Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Paulina1982

Teściowie i mąż mamisynek?

Polecane posty

Witam

 

W skrócie opowiem, co jest moim problemem. Po 3 latach w małżeństwie (5  razem) postanowiłam nie jeździć do teściów. Wg mnie sa egoistami albo narcyzami, nie jestem psychologiem, ale coś mi śmierdzi z tej strony. Ostatnia wizyta u nich była 3 dniowa (a z Niemiec przyjechaliśmy do nich, więc można było na dłużej). Już na wstępie było miło, bo mąż z auta dzwonił, że jedziemy, ale teściowa dobitnie powtórzyła "o, jedziesz (synku) do nas". Dlaczego się wkurzyłam? Bo już nie raz to robiła, a wie że mąż ją poprawi i powie "nie ja mamo, ale MY". Po przyjeździe pierwsze słowa do mnie, to były, ze strasznie przytyłam (tak, 5 kilo, ale to chyba moje ciało. Poza tym ja jej wyglądu nie komentuję). Następnego dnia przyszedł mróz, a musieliśmy gdzieś wyjść.  Niestety musiałam iść w polarze, "bo swojej kurtki jej nie dam, bo się nie zmieści" (katolka wielka, bliźniemu nie pomoże w potrzebie). Mój mąż oczywiście udał, że nie słyszy, jeszcze z mamusią szaliczek mi do polaru wybierali, taka mamusia dobra. Ostatniego dnia chciałam na zakupy po polskie produkty, ale teść zarządził (oni oboje NIGDY nie proszą, tylko rozkazują), ze mąż ma go gdzieś zawieżć, na 2 godzinki. Jak mąż powiedział, ze ok, ale nie dłużej, bo mamy plany, to ten odparł :" a nie może se jechać sama?" (Tak zawsze mówią w mojej obecności: ona).  Wrócili oczywiście po 4 godzinach, i jeszcze ja dostałam opieprz, ze w domu byłam a obiadu nie ugotowałam (a zostałam z chorym na anginę maluchem). I jeszcze wiele innych sytuacji było (mąż ma sponsorować chrześniaczkę, mąż ma pieniądze z auta zostawić mamie na opał, "po co dom kupiłeś?(nie mąż sam kupił, tylko MY)", dostaniesz ten dom po mojej śmierci, a matka w nim będzie mieszkać -czyli wiadomo kto się będzie domem musiał opiekować,  itd), przez co ich nie lubię, ale najbardziej nie lubię męża za to, że mnie dla nich okłamał (podpisał jakieś in blanco dokumenty), bronił ich (całą swoją rodzinę), a ze mną nie chce nawet rozmawiać o problemie, bo "to nie on ma problem". Wyć mi się chce, jestem w 2 ciąży, a ten nawet nie rozmawia ze mną (o nie, ja też trzymam gardę). Wiem że sobię poradzę, jak ma być rozwód to proszę bardzo, bo ja nie mam już siły z tym niedojrzałym człowiekiem być, ale najbardziej boli mnie, że ja jeździłam do nich w chorobie, z 6miesięcznym dzieckiem i psem z padaczką (dla męża to robiłam), a on się teraz do mnie plecami odwraca. Traktuje mnie jak wroga, nie mamy wspólnego frontu. On nawet zamiast do ciepłych krajów woli do mamy pojechać "bo u mamy nic nie trzeba robić".  Próbowałam mu tłumaczyć "mój problem" rozmową, groźbą, siłą, płaczem, ale w końcu do mojej tępej głowy dotarło, że on problemu nie widzi. Taaak, przed ślubem były sygnały! Ale widziałam jego rodzinę 2 razy przed ślubem i niestety mąż mnie tak ładnie zmanipulował, że "jestem ich ulubionym synkiem (nawet na nasz ślub nie przyjechali, ani na chrzciny, ani nigdy), ze starych drzew się nie przesadza (że mama po śmierci ojca zostanie sama w wielkim domu na wsi, a mój mąż będzie się nią opiekował -tak przy mnie ojcu obiecał- ciekawe jak z dwójką dzieci i żoną mieszkając zagranicą?, no ale mama do miasta bliżej drugiego syna przenieść się nie może), że tatusiowi jest przykro itd. Ręce opadają, ja NIGDY nie sądziłam, że to mamisynek, podobno przede mną miał 6 lat dziewczynę, ale już chyba wiem dlaczego jej nie ma (bo 6 lat i jej było za mało żeby pomóc mu w dorośnięciu...). Nawet okłamał mnie co do rozstania z nią: przed ślubem " to ona mnie wyrzuciła", teraz ze rozstali się w zgodzie. Nienawidzę kłamców, pocieszcie trochę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×