Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

amarildo

historia prawdziwa na temat zezowatego jegomościa z f23

Polecane posty

Dwa i pół roku temu ktoś zaczął regularnie wyłączać w moim domu internet. Wyglądało to tak, że mogłem nie korzystać z internetu powiedzmy przez miesiąc, a gdy zaczynałem grać w coś na portalu kurnik.pl lub słuchałem muzyki na stronie youtube.com, następnego dnia nie było internetu. Można by uznać to za przypadek, ale sytuacja powtarzała się w ciągu ostatnich dwóch i pół roku ok 20-30 razy. Zawsze wyglądało to tak samo: nie korzystałem przez jakiś czas z internetu, a gdy tylko usiadłem do komputera aby posłuchać muzyki, lub pograć w coś, następnego dnia nie było internetu, po czym dzień później internet „sam” się włączał.

Jest taka strona pokazywarka.pl, gdzie można napisać dowolny tekst i opublikować go w internecie. I opublikowałem na tej stronie wiadomość do moich prześladowców, wiedząc, że oni ją przeczytają, jako że mnie inwigilują. Pytałem dlaczego mi to robią itd. Parę minut później mojej mamie zablokował się telefon, coś się zepsuło i nie mogła go odblokować. Dopiero po godzinie sam się „odwiesił”.

Kiedy indziej pojechałem do Krakowa. Poszedłem do kawiarenki internetowej. Po dziesięciu minutach przestał działać internet. Człowiek, który tam pracował nie wiedział co się dzieje. Posprawdzał wszystkie kable i nie potrafił zdiagnozować problemu. Wyglądał na bardzo zaskoczonego.

Zacząłem chodzić do psychoterapeutki. Niestety nie polubiłem jej i zrezygnowałem z kolejnych wizyt. Następnego dnia po tym, jak jej to oznajmiłem, lub kilka dni później (nie pamiętam dokładnie), ta psychoterapeutka zadzwoniła do mnie i powiedziała, że ja do niej dzwoniłem, że ma nieodebrane połączenia. Powiedziałem, że to pomyłka, bo nie dzwoniłem do niej. Ona jednak twierdziła, że ma nieodebrane połączenia z mojego numeru. Kilka godzin później, lub następnego dnia sytuacja się powtórzyła. Kobieta zadzwoniła do mnie wyraźnie poddenerwowana i powiedziała, że znowu dzwoniłem do niej, bo ma nieodebrane połączenia. To nie mógł być przypadek. Domyśliłem się, że to moi prześladowcy „dla mojego dobra” chcą abym chodził dalej na psychoterapię.

To wszystko działo się w roku 2017. W tym czasie jeszcze kupiłem sobie smartfona na abonament. Podałem w biurze obsługi nieistniejący adres mailowy po to aby moi prześladowcy do mnie nie dotarli. Potrzebowałem telefonu do pracy.Wziąłem więc pakiet z internetem na dwa lata. Niestety po kilku dniach zauważyłem, że ktoś ingeruje w mój telefon. Po jakimś czasie, w momencie kiedy chciałem się łączyć z telefonu z internetem, „coś” się zaczynało psuć (nie mogłem obsługiwać klawiatury, okienko przeglądarki samo się zamykało itp.), w dodatku w tym samym czasie ktoś z nieznanego numeru puszczał mi sygnały. Gdy oddzwaniałem, osoba po drugiej stronie odrzucała rozmowę. Ilekroć próbowałem korzystać z internetu w smartfonie, zawsze coś się psuło. Musiałem więc zrezygnować z korzystania z internetu w smartfonie, niestety musiałem za ten internet płacić przez następne dwa lata.

Od drugiej połowy 2017. stałem się już regularnym gościem oddziału psychiatrycznego u mnie w mieście. Cała ta sytuacja doprowadziła mnie do całkowitego wyczerpania nerwowego i manii prześladowczej

Kiedyś chciałem obejrzeć film z internetu. W tym celu wysłałem smsa, żeby dostać kod aktywacyjny. Nie mogłem wpisać kodu, bo wyskakiwała informacja „błędny kod”. W tym momencie telewizor w pokoju sam się włączył.

Kiedyś miałem termin do terapeutki uzależnień. Nie poszedłem. Zamiast tego pojechałem do innego miasta. Kiedy dzwoniłem stamtąd do bliskiej osoby, okazało się, że nie słychać co mówię. Kiedy wróciłem do domu, sprawdziłem to, dzwoniąc ponownie na telefon bliskiej osoby i faktycznie nie było słychać tego co mówiłem do drugiego telefonu. Następnego dnia telefon „sam” się naprawił. Do identycznej sytuacji doszło, kiedy miałem iść na badania krwi, ale wróciłem bo była zbyt duża kolejka. Wtedy znowu osoba do której dzwoniłem, nie słyszała mnie. Pod wieczór tego dnia telefon sam z siebie zaczął działać.

W ostatnich dwóch-trzech latach intensywnie chodziłem na spotkania AA. Utrzymywałem też kontakt telefoniczny z wieloma osobami stamtąd. Zdarzały mi się jednak co kilka miesięcy zapicia. Dwa razy miałem taką sytuację, że następnego dnia po zapiciu, włączałem telefon i miałem nieodebrane połączenia od ludzi z AA. Kiedy ich pytałem czy do mnie dzwonili, odpowiadali, że nie.

Kiedyś dostałem z nieznanego numeru smsa o treści „proszę o kontakt”. Kiedy oddzwoniłem, usłyszałem „komenda powiatowa policji”, kiedy się przedstawiłem i powiedziałem, że dostałem z tego numeru smsa „proszę o kontakt”, mężczyzna po drugiej stronie się rozłączył.

Niedawno słuchałem muzyki z telefonu (nie podłączonego do internetu) i telefon mi padł, musiałem sobie załatwić nowy. Słuchałem kilka dni później muzyki ze smartfona (nie podłączonego do internetu). Smartfon się zawiesił.

Przez ostatnio dwa lata pisałem wiadomości do moich prześladowców w ten sposób, że wysyłałem maila pod wymyślony adres. Przychodziła mi zawsze odpowiedź zwrotna, że maila nie dostarczono, ale wiedziałem, że moi prześladowcy przeczytali jego treść. W tych mailach głównie im wygrażałem, wyzywałem, obrażałem itd. ale też np. groziłem. Któregoś dnia napisałem, że skoro chcą mi życie uprzykrzać, to pie...lę wszystko, nie leczę się, nie szukam pracy, będę leżał całymi dniami przed telewizorem, bo już nie mam siły. Następnego dnia poprosiłem moją lekarkę o wydrukowanie mi L4 do pracy. Niestety lekarka nie wydrukowała mi L4, bo nie chciało jej się okienko otworzyć w komputerze. Powiedziała mi dosłownie „muli cały czas, nie chce się otworzyć”. Tego samego dnia znalazłem w internecie ofertę pracy za granicą. W drugim okienku otworzyłem pocztę i wysłałem moim prześladowcom wiadomość o treści „uznam, że taka opcja wam odpowiada, jeśli jutro moja lekarka nie będzie miała problemu z wydrukowaniem mi L4.”. Następnego dnia rano włączyłem telefon i miałem nieodebrane połączenie od kolegi z AA. Kiedy do niego zadzwoniłem, powiedział, że nie dzwonił do mnie.

Poznałem na oddziale psychiatrycznym dwie kobiety, z którymi się zaprzyjaźniłem. Z jedną z nich mieliśmy się ku sobie. Pisaliśmy do siebie smsy. Kiedy chciałem naprowadzić korespondencję na temat naszej relacji, nagle klawiatura zaczęła odmawiać mi posłuszeństwa (smartfon, ekran dotykowy), kiedy wciskałem jakąś literę, wyskakiwały mi na ekranie trzy inne. Po chwili mój telefon sam zaczął dzwonić do tej drugiej kobiety. Odczytałem to jako „Masz się zaangażować w tamtą drugą relację, nie w tę”. Widać tak im to było na rękę, bo sytuacja wyglądała tak, że ta druga kobieta, gdyby np. poznała konkubenta, to miała takie warunki mieszkaniowe, że on by mógł wprowadzić się do niej. Uznałem więc, że moi prześladowcy chcą żebym się wyprowadził od siebie z domu. Tutaj dodać muszę, że spędzam dużo czasu w jednym pokoju z bliską osobą, która cały czas praktycznie ma włączony komputer, więc ktoś kto mnie inwigiluje, cały czas musi nadzorować co się dzieje u mnie w domu. Gdybym się wyprowadził, tej osobie inwigilującej odpadłoby kilka godzin dziennie pracy.

Regularnie zgłaszam sprawę na policję. Dwa razy składałem zeznania (nie tak obszerne, jak ten tekst). Protokół zawsze zaczynał się wymuszonym przyznaniem się do tego, że leczę się psychiatrycznie. Prokuratura za każdym razem odmawiała wszczęcia postępowania. W ciągu ostatnich trzech lat ok 8 razy byłem na oddziale psychiatrycznym. Opowiadałem tę historię kilku osobom, w tym lekarzom i terapeutom i nikt mi nie wierzy. Robi się ze mnie urojeniowca. Ludzie z AA też mi nie wierzą. Przestałem już szukać pomocy u psychologów, terapeutów. Przestałem chodzić na spotkania AA, bo nie mogę mówić o tym co mnie gryzie, skoro nikt mi nie wierzy. Dzwoniłem do kilku fundacji, do Rzecznika Praw Obywatelskich, nawet wysłałem wiadomość do Najwyższej Izby Kontroli (wtedy nie wiedziałem jeszcze, że ta instytucja zajmuje się tylko finansami). Nikt mi nie wierzy w to co się dzieje. Jedni mnie odsyłają na policję, inni do psychiatry Jestem z tym absolutnie sam. Tu już nawet nie chodzi o mnie, chodzi o to, że można człowiekowi założyć niewidzialną elektryczną obrożę na szyję i karać go za nieposłuszeństwo, że można nieoficjalnie cenzurować życie człowieka, wpływać na jego życie, na jego relacje z ludźmi, na jego decyzje. Coś takiego dzieje się już może w Chinach, czy w Korei Północnej, ale nawet tam odbywa się to oficjalnie. Można człowieka gnębić, kierować jego życiem w taki sposób, że człowiek ten nie może tego udowodnić, a kiedy zgłasza on to gdzieś, to wmawia mu się, że ma urojenia. Gdyby zresztą mi ktoś taką historię opowiedział, też bym mu nie wierzył i też bym go wysyłał do psychiatry. Co gorsza, nie wiem, kto mnie prześladuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×