Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Do zon, matek ogarnietych rutyna, poczuciem braku czegos..

Polecane posty

Gość gość

Witam. Zaczne od tego ze mam 28 lat. Obecnie czuje się strasznie wypalona, moje zycie to dom i dziecko(2-letnie). Wstaje pije kawe, potem druga kawe. Zwlekam się z malym na miasto lub do parku, obiad, sprzątanie i zazwyczaj samotne wieczory przed tv(które w sumie lubie-mam cisze i spokoj, maz chodzi wcześnie spac i jest rannym ptaszkiem, ja na odwrot). I tak codziennie. Czasem spotkania ze znajomymi..Brakuje mi pasji, jakiegoś hobby, nie mam ochoty na sex. Kiedys bylam pelna wigoru dziewczyna, zawsze usmiechnieta. Charakter mojego meza mnie trochę stlamsil, jego pesymizm i wyolbrzymianie wszystkiego, denerwuje mnie to strasznie( maly naciapie gdzies na np.5 cm dywanu.. a ten już gada ze caly dywan uj****y.). Potrzebuje jakiejś odmiany. Kocham meza, dba o mnie, lubi się dalej przytulać i ciagle ma na mnie ochote, często kupuje kwiaty itd.)jest tez dobrym ojcem, ale jestem coraz bardziej sfrustrowana. Kiedys lubialam zawsze wygladac dobrze, delikatny makijaż fryzurka. Teraz wlosy w kucyk, adidasy, t-shirt. Obecnie pogoda tez nie sprzyja polepszeniu mojego samopoczucia. Proszę poradzcie kobiety które przez podobne stany przechodzily czy przechodzą jak sobie z tym radzic. Myslalam żeby zacząć biegac, może isc na fitness żeby nabrac energii..dostać jakiegoś kopa do zycia;) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lui26
Ja mam 26 lat, dwoje dzieci i choć mam męża to tak jakbym go nie miała. Wraca z pracy, zje, pobawi się chwilę z dziećmi i idzie do swoich obowiązków-pracoholik. Kiedyś też byłam ciągle uśmiechnietą, fajna dziewczyna a teraz - tez przez charakter męża, myślę, ze podobny do tw męża- jestem bez życia, dzień jak co dzień i tak w kółko. Twój przynajmniej lubi i chce jeszcze się poprzytulać, a mój robi to tak jakby miał przenieść jakieś wielkie pudło. Łapie, przydusi, zebym poczuła i puszcza. No może z tym wielkim pudłem to przesadziłam;) O seksie nie wspomnę. Na nic rozmowy... A przecież nie jestem zaniedbana, myślę, ze fajnie się ubieram, nawet do chodzenia po domu, zawsze dobry makijaz, fryzura, ale nic.... mam tego dosyć, mam czasami ochotę na kochanka. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty chodzisz zabdana, a moj mnie nie mobilizuje do pracy nad sobą, pasuje mu tak jak jest, nie ważne czy mam zarosniete nogi czy busz gdzie indziej(a takie drobiazgi sprawiaja ze nie mam ochoty na sex bo czuje się nieatrakcyjnie).Wydaje się być to fajne, bo mnie akceptuje, ale jak np. gole się a on na to a po co się golisz kiedyś baby się nie golily, albo mam hula-hop i krece żeby poprawić talie a on ze wymyślam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lui26
a no to mój też taki jest, nie przeszkadzałoby mu zupełnie, gdybym chodziła w przetłuszczonych włosach czy zarośnietych nogach, ale ja to robie dla siebie,źle się czuje gdy jestem nieumalowana. Mam wrazenie, ze rozmawiamy o dwoch podobnych osobnikach;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To możemy sobie podac reke;) Teraz się zmoibilizowalam i zaraz wychodzę z synem na grupe przedszkolna, pomimo okropnego deszczu ale jak wroce to mysle ze możemy się lepiej poznac i może cos nie cos wspierać?;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny -dla kobiety nie ma nic lepszego niż PRACA ... Niezależność , konieczność dbania o siebie , spotykanie się z ludzmi , tematy do rozmowy z mężem np.wieczorkiem ...Mam 41 lat i dobrze wiem co mówię .Pozdrówka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lui26
Tak, wiem i z każdym kolejnym dniem uświadamiam sobie, że wychowam te dzieci najlepiej jak mogę do póki, kiedy nie zaczną chodzić do szkoły. Potem znajdę prace i wszystko się zmieni. Oczywiście dzieci będą moim priorytetem, ale niezależność to jest to czego mi brakuje. Myślę, że duży wpływ ma też to, że oni- mężowie wiedzą, że siedzimy w domu i nie muszą być o nas zazdrośni. Bo kto spojrzy na babę ciągnącą wózek, ja to mam jeszcze taki podwójny, wielki, bo jednemu się chodzić nie chce a drugi jeszcze nie potrafi. Wiem też, ze waaarto słuchać starszych ludzi, kobiet, które mają coś w tym temacie do powiedzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lui26
autorko tego wątku-nazwij się jakoś, albo daj maila, bo po co wszyscy mają czytać nasze smęty. Oczywiście, możemy się razem powspierać;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny- mam to samo :-( nic mi sie juz nie chce, brak mi energii. Moje małżenstwo jest o.k, kocham mojego męża on mnie raczej też, tylko, że z czasem mojemu partnerowi zaczelo przeszkadzac to, czego nie zauwazal wczesniej. jestem z natury energiczna, robota "pali mi sie w rekach" ale przez to roztrzepana i niedokladna, próbowałam juz z tym walczyć, ale, ehhh, chyba taka moja natura. w domu mam czysto, zawsze obiad z 2 dań, co kilka dni piekę ciasto, wszytko poprane i poprasowane. mimo to mój małżonek ciagle niezadowolony, a to znalazł gdzies kurz, a to niedoprasowane, nieprzyprawione- potrafi ciagnać to godzinami a mój dobry humor ulatuje. wczesniej mu to jakos nie przeszkadzało a teraz jest coraz gorzej, on sam jest perfekcjonistą i pracoholikiem i chce, zebym i ja taka była. czasami mam ochote rzucic wszystko i....wyjechać tam, gdzie nikt mnie nie znajdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moje drogie panie! jestem z mężem już prawie 11lat. też wychowujemy teraz małe dziecko. wczoraj wieczorem oglądaliśmy mecz i w przerwie meczu, podczas reklam spojrzałam na męża. uśmiechnął sie i spytał mnie czemu tak na niego patrzę? odpowiedziałam mu tak: "bo cie strasznie mocno kocham, tak bardzo mocno że nawet sobie tego nie wyobrażasz, gdybym cię miała uściskać tak mocno jak cie kocham to chyba bym cię udusiła... a poza tym jesteś bardzo przystojny". mężowi oczy się zaświeciły. powiedział mi, że też mnie bardzo kocha, pocałował mnie w czoło, potem w policzek, a potem namiętnie w usta i zaczęliśmy się kochać. mecz przestał mieć znaczenie, seks był cudowny. też nie pracuję, też zajmuje się dzieckiem i domem i naprawdę nie czuję, żeby mi życie między palcami uciekało. nie czuję żadnej rutyny. ale ja z mężem bardzo dużo rozmawiam, o wszystkim. o literaturze, ostatnio o nagrodach Nobla, o społeczeństwie i jego zachowaniach, o filmach i aktorach, o naszym życiu seksualnym, o teatrze, o chorobach, o rodzinie, o dziecku i jego przyszłości, o osiedlowym spożywczaku, o polityce i o skrzypiącym wózku. mogę się mylić ale wydaje mi się (podobnie jak napisała autorka), że potrzebujecie pasji. musicie poczuć że życie jest bardzo interesujące. polecam teatr. prawdopodobnie jak raz pójdziecie to będziecie chciały więcej. teatr to nie tylko aktorzy i ich dialogi. teatr to przede wszystkim emocje, jakich być może teraz wam brakuje. w teatrze porusza się różne kontrowersyjne kwestie, o których można porozmawiać z partnerem. teatr to wiele niedopowiedzianych scen i zakończeń, które również możecie wziąć pod warsztat ze swoim mężem. teatr to fantastyczna inspiracja do długich i interesujących dyskusji. serdecznie polecam. zorganizujcie sobie wyjście do teatru z mężem, a potem zabierzcie go do jakiejś restauracji. zobaczycie, że buzie nie będą wam się zamykać, może nawet bliżej się poznacie i zaskoczycie sobą wzajemnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a no... i do teatru wypada się ładnie ubrać. schludnie ale elegancko;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lui26
do goscia 15;01 no widzisz, trafił Ci się:) i super ja też wczoraj oglądałam mecz, a on w połowie wyszedł do innego pokoju zajmować się swoimi sprawami. Ja też lubię rozmawiać o wszystkim i chciałabym aby on ze mną także chciał rozmawiać, czasami nawet pociągniemy jakiś temat ale co z tego jak on zaraz musi kończyć, bo nie może przecież przesiedzieć całego wieczoru ze mna. On nigdy z własnej inicjatywy by mnie nie pocałował, a gdybym powiedziała, że jest przystojny itp to powiedziałby: "o nie, nie, nie! seksu nie będzie, jeśli o to Ci chodzi". Sam z siebie pocałuje mnie czasami w szyję jak stoję przy zlewie i zmywam a robi to tylko i wyłącznie w formie żartu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15.15 co to znaczy całować w formie żartu? myślę że to może być jednak jakaś oznaka czułości:) moim zdaniem w wszystkie, zamiast wylewać swoje żale na forum powinnyście poważnie pogadać z mężami. jeśli tylko zależy wam na związku oczywiście, bo inaczej faktycznie nie ma o co walczyć. powiedzcie im prosto z mostu jak się czujecie, jak wy to wszystko odbieracie. powiedzcie wam że zależy wam na związku ale czujecie, że coś zaczyna szwankować i jeżeli teraz nie zareagujecie to potem może być już za późno. jeżeli mężowie faktycznie was kochają i jeżeli zależy im na tym abyście były z szczęśliwe to na pewno dojdziecie do jakiegoś porozumienia i znajdziecie rozwiązanie. czasem może się okazać, że usłyszycie od nich deklaracje miłości i wdzięczności za to co robicie i już poczujecie się lepiej. moja siostra miała narzeczonego, bardzo fajny chłopak, miły, uczciwy, pomocny, same superlatywy. był informatykiem, bardzo cenionym na runku. wiele firm o niego walczyło ale on postawił na własny biznes. kochał moja siostrę bardzo, oświadczył się jej. jedyne o co się kłócili to to że ona spotykała się ze znajomymi. oczywiście ona bardzo chciała, żeby on chodził razem z nią, ale on nigdy nie miał na to czasu, a jednocześnie był tak zazdrosny o nią że wolał, by ona zostawała w domu. ona chciała już zakładać rodzinę, ale on ciągle tylko praca i praca. chłopak był naprawdę dobry, nieba by jej przychyli, miał dużo pieniędzy. siostra mogła by żyć jak księżniczka, ale czuła że szczęśliwa nigdy nie będzie, bo on jednak mimo pięknych deklaracji zawsze stawiał na pierwszym miejscu pracę: w imię dobra rodziny (której de facto nie było) i w końcu z nim zerwała. płakała długo. wiedziała, że zrobiła wszystko co mogła by to uratować, ale gdyby przy min został zawsze czuła by się samotna. musicie kobitki uświadomić swoim mężom, że nie samym chlebem żyje człowiek. rozumiem, że mąż może mieć kupę roboty, że może mieć firmę na głowie, że dzieci do wykarmienia, ale jeżeli zaniedbają żony to po rodzinie. nawet największe pieniądze nie zrekompensują braku czułości i miłości. musicie im to uświadomić, albo zacząć się godzić ze świadomością rozkładu związku. może na początek ustalcie, że jeden dzień w tygodniu, zarezerwowany jest tylko dla was. czasem spędźcie go z dziećmi, czasem podrzućcie je dziadkom. jak to mawia moja kuzynka: "chłopaku, pokaż klasę";)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szanowne sfrustrowane c..... ! Zauwazcie, ze jestescie w domu z dzieckiem, nie musicie pracowac, bo wasz facet zasuwa ile tylko moze aby zarobic na rodzine. Dobrze ze mu sie to udaje, bo nieraz pomomo checi i starania po prostu sie nie da. Zamiast cieszyc sie tym czasem i rozumiec, ze ktos kto pracuje nieraz 12 godzin na dobe jest po prostu zmeczony. Facet ktory przychodzi do domu, zje cos, pobawi sie z dzieckiem na pewno nie dla przyjemnosci pracuje potem wieczorem dalej. W koncu kazda z was profituje z zarobku meza. Badzcie po prostu partnerkami - tak jak jedna z poprzedniczek ktora ogladala z mezem mecz i rownoczesnie pokazala mu, ze jest dla niej wazny i ze docenie jego wklad do zycia rodzinnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
heh... tak mi się a propos gościa z 15.48 przypomniał teks z piosenki Andrzeja Zauch "Bądź moim natchnieniem". przeczytajcie ten tekst do samego końca (bądź wysłuchajcie piosenki) i na końcu najbardziej się skupcie. ten tekst chyba idealnie odzwierciedla to co gość chciał przekazać ;) niezmiennie jednak postuluję rozmowę:) a to link do piosenki http://www.tekstowo.pl/piosenka,andrzej_zaucha,bad__moim_natchnieniem.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lui26
15;48 jak już wczesniej napisałam, że jest pracoholikiem, (jak zresztą sam się nazywa) więc dalsza praca w domu to dla niego przyjemność. On uwielbia pracować. Ja oczywiście jestem mu wdzięczna, nie trwonię jego pieniędzy, nie leżę w domu tylko tez jak tzreba to zapiep//am ale jemu ciągle cos nie pasuje, taki ma charakter, wszystko zrobiłby lepiej, wszystko wie lepiej itp a ze tutaj napiszę jak jest, to przepraszam bardzo ale po coś to forum jest a jesli komus nie pasuje i myśli, ze ja czy inna wylewa tutaj swoje gorzkie żale to ma chyba do tego prawo. Poprzedniej Pani, która się tu wypowiadała ( ta od seksu w przerwie meczu) mąż jest zupełnie innym czlowiekiem, ja swojemu nawet zyczeń na imieniny nie mogłam złożyć tak jak chciałam, bo powiedział,że nie chce, żeby to robiła a prezent dalej w szafce stoi, czekoladę chociaż zjadł. Nie każda tutaj jest taka sama i nie kazdej mąż jest tak cudowny, ja swojego mogłabym przytulać, robić mu dobre jedzonko ale on nie chce a jednoczesnie caly czas czegos wymaga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lui26
Więc bądź moją muzą bądź mi blondyneczką niedużą. W skwar czy w deszcz co robić masz, wiesz Co masz robić, wiesz: smaż, gotuj, zmywaj, pierz, a przytul czasem też, artystom takich muz potrzeba i już. heheh, to o mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16.11 to ja pani od seksu :P przychodzą mi do głowy dwie rzeczy raz: to to że pracoholizm podobnie jak inne "-izmy" kojarzy mi się z uzależnieniem, a jak wiadomo uzależnienia trzeba leczyć:( dwa: nie twierdzę że nie masz prawa żalić się na forum, jeśli to ci sprawia przyjemność i pomaga radzić sobie z problemem to spoko. ale prawda jest taka, że to problemu nie rozwiąże, on w dalszym ciągu istnieje i sam z siebie (w tym przypadku nie zniknie), więc trzeba (jeśli tylko chcesz) zadziałać .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lui26
16,50 no ma Pani rację, ma p.s to nie do Pani było, że się użalam na forum, to chyba ktoś inny napisał. "Szanowne sfrustrowane c..... ! Zauwazcie, ze jestescie w domu z dzieckiem, nie musicie pracowac, bo wasz facet zasuwa ile tylko moze ..." W Pani widzę więcej inteligencji;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja, pani od seksu, pani od Zuchy, ale również pani z 15.40:) zacznę od tego że żadna tam ze mnie pani, jestem zaledwie trzy lata od ciebie starsza (zakładając że wiek który podałaś jest prawdziwy). pragnę też zauważyć, że aktualnie w związku jestem bardzo szczęśliwa (chodź nasze 9cio miesięczne dziecko nie raz na próbuje to szczęście zburzyć ;) ), ale to nie dla tego, że mój mąż to chodzący ideał, ma naprawdę wiele, wiele wad z którymi albo się musiałam nauczyć żyć albo je tępić. ja sama też idealna nie jestem. największą wadą mojego męża jest to, że jest przewrażliwiony na swoim punkcie (co wynika z jego przeżyć z dzieciństwa), a ja z kolei jestem bardzo impulsywna (co nie wiem skąd się bierze, może z temperamentu). nie mniej jednak proszę sobie wyobrazić, że naprawdę czasem jak wpadniemy w wir za rzutów, to końca nie widać. ale kiedy emocje opadają zaczynamy normalną rozmowę: ja, on, ja, on, ja, on i w końcu dochodzimy do porozumienia, czasem wychodzi na to, że ja przesadzam, a czasem że on przegina. no i jakoś to się kręc****amiętam, że swego czasu największy problem mieliśmy z seksem. prawie w ogóle go nie było, a jak już był to jakiś taki "na odczep się". naprawdę wiele razy podejmowałam rozmowy z nim na ten temat. czasem się poprawiało, ale na krótko. jego argumenty wiecznie te same: jestem zmęczony, mam słabą kondycję, wolę w tedy kiedy ja mam na to ochotę a nie wtedy gdy się tego ode mnie wymaga, a bo dziecko itd. w końcu przestałam czuć jakiekolwiek pożądanie, przestałam czuć się atrakcyjna, wydawało mi się że jestem taką beznadziejną dmuchaną lalą, którą używa tylko dla zaspokojenia potrzeb, wyglądało to naprawdę tragicznie. a przy tym wszystkim nie przestawałam go kochać, bo przecież nadal był zabawny, uczynny, nadal troszczył się o mnie, nadal przejmował się gdy widział że jestem smutna. miałam dwa wyjścia, albo zostawić to tak jak jest bo przecież już tyle razy z nim rozmawiałam (chyba z 60 razy), albo powiedzieć mu coś bardzo nie miłego. bałam się ale powiedziałam: że, nie chcę więcej seksu, że zaczyna mnie brzydzić, że czuję się jak d****** która za kawałek dachu nad głową, d******py facetowi kiedy on ma tylko taką zachciewajkę, że nie wiem jak to się skończy (pewnie źle), ale ja to tak czuję i już tego nie zmienię. z początku był przerażony i załamany, ale potem mi powiedział, że on tego tak nie zostawi i żebym sobie nawet nie myślała że nie będziemy uprawiać seksu (udawałam, że mu nie wierzę, ale w głębi serca się cieszyłam). i faktycznie wziął się za siebie i chociaż nie robimy tego tak często jak kiedyś, bo jakiś raz w tyg, to naprawdę jakość jest na najwyższym poziomie. nie wiem czy takie otwieranie się, nie będzie przez ciebie źle odebrane. ale jest to moim zdaniem idealny przykład pokazujący, że sytuacja może wyglądać naprawdę na beznadziejną i nie do uratowania, ale jak komuś na czymś zależy to naprawdę się da. a teraz muszę iść do dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lui26
Pani od seksu-masz 29lat a 11lat już z mężem?, to wcześnie wyszłaś za mąż, no chyba, że to łączny czas z 'chodzeniem';) Ja z mężem jesteśmy już 9 lat razem, z tego 5 w małżeństwie. Wiesz, ja też chyba tego tak nie zostawię, chcę by moje dzieci miały dobre wzorce do naśladowania, kocham go, chcę mieć szczęśliwą rodzinę. Ale co mam robić w sytuacji, kiedy jemu jest dobrze jak jest? On nie chce rozmawiać na ważne tematy (My), mam go do tego zmuszać? U nas z seksem to jest tak, że on mógłby tego wcale nie robić, podejrzewam, ze może być aseksualny. Nie widzę by pociągały go nawet inne kobiety, ( z tego akurat się cieszę) twierdzi, ze ma żone i nikt inny go nie interesuje, ale chyba każdy normalny facet oglada się za jakąś laska, ktora obok niego przejdzie. A on nie. Myślałam też, ze moze byc innej orientacji, ale żadnych oznak ku temu też nie ma. Więc skąd brak zainteresowania seksem? powodem oczywiście może być zmęczenie, musi wstać rano do pracy itp. Pytałam go nieraz, mówi, że nie odczuwa potrzeby albo to, że jest zmęczony. Nie wiem już ... Dzisiaj w nocy- nie powiem-było miło. Co prawda od soboty jesteśmy 'na kosie', powiedzieliśmy sobie kilka niemiłych rzeczy, nie możemy w tej kwestii dojść do porozumienia, ciągle wałkuję z nim to samo ale każdy obstaje przy swoim. Wczoraj chciałam się do niego przytulić, pwiedział,że potzrebuje czasu, czułam się bardzo źle ale odkręciłam się na bok i zasnęłam ale dziś w nocy zapytałam czy dziś już mogłabym si e przytulić, to powiedział, ze nie muszę pytać, ze on mnie nie odtrąci, że jeśli chcę to zawsze mogę...a potem zaczęliśmy się całować. ;) Nie wiem jak bedzie jak dziś wróci z pracy, znowu chłodno, ozięble czy już troche spuści z tonu...?;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przypuśćmy że Ola
tak, 11 lat to łączny staż naszego związku. pobraliśmy się dość niedawno bo trzy lata temu. zawsze myśleliśmy, że tego nie zrobimy. ale doszliśmy do wniosku, że skoro chcemy mieć dziecko to tak będzie łatwiej. kurcze, to co piszesz nie brzmi ciekawie (wszystko po kolei z ostatniego postu nie podoba mi się). ani ja, ani mój mąż nie jesteśmy idealnymi ludźmi (i nie chcę się tutaj absolutnie wywyższać), ale związek tworzymy naprawdę wzorcowy. a to opinia nie tylko nasza ale także naszych rodziców czy znajomych. bardzo bym ci chciała pomóc, ale nie wiem czy na takiego mężczyznę jak twój moje metody mogły by zadziałać. ja osobiście nie słyszałam jeszcze o takim zatwardziałym przypadku. "Ale co mam robić w sytuacji, kiedy jemu jest dobrze jak jest?"- a czy on zdaje sobie sprawę z tego, że tobie jest źle. wyobraź sobie że zamieniacie się miejscami, ty jesteś pracoholiczką zarabiającą na rodzinę a on zajmuje się domem i dziećmi. czujesz się spełniona i szczęśliwa, ale kontem oka zauważasz że twój mąż od jakiegoś czasu nie promienieje już tak jak kiedyś, snuje się po domu bez chęci na cokolwiek i co jakiś czas mówi ci że mu jest źle, że nie czuje się dobrze w swojej skórze. olewasz to? masz to w nosie? ignorujesz takie sygnały? bo wydaje mi się że każda osoba, której zależy na partnerze przejmie się taka sytuacją. wyobraź sobie jak bardzo musiał by ci być partner obojętny, abyś coś takiego zbagatelizowała. w związku z powyższym wydaje mi się, że faktycznie powinnaś go zmusić do rozmów. "Nie widzę by pociągały go nawet inne kobiety, ( z tego akurat się cieszę) twierdzi, ze ma żone i nikt inny go nie interesuje, ale chyba każdy normalny facet oglada się za jakąś laska, ktora obok niego przejdzie."- tak, to normalne. nawet mój czasem zawiesi na innej oko, mężczyzna może być hiper wierny, ale instynkt to instynkt, z tym nie wygrasz. jeżeli jest zdrowy to to jest normalne. ale to nie jest nic złego. może on ma jakieś problemy psychiczne (nie wiem, nie znam się, aż tak dobrze), ktoś mi kiedyś tu, na kafe napisał, że brak popędu seksualnego, może być też wynikiem jakiejś cięższej, niezdiagnozowanej choroby:( " Co prawda od soboty jesteśmy 'na kosie'," - jak dla mnie to to może być najgorsza rzecz jaka można wyrządzić związkowi. żywić do siebie pewien rodzaj niechęci przez dłużej niż dzień. u nas też się kłótnie zdarzają. w brew pozorom kłótnia świadczy o emocjach w związku więc są one nawet czasem wskazane;) ale trzeba je dość szybko wyjaśniać. przypuszczam, że jak wszyscy ludzie w takich sytuacjach, czujecie do siebie wtedy dystans, tak jak twój mąż kiedy nie chciał się przytulić trochę niechęć. budujecie wtedy taki mur między sobą, a z każdym kolejnym dniem ten mur staje się coraz wyższy i coraz trudniejszy do przeskoczenia. fakt, że po paru dniach może można go zburzyć, ale zauważ ile gruzu potem zostanie, o który będziecie się ciągle potykać. myślę Lui że rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Może jak nie chce cię słuchać to z początku napisz mu list? może on tak naprawdę nie wie jak ci ciężko, w mówił sobie, że przesadzasz i tego się trzyma? a na koniec mam pytanie: jakie pozytywne cechy ma twój mąż? na razie wiem tylko o tych negatywnych, a pozytywne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lui26
Ola- masz rację, ale ciężko mi podjąć rozmowę z nim bo każda polega na takim droczeniu się, nie potrafi skupić się na tej rozmowie a mnie to też rozprasza i także tracę chęć do rozmowy. Czasem jak się zastanawiam to rozsądek podpowiada mi, żeby odejść. A z drugiej strony mamy małe dzieci, nie zrobię im tego, chcę jeszcze powalczyc. Tylko, ze on nic a nic się nie stara, nawet nie chce się starac. Mój mąż ma baaardzo cięzki charakter, wiedzą o tym nawet jego współpracownicy, brat... ciężko z nim cokolwiek załatwić, np szybciej, po znajomości... On mówi, że nie, każdy przechodzi te same procedury i już, koniec rozmowy. To tylko 1 mały przykład, a jest ich wiele... Pozytywne cechy mojego męża...ehhh jest wspaniałym tatą, widać, że kocha swoje dzieci. jest dobrym człowiekiem ogólnie, mimo, że ma te swoje zasady, których nie nagina dla nikogo lubię w nim to, ze nie jest nadmiernie towarzyski. Ja też taka jestem. Nie znioslabym gdyby wychodził gdzies do baru z kolegami na piwo, albo spraszał do siebie. Czasami przyjda do nas jego rodzice, brat z zona. Robią to rzadko, więc jest ok. Ma takie cechy charakteru o jakie dziś trudno u mężczyzny, np wierność;) wiem, że mnie nie zdradza a gdyby miał to zrobić pewnie by mi o tym powiedział, ale dla niego to niedopuszczalne, kiedyś powiedział, że nie dopuscil by, żeby się w kimś innym zakochać bo kocha mnie, to ja jestem jego zoną i tak bedzie aż do śmierci;) Co prawda mówi to w taki sposób i ja to rozumiem tak, że to jego obowiązek-kochać mnie. Jest obowiązkowy, dotrzymuje słowa, dba o rodzinę-nie tylko ja i dzieci, swoim rodzicom też pomaga, kiedy tylko poproszą. Nie okłamuje mnie, jak ma skłamać to zauważam, że woli przemilczeć ale nie oszuka mnie bo wie, że gdy kobieta o coś pyta to z reguły zna juz odpowiedź;) łatwiej napisałabym Ci wady ale w ten sposób zmusiłaś mnie do pomyslenia o dobrych jego cechach i od razu lepiej mi się zrobiło bo w gruncie rzeczy to bardzo dobry człowiek. Dziękuję;) Nie wiem tylko dlaczego jak się pokłócimy to wychodzi z niego egoista, chce, zebym czuła się jak najgorzej, mówi różne rzeczy, które sprawiają mi ogromną przykrość -czesto są to rzeczy nie mające nic wspólnego z rzeczywistością, bo mówi to na poczekaniu ale jest wtedy taki rozgoryczony, pełny złości, że widzę w nim zmianę o 180 st. ale bardzo ważna rzecz- nigdy mnie nie przezwał obraźliwie, żadne epitety w moim kierunku nie lecą;) Miłego dnia;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lui26
"...budujecie wtedy taki mur między sobą, a z każdym kolejnym dniem ten mur staje się coraz wyższy i coraz trudniejszy do przeskoczenia. fakt, że po paru dniach może można go zburzyć, ale zauważ ile gruzu potem zostanie, o który będziecie się ciągle potykać. " Muszę mu to kiedyś przytoczyć;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lui26
a gdzie autorka tematu ?;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My jesteśmy ze sobą ponad trzy lata, to mój drugi maz.byłam samotna m.atka z dwojgiem dzieci. Mamy razem dwuletnie bliźniaki. Nie mamy czasu dla siebie, dzieci sa bardzo energiczne, maja problemy ze spaniem w nocy.o seksie to mige zapomniec, czasem sie nam cos uda wykombinowac ale to i tak w trybie przyspieszonym. Maz pracuje calymi dniami,wczoraj wrocil gdy maluchy juz spaly ,takze caly duzy dom jest na mojej glowie, Jutro przychodzi do dzieci opiekunka bo musimy isc gdzies wyjsc razem , bo zwariujemy. Pomimo ciezkiej pracy jego zawodowej i mojej przy dzieciach przytulamy sie, spimy przytuleni i rozmawiamy orzez tel czy skypa. Ja tez nie mam sil ,nie mam energii,czuje sie wypalona, tymbardziej ze jak pisalam na poczatku mali nie spia w nocy... Nie mam czasu npa przedewszystkim sil by ogarnac dom ,robie ponad sily. Oczywuscie powinnismy byc z siebie dumnibo dajemy rade,co chwile do domu cos się kupuje,stać nas na opiekunke czy pomoc domowa ale jednak aby nabrać energii muszę wyjs wraz z mężem z domu na zakupy,do restauracji,do clubu myślę ze to będzie systematyczne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lui26
Mojego bardzo cięzko przekonać do wyjścia z domu, chociaż tak anprawde nigdy na to nie nalegałam. Jeśli sam nie chce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przypuśćmy że Ola
lui i co tam u ciebie? działasz coś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lui26
hmmm, cały czas próbuję rozmową. Niby jest teraz ok, ale we mnie cały czas tkwi taka zadra przez te niedokończone rozmowy, brak chęci z jego strony, żeby wszystko wyjaśnić, wyciągać wnioski i nie popełniać następnych błędów. Sama zwiazku nie naprawię. Do tego potzrbne są dwie osoby. Ale ogólnie jak najbardziej-ok. A u Ciebie? Jak z Twoim 'idealnym' mężem?;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
;) nie no, idealny to on nie jest. ciągle wypycha sobie kieszenie wysmarkanymi chusteczkami bo zapomina ich opróżniać jak jest w kuchni czy łazience, a potem mu te chusteczki wypadają jak gdzieś siądzie i nie chuchu nie mogę go tego oduczyć:) kurcze szkoda, że ten twój mąż taki niereformowalny jest. z chęcią bym go wzięła "na dywanik" (w sensie dyskusji oczywiście:) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×