Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
pablos34

Ona zażądała 2 tygodni czasu na przemyślenia

Polecane posty

Witam.12 listopada sie z nia spotkałem było jak w bajce przytulanki pocalunki niekonczace sie plakala bo myślała że ją prawie zostawiłem przez jej zachowanie, był cudowny seks kilka razy mówiła o zareczyach, że bede jej mężem, nawet dziś przed klótnią. Pokłóciliśmy sie bo przyjechałem po nią do pracy na 16 wczesniej przywożąc ją o 6 :15. W miedzyczasie pojechalem na wycieczke 100 km od jej miejsc apracy kupiłem jej   z tego miasta pamiatek itp.Przychodzi do auta i zaczyna pisać z kimś sms jeden po drugim co pare minut.Nie wytrzymalem i pytam kto to mówi że najpierw dzieci  a pozniej że koleżanka. Ale ja zazcalem gadać że pewnie jakiś typ  zinternetu. To tak sie wsciekła że powiedziala że mam ja tylko zawiezc  do domu a  sobie jechać do swojego 220 km dalej mimo iż miałem wrócić jutro, i mimo że byłem z akierownicą od 4 30 i przejechanych prawie 400 km.To sie wkurzylem i powiedzialem że skoro nie może  zniesć mojego towarzystwa to odwożę ją na pkp  a nie do domu i że dalej nie jade. Zatrzymalem sie i wyszedlem z auta za potzreba, ją zostawiajac w środku. Po chwili telefon że mam wracać do auta. No  to wróciłem, odwiozłem ją do tego domu spakowala mi torby i wrzeszczac ze nie chce mieć  ze mną nic wspolnego dała mi te  torby i pojechałem. Ale myśle może faktycznie za bardzo wybuchnalem, to pojechalem kupić duży bukiet róz do kwiaciarni  12 km dalej. ZAajezdzam na to podwórko dzwonie  aona że zadnych kwiatow nie chce , zamknela mi dzrwi przed nosem i powiedziala że mam spier... bo wezwie policje, do dzieci krzyczala dzwoncie na policje. To rzucilem te kwiaty  pod dzrwi i sie zawinalem, wyslalem jej sms że z policją już przegieła że ja kasuję wszystko co jest zwiazane z nią, a ona ma wykasować moj numer i że zaczynam nowe życie bez niej.  Nie zdazylem dojechać  do domu  to litania sms że pierwszy raz dostala takie kwiaty, szkoda ze  wtaki sposob bo sie połamały, że może by wybaczyła jak bym sie nie zatrzymał na tym pkp a spier...bo wezwe policje krzyczała bo ją ,,zdenerwowałem'' I ze dopiero gdy grunt sie wali pod nogami kupilem jej kwiaty że jutro możemy poogadać ale dziś chce byc sama. Ja naprawde przyjałem do wiadomości jak tak krzyczała że to koniec wiec po co do mnie znowu pisze. Czy ją coś opętało czy to niestabilność  emocjonalna czy da to sie leczyć  czy to wszystko po prostu olać ?  Myślałem że 12 listopada mi powie ze to jednak nie to i żeby dać sobie spokój ale było zupełnie inaczej. Miałem kilka kobiet kilka  rozstań ale czegoś takiego to nigdy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
27 minut temu, pablos34 napisał:

Witam.12 listopada sie z nia spotkałem było jak w bajce przytulanki pocalunki niekonczace sie plakala bo myślała że ją prawie zostawiłem przez jej zachowanie, był cudowny seks kilka razy mówiła o zareczyach, że bede jej mężem, nawet dziś przed klótnią. Pokłóciliśmy sie bo przyjechałem po nią do pracy na 16 wczesniej przywożąc ją o 6 :15. W miedzyczasie pojechalem na wycieczke 100 km od jej miejsc apracy kupiłem jej   z tego miasta pamiatek itp.Przychodzi do auta i zaczyna pisać z kimś sms jeden po drugim co pare minut.Nie wytrzymalem i pytam kto to mówi że najpierw dzieci  a pozniej że koleżanka. Ale ja zazcalem gadać że pewnie jakiś typ  zinternetu. To tak sie wsciekła że powiedziala że mam ja tylko zawiezc  do domu a  sobie jechać do swojego 220 km dalej mimo iż miałem wrócić jutro, i mimo że byłem z akierownicą od 4 30 i przejechanych prawie 400 km.To sie wkurzylem i powiedzialem że skoro nie może  zniesć mojego towarzystwa to odwożę ją na pkp  a nie do domu i że dalej nie jade. Zatrzymalem sie i wyszedlem z auta za potzreba, ją zostawiajac w środku. Po chwili telefon że mam wracać do auta. No  to wróciłem, odwiozłem ją do tego domu spakowala mi torby i wrzeszczac ze nie chce mieć  ze mną nic wspolnego dała mi te  torby i pojechałem. Ale myśle może faktycznie za bardzo wybuchnalem, to pojechalem kupić duży bukiet róz do kwiaciarni  12 km dalej. ZAajezdzam na to podwórko dzwonie  aona że zadnych kwiatow nie chce , zamknela mi dzrwi przed nosem i powiedziala że mam spier... bo wezwie policje, do dzieci krzyczala dzwoncie na policje. To rzucilem te kwiaty  pod dzrwi i sie zawinalem, wyslalem jej sms że z policją już przegieła że ja kasuję wszystko co jest zwiazane z nią, a ona ma wykasować moj numer i że zaczynam nowe życie bez niej.  Nie zdazylem dojechać  do domu  to litania sms że pierwszy raz dostala takie kwiaty, szkoda ze  wtaki sposob bo sie połamały, że może by wybaczyła jak bym sie nie zatrzymał na tym pkp a spier...bo wezwe policje krzyczała bo ją ,,zdenerwowałem'' I ze dopiero gdy grunt sie wali pod nogami kupilem jej kwiaty że jutro możemy poogadać ale dziś chce byc sama. Ja naprawde przyjałem do wiadomości jak tak krzyczała że to koniec wiec po co do mnie znowu pisze. Czy ją coś opętało czy to niestabilność  emocjonalna czy da to sie leczyć  czy to wszystko po prostu olać ?  Myślałem że 12 listopada mi powie ze to jednak nie to i żeby dać sobie spokój ale było zupełnie inaczej. Miałem kilka kobiet kilka  rozstań ale czegoś takiego to nigdy....

Nienormalna jakas, żeby o takie cos robić taka awanturę... Chyba trafiles w sedno skoro tak sie wściekła, pewnie pisała z jakimś fagasem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Cześć!

Założyłam sobie konto na Kafe specjalnie żeby Ci odpisać. A to dlatego, że Twoje perypetie przypominają mi moje własne. Postanowiłam podzielić się moim doświadczeniem, może akurat Ci to pomoże?  Uprzedzam, to długa historia, ale wnioski prawdopodobnie dadzą Ci do myślenia.

Byłam w podobnej relacji jak Twoja. Mój ówczesny ukochany był rozwiedziony, dzieci zostały z mamą, ale widywał je w weekendy.

Poznaliśmy się świeżo po jego rozwodzie. Była żona widziała w nim tylko maszynkę do zarabiania, traktowała jak g... wg jego relacji.

Długo mu zajęło zebranie się do rozwodu, ale w końcu miarka się przebrała, wyprowadził się do kolegi. Był emocjonalnym wrakiem w dodatku kompletnie spłukanym. 

Hej ho, niebiosa zesłały mu mnie. Kochankę, pocieszycielkę, wsparcie finansowe i organizatorkę czasu wolnego w jednym. 

Mnie jakby piorun trzasnął, tak się zakochałam. Pierwszy raz w życiu, a jestem po 30tce. Byłam wyrozumiała wobec jego wahań emocjonalnych, wiele przeszedł z tamtą niedobrą kobietą...Ja byłam inna, dobra, cierpliwa, tak dobrze się rozumieliśmy, seks był nieziemski. 

Mieliśmy ze sobą zamieszkać, byłam gotowa przeprowadzić się do jego miasta, wynająć fajne mieszkanko w pobliżu jego dzieci.

Gruba jazda zaczęła się, kiedy te fajne mieszkanko znalazłam. Nagle pojawiły się przeciwności. Rozprawiałam się z jedną po drugiej, znajdowałam rozwiązania, tłumaczyłam, ustępowałam wobec jego niezrozumiałych wybuchów. Ale próbowałam doprowadzić do realizacji planu. Przecież tego chciał, marzył o tym, piał ze szczęścia, na widok kanapy, którą podarować mi mieli znajomi. No ale...

Przewrotny los kolejny raz uderzył. Była żona kategorycznie nie zgadzała się na moje w pobliżu zamieszkanie/kontakt z dziećmi.

Zbiegło się to w czasie z odkryciem jego profilu na match.com (brytyjski portal randkowy) przez moją koleżankę. 

To był ten pierwszy raz, kiedy cofnęłam się o krok i użyłam logicznego myślenia przeciw mojemu ukochanemu. 

I cóż, wszystkie jego argumenty były z d... Logował się regularnie, koleżanka zrobiła zdjęcia jego profilu, kiedy był online, jak długo i tak dalej.

Odkryłam, że po kłótni, do której sam doprowadził ( zarzucając mi zaborczość ) by ulotnić się z pikniku, na który go zaprosiłam, zalogował się na match i spędził tam trzy godziny. Kiedy ja bezskutecznie próbowałam się do niego dodzwonić.  Zrozumieć, co w ogóle się dzieje. Obwiniając się za źle dobrane słowa, załamana i skołowana. Wysłałam mu wtedy dużo wiadomości. Odpisywał chaotycznie, histerycznie, w tym samym czasie randkując na match...

No. Każdy już by się w głowę pukał, ale nie ja. Owszem, po prezentacji, jaką zrobiła koleżanka, coś we mnie tąpnęło. Kiedy napisał, że potrzebuje czasu, odpisałam "ok" i nie odzywałam się. Nie minęły dwa dni, zaczął pisać, potem dzwonić, potem przyjechał, został na noc, no.

Następnego ranka, zaczęłam zadawać pytania. Nie miał odpowiedzi. Zaczął krzyczeć na mnie, że nie dam mu zjeść spokojnie, że go kontroluję, jestem zaborcza i w ogóle to z takimi robotami nie da się żyć.

Uderzył celnie. Jestem bardzo analityczna i logiczna, dla postronnych zimna. Sama się kiedyś zdiagnozowałam, że mam aspargera, ale nie będę wnikać. I tak dużo czytania. Co istotne, mam przyjaciół, rodzinę, praktyczny zawód, dobrą sytuację. Brakowało mi miłości.

Śniadania nie dokończył, wyleciał na k...ch i j...nych robotach , zostawiając mnie osłupiałą z jajecznicą spływającą ze ściany.

Postanowiłam, że nie piszę. Chciałam bardzo, ale skopał mnie do rowu. Bolało, ale ani jękłam, czułam się jak nic.

Wieczorem napisał, że musi się oswoić z faktem, że jestem dziwna. Kocha mnie bardzo, ale ta miłość go rani. Potrzebuje czasu.

"Ok" napisałam. I cisza z mojej strony. Co czułam, pewnie wiesz. Jak się kocha to każda minuta złej ciszy gryzie do kości. 

Oczywiście powtórka z rozrywki. Kocha, oj jak kocha, nikt tak nie kocha zwłaszcza, że mnie tak trudno kochać, ale damy radę!

Damy radę! 

Niestety mam taki charakter, że muszę poznać prawdę. Odpuściłam rozmowy o match, bo nie mógł sprostać faktom. Wiedziałam, że kłamie, chciałam wiedzieć dlaczego. Zrozumiałam ułomność jego charakteru, ale ciągle wierzyłam w prawdziwość jego uczuć.

Szukałam odpowiedzi dla naszego wspólnego dobra, serio. Tak jak Ty teraz myślisz. Że to się nie trzyma kupy, ale czy te oczy mogą kłamać? 

Zatem gdy była małżonka przeciwstawiła się mojej przeprowadzce, zadzwoniłam do niej. Spotkałyśmy się. Rozwiodła się (ona!) z powodu jego chronicznej niewierności i niewydolności w roli męża i ojca.

Mądra, dobra kobieta, nadmienię. Żadnych negatywnych emocji wobec przyszłych wybranek byłego. Ewentualnie współczucie. Oszukiwał ją osiem lat. 

Po tej rozmowie poczułam się jak kamień. Nie chciałam go oglądać, wyrzucałam sobie głupotę jednocześnie za nim tęskniąc. 

Jakim szalonym uczuciem jest miłość! I jakim brutalnym, kiedy nieodwzajemniona...

Teraz się skup, bo chcę Ci powiedzieć coś ważnego. 

Miłość jest czysta, nie rani i nie niszczy.

Jak w Hymnie o miłości. Która nie szuka swego, nie zazdrości, nie unosi się pychą. 

Popatrz na siebie teraz. Tak, to o Tobie. Tego chciałeś dla Was obojga. Czego chce ona? 

Twojego oddania. Żebyś był na kolanach, gotowy spełniać jej zachcianki. A ona w końcu sobie poużywa.

Urządza Ci jazdy by poczuć swoją władzę nad Tobą. Kiedy tylko się przeciwstawisz uderzy w najczulsze struny żebyś znowu uległ i cieszył się będąc na kolanach u jej ołtarza. Popatrz uważnie. Wyobraź sobie przyjaciela, który jest w Twojej sytuacji. Co mu doradzisz?

Żeby spier... czem premdzej, prawda? 

Wiem, że to jest bardzo trudne. Też się do końca nie wyleczyłam, ale popatrz, jestem prawie na końcu tej drogi. Kosztowało mnie to dużo czasu, nerwów, bólu i k...wa pieniędzy też, ale koniec. On mnie nie kochał nigdy, byłam jego j..nym osiołkiem. Ty też jesteś osiołkiem i nie łudź się na lepszą przyszłość. Skoro w obliczu prawdziwej miłości i oddania ona zdecydowała się Tobą manipulować i karać Cię za to, że szczerze ją kochasz, odpuść.

Cztery lata zmarnowałeś, szkoda, ale nie marnuj ani dnia więcej. 

Powodzenia

 

 

 

  • Like 1
  • Thanks 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
21 godzin temu, pablos34 napisał:

Witam.12 listopada sie z nia spotkałem było jak w bajce przytulanki pocalunki niekonczace sie plakala bo myślała że ją prawie zostawiłem przez jej zachowanie, był cudowny seks kilka razy mówiła o zareczyach, że bede jej mężem, nawet dziś przed klótnią. Pokłóciliśmy sie bo przyjechałem po nią do pracy na 16 wczesniej przywożąc ją o 6 :15. W miedzyczasie pojechalem na wycieczke 100 km od jej miejsc apracy kupiłem jej   z tego miasta pamiatek itp.Przychodzi do auta i zaczyna pisać z kimś sms jeden po drugim co pare minut.Nie wytrzymalem i pytam kto to mówi że najpierw dzieci  a pozniej że koleżanka. Ale ja zazcalem gadać że pewnie jakiś typ  zinternetu. To tak sie wsciekła że powiedziala że mam ja tylko zawiezc  do domu a  sobie jechać do swojego 220 km dalej mimo iż miałem wrócić jutro, i mimo że byłem z akierownicą od 4 30 i przejechanych prawie 400 km.To sie wkurzylem i powiedzialem że skoro nie może  zniesć mojego towarzystwa to odwożę ją na pkp  a nie do domu i że dalej nie jade. Zatrzymalem sie i wyszedlem z auta za potzreba, ją zostawiajac w środku. Po chwili telefon że mam wracać do auta. No  to wróciłem, odwiozłem ją do tego domu spakowala mi torby i wrzeszczac ze nie chce mieć  ze mną nic wspolnego dała mi te  torby i pojechałem. Ale myśle może faktycznie za bardzo wybuchnalem, to pojechalem kupić duży bukiet róz do kwiaciarni  12 km dalej. ZAajezdzam na to podwórko dzwonie  aona że zadnych kwiatow nie chce , zamknela mi dzrwi przed nosem i powiedziala że mam spier... bo wezwie policje, do dzieci krzyczala dzwoncie na policje. To rzucilem te kwiaty  pod dzrwi i sie zawinalem, wyslalem jej sms że z policją już przegieła że ja kasuję wszystko co jest zwiazane z nią, a ona ma wykasować moj numer i że zaczynam nowe życie bez niej.  Nie zdazylem dojechać  do domu  to litania sms że pierwszy raz dostala takie kwiaty, szkoda ze  wtaki sposob bo sie połamały, że może by wybaczyła jak bym sie nie zatrzymał na tym pkp a spier...bo wezwe policje krzyczała bo ją ,,zdenerwowałem'' I ze dopiero gdy grunt sie wali pod nogami kupilem jej kwiaty że jutro możemy poogadać ale dziś chce byc sama. Ja naprawde przyjałem do wiadomości jak tak krzyczała że to koniec wiec po co do mnie znowu pisze. Czy ją coś opętało czy to niestabilność  emocjonalna czy da to sie leczyć  czy to wszystko po prostu olać ?  Myślałem że 12 listopada mi powie ze to jednak nie to i żeby dać sobie spokój ale było zupełnie inaczej. Miałem kilka kobiet kilka  rozstań ale czegoś takiego to nigdy....

Poczytaj o związkach z kobietami z zaburzeniem borderline...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

I nie chce mi wybaczyć tego że ją zostawiłem w tym samochodzie.Dziś mi napisała że to nie byłem ja jej chłopak tylko jakiś zbir.Przecież ani jej nie uderzyłem ani nie zdradzilem, wysiadłem tylko z auta tzraskajac dzrwiami. Przez taką bzdurę 4 letni zwiazek poszedł sie....A najgorsze jest to poczucie winy co mam, że gdyby nie to może było by inaczej 😞 A takto do końca życia będę sobie wyrzucać że gdyby nie to, to może były by i zareczyny itp. Tak sie nie da żyć w takim poczuciu winy 😞 Gdyby zakończyła ze mną tydzień temu powiedziała uczucia wygasły nie kocham Cie itp to bym zrozumiał i było by mi łatwiej. A takto będę mieć poczucie winy do końca życia 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.10.2020 o 19:00, agent of Asgard napisał:

Kobiety, które wiążą się z przemocowcami i alkoholikami, z reguły są niestabilne psychicznie i faktycznie możesz je bardziej pociągać, jeśli nie jesteś zaangażowany.

Zbyt pochopnie oceniasz, nie znając sytuacji do końca. Nie wiesz w jaki sposób uwikłała się w układ z alkoholikiem.

A co do meritum tematu: chce daj jej 2 tygodnie czasu, to niewiele, nie doszukuj się drugiego dnia.

Dnia 31.10.2020 o 22:22, pablos34 napisał:

Ale ja jej nie zdradzilem tamtej nawet nie dotknalem, tamta kłamie. Zreszta te 2 spotkania z nia to byly prawie 3 lata temu. To co mam zrobić ? Nawet nie mam dokladnego adresu tego jej domu

 

A takich sytuacji unikaj. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, agent of Asgard napisał:

Myślałem, że wystarczy napisać „z reguły”, aby nie zostać posądzonym o pakowanie wszystkich pań, wiążących się z alkoholikami, do jednego worka. Jak widać - nie wystarczy. Jednak widać też, że partnerka Autora jest tak niestabilna i zaburzona, że dla mało którego zdrowego emocjonalnie mężczyzny byłaby atrakcyjnym kąskiem przy bliższym poznaniu.

Obawiam się też, że może zechcieć wrócić, a Autor ja przyjmie, choć dla niego najlepszą sytuacją jest obecna - a mianowicie rozstanie. Teraz powinien jeszcze jak najszybciej zmienić maila i numer telefonu i wyrzucić panią z FB, aby nie miała możliwości się z nim skontaktować. 😈

Tak.

Też zbyt pośpieszyłam się z oceną. Nie doczytałam do końca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.10.2020 o 21:08, dozgonny napisał:

Powiedz, że Ty też musisz sobie to przemyśleć i nawet te 2 tygodnie Tobie pasują.
Ja bym na Twoim miejscu milczał pełne 2 tygodnie. 

Ja myślę, że tutaj Pan bardzo dobrze mówi. Zrób tak.

Aczkolwiek sama byłam w sytuacji, kiedy powiedziałam, tak mojemu chłopakowi, że potrzebuję sobie przemyśleć parę spraw. Tylko, że moja sytuacja znacznie się różni od Twojej. Jedyne podobieństwo to ta przerwa i to, że my odbyliśmy rozmowę twarzą w twarz. Mogę jedynie powiedzieć, że mój chłopak starał się trochę wtedy o mnie. On był odzwyczajony od czegoś takiego, więc z wielkim trudem mu to szło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziś dałem sobie z nią definitywny spokój. Po prostu z nią zerwałem.Zablokowałem na fb i zakonczylem związek. Bo jeszcze wczoraj wybierała pierscionek zareczynowy gadała przyjedz, pojedziemy do naszego nowego domu na kawe, zobaczysz że mieszkam już sama. Co sie okazało. Pojechałem dziś, czekałem na nią jak ten ... 4 godziny pod marketem i w końcu gadajac a to ze jest u lekarza , a  to że  zaraz powie gdzie jest żebym po nia podjechał nie przyszła wcale na spotkanie. Nie przyszła żeby nawet to zakończyć. Dziś powiedziała że zamieszkamy razem gdy znajde prace u niej  ciekawe jak , jeżdzac 220 km od siebie na rozmowy ? Albo się razem mieszka i dopiero szuka pracy na miejscu. Tak to powinno wyglądać. Nastepnie powiedziała żeby dać jej czas bo ,,weszła w straszne bagno i musi sama ztego wyjść bo ja jej nie pomogę. Podejrzewam że owym bagnem jest wlasciciel domu w ktorym mieszkała do grudnia i który do niej zarywał, podejrzewam że maja romans, że nie wyniosla sie do żadnej babci tylko dalej  z nim mieszka majac romans. Bo chcialem jechać niby do tego naszego ,,nowego domu'' na który wziela ode mnie pieniadze to mi napisala żebym sie nie fatygował bo ten dom jest na innej ulicy.Jak można być do tego stopnia podłym żeby domagać sie oświadczyn, domagać sie tego żebym wszystko dla niej przeorganizował,znalazł tam prace na co sie zgodzilem, a pozniej uciekać w taki sposób. Ta kobieta ma 32 lata i trójke dzieci,jest mocno puszysta akurat mi się podobala  bardzo bo takie lubię ale czy naprawde liczy że będzie koło niej wianuszek adoratorów ? Kogo ona szuka ? W dodatku gdy jechałem autem nagrala mi się na pocztę ,,kotek przykro mi ze piszesz o mnie takie rzeczy, błagam pozwól mi sie wytlumaczyć jak wyjde z tego bagna i zobaczysz że wszytsko będzie prostsze, kocham cię''. Ja jej odpisałem że to bagno mnie nie interesuje a  ja chcę normalnej relacji i partnerki a nie takich akcji i żeby dała mi święty spokoj, ja potrzebuję kobiety na żywo a nie jestem jej koleżką na telefon którym może pomiatac. Nie wiem co sie  z nią porobiło od tego 2 stycznia ale naprawdę mam jej dosyć. Takiego zachowania nie zniosę i już napewno nigdy tam nie pojadę żeby znowu z siebie ...a zrobić. Mam nadzieję że da mi spokój. I myślę że zrobiła to specjalnie żebym ja nie wytrzymał i to zakończył. Dopieła swego. Jakoś w tą straszną śnieżyce wróciłem do domu. Teraz kobiety sobie odpuszzcam i zajmuję sie zarabianiem pieniędzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×