Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

od półtora miesiąca mąż formułuje pozew o rozwód...

Polecane posty

Gość gość

Półtora miesiąca temu zakomunikował, że się ze mną rozwodzi. Przestaliśmy razem mieszkać. A teraz żyję w zawieszeniu i nie wiem, jak mam rozumieć jego postępowanie (a raczej jego brak): czy on nie jest pewny swojej decyzji? Czy też jest pewny, ale coś - CO? - stoi na przeszkodzie szybkiemu załatwieniu sprawy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Werka 123
byc moze jest zapracowany i nie ma na to czasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
.... Przechodzilam przez to.... Pewnie dostaniesz pozew poczta..... Idź do sadu i spytaj czy wpłynął pozew . Maja obowiązek Ci podać informacje. Jak sie czujesz ?..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szybko to można koślawych dzieci narobić. Jak ci tak spieszno to sama złóż pozew. Tyle że 1,5 miesiąca rozkładu pożycia to raczej troche krótko - żeby sąd orzekł rozwód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dorosła nie pracuje
to sama złóż jak ci tak śpieszno nad czym siuę zastanawiasz? jak będzie chciał to złoży, a ty siedź na d***e i czekaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Werka 123
A byc moze tylko Cie straszy tym rozwodem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
straszyc to można wyskakując zza szafy a nie rozwodem dorośli ludzie komunikuja się w poważnych sprawach i razem podejmują takie decyzje zadzwoń do niego i zapytaj - napewno dowiesz się więcej niż od obcyh na kafeterii, którzy ewentualnie mogą ci pomóc pozgadywac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
straszyc to można wyskakując zza szafy a nie rozwodem dorośli ludzie komunikuja się w poważnych sprawach i razem podejmują takie decyzje zadzwoń do niego i zapytaj - napewno dowiesz się więcej niż od obcyh na kafeterii, którzy ewentualnie mogą ci pomóc pozgadywac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki za wypowiedzi. Ależ pytałam męża o to - zanim się wyżaliłam tu na Kafeterii. Za każdym razem mówił, że jeszcze pozwu nie złożył. Ostatnio wyjaśnił to tym, że jest zapracowany (jak podpowiada Werka 123). Mogłabym oczywiście pozew złożyć sama, sęk w tym, że decyzja o rozwodzie nie była wspólna. Zamiast planowanej rozmowy na ten temat był komunikat męża. Powiedziałam mu, że ja kroków rozwodowych nie zainicjuję, ale jeśli taka jest jego decyzja, nie będę mu robić przeszkód i stawać "wbrew". Nie robię więc przeszkód... ale czekam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie czekaj tylko przepraszaj i naprawiaj. Może ci wybaczy i znowu cię zechce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Nie czekaj tylko przepraszaj i naprawiaj. Może ci wybaczy i znowu cię zechce." Moja droga / mój drogi. Próby naprawcze też już były - i spełzły na niczym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość temporary
Cześć, to ja (autorka topiku), dajcie mi się wyżalić. Pisałam już o tym, że żyję w zawieszeniu. Co gorsza, choć to mąż podjął decyzję o rozwodzie (pozwu nadal nie złożył), zachowuje się on jak... osoba porzucona. Przy wszelkich kontaktach (siłą rzeczy być muszą: choćby logistyczne) wylewa się z niego żal i uraza do mnie :( We mnie już wszystko się uspokoiło (chociaż mam potwornego doła), widzę, gdzie ja zawaliłam, gdzie on, a gdzie oboje, chciałabym z nim "przepracować" to wszystko, myślę, że byłabym gotowa spróbować raz jeszcze, gdyby on też dopuszczał taką myśl. Jednak on do mnie nie mówi, on syczy... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój mąż też chciał rozwodu, ale sam pozwu nie złożył. Już ponad miesiąc nie mieszkamy razem (wyprowadziłam się), a on ani myśli to zrobić. A macie dzieci? Może nie chce tego zrobić, bo boi się alimentów. Albo wolałby, aby to na ciebie spadła ostateczna odpowiedzialność za złożenie pozwu - zawsze będzie mógł ci potem powiedzieć - "to ty chciałaś rozwodu, to ty złożyłaś pozew". Więc czeka, aż się złamiesz i złożysz pozew za niego. Albo szkoda mu 600 zł - bo tyle trzeba zapłacić przy wnoszeniu sprawy. Czym dłużej nie mieszkacie razem tym łatwiej udowodnić całkowity rozpad pożycia małżeńskiego, a co za tym idzie to szybszy i tańszy rozwód. Albo czuje się pokrzywdzony i liczy na to, że będziesz go przepraszać (nie wiem czy masz za co), obiecywać poprawę i próbować coś naprawić. Nie spiesz się z tym rozwodem, daj mu trochę czasu i zobacz co zrobi. Chociaż wiem, że czekanie jest trudne. Długo już jesteście po ślubie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość temporary
mamam2020, nie mamy dzieci, więc obawa o alimenty odpada. Co do kosztów, to przystałam na to, żeby to poszło z resztek wspólnych oszczędności, więc to chyba też nie jest powód. Natomiast "zgadzały by się" dwie pozostałe podane przez Ciebie potencjalne przyczyny... zmiksowane. Po ślubie jesteśmy 3 lata. Jeśli ma być rozwód, chciałabym to załatwić jednym czystym, szybkim cięciem... zwłaszcza że w naszej sytuacji jest to możliwe (skoro nie mamy dzieci i praktycznie żadnego wspólnego dorobku). A jak jest u Ciebie? Co zamierzasz? Bo ja, przyznam, na wszelki wypadek zaczęłam już formułować pozew.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mnie się nie spieszy. Przecież rozwód mi nie ucieknie. Ale my mamy dziecko, a to już komplikuje sprawę. Mąż nawet coś tam mówi, że chciałby wrócić, ale nic w tej kwestii nie robi. Dzwoni codziennie i udaje, że wszystko jest ok. Z jednej strony chciałby wrócić, ale tak bez zobowiązań i odpowiedzialności. Najpierw sam chciał, żebym się wyprowadziła, bo przeszkadzało mu dziecko (przeszkadzało w oglądaniu filmów na you tube), zajmowaliśmy mu za dużo przestrzeni mieszkalnej. Wyprowadziłam się do domu rodziców do innego miasta - na początku plan był taki, że mieliśmy wyprowadzić się razem, ale teraz, się rozmyślił, bo tu ma kolegów i on nie chce mieszkać w małym mieście. Przez przeprowadzkę musiałam rzucić dobrą stałą pracę i teraz szukam nowej, ale już nie dało się z nim wytrzymać w mieszkaniu. Wypominał mi ciągle mieszkanie, że mieszkam u niego - sam chciał, żebym z nim zamieszkała, obrażał, darł się bez powodu. A najbardziej mnie wkurzało, że się czepia dziecka, chociaż dziecko chodziło do żłobka, a popołudniami zabierałam go jeszcze na spacer, więc tak naprawdę to musiał z nami wytrzymać 2,3 godziny zanim dziecko pójdzie spać - przez resztę dnia nie było nas domu. A tak wracając do tematu to myślę, że poczekam tak ze 4 miesiące - do stycznia z tym pozwem - zobaczę ile razy mąż odwiedzi dziecko. Jak nie będzie odwiedzał to zawsze to jakiś argument w sądzie. Może do tego czasu znajdę pracę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko miałam dokładnie tak jak Ty. Na pozew się w końcu doczekałam po roku. Głupia myslalam, że on się waha, że nie jest pewien, że chce jeszcze spróbować, a on po prostu kogoś miał i nie przeszkadzało mu że gzi się z tamtą a oficjalnie jest moim męzem. Tak czy owak, zgodziłam się na porozumienie stron i wszystko zostało załatwione na 1 rozprawie w 10 minut. Nie łudź się że mu się odmieni a jesli się już pogodziłaś z faktami to powiem Ci tylko tyle, że jak ktoś tak stawia sprawę i nie walczy ani trochę o małżeństwo to nie ma sensu nad takim chłopcem (bo nie mężczyzną) rozpaczać. Ślub to się chciało brać, a jak przyszły pierwsze problemy to się wycofuje jak ciota.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest jeszcze jeden aspekt takiego nie wnoszenia o rozwod .Chlopcy zabezpieczaja sie przed zakusami nowych partnerek .Nie po to odeszli ,zeby znowu sie wiazac :).Moj osobisty ex oklamywal swoja partnerke trzy lata .Podobno to ja utrudnialam rozwod :) Dobrze ,ze wpadla na pomysl skontaktowania sie ze mna przez portal spolecznosciowy .Wyjasnilysmy sobie co i jak .Ja mam rozwod .Ona spokoj z oszukiwaczem .On sam ,nadal poszukujacy ,pomiedzy przygodami ,blagajacy o szanse do powrotu .Stary .smieszny czlowieczek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość temporary
Nadal nie mam siły się tym zająć (tj. kwestią rozwodu). Na razie zdobyłam się na to, żeby zacząć sprzątać mieszkanie pod ponowną wprowadzkę. Tak jak Ty, mamam2020, przeniosłam się po tej decyzji męża czasowo do rodziców. Bo sęk w tym, że on po zakomunikowaniu mi, że się ze mną rozwodzi, pozostał czasowo w moim mieszkaniu, a ja nie wyobrażałam sobie mieszkać pod jednym dachem z człowiekiem, który powiedział, że ode mnie odchodzi. No a potem bałam się samotności. W każdym razie teraz spróbuję wrócić do siebie (mąż już zabrał wszystkie swoje rzeczy). W tym przypadku raczej nie ma osoby trzeciej, tzn. innej kobiety. Ale faktycznie takie przeciąganie sprawy może być wygodną wymówką w razie czego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość temporary
gość -> wiesz, w sumie to ja już od jakiegoś czasu nie mam złudzeń... Ale boli, gdy pomyślę, że moje małżeństwo mogło być fikcją od samego początku. I jakoś nie mogę się pozbierać, tzn. żyję, pracuję, nawet wyjechałam na urlop, ale czuję się jak zombi. Widzę przed sobą tylko odcinek czasu przed grobem, wypełniony koniecznymi czynnościami typu jedzenie, spanie i chodzenie do pracy. Do tego nagle zbudziły się we mnie różne kompleksy, których w życiu wcześniej nie doświadczyłam. mamam2020, Ty masz dziecko - z jednej strony pewnie Ci przez to ciężej, ale z drugiej, dziecko chroni przed marazmem i popadnięciem w samoużalanie... Swoją drogą ja z mojego małżeństwa nie mam nic, dosłownie, żadnego wspólnego dorobku. Nawet ostatni prezent od męża, portfel, właśnie się rozwalił... Trzy lata w gwizdek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z jednej strony dziecko daje siłę do działania, no i przy dziecku trzeba się trzymać, a z drugiej nie chcę, żeby dziecko wychowywało się bez ojca. Jak jest dziecko to nie skupiasz się tak bardzo na swoim bólu tylko myślisz o dziecku. Mój maluszek ma dopiero 11 miesięcy, więc na szczęście nie rozumie nic z tej sytuacji. A wcześniej ojciec i tak się nim nie zajmował, więc nie cierpi (na razie) z powodu braku ojca. Moja sytuacja jest trochę inna od twojej - dziecko dużo zmienia - jest też większa mobilizacja, żeby jednak być razem. Mąż wacha się - próbujemy ustalić co dalej robić. No i skoro nie masz dziecka to masz czas żeby odreagować, możesz spotkać się z koleżanką na piwie, wygadać się. Może pomyśl, żeby zapisać się na jakiś kurs czy coś co by cię cieszyło. Takie banalne rady - pewnie każdy ci to mówi. Mówisz, że wyjechałaś na urlop, i jak ci minął?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość orti
Droga Temporary, Ja jestem w bardzo podobnej sytuacji. Mój mąż ok. 2 miesiące temu zakomunikował, że chce się rozwieść i wyprowadził się. Nie będę pisać całej historii, ale w grę wchodzi też 3 osoba. Co prawda mąż zakończył z nią sprawę wcześniej bo jak powiedział za daleko to zaszło, ale mimo wszystko chce rozwodu. Od tego czasu zorientowałam sie w sprawach formalnych, przejełamrachunki itp. Pozwu sama nie piszę. Przestałam do niego pisać dzwonić, staram się żyć swoim życiem - przede wszystkim dużo aktywności fizycznej i spotkań z bliskimi. Ja też nie mam dzieci więc nie ma problemu. Wróć koniecznie do swojego mieszkania - kup coś nowego - firanki, szafkę - cokolwiek. Bedzie ciężko na poczatku - mnie też cały czas jest - i dokładnie wiem co czujesz. Jeśli mogę coś doradzić, to jeśli kochasz męża i mimo wszystko gdzieś w głebi tkli sie iskierka, ze się ułoży to nie składaj pozwu - poczekaj jeszcze chwilę - nie rok ani półtora - jeśli się z nim widujesz lub rozmawiasz - nie poruszaj w ogóle tematu rozwodu, uczuć ani nie wypytuj - tylko tematy neutralne. On syczy, bo jest zmęczony tymi pytaniami. Ale tak jak piszę zrób tak tylko w przypadku jeśli chcesz to ratować. Bo jak nie - to może faktycznie lepiej złożyć pozew i ruszać do przodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mój mąż tez mi powiedział, że chce rozwodu pod koniec lipca. Pozew rozwodowy widziałam, czytałam (czytałam pozew kiedy zabierał mnie na zakupy). Teraz czekam aż przyjdzie ten papierek z sądu, wtedy pójdę do prawnika. Mój mąż chce się ze mną rozwieść, ponieważ znajoma puściła kłamstwo na mój temat, po czym po miesiącu zadzwoniła i przeprosiła, że się pomyliła. On stwierdził, że ja ją do tego zmusiłam. No nie ważne. Mąż chce rozwodu (dostanie go), ale po rozwodzie chce zacząć na nowo ze mną ponownie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wierzyłam, że złoży ten pozew. Teraz żałuję, że nie podeszłam do tego poważniej ponieważ w jego pozwie jest napisane, że dwa lata nie jesteśmy razem (kompletna bzdura) i jakoś tak nie chce żeby wyszedł na idiotę w sądzie, bo ja tego nie potwierdzę. Sam fakt porzucenia przez niego rodziny przemawia na moja korzyść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość temporary
mamam2020, urlop był fajny momentami... gdy udawało mi się zapomnieć. Twój mąż przynajmniej dzwoni do Was codziennie (tak zrozumiałam?) i rozmawiacie. Mój się nie odzywa, ostatni raz telefonował jakiś miesiąc temu, w sprawie oddania książki. Po prostu faktycznie nie jestem mężatką, choć formalnie - tak. orti, powrót do mieszkania to będzie dla mnie wysiłek (nie wiem, może się okazać, że nie jestem w stanie teraz mieszkać sama...), więc za pozew się nie chcę zabierać w tym samym czasie. Pomyślałam, że pozostawię sprawy, jak są, do końca roku. Ruszę to w styczniu. Chyba tylko ja mam jeszcze jakiekolwiek myśli o ratowaniu tego związku... on nie. Dowiedziałam się od niego co prawda przy ostatniej rozmowie tel., że on jest gotów zawiesić (!!!) swoją decyzję o rozwodzie (w domyśle chyba: jeśli do niego przyjadę, przeproszę i poproszę, żeby mnie ułaskawił...). Ale powiedział wcześniej wyraźnie, że mnie nie kocha. I przez cały ten czas - a to już są trzy miesiące, nie półtora - nie dał mi ani jednego sygnału mogącego świadczyć, że jest inaczej. A skoro mnie nie kocha, to przecież nie ma co ratować... przecież to na dłuższą metę i tak się rozsypie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość temporary
Wróciłam do swojego mieszkania. Pod koniec września podjęliśmy próby rozmowy. Wydawało się, że jest spokojnie i normalnie, i że jakoś te rozmowy logicznie idą, punkt po punkcie. Mąż wycofał się z decyzji o rozwodzie; mieliśmy razem zadecydować, wóz czy przewóz. A potem mąż się obraził - tak jak to miał zwyczaj czynić na okrągło w trakcie trwania małżeństwa. Czyli nastąpił powrót do punktu wyjścia. Mężatką-nie-mężatką jestem już 4,5 miesiąca. Obrączki nie noszę. Mam okropny dół psychiczny, nic mnie nie cieszy, nie widzę dla siebie przyszłości innej niż praca-praca-praca-praca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Temporary Twój mąż to Piotruś Pan i chyba nie dorósł do roli męża ,rodzina to nie piaskownica to odpowiedzialność której mu brakuje.Trochę przeszłam w swoim życiu i wiem ,że bycie razezem ma być radością nie łaską ,jeśli widzisz ,że nie ma zrozumienia i uczucia to podziękuj temu panu ,wystaw walizki za dzwi i zaczynaj życie na nowo ,nie masz dzieci a wiele lat przed Tobą .W każdym wieku trzeba mieć pomysł na swoje życie ,szukaj coś dla siebie ,planuj jakieś spotkania bo stres niszczy nasze zdrowie ,musisz być silna i walczyć o siebie ,wiem ,wiem nie tak miało być ,musisz pamiętać ,że to jest Twoje życie i twoje decyzje a z tą osobą trzecią to pewności nie ma ,często żona dowiaduje się ostatnia ,pozdrawiam i życzę powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mój składa od kilku lat... w końcu wziełam się za siebie i ja składam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już rozwódka la la lala
też tkwiłam przez kilka miesięcy w takim zawieszeniu. Tzn nie wiedziałam czy się rozstawać czy nie, czekałam na jego ruch, na znak, że jeszcze mu zależy, że może spróbujemy ratować małżeństwo. Nie było zdrady, po prostu nie mieszkaliśmy razem, mieliśmy problem ale innego rodzaju - nieważne jaki. Ważne, że miałam dość takiego życia. I chciałam albo wóz albo przewóz. Odwlekałam pisanie pozwu, bo nie miałam na niego siły - a wiedziałam, że on tego nie zrobi. Jedna sobota mnie do tego zmobilizowała (nie wiedziałam, że zmieni też moje życie na lepsze :) ), złożyłam pozew i po sprawie. Czas przed napisaniem pozwu, te kilka miesięcy wstecz wspominam strasznie, tzn staram się rzadko do tego wracać bo było mi wtedy cholernie ciężko. Ale się pozbierałam :) Moja rada - nie czekajcie biernie na krok waszych jeszcze mężów - zróbcie to Wy, napiszcie pozew, złóżcie w sądzie. Najgorsze co możecie robić to czekać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mój mąż zakomunikował pod koniec lipca, że chce rozwodu. W drugiej połowie sierpnia dał mi do przeczytania pozew. W listopadzie dostałam jakieś pismo od jego adwokatki, zadzwoniłam do sądu i pozew wpłynął do sądu- termin rozprawy w połowie grudnia. dziś będę dzwonić do sądu z pytaniem- ile dni przed sprawa dostane informację (pisemna o rozprawie) i pozew rozwodowy. Chciałabym już dostać ten pozew, żeby wybrać się do adwokata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
acha kazał mi się wyprowadzić (nawet wynajął mi mieszkanie). Nie dałam się wyrzucić, żeby potem w sądzie mógł powiedzieć -to żona mnie opuściła. Suma sumarum to on się wyprowadził. Rozwód ma być bez orzekania o winie (mój mąż uważa, że robi mi przysługę, że taki rozwód), ale ja niestety nie wiem na jaki się zgodzę (być może w ostatniej chwili powiem że chce orzekania o jego winie). Jaki będzie rozwód to się okaże po moim spotkaniu z prawnikiem. On w pozwie napisał, że dwa lata nie jesteśmy razem i że tyle nie mieszkamy (co nie jest prawdą, bo można powiedzieć że od lipca nie jesteśmy razem). Mam się wszystkiego zrzec (majątku wspólnego, bo on tak chce).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×