Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Wierna czytelniczka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Wierna czytelniczka

  1. Cztery umowy, Poa.....czuję dokładnie to samo,niech to szlak,mam nawet taki sam żal do siebie o to że wtedy go wywaliłam z domu.....od tego wszystko się zaczęło ,gdybym dzisiaj miałam podjąć decyzję co dalej robić to nie zrobiłabym nic,siedziałabym cicho jak myszka. Najgorsze jest to,że zdarza mi się myśleć,że jedyne czego chcę to cofnąć czas do tamtego dnia kiedy go wyrzuciłam.........i wiem tak samo jak Wy że latami na to pracował i ciągle to sobie mimo wszystko wyrzucam.... I kiedy dzisiaj po raz kolejny widziałam z tą kobietą to czułam tylko wściekłość,że potrafi się tak zachowywać jak ostatni dupek. Sprawę o alimenty właściwie można by rzec przegrałam nie uzyskałam tego co chciałam,ma za niskie dochody i to ja mam wykazać,że pracuje na czarno i gdzie........ciekawe jak ja mam to zrobić.........to jest awykonalne.........i znowu wywinął się z odpowiedzialności za dzieci.......wyszedł z sądu i tylko się śmiał bo znowu mu się udało oszukać cały świat i wszystko jest tak jak on sobie życzy..... I również myślę,że to ze mną jest coś nie tak!!! Jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego że ja również mam jak napisała Oneli niewyobrażalnie przesuniętą granicę wytrzymałości......... A to jego mieszkanie piętro wyżej to jedna udręka,my się nie uwalniamy!!!i nigdy w tym układzie nie uwolnimy. Pozdrawiam.
  2. Vacancy.....:)dzisiaj sprawa 14.04. Za chwilę wychodzę,nerwy mam na postronkach......
  3. A tak na marginesie:) Jutro mam sprawę o alimenty,pierwsza moja sprawa.... Trzymajcie proszę za mnie kciuki:)
  4. \"chcialabym, zeby to wszystko bylo takie proste. piszesz \" to tylko strach was paralizuje\" a dla mnie to nie jest tylko strach. to jest STRACH. nie pamietam kiedy ostati raz czulam sie bezpiecznie...\" Maraguta.....o jakim strachu piszesz,czego bardziej się boisz? Może spróbujesz to nazwać. Czy bardziej boisz się męża czy życia w pojedynkę? Może zacznij od tego na dzisiaj.... Jestem od dwóch tygodni sama,zanim się wyprowadził, popadłam w panikę,okazało się,że jeszcze bardziej boję się samotności.........rozchorowałam się............ta panika i choroba wyłączyła mnie z życia na 3-4 dni.........pozwoliłam sobie na to,jako,że w domu panowała grypa żołądkowa,więc miałam zasłonę dymną.............mnie przy życiu trzymała tylko jedna myśl \"daj sobie szansę\"..........na tym się oparłam. Teraz co czuję?? Pustkę! Ale wczoraj i dzisiaj przyłapałam się na tym,że się śmieję...........niewiele i tylko czasami ale tak było,a naprawdę nie pamiętam kiedy ostatni raz się śmiałam....... Maraguta znajdź w sobie odpowiedzi czego pragniesz,Ty,nie kto inny tylko Ty. Kiedy już będziesz wiedziała powoli będzie odsłaniał się obraz jak rozwiązać problem,zaufaj tylko trochę sobie i życiu. On jest chory i to nie ulega wątpliwości,Twoja historia bardzo mnie poruszyła,terapią którą przeszedł to nie była terapia dla niego,on tylko zrobił coś czego Ty od niego oczekiwałaś,on nie odrobił tej lekcji!!zagrał rolę by na kolejne lata związać Cię ze sobą......i to mu się udało...........ale tak naprawdę nie zrobił niczego! Mój M też jest na zewnątrz ideałem,wiele osób mi mówiło jakiego masz dobrego męża nie pije,zajmuje się dziećmi....itd....wszystkie inne bzdury........ale to na zewnątrz,a jaki jest w domu to tylko Ty wiesz i tylko Ty masz prawo wystawić rachunek za lata upokorzeń. Nie za rolę którą odgrywa przed światem ,nie za to czego nie robi lecz za to co robi tylko Tobie i tylko w Waszym domu. I zastanów się przez chwilę czy Ty sama nie pomagasz mu odgrywać jego roli przed światem,kryjąc jego drobne niedociągnięcia w jakiejkolwiek dziedzinie życia. Ja tak robiłam. Jakie rozwiązanie? Wystarczyło,że przestałam mówić za niego,robić za niego.........pozostał bez mojego wsparcia...........po jakimś czasie ludzie sami zaczęli dostrzegać jego prawdziwe oblicze,ja go już nie wspierałam,nie kryłam,więc zaczął działać samodzielnie..............efekt, pozostał zupełnie sam,on jeszcze tego nie dostrzega,bo jeszcze nadal ma przy sobie jednego \" przyjaciela\"alkoholika,ale ja to widzę............... Nadal czuję się za niego odpowiedzialna i za jego los i gdyby przyszedł i powiedział pójdę na leczenie,zacznę pracę nad sobą to ja pomogłabym mu pracować,ale on musiałby choć trochę słuchać i choć w części wziąć winę na siebie.................ale to jest nierealne to nie on.................oni zawsze są niewinni,ale wszystko inne ponosi winę za to kim są!!! Ty na pewno nie jesteś winna!! Mogłabyś chodzić nawet na uszach a i tak nie dogodziłabyś. On jest chory i taka jest prawda! Pozdrawiam serdecznie. Buziaki dla wszystkich:)
  5. zagiej87...............zadam tylko jedno pytanie,bo późno.... Jesteś z nim 4 lata.....................czy wyobrażasz sobie być z nim kolejne np.10??????????????????
  6. Po drugie. Jeśli jesteście pewne ,że chcecie aby mężczyzna opuścił dom,nie dopuszczajcie go do siebie w żadnej formie,jest to jasny komunikat,nie będę grała w Twoją grę. Sypinie i dogadzanie toksykowi szkodzi przede wszystkim Wam,bo to Was tylko wiąże ,dla kobiety bliskość ma ogromne znaczenie a dla takich mężczyzn to jak puszczenie bąka. Z tego również należy sobie zdać sprawę. A ponadto,tak zupełnie na marginesie jeśli mężczyźnie zależy naprawdę ,poczeka........jeśli nie czeka ,nie pracuje...........to nie warto ,nie warto z kimś takim spędzać pozostałej części życia,chyba że godzimy się na traktowanie nas przedmiotowo,ale to już inna bajka...........w każdym razie wybór jest w rękach każdej z nas................ Trzecia rzecz. Należy pamiętać o tym,że mężczyzna jest słabszym psychicznie osobnikiem i nie jest w stanie znieść takiego traktowania na dłuższą metę. A mamy do czynienia z ludźmi kontrolującymi, więc...... Jest to bardzo trudne wszystko i wymaga ogromnej siły woli i konsekwencji przede wszystkim,ale możliwe!! Mężczyźni żerują na naszej niestabilności emocjonalnej,jeśli tylko poczują naszą słabość wahanie bez chwili namysłu wykorzystają to,zamykając kobietę do następnego etapu..............a następny etap może pojawić się za kilka lat,albo ............wcale...........i tu nas mają! Vacancy Twoja historia którą ostatnio opowiedziałaś..........wybacz ale mnie to przypomniało moją sytuację sprzed kilku miesięcy kiedy to M powrócił z zagranicznych wojaży bez grosza przy duszy..........widzisz, kiedy wtedy kazałam mu się wynieść,on zachował się podobnie jak Twój brat,też zadzwonił do swojej siostry,do mojej mamy...chcąc w ten sposób wymusić na mnie zmianę mojej decyzji.................i powiem Ci to jego zachowanie rozjuszyło mnie jeszcze bardziej........bo zobaczyłam jakim jest gówniarzem,jak sam nie potrafi załatwić spraw z żoną w domu a obdzwania pół świata aby tylko uzyskać swoje. A wystarczyło tylko stanąć ze mną do rozmowy jak człowiek. Jego siostra i mama zaraz dzwoniły do mnie,ale ja nie podeszłam nawet do tego telefonu i nie odebrałam go. Uznałam,że to co dzieje się w naszym domu jest naszą sprawą i nikt nie ma prawa mówić mi co ja robię nie tak,to tylko ja mogłam ocenić sytuację ,bo to ja i on tworzymy ten związek. Poza tym czas oczekiwania na niego zanim wrócił był dla mnie czasem trudnym i czasem napięcia przede wszystkim,może gdybym tak nie czekała w napięciu może i wtedy bym tych słów nie wypowiedziała,myślę,że na pewno nie. Ale wtedy nie wypowiedziałabym już nigdy więcej..... Widzisz ktoś może powiedzieć........o zależy jej tylko na pieniądzach i tak też to może wyglądać................ale dla mnie to co zrobił po powrocie było po prostu tym ostatnim elementem,to spowodowało przelanie czary goryczy................to była ostatnia rzecz jakiej od niego oczekiwałam..............pomocy finansowej w utrzymaniu domu...... Szwagierka do dziś dnia do mnie nie zadzwoniła i nikt z jego rodziny nie kontaktuje się ze mną prócz mojego teścia.................. Dobrze , byłam niesprawiedliwa,wredna,wyrachowana itd............tylko niech mi ktoś powie dlaczego ten tak idealny i DOBRY człowiek nie szanuje swoich dzieci a z wielkiej miłości chociaż do dzieci jaką deklarował całemu światu pozostało tylko wspomnienie,dlaczego nie myśli o Nich,dlaczego nie szuka z Nimi kontaktu jak ojciec.............dzieli ich tylko piętro...................a ten człowiek z chwilą wyprowadzki zapomniał,że ma dzieci..........o nie przepraszam przypomina sobie o Nich tylko wtedy gdy coś potrzebuje................ We wtorek mam sprawę o alimenty...............kiedy dostał pozew,przyszedł w pretensjach,że ja nie chcę się dogadać tylko po sądach go włóczę.............................i za karę(tzn.tego nie powiedział) zakazał mi wszelkiego kontaktu ze sobą pod żadnym pozorem,skoro jestem taka wredna................... Wybacz Vacancy to co napisałam nie jest żadnym przytykiem w Twoim kierunku ja po prostu napisałam o sobie. Jeśli widzisz cień szansy dla tego małżeństwa to może namów brata na leczenie i przyjrzyj się temu co robi Twój brat............dla mnie reakcja Twojej bratowej jest reakcją na zachowania brata..................myślę,że jest kompletnie wyczerpana,stąd Jej może czasami irracjonalne zachowania. Oczywiście,że to co piszemy tutaj to wyrwane fragmenty,rozumiem to naprawdę.. Nie sądziłam że będziesz zagranicą jeszcze tak długo ,to bardzo trudny czas i powiem Ci z mojego doświadczenia pomimo,że zachowałam niezależność w prawie każdej dziedzinie życia ten człowiek w jakiś niewidzialny sposób oplótł mnie swoją pajęczyną i uzależnił,uważaj proszę,zachowaj czujność Bardzo mi przykro,że mąż usłyszał Twoją rozmowę telefoniczną z Przyjacielem...............i jak widzę nadal w jakiś zależy mu na Tobie(albo jesteś mu do czegoś jeszcze potrzebna) skoro wycofał się z tego co wcześniej mówił.....................gdyby trafiło to na mojego M.................nie wiem jak by się to skończyło..........telefon na pewno byłby rozbity w drobny mak,a ja byłabym dla niego.............nie byłabym..................przestałabym istnieć po prostu,a wcześniej zrobiłby mi piekło na wiele miesięcy............i to piekło nie miałoby końca................bo nic nie sprawia mu większej przyjemności jak upokorzyć i poniżyć mnie... Pozdrawiam wszystkie Kobiety bardzo serdecznie i świątecznie Dziękuję,że jesteście
  7. Witam Kochane:) Na wstępie życzę spokoju , miłości takiej z samego dna serca niczym nie skażonej i oby te święta były radosne dla każdej tu piszącej i nie piszącej Kobiety Vacancy..... nie piszę to prawda, czekam,czekam na to co dalej powie moje serce. Zdarzają mi się takie stany zupełnego niebytu.... beznadziejności i bezsensu......jak również stany w których wydaje mi się,że odzyskuję równowagę,ale w takich chwilach wypieram z siebie te dobre chwile i szukam dziury w całym biorąc na siebie odpowiedzialność za drugiego człowieka i zarzucam sobie,że ja czuję się dobrze ale kosztem czego,kogo????? czy mam prawo?????a może wszystko to co sobie wymyśliłam jest jakąś bzdurą i bajką??? a życie polega zupełnie na czymś innym a to ja się mylę i jeszcze kilka podobnych do mnie osób.... I właśnie dlatego że zdarzają mi się takie stany i musiałabym o tym pisać w taki a nie inny sposób raz wybierając prostą drogę a raz pisząc w innej konwencji,pomyślałam że przeczekam i odezwę się dopiero wtedy gdy zdobędę pewność....ale zdobycie tej pewności może potrwać jeszcze bardzo długo.............. Podstawowa rzecz.....od wielu z Was otrzymałam gratulacje......nie byłam w stanie ich przyjąć i ciągle w głębi serca mam wątpliwości czy powinnam bo jednak aby coś osiągnąć musiałam zadziałać na szkodę drugiego człowieka........powiedziałam również,że wyprowadzka męża nie jest moim sukcesem bo tak naprawdę nie to chciałam uzyskać,chciałam uzyskać jego zmianę..........a więc jego ucieczka jest dla mnie porażką..................jednak muszę powiedzieć,że racja leży po Waszej stronie to był sukces........ja jednak nadal go wypieram........nie dostrzegam......... Dotarła do mnie jeszcze jedna rzecz która każe mi być krytyczną wobec siebie...........zrozumiałam,że ten człowiek jest chory,ma problemy z psychiką,zdarzają mu się w dalszym ciągu urojenia słuchowe i wzrokowe(albo tak dobrze udaje),a ja powinnam pomóc mu leczyć się.....................i mogłabym mu pomóc,jestem w stanie zrozumieć,przyjąć,wybaczyć(tylko że jeśli on wróci do domu to mi córka z kolei nie wybaczy)...........ale ten człowiek NIE CHCE. Nie chce się leczyć,nie chce zrozumieć i nie chce zrobić nic! Co ja mam mu tłumaczyć(tak jak napisała Oneli) że trawa jest zielona.............. Nie potrafię nadal ocenić swojego stanu...........czy jest lepiej czy gorzej..............nie potrafię................pozostawiłam sobie czas...........czekam,czekam co powie serce...... Ale pomyślałam,że mogłabym podpowiedzieć jak zadziałać aby mężczyznę zmusić(jakie to toksyczne,brrr....) do opuszczenia domu..... Pierwsza podstawowa sprawa to konsekwencja!!!! Konsekwentnie trzymać się jednej opcji,nie pozwalać sobie na wątpliwości ,na jawne wątpliwości w jego obecności. Chcę żebyś się wyprowadził i koniec i kropka!!! On mi również mówił,że nigdzie się nie wyprowadzi,szantażował mnie na milion sposobów,założył nawet sprawę w urzędzie miasta o zameldowanie na stałe.............to były ciosy dla mnie........myślał,że się poddam,nie podołam(wie że nie cierpię urzędowych spraw),nie napiszę,nie będę robić nic,(pomylił się,byłam w stanie napisać do Marszałka wojewódzkiego i zrobiłabym to gdybym musiała..)jednak kiedy przegrał a właściwie dobrowolnie wycofał sprawę o meldunek,bo ktoś mu wytłumaczył,że nie ma szans,wtedy chyba do końca zrozumiał,że nie wygra.......wtedy przygotował sobie drogę odwrotu w postaci tego mieszkania piętro wyżej.... Za chwilę dokończę,nie chciałabym aby to co napisałam poszło w kosmos więc wysyłam teraz część wypowiedzi..
  8. Vacancy... gdzie Ty jesteś,wróciłaś do Polski?? Jestem myślą z Tobą............. Co takiego się dzieje z Tobą że mówisz ..... nie jest dobrze? Pozdrawiam i wspieram duchowo.
  9. Witajcie Nie piszę,nie jestem w stanie...... czytam ...... Jest mi trudno,chwilami bardzo........jakby czarna otchłań niebytu. Ewo....proszę o wyrozumiałość,napiszę tylko proszę o czas.... Pozdrawiam bardzo,dziękuję za wszystko
  10. Ewo.. dziękuję za maila i dobrze że sobie pozwoliłaś:) Odpowiem Ci jak tylko znajdę chwilkę:) Pozew o alimenty złożony, a sprawa o znęcanie.....w moim przypadku to jednak nie takie proste będę rozmawiać jeszcze z policją w piątek, zapadnie wtedy ostateczna moja decyzja,na dzisiaj jest tak jak że był wcześniej leczony psychiatrycznie i że te jago \"zwidy\" to typowe objawy jakiś zaburzeń psychicznych więc grozi że wykpi się się ze wszystkiego tłumacząc chorobą psychiczną, tak jest najprościej.....tylko że on nie widzi problemu i nie chce się leczyć a to już inna rzecz. Mnie obchodzi jednak tylko to że nie poniesie odpowiedzialności za swoje czyny, ja stracę czas i kupę zdrowia przy tym wszystkim....... Pozdrawiam ,buziaki
  11. Idalie......:) Bogumił Niechcic .....hmmmm......marzenie...nie tylko Twoje. A tak swoją drogą może właśnie dlatego tak lubię ten serial,do dzisiaj o tym nie wiedziałam ....a to chyba właśnie o to chodziło .........jakim powinien być mężczyzna. I jeszcze bardzo lubię serial "Daleko od szosy" ale to już z innych powodów:):) Dobrej nocy wszystkim
  12. Ewo.....a już Cię maiłam wywołać do tablicy :) to co dziś przeszłam to gehenna,szczyt chamstwa,bezczelności....i nie wiem jak jeszcze nazwać.....dawał mi na dzieci po 100zł. ma jedno miesięcznie(dzieci dwoje z tego związku)bo niską rentę ma wykłócał się nawet o 50gr za rachunek...........a to mieszkanie do którego ma iść mieszkać w poniedziałek kupił za 15tys......ale tego żal mu nie jest i na to ma ,ale to dla niego.....dziwne jak dla nas mieszkanie miało być to ja miałam kupić za swoje zarobione pieniądze i to było nasze kiedy on zarobił okazało się że są jego............... Na poniedziałek postaram się sprowadzić dzielnicowego chociaż na chwilę, jutro jeśli dam radę pójdę i zapytam o sprawę o znęcanie,nie ma na co czekać i z kim rozmawiać wystawię\" panu\" rachunek,może zrozumie wyrok sądu skoro nie rozumie moich słów że tak się nie robi rodzinie. A on najwięcej żalu do mnie ma nie o tego wirtualnego kochanka lecz o......\"niebieską kartę\"........typowe można by rzec.....powiem nawet więcej, typowe dla psychopaty...... Bardzo chciałabym nabrać dystansu i zacząć oddychać, te 8 miesięcy przy nim pozwoliły mi zapomnieć jak to wtedy było...... Boję się bardzo się boję,zaczynają mi się problemy finansowe,muszę podejść do tematu i zastanowić się gdzie jest problem skoro wcześniej go nie było,cholera. I boję się jeszcze jednej rzeczy że zabraknie mi miłości ,miłości dla dzieci,że nie sprawdzę się że mnie przerośnie codzienność..... A to jego mieszkanie piętro wyżej...............najgorsze z możliwych wyjść........ale wyjście.......dzisiaj wiem,że muszę wyjść z tego rejonu jego działań bo będzie niszczył dalej i dalej jego koszty nie obchodzą liczy się tylko własna korzyść!!! Tak masz rację Ewo ciężko mi......ale postaram się....przez te dni trzymała mnie przy życiu i w ryzach jedna myśl \"DAJ SOBIE SZANSĘ\" Pozdrawiam serdecznie,miłej nocy życzę Tekana......ten Twój to taki sam psychopata jak ten mój różnica w opowieści polega tylko na tym,że mieszkanie należy do mnie. To PSYCHOL taki sam jak ten za ścianą nie ma rady nie ma wyjścia. Ty możesz na głowie stanąć i tak będzie źle daruj sobie jakiekolwiek wyrzuty,pozostaw je za sobą ,one Ci tylko przesłaniają prawdziwy obraz. Gdyby Twój mąż był normalny nie szukałabyś przyjaźni poza związkiem bo miałabyś ją na miejscu! Wiem że do zdrady nie doszło ale kilka już razy przewijał się jeden wniosek który jest warty zapamiętania: Zdrada jest skutkiem a nie przyczyną rozpadu małżeństwa. Przemyśl,zastanów się na spokojnie ale nie śpiesz się.......... Pozdrawiam,buziaki:)
  13. Witajcie Ewa i Yeez..... to jakby dwa odmienne światy,niebo i ziemia,ogień i woda..... można tak powiedzieć o Tobie Ewo że pochodzisz jakby z innego świata..........tak samo mówił do mnie M. I co? A no to że,ja, ta z innego świata bardzo dobrze rozumiałam i ten swój świat i ten jego świat,problem polegał tylko na tym, że on w żaden sposób nie mógł pojąć mojego świata. Podobnie dzieje się między Wami (tak mi się wydaje ale mogę się mylić) Yeez chyba po prostu nie rozumiesz tego co pisze Ewa......Ewa czasami pisze jakby z \"innego wymiaru\" .....Ty chyba nie znasz tego \"tego wymiaru\" i mam wrażenie że próbujesz go atakować tylko dlatego że jest inny i Tobie nieznany.....szkoda.... Ewa pisze (dla mnie) nie optymistycznie lecz pisząc dając nadzieje..... Wybaczcie ale myślę, że nie ma sensu na forum załatwiać tych spraw inną rzeczą jest to że wg mnie nie ma czego już załatwiać bo chyba wszystko zostało jasno powiedziane....... Wczoraj po obejrzeniu reportażu \"Ekspresu reporterów\" zrozumiałam do końca Wasze słowa \"Wygrałaś.....gratulujemy\" To Wy wszystkie miałyście rację,to ja czegoś nie chciałam zobaczyć i negowałam własne osiągnięcie......jednak wygranej bitwy........działo się tak bo ból jaki odczuwałam był silniejszy od wygranej..... Jednak po obejrzeniu wczoraj reportażu zrozumiałam.......że to on mógł zostać tutaj w tym domu a ja z dziećmi musiałabym w końcu pójść na tułaczkę w celu uzyskania normalności.................lub musiałabym zaprzedać własną duszę..... Dziękuję za wsparcie i obecność i każde słowo które dało mi nadzieję. Ewo...Twój post do mnie był długi.....wiele czasu spędziłam wczytując się w słowo po słowie aby odnaleźć prawdziwy sens i wskazówki jak dalej.......nie odpisałam Ci ale bądź pewna że przerobiłam...przemyślałam.....wyciągnęłam wnioski i o to przecież przede wszystkim chodziło ,prawda?:)dziękuję Myślę,że po tych kilku dniach załamania.... depresji..... wycia......zacznę realizować swój plan........tak trzeba tak czuję ...dla mnie samej......tu i teraz załatwić tą sprawę...... nie uciekać załatwić.......... Jest tylko jeszcze jedna rzecz której się boję.............boję się, że przyjdzie chwila która mi znowu będzie kazała patrzeć na M jak na normalnego człowieka z którym można się normalnie porozumieć.................i pomimo,że ja WIEM że nie można .......podejmę kolejną próbę....... Pozdrawiam, ciepło wszystkie dziewczyny i Duszka
  14. Kochane....dziękuję bardzo,bardzo Consekwencjo....zadałaś mi po raz drugi to samo pytanie nie uchylam się od odpowiedzi,zarówno do Ciebie jak i do Ewy pisałam post z odpowiedzią na poprzednie wypowiedzi,ale niestety tak się stało,że wszystko poszło w kosmos, nie potrafiłam już tego odtworzyć a potem położyło mnie na dwa dni do łóżka stąd też ta zwłoka w odpowiedzi,przepraszam. Sprawę zgłosiłam na policji początkiem stycznia,założona została \"Niebieska karta\" zgłosiłam się do Centrum Pomocy Rodzinie ja i dzieci jesteśmy pod opieką psychologa. Zakładając \"Niebieską kartę \" powinnam była założyć jednocześnie sprawę o przemoc psychiczną,ale...........sądziłam,że tylko takie działania pomogą mi i sprowadzą męża \"na ziemie\" niestety nic nie pomogły od chwili założenie \"karty\" w domu dzieje się coraz gorzej,nie osiągnęłam nic prócz nasilenia eskalacji jego zachowań,tzn. pozornie w domu zapanowała cisza...............w tej chwili ta cisza to jego kilku tygodniowe nie odzywanie się do mnie,pomimo że on już nie czepia się i jest cisza ja jednak czuję się jeszcze bardziej zgnębiona psychicznie niż wtedy gdy wypowiadał swoje chore teorie.....wtedy przynajmniej wiedziałam w jakim jest stanie psychicznym i mniej więcej wiedziałam czego się spodziewać.. Mówicie mi Kochane że wygrałam,otrzymałam tak wiele gratulacji za które dziękuję a ja mimo wszystko czuję się przegraną..........to prawda chciała żeby się wyprowadził i dążyłam do tego bo widziałam tylko takie rozwiązanie tej chorej sytuacji,jednak przyznaję się że bardziej te wszystkie działania prowadziłam w tym kierunku aby podjął próbę zmian w sobie,liczyłam na unormowanie sytuacji,wyciszenie emocji liczyłam na to że dwoje dorosłych ludzi stanie do problemu i zacznie go rozwiązywać..........jego wyprowadzka to moja przegrana...........przegrałam najważniejszą sprawę mojego życia...........jednak zaistniałe okoliczności każą mi widzeć że on woli uciec niż zrobić coś ze swoim życiem zmuszają mnie do obiektywnej oceny i weryfikacji założeń,wiem że potrzebuję czasu na zrozumienie tego,uporanie się.................w moim sercu wiem ,że to Wy macie racje,w głębi serca wiem,że to rozwiązanie jest rozwiązaniem ratującym moje życie i życie dzieci...................ale no właśnie te chwile między tym co wiem a tym wszystkim co napisała Ewa wprowadzają mnie w taki stan...............bezsensu,rozpaczy,beznadziei................zbyt długo teraz z nim przebywałam po jego powrocie zdążyłam zapomnieć jak było kiedy byłyśmy wolne...... A on nie wyprowadza się bo ja byłam silniejsza on się wyprowadza bo znalazł kolejną ofiarę.................jakie to żałosne.......nie czuję bólu w związku z istnieniem drugiej kobiety,nie.............zresztą spodziewałam się tego...........ja raczej głęboko współczuję tej kobiecie i już widzę jak ona szarpie się między światem schizy a światem realnym i zadaje sobie pytanie \"co ja takiego zrobiłam....\" ale o tym myśleć nie będę i nie mam zamiaru to nie moja sprawa! Ale bardzo boli mnie to jak traktuje dzieci...........przestały istnieć dla niego w jego świecie..................... Tak Droga Ewo zamek już przygotowany,rozbawiłaś mnie bardzo tym opisem jak stoję w drzwiach mówię żegnam i śrubokręt w ręce.........to mój dom. Dodam jeszcze tylko na koniec(nie mam czasu dłużej pisać,sorki) swoim zachowaniem mogłam stworzyć pozory że on jest panem i władcą sytuacji i on też tak się czuje(z mojej strony było to działanie raczej podświadome)........i niech tak myśli,nie będę wyprowadzać go z błędu.......i niech myśli,że czuję iż to jest kara dla mnie,niech myśli że wymierza sprawiedliwość a on jest jedynym sprawiedliwym........niech tak zostanie....... Nie wiem czy jasno wyraziłam swoje myśli,przepraszam jeśli coś napisałam mało zrozumiale ale śpieszę się bardzo i bardzo chciałam Wam odpowiedzieć dlatego tak.... Dziękuję:) Serdeczności dla wszystkich:)
  15. Jak tak dalej pójdzie wykończę się albo zrobię strasznie głupią rzecz......manipuluje mną,pociąga za sznurki jak marionetką,co mam zrobić, jak na to nie pozwolić?? Do jego wyprowadzki jeszcze ponad tydzień,a ja każdego dnia boję się coraz bardziej.......już chcę mieć to za sobą, już chcę żeby się skończyło.....wariuje.....jeden mętlik w głowie.....
  16. Tak czułam że na tym się zakończy to moje siedzenie tu za długo przy kompie tyle pisałam wszystko diabli wzięli ,dzisiaj nie dam rady już odtworzyć napiszę jutro. Spokojnej i dobrej nocy życzę. Buziaki
  17. A on mnie chciał wczoraj tylko upokorzyć i tylko o to mu chodziło o nic więcej.
  18. Niebo,Ewo......dziękuję za te słowa,wiele dla mnie znaczą. Mówicie mi że wygrałam,ale ja wcale nie czuję się jak wygrana,czuję się przegraną,czuję że przegrałam najważniejszą sprawę mojego życia. Tak Ewo masz rację tak odbieram tą wyprowadzkę,że on wymierza mi kare,mam za sobą tygodnie milczenia z jego strony,każda rozmowa była prowokowana przeze mnie,to były próby mojego dialogu,podania ręki....a on każdego dnia traktował mnie coraz gorzej pomimo że ja starałam się być coraz lepsza...a swoim zachowaniem wydaje mi się,że chciał wymusić na mnie to co uzyskał wczoraj............czyli moje ukorzenie się i proszenie ................. Ten człowiek chciał,żebym zrezygnowała ze swojego życia,swoim zachowaniem chciał wymusić na mnie bezwarunkowe poddanie.........czuję się przegraną bo zdaję sobie sprawę z tego,że uzyskałby to wszystko,bo ja byłam już gotowa na sprzedanie siebie w każdym calu mojego życia......uzyskał swój cel, a ta wyprowadzka to kara,kara dla mnie w jego mniemaniu,tak czuję..... Wczoraj też zdałam sobie sprawę z tego,że nie zakładałam sprawy o przemoc psychiczną bo tak naprawdę ,ja ciągle zostawiałam otwarte drzwi temu człowiekowi........i to jest kolejna moja porażka,wszystko wiem, wszystko rozumiem.......a działam wbrew sobie i jestem gotowa podejmować decyzje krzywdzące mnie samą i dzieci....... Nie mogę dłużej pisać,jestem jakby w czarnej dziurze rozpaczy,czytam Kochane Wasze wpisy i dziękuję za wsparcie,Tobie Ewo w szczególności,wiele myśli przewala się przez moją głowę,tych dobrych i tych najgorszych,muszę poukładać to w sobie.... Życzę dobrego dnia wszystkim:)
  19. A czy wiecie czego ja chciałam,chciałam żeby mnie w końcu uderzył żebym mogła pójść i pokazać co mi zrobił, a tak jak mam pokazać.......okaleczoną psychikę...
  20. Witajcie:) M wyprowadza się można by powiedzieć cudownie,ale ten....wyprowadza się do mieszkania piętro wyżej w tym samym bloku!!! Jestem przerażona! Prosiłam go błagałam,żeby nie robił tego dzieciom,bo to będzie jeszcze gorzej niż teraz,inne dzieci z osiedla będą im dokuczać,zaczepiać.....rozumiecie mnie? Przecież ani ja ani one w żaden sposób w takim układzie nie przestaniemy się bać.... A on mi mówi że on chce być blisko dzieci,żeby one mogły przychodzić do niego i żeby on mógł do nich przychodzić,bo on chce z nimi być... Ale One tego nie chcą! One chcą już odpocząć zapomnieć,zacząć życie na nowo.......no jak mają to zrobić,jak??? On uważa że jeśli się wyprowadzi to ja nie będę mogła założyć sprawy o przemoc psychiczną,myśli że uniknie w ten sposób odpowiedzialności. Mam nadzieję,że ostatni raz z nim rozmawiałam i ostatni raz prosiłam o cokolwiek,zrobił ze mnie po raz kolejny głupka....................teraz pójdę po sprawiedliwość............krok po kroku Gdybyście widziały mnie jak prosiłam jak płakałam prosząc dla dzieci o spokój o życie..........................a on jak skała,tylko patrzył tylko się uśmiechał.......przecież nawet kamień by się wzruszył............ O Jezuniu jak mi ciężko,a płaczę bo nie mogę znieść tej znieczulicy tego egoizmu tej psychozy która każe mu wierzyć że ......
  21. Vacancy.....:)napiszę maila jak tylko odeśpię zaległości,mój adres e-mail jest już wpisany w profilu:). Nie popadaj w kolejny dołek,zbyt długi czas przebywania z M działam na Ciebie tak destabilizująco,zamiast z nim wyjdź sama z domu i zafunduj sobie sama kolację,na pewno będzie lepiej smakowała:) I tak jedna myśl do zastanowienia.............. dzisiaj to do mnie przyszło niespodziewanie,tylko jeszcze nie wiem czy idę we właściwym kierunku....zastanawiam się czy pod płaszczem poczucia winy nie kryje się tak naprawdę strach przed zmianami.........łatwiej nam jest się wbić w poczucie winy bo to szlachetniejsze....(???)niż odważnie stawić czoła prawdzie i zacząć działać........ dlatego ten największy lęk zakopujemy najgłębiej kryjąc go czasami pod wieloma maskami,dla jednych jest to poczucie winy dla innych wyrzuty sumienia a jeszcze dla innych \"dobro rodziny\" ważnym jest odkryć prawdziwe powody......... Miłego dnia wszystkim życzę i słoneczka a teraz zmykam już bo zasnę nad tą klawiaturą:) bardzo dziękuję za wszystkie wpisy bardzo mi pomogłyście:) A dla Ciebie Duszku dużo uśmiechu i słoneczka również:)
  22. Idziecie dziewczyny jak burza już 103 strona :):) jizabella.....jednak jak się okazuje źle zrozumiałam Twój wpis sprzed kilku dni przepraszam ,wycofuję oczywiście pytania które wtedy zadałam,ale może przydadzą się one innym kobietą które myślą,że robią coś dla dobra dzieci. Ewo..:)Napisałaś \"trzeba określić niebezpieczeństwo to pierwotne,prowokujące w nas strach\" Późnym wieczorem wyszłam z domu na kilku minutowy spacer i ciągle zadawałam sobie pytanie czego się boję? Czułam tylko ten strach fizycznie,ale była tylko pustka w żaden sposób nie potrafię odpowiedzieć na pytanie czego się boję....... Z wojowniczki:) stałam się zalęknioną dziewczynką,która coraz bardziej pozwala się wbijać w wyrzuty sumienia i poczucie winy, do tego wszystkiego robię to sama sobie............. Wczoraj wieczorem dostałam potwornego napadu paniki,ostatnio tak spanikowałam przed maturą.......totalnie straciłam grunt pod nogami wypowiadałam słowa do M a kiedy je słyszałam dziwiłam się tylko,że to powiedziałam.........potem zastanawiałam się tylko kim ja jestem tak naprawdę? Dziękuję Ci za słowa na temat pracy z psychologiem,teraz dopiero zrozumiałam dlaczego Ona tak kluczyła a ja wyszłam w gabinetu rozczarowana.... A moje stwierdzenie nie jestem winna zaciera się coraz bardziej pod wyrzutami typu \"mogłam coś jeszcze zrobić\" a więc ponoszę winę niewykorzystania możliwych szans...............ale tu znowu widać to o czym pisałaś,że dawanie kolejnych szan oznacza chorobę,a ja widzę jak bardzo jestem chora......... Poa.......:)dlaczego ja to znoszę........właśnie. Przez wiele lat ja nawet nie wiedziałam i nie zdawałam sobie sprawy z tego,że to czego doświadczam jest przemocą psychiczną,ponadto to jak to wariactwo na mnie spadło w ciągu kilku dni niespodziewanie i spowodowało w moim życiu prawdziwe trzęsienie ziemi,ja byłam w szoku...........dzisiaj tak to widzę..............jedyne czego pragnęłam to tylko spokój i żeby już nie słyszeć tych wszystkich jego chorych pomysłów,jak sobie przypomnę co ja rozbiłam jak bardzo chciałam żeby mi wierzył i ja wtedy tylko to udowadniałam,że jestem godna miłości,przysyłane do domu anonimy z groźbami,głuche telefony to wszystko spowodowało to,że bałam się wychodzić gdziekolwiek,bo ciągle czułam się śledzona i kontrolowana a oczy dookoła głowy żeby móc wypatrzyć tego typa który mi to robił. I po co ja tak daleko szukałam??? Dowodów nie mam ale wiem że to M w porozumieniu z kolejnych chorym człowiekiem uknuli taki chory plan a wszystko po to żeby spowodować we mnie strach,bo jak się będę bała to nigdzie nie odejdę i wrócę pod skrzydła troskliwego i kochającego M który w przypływie swojej nadludzkiej \"miłości\" wybaczał mi moje zdrady..................a kiedy w końcu \" wyszalał \"się przez kilka miesięcy na mnie czyniąc z mojego życia piekło i kiedy w końcu przestał gadać i truć ciągle o tych zdradach ja uznawałam,że wszystko wróciło do normy,że można jeszcze raz ,w końcu dobro rodziny jest ważniejsze. Do czego zmierzam Poa,ja nie byłam świadoma,dopiero jakieś 1,5 roku temu kiedy wyszedł z domu do pracy ja zaczęłam rozumieć i dopiero wtedy sobie odpuściłam poczucie winy ,zrozumiałam. Potem wszystko zaczęło toczyć się samo od tej pierwszej prawdziwej i świadomej myśli.............teraz kiedy wiem nie mogę pozwolić ,nie mogę znieść tych zachowań wobec mnie i dzieci i stawiam się i odcinam i czasami przybieram pozę wojowniczki.............:) Ale nadal nie rozumiem dlaczego ja nie idę założyć sprawy o znęcanie,dlaczego nie jestem w stanie pójść i dlaczego pozwalam i mało tego jeszcze poniżam samą siebie. Dlaczego ja to robię??? I nie znajduję odpowiedzi. A ja wiem,że każdy dzień zwłoki jest z krzywdą dla mnie,bo on się uczy,i on się nie będzie zastanawiał \"wypada ,nie wypada,szkoda ,nie szkoda\" a ja obudzę się \" z ręką w nocniku pełnego gówna\" I wiem i nadal nic. Nadal popadam w stany o których Wy tu piszecie,pomimo,że mnie z tym człowiekiem już niewiele łączy poza wspólnym dachem i dziećmi. Wczoraj powiedział mi,że się wyprowadza,za dwa tygodnie,nie wiem,czy to prawda czy nie nie mam pojęcia,przecież to jedna głupota,kto to widział słuchać człowieka który pieprzy same farmazony..........i wszystko wiem i nadal nic nie robię i taka jestem już zła na siebie za tą bezsilność,niemoc działania. Bycie z tym toksykiem kilka miesięcy pod jednym dachem zaburzyły całą moją osobowość i wchodzę w utarte niegdyś ścieżki. Sorki Dziewczyny,nie wiem czy całej strony już nie zapisałam tymi wywodami....................jak ja sama siebie nie kopnę w tyłek by się ruszyć to może być niedobrze,na co ja czekam? Spokojnej nocy życzę i słodkich senków:)
×