Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

lopilo

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez lopilo

  1. Agucha > piernik wygląda pysznie. Szkoda że zdjęcie takie niewyraźne. Wariatka > witaj nanka33 > jesteś bardzo miła :) Dziękuję za dobre słowa :) "biorę nożyk, kroję sobie malutki kawałeczek, na ząb i koniec." Ja bym się tak bała, że na tym małym kawałku się nie skończy :) Jak tylko poczuję coś tłustego i kalorycznego, to mogę chcieć "jeszcze troszeczkę" :) "wtedy nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak źle wyglądam, nie widziałam problemu" Przypomniało mi się, że dziś miałam sen, że oglądałam swoje stare zdjęcia (stare, tzn. z okresu największej nadwagi - mimo że naprawdę takich nie posiadam) i nie mogłam uwierzyć, jak się zaniedbałam. Źle mi ze świadomością, że tak długo byłam taka gruba i nic z tym nie robiłam. Chciałabym o tym zapomnieć, dlatego m.in. nie dawałam sobie robić żadnych zdjęć na pamiątkę czy do porównania "przed i po", bo bolałyby mnie te porównania zamiast cieszyć. Agha > (dziękuję za komplement) co do Twojej grubej babci i jej docinek: są tacy ludzie niestety. Parę stron temu ktoś wspominał o stereotypie, że puszysta osoba kojarzy się z tym, że jest sympatyczna, dobrotliwa, a nie zawsze tak jest. Mi też często docinały właśnie osoby które wcale nie były szczupłe, a nawet grubsze ode mnie. "Sprawiłam sobie duże lustro i jest MASAKRA" Dlaczego? A ja mam często tak, że w lustrze W DOMU myślę "ok, wyglądam nieźle, mogę wyjść" (chociaż zaznaczam, że mam małe lustro :( ), ale jak wyjdę na ulicę, porównam się do setek innych dziewczyn i zobaczę się w sklepowych wystawach albo lustrach to myślę - "idiotko, nie oszukuj się, co ty sobie wyobrażałaś w domu"? "zrezygnowałam z spotkań z nimi a Mój czasem tylko wychodzi na piwo z tym kumplem" U nas prawdopodobnie tak się właśnie skończy. Nawet na zakończenie spotkania tamten facet do mojego faceta powiedział "to wpadnij kiedyś, pójdziemy na kręgle". Może ja jestem z jakiegoś innego świata, ale dla mnie było mega niegrzeczne, że zaprosił tylko jego, a nie nas.
  2. Co do znajomych: znacie może ten typ - cokolwiek powiecie, uśmiechniecie się, zażartujecie, to mają grobowe miny, prawie wcale na was nie patrzą, zwracają się jedynie do tej osoby którą znają (w tym przypadku mojego faceta), a nową osobę traktują jak powietrze. Tak, masz rację, nie ma musu utrzymywać z nimi kontaktu :) Ogólnie tak, wyjazd na plus. I już czuję po sobie zmianę psychiczną spowodowaną schudnięciem. Oczywiście, nadal nie jest dobrze pod względem samooceny, ale o wiele lepiej się czuję niż wtedy gdy miałam prawie 100 kg. Teraz założyłam krótką kurteczkę (normalnie nosiłam płaszcze zakrywające tyłek), szłam z fajną świadomością że wyglądam w miarę normalnie a nie jako "ta gruba".
  3. Hej. Ja na wadze 82,5 kg, czyli podskoczyła w górę, ale niedużo, chociaż jadłam same słodkości i tłustości, może nie obżerałam się no ale jednak. Jadłam nadziewane smażone pieczarki, jajka z majonezem, cukierki, eklerka, rogalika, a potem dość sporo chipsów ( w kinie). Starałam się nie mieć wyrzutów sumienia (ciężko było trochę, wciąż wyobrażałam sobie ile na wadze zobaczę), ostatni raz zjadłam coś słodkiego chyba 2 miesiące temu, a narzeczony namawiał mnie bym ten raz sobie odpuściła. Mam jedynie nadzieję, że waga szybko wróci na stare tory, bez odbijania sobie tego przez tydzień. I po kolei: - nowi znajomi których poznałam - beznadziejni, zero uśmiechu, traktowali mnie jak piąte koło u wozu, na szczęście mój facet też to widział i sam był zdziwiony ich zachowaniem.Pojechaliśmy od nich bardzo szybko - teściowie: jak zwykle miło, z pysznym jedzeniem. Teściowa powiedziała że widać że schudłam :) Powiedziała, że najbardziej po buzi oraz "boczkach" - nawet złapała mnie za biodra i krzyknęła "no pewnie że widać!" - kolega narzeczonego - miło i fajnie, ale nic nie skomentował że schudłam (tym się nie przejmuję, bo nie znamy się aż tak dobrze i mógł nawet uznać że to niegrzeczne tak powiedzieć) - kino: byliśmy na "Pamięci absolutnej", sala kinowa prawie pusta, bo kończą już wyświetlać ten film. Sam film... nie podobał nam się jakoś bardzo, jedynie efekty specjalne były niezłe. Pierwowzór był lepszy. Teraz w listopadzie chcemy pójść na "Silent Hill 3D" oraz "Looper".
  4. Dziękuję. :) Aż mnie samą zdziwiło, że takie loki można zrobić prostownicą. Tak, oczywiście dam znać jak wrócę. Dziś mój pierwszy dzień wyjścia do ludzi, którzy mnie widzieli ostatnio w wersji big :D
  5. Hej. Ja już zmykam powoli, chcę tylko pochwalić się tym, jak sobie zrobiłam włosy. Po myciu włosy mi się bardzo puszą, a ja chciałam ładnie ułożone loki. Więc wyprostowałam je i dopiero wtedy kręciłam je prostownicą - po prostu trzymając kosmyki włosów i zawijając prostownicą. Bardzo podoba mi się efekt, co sądzicie? http://zapodaj.net/images/636b77b79cb5b.jpg http://zapodaj.net/images/7624e007778d1.jpg (znowu przepraszam za jakość zdjęć)
  6. Tamten znajomy o którym pisałam, z nadwagą, pije ocet już od paru lat i jednak nie chudł od tego... Jemu pomagał tylko na wypróżniania.
  7. Ja piję właśnie kawkę :) Jaka pijesz? Z mlekiem? Słodzisz?
  8. O, widzicie - wychodzi to, o czym kiedyś pisałam - urażam kogoś, nie mając takiego zamiaru ani nawet pojęcia że tak się dzieje. Pisząc "potwór" chcę dodać mocy temu co piszę, tak jak Ty, pisząc np. "chooyowo".
  9. O, jak miło że stawiasz mnie na równi z Megan Fox pod hasłem "mój mąż by was nie chciał". :P Nie, serio, dla mnie to komplement :P (żarcik) A co do tekstu o Monice i wymuszaniu czegoś na swoim facecie - nie pisałam tego do Ciebie, nawet od głowy mi wtedy nie przyszłaś. Czy ja naprawdę zawsze muszę dodawać "nie bierzcie tego do siebie"? :(
  10. Agucha > ciesze się, że masz takie samo zdanie i patrzysz na to realnie, a nie życzeniowo czy idealistycznie. Myślę że każdy facet, nawet najbardziej zakochany, związany z przeciętną polską dziewczyną, gdyby miał wskazać która obiektywnie jest piękniejsza - jego kobieta czy Monica Bellucci, to wskazałby Monicę :) Wiele kobiet nie godzi się z tym, boli je to, chcą być naj naj, wymuszają na swoim facecie kłamstwa że są piękniejsze od takiej przykładowej Monici. Inna sprawa - nawet gdyby był związany z taką Monicą Bellucci to i tak obejrzałby się za jakąś Jessicą Albą gdyby przechodziła obok :) Uroda oczywiście w żaden sposób nie gwarantuje trwałości związku - dowodem są chociażby rozwody pięknych par. Ale uroda jest czymś, dzięki czemu ma się większą pulę wyboru wśród płci przeciwnej, bo przyciągasz wszystkich.
  11. "Waze o kolejne 0,4 kg mniej czyli 85,1" WOW! Co się dzieje, że ostatnio tak szybko tracisz na wadze? :) "większość tych zgrabnych lasek to takie puste laski zarozumiałe i zadufane w sobie" Nie chyba.... :) Poza tym w Polsce jednak zdecydowana większość kobiet jest szczupłych, tu nie dotarła jeszcze fala otyłości. Nie można więc stwierdzić, że większość kobiet to puste, głupie lasie. :) "Moja babcia też mówiła że piękna miska jeść nie daje i też coś w tym jest" Moja też to mówiła, ale to przysłowie dla mnie zawsze było bez sensu. :) Piękno miski nie wyklucza tego, że może być dobrze wykonana i jednak da jeść :) Tak samo brzydota miski nie gwarantuje jest dobrego wykonania, bo może być brzydka i tragiczna jakościowo. (wiadomo, chodzi mi nie tylko o przedmioty ale o odniesienie do ludzi)
  12. Cześć. Ja na wadze 82,1 kg :) Szkoda że po dzisiejszym dniu cofnę się w tył pewnie o minimum! 0,5 kg. Zaraz zjem śniadanko, a coś koło południa wyjeżdżamy. Muszę coś skomentować. Nigdzie nie napisałam że nie mam niskiego poczucia wartości. :) Oczywiście że mam! Sądziłam jednak, że niektóre osoby wyobrażają mnie sobie jako cichą mysz, która ubiera się na czarno, ma wciąż spuszczoną głowę, jest smutna. Tak nie jest. Na zewnątrz wyglądam na pewną siebie. W środku jest inaczej - ale nigdy się nie zastanawiałam nad tym dlaczego na zewnątrz zachowuje pozory, chyba wiele osób tak robi. Spytałam swojego faceta o cechę charakteru jaka mu się ze mną najbardziej kojarzy, powiedział że moja "głupkowatość", to że wciąż się śmieję, wygłupiam, jestem radosna. Ja naprawdę jestem szczęśliwa. Ale pozwólcie mi uważać nadwagę za wstrętną! :D Cały świat tak uważa. Większość kobiet z nadwagą też tak uważa, więc dlaczego niby ja jestem dziwadłem? Nadwaga zawsze była i jest dla mnie obleśna. Dlaczego więc - gdy sama ją mam - mam nagle uważać że moje ciało jest boskie? :D Nie jest! Nie widzę powodu, żeby się oszukiwać. Moje poczucie wartości jest ściśle związane z wagą. Nie jest tak, że w głowie mam zakodowane że ZAWSZE jestem nieatrakcyjna. Gdy byłam szczupła czułam się super. Gdy ostatnio doszłam do 70 kg - też czułam się super, zrobiłam się odważna, w lustrze widziałam laskę. Ale gdy mam nadwagę, to nie podobam się sobie, bo wyglądam tak, jak kobiety które zawsze mnie brzydziły. Kurcze, co w tym dziwnego? Mój ex ex raczej podłamał moją wiarę w facetów, ale nie zmienił mojego zdania o nadwadze z pozytywnego na negatywne. Wtedy też wiedziałam, że nadwaga jest aseksualna. Tak w ogóle, to po wczorajszej rozmowie spytałam mojego faceta wieczorem o moje odchudzanie. Powiedział że widać i czuć gdy mnie dotyka.
  13. Co do tego że dla jednego potwór, dla kogoś innego super laska: nie zgodzę się. Piękno jest uniwersalne. Obejrzyj - jeśli zdobędziesz - film "Potęga seksapilu", świetnie pokazane są rożne teorie na podstawie eksperymentów i badań. Jeśli więc szkaradna osoba się z kimś związała, to nie dlatego że dla partnera jest ona super piękna, ale dlatego że z rożnych powodów nie mógł mieć piękniejszej osoby. Szybkie podsumowanie jest takie: jeśli każdej osobie przypisze się ocenę od 1 (potwór) do 10 (hiper atrakcyjna), to każdy pragnie posiąść 10 płci przeciwnej. Ale oczywiście nie ma tyle 10-tek, by starczyło dla wszystkich. 10-tka, mając do wyboru zainteresowanych nią WSZYSTKICH od 1 do 10 -oczywiście wybierze drugą 10-tkę. Taka 9-tka musi się więc zadowolić inną 9-tką. Itd itd... I powiedzmy 2-ka nie chce przecież zostać sama, więc wiąże się z inną 2-ką, ew. 1-ką lub 3-ką, ale na pewno nie z 10-tką. Film ten jest naprawdę świetny, na podstawie mnóstwa przykładów pokazane jest, że ludzie ostatecznie wiążą się w pary będąc na podobnym poziomie atrakcyjności. No oczywiście fizyczna 1-ka jeśli bogata, może upolować piękną 10-tkę. Ale bez podtekstów np. materialnych - takie sytuacje się prawie nigdy nie zdarzają. Natomiast podejście takie, że nawet największy potwór dla swojego mężczyzny jest super seksowną babką - to zwykłe myślenie życzeniowe.
  14. Któraś z Was napisała że jak podejdzie (zakładam że przy tym mu coś robić, albo np. ma odpowiednią bieliznę, a nie że podchodzi np. podać mu listę z zakupami) do swojego faceta to "czuje" że się mu podoba. Jeśli mam być szczera, to dla mnie żaden dowód na atrakcyjność. O erekcję u faceta jest bardzo łatwo i może ją wywołać nawet niezbyt ładna kobieta. Dowodem na to jest oczywiście to, że nawet skończone brzydule i potwory mają dzieci. To nie znaczy że na kogoś tak szaleńczo działały, ale ... no, rozmnażać się trzeba, a dla wszystkich mężczyzn nie starczy pięknych kobiet. (bez urazy dla osoby która to pisała :) - po prostu to akurat nie jest żadnym dowodem atrakcyjności, że facet ma wzwód :) ) szczupła > buty niezłe, chociaż ja póki co nie chodzę w takich cienkich szpilkach :) Karolina.nova > nie wiem czy wafle ryżowe to na pewno dietetyczna rzecz, nie jestem pewna. Wydaje mi się że są dość kaloryczne (nigdy nie sprawdzałam, bo ich nie jem, ale chyba tak słyszałam) "slysze co najmniej kilka razy dziennie jaka jestem piekna, no az ciezko nie wierzyc jak sie to ciagle slyszy" No tak, masz rację. Tylko wiem, że gdyby były np. bliźniaczki, o identycznych twarzach, włosach, seksapilu, charakterze, ale jedna byłaby szczupła, a druga z nadwagą - mało który poleciałby na tę drugą. Idę na film, będę potem, paaaa
  15. Hej :) Jutro u mnie dietetycznie nie będzie, bo jedziemy do jednych znajomych (pewnie coś postawią na stół, mówię o słodyczach, nie alkoholu :) ), potem jedziemy do następnych znajomych (i znów jakieś słodycze trafią na stół), potem do teściów (teściowa na pewno przygotowała mi coś wegetariańskiego), potem do kina (a mój facet nakupuje nachosów i będzie mi kazał jeść z nim). Już dziś powiedział że nie obchodzi go czy jestem na diecie czy nie - jutro mam jeść normalnie. Postaram się jeść mało, ale parę smakołyków zjem. "jeszcze 29 dni, musi być 75" Na 100% ci sie uda. A jak bedziesz miała np. 75,6 kg to będziesz zadowolona? :) "A ja Wam powiem ze nie ma kobiet brzydkich tylko zaniedbane" To było a propos mojej historii? :) Bo ja z całą pewnością jestem zadbana. Aż nawet za bardzo. Mam ZAWSZE dopieszczone, pomalowane paznokcie, wypielęgnowane stopy (tam też pomalowane paznokcie), włosy zawsze świeże, maluję się, mam wydepilowane nogi mimo że ich nie pokazuję, dobrze się ubieram, pachnę perfumami o każdej porze dnia, bardzo też dbam o zęby i swój oddech. Moi znajomi mówią mi, że zawsze wyglądam "spod igły". A tak swoją drogą - co do tego powiedzenia to nie zgadzam się. Oczywiście że są brzydkie kobiety. "A co do tego Fiuta co tak Cie po rozstaniu brzydko okreslil, to powiem Ci ze jest duzo facetow ktorzy szukaja 'Ksiezniczek'" Hmm.... W moim przypadku sądzę że nie o to chodziło. On był prawdziwym emocjonalnym sadystą. Uwielbiał gdy źle się przez niego czułam. Ten związek był ogólnie moim wielkim życiowym błędem. Oszczędzę szczegółów, ale mogłabym w sumie dołączyć do topiku "Byłam związana z psychopatą". (za chwilę odpisze na resztę postów)
  16. Szczupła > nie żałuj mnie tak. :) Niestety wiele kobiet trafia na idiotów, którzy im powtarzają takie okropne rzeczy, że są grube, obleśne itd. Na Ogólnym i Uczuciowym wciąż pojawiają się takie tematy. Co do rozmowy z kolegami, to on im tak opowiadał o mnie, a nie oni. Właśnie przygotowywałam ciuchy na jutro i nie uwierzycie jakie założę spodnie. Ciążowe. :D A to dlatego, że pas w talii jest wysoki, rozciągliwy i bardzo mi obciska cały brzuch i spłaszcza. Spodnie mają rozmiar 38 na metce (haha) - faktycznie w nogawkach są wąskie (rurki), a w brzuchu właśnie układają się super. Oczywiście znów mam problem jakie buty ubrać, jak każdej jesieni. Na czółenka jest chyba za zimno (chodzi mi o takie.. jak tu opisać.. takie baleriny z obcasem- ok. 8 cm), a na botki za ciepło.
  17. Tak - z tamtym bez oporów rozmawiałam o swojej nadwadze. Nawet sama śmiałam się z jego żartów - myślałam, że fajnie mieć taki dystans do siebie. Ale rzeczywiście to co powiedział przy rozstaniu (np. że brzydzi się seksu ze mną bo jestem tłusta), to w jaki sposób mówił o mnie swoim kolegom (podsłuchałam kiedyś) i wiele innych rzeczy - kompletnie zmieniło moje postrzeganie siebie. Do dziś jestem pewna że każdy myśli o mnie tak jak on, tylko nikt nie ma odwagi mi powiedzieć. Pod tym względem mam trochę obsesję, przykładowo: gdyby mój facet mnie teraz zostawił, to uważałabym że z powodu moich kilogramów; albo gdy myślę, jak ludzie o mnie rozmawiają gdy mnie nie ma, to pewnie nie mówią "Magda", tylko "ta gruba". Dlatego ze swoim facetem nie chcę o tym rozmawiać, nie chcę wiedzieć co naprawdę myśli. Dobra, serio lecę pracować. Do potem.
  18. "ale to nie rozmawiasz ze swoim facetem w ogole o odchudzaniu? O tym ile schudlas, czy widac, o ubraniach, zmniejszaniu rozmiarow itd? To ja nawet kolegow zameczam tym co jem, ile schudlam, ile ubran mam za duzych, jakie kupuję, pytam sie czy widac cos " Rozmawiam tylko na zasadzie "schudłam 12 kg" lub "spodnie ze mnie spadają", ale widzę że na nim to nie robi wrażenia. Obojętne mu to jest, jakbym mówiła: "dziś czytałam o mrówkach". Zdając się na swoją intuicję, to mi się wydaje, że on podchodzi do tego mniej więcej tak: "ok, odchudzaj się, jeśli chcesz, ale tylko dla swojego dobrego samopoczucia, bo mi to bez różnicy, bo i tak mi się podobasz". A boję się zapytać wprost, aaaa! Serio! O wszystkim rozmawiamy otwarcie, a o tym nie! Boję się spytać, jaką mnie woli, bo boję się tego co usłyszę! :)
  19. Nie, rozmawiać z nim nie będę o tym. Nie lubię wymuszonych komplementów. Kiedyś na pewno coś powie! (gdy będę ważyć 40 kg - żarcik) On ogólnie oczywiście mówi mi komplementy, ciągle mnie całuje, ściska, podszczypuje itd, ale ... wiadomo, że w tym okresie akurat słowa "widać że schudłaś", są dla mnie najważniejsze. Moja mama mówi, że on mi nic nie mówi, bo dla niego to obojętne czy będę szczupła czy nie, bo kochał mnie w wielkim wydaniu, kocha w takim i będzie kochał gdy stracę kolejne kilkanaście kg. Moja mama w ogóle twierdzi, że on jest "cały głupi za mną". To prawda :P Dla wielu szczuplaków to nie do pomyślenia, żeby facet tak uwielbiał kobietę mającą 100 kg. Nigdy przez 4 lata, ani razu, nawet malutkim słowem nie wspomniał o mojej nadwadze, lub że mu się coś nie podoba. Chyba mam szczęście, bo czytam czasami topiki, gdzie laski się skarżą, że faceci im każą się odchudzać. A jak u Was z tym? Czy wasi faceci chociaż słowem wspomnieli o Waszej nadwadze, chociażby nazywając was "pączkiem", "pulpecikiem" albo nawet w żartach sugerując byście schudły? Mi mój ex- ex- dokuczał. Najpierw w żartach, określał mnie jako "krówka", "słonik", a na zakończenie związku ostro stwierdził że jestem obrzydliwą świnią i brzydzi się mnie. Bolało. Co najciekawsze - przez 2 lata po zakończeniu związku pisał do mnie maile że chciałby znów ze mną być. Może więc lubił obrzydliwe świnie, których się brzydzi? Potem zajrzę, muszę wracać o pracy.
  20. Napiszę :) ale nie jutro, bo wrócimy późno w nocy (ok. 2.00), tylko pojutrze. Spotkamy się też z kolegą narzeczonego, który mnie też widział ostatnio gdy miałam prawie 100 kg. Jeśli nikt mi nic nie powie, nikt nic nie zauważy to się załamię. Tak w ogóle to wyobraźcie sobie, że mój facet ANI RAZU nie powiedział mi, że schudłam. Nie wiem dlaczego. Czy nie widzi, bo widzimy się codziennie (ale to dziwne, bo ja widzę po nim, że schudł), czy boi się że mnie urazi, bo to by znaczyło "byłaś grubasem"? On wie, że nadwaga to mój drażliwy temat. Pytać go nie chcę... bo to takie dopraszanie się o przytaknięcie (bo wiem, że wtedy na pewno powie że widać, obojętnie od tego co naprawdę sądzi), chciałabym żeby sam z siebie powiedział że widać.
  21. Co do teściowych - ja jutro spotykam się ze swoją. Widziała mnie ostatnio jakieś 4 miesiące temu, gdy ważyłam prawie 100 kg. Ciekawe czy coś powie. Ona zawsze była oszczędna w komplementach. Co ja mówię "oszczędna".... nigdy nic miłego mi nie powiedziała. Chociaż nie narzekam. Ma parę swoich wad, ale chyba mogłam trafić na gorszą (z moja ex niedoszłą teściową to dopiero była jazda).
  22. Wszystkim chorym życzę oczywiście powrotu do zdrowia :) Ja na szczęście w tym roku nie chorowałam (jeszcze?), ale moi rodzice i narzeczony - tak. Przed chwilą zaliczyłam kibelek. Marga > wiem jak to jest, dążyć do 7-ki. Chciałabym już ją mieć :( Agucha > gratuluję spadku, całkiem dużego, 0,3 kg to sporo! Mam jeszcze pytanie co do Dukana. On (mój kolega) ma teraz w rytmie naprzemiennym jeść białka oraz warzywa+białka, tak długo aż osiągnie wymarzoną wagę i dopiero wtedy przejść do fazy trzeciej, czy tak? Tak jako ciekawostkę napiszę, że on wcześniej odwiedzał kibelek nawet kilka razy dziennie, a teraz, na białkach nie był cały tydzień, co jest dla niego szokiem. W końcu wziął jakieś ziółka przeczyszczające. Dziś u mnie strasznie zimno, wiatr i trochę pada. Pogoda w sam raz na kocyk, gorącą herbatę i łóżko. Ale pracować trzeba. Do potem!
  23. "Ja mam dziś urodziny 37" Oo, wszystkiego najlepszego. :D
×