Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość największe utrapienie

Jak zemścić się na rodzicach?

Polecane posty

Gość największe utrapienie

Chciałabym zemścić się na rodzicach i uważam, że nie jest to nic złego w porównaniu z tym jak traktowali mnie przez całe życie. Moja matka, jak mówi moja babcia, od zawsze sprawiała problemy. Była zbuntowana, nie słuchała się, kłamała, paliła i zadawała się z nieodpowiednim towarzystwem. Poza tym nie można było z nią normalnie porozmawiać, nie chciała nikogo słuchać i zawsze uważała, że wszyscy się mylą i tylko ona ma rację. W wieku 16 lat poznała mojego ojca i pomimo ostrzeżeń mojej babci, że nie jest to odpowiedni "kandydat", ponieważ pochodził z patologicznej rodziny, moja matka zaczęła się z nim spotykać. Dwa lata później zaszła, a dokładniej wpadła, w ciążę i następnie urodziła mnie. W pierwszych latach mojego życia matka otworzyła własny zakład pracy, ale nie dokonałaby tego bez moich dziadków, którzy sfinansowali całe te przedsięwzięcie. Wkrótce uznała, że dobrze byłoby zdobyć lepsze wykształcenie, a dzięki temu pracę, dlatego zapisała się na zaoczne studia. Zaraz po moim urodzeniu mój ojciec zaczął pracować jako kierowca, przez co prawie nigdy nie było go w domu. Moi rodzice byli zajęci karierą, nie mieli praktycznie wcale dla mnie czasu. Moja matka od poniedziałku do piątku pracowała, a od piątku do niedzieli przebywała na studiach, a ojciec był w domu tylko 2-3 dni w ciągu miesiąca. Z tego powodu zajmowali się mną dziadkowie, więcej czasu spędzałam u nich niż w domu. Przez cały czas tęskniłam za rodzicami i chciałam spędzać z nimi czas, tylko że był w nich jeden problem. Przeważnie nie mieli dla mnie czasu, ale kiedy go znaleźli, to nie traktowali mnie jak dziecko, tylko jak ich największe utrapienie. Moja matka była bardzo nerwowa i nietolerancyjna. Wystarczyło, że niechcący wylałam picie, a potrafiła zrobić mi straszną awanturę a czasem nawet uderzyć. Krzyczała, że zrobiłam to specjalnie żeby ją zdenerwować. Zmuszała mnie do jedzenia rzeczy, których bardzo nie lubiłam. Na przykład wiedziała, że nie mogę jeść masła bo po nim robiło mi się niedobrze i chciało wymiotować, a specjalnie robiła mi z nim kanapki i kiedy nie chciałam ich zjeść biła mnie lub ciągnęła za włosy dopóki nie zjadłam wszystkiego i krzyczała, że ta "gówniara nie szanuje własnej matki". Nie wierzyła w rzeczy, które mówię, na przykład kiedyś w nocy wymiotowałam po kukurydzy, a rano po przebudzeniu bardzo źle się czułam i byłam strasznie blada, a kazała mi iść do szkoły, mimo że prosiłam ją żebym została. Mówiła, że symuluję i mam natychmiast iść do szkoły. Pamiętam, że w ten dzień w szkole z bólu brzucha aż leżałam na ławce, a nawet nauczyciele nie zwrócili na to uwagi i musiałam męczyć się dalej. Moją matkę nie obchodziły nawet moje problemy, kiedy byłam smutna i potrzebowałam z nią porozmawiać to albo kazała mi jej nie przeszkadzać, albo śmiała się ze mnie i mówiła że jak będę dorosła to dopiero będę miała problemy. Kiedy płakałam, zastraszała mnie mówiąc "nie mam zamiaru słuchać twojego beczenia, jak zaraz sie nie zamkniesz to tak ci przy-p******** że nie będziesz mogła na du-pie wysiedzieć!". Nie miałam z kim porozmawiać, nie mogłam nawet się wypłakać i musiałam dusić wszystko w sobie. Nie mogłam być przy niej też sobą, naśmiewała się z tego jakiej muzyki słucham, co oglądam, jakie mam zainteresowania. Kiedy zrobiłam sie starsza zaczeła nazywać mnie "szatanem". Mój ociec natomiast był w stosunku do mnie bardzo obojętny, przez większość czasu mnie ignorował i chciał mieć spokój i ciszę. Kiedy oglądał telewizję nie mogłam się śmiać ani rozmawiać, musiała być idealna cisza bo inaczej jak to mówił bym "pożałowała". Ciągle powtarzał mojej matce, że dopóki "nie oberwe to sie nie naucze", dlatego nawet za najmniejsze przewinienia potrafiłam dostać. Rozumiem, że kiedy byłam niedobra powinnam dostać klapsa czy dwa, ale oni bili mnie nawet za byle co. Kiedyś tato bawił się ze mną pustą butelką po piciu i uderzał mnie nią dla zabawy po głowie, a kiedy skończył też go raz uderzyłam z taką samą siłą co on, a tak się zdenerwował, że jak dostałam w ramię to całe czerwone sie zrobiło i pulsowało jak diabli. Od zawsze bałam sie go, bo ćwiczył ręce (podnosił sztangi) i był bardzo silny dlatego jedno uderzenie od niego było równie mocne jak 3 uderzenia od matki. Jak czegoś potrzebowałam od matki i prosiłam ją o coś, to ojciec mówił że jak mam zdrowe ręce moge to sama zrobić, a jak on później o prosił o to samo mame i powiedziałam mu to samo, to nie dość że oberwałam to miałam kare przez tydzień. Bardzo często obrażał mnie od głupków, idiotek, kretynek, czubków, psychicznie chorych. Często też śmiał się, że nie jestem ich dzieckiem i musieli mnie w szpitalu podmienić. Krzyczał na mnie również kiedy dostałam złą ocenę, ale w lekcjach nawet jak prosiłam to nigdy nie chciał pomóc, a za dobre oceny nie chwalił, nic nie mówił. Bardzo buntował i nastawiał matkę przeciwko mnie, kiedy sie na przykład poskarżyłam o coś co mi zrobił matce, mówił że to zmyśliłam i dawał mi za to kare, a matka zawsze tylko jemu wierzyła. Jak mnie bił to uderzał mnie najpierw 4-5 razy w plecy, a na koniec je kopał (zwykle kiedy mnie bił siedziałam na podłodze i byłam do niego tyłem odwrócona i nie miałam odwagi sie odwrócić). Nigdy mnie nie szanowali a wymagają ode mnie szacunku. Nie tylko źle mnie traktowali, ale też zniszczyli mi życie. Przez nich w wieku 7 lat zaczęłam się moczyć w nocy, zapanowałam nad tym dopiero w 3 klasie. Nie ufam ludziom, ale najgorsze jest to że mam fobię społeczną, bardzo boję sie ludzi, podobnie jak pająków tylko w odróżnieniu od pająków, ludzi nie mogę unikać i każdego dnia w szkole musze stawiać sama czoło swoim lękom co nie jest takie proste. Nie mam żadnych znajomych a w szkole mają mnie za dziwaczkę. W dodatku w cale nie wychodzę z domu, cały czas spędzam przed komputerem, izoluję się, nienawidzę rzeczywistości. Bardzo jest mi źle z tym że nie mam z nikim żadnych więzi, boli mnie serce, mam depresje, jestem cały czas smutna. Ciężko mi również z tym że nie mogę okazywać przed nikim swoich słabości, bo boję się ich reakcji. Nawet kiedy jestem bardzo smutna udaję że się uśmiecham, bo w przeszłości matka śmiała się z mojego smutku. Musze ze wszystkim radzić sobie sama, ale nie mam już na to siły. Rzeczą, której najbardziej żałuję w życiu jest to że kiedyś o mało nie utopiłam się w morzu i zamiast utonąć, ja głupia sie odratowałam. Przynajmniej teraz nie byłoby mi tak źle. Przez całe moje życie czułam się niekochana i niepotrzebna, bardzo bolało mnie że doświadczałam nienawiści ludzi, ale najbardziej bolało mnie że doświadczałam jej również od moich własnych rodziców. Chciałabym żeby oni cierpieli tak samo jak ja przez moje całe 18 lat mojego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie mscij sie nie mieli w sobie milosci wiec ci jej nie dali postaraj sie raczej wyjsc z tego domu i zalozyc taka rodzine jaka bys chciala miec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie. Zacznij żyć swoim życiem i przestań rozdrapywać rany. Urwij kontakt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Amelia ææ
Bardzo wyraznie czuje sie te nienawisc jak sie czyta to co napisalas. Czy matka nienawidzila Ciebie tego nie wiem. Moze nie umiala inaczej. Moze nie kontrolowala wlasnych emocji. Ale wyraznie widac , ze Ty nienawidzisz ja z calego swojego serca. Naprawde chcesz z tym zyc ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Smutne jest to wszystko co opisujesz. Dobrze by było gdybyś mogła jak najszybciej oderwać się od nich, usamodzielnic. Pokazać im, że potrafisz być szczęśliwa bez nich. To może ich zabolec pokazując, że nie potrzebujesz ich wsparcia, pomocy. Przy okazji powiedzieć, że byli beznadziejnymi rodzicami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Idź do psychiatry i niech dobierze ci odpowiednie leki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja matka tak samo sie zachowywala dzis mam tylko sporadyczny kontakt z nia nie zalezy mi na niej. spotkasz faceta urodzisz dziecko to ci przejdzie ani matka ani ojciec nie sa ci potrzebni do szcescia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mialam/mam podobnie, z tym że tak znienawidzilam swojego życia ze zmieniłam je. Wiadomo jest dużo lepiej niż kiedyś, dziś mam 17 lat. Miałam pół dzieciństwa zj****e, dopóki żyli dziadkowie to z nimi spędzałam większość czasu, potem aby gorzej, w wieku 11 lat zaczęłam myśleć o samobójstwie, nienawidziłam siebie, rodzicow i życia. 12-15 lat to był koszmar, źle się czułam w swoim ciele, byłam gruba i pryszczata (dziś wiem że to był trądzik neuropatyczny), ale chuj przeżyłam ten koszmar, moja psychika była tak zrąbana że już mialam wyj****e na wszystko, nie mialam problemów ani spin poważnych ze znajomymi bo na głowie mialam inne problemy, także plotki i te dziecinady były poza mną. Zawsze mnie wkurzało ze ludzie mają mnie gdzieś. Żyłam internetowym życiem, idole, internetfriends i takie sprawy to była moja odskocznia, gdy zbliżał się jakis koncert idola w mojej okolicy, możliwość spotkania się z tymi ludźmi z neta, to zamiast się cieszyc to czułam sie jeszcze bardziej beznadziejnie niż zwykle bo wiedziałam że rodzice za c***a mi nie pozwolą. Miałam o tyle dobrze że chociaż mamie czasem było mnie żal, więc kilka razy udało mi się (spełnić marzenia?), byłam szczęśliwa itd. To mnie motywowalo do zmienienia siebie, zaczęłam się odchudzać. Kurde znowu zaczęły się problemy, zupełny brak wiedzy na temat odchudzania, ciągła irytacja i głupota. Potrafiłam nie jeść nic przez tydzień, tu zaczęło się robić poważnie, w końcu rodzice zwrócili na mnie uwagę, bali się ze zachoruje na anoreksje, było spokojnie do czasu. Potem zmarła mi babcia, było tuż przed wakacjami, miałam 15 lat, prawie dwa miesiące siedziałam (a właściwie lezelam) przed komputerem, nienawidziłam życia, jadłam niewiele, przez wakacje schudłam parę kilogramów (nigdy nie byłam otyła), sporadycznie zdarzało mi sie wyjść, w domu była cisza. Raz na jakis czas spotkałam jedne z lepszych koleżanek jakie mialam, typowe sucze (taką miały opinię) ale lubiłam je bo zawsze było zabawnie i oderwać się mogłam trochę, dzięki temu, raz kolega (złe towrzystwo, mówili) wyciągnął do mnie rękę, zobaczył że mam olej w głowie i tak wyszło że trafiłam do ekipy. Dobrze było. Mam piękna figurę, mam niejednego adoratora, ciagle chodzę usmiechnieta, ogólnie jestem całą piękna (tak na pierwszy rzut oka). Wiadomo nie zawsze było idealnie, ale fajnie. Przetrawalam wszystko, przede wszystkim miałam WYJ****E w mojego ojca, jest dla mnie frajerem i nie boję sie pokazać co o nim myślę, wiadomo na co dzień ciężko funkcjonować w nerwach i spianch, ale gdy ma się wyj****e to praktycznie żyje sie obok siebie. Na każdym kroku udowadniam ojcu ze jest nikim, że nie ma racji, cieszę mu się prosto w ryj i na koniec powiem ze mam w p*****e wszystko. Pomogło. Ale wiem że jedni mają gorzej i inni lepiej, także doceńcie co macie. Jestem silna, nie chce się zabić ale został ślad po tym wszystkim. Nie ufam ludziom, jestem otwarta ale wolę płytkie relacje, żeby wyjść z kims na imreze ale nic więcej, nigdy nie miałam chłopaka, przyjaciela, na mojej drodze pojawiły sie używki, bez jarania nie funkcjonuje normalnie, przez co mam spore dziury w głowie i nie mam pieniędzy praktycznie. Męczę się z trądzikiem neuropatycznym, nawet nie wiecie co to za k******o. Bez makijażu nie pokazuje się światu bo wstydzę się blizn i przebarwień, lecze to, ale zabrakło mi odwagi na porozmawianie z kimkolwiek o tym szczególnie ze specjalistą. Dogaduje się z ludźmi którzy mają w swojej przeszłości chore jazdy, jednoczesnie nie ufam im skoro sobie nie umiem ufać. Boję się o szkołę bo ją zawalam, ciągle idę na łatwiznę. Nie mam życiowego celu, nie mam nikogo bliskiego, nikt nie zna mnie od tej w****ionej strony. Lubię moje życie bo jest lepsze niż kiedyś, ale wciąż dusze wszystko w sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×