Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gościnka

Podejście do prawa jazdy po długiej przerwie

Polecane posty

Gość Gościnka

Czy są tu takie osoby które zdały po wielu latach od rozpoczęcia kursu?

Ja na kurs zapisałam się zaraz po 18tych urodzinach. Byłam pełna entuzjazmu, uwielbiałam jazdy, pokochałam kierowanie samochodem a instruktor był ze mnie zadowopny. Już na pierwszej jeździe zabrał mnie na miasto i nic nie zwiastowało problemów ze zdaniem egzaminu. Po wyjeżdzeniu wymaganej liczby godzin zapisałam się na egzamin i się zaczęło. Teorie zdałam bez problemu ale egzamin praktyczny był dla mnie takim stresem że za pierwszym razem oblałam bo nie odpalilam nawet auta. Nogi tak mi się trzęsły że nie byłam w stanie opanować sprzęgła. Na trzecim egzaminie wyjechałam w końcu z placu ale mój mózg totalnie się wyłączył, oblewalam bo nie widziałam znaków i jechalam na przykład w drogę z zakazem wjazdu, mimo że nigdy nie zdarzało mi się to na jazdach. Takich egzaminów nie zdanych przez totalne wyłączenie mózgu ze stresu było 5. Od tamtego czasu minęło 10 lat. Mieszamy teraz na wsi, córka od września idzie do przedszkola a ja muszę mieć prawo jazdy bo inaczej nawet nie będzie miał ją kto do tego przedszkola wozić. Planuje wizytę u psychiatry (podejrzewam u siebie nerwicę, nie tylko na podstawie egzaminów) może dobrze dobrane leki pozwala zminimalizować stres również na egzaminie. Dodam, że do dziś kiedy przejeżdżam obok wordu boli mnie brzuch. Chyba najbardziej "boje sie" osoby egzaminatora, sama jazda po mieście mnie nie przeraża tylko to że ktoś czeka na mój błąd żeby mnie oblać.

Czy są tu jeszcze jakieś beznadziejne przypadki którym jednak się udało? A może ktoś kto tak jak ja się "czai" i chce ponownie podjac walkę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ndndf

Ja nie czułam takiego stresu, chociaż fakt że pamiętam toaletę w WORD a normalnie nigdy nie załatwiam się poza domem... Ale też miałam długą przerwę po trzech niezdanych egzaminach, zakończonych na placu manewrowym.

Po długiej przerwie wzięłam jazdy doszkalające, trafiłam na bardzo dobrego instruktora, poukładało mi się wszystko w głowie i zdałam za pierwszym razem (czyli za czwartym).

Wierz mi, teraz może być zupełnie inaczej niż wtedy. Działaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Jestem w podobnej sytuacji i chętnej poczytam jak się z tym uporać 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ja zdałam za czwartym razem. Za każdym razem oblewałam przez głupoty ze stresu. Pomogły wykupione jazdy i zmiana myślenia. Generalnie po kolejnym niezdanym egzaminie zauważyłam, że to nie koniec świata, nikt mnie palcami nie wtyka, słońce dalej wschodzi itd. Przestałam ludziom mówić kiedy zdaję i sobie podchodziłam na egzaminie na luzie, że jak się nie uda to trudno, spróbuję jeszcze raz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justyna

Jakbym czytała o sobie. Zaraz po 18 urodzinach zrobiłam kurs, na jazdach szło mi bardzo dobrze, ale egzaminu nie zdałam. Miałam trzy podejścia, tylko raz udało mi się wyjechać na miasto. Zrezygnowałam ze zdawania  na 10 lat. W tym czasie urodziłam dwoje dzieci, które teraz trzeba wozić do przedszkola. Wykupiłam jazdy , opanowałam nerwy i zdałam za pierwszym podejściem. Uwierz w siebie i próbuj. Zrób to dla dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ppp

A ja mam podobny, ale jednak inny problem. Na jazdach, a potem na egzaminie się stresowalam, ale jakoś dałam radę. Problem zaczął się później. Jak już nie było obok mnie doświadczonej osoby to ogarniał mnie stres, strasznie się denerwowalam na drodze. Jak byłam w ciąży to darowalam siebie całkiem... Córka ma już 2 lata i chciałabym zacząć jeździć, ale się boję... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

uważam, że to bardzo dobrze, że takie osoby nie mają prawa jazdy. Czasem na drodze dzieją się bardziej stresujące sytuacje niż na egzaminie, jeśli sobie z egzaminem nie dajesz psychicznie rady, to dla bezpieczeństwa innych po prostu sobie odpuść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nie obraź się, ale nie każdy powienien być kierowcą. Jeśli dla kogoś prowadzenie auta jest aż takim stresem, to powinien sobie tę czynność darować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
 

Nie obraź się, ale nie każdy powienien być kierowcą. Jeśli dla kogoś prowadzenie auta jest aż takim stresem, to powinien sobie tę czynność darować.

Aha, ale nie znaczy to, że jesteś przez to gorsza itd. Po prostu nie każdy we wszystkim czuje się dobrze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Autorko, przede wszystkim zostaw psychiatrę w spokoju. Jestes normalną zdrową kobietą, myślącą i czującą, a spina podczas każdego egzaminu, występu publicznego ,itp.jest rzeczą normalną. Nie nazywaj tego stresem, ale właśnie spiną, pozytywną adrenaliną. Miałam 20 lat, gdy po raz pierwszy poszłam na prawo jazdy. Po 2 (!) lekcjach zrezygnowałam, bo instruktor krzyczał na mnie, nieprzyjemnie strofował i pogardliwie się do mnie odnosił. Ręce mi się trzęsły, a do kierownicy potrzebny jest spokój i koncentracja. Zrobiłam drugie podejście po 6 latach. Poszłam do innego ośrodka i trafiłam na grzecznego, kompetentnego instruktora, który naprawdę nauczył mnie jeździć. Zdawałam eksternistycznie, więc teorii uczyłam się sama, rodzina i znajomi stale mnie przepytywali. Między ostatnią lekcją a egzaminem( 10 dni) wykupiłam u niego 10 lekcji doszkalających, by codziennie jeździć. Zdałam za 1 razem. Pot mi sciekał po plecach, w żołądku ściskało, ale tego egzaminator nie widział:) Podeszłam do egzaminu z  zimną determinacją- umiem teorię, przepisy ruchu , uważnie i sprawnie jeżdżę, przygotowałam się najlepiej jak umiałam. Chodzi o to, by nie wpaść w panikę w czasie egzaminu,  by cały czas myśleć o tym co się robi, co się dzieje wokół na drodze. Jestem przekonana, że jak dobrze się przygotujesz, zdasz bez problemu. Nie opowiadaj znajomym, rodzinie, kiedy zdajesz. Ucz się znaków, przepisów, rozwiązuj testy, itp, i pamiętaj, że jezdzenie autem to odpowiedzialność , za siebie, pasażerów i innych na drodze. Bardzo ciepło pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wioletta

Też jestem w podobnej sytuacji,noga mi na sprzęgle lata że stresu :( Mam nadzieję że jakoś dam radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
 

uważam, że to bardzo dobrze, że takie osoby nie mają prawa jazdy. Czasem na drodze dzieją się bardziej stresujące sytuacje niż na egzaminie, jeśli sobie z egzaminem nie dajesz psychicznie rady, to dla bezpieczeństwa innych po prostu sobie odpuść.

Bardziej niebezpieczne są osoby nadmiernie pewnie siebie niż takie co np. nie wjadą na rondo, bo boją się, że się nie wyrobią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wioletta

Jak pokonać ten stres? Macie jakieś sposoby? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Wg mnie więcej wypadków powodują osoby uśpione rutyną i nadmierne pewne siebie. Osoba bojąca się o ile stres ją mobilizuje włącza czujność z automatu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
 

Wg mnie więcej wypadków powodują osoby uśpione rutyną i nadmierne pewne siebie. Osoba bojąca się o ile stres ją mobilizuje włącza czujność z automatu.

No niestety nie.

A już przykład z nie wiechaniem na rondo jest bez sensu, bo nie ma nic wspólnego z paraliżującym strachem przed uczestniczeniem w ruchu drogowym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

3.II - Imieniny: Uniesławy, Unisławy, Uniemysła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
 

No niestety nie.

A już przykład z nie wiechaniem na rondo jest bez sensu, bo nie ma nic wspólnego z paraliżującym strachem przed uczestniczeniem w ruchu drogowym.

To nie strach przed uczestnictwem w ruchu drogowym tylko stres spowodowany egzaminem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
 

To nie strach przed uczestnictwem w ruchu drogowym tylko stres spowodowany egzaminem.

Jasne. A potem dramat jak trzeba samemu wsiąść do auta. Znam taką osobę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nie ma się czym chwalić ale raz byłam zmuszona do jazdy bez prawa jazdy i przejechałam przez całe miasto bez żadnego problemu i stresu (największy stres był spowodowany tym, że zatrzyma mnie policja) a mimo to strach na egzaminie jest tak paraliżujący że nie mogę go zdać 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
 

Jasne. A potem dramat jak trzeba samemu wsiąść do auta. Znam taką osobę. 

No to super, że znasz jedną.

Większość ludzi nawet po zdanym egzaminie czuje się niepewnie za kierownicą, to NORMALNE i nie ma co robić z nich kalek. Tak samo człowiek czuje się niepewnie jak zostaje pierwszy raz rodzicem ale nikt mu dzieci nie zabiera. Albo jak zaczyna nową pracę, ale nikt go po tygodni nie zwalnia itd.

Albo śmigasz od pierwszego dnia za kółkiem albo nie zbliżaj się do samochodu - już nie popadajmy w skrajności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hut
 

No to super, że znasz jedną.

Większość ludzi nawet po zdanym egzaminie czuje się niepewnie za kierownicą, to NORMALNE i nie ma co robić z nich kalek. Tak samo człowiek czuje się niepewnie jak zostaje pierwszy raz rodzicem ale nikt mu dzieci nie zabiera. Albo jak zaczyna nową pracę, ale nikt go po tygodni nie zwalnia itd.

Albo śmigasz od pierwszego dnia za kółkiem albo nie zbliżaj się do samochodu - już nie popadajmy w skrajności.

dokładnie, jakby autor komentarza zobaczył mnie po zdanym egzaminie zabronił by mi jeździć bo przecież bałam się jak nie wiem samodzielności za kółkiem. Teraz jeżdżę dużym samochodem -po mieście, po trasach z 2 małych dzieci. Długo zajęło mi żeby się przemóc, każdy jest inny, ale każdy powinien we własnym tempie tak żeby wiedzieć co robi za kierownicą a nie myśleć o tym, że o boże prowadzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
 

Albo śmigasz od pierwszego dnia za kółkiem albo nie zbliżaj się do samochodu - już nie popadajmy w skrajności.

Właśnie popadasz w skrajności. 

Dla mnie hasło paraliż za kółkiem, to  nie jest to samo co stres. I nie ma co bajek pisać o tym strasznym egzaminie. No wsiadasz za kierownice i jedziesz, tak samo jak z każdym innym Jsst stres, ale przerażenie? Są rodzice z brakiem kompetencji rodzicielskich i kiepsko im wychowywanie wychodzi i są ludzie, którzy na kierowcę się nie nadają. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
 

Właśnie popadasz w skrajności. 

Dla mnie hasło paraliż za kółkiem, to  nie jest to samo co stres. I nie ma co bajek pisać o tym strasznym egzaminie. No wsiadasz za kierownice i jedziesz, tak samo jak z każdym innym Jsst stres, ale przerażenie? Są rodzice z brakiem kompetencji rodzicielskich i kiepsko im wychowywanie wychodzi i są ludzie, którzy na kierowcę się nie nadają. 

Ale autorka nie ma żadnego paraliżu za kółkiem, ba jazda nawet sprawiała jej przyjemność. Boi się tylko egzaminatora.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosd&d

A ja przez ten stres nigdy nie będę miała prawka. Marzy mi się być nie zależną. Nie czekać N męża aż wróci z pracy tylko wsiadam  i sama jadę. Ale stres nerwy. Nie wiem jak z nimi walczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 000
 

A ja przez ten stres nigdy nie będę miała prawka. Marzy mi się być nie zależną. Nie czekać N męża aż wróci z pracy tylko wsiadam  i sama jadę. Ale stres nerwy. Nie wiem jak z nimi walczyc.

zmusić się, po prostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja odczuwałam stres, gdy po długiej przerwie miałam wsiąść za kółko. Prawo jazdy zdałam zaraz po 18 urodzinach, ale w domu nie było samochodu i zwyczajnie nie miałam czym jeździć. Auto kupiłam jakoś 3 lata później i byłe mega stres, to przecież duża przerwa, zwłaszcza że w tym czasie w ogóle nie jezdziłam, ale dałam radę.

Mam koleżankę która zrezygnowała jakoś przed egazminem i więcej nie podeszła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GOśćććć

Prawie jakbym czytała o sobie..Moja historia jest podobna, po 18 urodzinach zapisałam się na prawko, tyle tyle, że to było trochę na siłę, bo presja otoczenia, bo wszyscy w klasie robili prawko i nie chciałam być gorsza. Ledwo się zapisałam na kurs, a ojciec rozpowiedział rodzinie, że robię prawko i bardzo mnie to stresowało, bo ciągle mnie ktoś pytał kiedy egzamin, jak mi idzie, a ja średnio czułam się za kółkiem. Miałam chyba z 5 podejść, 3 instruktorów ale stres mnie paraliżował, w nocy przd egamiznem w ogóle nie mogłam spać, nogi latały na sprzęgle a ręce strasznie się pociły. Dałam sobie spokój. Po ok. 6-7 latach postanowiłam zapisać się na prawko jeszcze raz, w znacznie większym i trudniejszym mieście. Trafiłam na super instruktora, zmieniłam podejście, NIKOMU nie powiedziałam o tym, że robię kurs. Gdy przyszło mi zdać egzamin praktyczny, znowu stres był paraliżujący, ale nie aż taki jak wcześniej. Byłam spokojna, że nikt nie oczekuje ode mnie zdania egzaminu. Raz oblałam na mieście, raz na górce, bo noga mi tak latała, że nic nie czułam i 3 raz w końcu zdałam! Uważam, że byłam tak samo beznadziejnym przypadkiem. Ze stresu robiłam głupoty, teraz jeżdzę codziennie, bardzo krótkie trasy, ale jeżdzę tyle , ile potrzebuje. Minął ten paraliżujący stres, owszem zdarzają mi się sytuacje bardziej stresowe, ale czuje się już w miarę pewnie.

Także autorko nie poddawaj się! Wiem, że łato to czytać, a trudniej zrealizować. Musi nadejść Twój dzień, nie spianj się, jak zdasz za 10 razem to zdasz za 10 i tyle:) Zmień podejście i nikomu nie mów o egzaminach, myslę, że to pomoże.POWODZENIA!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rtop
 

Prawie jakbym czytała o sobie..Moja historia jest podobna, po 18 urodzinach zapisałam się na prawko, tyle tyle, że to było trochę na siłę, bo presja otoczenia, bo wszyscy w klasie robili prawko i nie chciałam być gorsza. Ledwo się zapisałam na kurs, a ojciec rozpowiedział rodzinie, że robię prawko i bardzo mnie to stresowało, bo ciągle mnie ktoś pytał kiedy egzamin, jak mi idzie, a ja średnio czułam się za kółkiem. Miałam chyba z 5 podejść, 3 instruktorów ale stres mnie paraliżował, w nocy przd egamiznem w ogóle nie mogłam spać, nogi latały na sprzęgle a ręce strasznie się pociły. Dałam sobie spokój. Po ok. 6-7 latach postanowiłam zapisać się na prawko jeszcze raz, w znacznie większym i trudniejszym mieście. Trafiłam na super instruktora, zmieniłam podejście, NIKOMU nie powiedziałam o tym, że robię kurs. Gdy przyszło mi zdać egzamin praktyczny, znowu stres był paraliżujący, ale nie aż taki jak wcześniej. Byłam spokojna, że nikt nie oczekuje ode mnie zdania egzaminu. Raz oblałam na mieście, raz na górce, bo noga mi tak latała, że nic nie czułam i 3 raz w końcu zdałam! Uważam, że byłam tak samo beznadziejnym przypadkiem. Ze stresu robiłam głupoty, teraz jeżdzę codziennie, bardzo krótkie trasy, ale jeżdzę tyle , ile potrzebuje. Minął ten paraliżujący stres, owszem zdarzają mi się sytuacje bardziej stresowe, ale czuje się już w miarę pewnie.

Także autorko nie poddawaj się! Wiem, że łato to czytać, a trudniej zrealizować. Musi nadejść Twój dzień, nie spianj się, jak zdasz za 10 razem to zdasz za 10 i tyle:) Zmień podejście i nikomu nie mów o egzaminach, myslę, że to pomoże.POWODZENIA!

podobna historia u mnie z tym że 1 podejście na studiach i nawet nie zapisałam się na egzamin. Przerwa 10 lat, kurs w wawie (nikomu ani słowa) zdane za 1 razem. Też człowiek biegunka za kółkiem. Teraz z tych krótkich znanych tras przerzucam się na dłuższe tak ok 90 km i szybsze drogi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×