Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

igloo_man

Jak znaleźć kompromis z żoną - praca po godzinach

Polecane posty

Drogie Kafeteriowiczki, potrzebuję porady, gdyż nie mogę się dogadać z żoną i chciałbym obiektywnego spojrzenia na sytuację by móc wypracować jakiś kompromis. Sytuacja jest taka - żona opiekuje się naszym 2-letnim synkiem. Myśleliśmy by poszła do pracy, ale chcemy mieć jeszcze jedno dziecko i zapewnić obecnie naszemu synkowi najlepszą opiekę. Zazwyczaj codziennie po pracy zabieram o 17:00 synka i jedziemy na 2-3 godziny na spacer. Źona ma wtedy czas dla siebie. Jak mały śpi w dzień 1-2 godziny to robi coś w domu bądź odpoczywa. Prasowaniem i zakupami zajmujemy się po połowie, pomagam jej też w sprzątaniu mieszkania, ale robi to głównie ona. No i żona też gotuje obiady. Ja zazwyczaj kompię synka i usypiam choć ostatnio przejęła ten obowiązek żona. Spór toczy się jednak o moją pracę po godzinach. Dorabiam czasem dodatkowymi projektami - pracuję wieczorami jak synek śpi albo staram się siąść w sobotę, ale słabo to wychodzi. Żona zadeklarowała, że mogę sobie pracować w soboty jak jej wynajmę kogoś do sprzątania na 2-3 razy w tygodniu albo do opieki nad małym. Praca po godzinach to nie jest moje widzimisie bo nie wiążemy końca z końcem, a wydatków jest sporo - ubrania, szczepionki, leki i wiele innych. Wiem, że praca w domu do lekkich nie należy i że żona musi mieć coś dla siebie i staram się by w weekend wychodziła. Zachęcam ją też do wieczornych wypadów w tygodniu i oddaję samochód by mogła z dzieciakiem gdzieś pojechać a sam jeżdżę do pracy tramwajem. Jedyny czas jaki mi jednak pozostaje na dorabianie to między 21 a 23 (a tu często trzeba np. prasować). Nie udaje mi się nigdy pracować jak synek nie śpi bo żona twierdzi, że ja mam firmę do której chodzę a ona tylko dziecko, sprzątanie i gotowanie. Pomóżcie mi spojrzeć na tą sytuację obiektywnie... bo może czegoś nie widzę. Wiem, że w przeszłości moja praca po godzinach nie zawsze przynosiła wymierny pieniądz, ale realia biznesowe nie są zawsze takie łatwe. Potrzebuję extra 10 godzin tygodniowo by wyjść na prostą. Dzięki za doczytanie do końca :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może tak
żona wraca do pracy, pod warunkiem, że opłaci się nająć opiekunkę, chyba, ż erodzic epomogą w opiece, to, że chcecie kolejnego dziecka to raczej argument z apracą żony, bo moż epóźniej wziąć zwolnienie 100% płatne i później należy się macierzyński a sam piszesz, że trudno wam się teraz utrzymać to z kolejnym dzieckiem będzie jeszcze gorzej. albo drastyczny wariant; rezygnujesz z pracy po godzinach, brakuje kasy i żona widząc tą sytuację zgadza się na te nadgodziny albo spróbujcie znaleźć jakiś kompromis, najlepiej usiąść i na kartce wypisac co do kogo należy, co kto może zrobić, można przeciez podzielic nawet kąpiel dziecka między sobą w poszczególne dni tyg. to samo obiady, może nie zawsze gotować tylko coś zamówić itd. a może te nadgodziny sa tylko pretekstem, może chodzi o coś zupełnie innego, moż eżona czuje się zaniedbana w innych swerach życia? Opieka nad dzieckiem to rzeczywiście ciężka praca i czasami można mieć dość. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lotek503
a dla mnie jesteś ideałem, chciałabym miec takiego męża; ja pracuję na półtora etatu, sama zajmuję się całym domem, oczywiście obiadek musi byc codziennie, a nawet nie chcę myślec co by było, gdyby któregoś ranka się okazało, że nie ma wyprasowanych koszul....jak się umawiam raz na 3 miesiące ze znajomymi, muszę byc na 23 bo mąż się martwi, że mi sie krzywda stanie.... Wybacz, ale ja uważam, że Twoja żona przesadza :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@a może tak: żona coś znowu chce wrócić do pracy, potem się rozmyśla i mówi, że nie zostawi synka z nikim i tak w kółko... rodzice niestety nie wchodzą w grę, więc tylko opiekunka - chyba jednak żona będzie musiała pójść do pracy choć to średnio opłacalne bo jeden projekt po godzinach (20-30 godzin w miesiącu) to 2x tyle co mogła by zarobić przez cały miesiąc... ale skoro ma być szczęśliwa... wariant drastyczny nie wchodzi w grę bo zagłębiamy się wtedy w duże długi... staram się nie traktowac nadgodzin jako pretekst, w weekend organizuję wolne godziny dla żony, sam ją wysyłam do znajomych... wydaje mi się, że ma depresję od dłuższego czasu, nie może się odnaleźć... to samo potwierdza jej mama... ciężko jednak ją wysłać do specjalisty... - ja jak miałem problemy z przepracowaniem to poszedłem, z nią nie jest tak łatwo @lotek503: koszulę prasuję sobie sam, bo żona nie lubi prasować, właściwie to ja częściej to robię, obiadku nie musi być codziennie - zadowolę się co drugi dzień, mogę jeść mrożone pierogami albo obiadem w pracy, czasem coś zamawiamy, ostatnio zacząłem też gotowac i sprawia mi to ogromną przyjemność patrząc jak żona i synek jedzą ze smakiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może tak
to niech idzie do tej pracy, nawet na próbę, może jest typem osoby, która bez pracy zawodowej nie może żyć i w domu popada w depresję. Może wtedy będzie szczęśliwsza i wszystko inaczej będzie się układać. Na depresję dobra jest praca. Zawsze może zrezygnować a Ty wrócić do tych projektów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bogumiła
Z tego co piszesz,to jesteś wzorowym mężem.Jeśli po prostu za dobry.Odpuść sobie te nadgodziny i zacznij normalnie żyć.Jeśli okaże się ,że będzie ciężko to żona powinna znaleść pracę.Jeśli sam się nie poszanujesz to nikt inny tego za Ciebie nie zrobi ani żona ani dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja pierdykam
aaaaaaaaa...! ja chce Ciebie! a tak powaznie: nie masz pojecia ile kobiet marzy o takim mezu jak Ty mysle, ze jestes niedoceniony przez zone sluchaj, pownienes z nia usiasc przy kawie i powiedzcie wprost: kochanie, czego oczekujesz i jak widzisz rozwiazanie tej sprawy? rozmowa! na pewno cos zaproponuje, wtedy wez kartke i zwyczajnie spiszcie koszty - czy to sie oplaca, kalkuluje... czy nie wtopicie sie w dlugi... niech ona przemysli swoje "widzimisie" i spojrzy realnie na zycie jesli nie z tego nie wyjdzie powiedz jej, ze zgodnie z JEJ zyczeniem pieprzysz nadgodziny i niech ona szuka teraz tej kasy chyba glupia nie jest? powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malutki 28
" żona twierdzi, że ja mam firmę do której chodzę a ona tylko dziecko, sprzątanie i gotowanie. " - widze ze nie jestem sam....... mam prawie to samo. jakbym nie zrobil to i tak jest zle.moge sie starac harowac po 12 godzin pomagac przy dzieciach a i tak zona tego nie doceni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja myślę...
Myślę, że Twoja sytuacja się nie zmieni, Ty robisz co możesz a ona też. Chdzi jedynei o to, że żona Twoja jest sfrustrowana, zmęczona dzieckiem i brakiem czasu dla siebie, mówi o pracy potem się rozmyśla bo to jest zwykłe marudzenie. A jeśli chodzi o Twoją pracę po godzinach to zapewne też rozumie,że to konieczne, ale niestety pomarudzić musi. Spróbuj ją zrozumieć, ja mam troszkę podobną sytuację, nie mogę pracy znaleźć i nie mam znajomych bo się przeprowadziłam. Jak mąż wraca z pracy też zdaza mi się pomarudzić, choć staram się tego nei robić. Ale siłą rzeczy czasem jest tak, że marudzę, że nie mam pracy, że on do kompa siada a ja tu cały czas czekam i chce by się mną zajął. Gdybyśmy mnieli dziecko to by pewnie było podobnie bo byłabym do tego jeszcze zmęczona. Nie da się tego pogodzić, my myślimy nad wyjazdem za granicę, jeśli ja nei znajdę pracy, ale to takie odległe plany. Czasem jest lepiej czasem jest gorzej. Rozumiem męża ale też mam swoje rozterki:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja myślę...
Moja rada jest taka : nie przejmuj się, rób swoje i daj się żonnie wygadać. Kobiety są inaczej skonstruowane od facetów, im nei chodzi o to by im rozwiązania szukać, ale poprostu okazać zrozumienie. Spróbuj, może zadziała jak magiczna różdżka.... jak ona marudzi nie bierz tego do siebie i nie staraj się szukać wyjścia, tylko wysłuchaj jej i połącz się z nią w bólu... to działa ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@malutki 28 - może po prostu nasze żony są po prostu zmęczone i sfrustrowane i potrzebują czegoś swojego, azylu, pasji, która je wciągnie - namawiam żonę by takie tworzyła i pielęgnowała; jak pojechaliśmy na konie na tydzień to przez dwa miesiące była dużo szczęśliwsza... może spróbuj coś takiego ze swoją żoną Malutki, a czy Twoja żona jest zaborcza o dziecko i czy spycha Cię na dalszy plan? @a ja myślę... - to nie chodzi tylko o gadanie, bo to bym przebolał, tu wchodzi w grę szantaż emocjonalny - jak nie poprasowałem wczoraj wieczorem to była awantura - mimo że poodkurzałem, pomogłem w domu, wykompałem syna i uśpiłem... nic to, nie ma co narzekać, dziękuję za sugestie. żona zgodziła się, że pójdziemy do specjalisty porozmawiać, może taka małżeńska terapia pomoże. Szuka też pracy - z pewnością będzie szczęśliwsza jak będzie się realizować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malutki 28
Ja rowniez staralem sie zapewnic zonie jakies atrakcje ale to skutkuje na dzien dwa i potem znowu to samo. Dochodze powoli do wniosku ze moje malzenstwo to jedna wielka porazka wiec dalej sie nie wypowiadam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malutki 28
a co do dzieci to najchetniej by sie pozbyla i biegiem przed lustro.......... tapety pazury itp...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama mama synka dużego
A ja myślę, że brakuje Wam wspólnych chwil razem, nawet przy dziecku. Organizjesz jej wyjścia - samej, zmieniacie się w opiece nad dzieckiem - a może róbcie to razem, np. usypianie dziecka, nim siądziesz do projektu to poświęć jej trochę czasu. Ona siedzi cały czas w domu więc nie dziwię się jej że ma fochy, powinna pójść do pracy nawet jeśli mielibyście do tego dołożyć (początkowo) - dobry efekt to ten, że przestanie być nadopiekuńcza w stosunku do dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też jestem zdania, ze żonie chodzi o więcej czasu z Tobą! Skoo ma petensje o czas kiedy dziecko śpi ( czyli ona wtedy też może zając się sobą )to proste jest że chciałaby ten czas spędzić z Tobą! Uważam,ze dziecko powinno mieć opiekunkę lub żłobek, przedszkole. Wiele dzieci uczęszcza do takich instytucji i rzadna krzywda się nie dzieje! Porozmawiaj o tym z żoną, Gdyby Ona poszła do pacy, pieniędzy też było by wiecej więc nie musiałbyś tyle pracować. Jeśłi rzeczywiście potzebujesz kilku godzin pracy w domu to umów się z żoną ze np poniedziałek i czwartek 2h wieczorem poświęcasz pracy. Inne wolne chwile wieczorem spędzacie razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lamella
a ja tu czegoś nie rozumiem, bo dojrzała kobieta posiadająca kilka szarych komórek powinna używać mózgu, a nie rozumować jak 11 latka. Czyli albo rybka albo akwarium - albo kasa albo chłop w domu. poza tym - rozumiałabym gdyby miała pretensję o to, że siedzi sama z dzieckiem, że dziecko ojca nie widuje itd. Ale ona rżnie męczennicę jakąś, przepraszam jaki wy macie dom, że tak zarobiona jest? 200? 300 metrów kwadratowych? na miłość boską - prowadzenie domu i opieka nad JEDNYM dzieckiem nie wymaga nadludzkich wysiłków, któreby uzasadniały żądanie sprzątaczki w sytuacji, kiedy rodziny na to nie stać. A cóż ona ma takiego do roboty, tym bardziej skoro mąż jej pomaga? siedziałam w domu z dzieckiem, zajmowałam się wszystkim sama, i mimo sprzątania, prania, prasowania i gotowania miałam mnóstwo czasu wolnego. To wszystko co się składa na obowiązki domowe zajmowały mi raptem pół dnia, resztę miałam dla siebie. Kwestia organizacji i tyle. żonie nie podoba się obecna sytuacja - to niech księżniczka ruszy tyłek i zaproponuje jakieś sensowne rozwiązanie, które uwzględni fakt, że się nie rozerwiesz. Niech idzie do pracy, bo póki co - nie stać was na 2 dziecko, niech przyniesie trochę kasy do domu, żebyś nie musiał tyrać w każdej wolnej chwili. Może pracować na pół etatu, niech coś wymyśli, bo to jej jest źle. Ale panna zdaje się oczekuje rozwiązania podanego na tacy, tak żeby sama nie musiała się zbytnio wysilić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@lamella: dzięki, za wsparcie; mieszkanie ma ok. 50 metrow a i tak ciagle pretensje, ze nie sprzatam w domu - szuka juz intensywnie pracy i jest z tego zadowolona; trzymam kciuki, ze ja znajdzie i bedzie spokoj. @Misiolandia: może i faktycznie chodzi o czas ze mna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chciałbym się podzielić z Wami rozwiązaniem mojej sprawy - żona poszła do pracy i jest zupełnie inną kobietą. Przestaliśmy się kłócić i widzę, że jest szczęśliwa. Sama przyznaje, że nie nadaje się do siedzenia w domu i musi pracować. Jak siedziała w domu to była nieznośna - awanturowała się o byle co, wszystko było na "nie". Moja rada - jeśli macie kobietę, która jest w domu nieszczęśliwa to nawet jeżeli nie waha się z pójściem do pracy bo jej żal dziecka zostawiać to mimo wszystko walczcie o to by się przemogła - im szybciej, tym lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
super ,ze się udało.gratuluję pomyślnego rozwiazania. ja ze swoim mężem walczyłam o nawet najmniejszą pomoc przy dzieciach. niestety nie chciał sie ze mną porozumieć.uciekał z domu.wogole mnie nie rozumiał i dla mnie to klęska. jestem za partnerstwem,komunikacja i sztuką kompromisów. nie udało się i moje małżeństwo wisi już na włosku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do zadowolonego igloo_mana
Gratulacje!! Niech Wam to trwa jak najdłużej. Mój mąż nie pozwalał mi iść do pracy, spotykać się z przyjaciólmi (nawet wspólnymi), zamknął mnie w klatce - żeby to chociaż złotej, ale to była klatka z drutu kolczastego. Udręka zakonczyła się 3 lata temu i jestem teraz szczęśliwsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gratuluję, a na przyszłość mam radę. Jest to tez coś dla wszystkich pań piejących w zachwytach nad twórcą wątku. Napisał on: " i oddaję samochód by mogła z dzieciakiem gdzieś pojechać a sam jeżdżę do pracy tramwajem. " Słuchaj, a może ona nie chce jechać "z dzieciakiem"? Pomyślałeś jak to jest kiedy całe dnie jest się skazanym na "ga ga ga gu gu gu" ? Dorosły człowiek potrzebuje towarzystwa dorosłych ludzi, aby móc karmić swój umysł. I dlatego praca działa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znałam kiedyś takie małżeństwo
już sa po rozwodzie :D żona tez miała wymagania a nie robiła nic poza marudzeniem :o tyle, że tamtej się do pracy nie dało wygonić...poszła dopiero jak musiała, czyli po rozwodzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×