Gość gość Napisano Maj 16, 2014 jak oglądam geslerową to mam wrażenie że za prowadzenie tego binzesu biora sie ludzie którzy nie mają pojęcia o gotowaniu wiec nie dziwota ze im się nie udaje. Ale czy jesli kocha się gotowac i robi się to dobrze to warto zaryzykować? Czy mimo tego jest duże ryzyko? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 16, 2014 jak umiesz gotować smaczniej niż w większości domów to biznes jest pewny. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 16, 2014 wszystko zależy od ludzi, sama przecież nie będziesz gotować, podawać , zmywać i sprzątać. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 16, 2014 duże ryzyko to jest dymac się bez zabezpieczenia,reszta to pikuś Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 16, 2014 Na początku chce gotować sama ale tez bede kogos potrzebowała do pomocy. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 16, 2014 sama to możesz ugotować wodę w czajniku,najpierw musisz miec kupe kasy a pózniej umiec gotować Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ovechkin Napisano Maj 16, 2014 Wg mnie liczą się głównie 2 rzeczy jaka to będzie restauracja i co tam będziesz serwować i chyba najważniejsze to położenie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 16, 2014 Planuję przeznaczyć na ten cel 40 tyś. Lokalizacja?biore pod uwagę dwie mozliwości- osiedle ( tutaj mamy własny lokal wiec odpadałby czynsz), lub turystyczna część miasta Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 16, 2014 po pierwsze- do kogo ( i na czyją kieszeń) będziesz adresować swoje menu? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 16, 2014 Moim zdaniem bardzo niepewny. W Polsce ludzie nie są nauczeni korzystać z byle okazji z restauracji. Nawet na kawę spotykają sie raczej w domach niż na mieście. Gdybym zaprosiła np. moją ciocię albo kuzynkę na spotkanie w kawiarni powiedziałyby, że jestem niegościnna, nawet jeśli za nie zapłacę. W małych miasteczkach taki lokal utrzyma się tylko na imprezach okolicznościowych, a w dużych też nie jest łatwiej bo z kolei są centra handlowe, McDonaldy, KFC i ludzie wolą tam chodzić. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 16, 2014 To zalezy od tego oczekujesz, musisz byc dobra z matematyki, tz w zaglerce liczbami. Obliczyc tz break point, ile musisz wydac "talerzykow", by wyjsc na zero. Zaopatrzenie, na jaka klientele sie nastawiasz? Jakie dania chcesz podawac? Ma byc rodzinnie? Swojsko? Czy moze ekstrawaganncko? 40tys to malutko... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 16, 2014 ja tez jak oglądam gesslerowa i widze jakie tłumoki prowadzą restauracje to dziw mnie bierze ja nie uważam się za kucharkę i że dobrze gotuję ale jednak ja to bym była mistrzynią na miejscu tych cwaniaków co paskudne rzeczy kupują, stare, maja brud i syf bardzo dobrze wychodza mi różnej maści kluchy - śląskie, kopytka, pyzy, leniwe,pankersy zrobie miche kluchów na przyjęcie + kotlety z dobrego mięsa mielonego, pieczone , do tego sosik grzybowy i ludzie się zajadają że az miło Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 16, 2014 Właśnie ciągle się zastanawiam dla kogo miałabym rpzeznaczyć moją restaurację, czy dla rodzin czy dla młodych ludzi lubiących nowe smaki. U mnie w miescie prawie wszytski restauracje to kuchnia polska regionalna, są dwa chinczyki i jedna czy dwie takie bardziej nowoczesne kuchnie i w nich głównie przesiaduja młodzi ludzie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 16, 2014 Na osiedlu to wiadomo ze pewnie trzeba by było stworzyć taka domową jadłodajnię i pewnie dość tanią. W czesci bardziej turystycznej mozna by bardziej poszalec, ale za to tam o zarabianiu na restuaracje decydowała by sezonowośc ( w zimie cichosza). Ale mimo tej sezonowosci sa tam 3 restauracjie od wielu lat (12-20 lat) i sobie radza. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 16, 2014 a co chcesz serwować w tej restauracji? jakie jedzenie? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 16, 2014 No własnie sa trzy opcje: -kuchnia staropolska ( ale tego jest u nas pełno) -kuchnia staropolska unowocześniona -kuchnia mieszana ( moje perełki wyszperane z róznych źródeł i róznych kuchni) Ja uwielbiam eksperymentowac w kuchni, szukam nowych przepisów i je wyprobowuje. Mam mnóstwo sprawdzonych przepisów, kupuję ksiazki kucharkie i szaleję. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 16, 2014 A PO POL ROKU zaprosisz m-gesslerke.skoro nie masz pojecia to sie nie bierz do restauracji:D tak samo jakbys miala zrobic buty od podeszwy majac na nie material,poradzisz sie zesrac i nie zrobisz. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ex_debill_zaryczy_soon Napisano Maj 16, 2014 gotowanie to pikuś, trzeba umieć liczyć, miec dobry pomysł dla kogo to ma być - na czyją kieszeń i znowu liczyć, a potem jeszcze ściągnąć klientów i dbać o nich Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 16, 2014 Jeszcze szukam pomysłu na to wszystko, wiem że muszę sie konkretnie określić do kogo adresuję swoja kuchnię i jaką chcę serwować. Kuchnia starolopolska to taka troche asekuracja, bo wiadomo ze się sprzeda , reszta to już ryzyko i albo się przyjmie albo nie. I tu mam dylemat, czy iść pod prąd czy nie ryzykowac i robic to co wszyscy w miescie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 16, 2014 gotowanie to pikuś??? chyba ty nie wiesz o czym mówisz. Czasami jadłam w restauracji tak beznadziejne dania że zstanawiałam się o co tu chodzi. Nie każdy potrafi dobrze gotować, ja akurat robie to świetnie więc dlatego myślę o własnej restauracji. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 16, 2014 zadna restauracja nie jest ryzykiem majac odpowiednie przygotowanie. zaczni od kursu . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ex_debill_zaryczy_soon Napisano Maj 16, 2014 tak, gotowanie to najmniejszy pikuś, bo to nie jest bardzo trudne, ale to tylko część sukcesu - może zacznij od pracy w restauracji to zobaczysz od podszewki na czym to polega Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 16, 2014 ja bym się nie pchał w staropolską, bo to każdy ma w domu. Na początek to co otworzysz to będzie bar raczej, bo restaruracja jest droga. Fast food to coś co będzie się sprzedawać i smakować. Hamburgery, hot-dogi, frytki, skrzydełka kurczaka w ostrym sosie. Zimne kanapki włoskie. Pracowałem w takim barze za granicą i strasznie mi się podobał. Coś jak tutaj: www.youtube.com/watch?v=YgY7sBpjspk www.youtube.com/watch?v=KM0vYBelMdc Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 16, 2014 DUPKU pokaz mi gdzie jest kuchnia staropolska????? wszedzie te gowna z frytkami. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Melania99 Napisano Październik 31, 2014 To bardzo fajny biznes, ale jeśli zostanie stworzony prawdziwie z pomysłem i z sercem. Bardzo ważne jest jej wyposażenie i umiejętność trzymania w niej czystości - w końcu to miejsce gdzie się głównie je. Pomocna może być Wam strona: http://izi.sklep.pl/jak-czyscic-stal-nierdzewna,p23.html koniecznie trzeba zajrzeć, jeśli chcecie prawdziwie zająć się tego typu biznesem. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość krwisty befsztyk Napisano Grudzień 27, 2014 Dobra restauracja ma zawsze rację bytu.Zawsze możesz wprowadzić do niej inny biznes ;) Możesz na przykład wprowadzić dodatkową usługę takiej jak doładowania telefonów :) W końcu wiele ludzi posiada telefony na kartę. Z przeprowadzonego przeze mnie researchu wynika, że zapanować nad tą działalnością pomógłby mi AMOLA system http://www.amola.pl/ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Grudzień 27, 2014 Moj mąż otworzył niecały rok temu restauracje. No cóż. Narazie jestesmy na minusie. Ale to tak jak przewidywaliśmy. Pierwszy rok wkładasz pieniążki i czekasz co bedzie, w drugim wychodzisz na zero, a dopiero w trzecim zaczynasz zarabiać pieniądze. Lokalizacja i jakość potraw- to najważniejsze. Do nas ludzie wracają i polecają nas innym. Także chyba nie jest zle. Najgorzej było na początku to rozkręcić. Ale teraz jest w miarę ok. Serwujemy angielska kuchnie. Jedyna w naszym mieście. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sandiegocarmen78 Napisano Styczeń 28, 2015 mysle,że to jedna z tych branży, gdzie trzeba mieć naprawde sporą siłę przebicia, i pomysł na siebie - w końcu po co kolejna włoska restauracja czy bar wietnamski w mieście. Dobrze, by było to coś oryginalnego, ale zarazem bliskiego dla ludzi. Fajt - łatwo nie jest. ale myślę,że troche kreatywności, dobra hurtownia wyposażenia gastronomii jak np tutaj www.gastromarathon.pl, lokal..i jakoś pójdzie. No i marketing przede wszystkim., Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Marzec 2, 2015 każdy biznes to ryzyko, ale według mnie warto ryzyko ponosić, zaplanuj dobrze swój biznes, zastanów się jaką klientelę chcesz mieć, pomyśl o dobrym wyposażeniu restauracji, np. w http://www.guztech.com.pl/ dostaniesz linie do chleba i bułek, w co wg mnie warto inwestować Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Marzec 2, 2015 Na razie jest kryzys, ludzie raczej oszczędzają na restauracjach. No chyba że jest ona położona w dobrej lokalizacji, gdzie np. jest dużo turystów, w tym zagranicznych. A co do Gesslerowej. Niedawno był program, gdzie facet otworzył knajpę z daniami amerykańskimi. Budynek piękny, a w kuchni syf taki, że brud sypał się na sałatki. Gesslerowa mu to wytknęła, zrobił zmiany i za jakiś czas odwiedziła go znowu, a on serwował gościom żeberka w których były głownie kości. Widac, ze to burak ze wsi, który by chyba własna kupę zjadł aby zaoszczędzić. Z taką mentalnością nie ma co otwierać restauracji, bo albo Gesslerowa skrytykuje, albo Internauci Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach