeczy typu spowiedź, komunia to tylko dla katoli, bo z takim podejściem to skuteczność modlitwy może być naprawde kiepska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dnia 22.01.2020 o 14:35, Gość Kalendarz napisał:

Mam 20 lat, w maju kończę szkołę i boję się pójść do pracy zacząć dorosłe życie. Na studia nie pójdę, bo wiem że nie zdam matury. Nie mam prawa jazdy, ani nigdy nie miałam chłopaka. Przeraża mnie życie. Nie wiem co mam robić po szkole boję się znaleźć sobie pracy, zacząć dorosłe życie. Przygniata mnie świadomość że moi rówieśnicy mają prawojazdy, zaczynają się sami utrzymywać, wyjeżdżają na studia do innego miasta, są w związkach, mają dzieci, planują ślub, żyją... Przerasta mnie wizja dorosłego życia i ciągle pytania: "co dalej?", "na jakie studia?", "a masz chłopaka?", "czemu nie masz prawka?" itp. Przy rozmowach z obcymi ludźmi dopada mnie strach, jestem całą spocona, serce bije jak szalone boję się że powiem coś nie tak, że nie będę potrafiła się wysłowić, że osoba z którą rozmawiam mnie nie zrozumie. Dopada mnie rozpacz przy każdej rozmowie o przyszłości i świadomość że jestem inna, niż moi rówieśnicy, nie do rozwinięta. Matka ostatnio zaczęła temat o chłopaku, dzieciach. I gdy odpowiedziałam, że mnie ten temat nie interesuje stwierdziła że "to nie jest normalne". Coraz częściej przed snem zastanawiam się jak bezie wyglądała moja przyszłość na starość i zawsze dochodzę do wniosku że umrę samotnie, w nędzy i nikt nie będzie po mnie płakać. Mentalnie jestem dzieckiem mam czasem przebłyski dorosłości ale tylko w sytuacjach krytycznych. Potrafię zrobić zakupy, uprać, ugotować, posprzątać radzę sobie sama ale gdy dochodzi do kontaktu z innymi ludźmi w takich sytuacjach jak np. wizyta u lekarza nowego u którego nigdy nie byłam zaczynam się steresować. Do tego do dochodzi jeszcze świadomość tego, że moja młodsza o 8 lat siostra ma chłopaka, wychodzi ze znajomymi. A ja siedzę w domu bo boję się ludzi. I nie wiem co będzie dalej. 

Zamiast użalać się nad sobą zacznij się uczyć do matury a nie płaczesz nad sobą, ze jej nie zdasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×