Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
kirsche28

Matka partnera wtrąca się w związek

Polecane posty

Jesteśmy z partnerem 4 lata razem, jesteśmy 30+. Między nami w miarę się układa partner ma dziecko z poprzedniego układu co było wpadką. Zaakceptowałam ten fakt nie utrudniam facetowi kontaktów z dzieckiem ale też nie zamierzam jakoś szczególnie angażować się w  relację z jego synem lat 4. Mój partner nie był z matka swego dziecka od poczęcia. Nie rozbiłam ich związku mimo ciąży nie zamierzali być razem gdyż nie było pewności co do ojcostwa. Fakt ciąży i nieudanej relacji wpędził go w depresję, nałogi i długi. Poznał mnie i zakochał się we mnie, pokierowałam jego życiem tak, że wyszedł z długów oraz rzucił nałogi. Z wraku człowieka stał się  szczęśliwym człowiekiem myślącym o wspólnej przyszłości że mną. Problem stanowią jego rodzice- chcą abyśmy podporządkowali się pod jego dziecko tzn aby on się podporządkował. Aby zmienił pracę na taką aby być dyspozycyjnym dla dziecka tzn kończył pracę o 16. Partner ma doświadczenie w zawodzie, gdzie pracę kończy się różnie. Nie ma doświadczenia w innym zawodzie. Problem w tym, że planujemy wspólne zamieszkanie a praca do 16 uniemożliwiła lub znacznie ograniczyła by mu możliwość dołożenia się do rachunków. Tym bardziej, że ma jeszcze alimenty. Obecnie mieszkamy u moich rodziców i to oni oraz ja ponosimy koszty utrzymania domu. Rodzice partnera wogóle nie zwracają uwagi na realia chyba myślą, że ja będę utrzymywać wspólne gospodarstwo a on dołoży się ile da radę - najważniejsze aby pracował blisko domu i szybko kończył pracę. Partner niby tak nie chce ale jego matka wierci mu dziurę w brzuchu. Coraz częściej mówi o zmianie pracy, że jeszcze popracuje trochę tu gdzie obecnie a potem pomyśli co dalej. Ze jakoś damy radę itp. Czy wg Was powinnam dalej w to brnąć? Nie jestem z nim dla pieniędzy bo poznawszy go był zadłużony ale też nie planuję być w związku z facetem gdzie musialabym liczyć tylko na siebie bo on ma dziecko. Teściowe zamiast podziękować mi że postawiłam go na nogi liczą ze stanę się niańką dla niego i jego dziecka. Co o tym myślicie i jak byście na moim miejscu postąpili. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mariber2-jego syn ma matkę z którą mieszka o matka ma partnera. Jego syn nie będzie z nami mieszkał chyba że coś stałoby się jego matce. Jego matka dostaje na niego alimenty oraz mają umówione dni spotkań ojca z dzieckiem. To był jeden z moich warunków - regularne dni spotkań a nie dowolne. Wcześniej była dowolność ale przeszkadzała mi taka sytuacja bo zaburzała funkcjonowanie naszego związku i przez to na jakiś czas się rozstaliśmy. Teraz kiedy partner wyszedł z długów i normalnie funkcjonuje i jest w stanie odłożyć jakieś pieniądze na naszą wspólną przyszłość głos zajęli jego rodzice aby zmienił pracę gdyż obecna jest dla niego zbyt męcząca i zbyt daleko od domu. Wiem, że jeśli on będzie słuchał się swoich rodziców odejdę od niego gdyż nie zamierzam zniszczyć sobie życia u boku faceta podporządkowanego wytycznym swoich rodziców. Tu nie mam wątpliwości-rodzice decydują ją odchodzę. Podejrzewam że wtedy znowu spadnie na dno bo rozstanie że mną będzie dla niego dużym ciosem. Może wtedy jego rodzice docenia moja obecność. Tylko czy powiedzieć mu o tym czy poczekać na rozwój sytuacji i pozwolić mu podjąć decyzję? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Perwersyjny za to szczupły napisał:

Teściowie są oderwani od rzeczywistości. Zrób wszystko by partner nie zmieniał pracy

Jeśli będzie się ich słuchał odejdę, to pewne. Wolę poczekać na faceta który będzie dogadywał się ze mną a nie z rodzicami. Wg Ciebie jakich argumentów powinnam użyć aby im uzmysłowić, że wtykają nos w nie swoje sprawy a wypłata służy do opłacenia rachunków i normalnego funkcjonowania i że nie planuję wziąć za nie odpowiedzialności sama aby on mógł zarobić tylko na alimenty i siebie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zeszycik wlywow i wydatków to fikcja. W skali miesiąca w naszym przypadku wyjdzie połowa tego co  faktycznie będzie potrzebne. Do takiego zeszytu można wpisać wyżywienie, prad/woda, tankowanie auta, rachunek za telefon. A tak na prawdę gdy zamieszkamy tylko we dwoje dużo więcej wydatków będzie. Np zakup lodówki, pralki, mebli. Ogrzanie domu przy obecnych cenach to nie mniej 10 tys rocznie. Naprawa auta w razie awarii. Nie można wyliczyć wydatków na styk bo tak na prawdę to co miesiąc trzeba odkładać pieniądze chociażby na zimowe ogrzewanie. I inne awarie. Ale oni tego nie rozumieją. Wg nich powinien integrować się z synem aby lubił go bardziej od matki a do tego jest potrzebny czas, który zagwarantuje mu praca do godz 16. 

Prawdę mówiąc zastanawiam się czy nie odejść bo nie wyobrażam sobie życia na takich zasadach. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

I on i jego matka są oserwani od rzeczywistości. A gdyby ( całkiem hipotetycznie) był z matką tego dziecka, to mało płatna praca do 16 pozwoliłaby im się utrzymać i myśleć o przyszlosci?  Zwykle w związkach, gdy pojawią się dzieci, jedno z rodziców musi ustąpić i właśnie pracować do 16, kosztem własnych ambicji i zarobków, bo ktoś musi się maluchami zająć. No chyba, że ma się na zawołanie babcie i innych, którzy opiekę radośnie przejmą. 

Nie idź na żadne ustępstwa. Myśl o was i waszym życiu. Każdy chciałby mieć gdzie mieszkać, za co żyć i jak najmniej pracować.  Nie wladuj się tez w układ,  że w waszym mieszkaniu to Ty zarabiasz na większość,  bo na twoich barkach bedzie utrzymanie wszystkiego.

Podlicz przyszłe koszty, dodaj 30% na niespodziewane wydatki i podwyżki, pokaz partnerowi, niech oceni, czy was na to stać. Weźcie też pod uwagę sytuację, gdy ty ladujesz w ciąży na zwolnieniu, macie na utrzymaniu swoje dziecko, podwyzkę alimentow itd. Jeśli nadal jasno nie postawi się tym pomysłom, to... radziłabym wyplątać się z tego układu. Dziecko będzie zawsze, ale do tego jego matka dziecka plus jego matka to zdecydowanie za dużo dla ciebie, by były szanse na tworzenie partnerskiego związku. 

Wiesz, sama jestem kilkanaście lat z facetem po rozwodzie. Nie było dzieci, ale teściowa i była żona też próbowały nieźle mieszać.  Tylko mój mąż nie oglądał się na ich pomysły, działał po swojemu. Dzięki temu zbudował sobie pozycję zawodową i stworzył rodzinę. Ja nie zarabiam teraz nawet nominalnie połowy tego, co mogłam przed 3 dzieci. Bo ktoś musi się nimi zająć.  Gdybym nie wspierała go w jego rozwoju, tylko cisnęła, by mniej i krócej pracował, to byśmy radośnie od tej 16 wpieprzali razem z dziećmi tynk ze ścian w mojej panieńskiej kawalerce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tez tak myślę, obawiam się jedynie że jego rodzina będzie mi zarzucać ze ja mam lżejsza pracę od jego pracy (bo to prawda) i że nie powinien pracować więcej niż ja bo on ma dziecko a ja nie. Tylko że ja jak bym czas nauki to się uczyłam rezygnując z imprez i rozrywki a on wtedy korzystał z życia. Gdy jego rodzice mieli na niego wpływ czyli gdy był mlodszy, mieszkał z nimi i był czas na zmiany bo nie przeszkadzała im jego praca. Teraz jak jest grubo po 30 i mieszka u mnie to nagle ockneli się ze jednak może mógłby spróbować robić coś innego, co mniej go zmęczy a że mało co zarobi już im nie przeszkadza. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pracując do 16 czy 17 też można zarobić normalne pieniądze ale trzeba bylo o tym myśleć w młodości, skończyć kierunkową szkołę, odbyć bezpłatne lub płatne symbolicznie praktyki iść do pracy za najniższą krajową potem rozwinąć się i zarabiać normalnie. Ale na to jest czas jak jest się na garnuszku u rodziców i gdy oni płacą rachunki a mało zarabiające "dziecko" albo się dołoży albo nie. Rodzice faceta nie pokierowali nim tak jak należało i chyba chcieliby aby tę fazę przeszedł u mojego boku. Zastanawiam się jak jutro zachować się na wigilii u ludzi, dla których moje dobro nie ma najmniejszego znaczenia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ten Twoj facet wydaje sie byc bezmyslna marionetka i wszyscy go tak traktuja. Nawet Ty nim gardzisz, straszne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Do j.baki mu daleko, normalny człowiek, który niepotrzebnie został ojcem. Życie, zdarza się. Teraz jego rodzice chcą go  umoralniać nie wiedząc, że jeśli będą się wtrącać zniszczą mu życie gdyż swój czas na wychowywanie go mieli wówczas gdy go utrzymywali. Wybudzili się po czasie i na siłę chcą to nadrobić. 

Edytowano przez kirsche28
Błąd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pytanie na ile on jest uległy swojej matce? Jeśli robi co mu karze i staje po jej stronie, to uciekaj z tego bagna, bo on nie zmieni podejścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

On jej przytakuje, daje nadzieję że będzie tak jak ona chce ale zazwyczaj jest tak jak chcę ja ale nie zawsze. Wkurza mnie, że nie powie jej wprost że układa sobie życie że mną i to ze mną będzie się dogadywał bo jeśli tak nie będzie to go zostawię. Może wtedy jego starzy ocknęliby się i zrozumieli, że niszczą synowi życie. Bo zazwyczaj jeśli coś mi nie pasuje to nie im a jemu robię wyrzuty i wtedy nawet jak on coś matce obiecał to musi się wycofać jeśli mi to nie odpowiada. Lub oszukać ją ze zrobi to kiedy indziej lub zmieni coś za jakiś czas itp. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×