Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Lilka222

Nie umiem porozumieć się z partnerem

Polecane posty

Witam, 

mam duży problem i właściwie się zastanawiam czy to z nim jest coś nie tak czy ze mną . 

Ja ogólnie dużo pracuje na nasza rodzine. On nie pracuje od kilku lat miał chwilowe prace. Brał psychotropy słabe na depresje po wypadku i nagle je odstawił. Mamy dwójkę dzieci . Moj facet gdy ja pracuje to on zajmuje się dziećmi, zrobi herbate, saladke czy podgrzeje jedzenie, powiesi pranie i na tym koniec. Od jakiś dwóch lat ciężko jest go namówić aby z nim gdzieś pojechać do sklepu, restauracji czy gdzieś po za miasto i ciężko jest z nim coś zaplanować. 

Boje się go prosić o to abyśmy gdzieś pojechali bo czasem reaguje agresja. Dziś np. zabrał córkę na basen bo bardzo chciała i ja powiedzialam ze tez mogę z nimi jechać to powiedział ze oni jadą na rowerach i ze jak chce to se mogę dojechać i powiedział to z taka złością. (Dodam ze ja roweru nie mam). 

Jest mi przykro jak mi zarzuca ze ja mam zły kontakt z rodzicami, ze moi rodzice mi nic nie dali. Prawda jest taka ze jemu rodzice tez nic nie dali i sam nic nie osiągną w życiu a ma 37 lat. 

Od pewnego czasu czyli jakies dwa miesiace mówi ze on nikogo nie kocha bo to u niego rodzinne. Dodam ze jesteśmy ze sobą 9 lat i przez ten okres sam z siebie mówił kocham cię czy nawet dzieciom mówił/mówi kocham. Jak ja się go spytam to tez odp ze kocha. Najpierw mówi ze to u niego rodzinne a za kawałek mnie przeprasza i mówi ze jest głupi. Poprostu nie rozumiem go. Czy jest to możliwe ze mi się w głowie popieprzylo za przeproszeniem od psychotropów i od tego ze je nagle odstawił ??  

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Lilka222 napisał:

Witam, 

mam duży problem i właściwie się zastanawiam czy to z nim jest coś nie tak czy ze mną . 

Ja ogólnie dużo pracuje na nasza rodzine. On nie pracuje od kilku lat miał chwilowe prace. Brał psychotropy słabe na depresje po wypadku i nagle je odstawił. Mamy dwójkę dzieci . Moj facet gdy ja pracuje to on zajmuje się dziećmi, zrobi herbate, saladke czy podgrzeje jedzenie, powiesi pranie i na tym koniec. Od jakiś dwóch lat ciężko jest go namówić aby z nim gdzieś pojechać do sklepu, restauracji czy gdzieś po za miasto i ciężko jest z nim coś zaplanować. 

Boje się go prosić o to abyśmy gdzieś pojechali bo czasem reaguje agresja. Dziś np. zabrał córkę na basen bo bardzo chciała i ja powiedzialam ze tez mogę z nimi jechać to powiedział ze oni jadą na rowerach i ze jak chce to se mogę dojechać i powiedział to z taka złością. (Dodam ze ja roweru nie mam). 

Jest mi przykro jak mi zarzuca ze ja mam zły kontakt z rodzicami, ze moi rodzice mi nic nie dali. Prawda jest taka ze jemu rodzice tez nic nie dali i sam nic nie osiągną w życiu a ma 37 lat. 

Od pewnego czasu czyli jakies dwa miesiace mówi ze on nikogo nie kocha bo to u niego rodzinne. Dodam ze jesteśmy ze sobą 9 lat i przez ten okres sam z siebie mówił kocham cię czy nawet dzieciom mówił/mówi kocham. Jak ja się go spytam to tez odp ze kocha. Najpierw mówi ze to u niego rodzinne a za kawałek mnie przeprasza i mówi ze jest głupi. Poprostu nie rozumiem go. Czy jest to możliwe ze mi się w głowie popieprzylo za przeproszeniem od psychotropów i od tego ze je nagle odstawił ??  

 

Stepilniał bez roboty. Łap za czerep, kop w du... i ma iść do ludzi. Po prostu zdziczał, odzwyczaił się o żywota.

Ja mam 4 dzieci i też mam rowery i rodzinę i obowiązki. Pracuję 7-18/19, a potem pranie, sprzątanie, prasowanie, lekscje z dzieciakami, wyjazdy, spacery, zakupy ...

Wiesz co?

Nie mam czasu nawet pomyśleć o tym że nie mam czasu ;-)

Spakuj manele do rodziców, zabieraj dzieciaki na kilka dni, ogłoś separację, zgłoś focha ... i jedziesz. Daj mu ten post przeczytać bo cjipa się z niego zrobiła, może mu wejdzie na rozum i przywróci klepy na miejsce. Wygodniackli kjufa, wygodniacki. 90% dzisiejszych panienek za torbielatość-fotelowo-domową odstawiłaby go na ulicę w jeden weekend, się kjufa przyzwyczaił. A jednak samece to mają od czasu do czasu fuksa wyrwać robota kuchennego, no patrz :-)

On nerwa łapie bo żyć ma? A weź to ubij heheh, cjita męska i tyle. Wyśmiać pozostaje, wtyd i hańba i tyle. I to facet? pipa ...

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×