Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

steal25

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez steal25

  1. A ja już przestałam się starać... Dlatego tylko zaglądam czasem do Was,ale siedzę cicho,nie odzywam się. I trzymam mega mocno kciuki za każdą z was z osobna :) A najgorsze jest to,że gdy przestałam zupełnie się starać,bo przechodziłam leczenie ginekologiczne i na razie raczej nie powinnam zajść w ciążę - boję się coraz bardziej że zaciążyłam... Niby @ powinna przyjść w czwartek,czyli jeszcze 2 dni. Ale od ponad tygodnia mam okropne zaparcia i wzdęcia. Boli mnie też podbrzusze,mam takie dość mocno napięte. Mam też mdłości,zawroty głowy,i czasem momentalnie napada mnie okropna senność. Nie wiem,może to hormony. A może ciąża. Zobaczymy za 2 dni...
  2. Preggers - nie sugeruj się tym. Kobiece ciało jest tak nieprzewidywalne,że szok. Ja obecnie na razie mogę zapomnieć o ciąży. Pomieszało się u mnie,oj pomieszało... Nie wiem czy w ogóle nie zrezygnuje z drugiego dziecka.
  3. Preggers były bardzo skąpe,takie brązowawe,jak by z domieszką MINIMALNĄ krwi. Jakieś 2-3 dni to trwało. Bez bóli brzucha,takie tylko "smyranie" w podbrzuszu.
  4. Pregges - zrób jednak ten test. Tak dla pewności. Jeśli jednak był by niestety negatywny (choć z całego serducha życzę Ci dwóch kresek!)-to skonsultuj się z lekarzem. Ja jak zaszłam w ciążę ze swoim małym,nie miałam kompletnie żadnych objawów. I miałam plamienia. Ale coś mi się nie podobało,i zrobiłam test. Wyszedł pozytywny. Dodam,że dokładnie 6 miesięcy wcześniej urodziłam córeczkę,w 21 tyg. ciąży,która już nie żyła - uznali to za "poronienie". Czyli sytuacja troszkę podobna...
  5. Witajcie kobietki :) Ale mnie tutaj dawno nie było... No więc tak. Nasze starania,już raczej nie można nazwać staraniami. Doszłam do wniosku,że co ma być,to będzie. Obecnie byłam w czwartek 08.12 u swojego Pana doktora. Był to 11 dzień cyklu. Macica piękna,pęcherzyków kilka,od 9 do 11 mm :D Kazał mi tak na spokojnie,bez stresu - co dwa dni - działać,i nie nastawiać się na miesiączkę tuż po świętach. Ale gdyby ewentualnie przyszła,to od razu po miesiączce,dostanę od niego coś (nie pamiętam co,wybaczcie..),co Nas wspomoże. Trzymajcie za mnie kciuki kochane... Mój starszy syn,ma już 6,5 roku prawie. W lipcu skończy 7. Chodzi do 1 klasy,jest cudny. Chce mieć rodzeństwo,ale i my chcemy mieć jeszcze jedno dziecko. Nie wiem dlaczego tak opornie to wszystko idzie... Nie,już się nie nastawiam tak jak kiedyś. Serio. Teraz co miesiąc nawet nie czekam-ani na miesiączkę,ani na jej brak. Mam regularne. Jak przychodzi to jest. Może wreszcie nie przyjdzie..? Był by miły prezent na sylwestra,i nowy rok ;)
  6. Halo - dziękuję za wsparcie... Będę walczyła dalej,jak lwica - bo bardzo chcę mieć drugie dziecko. NIE PODDAM SIĘ!!! Robiąc wszystkie badania niedawno,wyszło że wszystko jest w porządku. Progesteron też mi sprawdzał. On w tym momencie już sam "zbaraniał". Teraz tak jak wcześniej wspominałam,ma mi coś tam dać (nie pamiętam co,choć mówił). Czekam z niecierpliwością na wizytę u niego. Choć tak naprawdę,codziennie od soboty dzwoni do mnie,i wypytuje o samopoczucie psychiczne,ilość i "rodzaj" mojej @ , oraz czy nic mnie nie boli,nie widzę żadnych dodatkowych złych objawów. SUELEN - Natuś PRZECUDNY! ;D Jak ja bym chciała mieć też wreszcie taką iskierkę... Ciągle dookoła dowiaduję się ostatnio że któraś z koleżanek w ciąży. W moim sąsiedztwie już dwie,mój rocznik,całe życie razem w szkole,itd. A ja wciąż nie,bo ciągle coś... :(
  7. SUELEN - prośbę mam. Czy mogła byś mi przesłać na maila lub GG fotkę swojego Skarbka? Bo już tyle czasu,i nadal go nie widziałam. Odezwij się na gg 12803917
  8. No więc tak kobietki... Nie wytrzymałam,zrobiłam test w piątek wieczorem. Wyszły 2 kreseczki. Mój Pan kupił dwa. Rano postanowiłam zrobić drugi,jeszcze raz potwierdzić. Nie zdążyłam. Od sobotniego poranka krwawię... Jestem już umówiona z moim lekarzem. Czekają mnie badania,i kolejne leki - wspomagające zajście i utrzymanie. Nie powiem Wam konkretnie co,bo mimo że mi mówił,to zwyczajnie nie pamiętam. Mam tak zawaloną głowę myślami... Źle mi z tym wszystkim. Mam już dziecko. Syna,w lipcu skończył 6 lat. Ale ciągle pyta o brata lub siostrę... Mimo dużej różnicy,zdecydowałam się na drugie dziecko. Już rok,i nic... Albo coś,i krwawienie... Może nie jest mi dane? Mój mąż,nie jest biologicznym ojcem mojego syna. Ale wychowuje go od lat,i kocha jak swoje.(to mój panieński syn) On też chce mieć biologicznie jego dziecko ze mną. I wiem,że nie będzie wyróżniał. Ale boję się cholernie,że już nie będzie drugiego. A w ogóle,to strasznie głupia jestem...Może mamy konflikt? Nie pomyślałam o tym. Choć nie,nie powinno go być. Z tego co wiem,on ma Rh+ . Czyli tak jak ja - moja krew 0 Rh+ . Już sama nie wiem... Zobaczymy co mi lekarz i badania powiedzą. Teraz pozostało czekać. Choć tego czekania to jest już chyba zbyt wiele... :/
  9. Hej kobietki. Dziękuję za odpowiedź. Lekarza zmieniała nie będę.Ten którego mam,jest nie tylko wspaniałym lekarzem,ale i cudownym człowiekiem. Przykładowo. Gdy po rozmowie telefonicznej ze mną,zorientował się co się dzieje-kazał mi natychmiast przyjeżdżać na prywatną wizytę.Ale że wiedział że wtedy nie miałam pieniędzy,to od razu dodał,że on nie mówi że ja mam przyjechać i zapłacić,tylko że chce mnie jak najszybciej zbadać dokładnie,a żadnych pieniędzy mam w żadnym wypadku nie brać. Wtedy okazało się,że coś jest nie tak (już nie będę pisała co). Nawet recepty mi nie dał. Wręczył mi 2 leki,plus krem po leczeniu na wyrównanie ph,z własnej gabinetowej apteczki. Po czym odwiózł mnie do domu,bo miała boleści. Natomiast w trakcie leczenia sam dzwonił,i pytał co się dzieje. A gdy zapomniałam zadzwonić i zapytać o wyniki badań już po leczeniu,to on sam osobiście się do mnie pofatygował gdy wracał do domu z dyżuru nocnego,i dostałam opiernicz,że się nie interesuję ;D Nie zmienię go,za żadne skarby. To wspaniały człowiek,i bardzo dobry lekarz. HALO - w styczniu ciąża się nie utrzymała,ponieważ miałam rozpulchnienie macicy + zmiany endometriozalne. Obecnie jestem w pełni zdrowa. Wiem,bo w czerwcu byłam u niego przecież,i kazał od razu zacząć starać się o dzidzię. Więc staramy się... Plamień przed miesiączkami nie miałam nigdy. Zawsze jak już przyszło,to normalnie,jak to miesiączka. Rozmawiałam dziś z moim lekarzem. I zdecydowałam już,że co ma być to będzie,to i tak nieuniknione. Dlatego kazałam po drodze mojemu Panu kupić test,i go zrobię. Zastanawiam się tylko czy od razu? Czy dopiero rano? Chyba odczekam do rana... Jak będzie negatywny,to będę wiedziała że coś jest nie tak i muszę iść na wizytę. Jak będzie pozytywny,to po pierwsze będę prze prze prze szczęśliwa,a po drugie od razu mam dzwonić do mojego ginka,to przywiezie mi luteinę. On po rozmowie stwierdził,że jest dobrej myśli. Ale lepiej będzie jak zrobię test. Wtedy będzie wiedział co dalej. Trzymajcie mocno kciuki!!!
  10. Witajcie Kochane... A ja znowu mam problem. Byłam przez pełne 3 miesiące po raz kolejny na dianie. Moja ostatnia wizyta u mojego lekarza,to 30.06. (czwartek). We wtorek lub czwartek (5-7.07) już miałam miesiączkę. Nie pamiętam dokładnie,zapomniałam zapisać. Wychodzi na to,że obecnie jest albo 30 albo 32 dzień cyklu,a miałam zawsze cykle 27-28 dni. Pomiędzy 25 a 30 lipca strasznie bolał mnie brzuch. Jak w trakcie owulacji. Nie mogłam wchodzić po schodach,dosłownie! Nie mogłam też się tulić,bo zwyczajnie nie wytrzymywałam bólu. Obecnie-powinnam mieć już miesiączkę,tak wynika z moich wyliczeń. Natomiast ja jej nie mam. Nie mam też tak jak zawsze przed nią-ani bólu głowy,ani brzucha,czy też piersi. Nie mam również brzucha jak balon,co zawsze miałam przed miesiączką,ani apetytu że pożerałam wszystko. Wszystkie wymienione objawy,zaczynały mi się zawsze około tygodnia przed @ , i trwały aż do jej 3 dnia. Teraz nie mam NIC!!! Natomiast chce mi się ciągle spać. Od 3 dni odlatuję od razu gdy tylko poczuję poduszkę. I nie ważne która jest godzina. Np wczoraj "padłam" coś po 20tej,i wstałam dziś rano. Jedynie raz w nocy wstałam do toalety-choć wcześniej po nocach nie wstawałam do łazienki. A jeszcze kilka dni temu potrafiłam siedzieć do 5 rano przed komputerem,bo nie mogłam spać. No i mam delikatne zawroty głowy. Ach,i taki biały gęsty śluz. Nic poza tym. Żadnych bóli,żadnych mdłości. Nic na miesiączkę,i nic na ciążę. Nie wiem co jest. A boję się zrobić test,bo w styczniu zrobiłam,to mi wyszła blada druga kreseczka. Zrobiłam jeszcze 3 i na każdym to samo. Po czym zaczęłam krwawić 2 dni po ostatnim teście... Nie wiem co robić. Ani też co myśleć. Nie mam pojęcia. A co Wy myślicie? Mój lekarz powiedział mi tego 30 czerwca,że możemy teraz pracować,i powinno nam się udać,najpóźniej do września. Najlepsze jest w tym wszystkim to,że ja już chyba straciłam nadzieję. I nie myślę tak jak kiedyś. A tu znowu zagadka jakaś,i nie wiem co się dzieje. Kurcze,ja 2 dni temu dopiero zorientowałam się że coś jest nie tak...
  11. Witaj SUELEN :) U mnie dzidzi na razie nie będzie... Tzn ciąża była,tak jak podejrzewałam w styczniu. Niestety,nie utrzymała się... Obecnie jestem w trakcie leczenia,już 4 miesiąc,i jeszcze jakieś 3 przede mną. Na początku marca okazało się że mam rozpulchnienie macicy,oraz zmiany endometriozalne. Na szczęście badania już są ok. Ale jeszcze nie mogę sobie na ciążę pozwolić. Mam jeszcze 3 miesiące na hormonach przed sobą. Mam jedynie nadzieję,że po tym czasie,wreszcie będę mogła spokojnie postarać się o dzidziusia... Bo mój łobuz w lipcu już 6 lat kończy,od września do pierwszej klasy idzie,i coraz częściej dopytuje o rodzeństwo... :D
  12. Suelen... G R T U L A C J E ! ! ! I wielki buziak dla maleństwa! :* :* :*
  13. A ja tam już nie czekam. Jakoś tak mi schodzi... Nie wiem nawet kiedy będzie @. Do tej pory miałam cykl 28 d.,dwa miesiące temu nagle 34 d.,a w ostatnim 36. Coś się pomieszało. Więc nawet nie liczę kiedy płodne. Podchodzę z dystansem,i zobaczymy czy @ się pojawi. Jak nie,to będę mega szczęśliwa. Jak się zjawi,to następny miesiąc też jest przecież ;P Bardzo bym chciała... Ale od "chcieć" a "być" - jest niestety czasami daleka droga.
  14. Ach! Zapomniałam się pochwalić! 02.02.2011r. o godz.22.00 moja przyjaciółka urodziła śliczną córeczkę Amelkę! Waga 3160 i 53 cm. Jaka ona słodka,to jejku... :D Pierwsza w szpitalu u niej byłam! I zdjęcia oczywiście MAM ! :D hehe... :)
  15. Cześć kobietki... Przyszłam się do Was wyżalić.... U mnie nie ciekawie. I nie chodzi mi o mnie. Starania nadal niby są. Piszę niby,bo jakoś ostatnio zapomniałam o nich...Choć nadal przytulanie praktycznie codziennie,no ale u nas to raczej standard :p Problem mam z synem. Ma 5,5 roku (w lipcu 6). Właśnie przechodzi pierwsze w swoim życiu zapalenie płuc :( Strasznie mi z tym źle,bo nie zareagowałam wcześniej. Ale nie miał kaszlu,nie miał nic! Prócz temperatury męczącej go rano i wieczorem po 38.5 - 38.9 stopni,cały dzień stan podgorączkowy utrzymujący się w granicach 37.2 - 37.4. Czekałyśmy z jego p.dr.(stały kontakt tel.z nią mam,cudowna kobieta!) czy nie minie po trzech dniach,bo tak już bywało.Wiosną ub.r. zdiagnozowano u niego alergię,od tamtej pory czasami atakują go węzły chłonne,i temperatura się pojawia,ale na to już mamy sprawdzony sposób. Jednak po 3 dniach nie minęło... Byłam z nim dziś (środa) u niej,i byłyśmy w totalnym szoku,a ona nawet bardziej była zaskoczona-gdy okazało się po badaniu że to zapalenie płuc! Zero objawów,prócz tej gorączki... :( A zapalenie płuc było tego dnia "dobiciem gwoździa". O 12.15 czyli zaledwie godzinę przed p.dr. mieliśmy wizytę u okulisty,bo od jakiegoś czasu zaczął mi na oczy narzekać. I co?? Diagnoza- wrodzony Astygmatyzm! I pogorszenie widzenia. Czyli dysfunkcja stała + okulary. Tylko jak ja mam tego młodzieńca do okularów przekonać?!? Tragedia... Niby mówi że będzie nosił,bo jego kolega Adaś nosi,ale czy ja wiem... Nie wierzę mu za bardzo. Ostatnio przeszedł badania w poradni psychologiczno-pedagogicznej (wymagane przed pójściem do szkoły). I diagnoza była dla mnie niesamowicie zabawna. Mianowicie? Okazało się że jest "inteligentnym manipulantem". Jako jedyny w klasie (14 dzieci) potrafił tak sobie zmanipulować swoją wychowawczynię,że teraz gra sobie z nią w taką grę pod tytułem - jak będę chciał,to i tak zrobisz to,co ja chcę. Najgorsze jest to,że ona faktycznie robi jak on chce... Teraz psycholog pracuje z nauczycielką hahaha! Istny cyrk po prostu...
  16. SUELEN - u mnie w poprzednim cyklu porażka. Ale...intensywne starania w trakcie ;p Z tym że teraz już mam podejście że "co ma być,to będzie"... A jak u Ciebie zdrówko?
  17. Monia23 - A co ma do tego wszystkiego to ile tutaj jestem ja,a ile Ty?!? Bo kompletnie NIE ROZUMIEM. Czy znaczy to,że skoro jesteś tu już 3 lata,to wiesz wszystko najlepiej,i tylko z Twoim zdaniem trzeba się liczyć?!? I czy to tylko Ty masz prawo do własnego zdania?? Opisałam tutaj WŁASNE DOŚWIADCZENIA. Nie muszę być pod tym kontem wykształcona. Nie dałam również na przykład tylko TWOJEJ rodziny,a NASZE - wszystkich dziewczyn na forum. Jeżeli sądzisz,że nasze babcie,mamy i my przez dawne sposoby karmienia itp sądzisz,powinnyśmy cofnąć się do epoki kamienia łupanego,to wybacz,ale wydaje mi się że przez takie właśnie podejście Ty już w epoce tej jesteś... Zdobycze cywilizacji są ok,ale nie doprowadziły do tego,że żyje nam się lepiej,bo zdrowiej. Nie mamy żadnych chorób itp. Mało tego,nie wiem czy jesteś tego świadoma,ale większość naszych dzieci,już rodzą się z obciążeniami. I nie możemy zrobić z tym NIC. Myślę że mleko krowie,do chorób CYWILIZACYJNYCH - to przysłowiowy "pikuś". I tutaj ciekawy LINK http://www.choroby-cywilizacyjne-xxi-w.e-zdrowie.biz.pl/ Wykształcenie itp ni jak się mają do WŁASNEGO DOŚWIADCZENIA. Tak samo jak Ty wypowiadasz się w tym temacie pod kontem swojego wykształcenia i pracy, tak ja wypowiadam się pod kontem tego,że mój syn ma już prawie 6 lat,i jakoś nic mu się nie stało przez to nieszczęsne krowie mleko... Ja przynajmniej wiem,że trzeba je przegotować. Dawniej pili prosto z cycka,i żyją do dziś dnia... Ale dobra,nie będę już się wpychała tam,gdzie mnie nie chcą. Nie toleruję tego typu wyróżniania. Trzeba było pisać wprost "EJ,TO NASZ TOPIK,JESTEM TU JUŻ TAK DŁUGO,I TO JA MAM PRAWO DO OBIEKTYWNEJ WYPOWIEDZI A TY SIĘ TU NIE WCISKAJ,BO NIKT CIĘ O ZDANIE NIE PROSI-NIE JESTEŚ JEDNĄ Z NAS." Tylko nie pisz że przesadzam. Zaznaczyłaś swoją niby "wyższość" nade mną,i większymi prawami niż moje-od razu na początku swojej wypowiedzi.A skoro jesteś tak dobrze wykształcona,to wybacz,ale naprawdę-nie przystoi... Bo skąd możesz wiedzieć kim ja jestem,i jakie jest moje wykształcenie... Tak,trzymajcie się dziewczęta. Pozdrawiam Was ciepło,i znikam. Idę swój topik zakładać.A stąd znikam,skoro nowi,SZCZERZY wadzą. Więcej tu nie wejdę.Dla kilku osób zostawiam jedynie email - steal25@buziaczek.pl HANNA22 :) Zdrówka dla Was,naprawdę OGROM zdrówka,i tyle samo rozsądku oraz przymykania oczu na niektóre sprawy ;D PA!
  18. MONIA23 - nie mówię że nie masz racji,ani też że ją masz. Śmiem natomiast twierdzić,iż Twoja postawa że dawanie małym dzieciom krowiego mleka jest posunięciem "niepoważnym" - dla mnie jest właśnie niepoważna. Ile ludzi,tyle opinii. Ile dzieci,tyle reakcji. Ale bez przesady! Jak bym uwierzyła we wszystko co mi powiedziała szanowna Pani doktor (specjalistka?) dzień po narodzinach mojego syna,to bym pewnie ja sama zrobiła z własnego dziecka kalekę...I to dosłownie.Pamiętam jak by to było wczoraj,jak uciekałam na własne żądanie z synem ze szpitala,i pędziłam prywatnie na badania tego samego dnia. Okazało się,że jest zdrów jak rybka. A ona od chwili narodzin trzymała mnie z nim na izolatce,i podawała antybiotyk-kuła wenflonami rączki,główkę... Dlaczego?? Nie podobało jej się że...nie płakał. Tuż po narodzinach zapłakał jak dostał klapsa i przestał. Był po prostu bardzo spokojnym dzieckiem...Ale teraz nadrabia ;D Potem jakieś białko czy coś mu znalazła. Dupę nie białko...Konsultowałam wyniki szpitalne i poszpitalne z dwoma niezależnymi lekarzami,i nic tam nie było...Okazało się natomiast,że lek który miał podawany,mógł mu dosyć poważnie zaszkodzić,zamiast pomóc. Krowie mleko,produkty mleczne- były,są i będą potrzebne i zdrowe! Jeśli dziecko nie ma nietolerancji,to dlaczego ma go nie pić?!? Popatrzcie na to z innej strony. Na czym wychowaliśmy się MY, Nasze mamy,babcie?!? Ja,z tego co wiem,tylko na samym początku piłam mleko tzw "niebieskie",i potem od 4-go miesiąca życia już krowie-tak jak mój syn. Ba...Mój syn w 6 miesiącu życia jadł już truskawki... Pod okiem lekarza,ale jednak. Jadł również bardzo szybko wszystkie zupki,ziemniaczki,mięsko,itd itp...NIE ze słoików,tylko sama mu gotowałam.Desery w słoikach jadł. Tak,wiem,jestem okrutna... Może i tak,ale ja bardziej słuchałam mojej mamy i babci,niż specjalistów piszących wszelkie nie rzadko wręcz chore artykuły. I nabijają tak tym młodym matkom głupoty do głowy... Wracając do tego czym my,mamy,i babcie-byłyśmy karmione. Jaką mamy odporność?Jaki procent nas jest alergikami np pokarmowymi? A nasze babcie? Czemu o tym specjaliści tak szeroko się nie wypowiadają?!? Bo zapewne obaliło by to wiele ich teorii... Czasami zaglądam do prasy dla przyszłych i świeżo upieczonych mam. I wierzcie mi kobietki,że czasami jestem wręcz PRZERAŻONA co tam za pierdoły piszą...Nie mówię że ze wszystkim nie mają racji. Ale pamiętajmy,że każdy jest tylko człowiekiem,i zawsze może się zwyczajnie pomylić. Również wybitny specjalista. Odnośnie mojego syna. Od narodzin do dnia dzisiejszego (21.07 skończy 6 lat) chorował mi zaledwie kilka razy,antybiotyk przez całe swoje życie brał 3 razy(nie liczę nieszczęsnego szpitalnego...). Do chorób nie zaliczam katarku,czy jakiegoś kaszelku-zaczyna się kaszel to pije mi syrop z czosnku i cebuli,a na katar mam krople,a potem maść majerankową... Nigdy z kaszlem czy katarem nie biegłam do lekarza... Kacper je i pije wszystko. Nie wybrzydzał do tej pory,ale ostatnio zaczyna coraz bardziej. Z tym że to to akurat przychodzi z wiekiem :) Jest troszkę za malutki i za szczuplutki jak na swój wiek według wyznaczników. Ale jest ZDROWY. Bo rośnie,z tym że w swoim tempie. Cóż się dziwić-ja jestem malutka i szczuplutka (163cm,48kg). Widocznie poszedł z tym do mnie a nie do taty(193cm,115kg-kulturysta). Mam nadzieję jednak że nie do końca,i kiedyś mu się to zmieni... :) Pamiętajcie kobietki,nie bójcie się próbować. Powolutku,małymi kroczkami. Wszystkiego po kolei. Jeśli z dzieciaczkami jest wszystko OK,nie mają jakichś wykrytych,udokumentowanych chorób,to PRÓBUJCIE! Nic złego na pewno się nie stanie. A może pomóc w przyszłości.
  19. I jeszcze coś... Dzwoniłam do mojego ginka jak mnie tak ten mój brzuch bolał,i przedstawiłam mu całą sytuację,to nie kazał m i już Vegantalginu brać,tylko No-spe. O teście nic nie mówił,kazał czekać... Nadal też nie piję tej cholernej kawy,co jest dla mnie nieprawdopodobne. Już nawet 3w1 nie piję,tylko robię połowę szklanki słabej rozpuszczalnej,i do pełna dolewam gorącego mleka. Jestem niskociśnieniowcem,jeszcze niedawno piłam po 3,4 a nawet czasem 5 kaw dziennie... A teraz jakoś mi się ciśnienie wyrównało. Powiem Wam najszczerzej jak potrafię - nie chciałam drugiego dziecka,jeszcze nie teraz,jeżeli w ogóle... To był impuls,szybka decyzja,i odwróciło mi się o 100% - chcę i to BARDZO. Ale to jest pierwszy cykl naszego starania,więc cudów się nie spodziewałam od początku i się nadal nie spodziewam. Z tym że dlaczego akurat teraz zatrzymała mi się miesiączka,i męczy mnie to wszystko czego wcześniej nie było? Nawet piersi na @ mnie nie bolały nigdy... Jeszcze jeden szczegół. Mało przyjemny,ale dla mnie dość istotny. Od kilku dni nie wiem czemu,mam jakieś wzdęcia,i teraz jeszcze zaparcia. Natomiast na @ miałam zawsze ale to ZAWSZE zupełnie odwrotnie... Takie cuda mi się z żołądkiem działy że bałam się z domu wychodzić 3-4 dni przed @ ... Jeżeli jest to zwyczajny kaprys mojego organizmu,jakiegoś psikusa moje ciało mi robi- to jest to mega zły moment... Jestem coraz bardziej poirytowana. Mogę w czwartek iść do mojego ginka. Ale i tak jest za wcześnie na rozpoznanie ginekologiczne. Beta odpada-nie chcę nawet myśleć o pobieraniu krwi... Wiem,wiem-badania w ciąży itp... Ale to już jakoś przetrwam,bo będę musiała. Jak mam dostać @ to niech już będzie! A nie takie czekanie... Kolejny cykl = kolejna szansa! A tu taka beznadziejna sytuacja u mnie że paranoja... :( :( :(
  20. Hanno - Ja robiłam test kilka dni temu,i był negatywny,po czym po dłużej niż 5 minutach pojawiła się druga kreska... W którą nie wierzę,bo to przecież reakcje chemiczne jeszcze zachodzą. Do tej pory miałam cykle 28 dniowe. Jak miało by być tak faktycznie,to miesiączkę powinnam dostać 15.01. Ale coś mi nie pasowało. Sprawdziłam dokładnie,i zorientowałam się że poprzedni cykl miałam 35 dniowy... No dobra,jeśli tak,to @ powinna być wczoraj. Miesiączki nie ma,objawów nie ma,nic nie ma. Rano dzisiaj było mi nie dobrze. NA PEWNO i to na 1000% owulację miałam 30.12. - bo akurat w tym dniu byłam u swojego lekarza. Brzuch bardzo bolał mnie w dniach między 07.01 a 11.01. Myślałam że to na @... Miałam bardzo wrażliwe sutki,i biały,gęsty śluz. Obecnie sutki już tak nie. Ale coraz bardziej pobolewają mnie piersi,zwłaszcza lewa. Brzuch nie boli. Bardzo słabe,czyste takie tak jak by upławy mam już od kilku dobrych dni i nie giną. Senność była ogromna,potem zniknęła,i chyba znowu wraca. Ja już nie wiem. Nerwy mam straszne na to wszystko. Aha! Właśnie! Humorzasta się okropnie zrobiłam. Najczęściej jestem rozdrażniona. Po czym przychodzi mi euforia,w mgnieniu oka potrafiąca się zamienić w morze łez. Ja zeświruję... Malwina - ja mieszkam na wsi. Mleczko kupujemy już kilkanaście lat (mama zaczęła) od ciągle tych samych ludzi. Jest pyszne,zdrowe (oddają do mleczarni więc i badane). Tak więc oporów nie miałam żadnych :)
  21. HANNA22 - a ja z własnego doświadczenia z pełną odpowiedzialnością - POLECAM CI podawanie już krowiego mleka... Mój Kacper skończył 4 miesiące,i zaczęłam mu je podawać. Oczywiście na początku rozcieńczone,stopniowo coraz więcej mleka. Potem pił mi całą 250ml butlę bez odpoczynków,oczywiście zagęszczonego manną lub budyniem-i czasami bywało mu za mało. W chwili obecnej ma 5,5 roku,chodzi do klasy "0", jest zdrowy,wesoły,i nicpoń coraz większy. Straszny niejadek się zrobił teraz.Ale to chyba taki wiek... I nawet tran mi pije! Sam się upomina,jak ja ewentualnie zapomnę ;) Powiedzcie mi...czy test może się pomylić?? Bo zaczynam świrować :(
  22. SUELEN - ja na drugie dziecko decydowałam się jakieś...4 lata? Mój Kacper 21.07. skończy już 6 lat... Tak naprawdę,nie mogę chyba jeszcze nazwać tego "staraniami",bo to nasza pierwsza próba. Moja decyzja była ogromnym impulsem. Akurat miałam wizytę u mojego lekarza,bo jakiś czas temu odstawiłam diane35 po prawie 2 latach przyjmowania bez żadnych przerw na @. W dniu wizyty podczas usg dopochwowego,okazało się że mam owulację (a raczej potwierdziły się przypuszczenia mojego lekarza). W samym lewym jajniku miałam 3 potworki po 13-16 mm każdy,ochoczo czekające na zapłodnienie...W prawym natomiast 2,tak samo duże. Dowiedziałam się,że jak zdecydowała bym się na dziecko,to w chwili obecnej nawet bliźniaki mogły by wyjść haha :D Po wyjściu z gabinetu,a w sumie w drodze do domu-zdecydowałam że możemy spróbować,co ma być to będzie.A jeszcze przed badaniem czekając na poczekalni z tym moim,poinformowałam go,że nie wiem czy będziemy mieć kiedykolwiek drugie dziecko.Bo ciążę (mimo że od początku do końca zagrożona i na podtrzymaniu) ,nawet sam poród wspominam niesamowicie dobrze. Ale z ogromnym przerażeniem wspominam bóle...Strasznie się ich boję :( Gdy zaszłam z Kacprem,to było dla mnie ogromne zaskoczenie. Kilka dni po spodziewanej @ uświadomiłam sobie że jej nie mam,poszłam po test,zrobiłam-i od razu wyszły 2 grube krechy. Do dziś pamiętam jak strasznie zaczęłam płakać... Najgorsze było to,że nie ze szczęścia że będzie dziecko,tylko ze strachu. Nie zrozumcie mnie źle-dokładnie pół roku wcześniej (08.06.2004r.) urodziłam córeczkę w 21 tyg.ciąży (pamiętam że test zrobiłam w Dzień Kobiet i był pozytywny...). Nie żyła już we mnie prawie od tygodnia,i ratowali mnie-zakażenie krwi... Zawinił lekarz. Śmiało mogę powiedzieć że zabił mi dziecko,i o mało tego samego nie zrobił ze mną. Dlatego z Kaszpirowskim od pierwszych tygodni moja ciąża była ciążą wysokiego ryzyka. Na podtrzymaniu do końca-od 20.07. wieczorem zaprzestałam przyjmowania leków,a 21.07. o godz.16.05 mały już leżał mi na brzuszku...:) Ciąża nie minęła bez atrakcji. DOKŁADNIE rok po urodzeniu córeczki (też w czerwcu,konkretnie 07.) trafiłam do tego samego szpitala na OCP z Kacprem w ciąży. Po trzech dniach uciekłam od nich na własne żądanie. Dostałam do domu od nich leki. Wykupiłam,ale przed wzięciem przeczytałam ulotkę tego nowego (globulek) którego wcześniej moja lekarka mi nie dawała. A tam jak byk..."ZAKAZ PRZYJMOWANIA PRZEZ CIĘŻARNE-LEK MOŻE WYWOŁAĆ PRZEDWCZESNY PORÓD LUB PORONIENIE". Aż mi się słabo zrobiło... No ale dobra,strasznie się rozpisałam,i to nie na temat kompletnie :) Mojej @ do tej pory nie ma,choć tak jak pisałam wcześniej-czekam już tylko na nią. Kupiłam jednak jeszcze dzisiaj jakiś KINDERtest. Jak rano wstanę,i zołzy nadal nie będzie-to go zrobię. Jak znowu będzie negatyw,to idę w czwartek do mojego lekarza. Nie spodziewam się cudów,że od razu za pierwszym razem zaskoczyłam. Ale denerwuje mnie to czekanie na @. Akurat w tym miesiącu musi się coś dziać?? Miesiączka mi się nigdy nie opóźniała,chyba że zaskoczyłam. Ale mam nerwki... :/
×