Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

betta1

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez betta1

  1. mawiola - to faktycznie masz prawdziwą kruszynkę :) Konefkaefka - nasza mała podobno waży 3kg, rozwarcie wciąż na 3 cm, szyjka skrócona. Pani dr powiedziała, że z takim rozwarciem muszę być, bo w każdej chwili mogę urodzić, ale też już jest w zasadzie bezpieczny okres. Ale powiem Ci, że nic a nic się nie zanosi - odczuwam codziennie skurcze, czasem coś kłuje z prawej strony, czasem z lewej, ostatnio coraz częściej też pojawiają się przy skurczach bóle od krzyża, ale wszystko jest takie... przepowiadające dopiero ;) już mi to spowszedniało w zasadzie. Ale nie powiem, żebym jakoś specjalnie się oszczędzała, więc gdyby mała miała się pojawić, to już by była :D tak jak pisałam, pewnie czeka do wesela, żeby mama mogła się trochę pobawić zanim zostanie więźniem pieluszek ;)
  2. mawiola - gratulacje, w końcu masz maleństwo przy sobie, a my kolejny opis porodu ;) jak duża dzidzia się urodziła?
  3. dziewczyny ja mam jeszcze pytanko :) jeśli chodzi o lewatywę, to czy trzeba mieć ze sobą sprzęt kupiony w aptece na tę okoliczność czy oni mają zapas? wiem, że w niektórych szpitalach wymagają tego, a tutaj nie ma na ten temat informacji, więc tak myślę, że oni dysponują tym - no ale wolę się upewnić :)
  4. dołączam się do głosów uspokajających - moja mama również miała trzy cesarki w znieczuleniu ogólym, wszystkie ponad 20 lat temu i cała nasza trójka jest zdrowa, dotleniona i jak należy :) moja koleżanka niedawno również miała cesarkę w ogólnym, bo nie mogła inaczej (ale nie wiem czemu) i wszystko było ok. Więc będzie dobrze :)
  5. a my dzisiaj od rana odczuwamy lekkie skurcze, takie pobolewanie jak na okres, więc pewnie tak już zostanie do samego porodu. obstawiam poniedziałek za tydzień, po weselu ;)
  6. eee... no nie wiem :) co jakiś czas czuję kłucie z prawej strony, czasem takie ogólne skurcze, ale to chyba jakieś takie akcje przygotowujące. Bo podobno jak się zacznie, to wiemy, że się zaczyna. A jak mamy wątpliwości, to znaczy, że jeszcze nie :) może po prostu wszystko tam sobie intensywniej ćwiczy, żeby zaraz po weselu dać czadu - dla mnie ok :D
  7. a ja się zaczynam czuć jakoś dziwnie, nie potrafię tego pisać... no i coraz częściej i dobitniej odczuwam te skurcze przepowiadające, nie wiem czy to cokolwiek znaczy. poza tym w zasadzie bez zmian, żadnych objawów wcześniejszego pojawienia się małej - ale coś tam się dzieje. to takie moje wewnętrzne przekonanie :)
  8. zaraz po porodzie dzidzia jest ubierana w ubranka szpitalne, potem już w nasze - taki jest podobno standard. a co do RMUA czy książeczki, to nie jest to wymagane, bo kobietę do porodu i tak trzeba przyjąć, zresztą jak sobie poszukacie przykładowych wyprawek do jakiegokolwiek szpitala (w miarę nowych, a nie sprzed iluś tam lat), to nigdzie nie ma wymogu takiego dokumentu. Ja bym jeszcze do tej listy i tego co pisałyście dodała łapki-niedrapki dla maleństwa. Poza tym to chyba wszystko :)
  9. Konefkaefka - ja też całą ciążę przeszłam bezproblemowo, a teraz już się to tak dłużyyyy... Ale do 30 wytrzymać trzeba, bo to wesele mojej siostry i kiedy jak kiedy, ale wtedy trzeba być :) muszę się pilnować, żeby nie wywołać w jakiś sposób porodu przez tydzień z hakiem jeszcze, chociaż póki co nie zanosi się na to. Mimo rozwarcia i skróconej szyjki czuję się świetnie, a jakieś codzienne obowiązki typu sprzątanie oraz przyjemności typu seks nie powodują niczego nadzwyczajnego... w sensie przyspieszenia porodu oczywiście :) a co do znieczulenia - ja się nastawiam na nie i to bardzo nie, ale jak to będzie w praktyce, to się okaże. Mam nadzieję, że urodzę tak szybko, że nawet nie pomyślę o znieczuleniu - oj, pobożne życzenia :D
  10. wiem, wiem :) już postanowiliśmy z mężem, że jak coś się zacznie dziać, to cichaczem, spokojnie wyjdziemy... wsiadamy do autka i prujemy na Łubinową (bo wesele jest 1,5 godziny drogi stamtąd). może nawet nikt nie zauważy:D
  11. my mamy w planach zabawę na weselu 30 października, a potem intensywne prace nad przekonywaniem małej, żeby już wyszła, bo czekamy z utęsknieniem... tym bardziej, że szyjka skrócona, a rozwarcie na 4 centymetry - może nasza Zuzinka właśnie czeka, żeby być gwiazdą imprezy :D
  12. coś dawno żadna świeża mamusia nie relacjonowała porodu na Łubinowej... jakiś przestój chyba :) a potem pewnie wszystkie razem się tam spotkamy i będziemy nadrabiać :D
  13. to o tym hotelu napisałam, bo widzę, że wiele osób tak to postrzega i potem krążą niestworzone historie :) a co do sal poporodowych, to jest ich kilka, są dwuosobowe, a sala przedporodowa to osobna bajka na szczęście :)
  14. Murzynek, to jest normalny szpital, a nie hotel, stąd wszystko jest tam zupełnie normalne (tzn poród i opieka w ramach NFZ, podobnie jak posiłki itp). Różnica jest jedynie taka, że standard jest wyższy niż w innych szpitalach (nie tylko wizualnie czy technicznie, ale też pod względem personelu). Za znieczulenie płacisz, bo im tego podobno refundacja nie obejmuje, ale też dostajesz je raczej bez problemu, w innym szpitalu różnie to bywa, np lekarz stwierdzi że nie potrzebujesz i koniec. A do lekarzy Łubinowych musisz iść ze dwa, trzy razy, bo oni wiedzą jakie badania musisz zrobić, by u nich rodzić - jest to związane m.in. z tym, że nie mają patologii ciąży i IO. I z tym wiąże się Twoje kolejne pytanie - jeśli urodzisz wcześniaka, masz zagrożoną ciążę, to Cię tam nie przyjmą - siłą rzeczy musisz wtedy być w szpitalu, który ma specjalistyczny sprzęt i w razie czego "podoła" problemowi. Dlatego też jeśli na Łubinową przyjdziesz "z ulicy", żaden z ich lekarzy nawet Cię nie widział, to mogą Cię wysłać do innego szpitala, bo nie wiedzą czy wszystko ok - to podobno. A jeśli mimo wszystko w trakcie porodu coś niedobrego się dzieje, wtedy maluszka przewożą np do szpitala w Ligocie i tam korzysta się ze specjalnego sprzętu (jest blisko). Prawda jest taka, że przy niektórych komplikacjach inne szpitale też są zmuszoe to robić, bo niestety specjalistyczne oprzyrządowanie nie jest standardem w polskich szpitalach i zawsze jest jeden przeznaczony do nagłych wypadków. Ale są też i takie sytuacje, kiedy Ligota nie wystarcza, wtedy o ile się nie mylę jest jakaś klinika w Zabrzu. Jest to rzadkie, ale bywa i może się wydarzyć wszędzie. Generalnie nie słyszałam jeszcze, żeby na Łubinowej stało się coś złego... Starają się zabezpieczyć wymogiem konsultacji z ich lekarzami, a w razie czegoś niedobrego szybka akcja - karetka i Ligota. Więc chyba nie ma co się stresować :)
  15. Murzynek2011 - jeśli dokładniej poczytasz, to zauważysz, że tylko dwóch lekarzy bierze za wizytę 200zł, a współpracujących z Łubinową jest znacznie więcej, wizyty u innych to koszt 80-130-150zł w zależności od lekarza (ich wykaz jest tu: http://www.narodziny.com.pl/index.php?page=dyrekcja-personel ) Co do pozostałych kwot to owszem, znieczulenie 500 i sala pojedyncza 500 zł. No i ten strój dla Tatusia oczywiście. Żadnych innych ukrytych kosztów nie ma, przynajmniej ja o takowych nie wiem :)
  16. Ja za to jestem jakaś nietypowa, bo nie odczuwam od samego początku żadnych dolegliwości ciążowych... Nie było wymiotów, może ze dwa razy jakieś nudności, a teraz, przy końcówce - zero skurczów, sztywnienia nóg, żadnej opuchlizny. Zasypiam wieczorem i śpię jak dziecko do rana, nawet nie mam ucisku na pęcherz i nie muszę w nocy wstawać do łazienki. Przytyłam dużo, bo 18 kg, ale jakoś nie odczuwam tego wcale, nie czuję się ociężała ani nic, na dobrą sprawę rozstępy też pojawiły się tylko w bardzo, bardzo znikomej ilości (na pupie, ledwo widoczne). Nie wiem czym to jest spowodowane... oczywiście jestem przeszczęśliwa z tego powodu, ale coś czuję, że jak przyjdzie do porodu, to z kolei się to odbije za całą ciążę :) pewnie wtedy właśnie mnie wymęczy... nitula - co do imienia, to u nas było wybrane momentalnie, ale i tak wychodzę z założenia, że jak się Mała urodzi i spojrzymy w te śliczne oczka, to będziemy wiedzieli na 100% :) więc nie stresuj się, bo jak ją zobaczysz, to będziesz wiedziała :)
  17. galvanize- a jesteś z katowic? bo jeśli nie, to zawsze możesz powiedzieć, że byłaś u kogoś znajomego w katowicach i przy okazji poszłaś do lekarza tu. chociaż powiem Ci szczerze, że jeśli jakiś lekarz ma się poczuć urażony, że chodzisz też do kogoś innego, to jest to co najmniej niepoważne i nieprofesjonalne. nie lepiej powiedzieć wprost o co chodzi? tzn że musisz odbębnić tych klika wizyt, bo chcesz tam rodzić? ja swojemu dotychczasowemu to powiedziałam, gdy przechodziłam pod opiekę dr Dyni, a i tak do niego musiałam jechać. coś tam kręcił nosem i mówił mi, że nie ma rejonizacji i mogę chodzić do którego lekarza chcę i potem rodzić gdzie mi się podoba i że jeśli chodzi o nfz, to to ich zobowiązuje do przyjęcia mnie. prawda czy nie, zawsze lepiej się ubezpieczyć :) a lekarzowi powiedzieć wprost o co chodzi, powinien być mile połechtany, że mimo wszystko chcesz kontynuować wizyty u niego... tak myślę :) pozdrawiam
  18. moja mała jest trochę mniejsza, ale myślę, że nie masz się co martwić. poza tym pamiętaj, że usg nie zawsze prawdę Ci powie :) czasami rozbieżności badań i stanu faktycznego bywają spore, o czym świadczą chociażby wpisy niektórych dziewczyn. ja też wolałabym urodzić 3 kg, a nie 4 - ale byleby malutka była zdrowa, to przecisnę i 5 jak będzie trzeba :D
  19. Justyna82, ja mam termin z usg na 6/7 listopada, z OM na połowę listopada, więc kto wie :)
  20. ja planuję ubrać małą w kombinezonik na wierzch, przede wszystkim dlatego, że i łapki będzie miała zasłonięte i główkę (kapturek). w zależności od pogody (termin mam za 3-4 tygodnie) albo ocieplany polarkiem albo bawełenką. tak mi się wydaje najsensowniej :)
  21. no ja się własnie cały czas zastanawiam jak te maluszki tam leżą. niby każą wziąć rożek, ale one cały czas będą w tych rożkach takie zawinięte? ani powierzgać nóżkami ani nic? co prawda rożek można rozłożyć jak kołderkę... sama nie wiem. ja mam spakowany rożek, a jak będzie trzeba, to zawsze mąż coś dowiezie :)
  22. Hej, ja tak jeszcze wrócę do tych wizyt lekarzy na Łubinowej, bo wczoraj rozmawiałam na ten temat z dr Dynią. Generalnie chodzi o to, żeby mieć tę minimum jedną wizytę, a lepiej dwie, ponieważ oni kierują na badania, na które każda chcąca u nich rodzić musi być skierowana. Nie mają na miejscu laboratorium ani patologii ciąży jak wiecie, więc muszą się ubezpieczyć z każdej możliwej strony, że ciąża jest prawidłowa i w razie czego badania są aktualne i przeprowadzone na wszystkie niezbędne rzeczy. I pomijam już kwestię krzepliwości krwi przy ewentualnym ZZO, ale te inne, typu wymazy z pochwy czy różne elementy krwi - z tego co wiem, nie wszędzie tego wymagają, mój lekarz, do którego chodziłam do tej pory, uznawał że jak jest ok to po co tyle badań, a u dr Dyni po dwóch wizytach zrobiłam więcej badań niż kiedykolwiek, wszystko profilaktycznie. Dlatego nie stresujcie się, że macie za mało wizyt, bo jeśli klinika ma umowę z NFZ to nie mogą was odesłać, chyba że jest faktycznie przepełnienie albo nie ma kompletu badań czy też pewności, że ciąża przebiega prawidłowo. Te wizyty chociaż na koniec są dla nich ubezpieczeniem, że w razie czego dadzą radę :) co prawda sama operuję tylko teorią, ale jak tylko mała pojawi się na wiecie, to mam nadzieję, że dołączę do grona zadowolonych pacjentek z Łubinowej i podzielę się wrażeniami :)
×