Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
dariakafeteria

Smutna decyzja, kto ma ucierpieć bardziej...

Polecane posty

Jestem jedynaczką z rozbitego małżeństwa. Mam 40 lat. Mieszkam z mężem w moim domu rodzinnym razem z moją mamą. Mama nigdy nie miała partnera po rozwodzie z tatą i też jasno deklaruje, że go nie chce mieć. Jest ze mną bardzo związana. Zawsze bardzo o mnie dbała, skupiała się na tym, by było mi dobrze, poświęcała się dla mnie. Ja starałam się jej odpłacać tym czym mogłam - towarzystwem. Do tej pory tak jest. Mieszkamy razem, we trójkę, od kilku lat. Dogadujemy się ze sobą bardzo dobrze. Wiadomo, że są kłótnie, ale to o zwykłe drobnostki i nieporozumienia dnia codziennego. Ja jednak bardzo chciałabym wyprowadzić się, pójść na swoje (dom rodzinny też jest mój, ale chodzi mi o nowe miejsce), chciałabym zamieszkać tylko z mężem. Jestem typem indywidualisty, lubię chodzić swoimi ścieżkami, kocham wolność. Mama, chociaż najkochańsza, jest dosyć nadgorliwa i swoją obecnością mnie "osacza". I nie pomoże tu rozmowa i wyznaczanie granic, my bardzo dużo rozmawiamy, obie jesteśmy bardzo otwarte i komunikatywne, zawsze rozmawiamy o tym co nas boli i mama, gdy poruszam ten temat na chwilę stara się dać mi przestrzeń, ale później znów zapomina i wszystko wraca do "normy".  A mi brakuje oddechu, niezależności,  samodzielności, stworzenia czegoś swojego na nowo. Nigdy tego nie zaznałam, zawsze uznawałam, że skoro mama była dla mnie, ja muszę być dla niej i  wiem..., że gdy zostanie sama będzie jej trudno - i nie chodzi o aspekty finansowe czy pomocy - bo chcieliśmy przeprowadzić się max 20km dalej (we wszystkim pomagalibyśmy), ale chodzi o emocje, o uczucie odrzucenia, rozstania i samotność. Niestety tak jak pisałam wyżej, mama nie szuka partnera, woli być "sama", więc wiem, że nasza wyprowadzka byłaby dla niej dużą zmianą i dużym ciosem - a sporo już w życiu, tak jak i ja, przeszła.  Mama jest ciepła, dobra i pomocna, razem gotujemy, sprzątamy, razem organizujemy święta, etc. Czy mój pomysł i potrzeba wyprowadzki jest wg Was zwyczajnie egoistyczna? Czy powinnam uznać, że ze sobą mam problem i powinnam radzić sobie w każdych warunkach, by nie sprawić zawodu mamie? Co Wy zrobilibyście na moim miejscu?  Oprócz tego, że wyprowadzilibyście się 20 lat wcześniej, zanim ta relacja i zależność od siebie tak urosła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gdybym mogła cofnąć czas nie wyprowadziłabym się z domu rodzinnego i była przy rodzicach. Pragniemy tego czego nie mamy i to zrozumiałe. Nikt nie odpowie co lepsze bo życie to zagadka.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Latarenka

Mnie przed przeprowadzką gdziekolwiek, do innego miasta czy nawet państwa powstrzymywało to, że tutaj mam blisko Rodziców, i nadejdzie moment, że będą mnie potrzebowali. No cóż, ten moment nadszedł. Czy żałuję, że mieszkam obok? Teraz absolutnie nie, kiedyś czułam się przytłoczona jak Ty, jednak ja z Rodziną mieszkałam w tym samym mieście co Rodzice, a nie w tym samym lokum. Tutaj się Tobie nie dziwię. 20 km to nie tak daleko. Z drugiej strony, tak patrzę ze swojego punktu widzenia i doświadczenia, to teraz chciałabym mieszkać w dużym mieszkaniu (gdzie byłoby miejsce dla mojej Mamy) albo domu, i nawet zerkam co jakiś czas na jakieś oferty. Mamę miałabym na miejscu, na oku. W każdej chwili obok.

Widzisz, człowiek żyje i nie myśli do przodu, nie wybiega za bardzo w przyszłość. Układa sobie życie jak chce. Jednak jak już nadejdzie taka sytuacja, kiedy jesteśmy potrzebni, to wtedy rozważamy, co robić.

Nie ma mądrej rady. Sama musisz rozważyć, to Twoje życie. W pełni też Cię rozumiem.

Edytowano przez Latarenka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, dariakafeteria napisał:

chodzi o emocje, o uczucie odrzucenia, rozstania i samotność.

To nie jest Twój problem. Taka jest rola rodziców, że powinni puścić dorosłe dziecko wolno.

  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Powinnaś żyć swoim życiem, tak samo jak i mama. Jesteś dorosła i dawno już powinnaś mieszkać sama. Nie jesteś nic winna mamie. Możesz również opiekować się nią mieszkając osobno. Nie opuszczasz jej tylko układasz sobie życie po swojemu. Masz do tego prawo. Nie wiń siebie że chcesz mieszkać osobno. Taka kolej rzeczy i tak powinno być. Dziwię się że tak długo mieszkałaś z mamą. Ja mieszkałam 7 lat po ślubie z rodzicami i wiem że to o 7 lat za długo. Teraz został tylko tata.... opiekuje się nim.... jeśli zajdzie taka potrzeba to będzie mieszkał ze mną... na razie mieszka osobno.... jestem na każde zawołanie ale to zdrowo mieszkać osobno!!!

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, 3310 napisał:

Gdybym mogła cofnąć czas nie wyprowadziłabym się z domu rodzinnego i była przy rodzicach. Pragniemy tego czego nie mamy i to zrozumiałe. Nikt nie odpowie co lepsze bo życie to zagadka.

Tak zdecydowanie zagadką jest to, jakie rozwiązanie jest lepsze. Byłam bardzo ciekawa, co inni zrobiliby na moim miejscu. Bardzo dziękuję za odpowiedź! 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

 

8 godzin temu, Latarenka napisał:

Mnie przed przeprowadzką gdziekolwiek, do innego miasta czy nawet państwa powstrzymywało to, że tutaj mam blisko Rodziców, i nadejdzie moment, że będą mnie potrzebowali. No cóż, ten moment nadszedł. Czy żałuję, że mieszkam obok? Teraz absolutnie nie, kiedyś czułam się przytłoczona jak Ty, jednak ja z Rodziną mieszkałam w tym samym mieście co Rodzice, a nie w tym samym lokum. Tutaj się Tobie nie dziwię. 20 km to nie tak daleko. Z drugiej strony, tak patrzę ze swojego punktu widzenia i doświadczenia, to teraz chciałabym mieszkać w dużym mieszkaniu (gdzie byłoby miejsce dla mojej Mamy) albo domu, i nawet zerkam co jakiś czas na jakieś oferty. Mamę miałabym na miejscu, na oku. W każdej chwili obok.

Widzisz, człowiek żyje i nie myśli do przodu, nie wybiega za bardzo w przyszłość. Układa sobie życie jak chce. Jednak jak już nadejdzie taka sytuacja, kiedy jesteśmy potrzebni, to wtedy rozważamy, co robić.

Nie ma mądrej rady. Sama musisz rozważyć, to Twoje życie. W pełni też Cię rozumiem.

Niestety to chyba prawda, że nie ma mądrej rady, albo po prostu jednego dobrego rozwiązania. Dobrze by było, gdyby rodzice mieszkali razem, a ja wyprowadziła się 20 lat temu. A w mojej sytuacji tak czy tak ktoś ucierpi.. Nie chciałabym, by mama więc pewnie ucierpię ja. Mojej mamie,  że mnie "skrzywdziła" nie zabrakło serca - tylko wiedzy, o tym co dla dziecka jest naprawdę dobre. A ja skoro wiedzę mam, nie powinnam chyba podejmować decyzji bez serca..... Bardzo trudne to wszystko.

Dziękuję bardzo za poświęcony mi czas i odpowiedź. Zawsze lżej człowiekowi, jeśli ktoś napisze, że go rozumie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, Nemetiisto napisał:

To nie jest Twój problem. Taka jest rola rodziców, że powinni puścić dorosłe dziecko wolno.

Tak. Tak powinno być, tak byłoby "podręcznikowo" i zdrowo, zgadzam się w 100%. Ale tak ciężko mi z myślą, że unieszczęśliwię mamę..

Dziękuję za odpowiedź i za trzeźwe, męskie podejście do sprawy 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, ewapiano napisał:

Powinnaś żyć swoim życiem, tak samo jak i mama. Jesteś dorosła i dawno już powinnaś mieszkać sama. Nie jesteś nic winna mamie. Możesz również opiekować się nią mieszkając osobno. Nie opuszczasz jej tylko układasz sobie życie po swojemu. Masz do tego prawo. Nie wiń siebie że chcesz mieszkać osobno. Taka kolej rzeczy i tak powinno być. Dziwię się że tak długo mieszkałaś z mamą. Ja mieszkałam 7 lat po ślubie z rodzicami i wiem że to o 7 lat za długo. Teraz został tylko tata.... opiekuje się nim.... jeśli zajdzie taka potrzeba to będzie mieszkał ze mną... na razie mieszka osobno.... jestem na każde zawołanie ale to zdrowo mieszkać osobno!!!

Czytam to i wiem, że masz rację! Zgadzam się z tym, a mimo to, czuję ciągle to samo. Czuję, że układając sobie życie po swojemu jednak ją opuszczę. Że przeze mnie, ze szczęśliwej mamy i teściowej, pełnej planów i energii (jej plany i energia ściśle związane są z obecnością w domu mnie i mojego męża) zamieni się w smutną emerytkę bez wyrazu. Boję się o to, że uszczęśliwiając siebie uczynię ją nieszczęśliwą. A mieszkam z nią tak długo, "za długo" jak napisałaś, bo to ja mam większą zdolność niż ona "dopasowywania się" do sytuacji, odnajdywania pozytywów tam gdzie ciężko je znaleźć i dlatego wciąż to odkładałam, licząc, że może się ułoży, że i ja będę w tym "układzie" zadowolona.

Bardzo dziękuję za odpowiedź. Jestem bardzo wdzięczna, że mogę poznać zdanie innych, którzy mają doświadczenia w tym temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Szatan z 666 klasy napisał:

A czy stać was na rozstanie z mamusią?

W jakim sensie stać? Po podszytym nutką złośliwości zdrobnieniu od słowa "mama" 😄zakładam, że chodzi o finanse. Ta kwestia nie ma tutaj żadnego znaczenia, ale nie wiem czy chcę ją tłumaczyć, bo mam wrażenie, że z treści mojego posta raczej widać co jest moją troską w tym temacie. Jeśli jednak nie widać ;), to, tak, stać mnie na rozstanie z mamą od bardzo dawna :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cytat

 

Nie starałem się być złośliwy bo by było znacznie gorzej.Np. ktoś by mógł zaznać kontaktu z zjawiskami powiązanymi z numerem 731 czyli np. przemieszczenie żołądka i jelit w odwrotnej kolejności.Ale dlatego unikam oglądania telewizorni bo nabieram chęci do tej akcji.A napisał…em o tym ponieważ perspektywy są marne ,rząd odstawia paranoję "pandemii" i sytuacja jest więcej niż groźna nie z powodu samej choroby ale polityków.WHO to zwykli mafiozi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 3.01.2021 o 05:32, dariakafeteria napisał:

ciężko mi z myślą, że unieszczęśliwię mamę

A Ty jestes szczesliwa?

Znam historie kobiety, ktora dlugo mieszkala w domu rodzinnym i wydawalo jej sie to sluszne, gdyz postrzegala matke jako potrzebujaca ochrony i opieki, gdyz tamta nie czula sie na silach rozwiesc sie z sadysta. Nagle ku ogolnemu zaskoczeniu matka zaangazowala sie w zwiazek z kims innym, szybko przeprowadzila rozwod i eksmisje, wyszla drugi raz za maz - i corka juz zawadzala. A czasu nie cofnie.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
36 minut temu, kurka na maśle napisał:

A Ty jestes szczesliwa?

Znam historie kobiety, ktora dlugo mieszkala w domu rodzinnym i wydawalo jej sie to sluszne, gdyz postrzegala matke jako potrzebujaca ochrony i opieki, gdyz tamta nie czula sie na silach rozwiesc sie z sadysta. Nagle ku ogolnemu zaskoczeniu matka zaangazowala sie w zwiazek z kims innym, szybko przeprowadzila rozwod i eksmisje, wyszla drugi raz za maz - i corka juz zawadzala. A czasu nie cofnie.

Odpowiedź na pytanie czy jestem szczęśliwa nie jest niestety dla mnie oczywista. Mam tą zaletę(albo wadę), że potrafię dostosować się do sytuacji, potrafię odnaleźć pozytywy, cieszyć się z małych rzeczy. Więc powiedźmy, że jest OK. Ale czuję, że mi czegoś brakuje. Że brakuje mi pewnego rodzaju swobody, wolności, niezależności. Jest mi przykro i wręcz obwiniam się za to, że mam takie odczucia - że mama mi w czymś przeszkadza - bo zaznałam od niej w życiu samej dobroci, ale jestem też typem indywidualisty i samotnika ( to po tacie ;)), który uwielbia mieć swoją przestrzeń.

Myślę i kombinuję. Szukam rozwiązań jak być blisko, a jednocześnie czasem daleko..

Historia, którą przytaczasz to rzeczywiście bardzo wymowny przykład. Daje do myślenia. Moja mama niestety nie chce wiązać się z żadnym mężczyzną. Woli być sama i od 20 lat sama jest.... Wiem, że można pomyśleć, że nie szuka nikogo do towarzystwa, bo w końcu "ma nas"..., ale wiem, że gdyby i nas zabrakło też nie zmieniłaby zdania i dalej wolałaby zostać sama...

Bardzo dziękuję za odpowiedź i poświęcony mi czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, dariakafeteria napisał:

zaznałam od niej w życiu samej dobroci, ale jestem też typem indywidualisty i samotnika ( to po tacie ;)), który uwielbia mieć swoją przestrzeń

Mame masz kochana, wiec jest duza szansa, ze nawet gdy postawisz Ja przed faktem dokonanym, uszanuje Twoja decyzje. Szczegolnie ze dzieki wielu rozmowom dobrze wie, co Ci w duszy gra, a takze dobrze widzi, ze pod wspolnym dachem nie jest w stanie dac Ci przestrzeni, ktorej potrzebuje Twoja natura. Odwagi, Dario.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, kurka na maśle napisał:

Mame masz kochana, wiec jest duza szansa, ze nawet gdy postawisz Ja przed faktem dokonanym, uszanuje Twoja decyzje. Szczegolnie ze dzieki wielu rozmowom dobrze wie, co Ci w duszy gra, a takze dobrze widzi, ze pod wspolnym dachem nie jest w stanie dac Ci przestrzeni, ktorej potrzebuje Twoja natura. Odwagi, Dario.

Jest kochana. Zawsze podchodziła do mnie z sercem, niestety zabrakło w tym wszystkim hmm wiedzy? Zazdroszczę i zazdrościłam dzieciom, których rodzice, gdy ich pociechy miały 20 lat, wręcz namawiali na zaczęcie swojego życia, którzy zachęcali do wyprowadzki, którzy wiedzieli jak ważna jest samodzielność. Moja mama zawsze cieszyła się, że z nią mieszkam i zawsze mówiła o argumentach "za" wspólnym mieszkaniem. Nie uważam, że mama myślała w tym o sobie i była egoistyczna, - ona nie zdawała sobie sprawy, z tego że, to co dla niej jest lepsze, wcale nie jest dobre dla mnie.  Niestety osoby z naszego otoczenia, tj. mamy siostry i moja babcia, z którą nie mieszkam, zawsze karciły mnie za jakiekolwiek pomysły wyprowadzki, wzbudzając tym we mnie jeszcze większe wyrzuty sumienia, a w mamie pewność, że właśnie tak być powinno.

Dziękuję za wszystkie rady! 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Latarenka
1 godzinę temu, dariakafeteria napisał:

Jest kochana. Zawsze podchodziła do mnie z sercem, niestety zabrakło w tym wszystkim hmm wiedzy? Zazdroszczę i zazdrościłam dzieciom, których rodzice, gdy ich pociechy miały 20 lat, wręcz namawiali na zaczęcie swojego życia, którzy zachęcali do wyprowadzki, którzy wiedzieli jak ważna jest samodzielność. Moja mama zawsze cieszyła się, że z nią mieszkam i zawsze mówiła o argumentach "za" wspólnym mieszkaniem. Nie uważam, że mama myślała w tym o sobie i była egoistyczna, - ona nie zdawała sobie sprawy, z tego że, to co dla niej jest lepsze, wcale nie jest dobre dla mnie.  Niestety osoby z naszego otoczenia, tj. mamy siostry i moja babcia, z którą nie mieszkam, zawsze karciły mnie za jakiekolwiek pomysły wyprowadzki, wzbudzając tym we mnie jeszcze większe wyrzuty sumienia, a w mamie pewność, że właśnie tak być powinno.

Dziękuję za wszystkie rady! 🙂

 

Wiesz jaki tutaj jest sęk? I nie piszę tylko o Tobie, raczej i o Tobie, i o sobie, i o innych którzy być może są w podobnej sytuacji.

Wyrzuty sumienia, coś co potrafi dręczyć mocno, coś co blokuje nasze ruchy, które mogłyby okazać się dla nas dobre. Dla nas, a niekoniecznie dla naszych Rodziców. Sprawa łatwiejsza kiedy mamy obojga Rodziców, oni mają siebie, a wtedy łatwiej jest nam pomyśleć o sobie. Kiedy zostaje jeden Rodzic, czujemy się winni, że będzie sam a my czujemy się źle, czujemy się egoistami, no bo śmiemy myśleć o sobie......ale w końcu to jest nasze prawo, jako dorosłych ludzi.

Kiedyś pewna lekarka mi powiedziała wprost: empatia, empatią, proszę pomyśleć o sobie. Łatwo jej było mówić, prawda? 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Latarenka napisał:

 

Wiesz jaki tutaj jest sęk? I nie piszę tylko o Tobie, raczej i o Tobie, i o sobie, i o innych którzy być może są w podobnej sytuacji.

Wyrzuty sumienia, coś co potrafi dręczyć mocno, coś co blokuje nasze ruchy, które mogłyby okazać się dla nas dobre. Dla nas, a niekoniecznie dla naszych Rodziców. Sprawa łatwiejsza kiedy mamy obojga Rodziców, oni mają siebie, a wtedy łatwiej jest nam pomyśleć o sobie. Kiedy zostaje jeden Rodzic, czujemy się winni, że będzie sam a my czujemy się źle, czujemy się egoistami, no bo śmiemy myśleć o sobie......ale w końcu to jest nasze prawo, jako dorosłych ludzi.

Kiedyś pewna lekarka mi powiedziała wprost: empatia, empatią, proszę pomyśleć o sobie. Łatwo jej było mówić, prawda? 🙂

Dokładnie tak. Już mam wyrzuty sumienia, a jeszcze nigdzie się nie przeprowadziłam. Pewnie zjedzą mnie w całości jak będzie to już faktem dokonanym. Jeśli chodzi o empatię to podejrzewam, że mam ją przerośniętą ;), zawsze byłam wrażliwa i zawsze dużo kosztowało mnie współodczuwanie,  a w kwestii mamy, której życie nie oszczędzało.. to już w ogóle.

Tak bardzo bym chciała, żeby mama sama zrozumiała, sama zauważyła, a najlepiej sama zaproponowała. I tak sobie myślę, że dopóki tak się nie stanie, to ja będę zawieszona pomiędzy tym, co dla mamy dobre, a czego ja bym do życia chciała. Kombinuję, analizuję, bardziej niż zwykle w tych dniach sprawdzam możliwe rozwiązania. Może podzielę jakoś dom na dwie pary oddzielnych drzwi 😉

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Latarenka
1 godzinę temu, dariakafeteria napisał:

Dokładnie tak. Już mam wyrzuty sumienia, a jeszcze nigdzie się nie przeprowadziłam. Pewnie zjedzą mnie w całości jak będzie to już faktem dokonanym. Jeśli chodzi o empatię to podejrzewam, że mam ją przerośniętą ;), zawsze byłam wrażliwa i zawsze dużo kosztowało mnie współodczuwanie,  a w kwestii mamy, której życie nie oszczędzało.. to już w ogóle.

Tak bardzo bym chciała, żeby mama sama zrozumiała, sama zauważyła, a najlepiej sama zaproponowała. I tak sobie myślę, że dopóki tak się nie stanie, to ja będę zawieszona pomiędzy tym, co dla mamy dobre, a czego ja bym do życia chciała. Kombinuję, analizuję, bardziej niż zwykle w tych dniach sprawdzam możliwe rozwiązania. Może podzielę jakoś dom na dwie pary oddzielnych drzwi 😉

 

 

Zrozumiałam, że Twojej Mamie nic nie dolega, nie potrzebuje jakiejś Twojej stałej opieki na co dzień? Porozmawiaj z Nią, powiedz jej, że chcesz spróbować pożyć z mężem sama, zobaczyć jak Wam się będzie układało. Nadmień, że będziecie w stałym kontakcie, że w każdej chwili będzie mogła liczyć na Waszą pomoc. Spróbuj coś zmienić, jeżeli nie spróbujesz to będziesz żałowała a z czasem będziesz coraz bardziej zdołowana tym pragnieniem. Wiem, że będzie ciężko się z tym zmierzyć, ale do odważnych.......🙂

Zawsze przecież możecie wrócić z powrotem.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, Latarenka napisał:

 

Zrozumiałam, że Twojej Mamie nic nie dolega, nie potrzebuje jakiejś Twojej stałej opieki na co dzień? Porozmawiaj z Nią, powiedz jej, że chcesz spróbować pożyć z mężem sama, zobaczyć jak Wam się będzie układało. Nadmień, że będziecie w stałym kontakcie, że w każdej chwili będzie mogła liczyć na Waszą pomoc. Spróbuj coś zmienić, jeżeli nie spróbujesz to będziesz żałowała a z czasem będziesz coraz bardziej zdołowana tym pragnieniem. Wiem, że będzie ciężko się z tym zmierzyć, ale do odważnych.......🙂

Zawsze przecież możecie wrócić z powrotem.

 

Nie, mama jest zdrowsza niż ja ;). Jedyne co jej dolega to "obsesja" na moim punkcie. Może to zbyt duże słowo, ale innego nie znalazłam. Jej życie kręciło i kręci się wokół mnie. Mamie niczego by nie brakowało, gdyby mieszkała beze mnie, oprócz ... mnie, czyli właśnie wszystkiego, co do życia jej potrzebne. Dla mamy po prostu moja wyprowadzka to będzie tragedia życiowa i dlatego tak trudno podjąć mi tą decyzję. Gdyby mama miała jakieś życie poza mną, nie bałabym się tak bardzo tego kroku, a ona żyje moim życiem. Jej życie to dwie przyjaciółki, z którymi rozmawia tylko przez telefon i tyle. Reszta to ja. Kiedyś nawet powiedziała, że kocha gotować i daje jej to mnóstwo przyjemności, ale gdyby miała tylko dla siebie to, by się jej nie chciało - nie powiedziała tego bynajmniej podczas rozmowy odnośnie przeprowadzki, nie była to żadna forma szantażu ;), ot takie komentarz uchwycony przeze mnie między wierszami. I tak jest ze wszystkim, mama czerpie przyjemność z życia póki ja jestem obok, ..... Dodatkowo kilka lat temu moja mama, po śmierci swojej, przeszła załamanie nerwowe i to też ciągle wraca w moich myślach... Chwilami tak bardzo, że myślę o sobie, że ten pomysł przeprowadzki mogła wymyślić tylko zła córka.

Ludzie mówią, że być dla kogoś wszystkim to taka piękna sprawa, .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, dariakafeteria napisał:

Tak bardzo bym chciała, żeby mama sama zrozumiała, sama zauważyła, a najlepiej sama zaproponowała.

Na to nie licz. Jesli zalezy Ci na zmianie, to Ty musisz ja przeprowadzic. Mama, jesli dobrze rozumiem, nie zna zycia bez Ciebie, totez nie ma motywacji do wyjscia ze swojej strefy komfortu.

 

14 minut temu, dariakafeteria napisał:

Dla mamy po prostu moja wyprowadzka to będzie tragedia życiowa i dlatego tak trudno podjąć mi tą decyzję. Gdyby mama miała jakieś życie poza mną, nie bałabym się tak bardzo tego kroku, a ona żyje moim życiem.

Z calym szacunkiem dla Was obu, to jest sytuacja patologiczna. Nie boj sie tego, co jest Twoim "swietym" prawem. Nie jestes zla corka, raczej ofiara swojej Mamy, ktora przejela nad Toba kontrole, coz z tego, ze w dobrej wierze. Na syndrom pustego gniazda sa sposoby, mnostwo matek go przechodzi i daje rade, naprawde nie jest konieczne tkwic w ukladzie, ktory Ci doskwiera. Pomysl, ze zmiana przyniesie korzysci takze dla Mamy, tym wieksze, ze dobre zdrowie otwiera przed nia wiecej mozliwosci. 

 

3 godziny temu, dariakafeteria napisał:

Niestety osoby z naszego otoczenia, tj. mamy siostry i moja babcia, z którą nie mieszkam, zawsze karciły mnie za jakiekolwiek pomysły wyprowadzki, wzbudzając tym we mnie jeszcze większe wyrzuty sumienia, a w mamie pewność, że właśnie tak być powinno.

Twoje ciotki i babcia nie maja zadnego prawa decydowac o Twoim zyciu. Karcic to sobie moga pieska albo kotka. Naucz sie ucinac wszelkie dyskusje, nie argumentuj, nie usprawiedliwiaj sie - z Twoimi cechami charakteru na poczatku moze byc trudno, jednak z czasem nabierzesz wprawy. Kwestia wyprowadzki to sprawa wylacznie miedzy Toba a Mama. Nie masz obowiazku tlumaczyc sie osobom trzecim, nawet wtedy, gdy Mama im sie (po)skarzy.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
27 minut temu, kurka na maśle napisał:

 z Twoimi cechami charakteru na poczatku moze byc trudno, jednak z czasem nabierzesz wprawy. Kwestia wyprowadzki to sprawa wylacznie miedzy Toba a Mama. Nie masz obowiazku tlumaczyc sie osobom trzecim, nawet wtedy, gdy Mama im sie (po)skarzy.

Nie wiem czy jesteś w stanie uwierzyć po tym co napisałam.., ale jestem osobą o bardzo silnym charakterze, mówiącą głośno i jasno o swoich potrzebach. Postrzegana w swoim otoczeniu jestem jako osoba silna, komunikatywna i temperamentna - dla niektórych nawet impulsywna, wręcz konfliktowa (gdy walczę o swoje przekonania, albo dobro innych). Ale jeśli chodzi o mamę, tracę te wszystkie cechy i rządzą mną tylko emocje.. strach przed tym, że ją unieszczęśliwię, a przecież mogłabym tak jak ona kiedyś dla mnie - poświęcić się dla niej...

Bynajmniej nie obrażasz mnie żadnym stwierdzeniem, to jest taka patologia w białych rękawiczkach, mam tego świadomość. Jednocześnie cieszę się i pomaga mi to co piszesz, bo dobrze jest, być przez osoby trzecie sprowadzanym na ziemie. Dobrze jest, gdy ktoś tak mną potrząśnie i powie coś, co sama zauważam, ale nie chcę wiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Kulfon napisał:

Bez sensu masz te wyrzuty sumienia, jestes dorosla kobita, nie musisz mieszkac z mama. Ona tez jest dorosla kobieta i nie moze uzalezniac swojego szczescia od Ciebie.

To prawda, że bez sensu. W świecie " z sensem" mama byłaby z tatą, a ja wyfrunęłabym z gniazda z ich błogosławieństwem. Tego zabrakło i od tamtego momentu wiele rzeczy już sensu nie ma. Albo ma tylko inny i ja próbuję go odnaleźć 😉

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
17 minut temu, Kulfon napisał:

Rozmawialas o tym z mamą? Gdybym miala dziecko to nie chcialabym, zeby poswiecalo swoje zycie i szczescie dla mnie. 

Rozmawiałam i mama zawsze mówi, że chce mojego dobra, więc żebym podjęła decyzję dla siebie odpowiednią. Niestety później widzę przez kilka dni jej smutek w oczach, obniżony nastrój, mniejszą motywację etc.. I nie, nie jest to na pokaz - po prostu bardzo dobrze ją znam i wiem kiedy coś robi bym to widziała, a kiedy jej przykro i uczucia te próbuje ukryć.

To nie jest tak, że mama widzi moje cierpienie i lekceważy je . Ja nie płaczę, nie narzekam, nie czuję się zdołowana i nieszczęśliwa. Po prostu brakuje mi przestrzeni, wolności, swobody decydowania, etc. To nie są powody, z których mama być może uważa, że warto podejmować taką radykalną decyzję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, Kulfon napisał:

 To jest naturalne i nie bardzo rozumiem dlaczego az tak to przezywasz.

Gdy patrzę na tą sytuację " z boku" to też nie wiem, dlaczego to przeżywam, aż tak. I nie wiem dlaczego myślę, że każda mama to jakoś przeżyje, tylko nie moja. Nie wiem.

Może dlatego, że mamy szczęście zawsze było nierozerwalnie uzależnione od mojego szczęścia. Mama jest pogodna, komunikatywna i charyzmatyczna, a gdy ja się oddalam, traci motywację i gaśnie. Tak, nigdzie wcześniej nie napisałam, że to zdrowe. Wiem, że chore i toksyczne i obie należałoby nas wysłać do psychologa.

Może też dlatego, że kilka lat temu przeszła załamanie nerwowe, co kosztowało ją i mnie bardzo dużo nerwów - i ja boję się każdej sytuacji, która mogłaby cofnąć nas w czasie do tego dramatu.

Może dlatego, że przecież zostać w domu z mamą to "nic takiego". Dogadujemy się, mój mąż ją lubi, mama jest zaopiekowana, mama czuje się potrzebna.Mamy duży dom, ja jestem jedynaczką, "po co wydziwiać, po co chcieć więcej od życia?

Nie wiem... po prostu czasem wydaje mi się, że mój kaprys życia na swoim to zbyt wysoka cena, którą przyjdzie zapłacić osobie, która na to nie zasłużyła.

Tylko po prostu ... mój wewnętrzny indywidualista prosi mnie, by wypuścić go z klatki. Ona wcale nie jest niewygodna, ale po prostu bardzo mała...

Dziękuję za cierpliwość do mnie, to bardzo miłe wiedzieć, że ktoś poświęcił swój czas, by komuś pomóc.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja mysle, ze twoja mama jest chyba taka osoba bluszczem, ze potrzebuje ciagle miec przy sobie kogos bliskiego, w tym przypadku ciebie. Chyba nie jeat samodzielna, i mimo wieku dojrzala gdyz zeby normalnie zyc musi wszystko robic z kims. To pewnie nie jej wina tylko charakteru ale mimo wszystko to nie jest zdrowe, szczegolnie dla ciebie.

Piszesz, ze duzo rozmawiacie, masz dobry kontakt z mama, to chyba mozesz jej szczerze powiedziec, ze myslisz o tym jak to by bylo jezeli kiedys byscie sie z mezem wyprowadzili. Mow jej o swoich obawach i co o tym myslisz. Stopniowo ja przyzwyczajaj do tej mysli o waszej wyprowadzce. Jednoczesnie zapytaj co ona o tym mysli, jak to by wplynelo na jej zycie. Moze wtedy mama bardziej sie oswoi z ta mysla, zacznie cos myslec i planowac w swoim zyciu aby nie czuc sie samotna i tak bardzo uwiazana do ciebie.  Piszesz, ze ma siostry i przyjaciolki, to moze z nimi bedzie sie czesciej spotykac. Jezeli mama cie kocha i chce zebys byla szczesliwa to powinna to zrozumiec, ze chcecie mieszkac samodzielnie. Tak to juz jest, ze mlode pokolenie wypiera to starsze i jego potrzeby staja na pierwszym miejscu. Moze moglibyscie sie wyprowadzic gdzies niedaleko zebyscie jednak sie mogly czesto widywac, odwiedzac a w razie czego pomagac. Inna opcja o ktorej wspomnialas jezeli ta bylaby za trudna dla ciebie i mamy, byloby przebidowa domu zeby byly 2 osobne mieszkania. Moze to by bylo dla ciebie tez latwiejsze bo jednak bys miala mame blisko ale mieszkalibyscie osobno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, Summerwine napisał:

Ja mysle, ze twoja mama jest chyba taka osoba bluszczem, ze potrzebuje ciagle miec przy sobie kogos bliskiego, w tym przypadku ciebie. Chyba nie jeat samodzielna, i mimo wieku dojrzala gdyz zeby normalnie zyc musi wszystko robic z kims. To pewnie nie jej wina tylko charakteru ale mimo wszystko to nie jest zdrowe, szczegolnie dla ciebie.

Piszesz, ze duzo rozmawiacie, masz dobry kontakt z mama, to chyba mozesz jej szczerze powiedziec, ze myslisz o tym jak to by bylo jezeli kiedys byscie sie z mezem wyprowadzili. Mow jej o swoich obawach i co o tym myslisz. Stopniowo ja przyzwyczajaj do tej mysli o waszej wyprowadzce. Jednoczesnie zapytaj co ona o tym mysli, jak to by wplynelo na jej zycie. Moze wtedy mama bardziej sie oswoi z ta mysla, zacznie cos myslec i planowac w swoim zyciu aby nie czuc sie samotna i tak bardzo uwiazana do ciebie.  Piszesz, ze ma siostry i przyjaciolki, to moze z nimi bedzie sie czesciej spotykac. Jezeli mama cie kocha i chce zebys byla szczesliwa to powinna to zrozumiec, ze chcecie mieszkac samodzielnie. Tak to juz jest, ze mlode pokolenie wypiera to starsze i jego potrzeby staja na pierwszym miejscu. Moze moglibyscie sie wyprowadzic gdzies niedaleko zebyscie jednak sie mogly czesto widywac, odwiedzac a w razie czego pomagac. Inna opcja o ktorej wspomnialas jezeli ta bylaby za trudna dla ciebie i mamy, byloby przebidowa domu zeby byly 2 osobne mieszkania. Moze to by bylo dla ciebie tez latwiejsze bo jednak bys miala mame blisko ale mieszkalibyscie osobno.

Z tym bluszczem to słuszna diagnoza. Z tym, że to nie jej wina również. I od tego "nie jej wina" wszystko właśnie się zaczęło.

Bo nie jej, że ją mąż zostawił. Nie jej, że została samotnie wychowującą matką. Nie jej, że tata się nie interesował i ona musiała stanąć na wysokości zadania za dwoje rodziców. Nie jej, że miała apodyktyczną mamę, którą się opiekowała. Nie jej, że po śmierci tejże matki wpadła w nerwicę.

Nie moja też, ale  stąd moje dylematy. Stąd próba łagodzenia jej bólu i stresu. Mam doszła do siebie, jest w bardzo dobrej kondycji fizycznej i psychicznej. Ale... zawsze bałam się, że coś może ją zasmucić, a teraz stoję przed decyzją, czy tym "czymś" nie będę ja.

Ale tak właśnie myślę i kombinuję i chyba z mężem mamy już pewne pomysły :). Rozważamy albo przebudowę domu, albo rekreacyjny domek całoroczny, do którego będę mogła uciekać ze swoją naturą samotnika 🙂

Bardzo dziękuję za mądre słowa i poświęcony czas 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×