Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ja się boję

Jeden jajowód-jakie szanse na ciążę?

Polecane posty

Gość ja się boję

Drugi mam usunięty.Czy ktoś był w podobnej sytuacji i doczekał się dziecka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A.D.I.D.A.S.
Szansa jak jeden do dwóch :) Przecież jajniki masz dwa i się jajeczkuje raz z jednego raz drugiego, więc problemu nie ma większego, nawet z jednym jajowodem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anulllkaaaa25
nie rozmawiałaś z lekarzem? szanse są takie same. tylko musisz zacząć wczesniej się starac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli drugi jajowód masz w pełni sprawny to Twoje szanse na ciążę są nadal duże. To nieprawda, że jajeczkuje się raz z jednego raz z drugiego jajnika, to kwestia zupełnego przypadku która komórka jajowa przygotuje się do owulacji. Odczekaj te pół roku i do dzieła - przy jednym jajowodzie nie ma na co czekać. I nie trać nadziei, bo może się okazać że będziesz miała dzieci szybciej niż koleżanka z dwoma sprawnymi jajowodami :) Życzę powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja się boję
Dzięki za wsparcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szanse są takie same jak przy obu jajowodach. Komórka jest wychwytywana przez jajowód - niezależnie od tego na którym jajniku pękł pęcherzyk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w tej samej sytuacji
w tej samej sytuacji bylam, usuniety jajowod po ciazy jajowodowej. Pierwsze dziecko 2 miesiace staran, drugie tylko miesiac! Tak wiec bez obawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja się boję
?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja kuzynka zaszła w ciąże po 3 miesiącach. Tobie też się uda więc nie martw się i do dzieła:) Powodzenia !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fikimiki123
ja też mam 1 jajowód. nie jest to prawdą że jest tak samo łatwo zajść w ciąze jak przy 2 sprawnych jajowodach. Ja mam tylko lewy jajowód i szanse na ciążę z prawego jajnika są mniejsze choć nie mozna powiedzieć że zerowe. Teraz byłam w ciąży gdzie owu była z prawego bo ciałko żółte tam było a jednak jajowód lewy przechwycił. Ciąża zakończyła się w 7 tc lecz to inna historia. Wnioski: szanse są mniejsze, ale są!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez mam jeden -

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mnie moja Pani doktor powiedziała, że nie ma możliwości "przechwycenia" jajeczka przez przeciwległy jajowód. Ostatnio miałam właśnie pęcherzyk po stronie gdzie nie mam jajowodu i stwierdziła ona, że nie ma szans na ciążę:-((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja w listopadzie miałam usunięty jeden jajowód- lewy (ciąża pozamaciczna). 21 listopada wyszłam ze szpitala, a na drugi dzień dostałam @ i to była moja ostatnia:) Teraz kończę 6 miesiąc ciąży, nie ma żadnych problemów, dziecko rozwija się prawidłowo. I lekarz mówił, żeby od razu próbować, bo nie było operacji na macicy. Owulacja opóźniła się o 2tyg i jak ja czekałam na kolejną @, to wtedy dopiero doszło do zapłodnienia:) Do teraz nie mogę uwierzyć, dziecko po prostu przesunęło datę przyjścia na świat:) 3,5roku starań, I IUI nieudana, II IUI udana- ciąża pozamaciczna, 18.11- laparoskopia, pierwszy cykl po laparo- udało się naturalnie! beta 405, następna 1763! 31.01- jest serduszko!! Obecnie 26tc, tp 11 wrzesień, będzie chłopczyk:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jedna Pani Drugiej pani.......
Co Wy gadacie,nie prawda ze z jednym jajowodem ma sie takie same szanse na zajscie w ciaze co z dwoma,z jednym jajowodem szansa zmniejsza sie o polowe niestety,ja od 6 lat mam jeden jajnik usuniety o dziecko staram sie juz 4 rok i niesttey nadal nic :( Niektorym sie to udaje ale to rzadkosc .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiadomo że szanse są mniejsze, ale jednak się udaje. My też się wcześniej długo staraliśmy i trochę już przeszłam, po pierwszej laparoskopii lekarz obiecywał że szybko się uda, a tu nic. Dopiero tym razem gdy przy ciąży pozamacicznej musieli usunąć jajowód udało się od razu. Gdyby mnie to nie spotkało, to bym pewnie nie uwierzyła. A miałam zacząć brać tabletki od następnego cyklu i dalej stoją w szafce nie ruszone:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do jedna pani drugiej Pani
Bo jeden jajowod to jeden jajowod, ale jeden jajnik to jeden jajnik - inna sprawa. Wiadomo ze z 1 jajnikiem sprawa wyglada inaczej i szanse sie zmniejszaja, bo to jajnik wypuszcza jajeczko, a jajowod - moze masz ciut mniejsze szanse niz zdrowa kobieta z obymi, wiadomo, ale nie jest to zmniejszenie szansy o polowe, czy az tak jak w przypadku jednego jajnika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szanse sa moja kolezanka miala usuniety w marcu 2010 a teraz jest w 4 miesiacu ciazy, odczekala troche dluzej niz 6 miesecy bo zmieniala prace, ale jak zdecydowala sie sie na dziecko to poszlo jak z platka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A czy można zajść w ciąże jak się nie ma prawego jajowodu i jajeczko jest z prawego jajnika? Czy lewy jajowód może je "przechwycić"? Szukam w necie informacji na ten temat, ale są one niestety sprzeczne. Jedni twierdzą, że można, inni, że nie. Pomóżcie-proszę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosianka
Cześć dziewczyny. W zeszłym roku miałam ciążę pozamaciczną, w wyniku czego, mam zrośnięty lewy jajowód. Wyszło to na badaniu HSG, w którym w razie małych zrostów da się udrożnić jajowody. U mnie niestety został tylko jeden jajowód. Byłam załamana, a tu po miesiącu po badaniu HSG dowiaduję się że jestem w ciąży. Obecnie jestem w 5 tygodniu ciąży. Mam nadzieję że będzie wszystko w pożądku, a piszę do was dlatego żebyście nie traciły nadziei. Mnie pomogła nowenna pompejańska. Powodzenia życzę i pozdrawiam... Trzymajcie się ciepło. Gosia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anakonda83
Witam, w listopadzie miałam laparoskopię ( lekarz zlecił po tym jak stwierdził ,że mam wodniaka w lewym jajowodzie) . Usunięto mi lewy jajowód - podobno był doszczętnie zniszczony przez tego wodniaka , mało tego ponoć to on był przyczyną niepowodzeń - z uwagi na płyn znajdujący się wewnątrz wodniaka. Tak w ogóle to staraliśmy się ponad rok i nic .Moj m. zrobił 2 razy badanie nasienia i wyniki ma trochę poniżej normy jeśli chodzi o ilość plemników , ale lekarz stwierdził,ze nie są takie złe. Teraz minął miesiąc i mamy działać - mam czekać pól roku i jeśli ciązy nie będzie będziemy szukać innej przyczyny . Właśnie mam owu. i ciekawa jestem jak to będzie. Mój gin. mówi ,że powinno szybko się udać. Dam wam znać :)))) Trzymajcie kciuki .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anakond83
Nie udało się :( w 28 dc pojawiła się miesiączka :(((((((( Wiem ,że po pierwszym cyklu po laparo nie mam się co załamywać , ale perspektywa czekania kolejnych 6 miesięcy ( jak zalecił lekarz) przeraża mnie . Czy jest więcej szczęśliwych mam, które miały podobną sytuację??? Bo ja już nie mam siły :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie przesadzajjjjj
a co to jest rok?nie przesadzaj kobiety sie staraja po 4,5lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorki topicu
duze :) spokojnie, bedzie ok :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość betiQ
Witam wszystkie dziewczyny, kobiety, które pragną mieć dzidziusia lecz z różnych powodów jakoś nie wychodzi. W wielkim skrócie opowiem Wam moją historię. Po kilku latach (czterech) małżeństwa zdecydowaliśmy, że to już czas i dobrze byłoby aby powiększyła się nasza "rodzinka". Jakieś półtorej roku starań i nic, chodziłam regularnie do ginekologa (a w zasadzie to do wielu ginekologów) niby wszystko wydawało się w porządku a dzidziuś wciąż się nie pojawiał). Pewnej lutowej niedzieli (dzień przed walentynkami) byłam z rodzeństwem u mamy-( msza żałoba za tatę - zmarł kilka miesięcy wcześniej) -300 km od mojego domu. Rano poczułam odruch wymiotny (coś zupełnie dla mnie nienaturalnego). Jakoś dziwnie czułam się tego ranka, po południu wracaliśmy do domu, przez całą drogę czułam kłucie na dole, w sumie to nawet nie wiem dokładnie gdzie. W myślach prosiłam boga żeby jakoś dojechać do domu to pojedziemy z mężem na ostry dyżur, może w końcu jest..... Brat zjechał z autostrady żeby podwieźć mnie do domu, na wiadukcie dziwnie się poczułam, powiedziałam żeby się zatrzymał jak już zjedziemy.... i nic więcej nie zdążyłam powiedzieć, straciłam przytomność, co jakiś czas odzyskiwałam świadomość i słyszałam jak płaczą, dzwonią po karetkę..... i później wszystko jak w filmie, szpital ja na noszach.... szok... wzięli mnie na ginekologię, bo powiedziałam, że staramy się o dziecko, słyszałam jak lekarz mówił do męża (przyjechał już do mnie na szczęście), że punkcja wykazała krew - dużo krwi w jamie brzusznej, że muszą niezwłocznie operować i że chodzi o moje życie. Na drugi dzień dowiedziałam się, że była to ciąża pozamaciczna, że pękł mi jajowód i go usunęli. Uwierzcie mi zawalił się cały mój świat. czyli to koniec..... W domu dochodziłam do siebie (fizycznie) przez miesiąc, psychicznie myślałam, że już nie doję do siebie, straciłam nadzieję..... W szpitalu opiekował się mną ordynator, całkowicie mu zaufałam. W maju zrobił mi badanie na drożność tego drugiego jajowodu (HSG), okazało się, że jest ok. W czerwcu (zgodnie z sugestią mojego lekarza - spokój i luz) pojechaliśmy na wycieczkę po kilku stolicach europejskich - nasza 5 rocznica ślubu:) Było cudownie!!! Pod koniec czerwca powinnam dostać okres, po kilku dniach spóźnienia zaczęłam robić testy, nic, nic... okresu nie ma (teoretycznie nie mogłam zajść w ciążę w czerwcu ponieważ jajeczkowałam po stronie po której nie miałam jajowodu - monitorowałam jajeczkowanie z lekarzem) . Po kilkunastu dniach na teście wyszła blada druga kreska (pominę dalej ten wątek, bo jeszcze przez jakieś trzy tygodnie żyłam w stresie, że to może znowu ciąża pozamaciczna, bo w macicy nic się nie pojawiało, a beta HCG szło w górę. Rok po tej strasznej traumie, którą przeszłam urodziłam synka, za miesiąc będzie miał roczek:) Rośnie, rozrabia i jest naszym ukochanym skarbkiem...... Pisząc to zalałam się łzami, bo ja naprawdę nie wierzyłam, że będzie mi to dane, a że tak szybko, to tego się zupełnie nie spodziewałam. Jak widzicie można, głowa do góry i nie poddawajcie się.....:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Kochane ... betiQ czytając Ciebie jakbym czytała swoją historię ... Więc przytoczę może też w skrócie "ciut większym" ... Rok 2010 kwiecień. Mieliśmy gości, ogółem nigdy nie piję a tego dnia miałam straszne parcie na alkohol. Wcześniej (od dłuższego czasu) jak się schylałam, miałam lekkie zawroty głowy, ale myślałam, że sobie wmawiam. Robiłam testy ciążowe - negatywne. Miesiączki były co do dnia. Więc ok! No więc wracając do spotkania ze znajomymi. Goście wyszli a mi się nie chciało jeszcze kąpać, poległam skokiem na łóżko i coś mnie zakuło dołem brzucha (zażartowałam ooo idzie kupa kac) haha. Wtedy wydawało mi się to zabawne. Ale zaczęłam się źle czuć. Mdliło mnie, kręciło mi się w głowie... Postanowiłam iść do toalety bo czułam ucisk "jak na kupę" oczywiście troszkę zrobiłam prąc i się zaczęło. Oblałam się zimnym potem, nie mogłam podnieść głowy ból się tak nasilił, że nie mogłam się wyprostować, mama mnie z "moim chłopakiem wtedy" ściągnęła z muszli, "podtarła" - do dziś mi wstyd :( i zaprowadzili na łóżko. Chcieli wzywać karetkę, ale ja uparłam się, że zaszkodził mi alkohol bo mnie mdliło - tak więc mama zrobiła mi sodkę do picia abym zwymiotowała i to był gwóźdź ! Wymiotów nie mogłam powstrzymać, nasiliły ból, zaczęłam tracić przytomność, oblewał mnie zimny pot, czułam jak serce przestaje mi bić i oddalający się głos M "szybko niech Pani dzwoni po karetkę" próbowałam podnieść głowę, ale jedynie rzucało nią na boki. A serce biło coraz wolniej. Chciałam by dali mi spokój, pozwolili mi odejść, nie przerywali śmierci (bo to robili klepiąc mnie w buzię). Po jakimś czasie poczułam ukłucie i stopniowo dochodziły mnie głosy : * za niskie ciśnienie, ona umiera - szybko do karetki, * dobrze, że nie czekali Państwo dłużej za 15 - 30 minut już byśmy nie pomogli "umarła by"... * jest strasznie blada ... otworzyłam oczy klęczało przede mną dwóch facetów z przerażoną twarzą, płacząca mama i trzymający mnie M z kroplówką itp. Wiedziałam, że zaraz mnie zabiorą do szpitala, ale miałam w głowie to, że nie poszłam pod prysznic (ot kobieca przypadłość). Czułam dyskomfort.. W szpitalu po serii badań doszli do wniosku, że HCG jest niskie, ale wyższe niż norma - okazało się, że to ciąża byliśmy szczęśliwi - choć byliśmy ze sobą od 4 msc). Po chwili jednak okazało się, że to ciąża pozamaciczna, pęknięcie jajowodu i krwotok wewnętrzny. Miałam zabieg, carskim cięciem usunęli mojego aniołka "którego zdążyłam w ciągu tych kilku chwil pokochać nad życie", no i usunęli jajowód, gdyż pękł. Po powrocie do domu kilka tygodni dochodziłam do siebie, pod względem fizycznym. Psychicznie - nie doszłam do dziś a jaki tego powód ? Pod koniec lipca 2011 (7 msc. po ślubie) na teście ujrzałam 2 kreski. Jakże się ucieszyłam, ale i zmartwiłam, że znów Historia się może powtórzyć. Pojechaliśmy do lekarza. Ciąża prawidłowa, rozwija się tam gdzie powinna, ale jest zagrożona. Wcześniej nie brałam ani foliku, ani innych witamin - może to dlatego pomyślałam? No, ale dostałam Duphaston, po kilku dniach okazało się, że moja kuzynka jest tydzień wyżej ode mnie i koleżanka tydzień niżej (święta trójca) żartowałam sobie :) ... 13 września - moja bajka prysła w 8,5 tyg, serce nie zabiło. Nigdy nie usłyszałam jego bicia musiałam poddać się łyżeczkowaniu. Strasznie to przeżyłam. Do tego stopnia, że nie chciałam oglądać mojej kuzynki i jej ciąży fakt była dla mnie nie miła) bo z koleżanką nie miałam tego problemu. Ale i była to zazdrość... Że ona donosi a ja nie a przecież straciła też 2 ciąże. Lecz nasze stosunki się pogorszyły gdy dzwoniła do mnie z pytaniem : * Kaśka jak się czujesz? *No źle, bardzo źle ... Odpowiadała mi wtedy: *Masz tak nie mówić bo ja jestem w ciąży i też się źle czuje i to nie moja wina, że ja jestem w ciąży a TY nie! * Pytasz to odpowiadam pomyślałam ... No i jej już nie lubiłam. (chyba tu się żalę) Ale tego mi też nieraz trzeba ... O kolejną dzidzię staramy się teraz (obecnie 3 cykl). Biorę od roku folik Od 2 msc Wiesiołek Od miesiąca Magnez z B6 Robię testy owulacyjne, ale nie wychodzą mi nigdy jak na obrazku. Jest kreska kilka dni jaśniutka, później ciut ciemniejsza, ale nadal jaśniejsza od kontrolnej. Nigdy nie mam kreski ciemnej bardzo, bądź też ciemniejszej od kontrolnej. Boję się, że mój czas minął. Boję się, że już nie zostanę mamą... Boję się, że Nam się nie uda :( Ale powiem Ci jedno nie ma reguły czy masz jeden jajowód czy dwa ... Szanse są takie same (wszystko zależy jaki masz organizm) jeden jest bardziej płodny, drugi mniej. I to, że masz jeden jajowód nie znaczy, że nie będziesz mamą, bo możesz być szybciej niż ktoś z dwoma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fasolkowe marzenie i inne dziecwzyny-wspolczuje wam bardzo. Ja poronilam niedawno i tez mnostwo czytalam o ciazach pozamacicznych bo przed poronieniem i w trakcie strasznie mnie biolal jajnik. okazalo sie ze jest ok. lekarka powiedziala ze nawet jakby to byla ciaza pozamaciczna to nawet po usunieciu jajowodu, szanse sie prawie nie zmniejszaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja koleznka urodzila 2 corki przy jednym jajowodzie. Ja mam jeden i minelo 4 lata a ja nadal nie jestemw w ciazy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dacie rade!!!
fasolkowa, współczuję bardzo :(, tym bardziej że 2 razy cię spotkało to nieszczęście...ale musisz wierzyć, że się uda, bo się uda!:) jak napisałaś o tym strasznym bólu fizycznym, to ja miałam szczęście w nieszczęściu, trafiłam do szpitala jak zaczynał się powoli krwotok wewnętrzny, a mnie nic totalnie nie bolało, to już czasem mały ból głowy jest mocniejszy. zrobili mi laparoskopię i szybko doszłam do siebie. biest, tobie też się uda! :) a co mówią lekarze? no własnie jest tak jak piszesz, ja w 3 cyklu starań po cp zaszłam w prawidłową ciąże i też mam jeden jajowód, no ale czasem schodzi się dłużej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×