Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Wiktor22

Jestem facetem z pytaniami

Polecane posty

Po roku znajomości ciąża, pół roku po ślubie poród, niestety martwego dziecka.

Cztery miesiące po porodzie słyszę: nie kocham ciebie, chcę rozwodu.

Przyznam, nie myślę w tej chwili racjonalnie.

O co w tym chodzi?

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna Darking
1 godzinę temu, Wiktor22 napisał:

Po roku znajomości ciąża, pół roku po ślubie poród, niestety martwego dziecka.

Cztery miesiące po porodzie słyszę: nie kocham ciebie, chcę rozwodu.

Przyznam, nie myślę w tej chwili racjonalnie.

O co w tym chodzi?

 

 

 

Ona też nie myśli racjonalnie. Cios straszny.

Tutaj tylko czas coś wyjaśnić może.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Wiktor22 napisał:

Po roku znajomości ciąża, pół roku po ślubie poród, niestety martwego dziecka.

Cztery miesiące po porodzie słyszę: nie kocham ciebie, chcę rozwodu.

Przyznam, nie myślę w tej chwili racjonalnie.

O co w tym chodzi?

 

 

 

Wyobrażam sobie ona przeżywa stracie dziecka, powinieneś iść z nią do psychologa, powinien automatycznie być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, Ellalala napisał:

A teraz przetłumaczę na język polski: "Nie brać pod uwagę puszczalskichł, łatwych kobiet." 

Jesteś jakaś trolica pisał po ślubie,  zarodek czuła rozwijało, ruszało, miała badania,  pragnęła dziecko troszczyła tu martwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Roztrząsam słowa i sytuacje.

Gdybym usłyszał żale, pretensje, uzasadnione lub nie.

Ale to zdanie rzucone beznamiętnie?

W pierwszej chwili odebrałem je jak coś co ma związek z porodem, coś co pozwoli odciąć się od złego zdarzenia. Jednak na pytania takie jak tu zadałem nie usłyszałem niczego. Nie padło nic, jakbym nie istniał.

Dla kogoś kto kocha to zmiana nie tylko niezrozumiała. To było okrutne i bezwzględne. Słowa padły i ich nie zapomnę. Rozumiem ich treść, zupełnie nie przyczyny. Tylko domysły. Te bolą jeszcze bardziej.

Dziecko nie było przypadkiem. Tak mi się wydawało. Czy jest możliwe, że było inaczej, był ktoś jeszcze? Że moja rola w tym wszystkim polegała na tym, że byłem pod ręką? Czy możliwe jest takie aktorstwo i bezczelność a po zakończeniu niespodziewanie przykrym zbędny balast? Poczuła ulgę?

Znam się na ludziach, tego wymaga mój zawód. Nigdy nie stosowałem swoich umiejętności w związku, zresztą jak i w życiu prywatnym. Potrafię to oddzielić i gdybym musiał to stosować czułbym się podle, byłbym w związku spięty. Teraz to wychodzi ze mnie, czysty obłęd. Piszę o tym bo nigdy nie zdarzyło mi się spotkać tak dobrze prowadzonego kłamstwa, przez tak długi okres. Bez potknięć. Jeśli mój domysł ma w ogóle sens.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Ellalala napisał:

A co do autora: Nie wystarczy stanąć przed ołtarzem. Zarykuję stwierdzeniem, że 80 proc. małżeństw jest nieważnych. Niech się autor zastanowi, czy jego małżeństwo było zawarte ważnie. A może pod przymusem?

co masz na myśli pisząc nieważne?

Potraktuj mnie jak osobę ze zmniejszoną zdolnością postrzegania i proszę wyjaśnij. Masz na myśli błąd w ocenie?

 

Edytowano przez Wiktor22

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tak może być, może wraz ze śmiercią dziecka przestała Cię kochać.  I nic na to nie poradzi, pozostaje Ci trwać  z nią, aż dojdzie trochę do siebie, rozstaniecie się za jakiś czas, zostawiać ją samą teraz- nieodpowiedzialne.  Może być, że tak myśli tylko w tej chwili, może potrzebuje pomocy psychologa. Może warto porozmawiać z jej matką, rodziną?  Może z nimi powinna spędzić czas a Ty się odsunąć nieco. Może tak być, że miłość umiera wraz z dzieckiem...daj jej/wam jednak czas i bądź tego pewien. Ty też przecież przechodzisz żałobę, nie tak miało być...

Edytowano przez mokilok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
13 godzin temu, Ellalala napisał:

Przy rozpatrywaniu niezdolności do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich z przyczyn natury psychicznej, ważne jest zagadnienie niedojrzałości emocjonalnej i społecznej.

Niedojrzałość emocjonalna wyraża się cechami takimi jak:

- nieadekwatność i słabo zróżnicowane reakcje emocjonalne,

- egocentryzm,

- brak równowagi emocjonalnej w sytuacjach trudnych.

Niedojrzałość społeczna dotyczy natomiast problematyki:

- niskiego poziomu aktywności społecznej,

- małej samodzielności,

- nadmiernych wymagań stawianych otoczeniu,

- nieodpowiedzialności za podejmowane działania,

- wycofywania się w obliczu niepowodzeń.

Działanie osoby niedojrzałej podyktowane jest potrzebą chwili, zachcianką, popędem, własnym interesem. Dojrzałość emocjonalna partnera w małżeństwie ma fundamentalne znaczenie dla istnienia prawidłowej wspólnoty małżeńskiej i jest powodem do stwierdzenia nieważności małzeństwa. 

I jak to się ma do powszechnych ślubów w kk a później rozwodów. Jakby tak ściśle trzymać się wykładni kk, to ważnych ślubów byłoby bardzo mało i zrodzonych z takich związków dzieci analogicznie też mało. Jednak teoria to jedno a praktyka drugie😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna Darking
15 godzin temu, Wiktor22 napisał:

Roztrząsam słowa i sytuacje.

Gdybym usłyszał żale, pretensje, uzasadnione lub nie.

Ale to zdanie rzucone beznamiętnie?

W pierwszej chwili odebrałem je jak coś co ma związek z porodem, coś co pozwoli odciąć się od złego zdarzenia. Jednak na pytania takie jak tu zadałem nie usłyszałem niczego. Nie padło nic, jakbym nie istniał.

Dla kogoś kto kocha to zmiana nie tylko niezrozumiała. To było okrutne i bezwzględne. Słowa padły i ich nie zapomnę. Rozumiem ich treść, zupełnie nie przyczyny. Tylko domysły. Te bolą jeszcze bardziej.

Dziecko nie było przypadkiem. Tak mi się wydawało. Czy jest możliwe, że było inaczej, był ktoś jeszcze? Że moja rola w tym wszystkim polegała na tym, że byłem pod ręką? Czy możliwe jest takie aktorstwo i bezczelność a po zakończeniu niespodziewanie przykrym zbędny balast? Poczuła ulgę?

Znam się na ludziach, tego wymaga mój zawód. Nigdy nie stosowałem swoich umiejętności w związku, zresztą jak i w życiu prywatnym. Potrafię to oddzielić i gdybym musiał to stosować czułbym się podle, byłbym w związku spięty. Teraz to wychodzi ze mnie, czysty obłęd. Piszę o tym bo nigdy nie zdarzyło mi się spotkać tak dobrze prowadzonego kłamstwa, przez tak długi okres. Bez potknięć. Jeśli mój domysł ma w ogóle sens.

 

 

Obrona - to zdanie rzucone beznamiętnie to obrona.

Trauma po utracie dziecka jest straszna, kobieta przeżywa ten fakt zdecydowanie bardziej niż mężczyzna.

Emocje, zwłaszcza gwałtowne i negatywne, sà bardzo złym doradcą życiowym.

Czas- daj jej i sobie czas na ochłonięcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
16 godzin temu, Wiktor22 napisał:

Znam się na ludziach, tego wymaga mój zawód. Nigdy nie stosowałem swoich umiejętności w związku, zresztą jak i w życiu prywatnym. Potrafię to oddzielić i gdybym musiał to stosować czułbym się podle, byłbym w związku spięty. Teraz to wychodzi ze mnie, czysty obłęd. Piszę o tym bo nigdy nie zdarzyło mi się spotkać tak dobrze prowadzonego kłamstwa, przez tak długi okres. Bez potknięć. Jeśli mój domysł ma w ogóle sens.

Zobacz sobie dobry film, Dom gry (1987) House of Games - Psychiatra wnika do środowiska nielegalnych rozgrywek, by pomóc uzależnionemu od hazardu pacjentowi. Daje do myślenia. O świecie fikcji i gry w realnym życiu i o nieoczekiwanych konsekwencjach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Joanna Darking napisał:

Obrona - to zdanie rzucone beznamiętnie to obrona.

Trauma po utracie dziecka jest straszna, kobieta przeżywa ten fakt zdecydowanie bardziej niż mężczyzna.

Emocje, zwłaszcza gwałtowne i negatywne, sà bardzo złym doradcą życiowym.

Czas- daj jej i sobie czas na ochłonięcie.

Obrona? Przed czym? Beznamiętność wyklucza reakcję spontaniczną.

To przemyślane (bez znaczenia czy rozsądne i dla kogo) postawienie granicy. Raczej kontrolowana agresja. W mojej ocenie nie było ku temu powodu. To chyba coś co leży poza mną. Tylko co?

Nie jest tak, że emocje są złe. Są uczciwsze i prawdziwe. Ukazują nas takimi jakimi jesteśmy. Ja w emocji powiedziałem, że skoro tak to złóż pozew rozwodowy. Nie krzyczałem, powiedziałem to spokojnie, ale głoś się łamał. Odpowiedź równie dziwna: złóż ty. Wiem jesteście "inne", ale bez przesady. Potraficie walczyć o swoje jak lwice.

Boję się, że ochłonięcie będzie zapadnięciem się w oszustwo. Mniej bolałaby mnie wiedza o zdradzie niż ta beznamiętność, nieoczekiwane zimno.

Przepraszam Was za moje marudzenie. Historii takich jak ta pewnie wiele. Piszę bo potrzebuję pomocy, sam nie potrafię uzyskać potrzebnego dystansu. Chcę to zrozumieć bez przeciągania w czasie. Od tego zależy co dalej.

Już mi pomogliście porządkując myśli przydługim pisaniem. Nie chcę porady psychologa i sztampy rozmów, rozmowa z Nią przy zachwianym zaufaniu i niechęci do rozmowy nic nie da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna Darking
4 minuty temu, Wiktor22 napisał:

Obrona? Przed czym? Beznamiętność wyklucza reakcję spontaniczną.

To przemyślane (bez znaczenia czy rozsądne i dla kogo) postawienie granicy. Raczej kontrolowana agresja. W mojej ocenie nie było ku temu powodu. To chyba coś co leży poza mną. Tylko co?

Nie jest tak, że emocje są złe. Są uczciwsze i prawdziwe. Ukazują nas takimi jakimi jesteśmy. Ja w emocji powiedziałem, że skoro tak to złóż pozew rozwodowy. Nie krzyczałem, powiedziałem to spokojnie, ale głoś się łamał. Odpowiedź równie dziwna: złóż ty. Wiem jesteście "inne", ale bez przesady. Potraficie walczyć o swoje jak lwice.

Boję się, że ochłonięcie będzie zapadnięciem się w oszustwo. Mniej bolałaby mnie wiedza o zdradzie niż ta beznamiętność, nieoczekiwane zimno.

Przepraszam Was za moje marudzenie. Historii takich jak ta pewnie wiele. Piszę bo potrzebuję pomocy, sam nie potrafię uzyskać potrzebnego dystansu. Chcę to zrozumieć bez przeciągania w czasie. Od tego zależy co dalej.

Już mi pomogliście porządkując myśli przydługim pisaniem. Nie chcę porady psychologa i sztampy rozmów, rozmowa z Nią przy zachwianym zaufaniu i niechęci do rozmowy nic nie da.

Gwałtowne emocje powodują podjęcie złych, bezsensownych decyzji.

Obrona przed bezsilnością. 

Przegadaj z żoną temat, do znudzenia wręcz.

Straciliście już dziecko-  bez sensu jest tracić jeszcze siebie nawzajem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Napisałem, że znam się na ludziach. niestety nie.

Przegadałem temat z żoną do znudzenia i kilkoma znajomymi.

Otóż sprawa ma się banalnie chociaż mnie szokuje.

Żona od ponad dwóch lat kochała się w żonatym facecie. On nie chciał się rozwieść.

Chciał być z żoną po nieudanym porodzie, brzmi znajomo?

Moja żona obmyśliła plan. Wybrała mnie, bo ponoć ciacho, dla wzbudzenia zazdrości.

Bzyknęła się z nim w płodny dzionek, niby na pożegnanie.

Planowała po porodzie przedstawić jemu dziecko co miało załatwić problem wątpliwości.

Plan genialny lecz nie uwzględniał pewnych niezgodności między nimi.

Mnie nie kocha co zaczęło mi wręcz schlebiać.

Mój plan na zakończenie związku nie jest tak wyrafinowany. Zerżnę wszystko płci żeńskiej z jej otoczenia, łącznie z matką.

Wiem, faceci to chamy.

Pozdrawiam.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×