Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

karlajna7788

Czy dobrze zrobiłam że kazałam odejść

Polecane posty

Mam 32 lata,3 dzieci (2 z poprzedniego związku i jedno z "aktualnego związku") Jestem spokojną, normalną dziewczyną która nie pali,nie zazywa narkotyków, nie lubi imprezowa. Jestem miła, bardzo lubię pomagać innym bo mam z tego satysfakcję, to mnie buduje,czuję się wtedy spełniona.
Poznaliśmy się ponad 5 lat temu.On ma 41 lat.Ja podchodzilam do związku bardzo ostrożnie, bałam się rozstania że sie nie uda.
Było pięknie, ale po pół roku mnie zostawił bez jakiego kolwiek powodu i słowa. Po 3 miesiącach nieodzewu odpisał na sms-a którego napisałam z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Wybaczylam i tak znów "byliśmy razem". Dwa msc po,oskarżał  mnie o to że udostępniam swoje nagie zdjęcia w internecie, co oczywiście było nie prawdą.Wybaczylam. Następnie mnie śledził i sprawdzał czy jestem w domu i w pracy. Dodam że musialam się tłumaczyć ze wszystkiego co robiłam, gdzie i z kim.Dziwił się że wszyscy którzy mnie znają, lubią mnie. Bo jeszcze nikogo nie znał by wszyscy tą osobę lubily. Moje koleżanki zawsze były be.Kolegów w pracy czy poza nią mieć nie mogłam bo to oznaczało że z każdym spałam. Czepiał się o wszystko ,o co by normalny człowiek się nie czepiał.  Przeszkadzało mu nawet to,że wzięłam kąpiel a nie prysznic. Również to że boli mnie ząb czy głowa.Czulam ze zatracam siebie,bo jestem ograniczona pod kazdym wzgledem.Zawsze milczalam bo uważałam że tak będzie dobrze. Nie nawidzilam kłótni, bo tego u mnie w domu nie było.
Zamieszkał ze mną u mnie. Jest nie stabilny finansowo. Podejmuje pracę na 2,3 miesiące i mu się nudzi, lub mu coś nie pasuje. Chciałam z nim dziecko,on też tak twierdził.  Staraliśmy się i nic. Między czasie on niby jeździł remontować swoje mieszkanie które dostał z urzędu, a okazało się że gra w kasyno. Przegrał całą wypłatę, przyznał się i obiecał że już nigdy. Jednak grał dalej i w kasynie poznał dziewczynę której pomagał przewieźć meble, a skończyło się w łóżku. Byłam znów załamana tym bardziej że okazało się że jestem w ciąży. Nie chciało mi się żyć,bo miałam w planach że skoro nie mogę przez tyle czasu zajść w ciążę to będę rozwijac się w pracy. A tu niedpodzianka,jeszcze zaraz po tym jak mnie zostawił.  Nie chcialam od niego nic,żadnego kontaktu,ani litosci by wrócił, chcialam tylko by wiedział że bedziemy miec dziecko. Poprosiłam by odebral bo to ważna sprawa,powiedziałam o fakcie. Po telefonie oskarżył mnie że to nie jego  dziecko, że zrobi badania.  Zdolowal mnie jeszcze bardziej,ale dałam sobie z nim spokój. Po 3 msc przyjechał by przeprosić i błagać bym chociaż wybaczyla. Nie chcialam z nim gadać, kazalam zabrać rzeczy i by znikł mi z oczu. Gdy byłam na badaniach usg, wyszło że będzie synek. Wysłałam mu zdjęcie usg i napisałam że bedziemy miec syna. On później pisał że przemyślał wszystko, co do tej pory zrobił i że chciałby być z nami do końca życia bo sobie tego nie wyobraża.  Wtedy tamta mu zdemolowala mieszkanie,on uciekał od niej. Nie było mi go żal, do pory gdy spadł z mostu i polamal rękę. Spędziłam noc jeżdżąc po szpitalach. Stres i strach. Opiekowalam się nim,pomagalam myć. Jak to normalny człowiek pomaga. Wtedy znów wybaczylam. Cała ciąża męcząca przez duży wzrost brzucha,brak pracy partnera. Przyszedł poród i po porodzie maluch przez pierwszy rok dawał popalić.  Ciągły płacz, pół godziny snu. Ja zmęczona a partner o wszystko mnie obwinial. Że jestem złą matką, że dziecko płacze przeze mnie. Gdy mały płakał, on krzyczał na mnie żeby dziecko nie plakalo bo on się nie wyspi.Miałam wtedy dość życia, chcialam umrzeć. W między czasie kilka razy się wyprowadzal. Dziś nasz syn ma 20 miesięcy. Kilka dni temu po kłótni o pranie,poprosilam go by zabral swoje rzeczy bo się nie dogadamy. Przyjechał z pretensjami dlaczego ja mu to robię  I że mi nie wybaczy tego,że mam skasować jego nr. No i oczywiście wyzywal mnie i mówił jaka  to ja nie jestem,zawsze tak mówił przy każdej wyprowadzce. Tęsknię, ale mam ogromny żal bo nigdy na niego nie mogę liczyć. Dodam że moja rodzina go nie lubi,po tym jak mnie zostawił drugi raz. Moi znajomi też widzą że on mi nie pomaga w żadnej kwestii,a na dodatek ogranicza i ma wymogi. Bardzo dużo się przez niego nacierpialam,to tkwi we mnie,pamiętam.Zawsze się bałam że mnie zostawi.
Już teraz nie wiem ,czy to ze mną coś nie tak. Ja chcę spokojnego życia bez codziennych kłótni o bzdety. Nie jestem w stanie mu zaufać. Nie troszczy się o najbliższych, nie potrafi zapewnić bytu i stabilizacji swojej rodzinie. Ja potrafię zadbać o rodzinę, miec czas na przyjemności,obowiązki a nawet zrobić remont czy naprawić samochód. On o to wszystko ma żal.
Myślicie że dobrze zrobiłam, prosząc go o odejście?
Bardzo dziękuję jeśli ktoś doczytał do końca. Przepraszam jeśli nie było ładu i składu. Oczywiście to co napisałam, to igła w stogu siana tego co z nim przeszłam. 
Może ktoś coś napiszę. ...
Z góry dziękuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, karlajna7788 napisał:

Myślicie że dobrze zrobiłam, prosząc go o odejście?

Bardzo dobrze tylko wytrwaj w tej decyzji. Spokój, stabilizacja, wsparcie, troska to nie fanaberie, tylko fundamenty szczęśliwego związku. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Właśnie boję się tego,że za jakiś czas on się odezwie a ja zmięknę. Zawsze bylam nastawiona na to by walczyć o związek, ale z drugiej strony,jak nie ma stabilizacji,wsparcia, troski to nie ma związku 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, karlajna7788 napisał:

Właśnie boję się tego,że za jakiś czas on się odezwie a ja zmięknę. Zawsze bylam nastawiona na to by walczyć o związek, ale z drugiej strony,jak nie ma stabilizacji,wsparcia, troski to nie ma związku 

Walczysz z kryzysami, z przejściowymi problemami gdy związek jest szczęśliwy. Nie reanimuje się trupa. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
24 minuty temu, karlajna7788 napisał:

Przeszkadzało mu nawet to,że wzięłam kąpiel a nie prysznic. Również to że boli mnie ząb czy głowa

Stuknięty jakiś. Lepiej już być samemu niż żyć w stresie i z kimś kto Cię nie szanuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, lonelyman napisał:

Stuknięty jakiś. Lepiej już być samemu niż żyć w stresie i z kimś kto Cię nie szanuje.

Ból zęba? Ja dowiedziałam się, że rodząc byłam wqrwiajaca... 😔

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zdaję sobie sprawę ze wszystkiego co mnie z nim czy przy nim spotkało.  Tak samej lepiej ,niż taką osobą jak on.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Moj mi powiedział że dla mnie urodzić naszego syna to nawet mnie zapewne nie bolalo,bo chwila i dziecko jest,a nie to co jego była żona  kilkanaście godzin rodziła. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×