on198735 0 Napisano Lipiec 23, 2022 Cześć. Otóż mam problem z narzeczoną. W tamtym roku byliśmy w Gdańsku, Krakowie itp. Spodobał mi się Gdańsk ze względu na dojazd, lepsze oferty połączeń do Norwegii, Szwecji. Oraz widzę kilka plusów przeniesienia się z Wrocławia do Gdańska, możliwość pójścia do szkoły językowej, której niema na dolnym śląsku. Prócz tego chcę poszerzyć swoje uprawnienia, zrobić papiery na suwnicę, czy tez na spawacza, żeby pracować na magazynie portowym lub w porcie. Nie mówię tu o przeprowadzeniu na stałe ale na jakiś czas. Do Wrocławia przeprowadziliśmy się ze względu na studia ale już żyjemy tu 11 lat, nadal bez dzieci, mieszkania. W tym roku kredyt nam nie się nie opłaca bo NBP. Powiedziała mi ze ona by tam pracy nie znalazła, ze tu ma znajomych, ze niechce zaczynać wszystkiego od nowa. (Ja uważam ze i tak nie mamy nic, wynajmując pokój 35m2 we Wrocławiu). Ze łzami w oczach mi powiedziała, ze ona by się tam dusiła, ze to moja fanaberia ze mi sie Wrocław nie podoba. Wiem nie lubie Wroclawia, nigdy nie myslałem ani nie traktowałem tego miasta w, którym mógłbym żyć do śmierci. Co chodzi o Kraków to mówiła ze mogłaby się tam przeprowadzić , bo jest piekny, więc - ciągnąc za język mówie "wyprowadźmy się na rok" - ona na to - ze tam pracy nie znajdzie. Innym razem pytam - Czy by dojechała do mnie do Gdańska - jakbym tam mieszkał i robił te kursy - ona odpowiada - tak ale nie bylaby tam szczęśliwa - złe samopoczucie ,pogoda, itp , ale na weekend by przyjeździała... Pytam się jej jak to widzi, skoro trzeba opłacić dwa noclegi, Wrocław, Gdańsk, a bilet z Wro do GDA kosztuje około 70 zł w jedną stronę - temat się urywa i nagle słyszę - ze ona jest zmęczona na te tematy rozmawiać. Innym razem mówi ze przyjedzie jak ja wyjade do Szwecji - bo tam chciałbym spróbować sił, mówi ze dojedzie, a ja na to ze klimat będzie podobny co w Gdańsku, podobne problemy, i tak samo będzie wszystko od 0. Namawiałem ją zeby zaczeła uczyć się języka, nawet po 15 minut dziennie - tekst ona jest zmęczona. Namawiałem ją zeby poszła na jakiś kurs, zeby zmieniła pracę ze sklepu odzieżowego na jakąś lepszą, np na pielegniarkę, celnika , albo na to co lubi. Pytam ją kiedy i w jaki sposob mamy razem do czegoś dojść, skoro nie można pogadać na te tematy, ani nie widzę u niej chęci rozwoju osobistego. Bo tekst w stylu - gdzie ja pracę znajdę - mnie irytuje. Nawet mówiłem jej, ze jeśli chce sprawdzić swoje możliwości - to niech powysyła CV tak o i zobaczy - czy bedzie odzew. Zero inicjatywy - brak zaangazowania. Wpadła w rutynę ;/ Jak to mi powiedziała "Jej kolezanki się dziwią czemu ona nie rzuci wszystkiego i spróbuje czegoś nowego". W nawiązaniu do innej rozmowy, zapytałem sie mojej narzeczone, - jak chciałaby przeprowadzić się do innego kraju, np do mnie dojechać, skoro nawet niechce uczyć się języka. Pytam się jej , czy razem pouczymy sie szwedzkiego, ze by ciagle gadać i szybciej go przyswoi, tekst w stylu - TY sie ucz szwedzkiego, a ja angielskiego -którego i tak sie nie uczy. Zastanawiam sie czy zemna jest coś nie tak ? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Bimba 2827 Napisano Lipiec 23, 2022 Nie, z tobą wszystko w porzadku. Super że masz plany i że chcesz się rozwijać. Ale widzę że masz też kotwicę która ciągnie cię w dół. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dobrosułka 989 Napisano Lipiec 23, 2022 8 minut temu, Bimba napisał: Nie, z tobą wszystko w porzadku. Super że masz plany i że chcesz się rozwijać. Ale widzę że masz też kotwicę która ciągnie cię w dół. Popieram Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Karłatka 53 Napisano Lipiec 23, 2022 Z Tobą wszystko jest ok, z Twoją połówką też. Dzieli was podejście do życia. Ty chcesz się rozwijać, Ona woli zachować Status quo, dużo ludzi ma taką tendencję. Myślę jak poprzedniczki, ze to się nie uda. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach