Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość G2221

Poród na Wołoskiej w Warszawie Szpital MSWiA maj 2013

Polecane posty

Gość G2221

Witajcie, ponieważ sama szukałam podobnego tematu, opiszę swój poród w Szpitalu MSWiA w Warszawie przy ul. Wołoskiej. Mam nadzieję, że komuś pomogę :) Na planową cesarkę zgłosiłam się o 7.00 rano na czczo. Na początku lekarz zabrał mnie na USG sprawdzić jak ułożone jest dziecko (położenie miednicowe było wskazaniem do CC), na badaniu zostało to potwierdzone. Następnie położna podłączyła mnie na 20min. do KTG i zmierzyła ciśnienie. Tutaj odpowiedziałam też na parę pytań z jakiejś ankiety dot. przebiegu ciąży. Kazano mi się przebrać w koszulę do zabiegu i przejść na oddział porodowy. Tam przywitał mnie wianuszek studentek, bardzo miłych :) W przeciwieństwie do nich nie byłam zdenerwowana, bo miałam już po kokardę te całej ciąży i chciałam zobaczyć synka, więc bardzo się cieszyłam, że to już. Ponownie odpowiedziałam na podobny zestaw pytań, przekazaliśmy pielęgniarkom noworodkowym ubrania i pieluszki dla Młodego. Nikt nie zmuszał do lewatywy, zapytali tylko czy jestem ogolona (no raczej ;) ) Podłączono mi kroplówkę i kazano poczekać aż zleci do końca, w tym czasie zbierał się personel. Kiedy pojawił się komplet lekarzy, bardzo chciałam już zaczynać, żeby Synek był z nami. Lekarze jeszcze chwilę pogadali, dopili kawę i zaprosili do sali ;) Na początku odpowiedziałam na serię pytań dotyczących moich tatuaży, którymi był żywo zainteresowany jeden z lekarzy :) W tym czasie anestezjolog najpierw znieczulił miejsce do wkłucia igły - to odczułam jako leciutkie uszczypnięcie, właściwego znieczulenia nie poczułam w ogóle, jedynie rozchodzące się w stronę pupy ciepło. Wtedy położna kazała się położyć i założyła cewnik. Uczucie samej operacji: w ogóle nie poczułam momentu rozcinania brzucha, w nogach miałam wrażenie, że czuję lekkie mrowienie - ku mojemu zdziwieniu przyjemne ;)Anestezjolog uprzedził o nadchodzącym nieprzyjemnym uczuciu naciskania pod piersiami, jednak tego też nie odczuwalam jako niemiłe, generalnie wszystko było super :) Po 5-10min. kiedy wyjęli Młodego, usłyszałam pierwszy krzyk - bezccenne! :) Pokazali go najpierw mnie zza parawanu, potem Tacie, który stał w specjalnym okienku i obserwował jak Go ważą, mierzą itd. Szycie trwało ok. 15min. Następnie zostałam przewieziona na salę pooperacyjną i podpięta do morfiny, którą sama sobie miałam dawkować. Niestety koło mnie leżała pani, która mocno przesadzała z opowieściami o skutkach ubocznych morfiny, więc mocno ją oszczędzałam :/ Niestety nie miałam pojęcia o tym, że po porodzie macica tak boleśnie się zwija - kiedy znieczulenie przestało działać, zaczęło się robić niefajnie, zwłaszcza jak co parę godzin przychodziła położna i naciskała na brzuch. Powiedziała, żebym sobie tak bardzo nie żałowała tej morfiny (i zasugerowała, że pani obok przesadza :)), więc jej posłuchałam. Powiem szczerze - rewelacja :) Po 12h zostałam spionizowana i przeniesiona do normalnej sali. Samo wstanie z łóżka było trochę nieprzyjemne, za to noc po morfinie jedna z lepszych w moim życiu ;) Niestety 2 dni po cesarce praktycznie nic nie można jeść, co jest dosyć upierdliwe, zwłaszcza, kiedy już trzeba zajmować się dzieckiem. Na szczęście Tata Młodego był cały czas z nami (poprosiliśmy o pokój jedynkę). Opieka w szpitalu - fantastyczni lekarze, fantastyczne położne, fantastyczna atmosfera. Dużo studentek - bardzo miłych, bardzo delikatnych, bo bardzo wystraszonych ;) Warto jednak słuchać raczej rad tych starszych, doświadczonych położnych, zwłaszcza jeśli chodzi o karmienie piersią. Do domu wyszliśmy po 48h (tak - po cesarce! :) ) Jestem zachwycona porodem w tym szpitalu i jeśli kiedyś będę w drugiej ciąży, to na pewno zrobię wszystko, żeby robić właśnie tam! :) Jeśli macie jakieś pytania, to chętnie odpowiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiula_październik
Witaj, bardzo ucieszył mnie Twój przedstawiony temat. Ja jadę na "ustawioną" cesarkę za miesiąc, też obrałam szpital na wołoskiej, z paru przyczyn (wybór innego szpitala byłby niezasadny). Szczerze powiedziawszy moja odwaga trochę się już cofa. Nie wyobrażałam sobie nigdy porodu drogami naturalnymi i cieszę się ogromne z cc, której samej w sobie się nie obawiam, a jedynie tego co po niej :-( Boję się trochę również, że znieczulenie nie podziała i będą musieli mnie uśpić całkowicie (czego bym nie chciała) :-( boję się też bólu po, ale wiem że zależy to w dużej mierze od psychiki, nastawienia i organizmu kobiety. Niestety po powrocie do domu nie będę mogła liczyć na pomoc partnera (praca do późna nie pozwoli mu na to, a z urlopem różnie bywa :-( mam nadzieję, że pomoże mi mama albo siostra, które się już zadeklarowały :-) ale boję się karmienia, kąpania i wszystkich innych czynności towarzyszących :-( mam nadzieję, że przed każdą kobietą, która pierwszy raz zostawała matką takie obawy były :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myślę, że jest niewielka szansa, że znieczulenie nie zadziała, więc nic się nie bój... :) a ból po... cóż - naprawdę da się przeżyć. Bardziej niż sama rana dokuczało mi zwijanie macicy po porodzie na sali pooperacyjnej, kiedy znieczulenie przestawało działać. Nie żałuj sobie wtedy morfiny... Parę dni po operacji jest nieprzyjemnie, ale głównie przy wstawaniu z łóżka, reszta naprawdę jest ok :) Dopiero po paru dniach odkryłam sposób, jak wstawać, żeby mniej bolało - mianowicie wkładałam ręce pod kolana i wstawałam za pomocą takiej "huśtawki" :) Chodzi o to, żeby jak najmniej używać mięśni brzucha, a podciągnąć się rękami łapiąc się za dolną część ud. Nie wiem czy to dobrze opisałam, ale polecam,a naprawdę przynosi ulgę. Bólu się nie bój, dużo bardziej upierdliwe jest wstawanie do dziecka w nocy ;) Pozdrawiam i życzę bezproblemowego rozwiązania ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosi_ss
Witaj. Ciekawi mnie jak tam przebiega poród SN. Może słyszałaś jakieś opinie od dziewczyn z pokoju. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koleżanka tam rodziła chwilę przede mną SN. To było na wiosnę, była bardzo zadowolona. Obłożenie nie było wtedy zbyt duże, miała tylko dla siebie wspaniałą położną, która bardzo ją wspierała. Dodam, że za nią nie płaciła - ruch porodowy był mały, więc położna zajmowała się tylko nią ;) Ja po CC byłam w jedynce, z czego bardzo się cieszę, ale widziałam, że dziewczyny po porodach naturalnych były po 3-4 w pokoju, więc ja trafiłam na przedwakacyjny boom porodowy ;) Koleżanka po SN była tylko z jedną dziewczyną w pokoju, rodziła wczesną wiosną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja miałam cc 4 lata temu i tez było tak smao jak w 1 poście, super teraz wybieram się na 2 cc i zobaczymy, miałam też wspaniłą położna, która mimo, ze nie rodziłam sn opiekowała sie mną bardzo w zasadzie nie wybrałabym teraz innego szpitala, i nie wybiorę, chyba, z ejakaś dżuma tam zapanuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka2013
Witam:) Jestem studentką, która tego czasu odbywała praktyki w Szpitalu na Wołoskiej. Jeśli miałabym którejkolwiek z Pań doradzić to warto naprawdę warto tam urodzić maluszka. Opieka jest świetna. Wiadomo sa lepsze i gorsze położne, ale wszyscy staerają sie tam wykonywać swoją pracę jak najlepiej. Mnie zachwyciło indywidualne podejście do pacjentek. To nie jest masówka. No i bardzo miło mi się czytało że była Pani zadowolona z opieki studentek. Staramy się robić wszystko co w naszej mocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tam rodzilam ponad rok temu. Bylam zadowolona z opieki i podejscia peesonelu do rodzacej. Porod mimo że nie najlzejszy bo wywolywany wspominam bardzo dobrze. Ja bylam nacieta ale wiem ze polozna do konca starała sie tego uniknąć. Niestety nie dalo sie. Napewno kolejny raz bede tam rodzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rodzilam w MSWiA. Ja to ta wyzej ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama_mai
Ja rodziłam naturalnie na Wołowskiej kilka mcy temu i choć nie cierpie szpitali ten szpital mogę polecić w 100%.Miałam ciężki poród,myślałam ze nie dam rady urodzić, Bardzo wspierała mnie położna a to naprawdę ważne podczas porodu ,żałuje ze nie znam jej nazwiska bo jestem jej bardzo wdzieczna. Jeśli przyjdzie mi kiedykolwiek zostać mama to na pewno wybiorę ten szpital.Opieka też rewelacyjna:)Polecam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rodziłam 02.2011 naturalnie córkę / poród był skomplikowany ale położna wspierała mnie motywowala i jakosnyo przeżyłam ;) córka była spora 3,6 a poród wywoływany. Nie mam zastrzeżeń / rodzilam wtedy z położna sylwia prymowicz i mogę polecić ja w 100%. W 05.2013 na świat w tym szpitalu przyszedł przez cc mój syn 4,3 . Operacje rozbił dr Piotr Raczynski / najlepszy położnik ever! Z czystym sumieniem polecam ten szpital !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juju2
Ja rodziłam na wołowskiej w lipcu 2013. Bardzo polecam ten szpital i Pania Krysię położną. Rodziłam sn. Umówiłam się wcześniej z położna i byłam gotowa zapłacić z indywidualna opiekę, pojedynczą salę porodową i poporodową. Gdy sie jednak poród zaczoł Pani krysia była na dyżurze, nie chialłm jednak innej Pani więc zdecydowałam się zostać z Panią krysią i ryzykowac ze jak sie pojawi nowa rodząca będę musiała się podzielić :) ale nie było nikogo i miałam do swojej dyspozycji położną, pustą salę dwujke i święty spokój. Gdy już nie dałam rady poprosiłam o znieczulenie i je dostałam (oczywiście po jakimś czasie bo lekarz musi się pojawić i wszystko przygotować. Pamiętajcie także o aktualnych badaniach krwi bo bez nich zaden lekarz nie poda znieczulenia, mi robili takie badanie przy przyjeciu i warto się dopytytwać o wyniki by były dostępne dla lekarza) poniewaz dotrwałam do 8 cm bez znieczulenia i było za póżno na zewnątrzoponowe dostałam znieczulenie podpajęczynkowe ( możliwe że zle nazwę zapamiętałam ale coś w tym stylu :) na które notabene dostałam uczulenia ale to juz inna sprawa. Po urodzeniu córki położono mi ja na brzuch, niestety coś zaniepokoiło lekarzy i mi ją szybko zabrali. ale jestem wdzięczna za dużą uwagę. Wybrałam ten szpital własnie dlatego że nie zależało mi na naturalnym porodzie ( była to moja druga ciąża i te wszystkie wyobrażenia o naturalnym bez znieczuleniowym porodzie i bez interwnecyjym miałam za sobą i wiedziałam że bardziej mi zależy na moim bezpieczeństwie i dziecka.) Wybrałam ten szpital bo jest on jednym z nielicznych gdzie przy ostatnim etapie porodu jest obecny lekarz i dlatego ze nie cisną na poród naturalny za wszelka cenę. i dlatego że mają bardzo dobrą opinię jeżeli chodzi o opiekę nad noworodkami. Córka miała problemu po porodzie bo żle go zniosła ale opieka lekarzy noworodkowych była rewelacyjna, cały czas była o wszytkim informowana i mogłam zadawać ile pytan chciałam, Nie zapłaciłam ani grosza. A opieka rewelacyjna. Zastawiałam się jeszcze nad żelażną ale taki sam poród na żelażnej wyniósł by mnie z jakieś 4 tysiące, znieczulenie plus położna. Bardzo się cieszę ze nie zdecydowałam się na żelażną gdzie panie położne rzyczą sobę 100 zł za rozmowę przed porodem (to skandal) z panią krysia spotkałam się 2 miesiące przed porodem obejrzałam cały odział i nie zapłaciłam grosza. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna 25
Ja wlasnie palnuje swój poród, na wołoskiej!!! Pierwszy 4 lata temu również się tam odbył, poprzez cc, teraz też mam możliwość cc, ale chciałbym urodzić siłami natury. POnieważ wiem już z doświadczenia, że po cc dłużej orgniazm dochodzi do siebie ( mimo że rana zagoila mi się momentalnie). Bardzo zależy, Mi na nacięciu w porę!!! Mam nadzieję, że tak będzie, chyba że wogóle nie będzie potrzeby :-) Równiez boję, sie tego jak ewentualnie będzie zszyte... Poniewaz mam znajomą, ktora tam rodizła i niestety nie była zadowolona z zszycia.Ale to wszędzie, zależy na Kogo sie trafi. Jestem ciekawa jak to wlaśnie cenowo wygląda jeśli chodzi o znieczulenie? Czy któraś z Was się orientuje? ps. zastanawiałam się równiez, nad Inflancką, równiez słyszałam wiele pozytywnych ocen!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rodzilam tam SN ponad 1,5 roku temu. Przy moim porodzie byla wspomniana wyzej Pani Krysia z ktorej opieki bylam bardzo zadowolona. Starala sie do konca uniknac nacinania, ale sie niestety nie dalo. Po nacieciu zostalam dobrze zszyta. Jest jak przed porodem. Nie mialam najmiejszych problemow z rana a teraz z blizna. Zszywal mnie taki mlody lekarz. Nie byl najsympatyczniejszy ale swoja robote wykonal super.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MaKur
Mam pytanie, boje się rodzić SN czy wystarczy poprosić lekarza że chciałabym mieć cesarkę. Mnie prowadzi lekarz tez z MSWiA i chwiałabym w tamtym szpitalu rodzić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Raczej nie wystarczy poprosić. Musisz mieć jakiekolwiek wskazania. No chyba ze miałaś już jedno cc, wtedy masz prawo sama zdecydować. Ja miałam w tym szpitalu planowe cc 6 lat temu (pośladki) i wszystko było z medycznego punktu widzenia super i teraz jak leżałam na patologii w zeszłym tygodniu i wydawało się ze już już urodzę (a to dopiero 36 tydzień), pytano mnie czy chce cc czy próbuje sn. Wybieram oczywiście sn. Nie licz ze cc to miły i bezbolesny zabieg, a 48 godzin po operacji (bo to jest operacja) to masakra. Jak teraz patrzyłam na dziewczyny popodłaczane do monitoów, cewników itd. itp. . buuuu.... wszystko mi się przypomniało. Nigdy bym już nie zdecydowała się dobrowolnie na cc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zdecydowanie polecam ten szpital. Pierwszy kontakt z Wołoską miałam w 17 tc, gdy stwierdzono u mnie rzadką bakterię, która wymagała podania antybiotyku dożylnie, w skutek czego spędziłam 5 dni na patologii. Jak tylko pojawiłam się z zaleceniem hospitalizacji, od razu spotkałam się z rzeczowym i konkretnym podejściem zarówno ze strony położnej na izbie przyjęć, jak i lekarza ginekologa, a następnie położnych na patologii. Doświadczenie cenne tym bardziej, że w innym szpitalu potraktowana mnie z buta. :P To też sprawiło, iż zdecydowałam się na poród w tym szpitalu. Poród miał być naturalny, już byłam umówiona z Panią Krysią - położną (szalenie ciepła, a przy tym konkret kobieta - polecam), koniec końców miałam cc z uwagi na szacowną wielkość mojego syna (lekarze się przeliczyli, nie mniej nie chciano ryzykować). Cała procedura przygotowania do cc dokładnie, jak opisana powyżej. Namordowałam się jedynie przy znieczuleniu, bo miałam duży brzuch (byłam bliska wielowodzia), trochę źle zostałam usadzona i anestezjolog nie mógł wkłuć się między kręgi (bolało jak cholera). Gdy już się udało, błogość :) Nacięcie i wyjęcie dziecka praktycznie niewyczuwalne - jak mi pokazali młodego to się popłakałam :). A potem 12h na pooperacyjnym, odpoczywanie i morfina. Gdy ustąpiła morfina bolało przy poruszaniu się, samo obkurczanie macicy też nie należy do miłych rzeczy. Jestem jednak wdzięczna za całą opiekę jaką zostałam otoczona i jaką otoczono mojego synka. Panie pomagające z przystawieniem do piersi - z wyjątkiem jednej osoby - świetne, warto słuchać. Podobnie jak pielęgniarek neonatologicznych. Drugi poród również zdecydowanie będę miała na Wołoskiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwiatkwiat
Witam, czy możecie polecić lekarza ze szpitala na Wołoskiej, który poprowadzi ciążę i wyznaczy cc. Pierwszy poród na Karowej miałam bardzo ciężki, po wielu godzinach bez postępu zrobiono mi cesarkę, ale mały skończył z 8 punktami. To było niespełna rok temu, traumę mam do tej pory i nawet nie chcę słyszeć o tym miejscu. Termin drugiego porodu na listopad. Chcę mieć pewność, że cc się odbędzie i nie będę musiała martwić się, czy maleństwo się nie poddusi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tragedia odradzam każdej pani.Moja corka rodzila tam 2013r.zero opieki straszyly że dziecko nie umie ssać,w niczym nie pomogly,zarazili pólpaścem,rana po cesarce długo sie nie goiła,tryskała ropa,córka musiała do nich jezdzić na czyszczenie rany.W marcu będzie rodzić drugie dziecko ale już nie tam.ODRADZAM!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kto zaraził półpaścem?, zna Pani etologię półpaśca droga Pani ależ bzdury proszę nie straszyć, bo nikt w to nie uwierzy dobre sobie, półpaścem zarazili

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez tam rodzilam i dziwi mnie to co pisze Pani wyzej o kp dziecka. Mi polozne bardzo pomogly. Mialam na pocztku problemy z przystawianiem dziecka. Prosilam je o pomoc wiele razy. Nikt nie robił problemów. Wrecz przeciwnie Panie cierpliwie i z uśmiechem mi pomagały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość caarolinee88
Ja rodziłam w sierpniu 2012r. na woloskiej i przyznam że ogólnie jestem zadowolona. Poród nie należał do łatwych bo w trakcie zrobiły się drobne komplikacje ale nie wspominam porodu jako przerażające wydarzenie. Nacięcie krocza owszem było w moim przypadku jednakże gdyby nie obecność męża który mnie uświadomił o tym to nawet bym się nie zorientowała ze się odbyło. Co do znieczulenia to długo namawiano mnie na naturalny poród bez jakichkolwiek środków ale niestety przy 8cm uznałam ze nie dam rady i dostałam chyba tzw pajeczynkowe. Świetna sprawa bo czułam skurcze ale nie tak mocne jak wcześniej. W kwestii nacięcia i następnie szycia to jestem zadowolona. Ogólnie skończyło się na 20 szwach bo niestety wszędzie się rwalam i trzeba było łatac mnie to zostało to naprawdę świetnie wykonane. Jest jak przed porodem. Położne w sumie fajnie bo interesowały się samopoczuciem naszym, przynosiły same prochy przeciwbólowe nawet jak nie było potrzeby. Wcześniej zastanawiałam się o zapłacenia położnej by mieć opiekę na wyłączność ale naprawdę nie było takiej potrzeby bo opieka i bez zapłaty była świetna. Jedyny malutki minusik mam tylko za to ze informacje o złamaniu obojczyka dziecku podczas porodu dostałam dopiero w dniu wypisu a nikt wcześniej mnie nie poinformował. No i z tym karmieniem jest różnie. Bo w sali byłyśmy we 3 tzn ja i dwie dziewczyny wielorodki i stwierdzam że tylko jednej z nich pielęgniarka laktacyjna cierpliwie tłumaczyła i pomagała w karmieniu a nam już kazała jak uczennicom stać i się przyglądać bo nie będzie powtarzać. Na opowieści z różnych forów internetowych czy od znajomych rodzących w różnych szpitalach stwierdzam że ten wypada bardzo dobrze i śmiało go mogę polecić. Obecnie jestem w 36tc i ponownie nastawiam się na poród SN w tym szpitalu. Mam nadzieje ze nie będę musiała tu za jakiś czas pisać i zmieniać swojej opinii :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam, nie wiem cz ktoś jeszcze odpowie w tym wątku na moje pytanie. chcę rodzić w szpitalu MSW na wołoskiej, mam stamtąd lekarza prowadzącego M. Namirskiego, chodziłam tam też na szkołę rodzenia ale nie byłam na ostatnich zajęciach -nie wiem czy w ogóle dawali jakiś papierek, że się skończyło taką szkołę i czy powyższe warunkuje przyjęcie mnie tam w razie rozpoczęcia akcji porodowej? nie ma teraz możliwości na opiekę indywidualną położnej - szpital już takich umów nie praktykuje... nawet nie wiem do kogo dzwonić jak coś w domu zacznie się dziać i nie będę wiedziała co robić bo spanikuję. powiedzcie mi czy wystarczy po prostu dzwonić na oddział i rozmawiać z kimkolwiek z położnictwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam innego lekarza prowadzącego ale interesuje mnie to czy nie znając tam żadnej położnej osobiście, czyli przychodzę z ulicy z "objawami porodu", nie będzie problemu z przyjęciem i opieką. Nie zachodzi potrzeba by się rozczulać nade mną ale boję się sytuacji że będę dyskryminowana (to moje obawy z powodu złych doświadczeń, nie związanych oczywiście z tym konkretnym szpitalem)...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cześć, do caarolinee88 to poważny błąd, że nie powiedzieli o złamaniu obojczyka... pomijając, prosimy o opinię po porodzie :) dzięki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiew
czy ktos moze mial dziecko z wysoka bilirubina? Czy lampy do naświetlan w tym szpitalu sa mobilne i mozna dziecko mieć przy sobie cały czas na oddziale pp?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
można, mają takie łóżko przewoźne, ja miałam młodego w sali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość quczitta
Hej, Czy któras z Was ma może kontakt do ww Pani Krysi? I jej nazwisko? :) Będę wdzięczna za info. PZDR!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćAgusska
Ja rodziłam córkę w 2013 roku i muszę przyznać, że nie do końca podzielam te entuzjastyczne opinie. Po pierwsze rodziłam przez cc, oczywiście zgłosiłam się na godzinę 7.00 i ok 11. miałam mieć cięcie. Niestety oddział położniczy nie ma anestezjologa na "stanie". Wszystkie znieczulenia i zabiegi są wcześniej umawiane z anestezjologiem z chirurgii. Akurat w czasie kiedy ja rodziłam ów anestezjolog miał nagłą operację i moja cesarka została przeprowadzona dopiero o 17. Wcześniej jakaś dziewczyna urodziła siłami natury, ale nie mogła urodzić łożyska i trzeba było ją ciąć, więc przybiegł na zabieg i po zaraz poszedł na chirurgię. Oprócz mnie rodziła jeszcze jedna dziewczyna, więc ruchu dużego nie było:) Co do pracy położnych...? Jak w każdym szpitalu są takie , które mają powołanie i te pozostałe. Było mi trochę ciężko, bo miałam wszyty dren i dosłownie każdy krok nie mówiąc o wstawaniu z łóżka był nie do zniesienia. Bolało okropnie i niestety byłam zdana na łaskę lub niełaskę położnych. Niektóre bardzo pomagały, wręcz troszczyły się same bez mojego wzywania. Niestety, miałam jeden gorszy dzień na którym dyżurowała położna bardzo niecierpliwa i niemiła. Kiedy, maż poszedł poprosić o mleko dla córki, pani wyrzuciła go z dyżurki twierdząc, że zaraz będzie obchód i nie można karmić teraz dziecka bo może na tymże obchodzie zwymiotować. Po prostu mnie zatkało. Poszłam z nią porozmawiać, bo większych bzdur nie słyszałam. Ku mojemu zdziwieniu owa pani właśnie sama się posilała...Zwyczajnie na moje uwagi oznajmiła, że jeszcze od rana nic nie jadła. I z głębokim westchnięciem podała mi mleko i podniesionym głosem dodała, żebym wreszcie kupiła sobie butelkę. O dziwo wcześniej byłam świadkiem rozmowy lekarza z pacjentką, który stwierdził, że pacjentki nie mają dostępu do wyparzaczek i butelki mają byc pobierane od położnych, zwłaszcza te do mleka. Kiedy jej to powiedziałam, rzuciła mi jedynie, że lepiej mieć swoją. Zdumiewające jest to, że na oddziale noworodkowym, gdzie panuje sterylność, gdzie samym pacjentkom można wejść do określonego miejsca, nie dalej, ktoś parzy herbatę i je... Miałam już serdecznie dość, ale po cc zwykle po dwóch dobach wypisuja, więc uznałam, że musze wytrwać... Niestety córka miała żółtaczkę, musiałam zostać w szpitalu kilka dni dłużej, przez co miałam jeszcze z ową położną do czynienia. Zawsze było tak samo, obcesowo i wręcz nieuprzejmie. Najbardziej dotknął mnie fakt, że kiedy przyprowadziła mi do pokoju lampę do naświetlania córki, zwyczajnie poinstruowała mnie jak mam jej użyć. Nie zajęła się moją córką, tylko kazała mi samej to zrobić. Poprosiłam ją żeby chociaż założyła dziecku ochronne a la okularki. Lampa była przykryta jedynie fizelinowym fartuchem, był luty, więc dziecko mi marzło. Postanowiłam powiesić na lampie szlafrok, żeby ciepło zostało wewnątrz. Niestety położna nie zgodziła się, zarzucając mi, że lampa się nagrzeje i zepsuje. W tym samym czasie weszła druga, która stwierdziła, że w pokoju jest zimno i trzeba jeszcze czymś dodatkowym okryć lampę, albo zabrać dziecko na oddział noworodkowy, gdzie panowało błogie ciepełko. Moje drogie Panie, to co usłyszałam zwaliło mnie z nóg. To niemiłe babsko bez ogródek stwierdziło, że nie chce kolejnego dziecka na "noworodkowym" i łaskawie zgadza się na przykrycie lampy. Tego już było za wiele. Podczas, kiedy inne pacjentki juz spały, ja uczestniczyłam w jakiejś farsie. Córka miała zimne stópki, miała płytki sen, leżała tylko w pampersie i marzła, mimo tego, że była pod lampą i to był mój problem, nie szpitala. lepszym stanie. Dodam, że do tego szpitala nie weszła sobie ot tak z ulicy. Ciąze prowadziłam u doktora z tego oddziału na patologi ciazy pracuje znajoma, która poleciła mnie opiece opisywanej wcześniej pani Krysi.Położne...?mi się trafiła akurat taka zołza. Pozostałe z którymi miałam do czynienia lub widziałam przy innych pacjentkach były cierpliwe i chętnie pomagały. Nie pamiętam nazwiska tej niemiłej położnej ( znaki szczególne; ciemne włosy, gruba kreska na powiece) jednak do pani Krysi jeszcze bardzo daleeeeeeko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćNati
gośćAgusska, Czy pamietasz może nazwisko wspominanej Pani Krysi? Lub masz do niej jakiś kontakt? Poszukuję właśnie poleconej położnej z MSWiA. Będę wdzięczna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×