Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

betta1

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez betta1

  1. gałązka - nie wiem co prawda czy chodzi nam o ten sam ból, ale u mnie to było takie wrażenie, jakbyś uderzyła się spojeniem np w siodełko od roweru, tępy ból i wrażenie jakby ci ktoś na chama kości miednicy na boki rozsuwał. bolało momentami tak, że mniałam ochotę wbić zęby w ścianę, ale nie trwało to długo. okazało się, że to po prostu milimetrowe przesunięcia kości miednicy, która się już rozszerza i przygotowuje do porodu. ulgę minimalną przynosi leżenie z poduszką miedzy nogami, albo ułożenie się w pozycji jak "na pieska" - na kolanach, pupa maksymalnie wypięta. no i termofor na bolące miejsce. ale to są kości, więc dużo to nie pomaga. w każdym razie moja gin powiedziała mi, że różnego rodzaju bóle w tamtych okolicach od 7-8 miesiąca to niestety norma i uroda kobiet ciężarnych ;)
  2. a my wytańczone, wyszalane, wybujane... nagle wczoraj czułam się rewelacyjnie od rana, żadnych objawów skurczowych, bólowych itp, więc na weselu mogłam sobie naprawdę poszaleć z mężem :) pomyślałam, że co ma być, to będzie - no i wygląda na to, że małej Zuzi tak łatwo stamtąd nie wykurzymy! teraz już spokojnie czekamy kiedy to nastąpi, oby szybciej niż później i najlepiej z zaskoczenia, bo też zaczynam już mieć momenty stresu jak to będzie... ale najbardziej nie mogę doczekać się tej chwili, kiedy dadzą mi po raz pierwszy przytulić małą i poczuć ją na zewnątrz.. a potem pierwsze karmienie, pierwsze spanko przy mamusi.. dla takich chwil warto przecierpieć wszystko :)
  3. no a my dzisiaj się bawimy :) oby Zuzia pojadła, pobujała się i w przyszłym tygodniu raczyła dołączyć do naszego życia pozabrzuszkowego :D
  4. ja też niestety zaczynam mieć dość, chociaż do tej pory nie miałam absolutnie na co narzekać... za to zaczynam nadrabiać - skurcze, ból jak na okres i to silny (a zawsze miałam je bolesne), do tego dochodzą bóle z krzyża :/ wczoraj byłam nie do życia, obolała, popuchnięta, ale wygląda na to, że nic więcej z tego nie wynika. Chyba taka właśnie końcówka ciąży mnie czeka, co zrobić :) jutro ten graniczny dzień wesela mojej siostry, moja kondycja słabsza, ale co tam - a po weselu niech się dzieje co chce :)
  5. mawiola - to faktycznie masz prawdziwą kruszynkę :) Konefkaefka - nasza mała podobno waży 3kg, rozwarcie wciąż na 3 cm, szyjka skrócona. Pani dr powiedziała, że z takim rozwarciem muszę być, bo w każdej chwili mogę urodzić, ale też już jest w zasadzie bezpieczny okres. Ale powiem Ci, że nic a nic się nie zanosi - odczuwam codziennie skurcze, czasem coś kłuje z prawej strony, czasem z lewej, ostatnio coraz częściej też pojawiają się przy skurczach bóle od krzyża, ale wszystko jest takie... przepowiadające dopiero ;) już mi to spowszedniało w zasadzie. Ale nie powiem, żebym jakoś specjalnie się oszczędzała, więc gdyby mała miała się pojawić, to już by była :D tak jak pisałam, pewnie czeka do wesela, żeby mama mogła się trochę pobawić zanim zostanie więźniem pieluszek ;)
  6. mawiola - gratulacje, w końcu masz maleństwo przy sobie, a my kolejny opis porodu ;) jak duża dzidzia się urodziła?
  7. dziewczyny ja mam jeszcze pytanko :) jeśli chodzi o lewatywę, to czy trzeba mieć ze sobą sprzęt kupiony w aptece na tę okoliczność czy oni mają zapas? wiem, że w niektórych szpitalach wymagają tego, a tutaj nie ma na ten temat informacji, więc tak myślę, że oni dysponują tym - no ale wolę się upewnić :)
  8. dołączam się do głosów uspokajających - moja mama również miała trzy cesarki w znieczuleniu ogólym, wszystkie ponad 20 lat temu i cała nasza trójka jest zdrowa, dotleniona i jak należy :) moja koleżanka niedawno również miała cesarkę w ogólnym, bo nie mogła inaczej (ale nie wiem czemu) i wszystko było ok. Więc będzie dobrze :)
  9. a my dzisiaj od rana odczuwamy lekkie skurcze, takie pobolewanie jak na okres, więc pewnie tak już zostanie do samego porodu. obstawiam poniedziałek za tydzień, po weselu ;)
  10. eee... no nie wiem :) co jakiś czas czuję kłucie z prawej strony, czasem takie ogólne skurcze, ale to chyba jakieś takie akcje przygotowujące. Bo podobno jak się zacznie, to wiemy, że się zaczyna. A jak mamy wątpliwości, to znaczy, że jeszcze nie :) może po prostu wszystko tam sobie intensywniej ćwiczy, żeby zaraz po weselu dać czadu - dla mnie ok :D
  11. a ja się zaczynam czuć jakoś dziwnie, nie potrafię tego pisać... no i coraz częściej i dobitniej odczuwam te skurcze przepowiadające, nie wiem czy to cokolwiek znaczy. poza tym w zasadzie bez zmian, żadnych objawów wcześniejszego pojawienia się małej - ale coś tam się dzieje. to takie moje wewnętrzne przekonanie :)
  12. zaraz po porodzie dzidzia jest ubierana w ubranka szpitalne, potem już w nasze - taki jest podobno standard. a co do RMUA czy książeczki, to nie jest to wymagane, bo kobietę do porodu i tak trzeba przyjąć, zresztą jak sobie poszukacie przykładowych wyprawek do jakiegokolwiek szpitala (w miarę nowych, a nie sprzed iluś tam lat), to nigdzie nie ma wymogu takiego dokumentu. Ja bym jeszcze do tej listy i tego co pisałyście dodała łapki-niedrapki dla maleństwa. Poza tym to chyba wszystko :)
  13. Konefkaefka - ja też całą ciążę przeszłam bezproblemowo, a teraz już się to tak dłużyyyy... Ale do 30 wytrzymać trzeba, bo to wesele mojej siostry i kiedy jak kiedy, ale wtedy trzeba być :) muszę się pilnować, żeby nie wywołać w jakiś sposób porodu przez tydzień z hakiem jeszcze, chociaż póki co nie zanosi się na to. Mimo rozwarcia i skróconej szyjki czuję się świetnie, a jakieś codzienne obowiązki typu sprzątanie oraz przyjemności typu seks nie powodują niczego nadzwyczajnego... w sensie przyspieszenia porodu oczywiście :) a co do znieczulenia - ja się nastawiam na nie i to bardzo nie, ale jak to będzie w praktyce, to się okaże. Mam nadzieję, że urodzę tak szybko, że nawet nie pomyślę o znieczuleniu - oj, pobożne życzenia :D
  14. wiem, wiem :) już postanowiliśmy z mężem, że jak coś się zacznie dziać, to cichaczem, spokojnie wyjdziemy... wsiadamy do autka i prujemy na Łubinową (bo wesele jest 1,5 godziny drogi stamtąd). może nawet nikt nie zauważy:D
  15. my mamy w planach zabawę na weselu 30 października, a potem intensywne prace nad przekonywaniem małej, żeby już wyszła, bo czekamy z utęsknieniem... tym bardziej, że szyjka skrócona, a rozwarcie na 4 centymetry - może nasza Zuzinka właśnie czeka, żeby być gwiazdą imprezy :D
  16. coś dawno żadna świeża mamusia nie relacjonowała porodu na Łubinowej... jakiś przestój chyba :) a potem pewnie wszystkie razem się tam spotkamy i będziemy nadrabiać :D
  17. to o tym hotelu napisałam, bo widzę, że wiele osób tak to postrzega i potem krążą niestworzone historie :) a co do sal poporodowych, to jest ich kilka, są dwuosobowe, a sala przedporodowa to osobna bajka na szczęście :)
  18. Murzynek, to jest normalny szpital, a nie hotel, stąd wszystko jest tam zupełnie normalne (tzn poród i opieka w ramach NFZ, podobnie jak posiłki itp). Różnica jest jedynie taka, że standard jest wyższy niż w innych szpitalach (nie tylko wizualnie czy technicznie, ale też pod względem personelu). Za znieczulenie płacisz, bo im tego podobno refundacja nie obejmuje, ale też dostajesz je raczej bez problemu, w innym szpitalu różnie to bywa, np lekarz stwierdzi że nie potrzebujesz i koniec. A do lekarzy Łubinowych musisz iść ze dwa, trzy razy, bo oni wiedzą jakie badania musisz zrobić, by u nich rodzić - jest to związane m.in. z tym, że nie mają patologii ciąży i IO. I z tym wiąże się Twoje kolejne pytanie - jeśli urodzisz wcześniaka, masz zagrożoną ciążę, to Cię tam nie przyjmą - siłą rzeczy musisz wtedy być w szpitalu, który ma specjalistyczny sprzęt i w razie czego "podoła" problemowi. Dlatego też jeśli na Łubinową przyjdziesz "z ulicy", żaden z ich lekarzy nawet Cię nie widział, to mogą Cię wysłać do innego szpitala, bo nie wiedzą czy wszystko ok - to podobno. A jeśli mimo wszystko w trakcie porodu coś niedobrego się dzieje, wtedy maluszka przewożą np do szpitala w Ligocie i tam korzysta się ze specjalnego sprzętu (jest blisko). Prawda jest taka, że przy niektórych komplikacjach inne szpitale też są zmuszoe to robić, bo niestety specjalistyczne oprzyrządowanie nie jest standardem w polskich szpitalach i zawsze jest jeden przeznaczony do nagłych wypadków. Ale są też i takie sytuacje, kiedy Ligota nie wystarcza, wtedy o ile się nie mylę jest jakaś klinika w Zabrzu. Jest to rzadkie, ale bywa i może się wydarzyć wszędzie. Generalnie nie słyszałam jeszcze, żeby na Łubinowej stało się coś złego... Starają się zabezpieczyć wymogiem konsultacji z ich lekarzami, a w razie czegoś niedobrego szybka akcja - karetka i Ligota. Więc chyba nie ma co się stresować :)
  19. Murzynek2011 - jeśli dokładniej poczytasz, to zauważysz, że tylko dwóch lekarzy bierze za wizytę 200zł, a współpracujących z Łubinową jest znacznie więcej, wizyty u innych to koszt 80-130-150zł w zależności od lekarza (ich wykaz jest tu: http://www.narodziny.com.pl/index.php?page=dyrekcja-personel ) Co do pozostałych kwot to owszem, znieczulenie 500 i sala pojedyncza 500 zł. No i ten strój dla Tatusia oczywiście. Żadnych innych ukrytych kosztów nie ma, przynajmniej ja o takowych nie wiem :)
  20. Ja za to jestem jakaś nietypowa, bo nie odczuwam od samego początku żadnych dolegliwości ciążowych... Nie było wymiotów, może ze dwa razy jakieś nudności, a teraz, przy końcówce - zero skurczów, sztywnienia nóg, żadnej opuchlizny. Zasypiam wieczorem i śpię jak dziecko do rana, nawet nie mam ucisku na pęcherz i nie muszę w nocy wstawać do łazienki. Przytyłam dużo, bo 18 kg, ale jakoś nie odczuwam tego wcale, nie czuję się ociężała ani nic, na dobrą sprawę rozstępy też pojawiły się tylko w bardzo, bardzo znikomej ilości (na pupie, ledwo widoczne). Nie wiem czym to jest spowodowane... oczywiście jestem przeszczęśliwa z tego powodu, ale coś czuję, że jak przyjdzie do porodu, to z kolei się to odbije za całą ciążę :) pewnie wtedy właśnie mnie wymęczy... nitula - co do imienia, to u nas było wybrane momentalnie, ale i tak wychodzę z założenia, że jak się Mała urodzi i spojrzymy w te śliczne oczka, to będziemy wiedzieli na 100% :) więc nie stresuj się, bo jak ją zobaczysz, to będziesz wiedziała :)
  21. galvanize- a jesteś z katowic? bo jeśli nie, to zawsze możesz powiedzieć, że byłaś u kogoś znajomego w katowicach i przy okazji poszłaś do lekarza tu. chociaż powiem Ci szczerze, że jeśli jakiś lekarz ma się poczuć urażony, że chodzisz też do kogoś innego, to jest to co najmniej niepoważne i nieprofesjonalne. nie lepiej powiedzieć wprost o co chodzi? tzn że musisz odbębnić tych klika wizyt, bo chcesz tam rodzić? ja swojemu dotychczasowemu to powiedziałam, gdy przechodziłam pod opiekę dr Dyni, a i tak do niego musiałam jechać. coś tam kręcił nosem i mówił mi, że nie ma rejonizacji i mogę chodzić do którego lekarza chcę i potem rodzić gdzie mi się podoba i że jeśli chodzi o nfz, to to ich zobowiązuje do przyjęcia mnie. prawda czy nie, zawsze lepiej się ubezpieczyć :) a lekarzowi powiedzieć wprost o co chodzi, powinien być mile połechtany, że mimo wszystko chcesz kontynuować wizyty u niego... tak myślę :) pozdrawiam
  22. moja mała jest trochę mniejsza, ale myślę, że nie masz się co martwić. poza tym pamiętaj, że usg nie zawsze prawdę Ci powie :) czasami rozbieżności badań i stanu faktycznego bywają spore, o czym świadczą chociażby wpisy niektórych dziewczyn. ja też wolałabym urodzić 3 kg, a nie 4 - ale byleby malutka była zdrowa, to przecisnę i 5 jak będzie trzeba :D
×