Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

jest mozliwe kolezenstwo gdy jest duza róznica finansowa

Polecane posty

Gość gość

co tam duza to jest przepaść moja córka -przedszkolak zaczeła się kumpolowac z dziewczynką z mega bogatej rodziny zaprosili nas takiego domu to ja jeszcze nie widziałam zwykła rozmowa a czuc na km jak ci ludzie zyją no nie wyobrazam sobie jak ja ich zaprosze na moje 45 m2 w bloku no masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiscie ze jest mozliwe..zalezy tylko co to za ludzie..czy normalni czy sie wywyzszaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Człowieka nie ocenia się po tym co słucha ale co nuci pod nosem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Człowieka nie ocenia się po tym co słucha ale co nuci pod nosem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciekawe co robia pewnie handluja towarem, bo lekarze to raczej skromniej zyja tym bardziej architekci nie wspome o nauczycielach, nie martw sie autorko w Polsce tylko zlodzieje zyja w takich halupach ty jestes przynajmiej uczciwa, do klasy mojega syna chodzil taki bogacze ze glowa boli a poprostu taka sloma z butow masakra, ojciec handlarz samochodami matka w domu siedzi bo po co ma pracowac, kasy maja duzo jednak to wszystko nielegalne kiedys wpadna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem tak: kolezenstwo jest mozliwe, ale przepasc zawsze bedzie odczuwalna. Jak to mowia syty glodnego nie zrozumie. Taka przenosnia ale sens jest ten sam. Ja moge powiedziec jak to wyglada z punktu widzenia tej zamozniejszej osoby. Nie pogadasz na luzie o zakupach bo dla kolezanki wszystko taakie drogie, nie pochwalisz sie nowymi ciuchami bo po co wydawac ntyle na dIecko skoro w ciuchlandzie kupisz za grosze, nie pochwalisz sie ostatnio kupiona ksiazka bo po co skoro jest biblioteka, to samo z filmami na dvd czy blu ray - po co jak z netu za darmo mozna sciagnac, po co tyle wydawac na kosmetyki itd itp, zwykle babskie pogaduchy zamieniaja sie w stresujace sytuacje, na obiad wyjdziesz do restauracji to komentarze ze gotowac sie nie chce itd, z czasem zaczelam omijac tematy zakupow to znowu jak ktos sie zapyta ile wydalam na nowe meble i odpowiem to komentarze ze za tyle to ludzie samochody kupuja, a na koniec dowiadujesz sie ze kolezanka juz zdazyla cie obgadac ze rzniesz bogaczke, no i tak sie koncza tego typu przyjaznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no własnie ja sie nie napalam na jakąś znajomość bo nie wiadomo co bedzie ale fakt ze oniesmiela mnie to wszystko to nie tak ze oni (a własciwie ona bo z nią byłam)się chwalili kasą ale jak pisałam w zwykłej rozmowie to wychodzi dom a raczej taka willa ze szok.kamery i inne cuda wianki okej a le jak pomysle o rewizycie to głowa mała ;d

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
predzej czy pozniej i tak wyjdzie niemozliwe, wystarczy ze zaproponuja za pare lat wyjazd dzieci na jakas drozsza kolonie, albo twoja corka zacznie chciec miec to co ta dziewczynka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ehh liczy się wnętrze człowieka, ale jednak potem twojej córce będzie żal, że to nie ona jest na wakacjach na Dominikanie, nie ma nowego telefonu i będzie miała o to do Was pretensje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Takie przedszkolne przyjaźnie na ogół szybko się kończą więc nie masz się czym martwić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
NO WŁASNIE pójda do jednej szkoły i juz sie umawiaja ze będa w 1 ławce siedziec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arbuzowa dama
Jest mozliwe. Moi rodzice (normalni ludzie, pensja bez szalu, mieszkanie w bloku) juz od wielu lat kumpluja sie z malzenstwem (wlasna duza firma, willa itd). Odwiedzaja sie czesto, wspolnie swietuja imieniny, czasami sylwestry-domowki. Wszystko zalezy od ludzi- jesli pieniadze nie stanowia nr 1 dla jednych i drugich to zawsze znajdzie sie wspolny jezyk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pójdą do szkoły i poznają inne koleżanki. Życia nie znasz? Ani ja ani nikt z mojego otoczenia nie pamięta nawet z kim się w przedszkolu przyjaźnił. Moja córka przez rok chodziła co tydzień na spotkania z dziećmi. Przyjaźnie się skończyły kiedy poszli do przedszkola. Tam poznała nową przyjaciółkę ale po pół roku dziewczynka poszła piętro wyżej do innej grupy i po przyjaźni. Ja mam 35 lat i ile już miałam bliskich koleżanek nie zlicze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arbuzowa dama
aha i zapomnialam dodac, ze ta znajomosc zaczela sie od znajmomosci mojego brata z ich synem, ktora tez trwa do dzis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dorośli ludzie jak sie przyjaźnią to na poważnie na lata ale nie przedszkolaki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ile lat miał ten brat? Bo chyba nie 5

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arbuzowa dama
no wlasnie akurat w przypadku mojego brata to znajomosc od czasow zerowki :) Dzis maja po 27lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ty też masz jeszcze przyjaciółkę z zerówki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I czy w zerówce już się przyjaznili? Czy tylko się znali. Przyjaźnie przedszkolne są strasznie kruche.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może nie do końca na temat, ale... Pracowałam kiedyś jako opiekunka. Mieszkałam u nich rok, żyłam się bardzo. Dzieci 3 i 9 lat. Po paru latach byłam dla nich obcą. Moja mama zajmowała się też przez rok rodzeństwem 3 i 5. Nazywali ją swoją babcią, odwiedzali w domu. Później mama spotkała ich po dwóch latach przez przypadek, ucieszyła się chciała pogadać przytulić ale dla nich była obca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A autorka już się napaliła na wielką przyjaźń z bogaczami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arbuzowa dama
Jesli te 2 ostatnie pytania do mnie to: 1. Ja w swoim gronie mam 2 najlepsze przyjaciolki z czasow wczesnej podstawowki (do zerowki nie uczeszczalam). Obecnie mamy po 30lat. 2. Co do mojego brata i jego "bogatszego " kolegi, trudno mowic o wielkiej przyjazni w zerowce, ale pamietam ze ten chlopiec czesto goscil u nas w domu odkad sie znali. Zawsze razem sie bawili, pozniej byla ta sama podstawowka, szkoly srednie juz inne, studia tez, a mimo to przyjazn przetrwala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś ze wsi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak jestem ze wsi i mieszkam w lepiance. Te miastowe to teraz wielkich bogaczy rżną a ich rodzice chodzili srać za stodołę ale tym to już się nie chwalą :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chodzi mi o to że wieś jest gorsza czy lepsza ale są inne warunki. Jeden bardzo bogaty, paru bogatych iluś tam średnich i część biednych. I tyle. Wyboru wielkiego nie ma. Znasz większość jak nie wszystkich to znajomości czy przyjaźnie dłużej sie utrzymują. W mieście jest inaczej, wierz mi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wkurza mnie jak pytanie czy ktoś jest ze wsi odbierane jest jako atak. Co w tym złego? Życie na wsi jest po prostu inne. Czemu normalnie odpowiadacie na pytanie o wiek czy płeć. Wstydzicie się wsi czy o co chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arbuzowa dama
A co to za roznica czy wies czy miasto? Przeciez to wszystko zalezy od ludzi. Jesli chodzi o wyzej opisana przeze mnie sytuacje- moi rodzice mieszkaja na wsi, a ich "bogatsi" znajomi w dosc duzym miescie (przeprowadzili sie kilkanascie lat temu, jak ich syn skonczyl podstawowke) a przyjazn nadal sie utrzymala. Po prostu nie mozna myslec o innych w kategoriach "bogacze" "niebogacze". Autorko- Jesli ludzie sa w porzadku, to super, utrzymywac znajomosc i nie oceniac i nie wpadac w kompleksy. A jezeli cos nam nie odpowiada, to uciac znajomosc i do widzenia. Nie wiem, moze to wszystko naiwne co pisze, ale taka prawda. Milego wieczoru!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest różnica. Moi rodzice też mieszkają na wsi i przyjaźnią się i z miejscowymi bogaczami i patologia. Otoczenie łączy. Ja mieszkam w mieście i widzę że tu ludzie bardziej dobierają sobie znajomych. A co do autorki to dziwny masz problem. Znajomość dziec***ewnie się pośpię ale myślisz że oni nie wiedzą że nie jesteście bogaci? Wiedzą. Jedyne co ci doradzę to traktuj ich normalnie. Nie patrz na to że mają kasę, nie rób się mała bo tego nauczysz córkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Koleżeństwo- jak najbardziej, nawet i na lata, sama nie mam takiej przyjaciółki od dzieciństwa do teraz więc chyba takie dożywotnie przyjaźnie to i tak wyjątki bez względu na stan portfela... Sama miałam w dzieciństwie taką koleżankę, mieszkała niedaleko. Rodzice dziani niesamowicie, jak mało kto w okolicy, willa z basenem, dwupiętrowy salon, osobne sypialnie i pokój do zabawy, taras, domek na drzewie, kamery właśnie- dla mnie to jakiś kosmos był, bo mieszkałam z dwójką rodzeństwa w jednym pokoju. Ale tamta mała była jedynaczką, a jej rodzice chcieli żeby miała towarzystwo. Bardzo często byłam zapraszana do niej, i ona często u nas bywała, u niej "gosposia" sprzątała i gotowała, pamiętam tylko że jedzenie nie było takie jak u nas w domu chociaż mi ciężko powiedzieć co tam jadałam (no, ruskie to nie były raczej), ona przychodziła do mnie na chleb ze smalcem i ogórki wyjadane ze słoja... A bawiłyśmy się głównie na podwórku. Nasze mamy odprowadzały nas do szkoły na zmianę, jeden tydzień moja, drugi- jej, moja- na piechotę, jej- samochodem, chociaż bliziutko. Nigdy nie odczułam żadnych nierówności, miałam świadomość tego że ona wakacje spędza pod palmami tak samo jak miałam świadomość tego że nas na to nie stać i koniec. A rewizyty? Same się odwiedzałyśmy, rodzice żyli w zgodzie ale nie musieli się przyjaźnić, zresztą- dwa światy. Kontakty się rozluźniły w szkole średniej, potem się wyprowadziłam i tyle, koniec znajomości tak jak i wielu innych. Teraz, jako dorosła również mam dobrą koleżankę która ma dużo pieniędzy, nie bogata dziedziczka, dostała coś na start ale zarobiła większość pieniędzy sama, ciężką pracą i zdolnościami. Rzadko ten temat wchodzi na tapetę, ja się nie skarżę jak mi ciężko, ona się nie chwali co kupiła, rozmawiamy o pogodzie, wakacjach, problemach z dziećmi- bo bez względu na stan majątkowy rodziny dzieci tak samo się męczą przy ząbkowaniu i tak samo bunty przechodzą, o książkach które czytałyśmy, przepisach, wydarzeniach na mieście... tylko czasem wspomni o fantastycznym kursie na drugim końcu kraju albo o świetnej metodzie dentysty który za 2 tys. uratował jej ząb i gorąco mi poleca... a ja gryzę się w język żeby nie popsuć nastroju komentarzem że mnie na to nie stać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
' Polsce tylko zlodzieje zyja w takich halupach ty jestes przynajmiej uczciwa' wytrzyj najpierw gn/ój z pyska, szloro. a potem wypier/dalaj ze swoimi przygłupimi teoryjkami. bez pozdrowień

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×