Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Potezny kryzys w malzenstwie

Polecane posty

Gość gość

Zaczal sie cos w polowie drugiej ciazy. Zaznacze, ze to maz bardzo chcial drugie dziecko, bardzo namawial, biegal za mna, adorowal. Tyle, ze te ciaze przechodzilam fatalnie- mdlosci, omdlenia, bezsennosc, zgaga i niestety brak ochoty na seks. Ktos napisze, ze mozna zaspokoic meza inaczej. Niby tak, mnie jednak odrzucalo, dodatkowo przez to, ze odkrylam ze maz oglada kobiety na kamerkach. Jeszcze rozumiem film, a on szukal konkretnie kobiet. Nie rozumial, dlaczego jestem zla. Nie rozumial ciazowych dolegliwosci. Myslal, ze tylko urosnie brzuch, jak w pierwszej ciazy. Od porodu nie ma juz miedzy nami czulosci. Z jego strony. Nie mowi nic milego, nie przytuli. Dla niego czulosc= seks. Stal sie nerwowy przez prace, odreagowuje w domu. Z drugiej strony do lekarza isc nie chce, gadac o pracy tez nie, zmienic pracy tez nie, bo zarobi wszedzie mniej. Idzie do pracy- jest mu zle. Jest w domu- jest zle, bo dzieci dzialaja mu na nerwy. Drugie dziecko to " cyc mamusi", tylko do mnie lgnie, mezowi nawet to na reke. Zawsze slysze " on chce mame, idz do mamy". Mam duze problemy hormonalne, w koncu dostalam leki. Moja niechec do seksu wynika z tego i tez z zachowania meza. Ostatnio az warczec na mnie zaczal, ze ja nie chce. Ze zloscia. Zaczelam mu tlumaczyc. To on o problemach ginekologicznych sluchac nie chce, bo i tak nie rozumie. Rozmawiac nie chce, zaraz reaguje zloscia, rzuca wredne teksty. I faktycznie jest ok tylko wtedy gdy jest seks. A na drugi dzien znowu niezadowolony. Juz pare razy uslyszalam, ze " JA PRACUJE", wyszlo pare spraw o ktorych nie mialam pojecia, co on kwituje " nie musze Ci sie tlumaczyc". I tu nie chodzi o to, ze jestem na wychowawczym- on nawet nie chce, zebym wracala do pracy, bo bedzie musial sie wziac za obowiazki i dopilnowanie mlodszego dziecka. Rozumiem ze maz ma nerwice, ze nie podoba mu sie w pracy. Ale juz mam tego dosc. Mlodsze dziecko przesypia noce odkad skonczylo 2mce, nigdy nie chorowalo, nie jest uciazliwe. A maz bedac w domu twierdzi, ze nie ma powodow do radosci. Ze jest nudno, ze trzeba sprzatac itd. Mam tez do niego zal, ze od obcej kobiety z pracy odbieral telefony, sluchal jej problemow a gdy ja chce pigadac, to " gledze". Epizod z ta kobieta mial miejsce gdy ja tez pracowalam. To nie byl romans, bo potem mialam kontakt z jej mezem, ona zrobila sobie z mojego meza powiernika. Nie wiem co robic. Nie mam od niego wsparcia, czulosci, wszelka pomoc z jego strony jest wymuszona na zasadzie " zrobie, za kare". Z drugiej strony maz jest bardzo przystojny i przypuszczam, ze nie mialby problemu z przygr*****iem sobie jakiejs kobiety. Tylko boli mnie to, bo czuje sie jak przedmiot i pod presja- albo zaczne z nim sypiac mimo tego jaki jest dla nas okropny i obojetny albo on pojdzie w tango z kims innym. To raczej nie jest fair.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakbym czytała o swoim małżeństwie. Mój juz nawet nie potrafi spędzać z nami czasu, wraca z pracy, pokręci się i już go nie ma. Nie rozmawiamy praktycznie wcale. Zaczynam się zastanawiać po co komu taki związek. Bo nasze relacje sa teraz na zasadzie, ze on jest odpowiedzialny za utrzymanie nas,a ja za dzieci i dom. Zero czułości, zero przytulania. Jest wredny, momentami wrecz chamski. Tak jak Twoj wiecznie narzeka na pracę. W pracy mu zle ,w domu tez mu zle,bo dzieci nie daja odpoczac. Widzi mnie dopiero jak mu się zachce seksu. Źle mu w domu,ale jak mowie żebyśmy wzięli dzieci np na basen,to mu się nie chce,jest zmęczony po pracy. Ja sama z dziećmi nie pójdę, bo są małe. Mlodsze ledwo nauczylo się chodzic,ma rok,a starsze 2,5. Wiec jest bieganie za jednym i drugim. Rozumiem Cię doskonale,u mnie nic już dobrego w naszych relacjach nie zostało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co do zdrady, to wychodze z założenia,że będzie co będzie. Nie będę się ponizac to do tego stopnia, żeby go tylko zaspokajać skoro on na moje potrzeby nie patrzy. Jak chce to niech idzie do innej. Nie zapyta czy jestem zmęczona, czy ma posiedzieć z dziećmi. Ja jestem z nimi 24 na dobe i tez powinien należeć mi się odpoczynek, a nie tylko jemu codziennie po pracy. Ma nieraz luzniejszy dzień, powinniśmy się wymieniać. Ehh.. dużo można pisać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No moj nie ucieka z domu na razie, choc widze, ze bardzo by chcial. Ostatnio poszedl sam do kina bo mu sie od zycia cos nalezy. A mi sie juz nic nie nalezy. Wychodze sama tylko po zakupy albo zalatwic pilne sprawy- generalnie jak maly spi, bo tatus sie nudzi z dzieckiem, nie umie sie bawic, teraz dziecko chodzi, to czasem wezmie na plac zabaw z mina cierpietnika. Ogolnie wzoruje sie i zazdrosci koledze z pracy. Kolega ma zone, jedno dziecko, mieszkaja w domu wielopokoleniowym, wiec jego babka ogarnie obiad, matka przypilnuje malego. I kolega nie dosc ze mieszka za pol darmo, to chodzi na silownie, jezdzi rowerem, po nocach gra w gry, chwali sie jakie to on ma powodzenie u kobiet a zona mu w tylek wlazi. Jeszcze mi moj cisnie, ze na pewno mi tez sie ten typ podoba. Co jest bzdura totalna ( dwa razy spotkalismy sie z nim, jego zona i dzieckiem). Ostatnio zazdrosci kolegom pracujacym zagranica. Ze kase maja, ze tez chcialby wyjechac. Bo on nie chce tyrac w Polsce. Tyle ze uwazam, ze to juz bylby totalny gwozdz do trumny naszego zwiazku. Nie zamierzam mu nic mowic, pewnie i tak zrobi co uwaza. Mialby szanse zmienic prace na mawet lepiej platna, ale ciagle widzi.minusy, ze jedna zmiana, ze tylko 500 zl wiecej niz w obecnej pracy. A opcja bylaby fajna, bo wtedy ja spokojnie moglabym chodzic do pracy na druga zmiane i nie tracilibysmy krocia na opiekunke. Nawet wydarl sie na mnie ze zaluje, ze powiedzial mi o tej opcji, bo zareagowalam entuzjastycznie. A on myslal, ze powiem co innego. I to nie jest tak,ze ja jestem zimna suka i tylko od biednego misia wymagam. Choc widze jaki jest, czekam az wroci z pracy. Jest obiad, jest czysto bo ogarniam na biezaco w granicach rozsadku. Staram sie okazywac mu uczucia, napusac cos milego, chce mu pomoc. Ale jak po raz kolejny widze jego tepa mine nieszczesnika, to mam dosc. Autorka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdybym jeszcze dostala cos w zamian, widziala ze mnie kocha, to co innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz,wydaje mi się, ze z dziećmi to trzeba po prostu przetrwać ten najgorszy czas. Gorzej z mężami,bo popsuć relacje jest łatwo, a naprawić trudno. Może się okazać,że kiedy dzieci już nie będą tak absorbujące, problem w związku zostanie. Ja łapie się na tym,ze wole jak jest w pracy. Co do obowiązków to dla mnie żadna różnica, bo jak jest to i tak niewiele robi,ale jak go nie ma, to przynajmniej nie musze patrzec na jego wiecznie niezadowolona twarz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To samo jest u mnie. Żeby chociaż mu zależało. Żebym widziała, że docenia to co robię,poświęciłam cale zycie dla dzieci,samą siebie. A tu nic. Jeszcze nawet powiedział wprost,ze zależy mu tylko na dzieciach. To co ja mam z nim robić? Mam się jeszcze ponizac ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny, mimo ze to nie wasza wina, i tak zostaniecie rozwódkami. Rada:odkładaj , jezeli możesz, kasę. Najwyżej wydasz na prezent ślubny dla dziecka ale w razie „W”bedziesz spokojniejsza bo kasa to podstawa rozsądnych decyzji oraz możliwość zamknięcia rozdziału a nie tkwienia w syfie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odkładaj kasę ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćsbbae
Jak ja to rozumiem, ciągle wszystko źle robię, krzywo spojrzę, nie zamknę drzwi, robię przeciąg, ciągle coś wymagam, więcej zarabiam...już nawet sama nie wiem co jeszcze można się wkurzyć.chyba wszystko jest punktem zapalnym a ja mam dość i już nawet nie chce mi się zwracać uwagi, że nie przy dzieciach, że odrobinę szacunku, chyba na to nie zasługuje.. Też się cieszę jak wracam do pracy i go nie widzę, urlop to gehenna ciągłe czepianie się i niezadowolenie, popędzanie , jęczenie. Nie wiem jak długo to zniosę, ale wszystko ma swój kres. Z pewnością mnie się odechciewa wszystkiego, z pewnością bliskości - w dzień się wydrze a w nocy nagle o mnie sobie przypomina - porażka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiecie co dziewczyny. Ja nie wiem, co sie z tymi facetami dzieje. Moje znajome tez maja problemy, niekiedy jeszcze gorsze z facetami. Sato panowie ok. 35 roku zycia wzwyz. Cy to jakis kryzys ich dopada wtedy? Mlodosc ucieka? Czy przytlacza zycie rodzinne? My jestesmy 10 lat po slubie. Najlepsze ze to wielka milosc byla, pierwsze dziecko bylo dopelnieniem tej milosci. A teraz? Myslalamze drugi malec tez jest z milosci, ale moj raz w zlosci sie wygadal, ze to po to bym do pracy nie chodzila ( tez mialam stresujaca, ja mu sie zwierzalam, bo bylo mi lepiej wtedy, a on mial widac disc). A ja nie mialam wyjscia, musialam miec ta prace bo szli na reke ze zmianami pod prace meza. By nie musial w domu za duzo robic, bo wtedy chcac nie chcac musial zajac sie i starszym dzieckiem i ogarnac, czasem zrobic obiad. A najlepsze ze obcej babie slowa nie powiedzial, a biadolila mu o mezu, o dzieciach, o pracy itp. Dzwonila CODZIENNIE gdy bylam w pracy, sprawdzilam billingi. Oczywiscie zerwal z nia kontakt i nie utrzymuje go do dzis. Ale zal pozostal. Autorka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No moj nie rozumie ze u mnie seks to wyraz i dopelnienie milosci. Pol dnia zrzedzi, jeczy albo traktuje mnie jak powietrze a w nocy nagle sie dobiera. I ja nie mowie, seks na zgode fajna rzecz. Ale raz na jakis czas, a nie nagminnie. I dziecko to glownie pisalam problem dla niego. I syn i corka spali w nocy szybko, nie chorowali( corka moze troche, syn wcale a ma niecale poltora roku).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćsbbt
no u mnie tak samo - nagle na amory nocą nachodzi - a żeby dać coś w dzień od siebie to już ciężko , albo leży b się zmieczył, albo mu gorąco, a wiecie co szkoda mi pisać bo jak pomyślę że weekend idzie to aż się krew burzy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam dokładnie jak wy dziewczyny, 22 lata po ślubie, wiecznie mu zle , wiecznie niezadowolony, wiecznie tylko i wyłacznie tą złą jestem ja, na mnie sie wyzyw za wszystkie porazki potknięcia w jego życiu, wszystkiemu winna jestem ja, wiem ze nic z tym nie zrobi,e nie mam odwagi, zyjemy obok siebie, wiem ze nie zdradził mnie i na pewno nie zdradzi, i wiem ze nic mnie uz nigdy nic dobrego w zyciu nie spotka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wasi "mężowie" traktują was po prostu jak jak szmaty do sprzątania i dziury do walnenia, od kiedy to sprzataczke się przytula???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" od kiedy to sprzataczke sie przytula"-dobre, nawet sie usmialam hehe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Strasznie to przykre. Dziewczyny wy naprawdę nie widzicie takich rzeczy przed ślubem? Przecież facet nie może się aż tak zmienić. Po co decydujecie się na dzieci. Młode kobiety a takie nieszczęśliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak w skrócie: 6 lat razem,prawie 4 po ślubie,przed ślubem obiecanki cacanki,że pomagał będę,rozumiał,wspierał itp. Jakoś to było,moim zdaniem dość normalnie jak.na pracujące małżeństwo. To ja naczynia to on, to ja zakupy to on,to ja sprzatne to on. Od momentu pojawienia się dziecka na świecie nagle zmiana. I to taka wiecie, z 300stopni conajmniej. Ja "siedzę" w domu (zdanie męża) ,więc zajmuje się dzieckiem,ja gotuje,ogarnę pranie,dom,zakupy i wszystko. Mąż biedny,nie wyspany,czego.ja wogole od.niego chce,co.ja.wymagam,przecież on pracuje,no.i opłaty porobić :-P ... I uwierzcie mi,nie.jestem.typem osoby,która.soboe.tak pozwolila. Od.poczatku wymagałam,mówiłam,że ja też.jestem.w.pracy,że.tez.w.domu pracuje,że też mam mnóstwo na głowie itp. Zachęcałam.wrecz do.dziecka w sensie przebiera,wykap itp,a.nie że zrobię to najlepiej. W.innych czynnościach.podobnie. Ze decyzja o.dziecku była nasza.wspolna,to.nasze dziecko.nie moje! To jego obowiązek,a nie ze coś.zrobi i potem mówi,że pomógł,i.jeszcze najlepiej bijcie brawa i.klaskajcie uszami... Walka o NORMALNE życie i.malzenstwo trwa.od 15 miesiecy. Musiałam się postawić,walczyć żeby nie zostać kura.domowa,by nie być niewolnica itp. Kłótnie,słowa.ktore.bola,czasami i stawianie warunków,bo.widze,że.jak meza.do.sciany.nie.przycisne to.nie wskoram nic. Wizyty u psychologa,rozmowy. Naprawiamy "się". Oby było już tylko lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak w skrócie: 6 lat razem,prawie 4 po ślubie,przed ślubem obiecanki cacanki,że pomagał będę,rozumiał,wspierał itp. Jakoś to było,moim zdaniem dość normalnie jak.na pracujące małżeństwo. To ja naczynia to on, to ja zakupy to on,to ja sprzatne to on. Od momentu pojawienia się dziecka na świecie nagle zmiana. I to taka wiecie, z 300stopni conajmniej. Ja "siedzę" w domu (zdanie męża) ,więc zajmuje się dzieckiem,ja gotuje,ogarnę pranie,dom,zakupy i wszystko. Mąż biedny,nie wyspany,czego.ja wogole od.niego chce,co.ja.wymagam,przecież on pracuje,no.i opłaty porobić :-P ... I uwierzcie mi,nie.jestem.typem osoby,która.soboe.tak pozwolila. Od.poczatku wymagałam,mówiłam,że ja też.jestem.w.pracy,że.tez.w.domu pracuje,że też mam mnóstwo na głowie itp. Zachęcałam.wrecz do.dziecka w sensie przebiera,wykap itp,a.nie że zrobię to najlepiej. W.innych czynnościach.podobnie. Ze decyzja o.dziecku była nasza.wspolna,to.nasze dziecko.nie moje! To jego obowiązek,a nie ze coś.zrobi i potem mówi,że pomógł,i.jeszcze najlepiej bijcie brawa i.klaskajcie uszami... Walka o NORMALNE życie i.malzenstwo trwa.od 15 miesiecy. Musiałam się postawić,walczyć żeby nie zostać kura.domowa,by nie być niewolnica itp. Kłótnie,słowa.ktore.bola,czasami i stawianie warunków,bo.widze,że.jak meza.do.sciany.nie.przycisne to.nie wskoram nic. Wizyty u psychologa,rozmowy. Naprawiamy "się". Oby było już tylko lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co wy wiecie o kryzysie kryzys to sie ma jak sie ma zone przyblede z patologicznego domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mialam takie samo zycie Autorko. Odetchnelam po rozwodzie. Robie co chce i kiedy chce. Mam wiecej czasu dla dziecka. Po co taki zwiazek na siłę. Im szybciej skonczycie te farse tym lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pisalam- moj byl idealem, stad slub. Wielka milosc, wyreczanie sie nawzajem, drobne przyjemnosci. Pierwsze dziecko tez maz chcial. Po porodzie wrocilam do wyspzatanego mieszkania, czekaly kwiaty. Przy dziecku pomagal. Po powrocie do pracy byl podzial obowiazkow. Dawalismy sobie rade sami, wspieralismy sie. Wszystko zaczelo sie sypac, gdy zaszlam w druga ciaze ( w polowie ciazy). Choc to tez maz namawial, przekonywal, opowiadal jak to bedzie chodzil z wozkiem ( do roku czasu nigdy nie wyszedl samz dzieckiem), ze damy rade, ze ostatni dzwonek na maluszka. Autorka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak sie nic nie zmieni to rozwaze rozwod. Moja znajoma wlasnie rozwiodla sie z mezem i faktycznie rozkwitla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja widzę to z drugiej strony . Z mężem mam problem bo on wiecznie w pracy , a jak nie to śpi i też brakuje mi seksu i czułości . Po tym jak się kochamy jestem cała w skowronkach ale już kilka dni po potrzebuję . Po 2 tygodniach mi odpierdziela i kłucę się o wszystko , wszystko mnie drażni , jestem strasznie nerwowa . Na to się nie ma wpływu , mimo tego że wiem że on dużo pracuje to nie mogę inaczej i robi mi się syndrom słomianej wdowy . Nawet mam od tego bóle brzucha , po seksie po prostu jestem lekka , znikają mi wszystkie problemy , uspokajam się itd. Autorko może sama spróbuj inaczej do tego podejść . Wszystkie tu piszą , ze on jest zły ale ja go trochę rozumiem . Może z nim porozmawiaj . Fajnie się mówi , ze on nie pomaga , nie rozumie a ty rozumiesz go ? Może gdybyście się częściej kochali to on pomagałby Ci więcej w domu .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Piotruś Pan, czy DDA?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeszłam podobne rozterki. Dzisiaj - ja bujam się sama z dwójką dzieci, on z nową zdobyczą relaksuje się na Malcie. Mam wrażenie, że obowiązki rodzinne naszych ukochanych, zaślubionych panów nie dotyczą. A była to taka wielka miłość, na kolanach przysięgał, że nigdy rodziny nie opuści. Jedno mnie tylko pociesza, że jego rodzina -rodzice, siostra, bracia -nie odwrócili się od naszych dzieci, wspierają je i w miarę możliwości wspomagają, podtrzymują więzy rodzinne, a ja mam z nimi dobre relacje, aczkolwiek sporadyczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do pani z 21:08. Rozumiem. I to nie jest tak do konca. Bo zawsze ja mialam wieksze potrzeby seksualne od meza i wypracowalam w sobie kompromis " raz w tyg", bo mezowi wystarczylo. W pierwszej ciazy jak bylam to on unikal seksu jak ognia odkad urosl mi brzuch. U mnie ochota byla, ale rozumialam, ze on nie chce, bo sie boi/ brzydzi czy co tam jeszcze. W drugiej ciazy niestety w polowie to mi sie nie chcialo. Po porodzie lepiej bylo a teraz od chyba 3mcy tak mam. Tyle, ze mam problemy hormonalne, przy ktorych niestety libido spada ( oczywiscie miewam ochote, ale starcza mi 2 razy w mies niestety). Odpowiednie leczenie mam juz wdrozone po wykonanou wszystkich koniecznych badan i zobaczymy. Wczesniej nawet jak gniewalam sie na niego, to ochota byla. Teraz niechec do seksu poteguje jego zachowanie. Sama jestem zdziwiona, bo przed druga ciaza ja mialam checi kilka razy w tygodniu. Tak wiec ka rozumialam jak maz nie chcial sie kochac gdy bylam w 1 ciazy, ja w sobie wypracowalam kompromis, bo jemu starczalo raz w tygodniu. A on? Chociaz z nim rozmawiam, tlumacze- rzuca fochy, wredne teksty i ostatecznie idzie ogladac po nocach gole baby. Co mnie tez odpycha od niego. Jaraja go obce d**y z neta. I moje poczucie wartosci wtedy spada, a raczej podobam sie mezczyznom

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Padlam. Kolo dostanie dupska to bedzie chetnie pomagal. Smiech na sali. Juz sie kobitki nie ponizajcie. Oni maja w duszy Wasze rozterki czy problemy ale wymagac SEKSU moga, w zamian pomoga w chacie. Normalnie leze!!! Poza tym i dla jednej i drugiej strony majacej wieksze potrzeby istnieje masturbacja oczywiscie dyskretna. Wilk syty i owca cala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlatego zawsze powtarzałam, że kobieta w pierwszej kolejności musi zawalczyć o siebie i swoją wolność finansową a nie jak niewolnica Izaura tylko co pan chce i lubi. Ty kochanie siedź i ładnie pachnij a ja ci za 10 czy 20 lat wyrzygam, że to ja jestem ten co na wszystko pracuje. Głupotą było autorko z twojej strony że drugie dziecko to był jego kaprys, z którym ty teraz sama musisz się zmagać. Radzę ci dobrze zbieraj na życie bez niego i kiedy poczjesz że jesteś gotowa nie oglądaj się na desperata, który traktuje cię jak maszynę. Miałam zawsze swoje konto i oszczędności i gdy znudziła mi się rola zrzęby w domu bo kolażanki w pracy pożartowały, jedna zwierzała mu się ze swoich problemów z facetem, pisała do niego SMSy, że się pokłócili, ba założył nawet maila dla niej by tam.móc pisać o jej problemach bo ja zabroniłam pisania SMSów...taki był wyrozumiały. Jak ja pytałam to jedno zdanie o pracy zwykle że stres jak zawsze i proszę cię nie męcz. ..Ale godzinne dyskusje z koleżanką o problemach nawet łóżkowych, to już sama przyjemność. Jak to odkryłam wyprowadziłam się do hotelu a jak pisał gdzie jestem co jest grane to.odpisałam żeby mnie nie męczył i żeby lepiej suczysko z biura spytał a aode.mnie wara. Mnie było ma ten gest stać bo byłam cały związek i małżeństwo niezależna. Latał za mną jak Burek, chciał sobie życie odbierać, znienawidzoną pracę rzucać, bo przecież tylko dla mnie tam chodził by dać mi wszystko na co zasługuję. Oświadczyłam że takiej p***y jak on nie potrzebuję, mi potrzebny jest partner a nie współlokator zwierzający się jakiejś pannicy z pracy a mnie traktujący jak muchę co koło ucha lata i w*****a choćby tym że jest. Albo zrób taką akcję i on się ogarnie albo przyspieszysz koniec czegoś co już dawno się skończyło. Spytasz jak u mnie się skończyło? Przez 4 miesiące traktowałam go jak on mnie tzn. olewałam, jak dzwonił dawałam odczuć że przeszkadza i że wnerwia...Pisał do mnie jak jakiś walnięty romantyk, głos jak zbity pies, obietnice w stylu dla Ciebie zrobię wszystko i będę tak długo za Tobą chodził, dopóki nie dasz mi ostatniej szansy i już nigdy nie zniszczę tego tak jak ostatnio. Za chwilę mamy 15 rocznicę ślubu i 18 lat razem a on od tej nauczki już nigdy po pracy nie odpowiedział " nie męcz"...czasem taka przerwa, reset jest niezbędny by zrozumieć, co się miało, by zatęsknić. Jak dasz mu odczuć że może cię traktować jak intruza czy tylko matkę swoich dzieci to już nigdy nie będziesz jego partnerką, jego żony a durną gąską która będzie płakać do poduszki i dawać się poniżać bo bez niego zginie! Taka kobieta nie jest sexy tylko to dobra ofiara i dobry worek do wyładowywania na nim frustracji życiowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzieki za rade. On potrzebuje mocnego kopa. Na glupia ges nie trafil. Widze ze zaczyna powielac zachowania swojego tatuska, ktory tesciowa ma w d***e a ona kolo niego lata jak ze sraczka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×