generalzgrywus 0 Napisano Luty 5, 2020 Cześć, ogólnie to sama nie wierze że to robię, w życiu bym nie pomyślała że przyjdzie mi do głowy taka głupota, ale ciekawość i niecierpliwość mnie za bardzo zżera. Postanowiłam poruszyć taki temat na forum, pierwszy raz to robię hm, bo niesamowicie mnie dręczy. Jestem w 1 liceum, i tutaj w sumie mogłoby się skończyć na odpowiedzi "no dobra, jesteś nastolatką, to przejdzie" ale tak sobie napiszę o tym, bo czemu nie - może się dowiem ciekawych rzeczy. Od wakacji ubiegłego roku czuje się dosyc źle sama ze sobą. To też się zaczęło pod koniec 2018, kiedy zerwałam ważną dla mnie przyjaźń ze swojej winy, a że czulam się bez niej strasznie samotnie to nie mogłam o tym zapomnieć przez cały poprzedni rok. Po tym dziwnym okresie samotności nadszedł wrzesień i poznałam kilku potencjalnych znajomych, z którymi następnie nawiązałam głębszą relację. Nigdy nie byłam szczera i zawsze ukrywałam uczucia. Boli mnie fakt że jestem straszną atencjuszką, a od chwili gdy to dostrzegłam zaczęłam podważać każde swoje zachowanie i bardziej się "kontrolować", co jeszcze bardziej mnie zamknęło, więc zawsze kłamałam i do teraz nie potrafię się tego oduczyć. Mam wrażenie jakbym żyła w jednym ciele z inną osobą - wiadomo kazdy człowiek ma podosobowości, ale czuję jakby to było całkowite przeciwieństwo tego co ja cenię, które ma większą kontrolę nad tym co robię. Jakby to opisać - ma złe intencje, myśli, czyny, których ja absolutnie nie toleruję i uważam że są niesamowicie toksyczne. A jednak to robię. I pewne "wyrzuty" łapią mnie dopiero jakiś czas później, chciałabym przestac robić nieświadomie wiele rzeczy, ale ni cholery po prostu nie potrafię. I tak gniję w tych wszystkich złych emocjach, i wstyd mi mówić że w ogóle mam takie myśli i traktuję innych jak podludzkie ..., bo ja sama tego nie trawię. A jednak nienawidzę wszystkich. I to pod różnymi względami - bo chodzi zaledwie o taka ogólną nienawiść, jak i to że nie potrafię znieść tego że nigdy nie będę taka jak moi wspaniali przyjaciele. Mam strasznie niską samoocenę i nienawidzę siebie bardziej niż chyba kogokolwiek innego, przez to że sprawiam tyle cierpienia innym. Rozumiem że inni nie widzą niektórych rzeczy, bo po prostu ukrywam wszystkie intencje maskując je fałszywymi słowami i "czynami"? Odgrywam rolę? Czy to już podchodzi pod swego rodzaju manipulację? Tak, wiwm że to co piszę jest niesamowicie głupie, ale skoro i tak już jestem taka ułomna to mogę i taką głupotę napisać XD. Kiedyś miałam nagłe ataki paniki, które od czasu do czasu również mi towarzyszą ale bogu dzięki nie są tak nasilone i potrafię się opanować, jestem strasznie emocjonalna i każdy najmniejszy szczegół przeżywam 2 razy bardziej, przez co nie mogę znieść tych emocji i dobijają mnie, co doprowadza do niekontrolowanych ruchów i płaczu. Jakbym chciala zedrzeć z siebie całą skórę i przestać czuć cokolwiek. Denerwuje mnie tez że nie potrafię odpowiedzieć na żadne pytanie i zawsze z moich ust jedyne co się wydobywa to "nie wiem" spod ironicznego i zmęczonego uśmieszku. "Jak się czujesz?", "co czujesz w stosunku do mnie?" nigdy nie umiem wyrazić tego słowami, no i sama nie jestem niczego pewna, po prostu nie potrafię. Wmawiam sobie że jestem beznadziejną osobą, nie wartą, nie ceniącą tego co ma, toksyczną i zawistną, chociaż nie pamiętam żebym usłyszała coś takiego w twarz. Znaczy były takie rzeczy, ale no. Kiedyś mi siostra powiedziała że jestem masochistką, to może też być prawda XD w takim wypadku nie wiem co robić, bo czasami przychodzą mi do głowy głupie pomysły ukarania się albo ucieknięcia od wszystkiego, ale to dosyć ...yczny wątek XD troche się rozpisałam. czekam na odpowiedzi, pozdrawiam cieplusio Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach