Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nerwica, fobia społeczna a praca i relacje z ludźmi

Polecane posty

Gość gość

Jak sobie radzicie z tymi lękami w pracy? Gdzie pracujecie? Jak Wasze bliskie i niebliskie kontakty z ludźmi wyglądają? Ja zwykle staram się to ukrywać i udawać otwartą i zabawną, ale dużo mnie to kosztuje psychicznie i fizycznie... czasem jednak wychodzę na dziką... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nigdzie nie pracuje niestety. Nikt mnie nie zatrudni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej, tutaj mozemy sobie pogadac, mysle, ze takich osob jest wiecej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie nie możemy tutaj pogadać precz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem Magda, mam prawnicze wyksztalcenie i mialam w sumie niezle rokowania na przyszlosc jako adwokatka rozwodowa. Niestety cos poszlo nie tak i psychika nie wytrzymala. Jestem na farmakologii od 3 lat, nie pracuje, nie mam przyjaciol, mam faceta ale ten zwiazek nie nalezy do udanych. Ogolnie czesto mysle o tym, ze wolalabym, aby mnie juz nie bylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magdalena35
Generalnie juz mysl, ze mialabym do kogos zadzwonic, zalatwic jakas sprawe mnie przeraza. Nienawidze ludzi i uciekam od nich najdalej jak sie da. Placz i smiech dzieci, ktore niegdys mnie rozczulaly powoduja atak furii, przez wiekszosc dnia uzywam stoperow do uszu bo odglosy swiata i ludzi sa dla mnie nie do zniesienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podziwiam, że tyle udało Ci się osiągnąć i jednocześnie współczuję... Czy mogę zapytać z czego żyjesz? Ja jestem po filologii obcej i bardzo boję się ludzi, a przez to i boję się pracy -kontaktów z ludźmi i krytyki, bo mam b.niską samoocenę... to błędne koło. Gdy pracowałam, objawy pogłębiły się nawet do zaburzeń z odżywianiem, nie wiem co dalej robić. Męża jakimś cudem Bóg mi zesłał i rozumie mnie, sam ma nerwicę i nie leci do ludzi. Myślimy o dziecku ale nie wiem, czy powinnam, czy byłabym dobrą mamą. Stoję na rozdrożu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość1975
Jak sobie radzić z nerwicą? Oto jest pytanie.... Ja od paru lat jestem na lekach. Jak mam ataki biorę Xanax - mi pomaga. Chodziłem również na psychoterapie grupową. Po jej skończeniu nie brałem leków ok 6 m lecz stres w pracy zrobił swoje i znowu wróciłem do tabletek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zmagam sie z tym od lat, o dziwo pracuje z ludźmi, ale strasznie sie mecze.Ciagle sie kontroluje, pesze,czerwienie, wydaje mi sie, ze ludzie mnie obgadują, krytykuja..takie życie to koszmar

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość1975
Wydaje mi się że twój problem z peszeniem kontrolowaniem krytykowaniem tkwi w twoim dzieciństwie. Pewnie miałaś zaborczych i wymagających rodziców... Niestety moje problemy i nerwica wynikają z mojego dzieciństwa... Niestety do tej pory z tematem się nie uporałem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Możesz powiedzieć jaka to praca? Bo sama zastanawiam się, jaka praca byłaby dobra dla takich znerwicowanych osób jak my.... boję się strzelić kulą w płot znowu... A może razem tu ustalimy listę takich zawodów dla nas? :) Może macie jakieś propozycje... Możemy też zrobić listę zawodów już sprawdzonych, na których się sparzyliśmy :) (Lista na plus i lista na minus) Co Wy na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Praca w laboratorium jest dobra, mnie sie podoba poniewaz nie musze za duzo przebywac z ludzmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
PS. Mówię to całkiem serio, mi pomogło bardzo szybko na nerwicę wyniesioną jeszcze z domu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
siema. jestem facetem mam 20+lat studiuje pracuje relacje z ludzmi nie wygladaja zachwycajaco.. kazda przyjazn rujnuje, kontakty z ludzmi tez a o kobietach ktore moglyby byc moimi potencjalnymi parnterkami juz nie wspomne bo zachowuje sie za kazdym razem jak dzikus bez uczuć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki za wpis rozumiem Cię... a gdzie pracujesz i jak sobie radzisz w tej pracy? Jaką byś wybrał gdybyś mógł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pracuje w malej firmie uslugowej. ludzie sa bardzo mili byc moze dlatego zdobyli moje zaufanie jako bardzo mili do mnie z nastawieniem. sa bardzo otwarci na ludzi gadatliwi mili zaczepni i zabawni bardzo duzo sie moge od nich nauczyc. poprzednie prace nie zaliczam do udanych, byla bardzi zla atmosfera - z nikim nie gadalemm sprowadzalo sie to tylko do tego przyjdz odbebnij robote i wroc do domu w zlym humorze. teraz troche inaczej - szczerze wole pojsc do pracy niz na uczelnie. ale widzisz wydaje mi sie ze nie ma zasady na to jaka to bedzie praca, ale jakich ludzi tam poznasz i czy sam/sama sie na nich otworzysz i bedziesz mily, zaczepny, zazartujesz czasami, pomozesz jak trzeba(chocby to mialobyc na sile z czasem wchodzi w krew i czujesz sie swobodnie, co innego na uczelni lub kontakty z losowymi osobami) ciezkie jest zycie a ja nwt nie wiem co mi jest ze sie tak boje ludzi, czy gdziekolwiek wyjsc - czy to do fryzjera czy do sklepu wszystko robione na sile. czy mozna to zaliczyc do fobii i nerwicy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fobia i nerwica nie bierze się znikąd. U większości osób z tymi problemami pojawiła się w dzieciństwie. Najczęściej jest wynikiem złego traktowania dziecka przez najbliższe otoczenie: rodziców, rodzeństwo, rówieśników. A co znaczy złe traktowanie? Wyśmiewanie, poniżanie, często publicznie, nadmierne krytykowanie, brak czułości i zrozumienia. Dziecko wychowywane w rodzinie, w której nie ma wsparcia i poczucia bezpieczeństwa zaczyna zamykać się w sobie, jest nieufne, nie ma szans na poprawne relacje z innymi ludźmi bo jest zbyt wystraszone by komukolwiek zaufać. Nie uczy się satysfakcjonujących związków z rówieśnikami, stoi zawsze z boku. coraz bardziej wyalienowany. Jego życiem rządzi strach: przed wyśmianiem, odrzuceniem, krytyką itp. Z takiego dziecka wyrasta znerwicowany dorosły i jeśli nie podejmie terapii/leczenia jego życie będzie nieustanną walką ze swoimi fobiami i nerwicą. Wiem o czym mówię [ piszę :) ] jestem jednym z Was. Nie wierzę, że normalna, kochająca rodzina "wyhoduje" fobika czy nerwicowca. Musi być odpowiednie podłoże żeby na jej powierzchni wyrósł człowiek o zaburzonej osobowości. A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Mieliście szczęśliwe dzieciństwo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość1975
gość dziś Fobia i nerwica nie bierze się znikąd. U większości osób z tymi problemami pojawiła się w dzieciństwie. Tak potwierdzam, ja na nerwice leczę się od 2004 roku. Do tego byłem na psychoterapii grupowej 3 miesięcznej - miało pomóc, pomogło na chwilę .... Niestety za moją nerwicę i zaburzenia lękowe odpowiadają moi rodzice, którzy jak byłem mały bili mnie, kontrolowali, wyżywali się na mnie za swoje stresy z pracy. Oczywiście jak się bije dzieci i je się poniża takie dziecko kupuje zachowania dorosłych i ja też kopiowałem, w szkole ciągle się z kimś biłem, dokuczałem byłem nie grzeczny itp. O tym wszystkim dowiedziałem się na terapii, skąd mam takie zaburzenia. Czy da sie z tego wyjść - nie wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak, mialem ojca alkoholika i wielokrotnie przeszlosc dala sie we znaki. wczesniej juz sie domyslalem, ze to ma jakis zwiazek z tym jakim jestem teraz czlowiekiem, ale staram sie z tym wlaczyc. najgorsze jest to, ze z pozoru proste czynnosci jak pojscie na uczelnie wyjscie do sklepu czy na impreze stalo sie nie do zniesienia. czego nie bylo w latach kiedy akurat przezywalem ten okres z ojcem alkoholikiem i rozbita rodzina(wtedy imprezowalem, bylem pewny siebie, bylem w zwiazku z dziewczyną itp)w momencie kulminacyjnym dopiero kiedy to wszystko sie skonczylo i jak mam normalny dom - zaczelo sie ukladac wszystko zaczelo wychodzic na wierzch i ostatnie lata to koszmar. nie umiem zbudowac relacji z dziewczyna na ktorej mi zalezy a od tamtego zwiazku minelo juz troche czasu i troche kobiet sie przewinelo z ktorymi jak zwykle przez moje patologiczne zachopwanie nic nie wychodzilo... tego wszystkiego jest masa, wiec ja nie ejstem sam i wy tez nie jestescie sami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _darkon
Myślę,że niemożna wszystkiego nazwać fobią. Ja w pewnym momencie zaczynałem odczuwać to samo. Męczyli mnie ludzie,nadal męczą. Rozmawiam z przymusu,jestem,byłem zawsze outsiderem. Piąłem się w edukacji ku górze. Zawsze byłem perfekcjonistą. Na studiach każdy rok naukowe. Kosztowało mnie to wiele pracy psychicznej. Myślę,że w pewnym momencie mój umysł nie wytrzymał już tego przyswajania. Coś się rozlegulowało.Odciąłem się od ludzi. Może dlatego,że zawsze liczyłem tylko na siebie, wszystko sam robiłem,do wszystkiego sam doszedłem ciężką pracą. Ludzi się nie boję,tylko mnie irytują,żenujące są zachowania. Czasami mnie rozmowy jak to ktoś napisał peszą. Staram się zrozumieć to zachowanie. Nie potrafię logicznie tego mechanizmu pojąć. Nie wyobrażam sobie pracy w tłumie,to nie moje klimaty,źle się wtedy czuję. Odczuwa ktoś ten stan "peszenia"? Jak to u Was wygląda. Zbieram info,żeby jakoś temu zaradzić,bo to jest dla mnie śmieszne,zarazem niewytłumaczalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
_darkon dziś .....Ludzi się nie boję,tylko mnie irytują,żenujące są zachowania. Czasami mnie rozmowy jak to ktoś napisał peszą. Staram się zrozumieć to zachowanie. Nie potrafię logicznie tego mechanizmu pojąć. Nie wyobrażam sobie pracy w tłumie,to nie moje klimaty,źle się wtedy czuję. Odczuwa ktoś ten stan "peszenia"? Jak to u Was wygląda. Zbieram info,żeby jakoś temu zaradzić,bo to jest dla mnie śmieszne,zarazem niewytłumaczalne. x Może po prostu masz osobowość introwertyczną, Introwertycy męczą się przebywając długo z ludźmi, ludzie zabierają im energię, nie mają potrzeby rozmawiać i irytują ich rozmowy o tzw. doopie maryni, czyli pogaduszki o niczym, uważają to za stratę czasu. Może to co nazywasz 'peszeniem się' jest właśnie zmuszanie się do takich rozmów, aby nie wyjść na nietowarzyskiego gbura. Introwertycy czerpią energię z wewnątrz siebie i aby naładowac akumulatory muszą pobyć w samotności. Poczytaj sobie o introwersji, może odnajdziesz w sobie te cechy i łatwiej będzie Ci zrozumiec samego siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam to szczęście, że jestem tłumaczem. Faktycznie w pracy pojawiam się wyjątkowo rzadko, ponieważ zwykle pracuję w domu, a tam przyjeżdżam tylko w celu oddania dokumentów itp. Aczkolwiek kiedy mam tam jechać już dwa dni przed jestem wyjątkowo chora, ponieważ jestem obiektem największych plotek w firmie i zdaję sobie z tego doskonale sprawę. Początkowo wysyłałam mojego faceta z tym wszystkim, zgadzał się, bo widział, ile mnie to kosztuję, ale szef nie życzył sobie czegoś takiego, więc wszystko wróciło do normy... Od blisko 11 lat jestem w związku z jednym mężczyzną, i nigdy nikogo innego nie miałam, prawdopodobnie przez to, że jestem chorobliwie nieśmiała. Zamówienie czegoś w restauracji czy załatwienie czegoś w sklepie, a nawet głupie spytanie o drogę sprawia, że mam ochotę uciec. Mój facet toleruje to i nawet wydaję mi się, ze w pewnym stopniu mu się to podoba, bo może sobie grać samca alfa, który ze wszystkim daje sobie radę. Dzieci mieć nie mogę, jak się o tym dowiedziałam skakałam pod niebo z radości, ponieważ już na studiach przebąkiwał, że chce mieć dzieci, a tak nie mogę, sprawa załatwiona, nic z tego. Ale 3 lata temu w wypadku samochodowym zginął jego brat i osierocił 3- letniego syna. Ktoś się dzieciakiem musiał zająć, ponieważ teściowie już też nie są najlepszego zdrowia, szczególnie teść i trudno było wymagać, żeby przejęli całkowitą kontrolę nad takim małym dzieckiem. Tym sposobem stałam się matką zastępczą, ale nie wiem, jak to będzie. Póki co wydaję mi się, że moja choroba nie ma większego wpływu na niego, ale nadal jest we mnie taki lęk, że skoro zwykle nie potrafię ochronić siebie to co dopiero dziecko. Nie mam pojęcia, jak to będzie. Z jednej strony nie żałuję, ale z drugiej... Boję się, że moja choroba zaowocuje czymś nieciekawym w jego przyszłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tez mam cos z tym peszeniem, jakbym sie wstydzil czegos... bal. niekiedy odbierane jest to jako chamstwo z mojej strony ze nie jestem skory do rozmow itp a rozmowa z luydzmi to juz wgl porazka calkowita nie umiem gadac na luzie smiac sie czy zartowac bo wszystko co powiem wydaje mi sie ze jest glupie i nikogo nie rozbawi chociaz mam tez sytuacje ze dobrze mi sie z kims gada ito co mowie interesuje kogos. ehh chcialbym kiedys wejsc w skore zdrowego pogodnego pewnego siebie czlowieka i zobaczyc jak to jest. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _darkon
Ja wiem,że jestem introwertykiem,ale zdaję sobie sprawę,że kontakt z ludzmi jest nieunikniony. Sam czasami łaknę kontaktu,ale z kimś z kim można porozmawiać o czymś konkretnym,na jakimś poziomie. Nie interesują mnie gadki szmatki,no chyba,że podrywałbym jakąs kobietę. Kiedyś usłyszałem,że mam autyzm,hehe. Może i mam,nie wiem. Ale zauwazyłem,że im więcej lat,tym bardziej nie chce mi się rozmawiać z ludźmi,większść nie ma nic do zaoferowania. Wiem,że to egoistyczne i niekulturalne. Nie lubię tracić czasu i energii na kogoś bezwartościowego,kto czerpie,żeruje na mnie. To jest tak irracjonalne zachowanie,prymitywne,żenujące,że czasami wracam myślami do chwil,jak byłem bardziej otwarty. Wciąż szukam tego bodźca,momentu,które to wywołały tą zmianę. Nie lubię niewiadomych,anomalii,wszystko ma swoje wyjaśnienie. Ale tu nie widzę tego. Faktycznie inni odbierają takie zachowania jak gburowate, dzikie. Kluby,puby,imprezy to nigdy nie były moje klimaty. Libacje,rozmowy na tematy "o d***e marynie" były poza mną,przez co patrzyli na mnie jak na dziwoląga. Nie lubię dostosowywać się do poziomu "dna". W zasadzie mam to gdzieś,co kto myśli o mnie. Wiem,co osiągnąłem,jestem indywidualistą i perfekcjonistą w tym co robię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
darkon to maz fajnie skoro tyle osiagnales. ja narazie studiuje i pracuje to dla mnie duze osiagniecie, ale najbardziej boli mnie to ze przez swoja dzikosc zaprzepascilem szanse na tyle pieknych kobiet(tak, czesto slysze od ludzi, ze jestem przystojny) to odbilo sie na tym, ze od 16 roku zycia mialem 9 potencjalnych partnerek kazda z nich byla bardzo ladna, ale co z tego jak przy blizszej relacji ja zaczynam zachowywac sie jak dzikus, udaje kogos kim nie jestem jestem bardzo powazny, nie potrafie byc soba i na luzie w konsekwencji urywam kontakt zazwyczaj i mowie ze to koniec mozna powiedziec zeby nie wyjsc na jakiegos idiote ktory wszystkiego sie boi(nie we wszystkich przypadkach tak bylo ale w niektorych tak) inne przypadki to jakies irracjonalne zachowania z mojej strony. strach przed wyjsciem do kina, strach przed kazdym spotkaniem z kobietami zapewne dziwne zachowania pod wplywem stresu. to mnie najbardziej boli jak widze zakochane pary i ludzi z mojego otoczenia ktorzy sa szczesliwy a ja nie moge ta pieprzona samotnosc przez ten pieprzony strach i wieczna niepewnosc przed wszystkim... ehhh :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez lubie tylko okreslonych ludzi,od innych uciekam bo mnie nudzą,nie dlatego ze sie ich wstydze..jesli odczuwam lęk to przed tymi złymi fałszywymi,nie mam problemu z zaczepieniem drugiej osoby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Są rodzaje pracy takiej w ktorej ludzie z fobiami i nerwicami dadzą sobie rade..trzeba szukac a najpierw zastanowic sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj - to ja dedykuję Wam [ a sobie dla przypomnienia] piękny wiersz o takich jak my Posłanie do nadwrażliwych Kazimierz Dąbrowski Bądźcie pozdrowieni nadwrażliwi za waszą czułość w nieczułości świata za niepewność wśród jego pewności Bądźcie pozdrowieni za to, że odczuwacie innych tak, jak siebie samych Bądźcie pozdrowieni za to, że odczuwacie niepokój świata jego bezdenną ograniczoność i pewność siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
c.d. Bądźcie pozdrowieni za to, że odczuwacie niepokój świata jego bezdenną ograniczoność i pewność siebie Bądźcie pozdrowieni za potrzebę oczyszczenia rąk z niewidzialnego brudu świata za wasz lęk przed bezsensem istnienia Za delikatność nie mówienia innym tego, co w nich widzicie Bądźcie pozdrowieni za waszą niezaradność praktyczną w zwykłym i praktyczność w nieznanym za wasz realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego Bądźcie pozdrowieni za waszą wyłączność i trwogę przed utratą bliskich za wasze zachłanne przyjaźnie i lęk, że miłość mogłaby umrzeć jeszcze przed wami Bądźcie pozdrowieni za waszą twórczość i ekstazę za nieprzystosowanie do tego co jest, a przystosowanie do tego, co być powinno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×