Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pełna_pytań

Czy można znieczulić się emocjonalnie?

Polecane posty

Gość pełna_pytań

Mam do Was pytanie takie jak w tytule. Czy Waszym zdaniem możliwe jest znieczulenie emocjonalne? Mam 28 lat i kilka naprawdę ciężkich lat za sobą. Problemy rodzinne, destrukcyjna i dysfunkcyjna sytuacja, ciągłe napięcie nerwowe, przewartościowanie dotychczasowego myślenia, wiele zawodów na ludziach i wiele innych (nie chcę wdawać się w szczegóły, mam nadzieję, że zrozumiecie chociaż tak ogólnie). Od pewnego czasu obserwuję u siebie dosłownie znieczulenie. Przestaję cokolwiek czuć do ludzi. Mam 28 lat, chciałabym jakoś uporządkować życie po tym wszystkim, założyć własną rodzinę, ale nie czuję kompletnie nic. Nie czuję radości, nie czuję euforii, nie czuję zainteresowania innym człowiekiem, nie rusza mnie już nawet czyjaś zła sytuacja itp. Czuję czasem popęd seksualny, bardzo brakuje mi mężczyzny, ale nie jestem w stanie emocjononalnie poczuć nic, czuję się przeorana, jakby walec po mnie przejechał. Zawsze byłam wrażliwą i bardzo emocjonalną osobą, ale ostatnie, naprawdę ciężkie przeżycia i uczestniczenie w czyimś cierpieniu wlało we mnie jakaś znieczulicę. Czy ktoś z Was tak miał? Jak sobie z tym poradzić? Nie chcę taka być, chciałabym normalnie funkcjonować, a robię się coraz bardziej zgorzkniała i znieczulona na wszystko, co wokół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pełna_pytań
Nie wiem, czy jest czego zazdrościć. Chociaż z drugiej strony, to też jestem bardzo rozedrgana. Żal mi tego, że jestem uwiązana, że moje życie stoi w miejscu i nie może ruszyć przez te rodzinne problemy. Jestem wykształcona, a nie mogę nawet zacząć pracować. Nie mam nikogo. Dobrze wiecie, że partner, co innego niż rodzina. Chciałabym mieć coś swojego, a jestem tak obojętna na wszystko, że nie wiem, czy to będzie kiedykolwiek możliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie martw się nie ty jedna. Lepsza znieczulica niż wieczne przejmowanie się swoimi jak i innych problemami. Myślę że na stare lata to się pogłębi i będzie ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakbym czytała opis siebie. Ale ja mam 33 lata. Nie chcę się zmienić. Zaakceptowałam siebie taką jaką się stałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Teppic   No1
Można się znieczulić, jak najbardziej. Tyle, że to wcale niekoniecznie zła sprawa. Buddyści mówią, że źródłem wszelkiego cierpienia jest przywiązanie. Jeśli jesteś z czymś związana emocjonalnie, będzie ci to dawać zarówno poczucie spełnienia, jak i ból w przypadku straty tegoż. Na twoim miejscu poszukałbym źródła szczęścia poza ludźmi. Z reguły zawodzą, a jako że jestem w podobnym do ciebie wieku, wiem, że rozczarowania ludźmi wzmagają się wraz z wiekiem (i myśleniem). Zainteresuj się jakimś hobby, poczytaj coś, rób cokolwiek, ale naucz się to robić dla siebie. Jestem człowiekiem niezwykle wrażliwym, wg mojej żony nawet do przesady (to ja częściej płaczę na filmach :P ). Nie przeszkadza mi to jednak, ponieważ oddzieliłem wrażliwość od spraw codziennych i wzruszają mnie raczej koncepcje, niż wydarzenia. Czyt. wzrusza mnie w książkach koncepcja np śmierci matki, mimo, że z własną matką niewiele mnie łączy. Głowa do góry, da się tak żyć ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie przeraża u buddystów totalna pustka w oczach...może i są spokojniejsi może i w jakimś sensie szczęśliwsi bo niczego od nikogo się ne spodziewają ale ich oczy w większości czasu są martwe...według mnie oczy są okiennicami jestestwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Buddyzm to przeginka w drugą stronę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przecież to właśnie emocje czyli niepowtarzalny splot, bieg, motek ścieżek neuronalnych sprawiają, że jesteśmy tym kim jesteśmy czyli niby z tej samej gliny a jednak indywidualności...i to jest fascynujące...oni wciskają się w jakieś oświecone mantry które według mnie strasznie ich ujednolicają...byleby tylko znieczulić się, nie cieszyć się, nie kochać, nie nienawidzić...być jak powietrze niby jest ale jakby go nie było...to trochę tak jakby żyć na znieczuleniu zewnątrzoponowym podawanym prosto w mózg...podobno dzięki temu nie chorują tak jak inni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli nie czujesz emocji to nie dobrze. One sa w Tobie tylko je zablokowalas. Ja bym poszla na terapię. Poczytaj jakie sa konsekwencje nie odczuwania emocji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poniekad zadroszcze autorce tego znieczulenia. Nie wiem co gorsze, byc nadwrazliwym i zbyt emocjonalnym czy wlasnie pozbawionym emocji. Mnie moja nadwrazliwosc strasznie meczy, czuje sie jak nie z tej bajki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak ja ci zazdroszcze:-( ja jestem nadwrazliwa i tak bardzo bym chciala nic juz nie czuc bo alkohol dziala tylko chwile:-( zazdroszcze z calego serca..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
powinnas rozwiązać problemy ktore leża Ci na sercu i się nawrócić, pojsc do spowiedzi i komunii i wtedy wiele rzeczy zrozumiesz...spróbuj>:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pełna_pytań
Piszecie, że mi zazdrościcie, ale naprawdę mówię Wam, że nie ma czego. Napisałam wcześniej - też zawsze byłam typem bardzo empatycznym, wręcz nawet nadwrażliwym. Po prostu bardzo trudne doświadczenia życiowe mnie zablokowały. Odczuwam czasem smutek, bardzo często płaczę, że czuję się tak jak czuję. Odczuwam czasem popęd seksualny (ale też taki czysto mechaniczny, nie kierowany do kogoś) i to by było chyba tyle z moich uczuć. Mam naprawdę ciężką sytuację, przygnębia mnie to. Chciałabym założyć własną rodzinę, a na razie nie mam na to szans. Jestem uziemiona i zaczyna mnie ogarniać chłód. Nie dopuszczajcie nigdy do takiej sytuacji, nie ma czego zazdrościć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja Ci nie zazdroszczę mimo, że sama jestem nadwrażliwa..chyba żadna skrajność nie jest dobra. To o buddyzmie idealnie napisane, aż poczułam ulgę, że nie tylko ja tak postrzegam to całe "oświecenie" :) To znaczy nabierałam się na to przez kilka lat :P A obecnie coraz bardziej mnie to już wkurza, to pseudo przemądrzałe gadanie o pozbywaniu się ego, przebudzeniu duchowym..ble :P Dlaczego nie możesz założyć własnej rodziny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×