Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

jagnajagna

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez jagnajagna

  1. witajcie kochane, dziękuję za rady. byłam u swojego trenera od pływania - miałam się pokazać jak skończę karmić - piszę trenera, bo pływałam prawie zawodowo, jeździłam na zgrupowania itd, zawody :) no i u naszego grupowego lekarza, który mnie oświecił, że po odstawieniu karmienia moja tkanka tłuszczowa zamieniła się ponownie w mieśniową - dużo trenowałam, czasami 4 razy w tygodniu po parę godzin. a mięśnie ważą więcej od tłuszczu i jest to normalne ponoć. natomiast jeśli do dwóch miesięcy faktycznie zacznę tyć, zrobię sobie badania. włosy po porodzie mam w końcu piękne, jestem aktywna więc nie stawiam na tarczycę, przyrostu wagi na razie nie widać, bo schudłam bardzo karmiąc, a jestem wysoka. natomiast będę to miała pod ścisła kontrolą :/ na urodziny u nas dwie imprezy - pierwszy tydzień rodzina, jakieś 16 osób, tydzień później znajomi z dziećmi, jakieś 14 osób. planuję upiec torta - jeża z migdałami, kawa, ciastko, jakiś alkohol, dla znajomych ciasto chyba kupię, napoje takie same. na dzień Babci babciom wywołujemy kolejne zdjęcia Stasia. postępów w chodzeniu nie mamy - ładnie maszeruje za jedną rączkę, za to umysłowo bardzo do przodu, zabójcze postępy z dnia na dzień :) Wiolu co do tabletek to nie wiem, czy musisz jeść je nadal - moja kuzynka oraz bardzo bliska koleżanka odchorowały policystyczne jajniki po porodzie, wszystko im przeszło, wypadały im włosy, były bardzo owłosione i miały wysoką prolaktynę oraz hormony męskie - obie są zdrowe obecnie, nie jedzą tabletek. oczywiście nie chcę się tu wymądrzać, bo nie mam do tego prawa, mam na względzie tylko Twoje dobro i dlatego piszę o tych dobrze znanych mi przypadkach :) teraz też tabletek nie jem i nie będę. wystarczy te kilkanaście lat za dużo :) choć przy moich zrostach gumki pogarszają tylko sytuację... zmykam gotować na jutro i pozdrawiam Was ciepło!
  2. witajcie kochane, dziękuję za rady. byłam u swojego trenera od pływania - miałam się pokazać jak skończę karmić - piszę trenera, bo pływałam prawie zawodowo, jeździłam na zgrupowania itd, zawody :) no i u naszego grupowego lekarza, który mnie oświecił, że po odstawieniu karmienia moja tkanka tłuszczowa zamieniła się ponownie w mieśniową - dużo trenowałam, czasami 4 razy w tygodniu po parę godzin. a mięśnie ważą więcej od tłuszczu i jest to normalne ponoć. natomiast jeśli do dwóch miesięcy faktycznie zacznę tyć, zrobię sobie badania. włosy po porodzie mam w końcu piękne, jestem aktywna więc nie stawiam na tarczycę, przyrostu wagi na razie nie widać, bo schudłam bardzo karmiąc, a jestem wysoka. natomiast będę to miała pod ścisła kontrolą :/ na urodziny u nas dwie imprezy - pierwszy tydzień rodzina, jakieś 16 osób, tydzień później znajomi z dziećmi, jakieś 14 osób. planuję upiec torta - jeża z migdałami, kawa, ciastko, jakiś alkohol, dla znajomych ciasto chyba kupię, napoje takie same. na dzień Babci babciom wywołujemy kolejne zdjęcia Stasia. postępów w chodzeniu nie mamy - ładnie maszeruje za jedną rączkę, za to umysłowo bardzo do przodu, zabójcze postępy z dnia na dzień :) Wiolu co do tabletek to nie wiem, czy musisz jeść je nadal - moja kuzynka oraz bardzo bliska koleżanka odchorowały policystyczne jajniki po porodzie, wszystko im przeszło, wypadały im włosy, były bardzo owłosione i miały wysoką prolaktynę oraz hormony męskie - obie są zdrowe obecnie, nie jedzą tabletek. oczywiście nie chcę się tu wymądrzać, bo nie mam do tego prawa, mam na względzie tylko Twoje dobro i dlatego piszę o tych dobrze znanych mi przypadkach :) teraz też tabletek nie jem i nie będę. wystarczy te kilkanaście lat za dużo :) choć przy moich zrostach gumki pogarszają tylko sytuację... zmykam gotować na jutro i pozdrawiam Was ciepło!
  3. a co do teściów i Dziadków to cieszcie się nimi, moje dziecko nie będzie miało Dziadka z żadnej strony, jedne nie żyje od 33 lat, a drugi od 6. niestety nie mamy z mężem już Tatusiów :( :(
  4. witajcie dziewczyny, my na razie bardzo uważamy, chciałam Wam napisać, żebyście uważały na grypę, a tu widzę, że się spóźniłam. mieszkamy 15 minut od szpitala w Bielsku, gdzie jest to epicentrum grypy więc nie wychodzę ze Stasiem. ja niestety źle się czuję, ale to nie grypa, tylko mam jakieś zakażenie nerek, siusiałam w górach po krzakach i niestety pomału nie mogę chodzić. do lekarza mogę iść dopiero we środę po pracy, a i to nie jest pewne. chciałam zapisać Stasia na bilans i pediatra powiedziała, że broń Boże, jest taki nawał chorób, że mamy w domu siedzieć i dziecka nie narażać, a w przychodni dla dorosłych to samo... a ja pomału umieram z bólu... domowe sposoby na nic się zdają. i w ogóle ciężko nawet było się dodzwonić. Stasio średnio znosi rozłąkę, zostawianie Go to jest dla mnie koszmar, a jak przychodzę łasi się do mnie i z godzinę na mnie wisi, a wcześniej nie był taki przytulalski, żal mi serce ściska, szkoda gadać, słabiutka jestem pod tym względem. chciałabym mieć worek pieniędzy i być cały czas z dzieckiem. wydaje mi się, ze u nas Stasio nie będzie szybko chodził - jest za ciężki, uwielbia jeść i mamy problem zjeść cokolwiek przy Nim, my z mężem w Jego wieku już dawno chodziliśmy. umie stać bez trzymania, zrobić kroczek lub dwa i bach, ale to już trwa miesiąc i postępów nie widać. na szczęście robi papa, daje buzi - tzn. przytula się ustami jak się Mu powie "daj buzi" - całować, rzecz jasna, nie umie :), klaszcze z zachwytu i nauczył się układać nieporadnie klocki oraz puszczać autka do jeżdżenia więc jestem dumną mamusią :) :) dobranoc kochane.
  5. widzę, że coś mi pomieszało w poście, miało być: tyle godzin na powietrzu, a na razie zdrowy, był mróź i ostry wiatr :)
  6. witajcie dziewczyny dziś byłam pierwszy raz w pracy, a wczoraj płakałam wieczorem i nie mogłam zasnąć. może to śmieszy Mamy już pracujące, ale dosyć to przeżywam, nie, żeby mi się pracować nie chciało, pieniądze są potrzebne, ale chodzi o dziecko i cały ten raban... no i ogólnie jestem trochę przybita :( na Sylwestra byliśmy w górach, Stasio wszystko dzielnie zniósł, nawet śnieg i mróz, tylko godzina powietrzu, bo długo szliśmy, na razie zdrowy, odpukać. piszecie o lwicach, mój mąż jest lwem takim 100%, ale ma dużo zalet jest bardzo pracowity i dokładny, rodzinny, wytrzymały, pewny siebie, pedantyczny aż do przesady, kreatywny, odporny psychicznie więc z lwicami nie jest tak źle ;) ja zabielam zupy prawie wszystkie, synek już je z nami zajada, jedynie co, to dodaję Mu mięsko do nich, a z glutenem niby trochę lepiej, dużo rzeczy nowych jadł przez święta i było całkiem dobrze więc oby tylko do przodu. pomarańcze i mandarynki oraz klementynki wcina jak złoto, ma na pleckach troszkę szorstką skórkę, ale to alergiczne jest ewidentnie. pieluszki Dada górą, pampery u nas po prostu się przelewały, miałam tylko jedną paczkę na początku. wkrótce nasze pociechy będą miały roczek! życzę Wam wszystkiego najlepszego na cały 2013 rok, dla Was i Waszych rodzin. buziaczki!
  7. dziewczynki, z bólem serca wracam od stycznia do pracy... okropnie mi żal małego, będę Go zostawiać u mojej Mamy, ale Ona opiekuje się ciężko chorą swoją Mamą i nie wiem, ile to wytrzyma. dojazd zajmuje mi w obie strony jakąś godzinkę więc do pracy chciałabym zdążać na 8 i o 16 wracać. wrrrrr..... nie chcę, ale praca ani pieniądze na ulicy nie leżą :( :( wychodzimy na spacery na mróz tak przeważnie na godzinkę. Stasiowi kupiłam pod choinkę 2 pary bucików i zestaw czapka, szalik i rękawiczki, a od babć dostaje nocnik, konia na biegunach i ubranka :) teraz jakiś czas nie będę pisać, bo mam mnóstwo roboty w domu i rzeczywiście, jak człowiek jest sam z dzieckiem trudno cokolwiek zrobić, Stasiek już wszędzie dojdzie i wszędzie prawie dostanie, a mąż nie zawsze to rozumie, a teraz mamy dwa dni na generalne porządki, choć część zrobiłam wczoraj. mężulek będzie jeszcze jutro malował przedpokój, a ja w kuchni rozpoczynam przygodę a potem maż do mnie dołączy. wprowadziłam Stasiowi cytrusy i dziś wcinał jeszcze kiszoną kapustę, na razie odpukać, jest dobrze. wobec tego Mamusie życzę Wam spokojnych, radosnych Świąt z naszymi pociechami, mężami, partnerami, rodzinami, a Nowy Rok niech nam przyniesie wszystko, co najlepsze: zdrowie, miłość, optymizm, dobrą pracę oraz spełnienie marzeń - tych małych i tych dużych :) :* :*
  8. Aniu sprawa Twojego konfliktu z inez jest sprawą całego forum ponieważ stety niestety czytają to wszystkie dziewczyny i psuje to atmosferę. zgadzam się z Beatriks - jesteś nowa i dostosuj się, nie ma kłótni to nie ma, ani docinków, nikt nie robi z Ciebie potwora!!! nigdy nie komentowałam sporów na forum, ale teraz to już naprawdę proszę o SPOKÓJ ;) :)
  9. inez - fajnie, że wróciłaś :) Aniu nie możesz brać wszystkiego do siebie, naprawdę wyluzuj, tym bardziej przed świętami, każdy ma różne podejście i inaczej dziecko wychowuje, a my tu raczej nie krytykujemy siebie nawzajem, a pomagamy sobie, przynajmniej tak mi się wydaje. każda pisze, jaki ma styl wychowania, co jej wychodzi, a co nie. dziewczyny pisałam do Bubik na facebooku, ale nie odpisała mi :( u mnie gorączka przedświąteczna, ciężko to wszystko zorganizować, a jeszcze dużo przede mną :) miłego dnia, spadam na miasto ze Stanisławem :)
  10. witajcie dziewczyny, u nas też tydzień sprzątania, generalnego prasowania, wywalania niepotrzebnych gratów, doboru obrusów, okna na szczęście pomyte, przygotowywania jedzonka i dla nas i naszej dzidzi, dziś mnie olśniło, że nie mam prezentu jeszcze dla jednej osoby, szwagra :) :) no i muszę pomyśleć :) wiola - mój mąż też żarłok nocny, wcina fryty, które sam zrobi wieczorami, smażony ser, cebulkę, same niezdrowości nocne. kusi mnie tym, ale nie mam przemiany materii takiej jak On i mimo wszystko zadowalam się herbatką albo owocami, jeśli w ogóle. nigdy bym nie pomyślała, ale jestem zadowolona z figury po ciąży i nie chcę tego szybko stracić, z moimi tendencjami byłoby łatwo. pozdrawiam mamusie!!
  11. witajcie dziewczyny nie kłóćmy się, święta idą, niech każdy pisze i czyta i żyjmy w zgodzie :) każde dziecko rozwija się inaczej i myślę, że nie ma się co martwić :) u nas imprezowy weekend, nareszcie, jak już przestałam karmić, wróciła (częściowa) wolność ;) prezenty mam już dla wszystkich, jeszcze tylko składniki do potraw na Wigilię i gotowe. teraz idę sie wykąpać i padnę do łóżka i zasypiam w 3 minuty, taki mam plan :) dobrej nocy
  12. witajcie u nas każdy dzień podobny, śledztwo z czego wysypka albo placki i liszaje na ciałku, a oprócz tego mnóstwo śmiechu i zabawy, balansy na samych nóżkach, może po Nowym Roku mój kawaler będzie chodził. inez - kominek-kozę nie zabudowujemy, bo ma płaszcz wodny w ściankach i nie można. planujemy kupować w naszych podróżach pojedyncze różne kafelki i przyklejać je na ścianę za kozą, ale to potrwa lata. wysypka i rumień gorący na buzi były z sosu pesto ostrego do makaronu, który pod moją nieobecność zaserwował Stasiowi mąż, ale się przyznał :) teraz przerabiamy indyka wiejskiego i luźne kupy znów, z mięs na razie toleruje tylko kurczaka, dobrze, że może całe jajko w każdej postaci. cóż, rodzice wegetarianie, małemu się też udziela ;) ;) dobrej nocki kochane mamusie witam nową koleżankę, wg mnie im więcej nas pisze, tym lepiej :)
  13. witajcie dziewczyny, mam dziś słaby dzień, wszystko mnie przytłacza, miałam dziś państwowy egzamin językowy w Czechach - z czeskiego :) - do pracy - zdałam, ale to też mnie nie cieszy :( ale po całym dniu bez Stasia już tęskniłam bardzo za Nim!!! ach to mamine serducho!!! właśnie zrobiłam zdjęcia i podeślę wieczorem naszego cieplaczka :) u nas niekończąca się alergia - Staś ma czerwone, opuchnięte policzki, w piątek do lekarza na bilans 10-cio miesięcznego chłopa, maści od tygodnia nie pomagają, albo alergia, albo AZS. ma też jakieś liszajki na pleckach i przy uszkach, jedyne co to stawiam na twaróg, który od miesiąca jemy :( czasem już brak mi pomysłów :( potrzebuję jakiegoś zresetowania :) i to konkretnego :) :) nie jest to na pewno sprawa spacerków, mrozu albo kominka :( my większość rzeczy w mieszkaniu tym i poprzednim zrobiliśmy sami - gładzie, szlifierkę, parapety - montaż i zrobienie parapetów, malowanie, obniżanie sufitów, ale nie umiemy hydrauliki - podłączanie kominka, ani wymieniać przewodów na prąd - a to też robiliśmy i trzeba było za to zapłacić. mówię sami, bo robiłam to w większości ja z mężem :) meble prawie wszystkie też sami zrobiliśmy - mąż projektuje, ja wykańczam :) lub jeśli nie robimy nowych, to robimy renowację starych. posyłam Wam kawałek salonu na zdjęciu - stare krzesła po naszej renowacji, stół do zrobienia, a po lewej kredens też do zrobienia, lubimy starocie :) :) a płotek do kominka to prezent od męża dla Stasia na Mikołaja. jeszcze będę go kolorować. kominek nie jest jakiś piękny, ale kupiony w markowym sklepie, chcieliśmy mieć porządne ciepło, bo płaszcz wodny ma za zadanie ogrzać nam całe mieszkanie :) testujemy 2-gi tydzień instalację. ale jest to fantastyczne ciepło, a za oknem śnieg :) inez - córcia śliczna, od razu widać, że dziewczynka, oczka ma do ciebie podobne :) beatriks - gratulacje dla Kubusia samodzielnego chodziarza nr 1!! chciałabym spać tydzień :) pozdrawiam Was.
  14. witajcie dziewczyny, dziś pół dnia myłam okna, ale już gotowe i założyłam firany, zazdroski i zasłonki i w końcu mam pięknie w mieszkaniu :) kiedy ubierzemy choinkę, to nie wiem, musimy jeszcze skręcić kredens do salonu, który na razie stoi rozwalony i zawala 1/3 pokoju. Stasiowi idą dwójki i górne siekacze. dziś zaczął robić 2 samodzielne kroczki i tak ciągle próbuje, po czym bach. może na święta będzie już kombinował z chodzeniem, nie wiem. jutro robię zupę z czerwonej soczewicy, dlatego podaję przepis, jest prosty i szybki: marchewka, pietruszka, seler, soczewica czerwona, cebula, kostka warzywna (Wy rosołowa), przecier pomidorowy do smaku. soczewicy dajemy tyle, żeby zupa była bardzo gęsta, warzyw, ile chcemy i jak lubimy. można też dodać podsmażoną do miękkości czerwoną paprykę lub jeśli ktoś woli pomidory suszone. cebulę też podsmażamy. całość gotujemy do miękkości. ważne są przyprawy: curry, bazylia i garam masala, ale nie zawsze można ją dostać więc wystarczy curry. do tego obowiązkowo majeranek oraz świeża pietruszka, odrobina koperku i ostrej papryki, pieprz i sól oraz łyżeczka masła. najlepsza jest najgęstsza zupa, kiedy łyżka niemal w niej stoi :) jeszcze fasola po żydowsku, tez bardzo proste: bardzo dużą ilość fasoli gotujemy do miękkości. do ugotowanej fasoli, po odlaniu wody dodajemy pół kostki masła, kilka ząbków czosnku zmiażdżonego oraz bardzo dużo zielonej, drobno posiekanej pietruszki, pieprz i sól do smaku. trzeba uważać, żeby nie przypalić, można zostawić odrobinę wody na dnie. fasolka ma być cała omaszczona tym masłem wymieszanym z czosnkiem i pietruszką. smacznego!!! :) :) my zawsze mieliśmy mieszkanie w intensywnym kolorach, salon fioletowy, sypialnia turkusowa, kuchnia pomarańczowa, przedpokój fioletowo-szary. teraz salon biały, sypialnia jasny turkus, przedpokój planuję słoneczny żółty, kuchnia nie mam pojęcia, reszta pokoi na razie biała, nie mam weny. dodatki mamy teraz czerwone, zielone i też chcę zółte - wszystkie odcienie. my lubimy taki rustykalno-eklektyczny styl, wszystko pomieszane, dużo rzeczy robimy sami choć niestety wielu nie umiemy :) dziewczyny po intensywnym tygodniu padam z nóg, miłego weekendu :)
  15. podesłałam na pocztę kolory ze starego mieszkania: pierwsze - sypialnia, drugie - salon. no i sorki, bo na wszystkim moja mordka archiwalna :)
  16. witajcie dziewczyny, nie pisałam, bo czasu brak... bardzo dziękuję za pamięć i życzenia imieninowe :) jesteście kochane :* :* u mnie przedwczoraj była teściowa, pod moją nieobecność - szefowa mnie wezwała na dywanik do pracy - nakarmiła Stasia herbatnikami i krakersami oraz swoim sernikiem. mąż pół godziny po przyjeździe Jej tłumaczył, że Stasiowi tego nie wolno, a i tak Mu podała. i wczoraj i dziś mamy znowu biegunkę, śluz, płacz itd. dziś jeszcze wymioty. szkoda gadać. jak takiemu babsku bez rozumu do tego rozumu przemówić, nie wiem. w sypialni mam obecnie taki kolor: http://www.tktdw.com/2011/02/luxury-interior-design-of-mykonos-greece-hotels/bathroom-interior-design-of-mykonos-greece-hotels/ udało mi się znaleźć odpowiednik w internecie, żeby Wam pokazać wcześniej mieliśmy ciemny, mocno niebiesko-fioletowy na starym mieszkaniu, a w salonie bardzo głęboki fiolet z jasnym fioletem, czuliśmy się dobrze w tej przestrzeni :) w ogóle mamy hopla na punkcie takich kolorów, ale teraz resztę mieszkania chcę iść w żółcie i czerwienie oraz szarości :) no i szefowa kazała mi do pracy wracać w styczniu. koniec sielanki... :( :(
  17. Witajcie dziewczyny, U mnie trochę lepiej, nie mam już takiej temp. I zaczęły mi pomagać krople do nosa. Leżałam 2 dni jak patyk w lesie, myślałam, że już po mnie ;) Staś odpukać zdrowy. Idą kolejne zęby. Oto przepisy, kolejne będę dodawać w następnych wpisach: Pierogi z pesto: Pesto: Orzechy włoskie (można inne, daję takie, które mam w ogrodzie), pietruszka, oliwa, czosnek, pieprz, sól, ser parmezan (można bez sera) blenderujemy wszystko razem w ilości jakiej uważamy, czy wolimy więcej orzechów, czy wolimy czosnek, jak dodamy więcej oliwy to będzie bardziej płynne, a do pierogów lepsze jest twardsze pesto. Do pierogów dodajemy małą pełną łyżeczke, jak damy więcej mogą się rozkleić. Pierogi robię bez jajka, nie są takie twarde: 3 szklanki mąki, 2 łyżki oleju, 1 płaska łyżeczka soli, 1 szklanka wrzącej wody. jak będę miała więcej czasu, napiszę co u nas, pozdrawiam was, zima idzie!!!!!
  18. dziewczyny kochane jestem chora... mam 38 stopni leżę pod kołdrą z maseczką na twarzy. wszystko, co może boleć, to mnie boli :/ :( :( z nosa mi leci jak z kranu i kicham co chwila. my nie odciągamy napletka, tak poradził lekarz. co do inspiracji kulinarnych: pierogi z pesto z pietruszki, zupa z czerwonej soczewicy, kotlety z zielonej soczewicy, fasolka po żydowsku, naleśniki ze szpinakiem, żur na śmietanie, kotleciki ziemniaczane, makaron z sosem pesto. jakby coś przypadło do gustu to chętnie opiszę, ale jutro, dziś wybaczcie, ale jestem w zaświatach. pomyślcie o mnie ciepło, żebym jutro wstała w lepszej kondycji, robota czeka.
  19. witajcie, ja tylko na chwilę teraz. Wiolu my kąpiemy się razem i wszyscy na golasa i Staś jest zachwycony :D radość niesamowita. koleżanka pedagog twierdzi, że do około 2,5 roku można kąpać się z dzieckiem, potem już nie. a co do kupek to jako specjalistka :D powiem jakie nie mają być: nie mają być czarne, twarde, bobkowate, białe, rzadkie, zielonkawe dłużej niż 2 tygodnie. bo albo zatwardzenie albo alergia albo biegunka. pozdrawiam :)
  20. witajcie dziewczyny, nie pisałam, bo mieliśmy pod koniec dużo pracy, ale jesteśmy już "wprowadzeni" do gotowej sypialni, przedpokoju i salonu :) dziś wieczorem będzie premiera kominka :) trzymajcie kciuki, było ciężko, ale teraz zostały jedynie wykończenia i bibeloty, druga połowa mieszkania od wiosny będzie robiona. cieszę się bardzo :D :D co do zasypiania to też chyba to zależy od dziecka. u nas Staś w dzień zasypia w ciągu 5-ciu minut, kładę Go, przykrywam, przytulam - zasypia na naszym łóżku, a potem przenoszę do Jego łóżeczka. wieczorem trwa to dłużej - usypiamy Go w naszym łóżku, bo po swoim zamiast spać to się wspina po szczebelkach. znów przykrywamy, przytulamy no i obowiązkowo śpiewam Mu kołysanki, które mi śpiewali rodzice - do 20 minut usypia, śpi ładnie w swoim łóżku i budzi się rano koło 8-9, z tym, że zasypia o 22, wcześniej nie ma mowy o spaniu. u nas cycowanie skończyło się właśnie w tym tygodniu, definitywne rozstanie z piersią nastąpiło. no i mamy komplet jedynek górne i dolne, okupione płaczem i bólem. Wiolu podziwiam Cię z tymi zwierzętami, też kiedyś zajmowałam się oddawaniem zwierząt do adopcji , ale serce mi pękało po prostu z bólu nad tymi zwierzakami, a w pełni rozumiem Twoje emocje i to, jak to przeżywasz, bo też mocno to wszystko mnie kosztowało i zrezygnowałam. miłego dnia dziewczyny :)
  21. ja robię zupkę z dyni oraz podaję dynię z ziemniaczkami Stasiowi jako takie drugie danko, jeśli będzie trzeba przepis to podam :) do zupki dodaję oliwę z oliwek, trochę bazylii i majeranku :) można ziemniaka, pietruszkę, marchew, Stasiek uwielbia :) a na odparzenia linomag polecam :)
  22. witajcie, kasiula, mam temat biegunek opanowany w 90%, a 10% to zawsze jakieś nowości... :) podawaj córce łyżeczką płyny, wodę lub ciemną herbatę, ale nie mocną lub naturalny sok z marchewki. u nas jak Staś miał grypę żołądkową - od tego się zaczęło - zrobił około 20 kupek rozlewających się wszędzie, wymiotował, miał temp. powyżej 38 stopni. dawałam jeszcze orsalit i smectę, po 1 opakowaniu na dobę, smectę powinna chętnie wypić, bo ta dla niemowląt jest słodka. gdy to i lekarstwa od lekarki nie pomogły, pomogła dieta, co już wiesz, bezglutenowa. też się martwiłam tak jak Ty, na izbie przyjęć dobrze nas potraktowali, ale Staś miał tam po czopku przeciwgorączkowym wybitnie dobry humor :) u nas, myślałam, że na jakiś czas spokój, ale Staś w nocy gorączka 38 z kreskami i przez dzień to samo, nie łączę tego z zębami, uszko nie boli, ma apetyt, na razie to temperatura-zagadka, męczy się biedaczek. kupiłam Mu kilka zabawek, kostki do składania i rozkładania, pajaca-wieżę drewnianego, a na Mikołaja buciki do nauki chodzenia i konia na biegunach :) dziewczyny jestem zmęczona, pozdrawiam Was!
  23. witajcie, my dalej jesteśmy zarobieni. już, już prawie koniec :) nie palę, mąż palił do 26 roku życia, ale powiedziałam, że chce taki prezent na urodziny, żeby przestał palić. i czy On z taką silną wolą nie da rady rzucić palenia?? powiedziałam, ze w to nie uwierzę. i przestał :) i tak już 6 lat :) a ja stara dupeczka jestem, najstarsza na forum :) nie będę się przyznawać, bo jestem po magicznej granicy w tym roku :) ale zanim urodziłam syna :) przynajmniej tyle :) rozpiszę się jak będzie więcej czasu, brzusio w normie, kontroluję sytuację :D :D no i eksperymentuję :D poradźcie mi proszę, jak mam Stasia od piersi odstawić, bo już się tydzień ponad odstawiamy, On nie chce już cycusia, prawie nie ciągnie, ale co 2,3 dzień troszkę muszę Mu podać, bo mnie nabite piersi bolą. pozdrawiam Was dziewczyny :)
×