xEvelinex
Zarejestrowani-
Zawartość
45 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
wiem, że nie ten dział. czy miałyście do czynienia z takim facetem?
xEvelinex odpisał xEvelinex na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Hej tu autorka. Jakiś czas temu pisala dziewczyna, która miała podobną sytuację jak i ja. Zastanawiam się jak Wam się poukładało? Od momentu napisania posta, że daję sobie spokój zajęłam się w koncu własnym tyłkiem i całkiem dobrze sobie radzę. Odsunęłam się totalnie emocjonalnie żyje się z tym lepiej gdy już się nie czeka. Nie zasłużyłam sobie na takie rzeczy. Od momentu kiedy ja się wycofałam nie zmieniło się nic. Ten związek trzymał się tylko i wyłącznie z mojej energii. Czasem warto zrobić krok w tył żeby zobaczyć zaangażowanie drugiej strony. Mieliście rację, tu zaangażowania nie ma. Przeszłam etap depresji i totalnej rezygnacji. Odrzucenie bardzo boli, dawanie sprzecznych sygnałów jeszcze bardziej. W końcu wstałam na nogi i zaczęło mnie samej na sobie zależeć. Mam się kochani dobrze ;* ! -
Witam Was wszystkich, nie wiem nawet od czego zacząć bo moje poranienie sięga już granic możliwości ... Mam 30 lat, jestem po przejściach. 9 miesięcy temu związałam się z kimś , z kim nie wiem czy dam radę wytrzymać. Jest w moim wieku. Podziwiam jeśli komuś będzie chciało się to czytać, ale ''wyrzyganie'' tego jest chyba dla mnie formą terapii. Mój partner przez początkowe pół roku, w jakiś sposób się starał. Przyjeżdżał dzień w dzień, pomagał mi , interesował się mną. Choć od początku w żaden sposób nie potrafił powiedzieć niczego miłego. Twierdził, że on pokazuje słowa czynem nie słowami. Ciężko mi było to zaakceptować ponieważ mnie emocjonalnie też odtrącał, np w momencie, w którym mówiłam '' ale cieszę się, że jesteś'' odpowiadał '' cieszę się, że się cieszysz'' , nigdy nic z tych rzeczy w drugą stronę. Od 3 miesięcy jego czyny się skończyły. Wiecznie nie ma czasu, ciągle twierdzi że ma dużo pracy, weekendy które były kiedyś dla nas normalką tak samo znikły. Nie spędzamy ze sobą nocy, nie uprawiamy seksu czasami po 3 tygodnie, kiedy nawet się widzimy nie potrafi złapać mnie za tyłek nic, temat seksu to temat tabu, jak zaczynam coś na ten temat mówić w formie zalotów zbywa mnie mówiąc , że nie będzie o tym dystkutował. Kiedy ja powiem , że tęskniłam odpowiada mi - wiem. Nigdy nie usłyszałam od niego, że tęskni, że jestem piękna, że jestem kimś ważnym. Nie czuję tego ani czynem ani słowem. Rozmawiamy tylko na tematy bieżące. Ile ma pracy, czy zmęczony, kto jak się czuje. Nie daje rady żyć z człowiekiem, który ciągle trzyma mnie na dystans. Długo sobie tłumaczyłam, że może ktoś go skrzywdził, że może mu przejdzie. Ale nie dam już rady usprawiedliwiać tego. Czuję się niepotrzebna, brzydka, niekochana. Kiedy się widzimy, to przytuli się, pocałuje jest inaczej. Nie wiem jak mam się zachowywać, ani nie wiem co z tym dalej zrobić. Wiem, że usłyszę po co się męczysz, po co to ciągniesz, ale naprawdę nie potrafię tego skończyć . Jestem zakochana, ma wiele cech których zawsze w kimś szukałam. Ale z drugiej strony, nie potrafię się pogodzić z tym że kobiety mają takie rzeczy za darmo, tak po prostu w gratisie, a ja muszę się za wszystkim ulatać , uprosić. Jak z kimś takim żyć? Kobiety, miałyście do czynienia z takim facetem? Proszę o jakieś rady
-
Nie jestem narwana. Co w tym dziwnego , że chciałabym wyjść z facerem choćby do sklepu? Albo poznać jego życie i w nim uczestniczyć? Na tym chyba polega związek
-
Witajcie, Potrzebuję porady. Jestem z chłopakiem 3 miesiące. Mamy obydwoje po 30 lat. Ale coś mi w tym związku nie gra. Nie poznałam właściwie nikogo z jego otoczenia. W ten weekend na spotkanie rodzinne pojechał oczywiście sam. Co gdzieś bardzo mnie uraziło. Nie zaprasza mnie na jakieś wspólne wypady ze znajomymi. Siedzimy tylko u mnie. Przez te 3 miesiące byłam u niego dwa razy. Właściwie nie angażuje mnie we własne życie. Jak już gdzieś wyjdziemy, to są to jakieś odległe miejsca, typu skałki. Nigdy nie przeszliśmy za ręce centrum miasta. Zaczynam się czuć z tym dziwnie. On poznał moją matkę, tatę, siostrę , szwagra, kolezankę. Nie przedstawiałam mu ich specjalnie, ale przy okazji siedzenia u mnie ich zwyczajnie poznał. Do siostry i szwagra poszedł ze mną na imprezę rodzinną. A z jego strony nic. Mam wrażenie, że jest dla mnie oschły. Nie czuję zaangażowania Kiedy jest na to odpowieni czas? Powinnam się głębiej nad tym zastanowić?
-
Witam Potrzebuję porady, bo się pogubiłam Ponad 2 miesiące temu związałam się z facetem. Przez pierwsze 2 tygodnie myślałam, że wybuchnie z zauroczenia. Po 2 tygodniach nastąpił okres totalnego wycofania. Skończyły się romantyczne wyznania typu jaka to ja jestem cudowna. Stwierdziłam, że przestraszyło go tempo znajomości( które to sam sobie narzucił) i starałam się trochę wycofac i ja. Przedstawił mnie mamie, swojemu przyjacielowi. I wszystko stanęło w miejscu. Nie mam nic przeciwko bo są to dopiero dwa miesiace. Ale od pewnego czasu, on mnie w kółko krytykuje. - za dużo pytam czy wszystko w porządku - przestałam. Moje niepoukładane rzeczy w lodówce- teraz już układam. Za kazdym razem kiedy mówiłam mu coś milego to albo mnie zbywał typu " a tam gadasz" i nigdy nie poczynił niczego w drugą stronę- więc totalnie wycofałam takie rzeczy, ostatnio nawet wkurzyl się o to, że powiedziałam ze zrobił pyszny obiad ( naprawdę mi smakował) i skwitował , że wszystko robi dobrze, taki najcudowniejszy jest. Jak pomógł mi przywiesić lampę i powiedziałam, że jest cudowny to też usłyszalam, zebym przestała się podlizywać. A ostatnio był już hit bo wyjechał mi z tekstem, że zaczynam go przytłaczać- dosyć szybko. Nie jestem jakim wlazodupem, nie laze za nim, nie wydzwaniam, nie wypisuję... ale i tak chyba wkurza go wszystko już co robię. Coś po tym tekście we mnie pękło. Nie mam zamiaru być tym kim nie jestem. Starałam się. Ale nie mam już sił. A teraz strona przeciwna. Po 12 godzinach pracy wiecznie przyjeżdża. Mimo, że ja staram się to ograniczać on tego chce. Nie jest to dla seksu, bo przez moją latającą po domu córkę wie ze z tego nici. Bardzo pomaga mi w domu i sprawach codziennych. Ale emocjonalne zero. Nie będę ratowała czegoś za wszelką cenę. I nie będę się dłuzej zmieniać i dostosowywać. Zastanawia mnie tylko ... o co tu chodzi? Nie zapytam jego o to, bo mam "bana" na takie pytania. I wiem, ze jeśli przyjdę i będę dopytywać to wyjdę znowu na jakąś desperatkę. Chciałam zapytać ludzi postronnych. Co o tym myślą. Ochłodzilam nasze relacje. Z mojej strony skończyło się wszystko. Tylko sam fakt tego, co się dzieje mnie rozwala. Pomozecie?
-
Witam Potrzebuję porady, bo się pogubiłam Ponad 2 miesiące temu związałam się z facetem. Przez pierwsze 2 tygodnie myślałam, że wybuchnie z zauroczenia. Po 2 tygodniach nastąpił okres totalnego wycofania. Skończyły się romantyczne wyznania typu jaka to ja jestem cudowna. Stwierdziłam, że przestraszyło go tempo znajomości( które to sam sobie narzucił) i starałam się trochę wycofac i ja. Przedstawił mnie mamie, swojemu przyjacielowi. I wszystko stanęło w miejscu. Nie mam nic przeciwko bo są to dopiero dwa miesiace. Ale od pewnego czasu, on mnie w kółko krytykuje. - za dużo pytam czy wszystko w porządku - przestałam. Moje niepoukładane rzeczy w lodówce- teraz już układam. Za kazdym razem kiedy mówiłam mu coś milego to albo mnie zbywał typu " a tam gadasz" i nigdy nie poczynił niczego w drugą stronę- więc totalnie wycofałam takie rzeczy, ostatnio nawet wkurzyl się o to, że powiedziałam ze zrobił pyszny obiad ( naprawdę mi smakował) i skwitował , że wszystko robi dobrze, taki najcudowniejszy jest. Jak pomógł mi przywiesić lampę i powiedziałam, że jest cudowny to też usłyszalam, zebym przestała się podlizywać. A ostatnio był już hit bo wyjechał mi z tekstem, że zaczynam go przytłaczać- dosyć szybko. Nie jestem jakim wlazodupem, nie laze za nim, nie wydzwaniam, nie wypisuję... ale i tak chyba wkurza go wszystko już co robię. Coś po tym tekście we mnie pękło. Nie mam zamiaru być tym kim nie jestem. Starałam się. Ale nie mam już sił. A teraz strona przeciwna. Po 12 godzinach pracy wiecznie przyjeżdża. Mimo, że ja staram się to ograniczać on tego chce. Nie jest to dla seksu, bo przez moją latającą po domu córkę wie ze z tego nici. Bardzo pomaga mi w domu i sprawach codziennych. Ale emocjonalne zero. Nie będę ratowała czegoś za wszelką cenę. I nie będę się dłuzej zmieniać i dostosowywać. Zastanawia mnie tylko ... o co tu chodzi? Nie zapytam jego o to, bo mam "bana" na takie pytania. I wiem, ze jeśli przyjdę i będę dopytywać to wyjdę znowu na jakąś desperatkę. Chciałam zapytać ludzi postronnych. Co o tym myślą. Ochłodzilam nasze relacje. Z mojej strony skończyło się wszystko. Tylko sam fakt tego, co się dzieje mnie rozwala. Pomozecie?