Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

malutka133

Wojskowy zostawił mnie z chorym dzieckiem

Polecane posty

Hej, potrzebuję porady czy to ze mną jest coś nie tak, czy mój mąż i jego rodzina próbują mnie wykończyć psychicznie.  Z mężem znamy się 5 lat, po ślubie 3, od zawsze wiedziałam, że jest wojskowym a on od zawsze wiedział, że panicznie boję się ciąży, macierzyństwa czy nawet głupiego brania cudzego niemowlaka na ręce. Jego praca w wojsku przez cały czas wyglądała w ten sposób, że o 15.30 codziennie wracał do domu, a rzadko wyjeżdżał na poligony na tydzień/dwa. Pojawiła się perspektywa awansu, tylko musi robić szkołę we Wrocławiu i przyjeżdżać wtedy na weekendy. Zgodziłam się na tą roczną szkołę mimo, że zamieszkując z nim wyniosłam się 70 km od domu i jestem w mieście całkiem sama. Zanim do tej szkoły poszedł okazało się - że jestem w ciąży, nieplanowanej. Byłam przerażona, ale z tej szkoły już zrezygnować rzekomo nie mógł bo łączyło się to z końcem kariery wojskowej. Jak do szkoły poszedł byłam w 4 miesiącu i całą resztę ciąży  - przeżywałam jeden ogromny stres - spowodowany nie dość, że moim lękiem, tym, że jestem sama w domu i w mieście (potrafiłam wymiotować z nerwów), samotnym chodzeniem po lekarzach oraz tym nie ma mi kto podać przysłowiowej szklanki wody i przeżywać tego wszystkiego razem ze mną. Farsą jest też, że rodziłam w marcu w koronawirusa sama w szpitalu jak palec i urodziłam dziecko z różnymi problemami zdrowotnymi. Nie mogę go karmić piersią bo ma dysmorfię twarzy i pół dnia wiszę na laktatorze, aby mu podać moje mleko, jeżdżę z nim po lekarzach oddalonych od siebie o 80km (jazda samej samochodem z niemowlakiem tyle km. jest dla mnie nie do przejścia gdyż nie mam podzielnej uwagi, jestem niedzielnym kierowcą, a od zdania prawka w auto wsiadłam dopiero w ciąży, żeby się dostać do lekarza, wcześniej wg. męża było mi zbędne) więc muszę się byle kogo prosić o transport, wygramolić się z dzieckiem z domu przy odciąganym mleku to jest godzina więc zanim do lekarza lub na rehabilitację dotrę to on znowu jest głodny (ostatnio spędziłam z dzieckiem w szpitalu 7 h i o zgrozo odciągałam mleko u lekarki w gabinecie bo myślałam, że wybuchną mi piersi, jak pożaliłam się mężowi to usłyszałam, że to chyba nic dziwnego). W maju miałam z małym 10 różnych wizyt, a dostaję od męża teksty n zasadzie, czy chce medal za zajmowanie się własnym dzieckiem. Przechodząc do meritum, ciągle coś jest z małym nie tak, a ja pisząc do mojego męża, czy płacząc z powodu różnych dolegliwości dziecka słyszę tylko - taka rola matki - od wieków to matki się zajmują dziećmi - ty nic tylko płaczesz - nie wierze, że sobie wziąłem taką niezaradną żonę - ja zapier... na rodzinę a nie jestem na wczasach, a ty nic tylko narzekasz (również jego rodzice mi mówią, że zawsze tak było, że facet w pracy a kobieta z dzieckiem, ale czy całkiem sama?). Dzisiaj wyszło, że muszę się dostać z małym do lekarza 350 km i na moje pytanie, jak mam niby to ogarnąć, czy mam to dziecko posadzić koło siebie i z moim ledwo jeżdżeniem jechać tyle km i w międzyczasie pod kierownicą odciągać mleko - to usłyszałam - w końcu byś pokazała, że masz jaja. No wiecie co... jestem rozsypana emocjonalnie, jego rodzina tez uważa, że taka rola żony bo wiedziałam z kim się wiążę...a ja tak nie sądzę, uważam, że faceci potrafią zarobić i wracać do domu i to jest normalny model rodziny, a ja za to co robię powinnam dostawać wdzięczność, a nie wieczne obelgi. Jestem 2,5 mca po porodzie, nawet nie umiem jeszcze normalnie usiąść na kibel, a sama muszę mierzyć się z takimi problemami, kiedy dość roboty jest przy normalnym zdrowym dziecku i facecie w domu. Słyszę, że jak sobie nie radzę z własnym dzieckiem to on się zwolni i je sobie weźmie, a ja mogę żyć jak wcześniej, albo mam iść do roboty i przynieść tyle kasy co on to on się chętnie zamieni, ale ja nie chcę żyć jak wcześniej, kocham dziecko najbardziej na świecie, tylko chcę usłyszeć od was... kto w tej całej sytuacji jest nie w porządku... ja chciałam mieć tylko normalną rodzinę, całą w domu, która jest razem gdy problemy są i ich nie ma, a jak się nie da to chociaż wdzięczność, a nie obelgi przez które straciłam do siebie całkiem szacunek i przy życiu trzyma mnie jedynie malutki... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Cóż, równie dobrze mógłby być zawodowym kierowcą tira, pracować na platformie wiertniczej, jeździć na kontrakty zagraniczne lub być w nieustającej delegacji jako przedstawiciel handlowy. Nie każda praca jest możliwa od 8 do 16 bez nadgodzin i delegacji. 

W wojsku awans to rzecz święta. Jak nie zacznie chodzić do szkoły oficerskiej to zmarnuje się jak zwykły trep. Musisz się liczyć z tym, że to wojsko, przyjdzie rozkaz i trzeba się przeprowadzić na wschodnią granicę. Generalnie ja was rozumiem, ma szanse na karierę, a to jedyna droga by coś w wojsku osiągnąć, w dodatku zrobiłaś mu niespodziankę i nieplanowaną ciążę, tym bardziej wiedząc jaki masz stosunek do dzieci. 

Czego oczekujesz? Że przerwie kurs i przyfrunie bo musisz z dzieckiem do lekarza jechać 350 km i średnio jeździsz samochodem? 

Niestety musisz mieć cojones i póki co dawać sobie radę z domem i dzieckiem sama. Taki urok bycia z ambitnym wojskowym. Od tysięcy lat kobiety głównie sobie z tym radziły i jakoś gatunek nie wymarł a wręcz przeciwnie. Ja wiem że są inne czady i partnerstwo być musi, ale taki zawód, taka praca i raczej nic nie poradzisz. Trzeba było wybrać kogoś innego 5 lat temu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
2 godziny temu, malutka133 napisał:

Hej, potrzebuję porady czy to ze mną jest coś nie tak, czy mój mąż i jego rodzina próbują mnie wykończyć psychicznie.  Z mężem znamy się 5 lat, po ślubie 3, od zawsze wiedziałam, że jest wojskowym a on od zawsze wiedział, że panicznie boję się ciąży, macierzyństwa czy nawet głupiego brania cudzego niemowlaka na ręce. Jego praca w wojsku przez cały czas wyglądała w ten sposób, że o 15.30 codziennie wracał do domu, a rzadko wyjeżdżał na poligony na tydzień/dwa. Pojawiła się perspektywa awansu, tylko musi robić szkołę we Wrocławiu i przyjeżdżać wtedy na weekendy. Zgodziłam się na tą roczną szkołę mimo, że zamieszkując z nim wyniosłam się 70 km od domu i jestem w mieście całkiem sama. Zanim do tej szkoły poszedł okazało się - że jestem w ciąży, nieplanowanej. Byłam przerażona, ale z tej szkoły już zrezygnować rzekomo nie mógł bo łączyło się to z końcem kariery wojskowej. Jak do szkoły poszedł byłam w 4 miesiącu i całą resztę ciąży  - przeżywałam jeden ogromny stres - spowodowany nie dość, że moim lękiem, tym, że jestem sama w domu i w mieście (potrafiłam wymiotować z nerwów), samotnym chodzeniem po lekarzach oraz tym nie ma mi kto podać przysłowiowej szklanki wody i przeżywać tego wszystkiego razem ze mną. Farsą jest też, że rodziłam w marcu w koronawirusa sama w szpitalu jak palec i urodziłam dziecko z różnymi problemami zdrowotnymi. Nie mogę go karmić piersią bo ma dysmorfię twarzy i pół dnia wiszę na laktatorze, aby mu podać moje mleko, jeżdżę z nim po lekarzach oddalonych od siebie o 80km (jazda samej samochodem z niemowlakiem tyle km. jest dla mnie nie do przejścia gdyż nie mam podzielnej uwagi, jestem niedzielnym kierowcą, a od zdania prawka w auto wsiadłam dopiero w ciąży, żeby się dostać do lekarza, wcześniej wg. męża było mi zbędne) więc muszę się byle kogo prosić o transport, wygramolić się z dzieckiem z domu przy odciąganym mleku to jest godzina więc zanim do lekarza lub na rehabilitację dotrę to on znowu jest głodny (ostatnio spędziłam z dzieckiem w szpitalu 7 h i o zgrozo odciągałam mleko u lekarki w gabinecie bo myślałam, że wybuchną mi piersi, jak pożaliłam się mężowi to usłyszałam, że to chyba nic dziwnego). W maju miałam z małym 10 różnych wizyt, a dostaję od męża teksty n zasadzie, czy chce medal za zajmowanie się własnym dzieckiem. Przechodząc do meritum, ciągle coś jest z małym nie tak, a ja pisząc do mojego męża, czy płacząc z powodu różnych dolegliwości dziecka słyszę tylko - taka rola matki - od wieków to matki się zajmują dziećmi - ty nic tylko płaczesz - nie wierze, że sobie wziąłem taką niezaradną żonę - ja zapier... na rodzinę a nie jestem na wczasach, a ty nic tylko narzekasz (również jego rodzice mi mówią, że zawsze tak było, że facet w pracy a kobieta z dzieckiem, ale czy całkiem sama?). Dzisiaj wyszło, że muszę się dostać z małym do lekarza 350 km i na moje pytanie, jak mam niby to ogarnąć, czy mam to dziecko posadzić koło siebie i z moim ledwo jeżdżeniem jechać tyle km i w międzyczasie pod kierownicą odciągać mleko - to usłyszałam - w końcu byś pokazała, że masz jaja. No wiecie co... jestem rozsypana emocjonalnie, jego rodzina tez uważa, że taka rola żony bo wiedziałam z kim się wiążę...a ja tak nie sądzę, uważam, że faceci potrafią zarobić i wracać do domu i to jest normalny model rodziny, a ja za to co robię powinnam dostawać wdzięczność, a nie wieczne obelgi. Jestem 2,5 mca po porodzie, nawet nie umiem jeszcze normalnie usiąść na kibel, a sama muszę mierzyć się z takimi problemami, kiedy dość roboty jest przy normalnym zdrowym dziecku i facecie w domu. Słyszę, że jak sobie nie radzę z własnym dzieckiem to on się zwolni i je sobie weźmie, a ja mogę żyć jak wcześniej, albo mam iść do roboty i przynieść tyle kasy co on to on się chętnie zamieni, ale ja nie chcę żyć jak wcześniej, kocham dziecko najbardziej na świecie, tylko chcę usłyszeć od was... kto w tej całej sytuacji jest nie w porządku... ja chciałam mieć tylko normalną rodzinę, całą w domu, która jest razem gdy problemy są i ich nie ma, a jak się nie da to chociaż wdzięczność, a nie obelgi przez które straciłam do siebie całkiem szacunek i przy życiu trzyma mnie jedynie malutki... 

Mentalnie cie przytulam i życzę dużo siły🙂. To jest nie w porządku, że jesteś zostawiona sama sobie. W dalekie trasy oprócz ciebie jeszcze ktoś powinien być, żeby np. zmienić cię podczas trasy. Czy oni nie mają wyobraźni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
3 godziny temu, szopenik napisał:

Cóż, równie dobrze mógłby być zawodowym kierowcą tira, pracować na platformie wiertniczej, jeździć na kontrakty zagraniczne lub być w nieustającej delegacji jako przedstawiciel handlowy. Nie każda praca jest możliwa od 8 do 16 bez nadgodzin i delegacji. 

W wojsku awans to rzecz święta. Jak nie zacznie chodzić do szkoły oficerskiej to zmarnuje się jak zwykły trep. Musisz się liczyć z tym, że to wojsko, przyjdzie rozkaz i trzeba się przeprowadzić na wschodnią granicę. Generalnie ja was rozumiem, ma szanse na karierę, a to jedyna droga by coś w wojsku osiągnąć, w dodatku zrobiłaś mu niespodziankę i nieplanowaną ciążę, tym bardziej wiedząc jaki masz stosunek do dzieci. 

Czego oczekujesz? Że przerwie kurs i przyfrunie bo musisz z dzieckiem do lekarza jechać 350 km i średnio jeździsz samochodem? 

Niestety musisz mieć cojones i póki co dawać sobie radę z domem i dzieckiem sama. Taki urok bycia z ambitnym wojskowym. Od tysięcy lat kobiety głównie sobie z tym radziły i jakoś gatunek nie wymarł a wręcz przeciwnie. Ja wiem że są inne czady i partnerstwo być musi, ale taki zawód, taka praca i raczej nic nie poradzisz. Trzeba było wybrać kogoś innego 5 lat temu. 

Jak nie czuję się pewna swoich umiejętności jako kierowca to wolałabym wynająć kogoś jako kierowcę i mu zapłacić. Oni za pewne nie są biedni i stać ich na taki wydatek. Jak nie, to wolałabym pociąg lub inny środek lokomocji.

Hahaha Ona zrobiła mu niespodziankę? Raczej wspólnie ją sobie zrobili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
3 godziny temu, szopenik napisał:

Cóż, równie dobrze mógłby być zawodowym kierowcą tira, pracować na platformie wiertniczej, jeździć na kontrakty zagraniczne lub być w nieustającej delegacji jako przedstawiciel handlowy. Nie każda praca jest możliwa od 8 do 16 bez nadgodzin i delegacji. 

W wojsku awans to rzecz święta. Jak nie zacznie chodzić do szkoły oficerskiej to zmarnuje się jak zwykły trep. Musisz się liczyć z tym, że to wojsko, przyjdzie rozkaz i trzeba się przeprowadzić na wschodnią granicę. Generalnie ja was rozumiem, ma szanse na karierę, a to jedyna droga by coś w wojsku osiągnąć, w dodatku zrobiłaś mu niespodziankę i nieplanowaną ciążę, tym bardziej wiedząc jaki masz stosunek do dzieci. 

Czego oczekujesz? Że przerwie kurs i przyfrunie bo musisz z dzieckiem do lekarza jechać 350 km i średnio jeździsz samochodem? 

Niestety musisz mieć cojones i póki co dawać sobie radę z domem i dzieckiem sama. Taki urok bycia z ambitnym wojskowym. Od tysięcy lat kobiety głównie sobie z tym radziły i jakoś gatunek nie wymarł a wręcz przeciwnie. Ja wiem że są inne czady i partnerstwo być musi, ale taki zawód, taka praca i raczej nic nie poradzisz. Trzeba było wybrać kogoś innego 5 lat temu. 

Jak nie czuję się pewna swoich umiejętności jako kierowca to wolałabym wynająć kogoś jako kierowcę i mu zapłacić. Oni za pewne nie są biedni i stać ich na taki wydatek. Jak nie, to wolałabym pociąg lub inny środek lokomocji.

Hahaha Ona zrobiła mu niespodziankę? Raczej wspólnie ją sobie zrobili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari

Jak nie czuję się pewna swoich umiejętności jako kierowca to wolałabym wynająć kogoś jako kierowcę i mu zapłacić. Oni za pewne nie są biedni i stać ich na taki wydatek. Jak nie, to wolałabym pociąg lub inny środek lokomocji.

Hahaha Ona zrobiła mu niespodziankę? Raczej wspólnie ją sobie zrobili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×