Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nie chce mi się wychodzić z domu, do tych ludzi z wykrzywionymi gebami w sklepach, w autobusach, na ulicy. Mam wrażenie że oni wszyscy pozabijaliby się nawzajem. Mowa o Warszawie. Miał ktoś tak?

Polecane posty

Gość gość

Co ciekawe jak żyłam w Krakowie to tylko czasami miałam takie wrażenie, np.po przejażdżce tramwajem ze starszymi paniami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kkjh

Po pierwsze od razu widać, że ci się zwyczajnie w Warszawie nie podoba. I faworyzujesz Kraków... Ja nie zauważyłam tego że w Krakowie ludzie jakby milsi z wyglądu, tak samo w obu miejscach...Nie ma sensu z góry źle nastawiać się do ludzi, których się nie zna zupełnie. To do niczego dobrego nie prowadzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iiiw

Tak zimą.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 minutę temu, Gość Iiiw napisał:

Tak zimą.. 

No a teraz właśnie jest zima. I dokładnie tak jest jak opisuje autorka. Te wykrzywione pyski. Wychodzi na to że życie w mieście jednak nie do końca się ludziom podoba. Poza tym jestem zdania że życie tyłu mrówek na takiej powierzchni musi wywoływać agresję. Człowiek potrzebuje do zdrowia psychicznego PRZESTRZENI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Poczatki fobii spolecznej. Niedobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
4 minuty temu, Gość Gość napisał:

Poczatki fobii spolecznej. Niedobrze.

Nie zgodziłabym się z tobą . Przejedź się zatłoczonym autobusem w godzinach szczytu i wtedy się z autorki smiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Oj, przeprowadziłam się z centrum Warszawy do domu pod Warszawą, miasto, ale trochę wieś chociaż zabudowa gęsta, tu jest jeszcze gorzej. Ci z nowych segmentów to hrabiostwo, a baba co zarysowała mi samochód na parkingu prawie mnie pobiła, że wezwałam policję zamiast przyjąć jej ofertę 100 złotych do kieszeni o życzyła wszystkiego najgorszego na święta 😂 Święta miałam udane jakby co. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majka

Widać Autorka jeszcze mnie nie spotkała, bo ja się na ogół uśmiecham. Chyba że, tak jak dziś, wali mi mokrym śniegiem w twarz, to wtedy nie 😛

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Skarpecia

Doskonale rozumiem autorkę - w metrze w Warszawie w godzinach szczytu połowa pasażerów ma miny jakby s. rała gwoździami, a druga połowa zachwouje się chamsko (przepychanki, blokowanie miejsca przy drzwiach). Gdy musiałam jeżdzić do pracy metrem, to często ostentacyjnie podrygiwałam w rytm muzyki w słuchawkach i wiele osób chciało mnie zabić wzrokiem :)) Jestem mega wdzięczna losowi za mieszkanie w centrum - praktycznie nie korzystam z komunikacji miejskiej, chodzę do pracy 30 min na piechotę, a do sklepu jadę autem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
57 minut temu, Gość Gość napisał:

Oj, przeprowadziłam się z centrum Warszawy do domu pod Warszawą, miasto, ale trochę wieś chociaż zabudowa gęsta, tu jest jeszcze gorzej. Ci z nowych segmentów to hrabiostwo, a baba co zarysowała mi samochód na parkingu prawie mnie pobiła, że wezwałam policję zamiast przyjąć jej ofertę 100 złotych do kieszeni o życzyła wszystkiego najgorszego na święta 😂 Święta miałam udane jakby co. 

Ja przeprowadziłam się ze wsi pod Warszawą do Warszawy i potwierdzam. Za Warszawą ludzie są jeszcze bardziej sfrustrowani. Ludzie na siebie donoszą, zgrywają wielkie panstwo, wszystkich traktują z góry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

ja jakis czas temu jechałam busem do Kazimierza. Godzina drogi i myslałam,ze depresji dostane. Ludzie wkurzeni,narzekajacy na wszystko, w rozmowach ciągle wyliczasnie wydatkow ; ile na zycie,ile na leki,a inne oddac trzeba... kazdy pasazer wsiadajac do busa burczał cos w stylu "ja prdle"... ale to nasze życie. Ludzie są biedni,nie stac ich na wygody, tyraja od rana do poznych godzin, dojezdzaja na jednej nodze w komunikacji miejskiej do swojego zakladu pracy. Wiele rodzina ma bliskich za granica, wiec to powod do szczescia tez nie jest. Zdrowie kuleje,leki drogie. I jadac busem,autobusem,pociagiem czy tramwajjem kazdy pogrąza sie w swoich problemach albo znajdzie przyjaciela w nieszczesciu z ktorym mozna ponarzekać. Ja na codzien staram sie byc pozytywna,ale jak mnie zycie dopadnie to nie mam ochoty suszyć zębów w przestrzen. Dzis mam gorszy dzien to w drodze do pracy popłakalam sie,bo ukradli nam auto, musze dojezdzać z przesiadkami, dziecko chore z opiekunka zostawilam, mmie cos lamie, a w drodze powrotnej musze do apteki skoczyć. Nie spalam juz 3 noce i rzygac sie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Polecam wyjazd za granicę 😂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
25 minut temu, Gość Skarpecia napisał:

Doskonale rozumiem autorkę - w metrze w Warszawie w godzinach szczytu połowa pasażerów ma miny jakby s. rała gwoździami, a druga połowa zachwouje się chamsko (przepychanki, blokowanie miejsca przy drzwiach). Gdy musiałam jeżdzić do pracy metrem, to często ostentacyjnie podrygiwałam w rytm muzyki w słuchawkach i wiele osób chciało mnie zabić wzrokiem :)) Jestem mega wdzięczna losowi za mieszkanie w centrum - praktycznie nie korzystam z komunikacji miejskiej, chodzę do pracy 30 min na piechotę, a do sklepu jadę autem. 

Nie wiem jakim ty metrem jeździłaś, bo jakoś nie zauważyłam żeby ludzie byli nadmiernie skrzywieni. Po pierwsze nie dziw się że ludzie są w k u r w i e n i jak jest napchane po brzegi a tobie się zachciewa tańczyć. A w godzinach szczytu akurat nie ma luzu, czasem trzeba przepuścić cały skład, bo nie ma jak wejść.

Szczerze mówiąc, to nie wiem czego wy oczekujecie. Ja jak jadę komunikacją, to abo czegoś słucham, albo myślę, albo czytam książkę, czasem mi się przysypia.  Mam się w trakcie tych czynności uśmiechać do was? Nawet was ludzie nie znam. A jak jest zatłoczone, to z czego mam się cieszyć? Że ktoś narusza moja przestrzeń osobista, czy z tego że mnie bachor kopie a matka ma to w d...? Od cieszenia się to ja mam dom i moje miejsce pracy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

Polecam wyjazd za granicę 😂

cytujac odpowiedz byłego prezydenta na pytanie "jak zyc"....wez kredyt,zmien prace,wyjedz za granice 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Za granicę? Pytanie tylko za którą 😜

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
1 minutę temu, Gość Gość napisał:

Za granicę? Pytanie tylko za którą 😜

tam gdzie konopie sa legalne 😄 problemy te same,ale ludzie maja wywalone

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×