Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Tatuś wojownik

Horror porodowy czyli jak nie zostać pocietą przez lekarza

Polecane posty

Gość Tatuś wojownik

Może Was to zdziwi, że ja - facet będę pisał o porodzie. Ale skoro sam przez jedenaście godzi i czterdzieści pięć minut pomagałem Żonie podczas porodu i to pomagałem czynnie, a nie siedziałem sobie wygodnie gdzieś na korytarzu z nogą założoną na nogę słuchając przez drzwi jęków, to chyba mam prawo skrobnąć parę słów na ten temat, co? Po pierwsze - szacun dla Żony i dla wszystkich Was Kobiet rodzących. Szacun, że w ogóle decydujecie się rodzić potomstwo skoro samo rodzenie to taka straaaaszna męka. Piszę poważnie. Gdybym ja był kobietą to po zobaczeniu jaką agonią jest poród chyba nigdy bym się nie zdecydował na coś tak bolesnego. Bo w imię czego? Że Bóg nieudacznik nie umiał upilnować swej pierwszej Ewki więc zesłał zbiorową karę na wszystkie Kobiety? Bezsens... Stałem na sali porodowej i patrzyłem przerażony na mękę Żony na przemian modląc się w duchu i przeklinając Boga, że w ogóle stworzył świat z jego wszystkimi cierpieniami. Po drugie - słowo do mężów, facetów i w ogóle mężczyzn. NIE ZOSTAWIAJCIE SWOICH ŻON SAMYCH PODCZAS PORODU!!!! Mi też początkowo średnio się uśmiechało przebywać w szpitalu ale: - obecność męża jest bardzo pomocna kobiecie. I nie mam tu na myśli tylko wsparcia słownego, duchowego, itd. Mam na myśli najprostrze czynności jak chociażby podanie piłki do siadania, podniesienie poduszki, która przypadkowo spadła Żonie z łóżka, wyrzucenie papierowych ręczników nasączonych krwią, czy nawet wyniesienie misy z moczem. Swoją drogą JEDNA położna na TRZY równoczesne porody to chyba ciut za mało, co? - obecność męża stopuje zapędy lekarza przed WYDZIERANIEM SIĘ na rodzącą kobietę. Byłem w szoku słysząc jakim tonem lekarz odnosił się do kobiet rodzących w sąsiednich pomieszczeniach. Podnieś dupę! Wyżej dupę! - to standardowe u niego teksty. Kawał chama i gbura. Od razu strzeliłbym go w mordę, gdyby podobny tekst rzucił do mojej Żony. Ale nie, przy mnie, przy facecie, to on nagle umiał powstrzymać ozor. Niestety, dwóch sąsiednich kobiet nie miał kto bronić. Owszem, jedna też była z facetem ale ten zamiast stać przy niej, to rozsiadł się wygodnie gdzieś na korytarzu z nogą założoną na nogę i co go obchodzi że właśnie ktoś poniża mu kobietę. Tu jeszcze dodam, że oddzielenie pomieszczeń z rodzącymi kobietami było w zasadzie symboliczne. W rzeczywistości była to jedna wielka sala z fragmentami ścian niejako urywającymi się w połowie długości pomieszczenia, a resztę zasłaniać miały ustawione parawany. Te parawany były jednocześnie przejściami pomiędzy wydzielonymi w ten sposób boksami. Sęk w tym, że kiedy lekarz przechodził pomiędzy boksami to nie zawsze chciało mu się z powrotem zastawiać parawan. Efekt był taki, że kiedy szedłem np. do kosza coś wyrzucić, a kosz był przecież pod samą ścianą, to równocześnie miałem odłonięty widok na zupełnie obcą prawie nagą kobietę. Współczuję jej, że musiała cierpieć nie dość że włąsne bóle to jeszcze i moją obecność. Odwracałem wzrok, by jej nie peszyć ale i tak można sobie wyobrazić jak musiała się czuć. x Teraz ostatnia rzecz - obrona kobiety przed niechcianymi zabiegami. Otóż w Polsce zabiega nadcięcia krocza, a wcześniej podanie osytacyjny jest absolutnie nadużywany. Piszą o tym chyba wszystkie portale internetowe poświęcone tematyce porodów. Zabiegi te są wykonywane dla... wygody personelu medycznego. Podanie osytocyny indukuje poród, a kilkucentymetrowe nadcięcie krocza w taki sposób, żeby dziecko niemal "samo wypada" znacznie przyśpiesza rodzenie. I o to właśnie im chodzi. O skrócenie czasu. Po co stać koło pacjentki przez dwanaście godzin naturalnego porodu, jak można sztucznie wywołać skurcze, sztucznie wszystko poprzyśpieszać, ponadcinać tu i ówdzie krocze i proszę... dziecko już na wierzchu. Można spokojnie iść na kawkę do gabinetu i jeszcze się zdąży serial obejrzeć w telewizji. A że kobieta po oksytocynie męczy się jeszcze bardziej, to przecież ona się męczy a nie lekarz. Że podcięte krocze będzie sie teraz zrastać ileś tam dni, to już problem pacjentki. x Żona odmówiła zarówno chemii jak i skalpela. Nie życzyła sobie rodzić sztucznie, a ja stanąłem za Nią murem. Ma prawo do godnego normalnego porodu, a nie na chemicznego chybcika. - Pan niech się nie wtrąca! - po raz pierwszy lekarz podniósł głos na mnie. - Nie kończył pan medycyny więc niech pan nie przeszkadza! Jest pan tu tylko gościem. - Nie prawda - odpowiedziałem spokojnie. - Mam prawo towarzyszyć Żonie, a Żona ma prawo odmówić wykonania na niej zabiegu. I odmawia. A pan nie ma prawa zrobić nic wbrew jej woli. - Ja tu decyduje! - drze mordę dalej. - Zrobię co będę chciał. Patrzę, a ten bierze skaplel i idzie z nim w kierunku Żony. - Jeszcze krok i strzelę cię człowieku ze łba w mordę - wycedziłem przez zęby. Stanął jak wryty. Tego się nie spodziewał. Chyba jeszcze nigdy w swej karierze nie spotkał się z taką reakcją. Powiedziałem mu jeszcze parę "miłych" słów i w ogóle wywiązała się dość głośna utarczka słowana że aż pół piętra pielęgniarek zleciało się na salę ale ja twardo broniłem Żony i przestałem grozić rzeźnikowi w białym kitlu dopiero, gdy odłożył skalpel z powrotem na wózeczek nakryty niebieską albo zieloną tkaniną. Chyba niebieską. Z nerwów już nawet nie pamiętam koloru. W każdym razie dopiąłem swego. Żona nie została podcięta i jak się potem okazało - słusznie. Bo wbrew straszeniu lekarza wcale nie pękła do odbytu. Owszem, pękła ciutkę ale naprawdę tylko ciutkę. Na pewno nie na cztery cholerne centymetry jak chciał Ją rozkroić. x Ale to jeszcze nie koniec cyrków. Żona życzyła sobie rodzić w pozycji "na czworaka". Leżenie na plecach nawet w czasie ciąży sprawiało Jej wyraźny ból. Co ciekawe, na stronach internetowych tegoż szpitala widnieje informacja, że pacjentka może wybrać dowolną pozycję do rodzenia. Jakież było nasze zaskoczenie, gdy z ust personelu usłyszeliśmy: - Naczytali się państwo głupich reklam w internecie. Tu rodzimy tylko leżąc. Innych porodów nigdy nie odbieraliśmy. Nawet nie wiemy jak to robić. - Coooo!? - wytrzeszczyłem oczy. - To dopiero teraz mówicie, że nie potraficie odbierać porodu? - Umiemy ale tylko jak rodząca leży. Sęk w tym, że Żona niemal zemdlała z bólu już przy pierwszym skurczu gdy kazano Jej leżeć. Pomyślałem, że albo zemdleje i wtedy będą Ją cucić albo zrobią jej cesarkę albo jednak urodzi na czworaka. Zbeształem personel za brak kompetencji (delikatnie mówiąc) i Żona wbrew wszystkim zaczęła rodzić NA CZWORAKA! Przerażona położna powtarzała, że nie jest przygotowana, że dziecko w tej pozycji wychodzi odwrotnie niż gdy kobieta leży na plecach, że wszystkie czynności przy porodzie też będzie musiała robić odwrotnie. No horror!... Na szczęście zamiast horroru pojawiła się śliczna dziewczynka. Poród udał się :) Mamy dziś śliczną zdrowiutką (10 puktów na 10 możliwych) córeczkę urodzoną z pozycji "na czworaka", bez żadnych sztucznych przyśpieszaczy chemicznych i bez żadnego nadcinania krocza. A przerażona pani położna, mimo iż było to dla niej zupełnie nowe doświadczenie, poradziła sobie fenomenalnie. Jeśli Jej oczy jakimś cudem prześlizgują się właśnie po tych literach to BARDZO JEJ DZIĘKUJE!! :) Czyli można? Można. Szkoda tylko, że aby wyegzekwować prawa Żony koniecznym było zrobienie lekarzowi awantury i grożenie mu strzeleniem go ze łba w mordę jeśli ośmieli się zrobić jeszcze jeden krok z tym swoim skalpelem w dłoni. Co bezczelne, na drugi dzień ordynator oddziału zażądał ode mnie pisemnych przeprosin. Owszem, przeprosiłem za wulgarne słowa, za naubliżanie lekarzowi (lekarz jednak mi nie naubliżał) ale dodałem, że nie przepraszam za fakt stanięcia w obronie Żony. Żony, którą chciano poddać kilku "standardowym" zabiegom WBREW JEJ WOLI I PRZY JEJ WYRAŹNYM SPRZECIWIE!!! Żony, której ustawa o Prawach Pacienta gwarantuje przecież prawo do poszanowania Jej woli, do rodzenia w normalnych warunkach, także w preferowanej przez siebie pozycji "na czworaka" i naprawdę szkoda, że w wielu jeszcze polskich szpitalach prawa pacjentów to "głupoty których się państwo naczytali z internetu" - jak usłyszeliśmy. Co to był za szpital? Tego nie zdradzę. Nie chcę podawać nazwy ani miejscowości, bo ten szpital - wbrew pozorom - ma bardzo dopre opinie w internecie. Prawie wszystkie kobiety go chwalą. I rzeczywiście obsługa pielęgniarek zarówno przed jak i po porodzie była WYŚMIENITA. Warunki lokalowe - wspaniałe. Żona na życzenie leżała w owosbnym (!!!!) pokoju. Wszyscy byli dla Niej mili, serdeczni, zawsze uśmiechnięci i gotowi do pomocy. Mieliśmy tylko pecha, że akurat na poród trafiliśmy na gbura konowała niedouczonego jak odbierać porody w pozycji innej niż ta do której się przyzwyczaił przez ostatnich trzydzieści lat sprawowania swego zawodu. Aha, mała dygresja na koniec. Na drugi dzień po porodzie do pokoju Żony wparował wzburzony ordynator i powiedział, że o wszystkim mu doniesiono i że absolutnie nie życzy sobie nas przy następnej ciąży. Szkoda, że mnie nie było przy tej rozmowie i nie nagrałem tego na dyktafon. Bezczelny konował potraktował państwowy szpital jak swój prywatny folwark. On wybiera kogo będzie leczył, a kogo nie, i jak mu jakaś pacjentka/pacjent nie przypadnie do gustu to fora ze dwora. Och, ty skur!... Na Zachodzie w cywilizowanym kraju za takie zdanie lekarz w ciągu kilku chwil przestałby być lekarzaem. U nas konował dalej "dogląda" kobiety w połogu. No mówię, gdyby nie tych dwóch konowałów to szpitalowi wystawiłbym ocenę celującą za opiekę. Ale chyba w każdej beczce miodu znajdzie się łyżka dziegciu. Ech... Jeszcze raz podziękowania dla Pani Położnej za wzorcowe odebranie porodu, za nie stracenie zimnej krwi mimo pieniącego się i wrzeszczącego potem już wniebogłosy lekarza i w ogóle za opiekę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlatego jeśli nie uda mi się wynieść z tego kraju na pewno nie będę miała dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokończ, autorze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fajny post. Milo sie czyta. Super,ze stanales w obronie zony. Wlasnie takich nezow i ojcow kobiety potrzebuja! Co do nieprzestrzegania praw pacjenta w szpitalach przyznam Ci racje. Prosty przyklad co nagminnie jest przez lekarzy olewane: partner ma prawo byc przy kazdym badaniu,a nawet przy zabiegu. Niestety lekarze zawsze wypraszaja z gabinetu,bo nie chca,zeby ktos patrzyl im na rece. Przy przyjmowaniu pacjentki do porodu wypelnia sie stos dokumentow. Jest w nich zawarta m.in. zgoda na rozne zabiegi np naciecie krocza. Jesli kobieta nie zyczy sobie byc nacinana nie wyraza zgody. Jak lekarz mimo to krocze natnie (a jak sam napisales sluzy to wylacznie wygodzie personelu,nie jest zabiegiem ratujacym zycie itp) to smialo mozna pozwac szpital.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tatuś wojownik
...dokańczam bo coś urwało... x Ale chyba w każdej beczce miodu znajdzie się łyżka dziegciu. Ech... Jeszcze raz podziękowania dla Pani Położnej za wzorcowe odebranie porodu, za nie stracenie zimnej krwi mimo pieniącego się i wrzeszczącego potem już wniebogłosy lekarza i w ogóle za opiekę. Bo opieka - pomijając co poniektórych konowałów - była wręcz wzorcowa!!! Takiej atmosfery, takiej serdeczności, że jeszcze żeśmy z Żoną w żadnym szpitalu nie spotkali. Dlatego tym bardziej żałuję, że nie mogę podać jego nazwy. Szpital pełen kontrastów. Tam albo coś jest wspaniałe albo totalnie do doopy. Na szczęście z przewagą tego pierwszego. Aha, nie pochwaliłem się, że sam osobiście odciąłem pępowinę córeczce :) Moje pierwsze dziewczątko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobrze, że podzieliłeś się swoją historią - wniosek jest oczywisty - o swoje prawa, prawa pacjenta trzeba walczyć!!! Bo inaczej lekarze mają to w d. Po drugie - chyba teraz większość wątpiących kobiet i mężczyzn widzi, jak ważna jest obecność partnera przy porodzie. Po trzecie - zdrówka dla Żony, Córeczki i dla Ciebie :) Jesteś super tatą :) P.S. Mój mąż też przecinał pępowinę córce, mówił, że to uczucie zapamięta do końca życia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dlaczego nie możesz podać nazwy szpitala? Pełno w internecie wymiany informacji o porodówkach, co polecamy, przed czym przestrzegamy, gdzie i dlaczego, ale ty jakoś nie możesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Brawo. Super podejście do sprawy porodu. Też byłem przy porodzie i strasznie to wyglądało. Apropo - obok w sali mąż przywalił dla lekarza. Ależ się uśmiałem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po pierwsze, gratulacje :). Piszę ten post i jako polozna z wykształcenia i jako przyszła matka. Niestety, masz autorze całkowitą rację jesli chodzi o medykalizowanie porodu. Z tej drugiej strony wiem, ze wiele procedur jest bezmyślnych. Podejscie lekarzy ginekologow do kobiet zdrowych, a jedynie będących w ciąży czy rodzących dziecko sprowadza się do wyszukiwania patologii na siłę- dosłownie. Z praktyk z sali porodowej wynioslam tez przekonanie, ze tak jak przeprowadzanych jest większość porodow- to ja tak rodzic nie chcę. Nie dam sobie nawciskac przyslowiowego kitu. Asekuracyjnie, będę rodzić z mężem, który dzięki moim studiom cos tam się oorientuje, zna moje oczekiwania, bedzie bronił moich racji. Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tatuś wojownik
Serdecznie dziękuję za gratulacje! No i za te wszystkie pochwały ;) Aż pęcznieję cały gdy tak to czytam i czytam, hehe. Jest mi bardzo ale to naprawdę baaaaaardzo miło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ojjjj.... Zmyslona sytuacja, ewentualnie napisana przez rodząca która chciałaby mieć takiego faceta. Oczywiście cel postu jak najbardziej słuszny. Kurcze ludzie... my płacimy tym tepakom za sprowadzenie naszych dzieci na świat! Mówmy a nawet krzyczmy czego chcemy! Ps. A partner przy porodzie jest bezcenny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tatus wojownik
Dlaczego zmyślona sytuacja? Myślisz, że na świecie nie ma prawdziwych facetów gotowych przywalić w mordę każdemu kto zagrozi jego kobiecie? Otóż ja takim jestem. I nie jestem bynajmniej młodocianym dresiarzem kibolem. Że tak powiem - mam swoje lata. Konkretnie 42. Chciaż przyznaję, że jeżdżę na ciężkim ćwierćtonowym Suzuki Volusia VL800 a towarzystwo w jakim się obracam do przyjemniaczków raczej też nie należy. Żona jest znacznie znacznie młodsza. Nie pochodzi z Polski. Średnio lubi jeździć ze mną motorem. Woli samochód. Ale ubiegłoroczną podróż poślubną mieliśmy właśnie na motorze. Czy to też zmyślone? Czy jestem kobietą marzącą o szalonej podróży na jednośladzie? O prawdziwym facecie w skórzenej charlejowej kurtce nabitej ćwiekami, któremu nie straszny ani widok krwi, ani wód płodowych i jak trzeba to gotowy jest rzeźnika w białym kitlu strzelić ze łba w mordę? Nie. Jestem na codzień normalnym facetem, do pracy chodzę pod krawatem i jestem z zawodu inżynierem pracującym dla wojsk lotniczych. O kurcze... czyli nie dość że prawdziwy men, prawdziwy charlejowiec to teraz jeszcze lotnik z Top Gun. Nie, to musi być prowo... Hehe, miło mi, że moje postępowanie jest tak niewiarygodne, że aż jest brane za zmyślone ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co ty robisz na tym forum?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja sie nie zgodze. nie wszystkie szpitale takie sa. ja rodzilam calkiem niedawno i decyzja o nacieciu podjelam na samym koncu porodu. czulam,ze pekne tak,ze nie usiade na tylku przez rok. opieke tez mialam swietna. bylo ze mna 3polozne i lekarz. pozniej doszly jeszcze 2 (mialam bardzo ciezki porod). co do oxy to dla mnie ukojenie,bo rozwarcie sie zatrzymalo,przez 10h zero postepu,a po 3 kroplowkach ruszylo z kopyta. dodam,ze rodzilam panstwowym szpitalu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tatuś wojownik
@ 15:58 Wcześniej udzielałem się głównie w dziale erotycznym ale odkąd urodziłam mi się córeczka, czyli od pięciu dni, to niejako sporządniałem. Odtąd zero głupich zbereźnych postów. Ale już wtedy natknąłem na ten dział o porodach więc wiedziałem, że takie coś istnieje i że można tu wszędzie pisać bez logowania. Więc piszę. Teraz piszę normalnie bez głupich tekstów erotycznych. Stąd właśnie wiem o tym forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja również nie wierzę w prawdziwość tej historii, ale fajnie się czytało. Jak by była prawdziwa to by padła nazwa szpitala lub nazwisko lekarza, ku przestrodze i z zemsty. Poza tym wątpię, żeby JAKIKOLIWEK facet zalądał na to forum. Myślę, ze napisała to kobieta, żeby zmobilizować facetów, a raczej kobiety do namawiania swoich mężczyzn, do uczestniczenia w porodach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
'Charlejowiec' :D :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja myslalam,ze to polozna nacina kobiete w czasie skurczu,a nie lekarz. I,ze tego nie robi sie skalpelem tylko takimi hmm...nozycami. Tak przynajmniej jest na filmach w necie. Moze sa rozne praktyki...Nie wiem.. Sama mialam cc i "nacinano" mnie skalpelem. Jesli chodzi o postawe Autora to wierze,ze tacy faceci istnieja,bo moj maz tez taki jest. Wiem,ze zawsze mnie obroni i nie da zrobic krzywdy. Dobrze,ze mialam cc,bo gdyby maz byl przy porodzie i lekarz zrobilby lub odezwal sie nie tak jak trzeba to na pewno zarobilby w pysk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość epi
Raczej położna ale tekst jest trolla -niestety. Do episotomii służą nożyczki episotomijne. Czyli jest to prowo osoby hm zaangażowanej w temacie ale nie do końca . A CHarleyowiec chyba wszystko wyjaśnił..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też mi się wydaje ten tekst wymyślonym. Charlejowiec, skalpel przy nacinaniu krocza zamiast nożyczek w rękach lekarza a nie położnej. Tak czy inaczej nie wątpię, że na pewno są tego typu faceci jak opisany w tejże historii. A to mnie z jednej strony cieszy, a z drugiej martwi. Czemu martwi? Bo o ile praktyka nacinania krocza jest zbyt częsta, o tyle też na pewno są osoby, które będą podważały zdanie lekarza czy położnej, bo się naczytały w necie jakiś głupot. I będą się sprzeciwiać nacięciu nawet w razie konieczności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tatus wojownik
Z tym "ch"arleyem to faktycznie przegiąłem. Ale po pierwsze, jestem inżynierem mechanikiem, a nie polonistą więc bardziej znam się na gatunkach stali używanej w przemyśle lotniczym (np. 30HGSA, 1H18N9T) niż na ortrografii. Po drugie, mój motocykl to jednak nie Harley ale drogowy cruiser więc pisownia harlejowa średnio mnie interesiła dotąd. Aha, pępowinę przecinałem rzeczywiście nie skalpelem tylko nożyczkami z ostrzami prostymi ale nie równoległymi w stosunku do uchwytów tylko nachylonymi pod pewnym kątem. Pamiętam jeszcze, że ostrza miały jakby małe ząbki. Mogę się mylić bo emocji było pod sufit... Jednak lekarz na milion procent mial skalpel!!! Odpisuję teraz z telefonu ale zaraz włączę lapciaka i dorzucę jeszcze tekst o wannie na sali porodowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co do oksytocyny.. miałam podaną i nie wiem, czy to jej "zasługa" czy nie, ale miałam okropne skurcze krzyżowe.. ból był nie do zniesienia! Ostatnich 2 godzin prawie nie pamiętam.. nie pomogły jakieś tam znieczelenia w zastrzyku czy jakieś podpięte prądy.. Z bólu później co chwilę traciłam świadomość i 2 razy wymiotowałam. Natomiast, gdy już się pojawiła lekarka i powiedziałą, że "rodzimy" to było fajnie.. odzyskałam jakimś cudem siły i wsszystko poszło szybko.. chciałam to mieć za sobą.. Nacięli mnie, ale nie od razu.. mąż mówił, że już głowa prawie wychodziła, napierała na ścianki i wtedy kazali mi przestać przeć, "cofnęli" jak gdyby dziecko i nacięli.. W każdym razie teraz rodzę znów ( termin lada moment) i póki co, to nie chce się zgadzać na oksytocynę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wojtuś,szacun i gratuluję córki,fajnie że zbeształes tego lekatza.:-).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
'Aha, pępowinę przecinałem rzeczywiście nie skalpelem tylko nożyczkami z ostrzami prostymi ale nie równoległymi w stosunku do uchwytów tylko nachylonymi pod pewnym kątem. ' Aha, inzynier mechanik nie zna znaczenia slowa 'rownolegly'... Baju, baju, gawedziarzu. Wymyslaj dalej. Bede sledzic temat ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Troll -on nie ma pojęcia o czym pisze !! Dziewczyny nie dajcie sie wkręcać !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żaden ale to absolutnie żaden harlejowiec nie napisze "ch" przed swoim hobby. Choćby byl po podstawowce :-p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od kiedy Wojciech jeździ motorem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autor miał pisać cd,na lapku i go wcięło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość młoda mama
Pamiętam swój poród to była czysta męka, zaczęłam rodzic 2 tygodnie przed terminem, mąż w tym czasie był na drugim końcu miasta w pracy, gdy się dowiedział od razu wybiegł z pracy ale byle korki wiec na cały poród nie przeszedł, ale nie o tym mowa Skórze byle potworne, gdy zjawił się lekarz od razu powiedziałam ze nie życzę sobie żadnych leków przyspieszajacych poród ani nacinania skalpelem (mało przytyłam i kilku ginekologów mi mówiło ze moje dziecko jest małe i owszem było malutkie ważyła ledwie 2kg bez sensu byłoby nacinac krok) powiedziałam, że ich pozwe jeśli to zrobi, facet naburmuszony spojrzał na mnie jak na jakiegoś więźnia, slugusa bez praw, w czasie mojego porodu i drugiej kobiety będącej obok zaczął się wydzierac i krzyczeć na kobietę obok, ona krzyczała z bólu a ten podnieś te dupsko!!! Mocniej przyj!!! Kiedy podszedł do mnie i zaczął do mnie się tak wydzierac to powiedziałam dokładnie tak: -ja ci k/u/rwa dam j/eb/any pop/aprańcu, jeszcze raz podnieś na mnie głos, jakim prawem krzyczysz na mnie ty ch/u/ju zasrany, ja tu przeżywam ból niemilosierny, a ty masz czelność ty durny gnoju krzyczeć na mnie! Jeszcze raz a włożę ci arbuz głęboko w tyłek i kopne cie w jaja ty zas/rań/cu chyba pierwszy raz coś takiego usłyszał bo był w wielkim szoku (zresztą jak reszta personelu), ale już na mnie nie krzyczał, gdy mąż przyszedł wreszcie, zaczął mnie wspierać, a do lekarza powiedział: -jeśli natnie Pan moją żonę nawet milimetr to nie reczy za siebie i ze sam skończy na oddziale (powiedział to bo wie ze ja nie chciałam, a lekarze i tak mimo woli robią co chcą) Ogólnie reszta pobytu minęła dobrze, dziecko urodziło się zdrowe mimo, że mało ważyło i ogólnie było malutkie, a krocze przerwało się o kilka milimetrów. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tatuś wojownik
"co do oksytocyny.. miałam podaną i nie wiem, czy to jej "zasługa" czy nie, ale miałam okropne skurcze krzyżowe.. ból był nie do zniesienia! Ostatnich 2 godzin prawie nie pamiętam.. nie pomogły jakieś tam znieczelenia w zastrzyku czy jakieś podpięte prądy.. Z bólu później co chwilę traciłam świadomość i 2 razy wymiotowałam." x Żona właśnie miała relacje koleżanek, które nie pozostawiały suchej nitki na oksytocynie i dlatego właśnie kategorycznie nie godziła się na ten specyfik. Kobiety mówią, że wolą rodzić 14 godzin normalnie niż 4 godziny na oksytocynie. Lekarz natomiast woli odwrotnie. Woli 4 godziny narodzin niż pół doby stać nad pacjentką. A że pacjenta niesamowicie cierpi na oksytocynie to już problem nie lekarza. On nie cierpi. On woli krócej. x x "Aha, inzynier mechanik nie zna znaczenia slowa 'rownolegly'... Baju, baju, gawedziarzu". x Dlaczego nie znam znaczenia słowa równoległy? Opisuję tylko kształt nożyc. Człowieku, tam były takie emocje, że ja nie pamiętam jaki kolor miała tkanina przykrywająca stolik. Lecz wiem na pewno, że prócz nożyc i to kilku sztuk był także i skalpel. Ten był prosty. x x "Żaden ale to absolutnie żaden harlejowiec nie napisze "ch" przed swoim hobby." x No widzisz... a ja jednak napisałem. x x "Troll -on nie ma pojęcia o czym pisze !! Dziewczyny nie dajcie sie wkręcać !" x Ok, wierzcie, nie wierzcie. Ale obiecałem opis cyrku z wanną więc piszę. Otóż w sąsiedniej sali, a w zasadzie sąsiednim wydzielonym boksie była wanna. Tamta kobieta skończyła rodzić wcześniej i moja Żona poprosiła, czy mogłaby skorzystać z takiej wanny. Początkowo Jej odmawiano, bo tamta część sali po zabiegu jest "jeszcze nie zrobiona". Czyli prawdopodobnie chodziło o zdezynfekowanie po porodzie. Radzono, by Żona wzięła prysznic. Ale Żona brała już wcześniej prysznic i wcale nie przynosił Jej ulgi, Lecz tamta kobieta co urodziła wcześniej nie korzystała wcale z wanny i Żona jakoś nalegała, nalegała, aż w końcu uprosiła, by mogła z niej skorzystać. Ok, pozwolono Jej. Lecz uprzedzono: - Nie wiem czy ona działa - ostrzegła położna. - Jak to? - zdumiałem się. - A przy innych kobietach działała? Wanna wygląda na nową. - Bo jest nowa - zaczęła położna i zaraz dodała - A w zasadzie jest stara, bo wybudowaną ją dawno temu ale jeszcze nikt z niej nigdy nie korzystał. Wybałuszyłem na nią oczy. To po co instalować wannę, po co wydawać na nią kasę, jeśli w ogóle się z tego nie korzysta, pomyślałem. Nie chce im się potem odkażać? Zamiast tego spytałem głośno: - Wanna była kiedykolwiek ur********a? - Chyba nie... Spytałem o ur********ie, bo to nie była taka zwykła wanna jak w domu. Miała ona jakieś przyciski, jak się potem okazało - niektóre elektryczne, do tego różne pokrętła, itd. A z wanny wystawały różne dysze. No więc zacząłem napuszczać wodę i pojawił się pierwszy problem. Jak ją zakorkować? Okazało się, że nie żadnym wciskaniem korka, bo tego nie było, tylko jednym z pokręteł na wierzchu. Wanna została napełniona i... uruchomiona. Różne kolorowe światełka mieniły się spod wody (???), a z dyszy trysnęły fontanny. Wanna działała i to jak!!!!! :) Żona była zachwycona. Na pewno przyniosło Jej to ulgę. Pytanie, czemu innym kobietom tego nie proponowano????? Tak czy siak i tak wielkie dzięki położnej, że jakoś włączyła to ustrojstwo i sprawiła, że zadziałało. Nie wiem ile lat istnieje szpital. Ile lat minęło od wyremtowania sali porodowej i zainstalowania różnych udziwnień. WIem jedno, że i tak porody się odbywają jak za króla ćwieczka - poskacze pani na piłce. No chyba, że się trafi na życzliwą położną i ona pomoże to i owo. x "Od kiedy Wojciech jeździ motorem?" Po pierwsze, nie jestem Wojciech tylko Robert. Po drugie, jeżdżę ze dwa lata. Wcześniej miałem taki zwykły o pojemności 125 ale nawet tym maluszkiem zrobiłem prawie 40 tyś. km. przemierzając Polskę od morza po Morskie Oko. WIęc przesiadłem się na coś cięższego. Wypadało skoro się robi takie trasy.. x "Troll -on nie ma pojęcia o czym pisze !! Dziewczyny nie dajcie sie wkręcać !" Ok, niech każdy wierzy lub nie. Ja opisałem co opisałem. Nawet jeśli uznacie te fakty za wymysł to i tak trzy aspekty radzę wziąć pod rozwagę: 1) ŻONY POD ŻADNYM POZOREM NIE ZOSTAWIAĆ SAMEJ NA PASTWĘ LEKARZY PODCZAS PORODU. Pytanie tylko, który facet ma jaja by znieść taki widok? Łatwiej jest pooglądać telewizję w domu, 2) NIE GODZIĆ SIĘ NA TZW. RUTYNOWE PODCINANIE, OKSYTOCYNĘ i inne przyśpieszacze. Poród ma być wygodny dla kobiety a nie dla personelu. Personel po to dostaje pensję, by k******a był DLA KOBIETY! 3) Jak trzeba nie bać się nawet złapać za fraki z rzeźnikiem w białym kitlu. x Kończę temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×