Alabama1 3 Napisano Marzec 7, 2021 Mam wrazenie, ze wiekszosc ludzi jest nienormalna i totalnie ciemna. Najlepszym dowodem sa moi sąsiedzi. Mam np. jednego, który mieszka w domu naprzeciw, od zawsze był bardzo złosliwy. Ja z pewnych powodów od dawna nie pracuję, moi sąsiedzi jak sie niedawno dowiedziałam, wymyslili sobie ze jestem psychicznie chora. Ten złosliwiec zaczął rozpuszczac plotki, ze go zaatakowałam i uderzyłam młotkiem w głowę. Zachowuję sie normalnie, jedynie nie pracuję, kilka osób mieszkajacych koło mnie wpadło w panikę, ten złosliwy sąsiad powiedział jeszcze, ze dziurawie opony na ulicy i rzuacm przez okno kamieniami. Sąsiedzi przez kilka miesięcy krzyczeli do ludzi którzy próbowali parkowac samochód obok mojego domu, zeby tego nie robic bo podziurawię opony i moge rzucac kaminiami przez okno. Póbowałam rozmawiac ze nic mi nie jest, ale tak sie bali, ze nawet nie dało sie porozmawiac. Dopiero po pół roku zauwazyli, ze nikt nic nie widział, i zawsze wszystko widzi tylko ten złosliwy sąsiad i jego zona. Kolejne kilka miesiecy zajęło im ustalenie, ze prawdopodobnie nic mi nie jest, bo w końcu doszli do genialnego wniosku, ze to niemozliwe zeby zaatakowac kogos młotkiem, jesli dana osoba zachowuje sie cały czas normalnie. W tym długim dosc czasie robili rózne niefajne rzeczy, grozili mi, ze mnie pobija, itp. krzyczeli obrazliwe rzeczy pod domem, ostrzegali cała okolice, ze trzeba na mnie uwazac, bo moge kogos zaatakowac. Jakieś osoby sie chyba nawet na jakis czas wyprowadziły. Po tak długim czasie, widze ze kojarzy mnie ogromna liczna ludzi w całym miescie, boją sie mnie.. Niedawno doszło do przełomu, złosliwy pan został rozpoznany przez jedną kobietę, która jak sie okazało, leżała z nim w szpitalu psychiatrycznym. Podobno choruje on na schizofrenię, tylko ze bierze jakies leki i na oko nic po nim nie widac, w tym szpitalu tez opowiadał mase bzdur i ta kobieta powiedziała, ze jesli ja zachowuje sie normalnie, to nie ma sensu nawet mnie badac czy nie choruję. Ludzie dowiedzieli sie, ze ten pan jest chory, i teraz najlepsze... mimo ze on nic nie robi i u nas nic sie nie dzieje, na ulicy, ludzie sie boja przechodzic pod jego domem. Ulica jest dosc mała, ale od czasu jak sie wydało, ze on choruje, to jest tak cicho w dzien jak makiem zasiał. Prawie nikt nie przechodzi, gosc jest bardzo wysoki i postawny, ale... moim zdaniem to jest juz przegięcie.... Nie wiem co jest z tymi ludzmi? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach