Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Idealne dziecko? Czy takie istnieje?

Polecane posty

Gość gość

Coraz częściej czytam i słyszę od mam ze mają idealne dziecko. Że jest cudowne i najkochansze na świecie. Słucham i czytam i się sama zastanawiam co z moją rodziną nie tak ? Moje dziecko to istna katastrofa. A po dzisiejszym dniu mam go tak dosyć że nie wiem jak mogłabym tak funkcjonować każdego dnia. Syn skończył 2 lata. Zaraz będzie następne mam nadzieję że lepsze. To tak ode mnie szczerze. Jak wy to widzicie czy mamy nie za bardzo koloryzuja ? Trochę naciągane te macierzyństwo na blogach czy instagramie. Prawdziwe życie to ciężka praca a dzieci no co z są różne. Bo różne są rodziny i wychowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na kafeterii są same idealne dzieci, nie wiesz o tym? Śpią od urodzenia całą noc, ładnie jedzą, nie chorują cały żłobek i przedszkole i oczywiście są ponadprzeciętnie rozwinięte.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moje dziecko prawie nie choruje, jest nadprzecietnie inteligentne, kochane ale... jak się zagapi na coś to zapomina o całym świecie, jest pyskaty i przemadrzaly... cóż nie ma ideałów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co to znaczy idealne? Ja o swojej młodszej mogę powiedzieć, że jest idealna. Od małego pięknie jadła, pięknie spała, nie miała kolek, nie budziła mnie z wrzaskiem w nocy. Odkąd pamiętam była pogodna, uśmiechnięta. Nie chorowała prawie wcale (nie licząc dwóch przeziębień, kiedy temp podskoczyła do 38 stopni i ze dwóch, może trzech katarów poza tym). Teraz ma 3 lata, poszła do przedszkola i zaczynają się małe schody: stała się bardziej ckliwa, płaczliwa, byle pierdoła ją doprowadza do płaczu (myślę że to efekt rozdzielenia jej ze mną). Natomiast wcześniej - dziecko do rany przyłóż, czasem nocowała u dziadków (odkąd skończyła 4 mce), zawsze chętnie. Teraz też jest zresztą fajną dziewczyną, jest uśmiechnięta, wygadana, rezolutna. Nie bez tego, że zdarzały się ciężkie dni, miała kaprysy, gorszy nastrój przez zęby czy ot tak, po prostu. Ale inaczej przeżywa się też z dzieckiem takie gorsze chwile wiedząc, że skoro marudzi - na pewno ma jakiś powód, bo bez powodu by nie jęczała i nie stękała. Idealnie, można powiedzieć. Ale daleko mi do idealizowania macierzyństwa. Mam też starszą, siedmioletnią córkę i jest totalnym przeciwieństwem młodszej. Od maleńkiego płakała, marudziła, była niejadkiem, nic jej nie pasowało, wszystkim nudziła się po 3 minutach, u dziadków być nie lubiła mimo, że stawali na rzęsach, aby jej dogodzić. Do dzisiaj tak jest, jest trudnym dzieckiem, bardzo trudno jej sprawić radość, raczej częściej jest naburmuszona i niezadowolona aniżeli beztroska i szczęśliwa. Co się z nią namęczyłam, to tylko moje ;) Dwie tak samo chowane, a totalnie różne osoby ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×