witajcie Mamusie,
my z mężem weekend spędziliśmy na malowaniu i woskowaniu komody i łóżeczka. wózek kupiliśmy peregro pliko p3 - wózek, gondola i fotelik do samochodu. pranie będę robić jak skręcimy pomalowaną i nawoskowaną komodę po wyschnięciu :)
we wtorek mam wizytę u gin, zapytam też o moją szyjkę :) napiszę wtedy, co i jak. ale, że zakażenie mam dalej to dla mnie oczywiste :(
poza tym czuję się już bardzo ociężała, coraz gorzej zrobić mi cokolwiek, do pracy chodzę niechętnie, tam się męczę, wracam do domu w tempie żółwim. ale jeszcze miesiąc i idę na l4. powoli mam dosyć. co jakiś czas, jak mi nogę złapie rwa, to mam ochotę wyć. mam również dni, kiedy jestem nerwowa, ale interpretuję to tym, ze noszę w brzuszku chłopca i dlatego mam więcej testosteronu ;) ;)
rozmyślam o porodzie, będzie ze mną mąż. nad imieniem wciąż się zastanawiamy.
kupiłam 50 pieluch tetrowych, chciałam się też Was o pieluchy wielorazowe typu kieszonka, czy któraś z Was miała takie i może coś o nich powiedzieć, doradzić lub odradzić? zastanawiam się nad kupnem kilku sztuk.
na krwinki czerwone polecam chlebek świętojański w smaku i wyglądzie przypominający kakao, może Wam pomoże. można kupić w sklepach ze zdrową żywnością.
czy któraś z Was wybiera się na ostatnie usg prenatalne, które robi się po 30-tym tygodniu? a czy ćwiczycie mięśnie Kegla? macie zamiar robić sobie masaż krocza, które rozciągnie je przed porodem? czy któraś z Was, która już urodziła stosowała te metody, czy to coś dało? staram się ćwiczyć te mięśnie, ale muszę się Wam przyznać, że mnie to bardzo pobudza i potem tylko bym molestowała męża, a często ćwiczę w pracy, jak wracam po pracy i ciężko znaleźć ujście tych emocji dla pobudzonego ciałka :) ;) krocze ponoć się ma masować od 34 tygodnia, ale ciężko mi wyobrazić sobie tą technikę.
trzymajcie się kochane, dobrej, przespanej nocy.