Zegarek bez wskazówek
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Zegarek bez wskazówek
-
Hej Kobity widzę że jesteście w walce zakupowo dentystycznej...tak trzymać, bo widzę że pozytywne nastawienie jest z Wami! Ja niestety też mam końcówkę tygodnia trochę spieprzoną z medycznego punktu widzenia...na razie to jedna wielka niewiadoma - trzeba czekać i nie panikować. Może w poniedziałek będę wiedziała coś więcej..a raczej NA PEWNO będę wiedziała coś więcej niż teraz. więc póki co wypoczywam w domu i myślę optymistycznie :) Co mi pozostało? I tak stwierdziłam że jestem gotowa na wszystko, bo przecież nie mam innego wyjścia i nie mogę udawać że nic się nie stało, albo siąść płakać i mówiąc a 2 tygodnie temu jeszacze wszystko było piękne i świat taki cudny :) dalej jest cudny...tyle że muszę złapać kolejny ciężar na klatę ;-) Trzymajcie kciuki... dzisiaj będę tutaj do was zaglądać, bo siedzę w domu..... Kobitko u mnie też strasznie wiało, wczoraj to praktycznie jakby miał być koniec świata, takiej wichury jeszcze nie przeżyłam!
-
NO :) dzielna dziewczynka
-
jestem szczęśliwa że jestem Europejką. Gdzieś czytałam że warto każdego dnia być za coś wdzięcznym, to dzisiaj jestem za to wdzięczna :D
-
oglądam program o kobietach w Afganistanie...no comments słuchajcie..... gorsze traktowanie ich niż zwierząt
-
bo każdy dzień to początek jakiejś drogi... :) serio serio..
-
hehehe.... możesz się wspomóc naszymi głosami, ale ciągle nie zapominaj o sobie!
-
tak Kobito..i znowu mądrze gadasz :)
-
ach jest coś takiego jak intuicja i wyczucie głupoty w bezsensownym działaniu :) zawsze trzeba próbować, do pewnych granic...wyczujesz to Kobito. To tak samo jak baran skończył związek, pozwoliłaś mu sobie iść..być może inna baba na Twoim miejscu by bałagała o powrót, walczyła..i to byłaby już głupia walka
-
:) oczywiście z naszym pewnym stopniem decyzyjności, Kobity. Nie bądźmy łupinkami orzechów puszczonymi na strumyk.....
-
zresztą jak zobaczysz ten wielki zakręt i poczujesz coś dobrego za nim, nie odmówisz sobie by w niego skręcić...zobaczysz :)
-
Kobitko los na pewno skręci w ZUPEŁNIE INNĄ I NOWĄ ścieżkę. Jeśli tylko nie zamkniesz się na to nowe... Nie wiadomo czy za tydzień czy za 5 lat. Ale w międzyczasie, nim wpadniesz w ten porządny i ostry zakręt, zdarzy się wiele fajnych wiraży....też będzie ładnie ;)
-
ach....wiesz co, ja mam gdzieś taką radosć, która nie może być radością. Gdy musiałabym udawać że nie jestem aż tak bardzo szczęśliwa, co to za szczęście? Gdybym musiała je ukrywać Niech się wali coś takiego, bo to coś szczęściem by nie było! Dzisiaj rano usłyszałam, że ktoś jest ze mną szczęśliwy....tak po prostu....i mogę to usłyszeć i mogę to samo powiezdieć. Kiedy chcę i ile razy chcę. I tak ma być AMEN :)
-
no i dobrze że się cieszysz Tasko...myślisz że jakbyś się nie cieszyła tylko siedziała skulona pod tym naszym mostem, to by się nie zawalił? Nie sądzę :)
-
wiesz Kobitko, w ogóle lepiej nie mieć świadomości "posiadania" własnie. Ale bardziej "doświadczania".... :)
-
Tak. Przyzwyczajenie nie jest dobre. Zamień je na szanowanie tego co jest teraz. I chłonięcie tej chwili gdy tego czegos możemy doświadczać :) Gdy to coś się skończy - nadal będziesz żyła. I Twoje życie nadal będzie tak samo cenne.
-
tak - olewamy przyszłość danej sprawy, w sensie "nie boimy się o jej niepowodzenie", ale te myśli zastępujemy "cieszeniem się że jest to coś dobrego obecnie"
-
szczęśliwie życie ta zaakceptowanie czarnych dni...niestety,....czyli po raz kolejny nasza kochana świadomość. Że dzisiaj wali się most, który często stał sobie na 10 solidnychi filarach i nagle trrraaach, ktoś go wysadza.....potem budujesz sobie drewnianą kładeczkę, lichą, skrzypiącą i nie jest powiedziane że na niej nie przejdziesz na drugą stronę, ale jednak czekasz na zawalenie. Ale idziesz.... Od początku trzeba wiedzieć że ten betonowy most może okazać się znacznie słabszy od drewnianej kladki.
-
Hej Czytaczki! Dobry wieczór! I tak oto kolejny dzień chyli się ku końcowiiii amen (to tak przy niedzieli). Dzisiaj rano posprzątalam w końcu i gdy weszłam do domu teraz, to tak ladnie i tak miło mi się zrobiło, że do takiego domu wracam ;) Bo do rana to w drzwiach wpadałam na plecak, co to tydzień temu powróciłam z wypadu...straszne strrrraaaasszne..ale zmieniam sie, dojrzewam :) Ja tez tak kiedyś drżalam nad dobrą passą, że się skończy, że pryśnie jak bańka, teraz już tak nie mam, bo jestem gotowa na wiele i wiem że musi być zły czas i dobry i tak czy siak trzeba to przeżyć. Jedyna rzecz która mnie rozklada na łopatki gdy widzę cierpiące dzieci - gdy je ktoś krzywdzi albo gdy są chore poważnie, to ja tego jedynego nie rozumiem - dlaczego te dzieci mają cierpieć, co to za próba której są poddane, o co chodzi...jak ktoś mówi że cierpienie uszlachetnai, albo to ofiara Bogu, to ja pytam o co chodzi i czy w to wierzy..... e, miało być pozytywnei, a o cierpieniach mowię...ale tak chcialam zaznaczyć że aż taka siłaczka nie jestem.....i pewnych rzeczy się boję
-
Kobitko idę w poduchy poczytać :) buźka!
-
worms
-
ach taka stara gra...worm się nazywa..robaki się strzelają, ale są śmieszne hehehe
-
a ja gram w robaki
-
i zrób nimi dużo hałasu, jak polska husaria
-
produkowac dobre..nawet jeśli dziecinne...naiwne....ulotne..niech ich będzie dużo po prostu!
-
nie zabijaj...one będą i tak.pokaż ze jesteś silniejsza od nich